Obserwatorzy

Rumours


piątek, 19 kwietnia 2019

Chapter 29 ~ Investigation


            - Pierwsze treningi z rekrutami przebiegły bezproblemowo – zaraportowała Shiroyama, stojąc przed biurkiem swojego kapitana. – Tegoroczni są bardzo zdolni. Zwłaszcza niektórzy. Nie było też żadnych problemów.
            - Naprawdę? – Kuchiki trochę się zdziwił, bo spodziewał się więcej problemów niż zwykle. – To dobrze.
            - Prowadzimy z Renjim treningi na zmianę, żeby żadne z nas nie zostało w tyle z obowiązkami.
            - Dobrze.
            - A mimo to wyglądasz na niezadowolonego, kapitanie – zauważyła Corrien, wpatrując się w Byakuyę. – Coś się stało? Chodzi o sprawę zbiega? Słyszałam, że przez ponad rok służył tutaj.
            - Tak. To bardzo destruktywna jednostka – przytaknął Kuchiki. – Miej oczy szeroko otwarte, Corrien.
            - Dlaczego? Przecież podobno udało mu się wydostać do Rukongai lub przynajmniej tam się kieruje.
            - Ja w to nie wierzę – oznajmił Renji, który właśnie wszedł do biura. – Nie, kapitanie? – Kuchiki nie odpowiedział. – Kagata nie miał najmniejszego powodu, żeby uciekać do Rukongai. Prędzej czy później wróci tutaj, by dokończyć to, co zaczął.
            - W takim razie musimy coś zrobić – zauważyła z powagą Corrien. – Może dobrze byłoby ostrzec wszystkich?
            - Nie, to tylko wywoła panikę – uciął Kuchiki. – Skoro oddział drugi przekazał informację, że Kagata kieruje się do Rukongai, na pewno mieli w tym jakiś cel. Nie będziemy się wtrącać.
            - Rozumiem.
            - Nie było cię jeszcze wtedy w oddziale, więc możesz nie wiedzieć. Kagata od początku był problematyczny, ale nikt nie przypuszczał, że pewnego dnia coś zerwie się w nim kompletnie. Zabił tutaj trójkę ludzi. W tym małżeństwo. Osierocili dwójkę dzieci. Chłopca i dziewczynkę.
            - To straszne.
            - Kapitan uważa, że Kagata to jeden z ostatnich efektów działań Aizena. Co prawda Kagata nie brał bezpośrednio udziału w wojnie, był wtedy w Akademii, to nie wyklucza jednak, że Aizen dotarł do niego tak jak do wielu innych osób jeszcze za młodu.
            - A więc Setsuko miała rację. Aizen nawet teraz ma ciągle wpływ na życie w Seireitei.
            - Koniec tematu – zarządził Kuchiki.
            - Przepraszamy, kapitanie – powiedział Renji. – Ale zgadzam się z Corrie. Setsuko jako jedyna z nielicznych najlepiej zdaje sobie sprawę z tego, jak niebezpieczny był Aizen Sousuke.
            - To nie ma już znaczenia. Aizen został pokonany. Naszym problemem teraz jest zbieg, a nie Aizen.
            - Racja. Dostaliśmy od drugiego oddziału prośbę o pomoc w poszukiwaniach, ale skoro pan, kapitanie, uważa, że Kagata wciąż jest gdzieś w pobliżu, powinnam odmówić?
            - Nie. Dostosujemy się do ich działań – rozkazał Kuchiki. – Skoro oddział drugi poprosił o nasze wsparcie, udzielimy go. Zabierz ludzi Corrien i udaj się w teren. Jednak po powrocie chciałbym, abyś sama przeprowadziła wewnątrz oddziału małe śledztwo.
            - Ja mogę się tym zająć – zaproponował Abrai.
            - Nie, Renji. Ty masz do zrobienia coś innego. Corrien lepiej nadaje się do tego zadania.
            - W takim razie ja mogę iść w teren, a Corrie będzie mogła już zacząć?
            - Niech będzie – zgodził się Byakuya, choć niechętnie. Ostatecznie uznał jednak, że gadulstwo jego zastępcy może być zgubne, wysłanie go w teren będzie bezpieczniejsze. – W takim razie, zostawiam to tobie, Renji. Corrien, zajmij się śledztwem, ale zachowaj absolutną dyskrecję.
            - Tak jest – odparła Shiroyama i wraz z Abaraiem opuściła gabinet kapitana, ukłoniwszy się wcześniej. Gdy szli już korytarzem, zwróciła się do Renjiego: - Najlepiej chyba będzie, jeśli zabierzesz ze sobą grupę trzecią i czwartą. Ale dostałam informację, że w grupie trzeciej brakuje jednej osoby. Ken jest chory, jego siostra Kayo to zgłosiła. Możesz wziąć kogoś innego w zamian.
            - Z nowych – stwierdził wesoło Renji. – I już chyba nawet wiem kogo.
            - Hm?
            - Zabiorę Shiraia. Niech się chłopak trochę rozerwie.
            - Tylko miej go na oku – przypomniała Shiroyama. – Kapitan kazał na niego uważać.
            - Przecież wiem – naburmuszył się Renji. – Znam chłopaka od urodzenia.
            Po tych słowach porucznik zniknął w shunpo, a Corrie westchnąwszy ciężko, wyszła na zewnątrz budynku. Nie do końca miała pojęcie, jak zabrać się za to śledztwo. Niewiele wiedziała o sprawie i o samym Kagacie. Fakt, że miała zachować ostrożność i dyskrecję wykluczał przeszukanie budynku i wypytanie ludzi, którzy już wtedy pracowali w oddziale.
            Przysiadła na werandzie, obserwując, jak Renji wyprowadza grupę trzecią i czwartą i wraz z Shiraiem opuszcza teren Szóstki. Zastanawiała się, jak musi się czuć jej przełożony, skoro w jego oddziale doszło do takiej tragedii, jakim było morderstwo. Nie okazywał tego, ale wątpiła, że ani trochę się nie przejął.
            Wzorowy przywódca, który nie okazuje swoich uczuć. Ukrywa je za solidną fasadą zimnego profesjonalizmu, choć pewnie lepiej byłoby, gdyby choć czasami uchylił rąbka tajemnicy. Corrien dobrze rozumiała jego podejście, ale też nie do końca się z nim zgadzała. Czasem lepiej było wyrazić głośno swoje obawy, zamiast wszystko tłamsić. Dobrze, że Kuchiki miał przynajmniej obok siebie Setsuko. Być może przy niej czuł się wystarczająco swobodnie, by porozmawiać o swoich troskach.
            - Coś się stało, Corrie? – usłyszała i spojrzała na stojącą przed nią Itsuko. – Wyglądasz na zmartwioną.
            - Nie – skłamała, uśmiechając się ciepło. Nie mogła przecież przyznać, że ma przeprowadzić śledztwo, o którym nic nie wie. – Jestem tylko trochę niewyspana.
            - Czyżby Kira nie dawał ci spać po nocach? – zapytała Tomori, szczerząc ząbki. Była tak bardzo podobna do swojego ojca i jego siostry. Miała ten sam firmowy uśmiech i czerwone tęczówki, a w nich radosne iskierki. – Kto by pomyślał, że tak niepozorny człowiek może tak wymęczyć ukochaną.
            Shiroyama roześmiała się na tą uwagę, by ukryć zawstydzenie. Gdyby Izuru to słyszał, pewnie byłby teraz cały czerwony i próbował się tłumaczyć. To byłby naprawdę zabawny widok, patrzeć jak mężczyzna pogrąża się jeszcze bardziej.
            - Nie, to nie jego wina.
            - Lub nie jego zasługa – ciągnęła dalej Itsuko. – No, a tak poważnie?
            - Nic takiego.
            - Może masz dla mnie jakieś zadanie? Wujek Renji właśnie zabrał Shiraia, a ja za chwilę mam przerwę na lunch. Wolałabym ją przełożyć do powrotu Shiro.
            - Shiro – powtórzyła bezmyślnie Corrie. Przypomniała sobie czasy, gdy Momo wołała tak na kapitana Hitsugayę. – Nie, obawiam się, że nie mam dla ciebie nic. Pytałaś już zwierzchnika swojej grupy?
            - Tak, ale Kayo też nic nie miała. Do tego szybko mnie zbyła. Nie jest dziś zbyt rozmowna.
            - Pewnie martwi się o brata. Mówiła, że jest chory.
            - No, to by wiele wyjaśniało.
            - Może kogoś jeszcze brakuje – zamyśliła się Shiroyama i podniosła się z miejsca. Dopiero teraz przyszło jej do głowy, że jeśli kapitan miał rację i Kagata wcale nie udał się do Rukongai, mógł znów na kogoś polować. – Przepraszam cię, Itsuko, mam coś do zrobienia – rzuciła na odchodne i pospiesznie udała się biura, by sprawdzić, czy wszyscy są obecni oraz ile osób jest na urlopie. Oni też mogli stać się celem. – Do zobaczenia, później.
            - Hm – mruknęła Itsuko, machając Corrie na pożegnanie, choć trzecia oficer nie mogła już tego zobaczyć. – Coś kręci.
            Nie podążyła jednak za Shiroyamą. To nie była jej sprawa. Zamiast tego, poszła do baraku po swoje rzeczy. Miała tam lunch, który przygotowała dla siebie i dla Shiraia. Wyciągnęła swoją część i wróciła na werandę. Miała nadzieję, że przyjaciel szybko wróci z patrolu i będą mogli jeszcze część przerwy spędzić razem.
            Tak się jednak nie stało. Zamiast tego pojawił się ktoś inny. Itsuko popatrzyła z zaciekawieniem na dwie znajome sylwetki idące w jej kierunku.
            - Mitsu, Mako! – uradowała się. – Co tu robicie?
            - Mamy trochę wolnego czasu, więc przyszliśmy w odwiedziny – wyjaśniła Mitsuko.
            - Do nas?
            - Zaglądamy po kolei do wszystkich z naszej grupy – odparł Makoto, wkładając ręce do kieszeni. – Ciocia Hotarubi kazała nam się zapoznać z funkcjonowaniem innych oddziałów. Wiesz, Dwójka kompletnie różni się od reszty, a lepiej, żebyśmy orientowali się w strukturze Gotei 13.
            - I robicie to w wolnym czasie?
            - No takim pół wolnym, mamy go więcej właśnie ze względu na aspekt edukacyjny naszych wycieczek.
            - Nie macie nic lepszego do roboty? – zdziwiła się Tomori, a bliźniaki przycupnęły po obu jej stronach na werandzie. – Przecież Dwójka zajmuje się teraz ściganiem tego kolesia, co zwiał.
            - No, ale to tym się zajmuje ciocia Hotarubi razem z bardziej doświadczonymi członkami Omnitsukaido – wyjaśniła Mitsuko i westchnęła. – Wiesz, chcieliśmy też brać w tym udział, ale się nie zgodziła, bo nie mamy doświadczenia.
            - Bu… A niby jak macie je zdobyć.
            - Powiedziała, że to zbyt niebezpieczne.
            - W sumie dobrze się złożyło, bo wujek Renji zabrał Shiraia na patrol, a ja akurat mam przerwę na lunch.
            - O, to jak zjesz, mogłabyś nam opowiedzieć o Szóstce?
            Itsuko zmarszczyła brwi, ale skinęła głową.
            - Sama jeszcze aż tak dużo nie wiem, ale mogę was trochę oprowadzić.
            - Super.
            Bliźniaki cierpliwie poczekały, aż Itsuko zje swój lunch. W tym czasie trójka przyjaciół rozmawiała na niezbyt zobowiązujące tematy i pierwsze wrażenia z pracy w swoich oddziałach.
            - O, kogo ja widzę – usłyszeli. – Cześć.
            - Yaku! – pisnęła Itsuko. – Masz czas? Siadaj z nami.
            - Właściwie mam czas – przyznał chłopak. – A wy co tu robicie?
            - Przyszliśmy pozwiedzać wasz oddział.
            - Pf, myślałem, że łapiecie tego zbiega.
            - Nie, mówią, że im ciocia Hotarubi nie pozwoliła – wyjaśniła uprzejmie Itsuko. – Mają się zapoznać z funkcjonowaniem innych oddziałów.
            - A ty nie siedzisz z Shiraiem?
            - Nie, wujek Renji zabrał go w teren.
            - Rozumiem.  

1 komentarz:

  1. Jest i Corrie. Wzorowa, pilna Trzecia Oficer, na której Byakun polega. Tak, szczerzę się od początku rozdziału, a uwaga Itsu na temat Kiry sprawiła, że kiwnęłam głową z przekonaniem "tak, cały Izuru". Chociaż przyznaję, że tę dwójkę w Twoim wykonaniu też chciałabym w końcu zobaczyć. Co tu dużo mówić, stęskniłam się za nimi.
    Lubię Szóstkę w tym składzie, Corrie i Renji świetnie się uzupełniają. Do tego Byakuya im ufa, choć pewnie nie jest to dla nich takie oczywiste. A jednak nie wahają się za nim podążać. I to jest fajne.
    Tak sobie myślę, że ta nieobecność Kena ma nieco większe znaczenie i chyba Corrie to też zauważyła. Mam nadzieję, że jednak nie właduje się w kłopoty, a w jej przypadku to nie jest takie trudne.
    No i bliźniaki. Nie zapominam o nich, w żadnym wypadku. Całkiem zgrabnie prześlizgnęli się przez swoje zadanie. Gin może być dumny^^ Będę siedzieć jak na szpilkach do następnego.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń