Obserwatorzy

Rumours


sobota, 6 czerwca 2020

Chapter 113 ~ New capitan


            Od rozmowy Setsuko z Kyouraku minęło kilka dni, zanim kobieta podjęła decyzję i poinformowała o niej wciąż rządzącego obecnie dowódcę. Wciąż nie była pewna, co do pomysłu Yama-ji, a wręcz obawiała się go. Zarazem jednak chciała uszanować ostatnią wolę dziadka i  uwolnić Shunsuia od ciążących mu obowiązków.
            Starał się nie narzekać, ale wyraźnie dał jej do zrozumienia, że wykonywał tę pracę jedynie zastępczą dopóki ona nie odzyska zdrowia, a nie zależy mu na posadzie. Setsuko głównie tego się obawiała. Było tylu bardziej doświadczonych shinigami, którzy zasługiwali na to wyróżnienie. W końcu jednak po długiej rozmowie z kapitanem Ukitake, swoim dawnym dowódcą oraz swoim mężem zgodziła się przyjąć nowe obowiązki.
            Nie sądziła, że to naprawdę tak łatwo pójdzie. Niedługo później informacja została oficjalnie podana do wiadomości. O dziwo wszyscy przyjęli to z ogromnym spokojem, a niektórzy nawet z entuzjazmem, choć Setsuko spodziewała się raczej gorącego sprzeciwu wobec jej nominacji. Mimo to ani kapitanowie ani Rada nie przejawiali takich zachowań, zaś Kyouraku i Ukitake udzielili jej wiele wsparcia, tak jak obiecali to uczynić, przyjmując do wiadomości ostatnią wolę swojego nauczyciela.
            Zarazem Ukitake poinformował ją, że ze względu na stan zdrowia zamierza odejść ze służby. Obiecał jednak zostać, dopóki Setsuko nie zadecyduje, kogo nominować na jego stanowisko oraz pozostałe kapitańskie stołki. A nawet po odejściu zadeklarował wspierać ją jako doradca, jeśli tylko będzie taka potrzeba, w co w głębi duszy wątpił.
            W ten oto sposób Setsuko „wprowadziła się” do swojego nowego biura w oddziale pierwszym, gdzie została bardzo ciepło przyjęta przez swoich nowych podwładnych. Ayasegawa oficjalnie oprowadził ją po gmachu tłumacząc te rzeczy, o których dotychczas nie miała pojęcia, pomimo swoich częstych wizyt w gmachu.         
            - Przyznaj, Yumi – odezwała się, gdy dotarli do gabinetu będącego ostatnim punktem ich wycieczki. – Wiedziałeś o tym?
            - O czym?
            - O tym wszystkim – powiedziała, zataczając rękami koło. – Że mam zostać nowym dowódcą.
            - Wiedziałem – przyznał. – Kapitan Kyouraku poinformował Radę zaraz po wojnie, wyraźnie zaznaczając, że jedynie grzeje dla ciebie fotel i przejmie obowiązki tylko do czasu, aż się obudzisz i ani chwili później, choć długo to trwało. Łudził się raczej, że obudzisz się po tygodniu lub dwóch, a nie po pół roku. Zaraz po weselu Kazumi i Toshiro powiadomił o tym także mnie i wszystkich kapitanów, więc czekaliśmy tylko na twoją decyzję.
            - I nikt mi nie powiedział? – zdenerwowała się kobieta. – To podłe. Wszyscy wiedzieliście. Nic dziwnego, że cały czas miałam wrażenie, że coś przede mną ukrywacie. Byakuya też dziwnie się zachowywał, ale słowem się nie zająknął, drań jeden.
            - To miała być chyba niespodzianka. Zresztą nie chcieli ci tego zrzucać na głowę zaraz po obudzeniu. Ale skoro twój stan zdrowia szybko się poprawił, nie było powodu czekać dłużej.
            - Nadal nie mogę uwierzyć, że się zgodziłam – stwierdziła z powagą Setsuko, podchodząc do ogromnego okna z wyjściem na taras. – Byłam tu wiele razy, ale nigdy nie sądziłam, że kiedyś nazwę to swoim biurem.
            - Chyba tylko ciebie dziwi ta decyzja – zaśmiał się Ayasegawa. – Pomogłaś wygrać nam dwie wojny, wiele zrobiłaś dla Soul Society, a co więcej Głównodowodzący pokładał w tobie ogromną nadzieję.
            - Tego się właśnie obawiam. Co jeśli nie sprostam jego oczekiwaniom?
            - Poradzisz sobie. Kto, jak nie ty? – powiedział Ayasegawa. – Poza tym służyłem tu przez wiele lat, wspierając dwóch poprzednich dowódców – dodał rozbawiony. – A teraz będę wspierał ciebie, jako twój zastępca. Pomogę ci ze wszystkim, czego nie będziesz wiedziała i zanim się obejrzysz, ogarniesz wszystkie obowiązki.
            - Dziękuję, Yumi. Ogromnie mnie cieszy twoje wsparcie.
            - Kapitan Kuoyraku i Ukitake też oferowali pomoc, więc na pewno sobie poradzisz.

***
            Miała przed sobą wiele pracy. Musiała wdrożyć się w nowe obowiązki, zapoznać z funkcjonowaniem pierwszego oddziału od podszewki i doszkolić w kwestiach działania reszty jednostek Gotei 14. A na dodatek wybrać trzech nowych kapitanów, bo Kyouraku nie zrobił tego, zostawiając to zadanie jej. Miała co prawda pewien pomysł, a i sugestia Ukitake bardzo jej pomogła, ale i tak nie było to łatwe zadanie, bo Juushiro zaproponował kogoś jedynie na swoje zastępstwo i potwierdził jej przypuszczenia jeśli chodzi o oddział drugi. Pozostawała jeszcze Trójka.
            Tak więc zarówno jej doradcy, jak i kapitanowie zatwierdzili pierwsze dwie propozycje, jakie miała. Wiedziała, że najtrudniejsza będzie Trójka, ale najpierw musiała zająć się tymi kandydatami, których już znalazła. A oni musieli się jeszcze zgodzić.
            - Hej, Setsuko – przywitała się Hotarubi, wchodząc do biura. – Yumichika pozwolił mi wejść.
            - Tak, świetnie, że jesteś – powiedziała Setsuko. – Mam coś ważnego do omówienia.     
            - Chyba się domyślam – stwierdziła Aizawa, siadając na krześle.
            - To ułatwia sprawę.
            - Chcesz, żebym oficjalnie została kapitanem drugiego oddziału, prawda?
            - Masz absolutną rację – przyznała Setsuko. – Nieoficjalnie wypełniałaś ten obowiązek już pod koniec wojny i chyba tylko dzięki tobie oddział jeszcze się nie rozsypał. Przyjrzałam się waszej sytuacji. Byłaś tam długo, zastępując Sui Feng, kiedy jeszcze żyła. Nie ma bardziej odpowiedniej osoby na to stanowisko.
            - Rozumiem.
            - Myślisz, że Shuhei to przeżyje? Jeśli ty będziesz miała wyższe stanowisko niż on?
            - Będzie musiał – roześmiała się Hotarubi. – Kogo obsadziłaś na pozostałe dwa?
            - Do trzynastki mam już kogoś. Ma tu przyjść niedługo, jak skończymy rozmawiać. Waham się jeszcze co do Trójki. Mam dwóch kandydatów. Jeden jest bardzo zdolny, ale niedoświadczony. A drugim jest Shuhei.
            - A więc to tak – mruknęła Aizawa. – Mogę się jedynie domyślać, kogo masz na myśli. Być może powinnam przekonywać cię do wybrania Shuheia, ale wiem, że jego awans mógłby być problematyczny. Mój mąż jest pracoholikiem i potrzebowałby odpowiedniego zastępcy, który go przypilnuje. Rozsądek też nakazywałby wybrać kogoś z doświadczeniem, ale myślę, że twój pomysł może nie być zły. Skoro kapitanem może być ktoś taki jak Zaraki chociażby…
            - Jeszcze nie zdecydowałam. Muszę to przemyśleć.
            - Zrób co uważasz. Jestem pewna, że Shuhei nie będzie miał pretensji, a nawet odetchnie z ulgą, jeśli nie zostanie kapitanem. Ja natomiast akceptuję twoją propozycję. Będę zaszczycona mogąc dowodzić oddziałem drugim.
            - Świetnie.
            - Docenię jednak dobrą radę, kogo powinnam wyznaczyć na zastępcę.
            - Myślę, że obie dobrze wiemy, kto to powinien być – roześmiała się Setsuko. – Wspierała cię wytrwale przez ostatnie pół roku.
            - To prawda, chociaż martwię się, co powiedzą inni. Jej brat jest przetrzymywanym w więzieniu przestępcą.
            - Jej brat, a nie ona. Mitsuko odegrała podczas wojny ważną rolę i spisała się na medal. Spełniła swoje zadanie wzorowo, na moment zburzyła nawet iluzję Aizena. W dodatku pokonała swojego brata, ale go nie zabiła.
            - To prawda, że o niej pomyślałam. Ciężko pracowała u mojego boku ostatnie miesiące. Wciąż odwiedza brata w wolnym czasie, ale nie wydaje mi się, aby dała mu na siebie jakoś wpłynąć.
            - Myślę, że nikt nie będzie miał problemu jeśli wybierzesz Mitsu – stwierdziła z uśmiechem Setsuko. – Nie widzę powodu, aby odmawiać jej tego stanowiska z powodu tego, co zrobił jej brat.
- Też tak uważam.
- A masz już kogoś na 3 oficera?
- Szczerze mówiąc, myślałam, żeby podebrać Kirze Ukyo. Jest jednym z najlepszych w Hakudzie. Wdał się w tej kwestii w Yoruichi, więc naprawdę chciałabym go mieć u siebie. 
- Całkiem niezły pomysł. 
- Cieszę się, że też tak uważasz.
            - A co do Shuu, jeszcze to przemyślę. Nie chciałabym go urazić, ale nie mogę też sugerować się w tej decyzji naszą przyjaźnią.
            - Wiem i on też to wie.
Rozległo się pukanie do drzwi i do środka weszła Corrien.
- Przepraszam, chyba przeszkadzam – strapiła się, kłaniając nisko.
- Nie, właśnie wychodziłam – odparła Aizawa. – Do zobaczenia.
- Cześć, Corrie – przywitała się z uśmiechem Setsuko. – Nie rób takiej miny. Fakt, że zostałam nowym dowódcą nie zmienia faktu, że jesteśmy przyjaciółkami. Nie powinnaś czuć się taka skrępowana.
- Wiem, ale…
Setsuko westchnęła.
- Doprawdy, nie ma na ciebie rady – powiedziała, wskazując krzesło, na którym chwilę temu siedziała Hotarubi. – Siadaj. Jeszcze nie pogratulowałam ci zaręczyn z Kirą – dodała, a w jej oczach pojawiły się radosne iskierki. – Nie przypuszczałam, że zamierza to zrobić zaraz po bitwie, ale chyba rozumiem. Chciał najpierw, abyście przetrwali. Pewnie dlatego tak się wkurzał, że wszyscy na niego naciskają. Gratuluję. Cieszę się bardzo waszym szczęściem.
- Dziękuję. – Shiroyama uśmiechnęła się nieśmiało. – Jak twoje zdrowie, Setsuko?
- Jak widzisz, mam się dobrze. Powróciłam do stanu sprzed pierwszej wojny z Aizenem i klanem Noah, więc odzyskałam swoje zampakuto.
- To dobrze. Kapitan Kuchiki musi bardzo się cieszyć. Zdaje się niezwykle pogodny, odkąd się obudziłaś.
- Skoro już o tym mówimy – zaczęła Setsuko. – Potrzebuję rady w kwestii jednego z oddziałów.
- Mojej rady? – przeraziła się Corrien. – Nie wydaje mi się, abym była właściwą osobą do udzielania takich rad.
- A jednak chciałabym usłyszeć, jaka osoba twoim zdaniem powinna zostać kapitanem oddziału 13.
- Czyli kapitan Ukitake naprawdę odchodzi ze służby? – zapytała ze smutkiem Corrien. – Rozumiem – dodała. – To musi być ktoś odpowiedzialny, kto odpowiednio przejmie obowiązki. Niekoniecznie ktoś tak łagodny jak kapitan Ukitake, inaczej ciągle będzie do niego porównywany, ale z pewnością powinien być to ktoś spokojny i rozważny, kto nie zmieni tego przyjaznego dla wszystkich miejsca w coś złego.
            - Całkowicie się z tobą zgadzam Corrie – przyznała Setsuko. – I kapitan Ukitake również mówił coś podobnego. Zaproponował mi nawet kogoś konkretnego na to stanowisko, więc chciałam zapytać, czy nie przyjęłabyś tego stanowiska?
            - Kogo zaproponował kapitan Ukitake? – zapytała Corrien, która wyraźnie nie zrozumiała słów, które padły z ust Setsuko.
            - Ciebie.
            - Mnie?
            - Tak, ciebie. Corrie, czy zostaniesz kapitanem trzynastego oddziału? - Corrien pobladła, gdy dotarło do niej, co właśnie usłyszała. – Przemyśl to Corrie, porozmawiaj o tym z Kirą, ale jestem pewna, że poprze ten pomysł. Kapitan Ukitake sam zaproponował cię na swojego następcę, zresztą i Byakuya przyznał, że to może być dobry pomysł, choć wiem, że niechętnie rozstanie się ze swoją niezawodną trzecią oficer.
            - Ja naprawdę nie wiem. Nie wydaje mi się, abym zasługiwała na taki zaszczyt – wyznała Shiroyama. - Jest wiele bardziej odpowiednich osób.
            - Myślałam tak samo, gdy kapitan Kyouraku powiedział mi o tym, że mam zostać dowódcą Gotei.
            - Ale ja naprawdę nie…
            - Dlatego przemyśl to, Corrie. Daj sobie czas, choć nie ukrywam, liczę, że się zgodzisz.
            - A co z Rukią? To ona powinna zostać kapitanem.
            - Nie każdy, kto jest zastępcą kapitana, nadaje się, żeby być kapitanem na stałe – stwierdziła z powagą Setsuko. – To prawda, że Rukia jest bardzo utalentowaną i silną shinigami. Świetnie się sprawdzi jako wsparcie dla nowej kapitan. Jesteś rozważną i odpowiedzialną osobą, Corrie. Dbasz o swoich podwładnych i potrafisz zdobyć szacunek swoich ludzi.
            - Rukia tak samo.
            - Corrie, wierz mi, że rozważyłam wiele rzeczy, zanim postanowiłam zaproponować ci tą posadę. To nie tylko kwestia kompetencji, ale także charakteru. Wzięłam pod uwagę także dotychczasowy rozkład sił w Gotei. Wierzę, że to również istotne, aby dowódcy byli różnorodni. Nie muszą zawsze we wszystkim się zgadzać.
            - Chyba nie rozumiem.
            - Wyobraź sobie, gdyby wszyscy kapitanowie byli tacy jak Zaraki. Być może oddziały funkcjonowałyby jakoś z pomocą zastępców, ale obawiam się, że Gotei ciągle prowadziłoby jakieś wojny. Nawet samo ze sobą. Gdyby to ród Kuchiki obsadzić na te stanowiska, zapanowałby reżim bezwzględnych, zimnych zasad. A gdyby wszyscy kapitanowie byli jak ja lub Rangiku, to non stop trwałyby imprezy. To tak nie powinno działać. Dlatego różni kapitanowie, będą mieć różne zdania i razem ze swoją równie różną wiedzą będą w stanie znaleźć najlepsze rozwiązanie sytuacji. Dlatego uważam, że potrzebujemy w oddziale 13 właśnie ciebie, Corrie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz