Obserwatorzy

Rumours


piątek, 1 maja 2020

Chapter 96 ~ Old friends


            Impreza w rezydencji Kuchikich była miłym przerywnikiem od pracy i problemów, choć zarazem też jedynym. Należało ostro brać się do roboty. I to samo tyczyło się Setsuko, która nie uczestniczyła bezpośrednio w walce.
            Jej walka polegała na czymś innym. Na planowaniu i ustawianiu pewnych rzeczy tak, aby doprowadzić do zwycięstwa shinigami. Wiedziała, że kluczem do zwycięstwa jest zabicie młodszego z Aizenów. Jednak żeby jej plan wypalił, młode pokolenie także musiało wziąć udział w tej bitwie. Silniejsze niż kiedykolwiek.
            W tym celu każdemu z nich znalazła nauczyciela. Wszystko załatwiła sama i po cichu. Tak, że nikt nie wie, kto trenuje pozostałych i dlaczego. Itsuko nie była już pod opieką Byakuyi, lecz Zarakiego i Yachiru. Jej zampakuto było potężne, ale teraz sama musiała stać się silniejsza i nauczyć się mierzyć z innym typem przeciwnika.
            Hiroya ze swoją ognistą Akumu musiał stawić czoła Toshiro, który dzięki wieloletniemu doświadczeniu i ogromnej sile potrafił zamrozić jego płomienie, przez co stawał się bardzo niebezpiecznym przeciwnikiem.
            Natomiast niezadowolonej tym faktem Kazumi na nauczycielkę przypadła niespodziewanie Unohana. Kobieta z początku nie chciała się zgodzić, uważając to za kłopot i stratę czasu. Przekonał ją fakt, że będzie mogła utrudnić życie córce Setsuko, której nigdy zbytnio nie lubiła. I zresztą na to Setsuko liczyła. Kazumi chociaż raz musiała zmierzyć się z kimś, kto nie da jej forów, wręcz przeciwnie.
            Shirai, który walczył używając siły zazwyczaj, bo dotychczas nie wolno było mu używać zampakuto, przydzielony został Kyouraku. Mężczyzna był potężnym shinigami, jednym z najstarszych i najlepiej doświadczonych. Przez swoje specyficzne zdolności był przeciwnikiem trudnym dla kogoś, kto walczy otwarcie, używając siły. I po raz pierwszy od lat, wolno było mu uwolnić formę miecza.
            Ayane, której zdolności przypominały Kazeshiniego jej ojca, przyszło trenować pod czujnym okiem Kiry, którego styl walki mocno się różnił. Ponadto Kira świetnie znał styl walki Ayane, która za czasów akademii często trenowała z Hisagim.
            Yakumo miał się uczyć z Hotarubi, która obecnie została tymczasowym kapitanem Dwójki. Ze względu na swoje zampakuto, była w stanie wyciągnąć zdolności chłopaka. Setsuko nigdy nie miała wątpliwości, że Yakumo posiada talent, choć nieco niewykorzystany. Być może wydawało mu się, że nie może mieć talentu, skoro nie jest prawdziwym synem Kyouraku. Należało mu pokazać, że się myli.
            Treningi z Byakuyą przypadły Mitsuko, która sztukę iluzji, tak jak jej brat, opanowaną miała do perfekcji. Jednak dotychczas walczyła z przeciwnikami polegającymi na sile, którzy łatwo wpadali w pułapki umysłu. Setsuko chciała, by dziewczyna nauczyła się walczyć z kimś silnym, doświadczonym, kto będzie w stanie złamać jej iluzje i zmusić do doskonalenia pozostałych zdolności.
            Ukyo natomiast dostał się pod opiekę nieco niezadowolonego Madarame. Choć niechęć kapitana Siódemki nie była skierowana na chłopaka, a raczej na Yoruichi, która na siłę próbowała go wyswatać ze swoją podopieczną, Sui Feng. Ukyo był zdolny, ale brakowało mu doświadczenia w szermierce i nawet Setsuko nie dała rady tego zmienić. Wierzyła jednak, że zacięty w walce Madarame sprawdzi się doskonale.
            Najmniej zadowolony był Shun, który miał trenować z Ichimaru Ginem, którego zawsze się trochę bał. Ale i to miało w sobie pewien cel i logikę. Shun trenował już z wieloma kapitanami i porucznikami. Poza Ichimaru. Teraz musiał zmierzyć się z kimś, kto był nie tylko silny, ale także przerażał go poprzez przytłaczającą go aurę.
            Jednak Setsuko nie zapomniała także o Muraiu i Ichice. Chociaż wciąż byli w Akademii, wiedziała, że są gotowi stanąć do walki. Dodatkową przewagę dawała młodym ich przyjaźń. Całą grupę łączyły mocne, nierozerwalne wręcz, więzi, które miały być ich dodatkową siłą i usprawnić współpracę na polu bitwy.
            To dlatego oddała Muraia pod opiekę swojego ojca, który żyjąc przez lata w świecie ludzi, opanował nieco inne zdolności i style walki. Zaś Ichiką zaopiekować się miał Urahara, który w swojej karierze wytrenował już wielu zdolnych shinigami. Między innymi samą Setsuko, czy należącego do czternastego oddziału, zastępczego shinigami Ichigo.
            Zresztą także Setsuko miała coś do zrobienia, choć nie miało to nic wspólnego ze szkoleniem młodego pokolenia shinigami, a z jej własną mocą. I dlatego poprosiła o pomoc Hotarubi, wiedząc, że przyjaciółka zgodzi się jej pomóc. Sama była zbyt słaba, by choćby spróbować zająć się tym.
            – Prawie jak za dawnych lat – stwierdziła Aizawa, odchylając głowę, by spojrzeć w niebo. Dawno temu często się razem szlajałyśmy– Zawsze razem. Pamiętasz jeszcze? – zapytała, spoglądając na Setsuko. – Kazuma jeszcze wtedy… Był z nami. Ja byłam porucznikiem, a ty trzecim oficerem. Wymykałyśmy się razem na misje. Tak jak przed odejściem kapitana Ichimaru.
            – To prawda. Kiedyś często chodziłyśmy razem na misje. Cała nasza trójka spędzała cały swój czas razem.
            – Dopóki ja nie zdradziłam – westchnęła Hotarubi.
            – Cóż… – odparła wymijająco Setsuko i wzruszyła ramionami.
            – Tak naprawdę nigdy o tym nie rozmawiałyśmy – zauważyła Hotarubi. – Nie wątpię, że mnie nienawidziłaś. Potem połączyłyśmy siły, by pokonać Aizena. Potem wylądowałyśmy w Piekle i ważniejsze było wydostać się stamtąd. Wiele mi pomogłaś i jakby znów jesteśmy przyjaciółkami, ale wiem, że jest inaczej… Przyjaźnimy się na nowo. Nie tak jak kiedyś, więc czuję się dziwnie, gdy teraz wyruszyłyśmy po tylu latach razem. Dlaczego ja?
            – Chcesz znać prawdę? – zapytała Setsuko, nawet nie zaszczycając Hotarubi spojrzeniem. – Bo wiedziałam, że się zgodzisz.
            – Nie rozumiem?
            – Wiedziałam, że ty jedna na pewno się zgodzisz pomóc mi w tym, nawet jeśli plan zagraża mojemu życiu – wyjaśniła Setsuko. – Po tym wszystkim, co przeszłyśmy, wiem, że ty jedna mnie nie powstrzymasz.
            – To zabolało. Naprawdę masz o mnie tak złe zdanie?
            – Nie. Właściwie to lubię to w tobie. W przeciwieństwie do całej reszty, ty jedna nie próbujesz mnie powstrzymać.
            – Teraz rozumiem jeszcze mniej.
            – Przez lata oszukiwałyśmy siebie nawzajem. Pokazałaś swoje prawdziwe kolory wtedy przed wojną i przyznaję, że długo nienawidziłam cię i pragnęłam cię zniszczyć. Jednak z czasem to minęło.
            – Tak? – zapytała niepewnie Aizawa.
            – Tak. Twoja zdrada pokazała mi wtedy, jaka byłam naiwna. Nie przyjaźniłam się z tobą, a jedynie wersją ciebie, którą zdecydowałaś się nam pokazać – wyjaśniła Setsuko. – Od czasów wojny już nie udajesz. Jesteś inna niż byłaś, ale za to prawdziwsza. Nie ukrywasz swoich uczuć i tego, że na swój sposób mnie nie lubisz. Jednak ta niechęć nie przeszkodziła nam zaprzyjaźnić się na nowo. I ufam tej prawdziwej tobie, nawet jeśli jest bardzo bezwględna. I dzisiaj to właśnie tej bezwzględności potrzebuję, bo wiem, że nie wejdziesz mi drogę. Zdajesz sobie sprawę z tego, że pokonanie Aizena jest ważniejsze niż jedno życie. 
            – Może to dobra okazja, żeby wszystko wyjaśnić, skoro rozmawiamy tak szczerze. 
            – Co chcesz jeszcze wyjaśniać? – zdziwiła się Setsuko.
            – Przyznaję, że chociaż moja zdrada wobec Gotei 13 była po to, by powstrzymać Aizena, wykorzystałam okazję, by cię zranić – zaczęła Aizawa, ignorując przyjaciółkę. – Nigdy nie chciałam tego przyznać, ale zazdrościłam ci. Obie byłyśmy sierotami i chociaż to mnie Aizen przygarnął, tobą interesował się bardziej. Wszyscy tobą interesowali się bardziej. To ciebie przygarnęła Yoruichi z Uraharą. Ja poszłam do Akademii na rozkaz Aizna. Zazdrościłam ci, że jesteś specjalna, że przyciągasz uwagę i że potrafisz być taka prawdziwa. Potem tego, że kochał cię mężczyzna, którego kochałam, a wszyscy uwielbiali, pomimo wad, choć teraz wiem, że doceniali tą właśnie prawdziwość. Dlatego chciałam cię zranić. Myślałam, że wtedy poczuję się lepiej, ale tak naprawdę nienawidziłam cię, bo byłaś wszystkim tym, czym ja nie umiałam. Uświadamiałaś mnie, jak bardzo zepsuta jestem w środku.
            – Po tylu latach to naprawdę bez znaczenia - westchnęła Setsuko. - Ale doceniam sentyment.
            – Właśnie, że ma znaczenie – oznajmiła Hotarubi, marszcząc brwi. – Nigdy nie porozmawiałyśmy o tym. Być może pogodziłaś się już z tymi wydarzeniami, ale ja… Nigdy nie dostałam szansy, by przeprosić.
            – I co pozwala ci myśleć, że dostaniesz tą szansę teraz? – zakpiła Setsuko. – To zdarzyło się bardzo dawno. I przyznaję, nienawidziłam cię. Nadal nienawidzę Hotarubi, która mnie zdradziła, ale lubię tą, która ujawniła się później. Jest szczera w tym, co robi i o wiele bardziej godna zaufania.
            – Jakoś to nie sprawia, że czuję się lepiej.
            – Może dlatego, że wcale nie masz się poczuć lepiej – odparła chłodno Setsuko. – Masz mi pomóc zdobyć coś, co da mi szasnę walczyć z Aizenem.
            – Nadal uważam, że to szalone.
            – Zapieczętowana energia Berith sprzed tysiąca lat to moja jedyna szansa na odzyskanie czarnych płomieni i przywrócenie mocy Moeru Yony.
            – I uznałaś, że ja ci pomogę?
            – A nie? W końcu przyszłaś tu ze mną.
            – I mam szczerą nadzieję, że nie znajdziemy tego, czego szukasz – zadeklarowała z determinacją Aizawa. – Jestem tu, aby przypilnować, byś nie zrobiła nic głupiego.
            – Za bardzo bierzesz to do siebie. Być może naprawdę żałujesz tego, co było, ale ja jestem ci wdzięczna – oznajmiła Setsuko, wzruszając ramionami. – Gdybyś tego nie zrobiła, być może nie byłabym tam, gdzie teraz jestem. 
            – Bliska zrobienia czegoś głupiego i ofiarowania siebie w ofierze demonom, by pokonać Aizena i po raz kolejny stać się bohaterką shinigami, nawet jeśli martwa?
            Setsuko parsknęła śmiechem.
            – Nie. Chodzi mi o szczęśliwe życie u boku Byakuyi, o moje dzieci, o wspaniałych przyjaciół i o miejsce, jakie zajmuje w Soul Society.
            – Kompletnie cię nie rozumiem.
            – Ślepo za tobą podążałam, bo byłaś moją pierwszą i jedyną wówczas przyjaciółką. Byłam gotowa zepchnąć na bok swoje pragnienia, marzenia i ambicje, a wszystko na rzecz twojego szczęścia – wyjaśniła blondynka. – Dlatego udawałam głupiutką trzpiotkę. Wierzyłam, że zasługujesz na bycie z Kazumą, na bycie porucznikiem i cieszyłam się twoimi sukcesami. Uśpiłam swój potencjał, by móc wspierać waszą dwójkę. W rzeczywistości nie miałam o niczym pojęcia – dodała. – Twoja zdrada otworzyła mi oczy – mówiła dalej niewzruszona, choć wbrew pozorom bacznie obserwowała przyjaciółkę. – Wiele moich relacji oczyściło się właśnie po tym. Dowiedziałam się prawdy i zmieniłam nastawienie. Przestałam się przyglądać. Zostałam porucznikiem i być może gdybym nie straciła mocy, dziś byłabym kapitanem. Nadawałam się do tego. Ale to nieważne. Jestem strategiem Gotei 13 i nauczycielką w Shino, lubię swoją pracę. Ludzie mnie szanują, a przyjaciele i rodzina kochają. Gdyby nie to, co się wtedy wydarzyło, być może do dziś trwałabym w letargu.
            – Hm…
            – Nie zrozum mnie źle. Naprawdę cię wtedy nienawidziłam. Nie pragnęłam nic, jak się zemścić. Jednak z czasem to zaczęło mijać, bo dostrzegłam, ile dobrego z tego wyniknęło. A dziś już w ogóle nie odczuwam do ciebie żalu, a jedynie swego rodzaju wdzięczność. 
            – Ty jednak naprawdę jesteś niesamowita – mruknęła Hotarubi. – Po tym wszystkim wciąż stoisz twardo na ziemi, z dumnie uniesioną głową. Wyciągnęłaś do mnie rękę, choć nie musiałaś. Równie dobrze mogłaś mi pozwolić tkwić tam w dole, gdzie wszyscy patrzyli na mnie z góry. Zasługiwałam na to.
            – Nie tylko ja. Shuuhei też. Od początku dostrzegał twój ból, ale chyba nie wiedział, jak do ciebie zagadać. I takich osób było więcej. Kapitan Ichimaru, Rangiku, Rukia... Wszyscy cię kochaliśmy, więc to normalne, że z radością przyjęliśmy cię z powrotem.
            – Tak uważasz?
            – Ja to wiem.
            – Zmieniłaś się. Naprawdę zmieniłaś – stwierdziła Aizawa. – Nie rób nic ryzykownego. Nie możemy cię stracić.
            – Na każdego przyjdzie kiedyś czas. 
            – Tylko dlaczego mam wrażenie, że stwierdziłaś, że twój właśnie nadszedł?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz