Obserwatorzy

Rumours


sobota, 6 czerwca 2020

Chapter 111 ~ Sacrifice


            Denerwowała się. Zresztą nic dziwnego. Nie codziennie bierze się ślub, czy chociaż w nim uczestniczy. A jednak teraz stała w swoim pokoju w rodzinnym domu Kuchikich, patrząc w lustro. Miała na sobie piękną, śnieżnobiałą suknię z długim trenem. Wybrała ją z drobną pomocą Itsuko i Ayane. Ale to ciocia Rangiku zajęła się jej fryzurą i makijażem. Nie szło jej przegadać.

            Uśmiechnęła się do swojego bladego odbicia, z trudem powstrzymując łzy. Były to jednak łzy szczęścia, pomimo tego, że tak diabelsko się stresowała. Czy tak czuła się jej mama w dniu swojego ślubu? Gdyby tylko mogła ją o to zapytać.

            Wzięła głęboki oddech i uderzyła się dłońmi w policzki, by nieco się otrząsnąć. Skrzywiła się z bólu. Zdecydowanie użyła zbyt sporo siły, ale z drugiej strony… Dzięki temu na jej policzkach wykwitł naturalny róż.

            Nałożyła welon i przypięła go drobnymi, białymi różyczkami do włosów, by nie spadł. Modliła się, żeby nie spaść ze schodów w tych szpilkach. Najchętniej poszłaby do ślubu boso. Ale nie mogła. To był jej dzień. Tego dnia miała lśnić.

            Im wszystkim potrzebne były jakieś chwile radości. Choć od wojny z Aizenem minęło prawie pół roku, nie wszyscy jeszcze zdążyli się po tym pozbierać. Wojna zebrała swoje żniwa, pozbawiając ich wielu bliskich.

            Właśnie dlatego zdecydowali się na ślub już teraz, choć z początku chcieli poczekać jeszcze kilka miesięcy. Wspólnie uznali jednak, że nie ma sensu zwlekać. Miał to być pierwszy, pozytywny akcent w ich życiu społeczności dusz. Bo choć wygrali wojnę, okupili ją ogromnymi stratami. Przez to nikt nie potrafił cieszyć się zwycięstwem.

            A ich ślub miało świętować prawie całe Gotei 13. No… Od Wojny z Aizenem to już oficjalnie Gotei 14. W końcu niecodziennie bierze się ślub, czy uczestniczy w nim. Tym bardziej jeśli to ślub kapitana jednego z oddziałów oraz świeżo mianowanej trzeciej oficer.

            Gdy wyszła z pokoju, Byakuya już na nią czekał. To on miał ją zaprowadzić do ślubnego kobierca i jak przystało, już na zawsze oddać ją w ręce innego mężczyzny. W te ciepłe, silne dłonie, które tak uwielbiała. Temu mężczyźnie, którego kochała, odkąd tylko sięgała pamięcią.

            - Wyglądasz przepięknie – powiedział Byakuya, uśmiechając się łagodnie. – Moja kochana córeczko.

            - Dziękuję, tato.

            - Toshiro będzie oczarowany – powiedział. – I powinien.

            - Stałeś się bardziej wygadany, odkąd mama… - głos ugrzązł jej w gardle.

            - Obiecałem, że będę mówić wam to, czego ona nie może – odparł Kuchiki i odgarnął kosmyk włosów za ucho córki. – A ona chciałaby, byś pamiętała zawsze, jaka jesteś piękna i silna. 

            - Dziękuję, tato – powiedziała Kazumi, wtulając się w niego, choć bardzo ostrożnie.

            Nie mogła zniszczyć makijażu, ani pobrudzić marynarki ojca. Tym bardziej że tak ciężko było go przekonać do jej założenia, zamiast tradycyjnego kimona.

            - Chodźmy. Wszyscy już czekają – powiedział Byakuya, oferując swojej córce ramię.

Chwyciła się go i pozwoliła, by wyprowadził ją na zewnątrz. Ceremonia odbywała się w ogrodzie rezydencji Kuchikich. Zaproszeni byli na nią wszyscy kapitanowie, rodzina oraz przyjaciele. Później cała zabawa miała się przenieść na teren oddziału dziesiątego. Tak, by wszyscy mogli się bawić.

Gdy wyszli, oślepiło ją jasne światło słońca. Rozległy się radosne okrzyki. Jej serce łomotało. I gdyby nie Byakuya, który mocno ją trzymał, w życiu nie dałaby rady dojść do ślubnego ołtarza. Uśmiechnęła się promiennie do wszystkich swoich gości.

A potem patrzyła już tylko na Toshiro, który równie blady co ona, czekał na nią pod kwiecistym łukiem. Miłość jej życia czekała na nią. Miała ochotę rzucić się biegiem, ale nogi miała jak z waty.

Byakuya doprowadził ją pod sam kwiecisty łuk i dopiero wtedy przekazał w ręce Toshiro. Ten chwycił jej dłoń i ścisnął lekko. Wszyscy zamilkli, wpatrując się we wspaniałą młodą parę. Wyglądali na takich szczęśliwych i zarazem przerażonych.

Wymienili przysięgi, które przygotowali wcześniej. Nikt nie śmiał wyrazić sprzeciwu, wobec tego małżeństwa. Toteż wymienili się obrączkami i już po chwili pan młody mógł pocałować pannę młodą.

Wtedy zwrócili się twarzami w stronę gości, wciąż trzymając się za ręce i unieśli je w górę w geście tryumfu. W czerwonych oczach Kazumi lśniły radosne iskierki, gdy patrzyła na twarz ojca, a potem swoich przyjaciół. Itsuko ocierała jedną ręką kapiące z oczu łzy, a drugą ściskała dłoń Shiraia. Shun nieśmiało zerkał na zachwyconą ślubem Akirę. Ayane siedziała obok jej ukochanego brata, a Mitsuko uśmiechnęła się do siedzącego obok Yakumo.

Wielu osób brakowało na tej ceremonii, a jednak miała wrażenie, że są tam razem z nią. Jakaś cząstka ich zawsze z nią będzie. Dopóki tkwili w jej sercu. Dopóki o nich pamiętała.

            Z tego szczęścia miała już halucynacje. Zdawało jej się, że Setsuko stoi w szpitalnym ubraniu gdzieś z boku w towarzystwie Soichiro. Po jej policzkach spływały łzy szczęścia.

            - Na Króla Dusz! – wykrzyknęła Kazumi, gdy dotarło do niej, że to nie były halucynacje.

            Jednak zanim zdążyła podejść do Setsuko, tłum zgromadził się już wokół, by obsypać młodych ryżem na szczęście.

            - Proszę zrobić przejście! – krzyknął Toshiro, a tłum posłusznie się rozstąpił. – Idź – powiedział do ukochanej, puszczając jej dłoń. – No już.

            Pobiegła w stronę Setsuko, po drodze gubiąc niewygodne buty i rzuciła się kobiecie w ramiona.

            - Tak się cieszę – powiedziała przez łzy.

            - Przecież nie mogłabym przegapić twojego ślubu, Kazumi – powiedziała blondynka, tuląc do siebie córkę. – Twój tata przychodził do mnie każdego dnia i opowiadał mi, co się działo. Opowiedział mi o ślubie i ciągle powtarzał, że muszę się w końcu obudzić, jeśli nie chcę tego przegapić.

            - To jest cud. Istny cud! – wykrzyknęła Kazumi i odsunęła się od matki, by móc na nią spojrzeć.
            Kobieta wciąż była blada i osłabiona, ale miała się dobrze.

            - Tak, być może cud – powiedziała Setsuko, kładąc dłoń na wysokości serca. – Ale to głównie poświęcenie dziadka Yamamoto, dzięki niemu mogę cieszyć się teraz tym pięknym dniem – stwierdziła, po czym pogładziła Kazumi po policzku. – Wyrosłaś na wspaniałą kobietę. Jestem z ciebie taka dumna.

            - Kocham cię, mamo.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz