Sprawdziła listę członków
oddziału. Faktycznie kilku z nich było na urlopach, co trochę ją zaniepokoiło. Mogli
stać się celem dla Kagaty, więc postanowiła sprawdzić, czy wszystko jest w
porządku. Mało kogo zastała w domu. Ktoś odwiedzał krewnych w Rukongai, a ktoś
balował. Co dziwne nie zastała także Kena, chociaż był chory. Jednak równie
dobrze mógł zwyczajnie pójść do sklepu albo do oddziału czwartego, a tam nie było potrzeby go szukać.
Do Szóstki wróciła z niczym. Zero
punktu zaczepienia dla jej śledztwa. Może powinna wrócić i porozmawiać z
kapitanem? Zbyt mało wiedziała na temat Kagaty, a nie bardzo miała kogo
zapytać. Na miejscu zobaczyła Itsuko wraz z Yakumo i bliźniakami, które nie były
z Szóstki.
W sumie nie wiedziała, do którego
oddziału należały. Znała Makoto i Mitsuko, w końcu były to dzieci jej przyjaciółki. Za ich ojcem
niezbyt przepadała, ale przecież to nie miało znaczenia. Ciekawiło ją
natomiast, po co przyszły.
- Macie jakąś sprawę? – zapytała,
doganiając młodych shinigami w shunpo.
- Corrie – uradowała się Mitsuko. –
Witaj, dawno cię nie widziałam.
- Hej - mruknął Makoto.
- Witajcie,
was również miło widzieć, Mitsuko, Makoto – powiedziała Corrien. – Więc co was
sprowadza?
-
Przyszliśmy odwiedzić przyjaciół i przy okazji zobaczyć jak funkcjonują inne
oddziały.
- Większość
funkcjonuje w zasadzie bardzo podobnie – stwierdziła beznamiętnie Shiroyama. –
Z wyjątkiem Dwójki, ale… Och – mruknęła. – Jesteście w Dwójce?
- Dokładnie.
- I
powinniście się tak kręcić tutaj, jakby nigdy nic?
- Mieliśmy
się zapoznać ze strukturami Gotei 13, a w wolnej chwili możemy też spędzić czas
z przyjaciółmi – wyjaśniła spokojnie Mitsuko.
- I nie ma
to związku ze zbiegiem?
-
Najmniejszego.
Brzmiało
wiarygodnie, bo niby czemu świeżo upieczeni shinigami mieliby samodzielnie
zajmować się ściganiem kogoś tak niebezpiecznego. A jednak po tym, co usłyszała
od kapitana oraz Renjiego, wydawało jej się to nieco podejrzane, że dziwnym
zbiegiem okoliczności akurat pojawili się w Szóstce tego samego dnia.
Nic jednak
nie powiedziała na ten temat.
- Jeśli masz
chwilę, może się przyłączysz i pospacerujesz z nami? – zaproponowała Itsuko i w
pierwszej chwili Corrien chciała odmówić, ale zrozumiała, że to świetna okazja,
by przyjrzeć się gościom. Skinęła głową na zgodę. – Super!
Kręcili się
po całym terenie, więc faktycznie wyglądało na to, że nie chodzi o Kagatę. A
jednak coś nie dawało jej spokoju. Może dlatego, że ta dwójka tak bardzo przypominała
nielubianego przez nią lisa. Nie wiedziała, o czym myślą bliźniaki. Nikt tego nie wiedział.
I wtedy
nadarzyła się świetna okazja. Ktoś zawołał Yakumo i Itsuko, pytając o Shiraia.
Corrien dosłownie na dwie minuty została sama z Mitsuko i Makoto. Z braku
jakichkolwiek pomysłów, po prostu zapytała:
- To było
kłamstwo, prawda?
- Co było
kłamstwem? - zdziwiła się Mitsuko.
- Że
przyszliście tylko pozwiedzać – stwierdziła z powagą Shiroyama. – Wy szukacie
zbiega.
- Nie.
- Nie
mówicie mi, że to przypadek – upierała się. – Najpierw nie chciałam w to
wierzyć, ale wątpię, żeby Dwójka w obliczu tej sytuacji pozwalała swoim rekrutom
zwiedzać inne odziały.
- No i co
teraz? – westchnęła Mitsuko.
- Jeśli coś macie,
możecie mi powiedzieć.
- Nie
możemy.
- Kapitan
Kuchiki kazał mi dyskretnie zbadać sprawę samej, bo twierdzi, że Kagata wcale
nie udał się do Rukongai – ciągnęła dalej Corrien, wpatrując się w bliźniaki. –
Uważa, że wróci tutaj. Dlatego tu jesteście, nie?
- Tak. Ale to
tajemnica – powiedziała Mitsuko, przykładając do ust palec wskazujący. –
Rozumiemy się? To misja undercover.
- Trzeba tak
było od razu – stwierdziła Itsuko, łapiąc się pod boki. Nawet Corrien nie zauważyła, jak dziewczyna pojawiła się tuż obok. – Rany, tylko marnujemy
czas błądząc bezsensu.
- Gdybyśmy
wiedzieli, inaczej by to wyglądało – przytaknął Yakumo.
- Nie
mieliście wiedzieć – zdenerwował się Makoto. – Nikt nie miał wiedzieć.
- Spokojnie.
Razem będzie nam łatwiej – powiedział Yakumo.
- No nie
wiem – zawahała się Mitsuko. – Mieliśmy pod żadnym pozorem się nie wydać.
- Może
jednak warto zastanowić się nad współpracą, skoro wszyscy już wiemy –
zaproponowała Corrien. – Ale musimy zachować to dla siebie. Rozumiemy się? –
Spojrzała znacząco na Itsuko i Yakumo. – Pozwolę wam pomóc, ale ani słowa.
Nikomu. Nawet Shiraiowi.
- Ale my się
nie zgadzamy – zaprotestował Makoto. – No chyba, że…
- Jeśli
ciocia Hotarubi nam pozwoli. Musimy zapytać. Skoro kapitan Kuchiki też coś podejrzewa,
może pozwoli nam na współpracę.
- W takim
razie idźcie.
- Dobrze.
Może będzie już coś wiedziała. Wrócimy jak najszybciej.
Po tych
słowach oboje zniknęli w shunpo, a Corrie została sama ze swoimi podwładnymi.
-
Poczekajcie na nich przy wejściu. Powiadomcie mnie, jak tylko wrócą. Chcę coś
jeszcze sprawdzić.
- Tak jest.
Tymczasem
Sui Feng siedziała w swoim gabinecie, czekając na wieści od Hotarubi.
Najchętniej sama zajęłaby się sprawą, ale to nie była jej praca. Miała wkroczyć
dopiero w wypadku, gdy sytuacja stanie się naprawdę poważna i jej podwładni nie
będą sobie radzić. Tak sobie powtarzała, ale w rzeczywistości czułaby się
lepiej będąc w terenie. Na to jednak nie mogła sobie pozwolić.
W końcu nie
wytrzymała i wyszła z biura. Skierowała się do pomieszczenia, w którym łudziła
się prędzej czy później zastać swoją zastępczynię wraz z resztą grupy zajmującą
się sprawą Kagaty Aidou. Trafiła w dziesiątkę, bo zza drzwi usłyszała głosy.
- Pani
kapitan – zauważyła Mitsuko, spoglądając na kobietę. – Dzień dobry.
- Tak. Dzień
dobry – odparła chłodno Sui Feng i zmierzyła wzrokiem dziewczynę, a potem jej
brata. W końcu jej wzrok osiadł na Aizawie. – Jakieś wieści?
- Tak,
poniekąd – odparła Hotarubi. – Zawęziliśmy zakres poszukiwań do oddziałów sześć
i siedem. To najprawdopodobniej tam znajdziemy zbiega.
- Tak,
biorąc pod uwagę, że jego przeszłość jest powiązana z tymi oddziałami –
przytaknęła kapitan Dwójki. – Co jeszcze?
- Osobiście
rozejrzałam się po Siódemce, rozmawiałam też z kapitanem Madarame, śmiem jednak
sądzić, że Szóstka jest lepszym trafem. Zresztą nie tylko ja tak uważam –
wyjaśniła Aizawa i popatrzyła na bliźniaki, potem znów na przełożoną. – Mitsuko
i Makoto zrobili rekonesans w Szóstce. Najwyraźniej kapitan Kuchiki tak jak my
podejrzewa, że Kagata może tam wrócić, by dokończyć morderstwa, które zaczął
jedenaście lat temu. Nakazał przeprowadzić swojej trzeciej oficer, Corrien
Shiroyamie własne śledztwo. Chyba dobrym pomysłem będzie, współpraca z kilkoma
osobami z tamtego oddziału.
- A więc
Szóstka, tak? Rozumiem. Nie jestem zaskoczona, że Kuchiki się domyślił.
- W takim razie
przyłączymy się do trzeciej oficer Shiroyamy i postaramy się odnaleźć zbiega,
zanim wydarzy się coś złego.
- Zgoda. Gdyby
nie było mnie w biurze, dzwoń – rozkazała Sui Feng, patrząc na Aizawę. Ta
skinęła głową. – Mam jednak nadzieję, że poradzicie sobie. Chcę jak najszybciej
zobaczyć Kagatę z powrotem za kratkami. Albo martwego. To wcale nie byłoby takie złe rozwiązanie.
- Tak jest.
-
Słyszeliście panią kapitan – mruknęła Hotarubi, dając bliźniakom do zrozumienia,
że mają już iść. Gdy rodzeństwo wyszło, zapytała: - Ma pani na dziś jakieś
plany?
- Nie. Niezupełnie
– padło w odpowiedzi. – Chciałam złożyć wizytę pani Yoruichi, ale jeśli będę
potrzebna…
- Nie, pani
kapitan. Proszę iść. Poradzimy sobie.
- Gdyby
jednak sytuacja wymknęła się spod kontroli, chcę o tym wiedzieć – rzuciła na odchodne Sui Feng.
W
międzyczasie Mitsuko i Makoto byli już prawie na miejscu. Już z daleka widzieli
czekających przy bramie przyjaciół.
- Mamy zgodę
– oznajmiła Mitsuko.
- Świetnie,
pójdę po Corrie – zaświergotała Itsuko, ale Yakumo powstrzymał ją, mówiąc:
- Zostań, ja
pójdę.
Chwilę
później wrócił w towarzystwie Shiroyamy.
- Musimy
podsumować, co już wiemy – stwierdziła Corrien. – Myślę, że możemy zrobić to w
biurze. Kapitan Kuchiki wyszedł, a Renji nie wrócił jeszcze z patrolu. Nikt nie
będzie nam przeszkadzał.
Nie była
pewna, czy to dobry pomysł zabierać ich do biura pod nieobecność kapitana, ale
w mniemaniu Corrien było to najbezpieczniejsze miejsce. Chodziło o to, by nikt
nie podsłuchał ich rozmowy. Nie mogła wiedzieć, kto współpracuje z
uciekinierem. Teraz każdy był podejrzany, choć zdecydowanie wolała ufać swoim podwładnym i wierzyć, że wśród nich nie ma zdrajcy.
- No dobrze,
to co mamy? – zapytała Itsuko, łapiąc się pod boki.
- Vice kapitan
Aizawa sprawdziła Siódemkę i jej zdaniem to nie tam. Coraz bardziej potwierdza
się, że kluczem do rozwiązania jest oddział szósty – wyjaśnił z powagą Makoto. –
Kagata zabił tutaj trójkę ludzi. Potrafimy ustalić, kto to był i jaki był
motyw? Przypadkowa zbrodnia, czy prywatna wendetta?
-
Sprawdziłam to – oznajmiła Shiroyama i westchnęła. – Z tego, co mówił Renji było
to małżeństwo. Kiyo i Mamoru Akagawa oraz mężczyzna imieniem Toru Imamura.
- Jakie są
ich powiązania z Kagatą?
- Byli w tym
samym oddziale, nie udało mi się określić, czy był jakiś konkretny powód. Być
może kapitan wiedziałby coś więcej.
- Nie,
chwila – odezwała się nagle Mitsuko. - Imamura… Imamura… Hej, Mako, czy to
nie brzmi znajomo?
- No
przecież! – wykrzyknął chłopak. – Jeden ze strażników, których przesłuchała
pani vice kapitan nazywał się Imamura. Imamura Kousuke?
- Zdaje się,
że to brat zabitego shinigami – odparła Corrien i zmarszczyła brwi. – Ale to
raczej marny motyw. Kto pomógłby w ucieczce mordercy swojego brata.
- A jeśli
byli w zmowie? Mógł nie dogadywać się z bratem i to ukartować. Małżeństwo mogło
być w złym miejscu i złym czasie.
- Czyli
zakładamy, że strażnik kłamał – zauważył Yakumo. – To jest jakiś punkt
zaczepienia.
- Wrócimy,
żeby raz jeszcze z nim porozmawiać – oznajmiła Mitsuko. – Tylko co jeśli nie
będzie chciał mówić?
- Zmusimy
go.
- Dobrze. Idźcie,
nasza trójka rozejrzy się po oddziale, czy czegoś nie przeoczyliśmy. Może uda
mi się dowiedzieć czegoś więcej o ofiarach.
- Dobrze,
Corrie. Niech tak będzie. Wrócimy, jak tylko uda nam się czegoś dowiedzieć.
- Yakumo,
Itsuko, rozejrzycie się po oddziale, może zauważycie coś podejrzanego. Mogę na
was liczyć?
- Jasne,
Corrie!
-
Oczywiście.
- Bądźcie
ostrożni. Oddział Szósty znajduje się najbliżej jednostki, z której uciekł
Kagata. Mam bardzo niedobre przeczucie.
- Jeśli tu
jest, znajdziemy go, zanim coś się wydarzy – zapewnił ją Yakumo. – Będziemy uważać
na siebie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz