Obserwatorzy

Rumours


sobota, 6 czerwca 2020

Chapter 114 ~ Storm

            Potarła palcami skronie. Była zmęczona i zaczynała boleć ją głowa. Chciała jednak jak najszybciej uporać się z tym wszystkim. Zwlekanie nie było dobre. Z uzupełnieniem hierarchii Gotei 14 zwlekali już ponad pół roku, bo Kyouraku nie chciał o niczym ważnym decydować sam. Należało skończyć to zadanie, bo dopóki się z tym nie upora, oddziały też nie ruszą pełną parą.
            - Zmęczona? – zapytał Yumichika, patrząc na nią z troską. – Przyniosę ci herbatę.
            - Kawę – poprawiła go.
            - Wypiłaś dziś już cztery. Nie przesadzasz aby?
            - To mój eliksir życia – stwierdziła kobieta. – Nic mi nie będzie.
            - Miałaś się oszczędzać. Może pójdziesz do domu?
            - Nie, chciałam porozmawiać jeszcze dzisiaj z Itsuko. Zaraz tu będzie.
            - I tak nie zdołasz postawić wszystkich oddziałów obronnych na nogi w jeden tydzień.
            - Nie, ale im szybciej to zrobię, tym lepiej.
            Ayasegawa westchnął.
            - Dobrze. Kawa – powiedział. – Ale ostatnia.
            - Dziękuję, Yumi.
            Gdy wychodził, natknął się na Itsuko, która wyglądała na zaniepokojoną tym nagłym wezwaniem. Jak wszyscy ostatnio, bo nikt nie wiedział, czego spodziewać się po nowym dowódcy shinigami.
            - Wejdź. Setsuko czeka na ciebie – rzucił do niej i ruszył zaparzyć kawę dla swojej przełożonej.
            - Dzień dobry, ciociu – przywitała się Itsuko. – Wzywałaś.
            - Tak, wzywałam – przytaknęła Setsuko. – Siadaj, Itsu, nie stój tam w drzwiach jak kołek – dodała, krzywiąc się. – Ja nie wiem, co wam wszystkim odbija. Każdy kogo zapraszam do siebie, zachowuje się jakby tu siedział nie wiadomo kto.
            - Jesteś nowym Głównodowodzącym, ciociu. Nagle wzywasz tu kogoś, to mimo wszystko trochę stresujące.
            - No tak…
            - O czym chciałaś porozmawiać?
            - Powiem wprost, jesteś kandydatką na nowego kapitana trzeciego oddziału.
            - Ja?
            - Nie. Święty Mikołaj – sarknęła Setsuko, wywracając oczami. – Co was tak wszystkich kurwa dziwi? Czy ja móię niewyraźnie?
            Do środka wszedł Ayasegawa.
            - Nie złość się na nią. Jesteś zmęczona i nerwowa. Mówiłem, żebyś sobie dała na dzisiaj siana.
            Postawił na biurku kawę.
            - Dziękuję – odparła Setsuko i popatrzyła na Itsuko. – Przepraszam. Po prostu Corrien zareagowała podobnie. Wszyscy się zachowujecie, jakbym mówiła jakimś niezrozumiałym językiem.
            - Cóż… Bo to bardzo zaskakująca propozycja – stwierdziła z powagą Itsuko. – Chciałabyś, żebym była kapitanem?
            - Tak. Jesteś bardzo silna, a w czasie wojny wykazałaś się zdolnościami przywódczymi. Razem z przyjaciółmi pokonałaś Aizena, chociaż nawet ja nie przewidziałam takiego rozwoju wydarzeń. Nie doceniłam was.
            - Dziękuję bardzo za tą propozycję, ciociu – powiedziała pospiesznie Itsuko. – To naprawdę wiele dla mnie znaczy, ale muszę odmówić.
            Rozległo się pukanie do drzwi i gdy Ayasegawa je otworzył, do środka wszedł Gin.
            - Ohho, widzę, że macie tu wesoło.
            - O co chodzi? – zapytała Setsuko.
            - Nie przeszkadzajcie sobie – padło.
            - Poczekajmy na zewnątrz – powiedział Ayasegawa, próbując wyciągnąć Ichimaru, ale nie udało mu się.
            - Chętnie posłucham, jak z pracą radzi sobie nowa Głównodowodząca – roześmiał się Gin, a Setsuko machnęła do przyjaciela ręką, żeby go zostawił.
            - Itsuko, może jednak to przemyślisz? – poprosiła.
            - Nie, ciociu. Przykro mi, ale nie czuję się gotowa, aby przyjąć na siebie tak odpowiedzialne zadanie – zadeklarowała Itsuko. – Nie wierzę też, że nie masz na to innych kandydatów. Pewnie nawet lepszych.
            - Przyznaję, że rozważałam i ciebie i Hisagiego Shuuheia, ale… Nie ukrywam, jestem bardzo ciekawa, jak poprowadziłabyś swój oddział.
            - Przykro mi, ciociu. Nie odważę się. Chciałabym najpierw nabrać więcej doświadczenia. W dodatku praca kapitana jest bardzo ciężka, a my z Shiraiem nie chcieliśmy się skupiać wyłącznie na pracy.
            - Jesteś pewna?
            - Tak. Uważam, że wujek Shu zdecydowanie nadaje się lepiej. Ma doświadczenie, którego mi brakuje.
            - To prawda, chociaż martwi mnie, że on się zapracuje, jak zostanie kapitanem. Widziałam już, co wyprawiał, gdy oddział dziewiąty nie miał dowódcy.
            - Oddział trzeci ma świetnego porucznika, którego sama zaproponowałaś Kazumie lata temu – odezwał się Gin. – Wesprze Shuheia tak, jak wspierał Kazumę.
            - Być może – przytaknęła Setsuko. – Może masz rację, kapitanie Ichimaru.
            - Poza tym dobrze się składa, bo ja właśnie w tej sprawie. Widzę, że zjawiłem się w idealnej chwili – oznajmił Gin. – Właśnie chciałem polecić ci Shu, na nowego kapitana.
            - Jeśli próbujesz się uwolnić od tego pracoholika, żeby móc szlajać się po Seireitei, to zapomnij, kapitanie – skarciła go Setsuko.
            - Nie, mam, zdaje mi się, całkiem niezłą propozycję. Dotyczy ona także Itsuko.
            - Mnie?
            - Jeśli Shuhei zostanie kapitanem Trójki, ja zostanę nie tylko bez trzeciego oficera, ale także porucznika – zaczął Ichimaru i uśmiechnął się. – W tej sytuacji, chciałem to stanowisko zaproponować tobie, Itsuko. Shirai już zgodził się zostać trzecim oficerem, ale tylko jeśli ty również przeniesiesz się do mojego oddziału.
            - Mam zostać wice kapitanem? – zdziwiła się Itsuko i popatrzyła na Setsuko.
            - Hm. To brzmi całkiem rozsądnie. Jestem pewna, że u twojego boku Itsuko nabierze doświadczenia. Razem z Shiraiem powinni się nadać, jako że Dziewiątka jest jednostką stricte bojową – powiedziała kobieta. – Ale musiałabyś mi obiecać, Itsuko, że nie pozwolisz kapitanowi się obijać.
            - Razem z Shiraiem będziemy pilnować, żeby się nie wymigiwał od pracy - zadeklarowała Tomori.
            - No dobrze. W takim razie pozostaje mi jeszcze porozmawiać z Shuheiem.
            - Doskonale – uradował się Gin. – I wszyscy będą szczęśliwi. Tylko porozmawiaj z Byakuyą, żeby zgodził się oddać mi tą dwójkę. Sam nie mam ochoty wykłóciać się z nim o to.

***
            Gdy wracała do domu, stanowczo zbyt późno, wyczuła na terenie oddziału szóstego reiatsu męża i postanowiła po niego pójść. Gdy szła przez dziedziniec, wszyscy shinigami kłaniali jej się nisko, co wciąż trochę ją irytowało.
            Weszła do budynku, gdzie minęła się z pogrążoną w myślach Corrien. Uśmiechnęła się do niej i ruszyła do biura Byakuyi, nie chcąc wywierać na przyjaciółce żadnej presji. Zapukała do drzwi i weszła do środka.
            - Ty nadal tutaj?
            - Miałem sporo pracy – wyjaśnił. – Rozmawiałem z Corrien.
            - I co?
            - Wyraźnie potrzebuje czasu, ale myślę, że przyjmie twoją propozycję. Nie chciałem jednak zbytnio ingerować w jej decyzję, a jedynie coś zasugerować.
            - Rozumiem.
            - Powiedziałem jej tylko, że znajdę odpowiedniego kandydata na jej miejsce.
            - Ty to umiesz człowieka podnieść na duchu – roześmiała się Setsuko. – Na pewno zabrzmiało, jakbyś już od dawna planował kimś ją zastąpić.
            - Nieprawda – zaprzeczył Kuchiki. – Powiedziałem, że wśród młodych shinigami jest ktoś obiecujący, więc nie powinna się martwić bzdurami.
            - Tak? A kogo miałeś na myśli?
            - Syn Kyouraku powinien doskonale zastąpić Corrien. Sama wiesz, że jest bardzo uzdolniony.
            - Zgadzam się z tobą, mój drogi. Na przyszłość jednak postaraj się pocieszać swoich podwładnych w inny sposób, nie mówiąc im, że można ich łatwo zastąpić.
            - To naprawdę nie było tak – strapił się Byakuya, a Setsuko uśmiechnęła się ciepło i pogładziła go po policzku. – Wiem, droczę się z tobą. Ale teraz naprawdę wracajmy już do domu. Hiroya i Ayane chcieli poradzić się nas w sprawie ślubu.
            - Ach tak?
            - Czy masz coś jeszcze do zrobienia?
            - Jest dużo pracy, ale resztą mogę zająć się jutro. Skoro nasze dzieci potrzebują rady, powinniśmy iść.
            - Nie mogę uwierzyć, że ich ślub jest już za miesiąc – westchnęła Setsuko. – Zresztą w ogóle w przyszłym miesiącu czekają nas aż trzy wesela.
            - Trzy? – zdziwił się Byakuya. – Nie dwa?
            - Najpierw jest ślub Ikkaku i Chinatsu, potem naszego syna i Ayane, a na koniec jeszcze ślub Kiry i Corrie.
            - Racja. Przyznam, że trochę zapomniałem.
            - No wiem, ja o mały włos też. Oboje siedzą trusia, odkąd wysłali zaproszenia. Pewnie nie chcą zbytniego rozgłosu.

***
            Tydzień w końcu mijał. Pierwszy tydzień pracy Setsuko jako kapitan pierwszego oddziału. Wraz z tym nadeszła wyczekiwana przez nią sobota i impreza organizowana przez Rangiku i Gina. To tam Yumichika miał przedstawić wszystkim Arashiego, z którym spotykał się już od jakiegoś czasu.
            Setsuko razem z Byakuyą udała się do domu przyjaciół. W drodze napotykając także Corrie i Kirę.
            - Hej – przywitała się Setsuko. – Widzę, że też już przyszliście.
            - Nie lubimy się spóźniać – odparła Corrien, kłaniając się im obojgu.
            - Witaj, Corrien – powiedział Byakuya, a gdy dostał od żony sójkę w bok, dodał: - Nie musisz się kłaniać. Za kilka dni nie będziesz już moją podwładną.
            - Dopiero za kilka dni - poprawiła go z uśmiechem Corrien. - Proszę pozwolić mi się nacieszyć, tymi ostatnimi chwilami w oddziale szóstym.
            - Cieszę się, że zgodziłaś się przyjąć to stanowisko – stwierdziła Setsuko.
            - Długo się opierała – przyznał Kira i uśmiechnął się. – A teraz chodźmy. Nie każmy gospodarzom czekać.
            Zapukali do drzwi i do środka wpuściła ich Rangiku. W środku zastali już Shuheia, który nadal nie wiedział, że ma zostać kapitanem Trójki oraz Hotarubi. Był też Renji z Rukią oraz Bris.
            Wszyscy przywitali się ze sobą, siadając razem w salonie. Ichimaru rozlewał już sake do kieliszków, kiedy usłyszeli dzwonek.
            - Yumichika z Arashin lub Ikkaku i Chinatsu – powiedziała Hotarubi.
            - To pewnie Yumichika, pisał, że zaraz będzie – stwierdziła podekscytowana Rangiku i pobiegła otworzyć drzwi.
            Miała rację. Ich przyjaciel pojawił się, zgodnie z obietnicą, w towarzystwie przystojnego, czerwonowłosego mężczyzny o ciemnych oczach.
            - Chodźcie, nie stójcie tak – powiedziała Matsumoto, zachęcając ich gestem.
            - Yo – przywitał ich Hisagi.
            - To pewnie Arashi? – zaciekawiła się Setsuko, lustrując mężczyznę zaciekawionym spojrzeniem. – Witaj, usiądź z nami.
            - Pani generał, witam – padło i Arashi ukłonił się. – Nazywam się Arashi Hirano, jestem trzecim oficerem w oddziale czwartym.
            - Tak właśnie myślałam, że wyglądasz znajomo – odparła Setsuko, uśmiechając się ciepło. – Musieliśmy minąć się gdzieś w Czwórce, gdy przychodziłam na badania. 
            - Tak. Spotkaliśmy się przy wejściu, gdy przyszła pani z kapitanem Kuchiki na badania do naszej kapitan.
            - Faktycznie, ale usiądź już, proszę. Jesteśmy tu w gronie przyjaciół.
            - Dobrze – strapił się Arashi, ale zachęcony słowami Ayasegawy rozluźnił się nieco.
            - Długo jesteś trzecim oficerem? – zapytała Setsuko.
            - Nie. Gdy w czasie bitwy w Seireitei zginęła porucznik Kotetsu, jej miejsca zajęła nasza dotychczasowa trzecia oficer, Kurosaki Yuzu. A krótko po zakończeniu wojny i ja otrzymałem awans na swoje obecne stanowisko.
            - Rozumiem – powiedziała kobieta i odwróciła się dyskretnie do Yumichiki, szepcząc: - Fajny jest.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz