Obserwatorzy

Rumours


poniedziałek, 1 czerwca 2020

Chapter 106 ~ Faze one


Taraka użyła shunpo, aby się wydostać z pomieszczenia. Kazumi zrobiła to samo, chwytając Akirę.
- Skąd wiedzieliście? – zapytała Taraka, marszcząc brwi.
- Nie wyczułem waszego reiatsu, ale mogłem usłyszeć wasze myśli – odparł chłopak, szczerząc zęby. – Stęskniłem się za tobą, moja ukochana Kazumi.
Kuchiki posiniała na twarzy. Miała zaciętą minę, ale drżała.
- Idź – powiedziała Taraka, obawiając się, że Kazumi nie jest zdolna do walki ze swoimi oprawcami.
- Nie – odparła Kuchiki, sięgając po katanę. W jednej chwili jej twarz rozpromienił zadziorny uśmiech. – Hanari, hi no kaze!
Ogromna fala ognia poleciała w stronę Seiko, ale to nie był dobry pomysł. Podmieniła się z Kazumi, jednak jej nie skrzywdziły płomienie jej własnej zampakuto.
- Powinnaś wiedzieć, że to nie zadziała.
- Kazumi, opanuj się – warknęła Akira.
- Hi no kaji – wyszeptała Kazumi, uśmiechając się złowieszczo. Seiko zawyła z bólu, a całe jej ciało poczerwieniało. – Hi no kaji to pocałunek ognia. Ciepłe powietrze, które dostaje się do organizmu, wypełnia płuca i tchawicę, paląc od środka.
- Kazumi, idź. My się tym zajmiemy, ty musisz odnaleźć Innocence i zanieść je shinigami – upomniała ją Akira.
- Nie – zaprotestowała Kazumi.
- Nie upieraj się. Nie powinnaś z nimi walczyć.
- Mylicie się. Tym razem wiem, że mogę wygrać – odparła Kazumi, kręcąc głową. – Akira, ty najlepiej wiesz, gdzie szukać Innocence. Ruszaj. A my z Taraką pokonamy Seiko i Ryou.
Akira popatrzyła na nią, potem na Hinamoto. W ich spojrzeniach nie dostrzegła nic niepokojącego, jedynie pewność wygranej, więc skinęła głową.
- Spotkamy się w Hueco Mundo – oznajmiła. – Zostawię wam otwarte przejście.
- Do zobaczenia – zapewniła ją Kazumi i uśmiechnęła się. Po tym spojrzała na Ryou. – Właściwie to źle do tego podeszłam. Powinnam była zacząć od ciebie – dodała.
- Zapomniałaś, że mogę czytać w myślach. Wiem, że chcesz użyć na mnie Kaji no kisu.
- Masz mnie – powiedziała Kazumi, ale nie wyglądała na przejętą. – Hanari. Kaji no Kisu!
Chłopak poczerwieniał, łapiąc się za gardło. Łapczywie łapał powietrze, ale każdy oddech bolał.
- Jak to możliwe?! – oburzyła się Seiko.
- Ryou wiedział, czego użyję, ale nie wie, jak to dokładnie działa, więc nie był w stanie tego uniknąć. To proste. Nie uciekniecie przed gorącym pocałunkiem mojego zampakuto.

***
            Spory kawał za polem bitwy stacjonowała Czwórka, co rusz ściągając do siebie rannych shinigami i chroniąc ciężko pracującą Dwunastkę. Nad głową Urahary stała Setsuko, nerwowo potupując.
            - Długo jeszcze?
            - Setsu, wiesz, że to trochę trwa – westchnął Kisuke. – Nie mieliśmy nawet szansy przetestować tego systemu. Szukamy, ale skurczybyk dobrze się maskuje.
            - Nie możemy grać na czas w nieskończoność. W końcu wrogowie się domyślą, a shinigami zaczną się męczyć.
            - Robię, co mogę.
            - Rób więcej – nalegała blondynka.
            - Setsuko – warknęła Chinatsu, chcąc doprowadzić kuzynką do porządku. – Dobrze wiedziałaś, że to potrwa. Poza tym dopóki nie dostaniemy chociaż jednego Innocence, nie możemy ruszyć z drugą fazą. Czekamy także na Kazumi.
            - Wiem przecież, ale nie mogłam wysłać jej wcześniej, gdy cała Arka roiła się od Noah.
            - W takim razie musisz być cierpliwa, Setsuko – stwierdziła z powagą Chinatsu. – W końcu jesteś z klanu Miyagi.
            - Nigdy nie byłam częścią klanu Miyagi. I nigdy nie będę.
            - Nie chrzań i przestań się nad sobą użalać – sarknęła Chinatsu. – Jesteś naszym strategiem, potrzebujemy cię w szczytowej formie, więc lepiej weź się w garść. Nasz oddział robi, co może, aby wyśledzić Aizena, więc siedź na dupie i pilnuj pola bitwy.
            Setsuko rzuciła jej posępne spojrzenie, ale nie powiedziała nic więcej. Mimo wszystko Chinatsu miała rację, ale pomimo tego, że wszystko szło dobrze, Setsuko wciąż czuła niepokój. Byli dopiero w pierwszej fazie planu. I bardzo wiele zależało od tego, czy Kazumi uda się przeprowadzić pomyślnie swoją misję.
            Zbyt wiele rzeczy było niepewnych. Do tego nie mieli namiarów na młodszego Aizena, a i starszy nadal się nie pojawił. Gdzie się ukrywał i co planował? Właśnie tego się obawiała. Wzięła jednak głęboki oddech i ruszyła w stronę swoich ochroniarzy.
            Młode pokolenie stało na skraju bariery z kwaśnymi minami. Cieszyli się z ważnego zadania, ale wkurzało ich, że nie mogą wziąć udziału w walce i muszą się jedynie przyglądać.
            - Weźcie się w garść – warknęła Setsuko, choć było to dość wymuszone. – Wiem, że się niecierpliwicie, ale musicie być czujni. Aizen może uderzyć w każdej chwili.
            - Wiemy – odparła z powagą Itsuko. – Wszyscy wypatrujemy zbliżającego się zagrożenia, bądź Kazumi.
            - Prawidłowo.
            - Na pewno niedługo się pojawi.
            - Nie powinniśmy wesprzeć oddziałów? – zapytał Yakumo.
            - Nie. Potrzebuję wam tutaj. Sytuacja na froncie jest stabilna, ale dopóki nie dostanę Innocence, nie możemy wejść w drugą fazę planu.
            - Mitsuko też nadal nie walczy – powiedział Ukyo. – Chyba rozmawiają.
            - To znaczy, że Aizen też jeszcze się powstrzymuje – stwierdziła Setsuko, marszcząc brwi. – Skoro nie użył jeszcze mocy Makoto, na pewno ma coś w zanadrzu.


***
            Uluqiora runął na ziemię, gdy jego katana niespodziewanie nabrała na wadze. Pozbierał się jednak dużo szybciej, niż się spodziewali. Co prawda bez wątpienia wymagało to od niego więcej wysiłku, ale szybko pozbierał się, a jego ataki wcale nie straciły na prędkości.
            Wokół ostrza owinął się łańcuch Kazeshiniego, ale Czwarty pociągnął Hisagiego w swoją stronę, omal nie wyrywając mu miecza z rąk. Zainterweniował Toshiro, który uderzył w niego ogromną taflą lodu. Ta jednak pękła, rozwalona przez zielony promień Cero.
            Kira zdążył jedynie musnąć ramię Ciffera, ale to wystarczyło. Zamierzał powoli, metodycznie atakować go przy każdej nadarzającej się okazji. W końcu walczyli z nim we trójkę i wszyscy byli dość wysokiej rangi.
            Wyraz twarzy Uluquiory nie zmienił się. Wciąż był tak samo beznamiętnie smutny. Użył jednak Resurection, przybierając formę czegoś, co chyba miało imitować diabła, a dotychczasowy efekt użycia na nim Wabisuke jakby zniknął.
            Kira westchnął, patrząc posępnie na przeciwnika, a potem swoich towarzyszy.
            - Chyba pora zacząć walczyć na poważnie – mruknął Toshiro. – My akurat nie musimy się powstrzymywać – dodał. – Bankai!
            Lodowe skrzydła pozwoliły mu wzbić się w powietrzę za Cifferem, który unosił się nad ich głowami dzięki czarnym, nietoperzym skrzydłom. Lodowy smok owinął się wokół Espady, dając Hisagiemu czas na tak. Łańcuch Kazeshiniego okręcił się wokół nogi Arrancara i cisnął nim o ziemię, gdzie czekał już Kira z Wabisuke w pełni uwolnionej formie.
            Uluquiora nie wyglądał na przejętego i gdy Izuru zamachnął się zampakuto, wystawił rękę, łapiąc ostrze. Pomimo tego że Arrancarzy zdolni byli powstrzymać broń gołą dłonią, Wabiske zdołał przebić się przez tą ochronę, pozbawiając go jednej z kończyn.
            - Dobra robota, Kira! – zawołał Hisagi.
            Izuru nie wyglądał na zadowolonego i odskoczył, dostrzegając zbliżający się atak Hyourimaru. Ciffer przyjął potężne uderzenie lodowego smoka i shinigami przez moment myśleli, że udało im się go pokonać.
            Błysnęło zielone światło i po chwili dostrzegli, jak Uluquiora wstaje z ziemi. Krew lała się obficie z kikuta, jaki został po jego lewej ręce. Kolejne Cero skontrowało lodowy atak, a sam Ciffer pojawił się tuż za Kirą.
            Trysnęła krew. Kira nie zdążył odskoczyć. Jednak Ciffer dostrzegł z niezadowoleniem, że ostrze Hisagiego przyjęło znaczną część uderzenia i jedynie drasnął przeciwnika.
            - Kira! – krzyknął Toshiro.
            - Nic mi nie jest – odpowiedział Izuru, krzywiąc się lekko. – Rana nie jest głęboka.
            Hisagi wystrzelił z miejsca, uderzając w Czwartego w zwarciu, by dać przyjacielowi szansę na zwiększenie dystansu. Kira jednak nie zamierzał się wycofać i zamiast tego zaatakował z użyciem Wabisuke, uderzając katanę Espady, przy okazji zahaczając także Kazeshiniego.
            W efekcie zarówno Czwarty, jak i Hisagi, runęli twarzami w ziemię, pociągnięci ogromną wagą swojej broni.
            - Kira na litość boską – warknął Shuuhei, który pozbierał się z ziemi z pomocą przyjaciela.
            W tym czasie Toshiro zaatakował, nie dając przeciwnikowi szansy podnieść się z ziemi. Uderzył w niego lodowym smokiem, zmieniając Uluquiorę w lodową rzeźbę, choć nie na długo.
            Gdy Ciffer po raz kolejny uwolnił się z lodu z pomocą Cero, cała trójka czekała już na niego, wbijając w niego swoje katany, przebijając go na wylot.
            - To koniec – oznajmił Toshiro.
            W tym samym momencie, tak jak zaatakowali Czwartego, tak też wyciągnęli z niego ostrza i odsunęli się, pozwalając mu runąć na ziemię.
            - Uluquiora zdjęty – powiedział do urządzenia komunikacyjnego Hisagi.
            Po drugiej stronie odezwała się Setsuko:
            - Dobra robota.
            - Co teraz?
            - Macie być czujni. Żaden z Aizenów jeszcze się nie pojawił i nie wiem, co knuje – oznajmiła kobieta. W jej głosie dało się usłyszeć zdenerwowanie. – Toshiro ma dołączyć do naszych głównych sił – oznajmiła. – Kira niech wspomoże Ikkaku i Soichiro, a ty udaj się do Hotarubi i Corrien – rozkazała.
            - Słyszeliście? – zapytał Shuuhei, a towarzysze pokiwali głowami.

***
            Nagle rozbłysnęło potężne światło, pochłaniając na moment całe pole bitwy, choć równie szybko zgasło, stłumione przez powłokę ciemności.
            - Makoto i Mitsuko – powiedziała Ayane, patrząc w stronę odległej wieży.
            - Zaczęło się – powiedziała Setsuko i odwróciła się do Urahary.
            Zanim zdążyła zapytać go o postępy, radary zapiszczały i w tej samej chwili coś rypnęło z hukiem o stworzoną przez shinigami barierę.
            - Aizen! – krzyknęła Chinatsu. – Starszy!
            - Jesteście gotowi? – zapytała Setsuko. – Nie pozwólcie mu rozbić bariery!
            Młodzi zniknęli w shunpo. Musieli odciągnąć legendarnego złoczyńcę od bariery i powstrzymać na tyle długo, by pozwolić pozostałym na kontynuację planu.
            - Po młodszym ani śladu – poinformował Urahara. – Ale skoro wyczuliśmy starszego, to i jego w końcu odnajdziemy.
            - Skubaniec próbował uśpić naszą czujność – mruknęła Setsuko. – Wykorzystał Makoto, aby zaatakować z Nienacka. Kto wie, co by się stało, gdyby Mitsuko nie powstrzymała brata.
            - Na razie twój plan działa. Wciąż mamy szansę.
            - Wciąż potrzebujemy Innocence. Bez tego nie będziemy mogli pokonać Noah.
            Tymczasem młodzi otoczyli Aizena, który popatrzył na nich z zaciekawieniem i uśmiechnął się.
            - Czyżby bała się tak bardzo, że chowa się za plecami własnych dzieci?
            - Powód nie ma znaczenia – odparła Itsuko. – Bo i tak nie pozwolimy ci przejść.
            Aizen zniknął, pojawiając się tuż za dziewczyną, ale jego atak zablokował Shirai, który przewidział taki rozwój wydarzeń.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz