Denerwowała
się. Zresztą nic dziwnego. Nie codziennie bierze się ślub, czy chociaż w nim
uczestniczy. A jednak teraz stała w swoim pokoju w rodzinnym domu Kuchikich,
patrząc w lustro. Miała na sobie piękną, śnieżnobiałą suknię z długim trenem.
Wybrała ją z drobną pomocą Itsuko i Ayane. Ale to ciocia Rangiku zajęła się jej
fryzurą i makijażem. Nie szło jej przegadać.
Uśmiechnęła
się do swojego bladego odbicia, z trudem powstrzymując łzy. Były to jednak łzy
szczęścia, pomimo tego, że tak diabelsko się stresowała. Czy tak czuła się jej
mama w dniu swojego ślubu? Gdyby tylko mogła ją o to zapytać.
Wzięła
głęboki oddech i uderzyła się dłońmi w policzki, by nieco się otrząsnąć.
Skrzywiła się z bólu. Zdecydowanie użyła zbyt sporo siły, ale z drugiej strony…
Dzięki temu na jej policzkach wykwitł naturalny róż.
Nałożyła
welon i przypięła go drobnymi, białymi różyczkami do włosów, by nie spadł.
Modliła się, żeby nie spaść ze schodów w tych szpilkach. Najchętniej poszłaby
do ślubu boso. Ale nie mogła. To był jej dzień. Tego dnia miała lśnić.
Im
wszystkim potrzebne były jakieś chwile radości. Choć od wojny z Aizenem minęło
prawie pół roku, nie wszyscy jeszcze zdążyli się po tym pozbierać. Wojna
zebrała swoje żniwa, pozbawiając ich wielu bliskich.
Właśnie
dlatego zdecydowali się na ślub już teraz, choć z początku chcieli poczekać
jeszcze kilka miesięcy. Wspólnie uznali jednak, że nie ma sensu zwlekać. Miał
to być pierwszy, pozytywny akcent w ich życiu społeczności dusz. Bo choć wygrali wojnę, okupili
ją ogromnymi stratami. Przez to nikt nie potrafił cieszyć się zwycięstwem.
A
ich ślub miało świętować prawie całe Gotei 13. No… Od Wojny z Aizenem to już
oficjalnie Gotei 14. W końcu niecodziennie bierze się ślub, czy uczestniczy w
nim. Tym bardziej jeśli to ślub kapitana jednego z oddziałów oraz świeżo mianowanej trzeciej oficer.
Gdy
wyszła z pokoju, Byakuya już na nią czekał. To on miał ją zaprowadzić do
ślubnego kobierca i jak przystało, już na zawsze oddać ją w ręce innego
mężczyzny. W te ciepłe, silne dłonie, które tak uwielbiała. Temu mężczyźnie,
którego kochała, odkąd tylko sięgała pamięcią.
-
Wyglądasz przepięknie – powiedział Byakuya, uśmiechając się łagodnie. – Moja
kochana córeczko.
-
Dziękuję, tato.
-
Toshiro będzie oczarowany – powiedział. – I powinien.
-
Stałeś się bardziej wygadany, odkąd mama… - głos ugrzązł jej w gardle.
- Obiecałem, że będę mówić wam to, czego ona nie może – odparł Kuchiki i odgarnął kosmyk
włosów za ucho córki. – A ona chciałaby, byś pamiętała zawsze, jaka jesteś
piękna i silna.
-
Dziękuję, tato – powiedziała Kazumi, wtulając się w niego, choć bardzo ostrożnie.
Nie
mogła zniszczyć makijażu, ani pobrudzić marynarki ojca. Tym bardziej że tak
ciężko było go przekonać do jej założenia, zamiast tradycyjnego kimona.
-
Chodźmy. Wszyscy już czekają – powiedział Byakuya, oferując swojej córce ramię.
Chwyciła
się go i pozwoliła, by wyprowadził ją na zewnątrz. Ceremonia odbywała się w
ogrodzie rezydencji Kuchikich. Zaproszeni byli na nią wszyscy kapitanowie,
rodzina oraz przyjaciele. Później cała zabawa miała się przenieść na teren
oddziału dziesiątego. Tak, by wszyscy mogli się bawić.
Gdy
wyszli, oślepiło ją jasne światło słońca. Rozległy się radosne okrzyki. Jej
serce łomotało. I gdyby nie Byakuya, który mocno ją trzymał, w życiu nie dałaby
rady dojść do ślubnego ołtarza. Uśmiechnęła się promiennie do wszystkich swoich gości.
A
potem patrzyła już tylko na Toshiro, który równie blady co ona, czekał na nią
pod kwiecistym łukiem. Miłość jej życia czekała na nią. Miała ochotę rzucić się
biegiem, ale nogi miała jak z waty.
Byakuya
doprowadził ją pod sam kwiecisty łuk i dopiero wtedy przekazał w ręce Toshiro. Ten
chwycił jej dłoń i ścisnął lekko. Wszyscy zamilkli, wpatrując się we wspaniałą
młodą parę. Wyglądali na takich szczęśliwych i zarazem przerażonych.
Wymienili
przysięgi, które przygotowali wcześniej. Nikt nie śmiał wyrazić sprzeciwu,
wobec tego małżeństwa. Toteż wymienili się obrączkami i już po chwili pan młody
mógł pocałować pannę młodą.
Wtedy
zwrócili się twarzami w stronę gości, wciąż trzymając się za ręce i unieśli je
w górę w geście tryumfu. W czerwonych oczach Kazumi lśniły radosne iskierki,
gdy patrzyła na twarz ojca, a potem swoich przyjaciół. Itsuko ocierała jedną ręką kapiące z oczu łzy, a drugą ściskała dłoń Shiraia. Shun nieśmiało zerkał na
zachwyconą ślubem Akirę. Ayane siedziała obok jej ukochanego brata, a Mitsuko uśmiechnęła się do siedzącego obok Yakumo.
Wielu
osób brakowało na tej ceremonii, a jednak miała wrażenie, że są tam razem z
nią. Jakaś cząstka ich zawsze z nią będzie. Dopóki tkwili w jej sercu. Dopóki o
nich pamiętała.
Z
tego szczęścia miała już halucynacje. Zdawało jej się, że Setsuko stoi w
szpitalnym ubraniu gdzieś z boku w towarzystwie Soichiro. Po jej
policzkach spływały łzy szczęścia.
-
Na Króla Dusz! – wykrzyknęła Kazumi, gdy dotarło do niej, że to nie były
halucynacje.
Jednak
zanim zdążyła podejść do Setsuko, tłum zgromadził się już wokół, by obsypać
młodych ryżem na szczęście.
-
Proszę zrobić przejście! – krzyknął Toshiro, a tłum posłusznie się rozstąpił. –
Idź – powiedział do ukochanej, puszczając jej dłoń. – No już.
Pobiegła
w stronę Setsuko, po drodze gubiąc niewygodne buty i rzuciła się kobiecie w
ramiona.
-
Tak się cieszę – powiedziała przez łzy.
-
Przecież nie mogłabym przegapić twojego ślubu, Kazumi – powiedziała blondynka,
tuląc do siebie córkę. – Twój tata przychodził do mnie każdego dnia i opowiadał
mi, co się działo. Opowiedział mi o ślubie i ciągle powtarzał, że muszę się w
końcu obudzić, jeśli nie chcę tego przegapić.
-
To jest cud. Istny cud! – wykrzyknęła Kazumi i odsunęła się od matki, by móc na
nią spojrzeć.
Kobieta wciąż była blada i osłabiona, ale miała się dobrze.
Kobieta wciąż była blada i osłabiona, ale miała się dobrze.
-
Tak, być może cud – powiedziała Setsuko, kładąc dłoń na
wysokości serca. – Ale to głównie poświęcenie dziadka Yamamoto, dzięki niemu mogę cieszyć się teraz tym pięknym dniem – stwierdziła, po czym
pogładziła Kazumi po policzku. – Wyrosłaś na wspaniałą kobietę. Jestem z ciebie
taka dumna.
-
Kocham cię, mamo.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz