Potarła
palcami skronie. Była zmęczona i zaczynała boleć ją głowa. Chciała jednak jak
najszybciej uporać się z tym wszystkim. Zwlekanie nie było dobre. Z
uzupełnieniem hierarchii Gotei 14 zwlekali już ponad pół roku, bo Kyouraku nie
chciał o niczym ważnym decydować sam. Należało skończyć to zadanie, bo dopóki
się z tym nie upora, oddziały też nie ruszą pełną parą.
-
Zmęczona? – zapytał Yumichika, patrząc na nią z troską. – Przyniosę ci herbatę.
- Kawę –
poprawiła go.
- Wypiłaś
dziś już cztery. Nie przesadzasz aby?
- To mój
eliksir życia – stwierdziła kobieta. – Nic mi nie będzie.
- Miałaś
się oszczędzać. Może pójdziesz do domu?
- Nie, chciałam
porozmawiać jeszcze dzisiaj z Itsuko. Zaraz tu będzie.
- I tak
nie zdołasz postawić wszystkich oddziałów obronnych na nogi w jeden tydzień.
- Nie, ale
im szybciej to zrobię, tym lepiej.
Ayasegawa
westchnął.
- Dobrze.
Kawa – powiedział. – Ale ostatnia.
-
Dziękuję, Yumi.
Gdy
wychodził, natknął się na Itsuko, która wyglądała na zaniepokojoną tym nagłym
wezwaniem. Jak wszyscy ostatnio, bo nikt nie wiedział, czego spodziewać się po
nowym dowódcy shinigami.
- Wejdź. Setsuko
czeka na ciebie – rzucił do niej i ruszył zaparzyć kawę dla swojej przełożonej.
- Dzień
dobry, ciociu – przywitała się Itsuko. – Wzywałaś.
- Tak,
wzywałam – przytaknęła Setsuko. – Siadaj, Itsu, nie stój tam w drzwiach jak
kołek – dodała, krzywiąc się. – Ja nie wiem, co wam wszystkim odbija. Każdy
kogo zapraszam do siebie, zachowuje się jakby tu siedział nie wiadomo kto.
- Jesteś
nowym Głównodowodzącym, ciociu. Nagle wzywasz tu kogoś, to mimo wszystko trochę
stresujące.
- No tak…
- O czym
chciałaś porozmawiać?
- Powiem
wprost, jesteś kandydatką na nowego kapitana trzeciego oddziału.
- Ja?
- Nie.
Święty Mikołaj – sarknęła Setsuko, wywracając oczami. – Co was tak wszystkich
kurwa dziwi? Czy ja móię niewyraźnie?
Do środka
wszedł Ayasegawa.
- Nie
złość się na nią. Jesteś zmęczona i nerwowa. Mówiłem, żebyś sobie dała na
dzisiaj siana.
Postawił
na biurku kawę.
- Dziękuję
– odparła Setsuko i popatrzyła na Itsuko. – Przepraszam. Po prostu Corrien
zareagowała podobnie. Wszyscy się zachowujecie, jakbym mówiła jakimś niezrozumiałym
językiem.
- Cóż… Bo
to bardzo zaskakująca propozycja – stwierdziła z powagą Itsuko. – Chciałabyś,
żebym była kapitanem?
- Tak. Jesteś
bardzo silna, a w czasie wojny wykazałaś się zdolnościami przywódczymi. Razem z
przyjaciółmi pokonałaś Aizena, chociaż nawet ja nie przewidziałam takiego
rozwoju wydarzeń. Nie doceniłam was.
- Dziękuję
bardzo za tą propozycję, ciociu – powiedziała pospiesznie Itsuko. – To naprawdę
wiele dla mnie znaczy, ale muszę odmówić.
Rozległo
się pukanie do drzwi i gdy Ayasegawa je otworzył, do środka wszedł Gin.
- Ohho,
widzę, że macie tu wesoło.
- O co
chodzi? – zapytała Setsuko.
- Nie
przeszkadzajcie sobie – padło.
-
Poczekajmy na zewnątrz – powiedział Ayasegawa, próbując wyciągnąć Ichimaru, ale
nie udało mu się.
- Chętnie
posłucham, jak z pracą radzi sobie nowa Głównodowodząca – roześmiał się
Gin, a Setsuko machnęła do przyjaciela ręką, żeby go zostawił.
- Itsuko,
może jednak to przemyślisz? – poprosiła.
- Nie,
ciociu. Przykro mi, ale nie czuję się gotowa, aby przyjąć na siebie tak
odpowiedzialne zadanie – zadeklarowała Itsuko. – Nie wierzę też, że nie masz na
to innych kandydatów. Pewnie nawet lepszych.
-
Przyznaję, że rozważałam i ciebie i Hisagiego Shuuheia, ale… Nie ukrywam, jestem bardzo
ciekawa, jak poprowadziłabyś swój oddział.
- Przykro
mi, ciociu. Nie odważę się. Chciałabym najpierw nabrać więcej doświadczenia. W
dodatku praca kapitana jest bardzo ciężka, a my z Shiraiem nie chcieliśmy się
skupiać wyłącznie na pracy.
- Jesteś
pewna?
- Tak.
Uważam, że wujek Shu zdecydowanie nadaje się lepiej. Ma doświadczenie, którego
mi brakuje.
- To
prawda, chociaż martwi mnie, że on się zapracuje, jak zostanie kapitanem.
Widziałam już, co wyprawiał, gdy oddział dziewiąty nie miał dowódcy.
- Oddział
trzeci ma świetnego porucznika, którego sama zaproponowałaś Kazumie lata temu –
odezwał się Gin. – Wesprze Shuheia tak, jak wspierał Kazumę.
- Być może
– przytaknęła Setsuko. – Może masz rację, kapitanie Ichimaru.
- Poza tym
dobrze się składa, bo ja właśnie w tej sprawie. Widzę, że zjawiłem się w
idealnej chwili – oznajmił Gin. – Właśnie chciałem polecić ci Shu, na nowego
kapitana.
- Jeśli
próbujesz się uwolnić od tego pracoholika, żeby móc szlajać się po Seireitei,
to zapomnij, kapitanie – skarciła go Setsuko.
- Nie, mam,
zdaje mi się, całkiem niezłą propozycję. Dotyczy ona także Itsuko.
- Mnie?
- Jeśli
Shuhei zostanie kapitanem Trójki, ja zostanę nie tylko bez trzeciego oficera,
ale także porucznika – zaczął Ichimaru i uśmiechnął się. – W tej sytuacji,
chciałem to stanowisko zaproponować tobie, Itsuko. Shirai już zgodził się zostać trzecim
oficerem, ale tylko jeśli ty również przeniesiesz się do mojego oddziału.
- Mam
zostać wice kapitanem? – zdziwiła się Itsuko i popatrzyła na Setsuko.
- Hm. To
brzmi całkiem rozsądnie. Jestem pewna, że u twojego boku Itsuko nabierze
doświadczenia. Razem z Shiraiem powinni się nadać, jako że Dziewiątka jest
jednostką stricte bojową – powiedziała kobieta. – Ale musiałabyś mi obiecać,
Itsuko, że nie pozwolisz kapitanowi się obijać.
- Razem z
Shiraiem będziemy pilnować, żeby się nie wymigiwał od pracy - zadeklarowała Tomori.
- No
dobrze. W takim razie pozostaje mi jeszcze porozmawiać z Shuheiem.
-
Doskonale – uradował się Gin. – I wszyscy będą szczęśliwi. Tylko porozmawiaj z Byakuyą,
żeby zgodził się oddać mi tą dwójkę. Sam nie mam ochoty wykłóciać się z nim o to.
***
Gdy wracała
do domu, stanowczo zbyt późno, wyczuła na terenie oddziału szóstego reiatsu
męża i postanowiła po niego pójść. Gdy szła przez dziedziniec, wszyscy
shinigami kłaniali jej się nisko, co wciąż trochę ją irytowało.
Weszła do
budynku, gdzie minęła się z pogrążoną w myślach Corrien. Uśmiechnęła się do
niej i ruszyła do biura Byakuyi, nie chcąc wywierać na przyjaciółce żadnej
presji. Zapukała do drzwi i weszła do środka.
- Ty nadal
tutaj?
- Miałem
sporo pracy – wyjaśnił. – Rozmawiałem z Corrien.
- I co?
- Wyraźnie
potrzebuje czasu, ale myślę, że przyjmie twoją propozycję. Nie chciałem jednak
zbytnio ingerować w jej decyzję, a jedynie coś zasugerować.
-
Rozumiem.
- Powiedziałem
jej tylko, że znajdę odpowiedniego kandydata na jej
miejsce.
- Ty to
umiesz człowieka podnieść na duchu – roześmiała się Setsuko. – Na pewno
zabrzmiało, jakbyś już od dawna planował kimś ją zastąpić.
-
Nieprawda – zaprzeczył Kuchiki. – Powiedziałem, że wśród młodych shinigami jest
ktoś obiecujący, więc nie powinna się martwić bzdurami.
- Tak? A
kogo miałeś na myśli?
- Syn
Kyouraku powinien doskonale zastąpić Corrien. Sama wiesz, że jest bardzo
uzdolniony.
- Zgadzam
się z tobą, mój drogi. Na przyszłość jednak postaraj się pocieszać swoich
podwładnych w inny sposób, nie mówiąc im, że można ich łatwo zastąpić.
- To
naprawdę nie było tak – strapił się Byakuya, a Setsuko uśmiechnęła się ciepło i
pogładziła go po policzku. – Wiem, droczę się z tobą. Ale teraz naprawdę
wracajmy już do domu. Hiroya i Ayane chcieli poradzić się nas w sprawie ślubu.
- Ach tak?
- Czy masz
coś jeszcze do zrobienia?
- Jest dużo
pracy, ale resztą mogę zająć się jutro. Skoro nasze dzieci potrzebują rady,
powinniśmy iść.
- Nie mogę
uwierzyć, że ich ślub jest już za miesiąc – westchnęła Setsuko. – Zresztą w
ogóle w przyszłym miesiącu czekają nas aż trzy wesela.
- Trzy? –
zdziwił się Byakuya. – Nie dwa?
- Najpierw
jest ślub Ikkaku i Chinatsu, potem naszego syna i Ayane, a na koniec jeszcze ślub
Kiry i Corrie.
- Racja.
Przyznam, że trochę zapomniałem.
- No wiem,
ja o mały włos też. Oboje siedzą trusia, odkąd wysłali zaproszenia. Pewnie nie
chcą zbytniego rozgłosu.
***
Tydzień w
końcu mijał. Pierwszy tydzień pracy Setsuko jako kapitan pierwszego oddziału.
Wraz z tym nadeszła wyczekiwana przez nią sobota i impreza organizowana przez
Rangiku i Gina. To tam Yumichika miał przedstawić wszystkim Arashiego, z którym
spotykał się już od jakiegoś czasu.
Setsuko
razem z Byakuyą udała się do domu przyjaciół. W drodze napotykając także Corrie
i Kirę.
- Hej –
przywitała się Setsuko. – Widzę, że też już przyszliście.
- Nie
lubimy się spóźniać – odparła Corrien, kłaniając się im obojgu.
- Witaj,
Corrien – powiedział Byakuya, a gdy dostał od żony sójkę w bok, dodał: -
Nie musisz się kłaniać. Za kilka dni nie będziesz już moją podwładną.
- Dopiero za kilka
dni - poprawiła go z uśmiechem Corrien. - Proszę pozwolić mi się nacieszyć, tymi ostatnimi chwilami w oddziale szóstym.
- Cieszę
się, że zgodziłaś się przyjąć to stanowisko – stwierdziła Setsuko.
- Długo
się opierała – przyznał Kira i uśmiechnął się. – A teraz chodźmy. Nie każmy
gospodarzom czekać.
Zapukali
do drzwi i do środka wpuściła ich Rangiku. W środku zastali już Shuheia, który
nadal nie wiedział, że ma zostać kapitanem Trójki oraz Hotarubi. Był też Renji
z Rukią oraz Bris.
Wszyscy
przywitali się ze sobą, siadając razem w salonie. Ichimaru rozlewał już sake do
kieliszków, kiedy usłyszeli dzwonek.
-
Yumichika z Arashin lub Ikkaku i Chinatsu – powiedziała Hotarubi.
- To
pewnie Yumichika, pisał, że zaraz będzie – stwierdziła podekscytowana Rangiku i
pobiegła otworzyć drzwi.
Miała
rację. Ich przyjaciel pojawił się, zgodnie z obietnicą, w towarzystwie
przystojnego, czerwonowłosego mężczyzny o ciemnych oczach.
- Chodźcie,
nie stójcie tak – powiedziała Matsumoto, zachęcając ich gestem.
- Yo –
przywitał ich Hisagi.
- To
pewnie Arashi? – zaciekawiła się Setsuko, lustrując mężczyznę zaciekawionym
spojrzeniem. – Witaj, usiądź z nami.
- Pani
generał, witam – padło i Arashi ukłonił się. – Nazywam się Arashi Hirano, jestem
trzecim oficerem w oddziale czwartym.
- Tak
właśnie myślałam, że wyglądasz znajomo – odparła Setsuko, uśmiechając się
ciepło. – Musieliśmy minąć się gdzieś w Czwórce, gdy przychodziłam na badania.
- Tak.
Spotkaliśmy się przy wejściu, gdy przyszła pani z kapitanem Kuchiki na badania
do naszej kapitan.
- Faktycznie,
ale usiądź już, proszę. Jesteśmy tu w gronie przyjaciół.
- Dobrze –
strapił się Arashi, ale zachęcony słowami Ayasegawy rozluźnił się nieco.
- Długo
jesteś trzecim oficerem? – zapytała Setsuko.
- Nie. Gdy
w czasie bitwy w Seireitei zginęła porucznik Kotetsu, jej miejsca zajęła nasza
dotychczasowa trzecia oficer, Kurosaki Yuzu. A krótko po zakończeniu wojny i ja
otrzymałem awans na swoje obecne stanowisko.
- Rozumiem
– powiedziała kobieta i odwróciła się dyskretnie do Yumichiki, szepcząc: -
Fajny jest.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz