Obserwatorzy

Rumours


piątek, 5 czerwca 2020

Chapter 107 ~ Nine


            Podczas gdy Shirai wciąż blokował Aizena, szansę wykorzystała Ayane, która owinęła łańcuch Nikishi Kenshi wokół jego kostki i użyła na nim Gensai no kusari, posyłając elektryczną falę. Yakumo używając wiatru bezpiecznie przetransportował Itsuko poza zasięg Aizena. Wtedy i Shirai odskoczył, instynktownie wyczuwając kłopoty.
            Miał rację, bo jeszcze ułamek sekundy i Aizen bez problemu by go dopadł. Tak bardzo przewyższał ich siłą i doświadczeniem. Shun użył lodowych igieł. Dopiero po chwili wszyscy zobaczyli, że ich ataki na nic się nie zdają.
            - Shun, uważaj! – krzyknął Shirai, wyczuwając zamiar Aizena.
            Tylko dzięki temu młody Abarai zdążył uniknąć ciosu Sousuke, który chciał zmiażdżyć ich jednego po drugim na oczach Setsuko. Nie musiał się spieszyć. W końcu i tak ją dopadnie.
            - Ukyo, Yakumo. Strzeżcie cioci Setsu – rozkazała Itsuko i ku zaskoczeniu wszystkich, obaj wykonali polecenie.
            - Odesłałaś najsłabszych z pola bitwy – zauważył Aizen. – Ale jeśli najsilniejsi jesteście wy, to nie mam się czego obawiać.
            Itsuko uśmiechnęła się tylko. Po zebraniu z Setusko, gdzie kobieta wytłumaczyła im plan i ich zadanie, zebrali się jeszcze sami. Już od dłuższego czasu poza treningami zorganizowanymi dla nich przez Setsuko, robili własny reaserch, zbierając informacje o Aizenie. I na tej podstawie opracowali sobie wstępną strategię walki. Każdy miał swoje zadanie. To dlatego oddelegowała dwóch ze swoich przyjaciół do bezpośredniej ochrony swojej ciotki.
            Na polu bitwy pozostawała więc sama Itsuko wraz z Shiraiem, Shunem, Hiroyą i Ayane i oni również mieli swoje malutkie role do odegrania w tym starciu.

***
            - Ukyo, Yakumo – zawołała ich Setsuko, widząc, że opuścili pole walki.
            - Spokojnie – odparł młody Kyouraku. – Wszystko jest pod kontrolą.
            - Zbyt wiele osób będzie tylko utrudniać walkę z Aizenem – przytaknął Ukyo. – Poza tym, wzięliśmy pod uwagę, że Aizen może im się wymknąć i ruszyć w twoją stronę. Dlatego ktoś musi tu zostać.
            - Jesteście pewni?
            - Zaufaj nam, ciociu – powiedział Ukyo. – Wymyśliliśmy tę strategię jeszcze przed bitwą. Oni widzą, co robią. Sama mówiłaś, że Aizen nie zna nas tak dobrze, więc pozwól nam działać.
            Setsuko westchnęła, po czym skinęła głową. Nagle wyprostowała się, wyczuwając
nową energię niedaleko pola bitwy. Pobladła.
            - Innocence – wyszeptała, rzucając się w tamtą stronę, ale młodzi powstrzymali ją, nim wyszła z bariery.
            - My pójdziemy – powiedzieli, znikając w shunpo.
            Aizen dostrzegając to, że Setsuko jest teoretycznie sama, momentalnie odpuścił zabawę z dziećmi i uderzył w barierę, która choć wytrzymała, zdecydowanie osłabła.  Kolejne uderzenie sprawiło, że pękła, sypiąc się jak kawałki szkła i Aizen w mgnieniu oka pojawił się przed kobietą.
            Chwycił ją za szyję. A przynajmniej tak mu się wydawało, bo, zanim zdążył jej dosięgnąć, przed nim pojawił się Ukyo, otoczony błyskawicami Hakudy. To on sparował atak i z szybkością godną syna Yoruichi wyprowadził kopnięcie, a Aizen poleciał spory kawał, choć zatrzymał się bez problemu.
            Tam otoczyła go ściana róż z ostrzami. Shikai Itsuko. Zaś Yakumo pojawił się wraz z Akirą i Innocence obok Setsuko. W tym czasie kilka osób z Dwunastki i Czówrki na nowo utworzyło barierę, tym razem wspomaganą przez samą Chinatsu, która opuściła swoje miejsce u boku Urahary, skoro i tak nie mogła pomóc w poszukiwaniach młodszego Aizena.
            - Udało się – odetchnął z ulgą Ukyo.
            - To było godne podziwu – stwierdziła Setsuko. – Zawsze wiedziałam, że masz w sobie ukryty potencjał, ale i tak mnie zaskoczyłeś – dodała, po czym zwróciła się do Akiry. – Ile?
            - Dziewięć.
            - Dobrze – stwierdziła z powagą kobieta, choć była trochę rozczarowana. Wyciągnęła do Akiry rękę, a ta wręczyła jej jedno z Innocence. – Gdzie Kazumi?
            - Ona i Taraka walczą z Seiko i Ryou w Arce. Kazały mi iść przodem i dostarczyć Innocence.
            - Rozumiem.
            - Pójdę je przekazać wyznaczonym osobom – mruknęła Akira. - Chyba że mam wrócić do Kazumi i Taraki.
            - Nie – zatrzymała ją Setsuko. – Yakumo pójdzie. Użyj zampakuto, by przeteleportować się do kilku osób - zwróciła się do niego. - Każda z nich ma dostać jedno Innnocence. Rozumiesz?
            - Dobrze. Kto?
            - Dokładnie w tej kolejności: Unohana, Byakuya, Corrie, Toshiro, Hisagi, Kira, Itsuko, Mitsuko.
            - Tak jest – odpowiedział Yakumo i zniknął.
            Setsuko ścisnęła mocniej w dłoni swoje Innocence i zmarszczyła brwi.
            - Dołączysz do walki? – zapytała Akira, ale kobieta pokręciła przecząco głową.
            - Nie. Wykorzystam to do rytuału, który zdejmie z klanu Noah klątwę rzuconą na was przez pozostałe rody. To oznacza, że przestaniecie się odradzać – wyjaśniła z grobową miną Setsuko. – Przepraszam, że nie powiedziałam ci wcześniej. Bałam się, że nie będziesz chciała pomóc nam z odzyskaniem Innocence. Jeśli chcesz, zostań tutaj wewnątrz bariery. Tu będziesz bezpieczna, nie wymagam od ciebie, abyś uczestniczyła w walce.
            Akira położyła dłoń na ramieniu Setsuko i uśmiechnęła się pokrzepiająco.
            - Samo zdjęcie klątwy mnie nie uśmierci. Noah nadal będą trudni do zabicia ze względu na dawne moce shinigami, zaś zdjęcie klątwy będzie jak zdjęcie z naszych bark ogromnego ciężaru. Zrób to.
            - Naprawdę przepraszam – powtórzyła Setsuko. 
            - Nie przepraszaj. Czekałam na ten dzień. Nie zamierzam jednak stać i się przyglądać. Tam poza barierą naraża życie i walczy ktoś bardzo dla mnie ważny – odparła Akira, patrząc gdzieś w dal, ale Setsuko doskonale wiedziała, kogo dziewczyna wypatruje.
            - Dobrze, ale obiecaj mi, że będziesz uważać.
            Setsuko odetchnęła głęboko i ruszyła w stronę Urahary. Rzucił jej tylko przelotne spojrzenie, na moment odrywając się od radarów, gdy kobieta minęła go i ruszyła do miejsca, gdzie wcześniej przygotowali wszystko do rytuału.


***
            Spodziewał się raczej swojej córki, a nie syna Kyouraku. Mimo to nie pozwolił na to, by troska o Kazumi wybiła go z rytmu. Zamknął Tykkiego w szczelnej kopule wirujących ostrzy Senbonzakury i odebrał od chłopaka Innocence.
            Nie był do końca przekonany do użycia tej mocy. Wolałby pokonać wroga o własnych siłach, ale ufał Setsuko. Gdy wkładał kamień do transmitera, Yakumo już nie było. Zapewne udał się rozdać pozostałe.
            Pomimo tego, że nie wchłonął mocy bezpośrednio do swojego ciała, a jedynie połączył ją z mieczem i tak poczuł, jak przepełnia go nowa siła. Może dlatego Setsuko nalegała na stworzenie transmiterów, a nie bezpośrednie połączenie z kryształem. Co jeśli straciliby panowanie nad swoją mocą? Zresztą, zobaczywszy lata temu, co Innocence zrobiło z Aizenem, nawet nie miał ochoty.
            - Matsumoto – odezwał się, dając kobiecie znak, aby się wycofała.
            Po tym zacisnął dłoń i to samo stało się z chmurą różowych ostrzy, które zmiażdżyły Tykkiego. Kuchiki wiedział jednak, że to za mało. I miał rację bo ich przeciwnik już po chwili wyłonił się z ziemi całkowicie nietknięty.
            - Dlaczego macie Innocence? – zapytał z niezadowoleniem Mikk.
            - To już teraz bez znaczenia – odparł Byakuya, który w oczach Rangiku i tak był wyjątkowo rozmowny.
            - Cóż, będę ci je musiał zwyczajnie odebrać – zaśmiał się Noah.
            Wtedy poczuli ogromny wybuch energii i popatrzyli w tamtą stronę. Zza armii shinigami wystrzelił jasny promień światła i rozszedł się po nocnym niebie Hueco Mundo, przyciągając uwagę wszystkich walczących.
            - Rytuał się udał – powiedziała z niedowierzaniem Rangiku.
            - Senkei – mruknął Kuchiki, tworząc specjalną przestrzeń z mieczy. – Teraz już nie uciekniesz – dodał. – Senbonzakura Kageyoshi.
            W zamkniętej przestrzeni pojawiły się ponownie malutkie ostrza Senbonzakury, ale były jakieś inne. Z pewnością było ich więcej, wiele więcej. Do tego były jakieś ostrzejsze i naelektryzowane energią.
            - Przestaje mi się podobać ta zabawa – westchnął Mikk i spróbował znów zniknąć pod ziemią, by wydostać się ze sfery Senkei.
            Jednak tym razem jego moc nie działała, bo Senbonzakura tworzyła mocną tarczę wokół nich, nawet pod ziemią. Gdy Byakuya posłał w jego stronę ostrza, zasłonił się bronią, próbując przez nie przeniknąć, jak to robił dotychczas, ale część z nich dała radę go zranić.
            - Teraz cię mam – powiedział Byakuya pewny już swojego zwycięstwa.

***
            Pojawił się obok Corrie w samą porę, by bohatersko obronić ją przed atakiem Road. Kobieta popatrzyła na niego z ukosa, po czym oboje się uśmiechnęli. Jej uwadze nie uszło zaniepokojone spojrzenie przyjaciela, które rzucił w kierunku stojącej w bezruchu Hotarubi.
            - Nic jej nie jest – zapewniła go Shiroayama. – Musimy ją chronić, dopóki nie skończy.
            - Zajmij się nią, a ja wezmę Road – powiedział Hisagi, ale mina Corrien jasno mówiła, że tym razem to nie przejdzie.
            - Ty lepiej sobie z tym poradzisz. Łańcuchy Kazeshiniego nadają się na tarczę – odparła Corrie. – Poradzę sobie z Road – zapewniła go, choć sama jeszcze nie do końca wiedziała, jak to zrobić.
            Wszystko zależało od rytuału Setsuko oraz od Hotarubi.
            To wtedy poczuli ogromną energię dochodzącą z miejsca, gdzie powinna znajdować się Setsuko. A więc byli gotowi do fazy drugiej planu.
            - Zdobyliście Innocence – domyśliła się Road, nagle atakując bardziej zaciekle niż wcześniej.
            Na szczęście Hisagi bez problemu ochronił Aizawę, odbijając ciosy z pomocą swojego zampakuto. Tym czasem Corrien ponownie użyła Gin no Kiri, chcąc ukryć ich z dala od wzroku Road, przy okazji dając towarzyszce więcej czasu na wykonanie zadania. Nie mogła ryzykować zabiciem Road, kiedy Hotarubi wciąż była wewnątrz jej umysłu.
            Gdy tylko mgła się rozrzedziła, pojawił się przy niej Yakumo. Shiroyama spojrzała w stronę Hisagiego, który wnet pojął, o co chodzi i zaatakował Road. W ten sposób dając przyjaciółce chwilę na to, czym miała się zająć.
            - Ciocia Setsuko kazała to przekazać – oznajmił chłopak, wręczając Corrie Inocence.
            - Dziękuję – powiedziała Shiroyama, choć przyjmowała ten „podarek” raczej z ciężkim sercem.
            Nie do końca zgadzała się z decyzją Setsuko o wpisaniu jej na listę osób, którym powierzono tak ogromną moc i odpowiedzialność za razem. Wiedziała, że kobieta nie robi to ze względu na przyjaźń, a dlatego, że uważała to za właściwe rozwiązanie. A jednak wciąż nie mogła się do tego przekonać i po cichu liczyła, że jednak dla niej nie wystarczy kryształów.
            Yakumo zniknął, a ona z bijącym szybko sercem włożyła fragment mocy Króla Dusz do transmitera przymocowanego na czas bitwy do Yukikaze, która aż piszczała z ekscytacji. Corrien oczywiście nie podzielała entuzjazmu swojej zampakuto, która aż się rwała do walki.
            - Shuhei, jestem gotowa! – oznajmiła, gdy poczuła przeszywającą jej ciało falę energii.
            Podobało jej się to i przerażało zarazem.
            - Strach się bać – zaśmiał się Hisagi, odskakując, by dać przyjaciółce pole do popisu. Sam powrócił do Hotarubi, mówiąc: - Pośpiesz się. – Chociaż zdawał sobie sprawę z tego, że małżonka go nie słyszy i tak się niepokoił.


***
            Wreszcie dotarła do celu. Tak jej się zdawało, ale gdy mrok wreszcie się rozrzedził, a goniące ją potwory zostały w tyle, nagle znalazła się w pokoju. Wyglądał na zwykły pokój w jakimś mieszkaniu.
            Było tam okno z widokiem na coś, co wyglądało, jak dawne Seireitei. Oprócz tego widziała proste łóżko, szafę, toaletkę i krzesło. Wszystko było bardzo dziewczęce i dalekie od mrocznego wizerunku Road, który znała od lat.
            Ściany obwieszone były obrazkami, na których postacie poruszały się jak żywe. To były wspomnienia Road, choć wszystko wyglądało jak wyciągnięte rodem z Harrego Pottera, którego Aizawa oglądała razem z Setsuko i Bris w któryś wolny weekend.
            Przez chwilę przyglądała się im, ale nie miała zbyt wiele czasu. Nawet jeśli płynął on szybciej w umyśle, aniżeli prawdziwym świecie. Im szybciej upora się z zadaniem, tym lepiej. Wiedziała, że jeśli zniszczy wspomnienia Road, pozbawi ją zarówno nienawiści, jak i wiedzy o mocach.
            Użyła wodnej fali, demolując pokój i tnąc wszystkie obrazki na kawałki. Wtedy cały wewnętrzny świat zaczął drżeć w posadach, jakby miał za chwilę runąć. Aizawa musiała się stamtąd wycofać jak najprędzej.
            Otworzyła oczy i zobaczyła, że znajduje się w ramionach męża. Rozpromienił się, dostrzegając, że się obudziła. Ich uwagę przyciągnął jednak przeraźliwy wrzask Road, która rzucała się po ziemi, trzymając się za głowę.
            - Udało się – oznajmiła Hotarubi. – Jak sytuacja?
            - Setsuko chwilę temu przeprowadziła rytuał. Możemy zaczynać fazę drugą – odparł Shuuhei. – Corrie dostała już kryształ.
            - Corrie, teraz! – krzyknęła Aizawa.
            Shiroyama z ciężkim sercem skinęła głową, zamrażając Road lodowym podmuchem. Nie potrafiła jednak zdobyć się na ostateczny cios. Być może to źle, skoro Road skrzywdziła tak wielu ludzi. A jednak Corrien wciąż widziała w niej nieszczęśliwą, przepełnioną żalem dziewczynkę.
            To Hisagi dokończył zadanie, rozbijając lód ostrzem Kazeshiniego i podszedł do przyjaciółki.
            - Wszystko w porządku, Corrie?
            - Przepraszam. Zawiodłam. Nie umiałam tego zrobić – odparła Corrie, z trudem powstrzymując łzy.
            Hisagi przygarnął ją do siebie ramieniem i ucałował w czubek głowy.
            - Nie zawiodłaś. Okazałaś jej współczucie, na które niewielu z nas umiałoby się zdobyć.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz