Obserwatorzy

Rumours


piątek, 19 kwietnia 2019

Chapter 30 ~ The truth hidden behind the past

Sprawdziła listę członków oddziału. Faktycznie kilku z nich było na urlopach, co trochę ją zaniepokoiło. Mogli stać się celem dla Kagaty, więc postanowiła sprawdzić, czy wszystko jest w porządku. Mało kogo zastała w domu. Ktoś odwiedzał krewnych w Rukongai, a ktoś balował. Co dziwne nie zastała także Kena, chociaż był chory. Jednak równie dobrze mógł zwyczajnie pójść do sklepu albo do oddziału czwartego, a tam nie było potrzeby go szukać.
Do Szóstki wróciła z niczym. Zero punktu zaczepienia dla jej śledztwa. Może powinna wrócić i porozmawiać z kapitanem? Zbyt mało wiedziała na temat Kagaty, a nie bardzo miała kogo zapytać. Na miejscu zobaczyła Itsuko wraz z Yakumo i bliźniakami, które nie były z Szóstki.
W sumie nie wiedziała, do którego oddziału należały. Znała Makoto i Mitsuko, w końcu były to dzieci jej przyjaciółki. Za ich ojcem niezbyt przepadała, ale przecież to nie miało znaczenia. Ciekawiło ją natomiast, po co przyszły.
- Macie jakąś sprawę? – zapytała, doganiając młodych shinigami w shunpo.
- Corrie – uradowała się Mitsuko. – Witaj, dawno cię nie widziałam.
- Hej - mruknął Makoto.
            - Witajcie, was również miło widzieć, Mitsuko, Makoto – powiedziała Corrien. – Więc co was sprowadza?
            - Przyszliśmy odwiedzić przyjaciół i przy okazji zobaczyć jak funkcjonują inne oddziały.
            - Większość funkcjonuje w zasadzie bardzo podobnie – stwierdziła beznamiętnie Shiroyama. – Z wyjątkiem Dwójki, ale… Och – mruknęła. – Jesteście w Dwójce?
            - Dokładnie.
            - I powinniście się tak kręcić tutaj, jakby nigdy nic?
            - Mieliśmy się zapoznać ze strukturami Gotei 13, a w wolnej chwili możemy też spędzić czas z przyjaciółmi – wyjaśniła spokojnie Mitsuko.
            - I nie ma to związku ze zbiegiem?
            - Najmniejszego.
            Brzmiało wiarygodnie, bo niby czemu świeżo upieczeni shinigami mieliby samodzielnie zajmować się ściganiem kogoś tak niebezpiecznego. A jednak po tym, co usłyszała od kapitana oraz Renjiego, wydawało jej się to nieco podejrzane, że dziwnym zbiegiem okoliczności akurat pojawili się w Szóstce tego samego dnia.
            Nic jednak nie powiedziała na ten temat.
            - Jeśli masz chwilę, może się przyłączysz i pospacerujesz z nami? – zaproponowała Itsuko i w pierwszej chwili Corrien chciała odmówić, ale zrozumiała, że to świetna okazja, by przyjrzeć się gościom. Skinęła głową na zgodę. – Super!
            Kręcili się po całym terenie, więc faktycznie wyglądało na to, że nie chodzi o Kagatę. A jednak coś nie dawało jej spokoju. Może dlatego, że ta dwójka tak bardzo przypominała nielubianego przez nią lisa. Nie wiedziała, o czym myślą bliźniaki. Nikt tego nie wiedział.
            I wtedy nadarzyła się świetna okazja. Ktoś zawołał Yakumo i Itsuko, pytając o Shiraia. Corrien dosłownie na dwie minuty została sama z Mitsuko i Makoto. Z braku jakichkolwiek pomysłów, po prostu zapytała:
            - To było kłamstwo, prawda?
            - Co było kłamstwem? - zdziwiła się Mitsuko.
            - Że przyszliście tylko pozwiedzać – stwierdziła z powagą Shiroyama. – Wy szukacie zbiega.
            - Nie.
            - Nie mówicie mi, że to przypadek – upierała się. – Najpierw nie chciałam w to wierzyć, ale wątpię, żeby Dwójka w obliczu tej sytuacji pozwalała swoim rekrutom zwiedzać inne odziały.
            - No i co teraz? – westchnęła Mitsuko.
            - Jeśli coś macie, możecie mi powiedzieć.
            - Nie możemy.
            - Kapitan Kuchiki kazał mi dyskretnie zbadać sprawę samej, bo twierdzi, że Kagata wcale nie udał się do Rukongai – ciągnęła dalej Corrien, wpatrując się w bliźniaki. – Uważa, że wróci tutaj. Dlatego tu jesteście, nie?
            - Tak. Ale to tajemnica – powiedziała Mitsuko, przykładając do ust palec wskazujący. – Rozumiemy się? To misja undercover.
            - Trzeba tak było od razu – stwierdziła Itsuko, łapiąc się pod boki. Nawet Corrien nie zauważyła, jak dziewczyna pojawiła się tuż obok. – Rany, tylko marnujemy czas błądząc bezsensu.
            - Gdybyśmy wiedzieli, inaczej by to wyglądało – przytaknął Yakumo.
            - Nie mieliście wiedzieć – zdenerwował się Makoto. – Nikt nie miał wiedzieć.
            - Spokojnie. Razem będzie nam łatwiej – powiedział Yakumo.
            - No nie wiem – zawahała się Mitsuko. – Mieliśmy pod żadnym pozorem się nie wydać.
            - Może jednak warto zastanowić się nad współpracą, skoro wszyscy już wiemy – zaproponowała Corrien. – Ale musimy zachować to dla siebie. Rozumiemy się? – Spojrzała znacząco na Itsuko i Yakumo. – Pozwolę wam pomóc, ale ani słowa. Nikomu. Nawet Shiraiowi.
            - Ale my się nie zgadzamy – zaprotestował Makoto. – No chyba, że…
            - Jeśli ciocia Hotarubi nam pozwoli. Musimy zapytać. Skoro kapitan Kuchiki też coś podejrzewa, może pozwoli nam na współpracę.
            - W takim razie idźcie.
            - Dobrze. Może będzie już coś wiedziała. Wrócimy jak najszybciej.
            Po tych słowach oboje zniknęli w shunpo, a Corrie została sama ze swoimi podwładnymi.
            - Poczekajcie na nich przy wejściu. Powiadomcie mnie, jak tylko wrócą. Chcę coś jeszcze sprawdzić.
            - Tak jest.
            Tymczasem Sui Feng siedziała w swoim gabinecie, czekając na wieści od Hotarubi. Najchętniej sama zajęłaby się sprawą, ale to nie była jej praca. Miała wkroczyć dopiero w wypadku, gdy sytuacja stanie się naprawdę poważna i jej podwładni nie będą sobie radzić. Tak sobie powtarzała, ale w rzeczywistości czułaby się lepiej będąc w terenie. Na to jednak nie mogła sobie pozwolić.
            W końcu nie wytrzymała i wyszła z biura. Skierowała się do pomieszczenia, w którym łudziła się prędzej czy później zastać swoją zastępczynię wraz z resztą grupy zajmującą się sprawą Kagaty Aidou. Trafiła w dziesiątkę, bo zza drzwi usłyszała głosy.
            - Pani kapitan – zauważyła Mitsuko, spoglądając na kobietę. – Dzień dobry.
            - Tak. Dzień dobry – odparła chłodno Sui Feng i zmierzyła wzrokiem dziewczynę, a potem jej brata. W końcu jej wzrok osiadł na Aizawie. – Jakieś wieści?
            - Tak, poniekąd – odparła Hotarubi. – Zawęziliśmy zakres poszukiwań do oddziałów sześć i siedem. To najprawdopodobniej tam znajdziemy zbiega.
            - Tak, biorąc pod uwagę, że jego przeszłość jest powiązana z tymi oddziałami – przytaknęła kapitan Dwójki. – Co jeszcze?
            - Osobiście rozejrzałam się po Siódemce, rozmawiałam też z kapitanem Madarame, śmiem jednak sądzić, że Szóstka jest lepszym trafem. Zresztą nie tylko ja tak uważam – wyjaśniła Aizawa i popatrzyła na bliźniaki, potem znów na przełożoną. – Mitsuko i Makoto zrobili rekonesans w Szóstce. Najwyraźniej kapitan Kuchiki tak jak my podejrzewa, że Kagata może tam wrócić, by dokończyć morderstwa, które zaczął jedenaście lat temu. Nakazał przeprowadzić swojej trzeciej oficer, Corrien Shiroyamie własne śledztwo. Chyba dobrym pomysłem będzie, współpraca z kilkoma osobami z tamtego oddziału.
            - A więc Szóstka, tak? Rozumiem. Nie jestem zaskoczona, że Kuchiki się domyślił. 
            - W takim razie przyłączymy się do trzeciej oficer Shiroyamy i postaramy się odnaleźć zbiega, zanim wydarzy się coś złego.
            - Zgoda. Gdyby nie było mnie w biurze, dzwoń – rozkazała Sui Feng, patrząc na Aizawę. Ta skinęła głową. – Mam jednak nadzieję, że poradzicie sobie. Chcę jak najszybciej zobaczyć Kagatę z powrotem za kratkami. Albo martwego. To wcale nie byłoby takie złe rozwiązanie.
            - Tak jest.
            - Słyszeliście panią kapitan – mruknęła Hotarubi, dając bliźniakom do zrozumienia, że mają już iść. Gdy rodzeństwo wyszło, zapytała: - Ma pani na dziś jakieś plany?
            - Nie. Niezupełnie – padło w odpowiedzi. – Chciałam złożyć wizytę pani Yoruichi, ale jeśli będę potrzebna…
            - Nie, pani kapitan. Proszę iść. Poradzimy sobie.
            - Gdyby jednak sytuacja wymknęła się spod kontroli, chcę o tym wiedzieć – rzuciła na odchodne Sui Feng.
            W międzyczasie Mitsuko i Makoto byli już prawie na miejscu. Już z daleka widzieli czekających przy bramie przyjaciół.
            - Mamy zgodę – oznajmiła Mitsuko.
            - Świetnie, pójdę po Corrie – zaświergotała Itsuko, ale Yakumo powstrzymał ją, mówiąc:
            - Zostań, ja pójdę.
            Chwilę później wrócił w towarzystwie Shiroyamy.
            - Musimy podsumować, co już wiemy – stwierdziła Corrien. – Myślę, że możemy zrobić to w biurze. Kapitan Kuchiki wyszedł, a Renji nie wrócił jeszcze z patrolu. Nikt nie będzie nam przeszkadzał.
            Nie była pewna, czy to dobry pomysł zabierać ich do biura pod nieobecność kapitana, ale w mniemaniu Corrien było to najbezpieczniejsze miejsce. Chodziło o to, by nikt nie podsłuchał ich rozmowy. Nie mogła wiedzieć, kto współpracuje z uciekinierem. Teraz każdy był podejrzany, choć zdecydowanie wolała ufać swoim podwładnym i wierzyć, że wśród nich nie ma zdrajcy.
            - No dobrze, to co mamy? – zapytała Itsuko, łapiąc się pod boki.
            - Vice kapitan Aizawa sprawdziła Siódemkę i jej zdaniem to nie tam. Coraz bardziej potwierdza się, że kluczem do rozwiązania jest oddział szósty – wyjaśnił z powagą Makoto. – Kagata zabił tutaj trójkę ludzi. Potrafimy ustalić, kto to był i jaki był motyw? Przypadkowa zbrodnia, czy prywatna wendetta?
            - Sprawdziłam to – oznajmiła Shiroyama i westchnęła. – Z tego, co mówił Renji było to małżeństwo. Kiyo i Mamoru Akagawa oraz mężczyzna imieniem Toru Imamura.
            - Jakie są ich powiązania z Kagatą?
            - Byli w tym samym oddziale, nie udało mi się określić, czy był jakiś konkretny powód. Być może kapitan wiedziałby coś więcej.
            - Nie, chwila – odezwała się nagle Mitsuko. - Imamura… Imamura… Hej, Mako, czy to nie brzmi znajomo?
            - No przecież! – wykrzyknął chłopak. – Jeden ze strażników, których przesłuchała pani vice kapitan nazywał się Imamura. Imamura Kousuke?
            - Zdaje się, że to brat zabitego shinigami – odparła Corrien i zmarszczyła brwi. – Ale to raczej marny motyw. Kto pomógłby w ucieczce mordercy swojego brata.
            - A jeśli byli w zmowie? Mógł nie dogadywać się z bratem i to ukartować. Małżeństwo mogło być w złym miejscu i złym czasie.
            - Czyli zakładamy, że strażnik kłamał – zauważył Yakumo. – To jest jakiś punkt zaczepienia.  
            - Wrócimy, żeby raz jeszcze z nim porozmawiać – oznajmiła Mitsuko. – Tylko co jeśli nie będzie chciał mówić?
            - Zmusimy go.
            - Dobrze. Idźcie, nasza trójka rozejrzy się po oddziale, czy czegoś nie przeoczyliśmy. Może uda mi się dowiedzieć czegoś więcej o ofiarach.
            - Dobrze, Corrie. Niech tak będzie. Wrócimy, jak tylko uda nam się czegoś dowiedzieć.
            - Yakumo, Itsuko, rozejrzycie się po oddziale, może zauważycie coś podejrzanego. Mogę na was liczyć?
            - Jasne, Corrie!
            - Oczywiście.
            - Bądźcie ostrożni. Oddział Szósty znajduje się najbliżej jednostki, z której uciekł Kagata. Mam bardzo niedobre przeczucie.
            - Jeśli tu jest, znajdziemy go, zanim coś się wydarzy – zapewnił ją Yakumo. – Będziemy uważać na siebie.
           

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz