Obserwatorzy

Rumours


niedziela, 10 maja 2020

Chapter 101 ~ Love making stories


W knajpie nie było jeszcze zbyt wiele ludzi, poza grupą kobiet shinigami, które zarezerwowały już dzień wcześniej stolik na dziewiętnastą. I to największy, jaki był. Setsuko i Rukia przyszły razem, chwilę przed czasem. Potem dołączyła do nich Hotarubi, a niedługo później Corrien, która pojawiła się punktualnie. Rangiku i Yoruichi spóźniły się oczywiście,  idąc razem pod ramię, wyraźnie po pierwszym piwie albo dwóch szotach jeszcze u jednej z nich w domu. Bris natomiast od razu powiedziała Setsuko, że nie ma ochoty przychodzić na to spotkanie. Wolała czas spędzić z córką.
– Hej – usłyszały, gdy obok stołu stanęła Chinatsu. Wszystkie kobiety, poza Setsuko i Corrie, popatrzyły na nią zdziwione. – Przepraszam za spóźnienie.
– Nie ma problemu, siadaj – odparła Setsuko, uśmiechając się zapraszająco. – Fajnie, że dałaś radę przyjść. Myślałam już, że nie masz ochoty z nami siedzieć.
– Nie, musiałam coś jeszcze dokończyć w pracy, a chciałam się chociaż przebrać i poprawić makijaż – wyznała Miyagi.
– Witaj, Chinatsu – przywitała się Corrien.
– Znacie się chyba nie? – zapytała Setsuko.
– Tak, choć tylko z widzenia – padło w odpowiedzi.
– No dobrze – stwierdziła Setsuko, zabierając torebkę z pustego krzesła, by zrobić miejsce dla kuzynki. – To chyba jesteśmy w komplecie.
– Niezupełnie – stwierdziła ponuro Rukia.
– Nie chciała przyjść – odparła smutno Setsuko, domyślając się, kogo przyjaciółka ma na myśli. – Powiedziała, że nie ma nic przeciwko spotkaniom w pełnym gronie lub z rodziną, ale babski wieczór, podczas którego na pewno będziemy rozmawiać o naszych mężach nie wchodzi w grę. Nie dała się przekonać.
– Tak dla niej lepiej – stwierdziła Hotarubi. – Prawda jest taka, że mężczyźni to temat, którego nie da się uniknąć, a Bris potrzebuje czasu na żałobę.
– Być może masz rację, choć uważam, że to spotkanie nam wszystkim jest potrzebne – wtrąciła się Rangiku. – Setsuko miała dobry pomysł. Teraz gdy czasy są takie niepewne, musimy korzystać z życia i cieszyć się chwilą. Nie wiadomo, czy będzie nam się dane spotkać w takim samym składzie po wojnie.
– Pewnie nie – odpowiedziała Yoruichi.
– Dobrze, ale koniec już tych ponurych tematów  – zaproponowała Rukia. – Napijmy się czegoś.
– Rukiś ma rację – zaświergotała Matsumoto. – Napijmy się, bo ja definitywnie chce usłyszeć, coś ty tam z naszym kapitanem Kuchikim narabiała.
Na to Corrie zachichotała, jako że znała już znaczną część historii i wciąż widziała przed oczami swojego kapitana leżącego z główą na kolanach małżonki pod drzewem wiśni. Teraz gdy znała prawdę ten obraz nabierał jednak innego znaczenia.
– Czyżbyś coś wiedziała, Corrie? – zaciekawiła się Yoruichi.
– Nie wiem, czy powinnam o tym mówić w obecności Rukii – strapiła się Setsuko, choć zadziorny błysk w oku jasno mówił, że było to głównie na pokaz. – Ale zdecydowanie muszę się napić.
Wraz z Rangiku porozlewały sake do kieliszków, a Setsuko skinęła na kelnerkę, dając do zrozumienia, że może przynieść kilka kolejnych butelek.
– No? Corrie, jak coś wiesz to mów? Co tam się działo? – domagała się Matsumoto.
– Ooo, co się działo – zawyła Setsuko, szczerząc zęby. Na jej policzkach wykwitły już alkoholowe rumieńce. – Po tylu latach małżeństwa wreszcie dopięłam swego.
– Biuro? – domyśliła się Matsumoto, która wiedziała, że było to dotychczas nieosiągalnym celem dla przyjaciółki. – Święte biuro Szóstki.
– Corrie, nie słuchaj – zaśmiała się Rukia, zasłaniając przyjaciółce uszy.
– Ty też nie – odgryzła się Shiroyama, wymieniając z przyjaciółką wymowne spojrzenia, ale obie kobiety uśmiechały się wesoło.
– Ty się tam Corrie nie śmiej, bo słyszałam, że tobie też udało się zaliczyć biuro w Piątce – mruknęła Matsumoto.
– Może – odparła Corrie, czerwieniąc się. – Nie mów, że ktoś nas słyszał.
– Od Minako wiem, bo szła z papierami. No i nie dotarła.
– Na Króla Dusz – jęknęła Corrie, zakrywając twarz dłonią. – Miałam nadzieję, że nikt nie będzie dobijał się akurat do biura.
– Nie no dobrze, dobrze. Trochę nam się Kira przy tobie wreszcie rozkręcił – stwierdziła Setsuko. – Lubię patrzeć na was razem. Tworzycie taki miły obrazek.
– Ty z Byakuyą również – stwierdziła Rangiku, która chyba najlepiej znała jeszcze początki ich związku. – Nawet po tylu latach, aż serce rośnie widząc poważnego kapitana Kuchikiego z tak łagodnym wyrazem twarzy, gdy jest u twojego boku.
– To prawda – zgodziła się Rukia. – Mój brat bardzo się przy tobie zmienił. Cieszę się, że jest w końcu szczęśliwy.
– Był taki słodki jako młodzieniec, a potem nie mam pojęcia co się stało – wtrąciła Yoruichi polewając kolejną kolejkę sake. – Gdyby Gotei 13 wybierało parę roku, mielibyście zwycięstwo w garści.
– Corrie i Izuru jednak coraz bardziej robią konkurencję – stwierdziła Rangiku. – Tylko Izuru mógłby się w końcu oświadczyć.
Shiroyama zesztywniała.
– Wszystko w swoim czasie – odparła dyplomatycznie i opróżniła kieliszek. – Nie ma sensu niczego pośpieszać.
– No, to widać – skwitowała Rukia, patrząc na nią pobłażliwie.
– Myślę, że Setsuko i kapitan nadal wygrywają – powiedziała, chcąc przenieść uwagę z powrotem na blondynkę. – Gdybyście widziały ich razem w ogrodzie oddziału, jak siedzieli razem pod drzewem wiśni.
– Ta. Byakiuya za karę zrobił sobie ze mnie poduszkę.
– Za karę? – podchwyciła Rukia.
– Ach, bo miałam taki pomysł. Żeby no wiecie, urozmaicić trochę życie, ale Yama–ji wezwał mnie do siebie i tak Byakuyę zostawiłam przypiętego kajdankami do łóżka. Ponoć Renji go uratował.
Rukia parsknęła śmiechem, omal się nie opluwając.
– Poważnie?!
– Ano. Zapomniał o jakiś dokumentach i przyszedł do nas, a że czuł reiatsu, to wszedł do środka.
– Teraz wiem, dlaczego tak unikał mojego brata ostatnimi czasy – westchnęła Rukia, kręcąc głową. – A zawsze mu powtarzam, żeby nie wchodził tam jak do siebie, bo kiedyś wpakuje się w kłopoty.
– Cóż... Tym razem wina była po mojej stronie.
– A co chciał Głównodowodzący? – zaciekawiła się Chinatsu.
– Rozmawiał akurat z Akirą i miałam dołączyć, żeby zweryfikować kilka informacji – skłamała Setsuko, która właśnie uświadomiła sobie, że Sakurai Hanae była tak samo pra babką jej, jak i Chinatsu i głupio było jej się przyznać, że Miyagi została wykluczona ze spotkania.
– Mnie bardziej ciekawi, co cię nagle naszło na te kajdanki – stwierdziła Rangiku.
– Szczerze? – Setsuko odetchnęła głęboko i wychyliła kolejny kieliszek sake. – Bo nic już nie jest w życiu pewne. Może poza tą odrobiną czasu, jaką mamy przed ostateczną bitwą. Jest jeszcze tyle rzeczy, których chciałam spróbować, ale nikt mi nie zagwarantuje, że oboje z Byakuyą przetrwamy wojnę. Szanse na to są raczej małe, a i tak dane nam było przeżyć wiele długich, cudownych lat. I chciałam wykorzystać te ostatnie dni, aby się jeszcze zabawić, czegoś spróbować. Zaszaleć.
– Amen – powiedziała Rangiku.
– Zawiało grozą – westchnęła Rukia, a Hotarubi tylko pokręciła głową.
– W sumie Setsu ma rację – powiedziała po chwili Aizawa. – Dane nam było przetrwać pierwszą wojnę z Aizenem, choć wielu poległo. Tym razem możemy nie mieć tyle szczęścia.
– Ma też rację, że warto się nieco zabawić, jeszcze przed ostateczną bitwą – przytaknęła Rangiku.
– Brzmi nieźlie – wtórowała jej Yoruichi.
– W takim razie i ja przyłączę się do "zabawy" – powiedziała z uśmiechem Chinatsu. – Choć nie jestem pewna, co powie na to Ikkaku.
– Corrie? – Setsuko spojrzała na siedzącą cicho Shiroyamę, a ta wzruszyła ramionami. – Czyli tak.
– Możemy się powymieniać pomysłami – podsunęła Rangiku. – Setsu, a więc kajdanki, co jeszcze?
– Nie że konkretnie, tak sobie czytałam. Pomyślałam, że zacznę od tych kajdanek, ale mam jeszcze strój pielęgniarki i diabełka schowany.
– Może warto byłoby nagrać swój amatorski film i potem obejrzeć z ukochanym – podsunęła Corrie, która jedynie myślała na głos i szybko pożałowała swojej nieostrożności, gdy jej przyjaciółkom zaświeciły się oczy. Była pewna, że jeśli kapitan dowie się, że to jej pomysł, nie wyjdzie z biura żywa. – Zapomnijcie.
– Odważnie, Corrie! Podoba mi się – stwierdziła z entuzjazmem Yoruichi.
– Zacznijmy od podstaw – podsunęła Rukia. – Nowe pozycje. Może warto się trochę podszkolić.
– Ach, Bris kiedyś wspominała, że w świecie ludzi popularna jest książka "kamasutra", więc możemy od tego zacząć – odparła z entuzjazmem Setsuko.
– Pojutrze będę w świecie ludzi, mogę kupić od razu kilka – zaproponowała Rangiku. – Wszystkie za?
Wszystkie kobiety zgodnie pokiwały głowami.
– Ale są też różne metody, no wiecie – powiedziała konspiracyjnie Hotarubi, starając się mówić tak, by inni goście w knajpie jej nie usłyszeli. – Na przykład hiszpański seks, ale przyznam, że zawsze korciły mnie jakieś gadżety, typu bicze.
– Też nieźle.
– Shuuhei, uciekaj – szepnęła Corrie i wszystkie kobiety parsknęły radosnym śmiechem.
– Podoba mi się to, podoba – potakiwała Yoruichi. – Ale wy to jeszcze młode jesteście i naiwne. Większość z tych rzeczy już przerobiłam.
– Kisuke – powiedziała Setsuko i przeżegnała się. – Spoczywaj w pokoju.
– Grunt to być dobrze rozciągniętą – orzekła Yoruichi z miną mędrca. – Jak nie jesteście dobrze rozciągnięte, połowy rzeczy z kamasutry nie dacie rady zrobić. Możecie zapomnieć.
– Czyli musisz poprowadzić jakiś trening – odparła Hotarubi marszcząc brwi. – Skoro już psujesz nasz entuzjazm.
– Mamy plan. Matsu kupuje książki, Yoru poprowadzi trening. Jest dobrze.
– Jeszcze jakieś pomysły? – zapytała Setsuko.
– Musiałabym się zastanowić – stwierdziła Rukia.
– Nasi mężowie powinni nam być wdzięczni – oznajmiła nagle Rangiku. – Tak się staramy, żeby umilić w domu czas.
– Będą nas uwielbiać.

***
Siedział w fotelu, czytając książkę. Był już wieczór, a nie miał nic lepszego do roboty. Dzieci też nie było, wolny czas spędzając ze swoimi ukochanymi bądź przyjaciółmi. Setsuko natomiast siedziała w sypialni, szykując się do czegoś. Najpewniej do kolejnego wyjścia z przyjaciółkami. I może lepiej, bo wątpił, aby był w stanie znieść kolejny szalony pomysł małżonki. Spełniał niektóre jej zachcianki, na inne odpowiadał stanowczym „nie”, choć obyło się bez większych problemów z tego powodu. Setsuko wykazała się wyrozumiałością, ale oczywiście i tak trochę pomarudziła, zanim zgodziła się odpuścić.
– Byakuya, możesz tu na chwilę przyjść?! – zawołała z sypialni.
Nie brzmiało to jak żadna zasadzka, więc Byakuya odłożył książkę na stolik i shunpnął do sypialni, sądząc, że ma kobiecie pomóc zapiąć sukienkę albo w czymś doradzić. Pomylił się i to bardzo. Gdy tylko wszedł do sypialni, drzwi za nim trzasnęły i usłyszał zamykanie zamka. Odwrócił się w stronę Setsuko i zesztywniał lekko. Zobaczył ją ubraną w seksowny kostium pielęgniarki, co było zarówno podniecające, jak i przerażające. A przerażające było głównie dlatego, że za tym musiał kryć się kolejny dziwaczny plan obmyślony przez damską część elity Gotei 13.
– Setsuko – powiedział niepewnie i zmrużył oczy, czujnie obserwując żonę.
– No wiesz, jesteśmy sami, dzieci nie wrócą na noc – zaczęła Setsuko, uśmiechając się słodko. – Upewniłam się, co do tego.
– Więc?
– Pomyślałam, że moglibyśmy przyjemnie spędzić czas – mówiła dalej, wciąż z tym samym uśmiechem na twarzy, który zaczynał coraz bardziej niepokoić Byakuyę. – Co ty na to?
– Przyjemnie, jak?
Setsuko roześmiała się.
– Nie udawaj, że nie wiesz, mój drogi. Kolega w spodniach jasno mówi, że doskonale mnie zrozumiałeś.
Byakuya przeciągnął dłonią po twarzy, sam nie wiedząc, czy bardziej zażenowany swoją reakcją, czy sytuacją, w jakiej się znalazł.
– Wszystko świetnie, Setsuko – powiedział w końcu, spoglądając na nią z powagą. – Ale po co ci ta kamera?
– Nie zawracaj sobie tym głowy. Za chwilę nie będziesz o niej pamiętał.
– Nie ma mowy, Setsuko.
– Dlaczego?
– Nie. – Byakuya pokręcił stanowczo głową. – Nie zgadzam się.
– No weź, nie bądź taki – jęknęła Setsuko, przybliżając się do niego. W końcu uwiesiła się na nim i wydęła usta. – Nawet nie zauważysz tej kamery, a zobaczysz, jak fajnie będzie się to potem oglądało.
– Kto w ogóle wpadł na taki pomysł? Ty? Wątpię.
– Nie to akurat podsunęła Co... – Setsuko urwała. – Koleżanka.
– Jeśli zamierzasz włączyć tą kamerę i wszystko nagrywać, wychodzę. Bedę dziś spał na kanapie.
Setsuko zaczęła się śmiać, bo tylko ona wiedziała, że kamera już dawno była włączona. Byakuya popatrzył na nią. Wesoły śmiech bardzo szybko stał się nieco histeryczny i Byakuya na poważnie zaczął się obawiać. Czyżby Setsuko posunęła się tak daleko, by postawić jakąś barierę i uwięzić go w pokoju? Wtedy po jej policzkach popłynęły łzy, a ramiona dotychczas drżące od śmiechu zaczęły się ruszać wstrząsane kolejnymi falami szlochu.
Kuchiki zamarł. Przez chwilę zastanawiał się, czy to jego upór doprowadził małżonkę do płaczu, czy kryło się za tym coś innego. Już wyciągnął do niej ręce. Chciał ją przytulić, przeprosić i jakoś uspokoić. Ale to Setsuko odezwała się pierwsza:
– Przepraszam – jej głos brzmiał przez chwilę nieco weselej, a za chwilę znów zmienił się w zawodzenie. – Przepraszam. Wiem, że to wszystko ci się nie podoba. Ja chciałam tylko... Ja tylko...
Sam nie wiedział, czy kobieta płacze ze śmiechu czy śmieje się przez łzy, a może była to jeszcze bardziej skomplikowana kombinacja. I sądząc po minie Setsuko, po której policzkach wciąż kapały łzy, ona sama nie do końca wiedziała.
– Już dobrze – westchnął Byakuya, biorąc ją w ramiona. – Co się dzieje?
– Ja już sama nie wiem – wyszlochała, wtulając się w jego tors. Wciąż na przemian śmiała się i płakała. – Chyba już szajba mi odwala. Albo dopadła mnie menopauza.
– Nie przesadzaj Setsuko – mruknął i ucałował ją w czubek głowy. – Jesteś za młoda na menopauzę. I zbyt piękna – dodał szeptem.
– Obawiam się, że to dopada niezależnie od urody – westchnęła, ale za to zaczynała się uspokajać.
– Wydaje mi się, że problem jest w ogóle gdzie indziej – zauważył Byakuya, odsuwając ją od siebie na długość ramion. – Co się dzieje, Setsuko?
– To wszystko przez nadchodzącą bitwę – wyznała, spoglądając na niego przeszklonymi oczami. Jej makijaż kompletnie się rozmył, ale mimo tego wciąż była piękna. Nawet taka czerwona na twarzy, zapuchnięta i zapłakana. – Jest jeszcze tyle rzeczy, których chciałam w życiu spróbować. Tyle rzeczy, których nigdy jeszcze nie robiłam. I pomyślałam, że jak nie teraz, to kiedy? – dodała i wzruszyła ramionami. – Nie ma gwarancji, że przeżyjemy tą wojnę. Że nie zginiemy w walce...
– Nie mów tak – skarcił ją, marszcząc brwi.
– Dobrze wiesz, że taka jest prawda.
– Wszyscy się przygotowują, a ty wymyśliłaś strategię. Wiemy, że kluczem jest pokonanie młodszego Aizena.
– Szanse na wygraną są bardzo niskie. Nie wspominając o szansie na to, że oboje przeżyjemy bitwę. Byakuya, spójrz na to realistycznie!
– Nie zamierzam się poddać – zadeklarował. – I tobie też nie wolno.
– Nie poddałam się, ale już nie wierzę. Mieliśmy szczęście już raz. Poprzednio. Wątpię, abyśmy mieli je mieć po raz drugi.
– Dane nam było przeżyć razem wiele pięknych lat – oznajmił Kuchiki. – I przeżyjemy takich przynajmniej kolejne kilkanaście, rozumiesz?
Setsuko pokręciła przecząco głową.
– Nie, Byakuya. Coś mi mówi, że to będzie moja ostatnia walka.
– W takim razie nie będziesz brała w niej udziału. Zostaniesz tutaj.
– Dobrze wiesz, że to niemożliwe – oburzyła się Setsuko. – Jestem waszym strategiem. Jestem tam potrzebna. Jestem potrzebna do wygranej.
– Setsuko nie rób mi tego – jęknął Byakuya, biorąc ją w ramiona. – Nie zgadzam się.
– Nie zmusisz mnie do zostania w domu, jak jakiś tchórz.
– To stąd te wszystkie szalone pomysły? – zapytał z powagą Byakuya i starł grzbietem dłoni starł ostatnie łzy z twarzy ukochanej. Skinęła głową. – I dlatego tak dziwnie się ostatnio zachowywałaś? – Ponowne skinienie. – Nie żegnaj się ze mną, Setsuko. Nie w ten sposób. Nie tak bez słowa. Jeśli coś cię trapi, jeśli czegoś się boisz, rozmawiaj ze mną.
– To nic nie zmieni, Byakuya. Mój najdroższy... Chciałam tylko trochę się zabawić i spędzić z tobą tyle czasu, ile jeszcze mogę.
– Więc spędźmy razem czas – zaproponował Byakuya, przytulając ją do siebie. – Ile będziesz chciała. Ale bez kamer, bez tych wszystkich dziwactw. Po prostu nacieszmy się sobą.
– Naprawdę? – spytała Setsuko, spoglądając na niego.
Pocałował ją, obejmując mocno w talii i uniósł ją w ten sposób. Objęła jego biodra nogami i tak dotarli do łóżka. Rzucił ją na miękką pościel i rozpinając koszulę, wspiął się na nie, by po chwili zalać chłodną skórę Setsuko gorącymi pocałunkami.
Nie miał pojęcia, że kamera już dawno była włączona i nagrywała wszystko. Wiedział zaś, że jeden z dziwnych pomysłów podrzuciła Setsuko koleżanka, której imię zaczynało się na Co. A taką w gronie przyjaciół żony znał tylko jedną i była nią jego własna podwładna, choć nie miał na to żadnych konkretnych dowodów.

***
Żaden z nich nie chciał wracać do domu i jakoś tak się zgadali. Do Hisagiego i Kiry dołączył jeszcze Renji. Usiedli razem w rogu lokalu i zamówili piwo. Cała trójka była zmęczona i nawet wspólne wyjście nie wzbudziło w nich takiego entuzjazmu, jak kiedyś.
– Dobrze jest tak czasem wyjść w męskim gronie – stwierdził Renji.
– Odpocząć – dodał Hisagi.
– Od kobiet przede wszystkim – ciągnął dalej Abarai. – I od pracy.
– Tak? A co jest? – zapytał Hisagi, patrząc wyczekująco na przyjaciela, choć wiedział, co za chwilę usłyszy.
– A bo wiesz... No, aż głupio gadać – kręcił Renji i podrapał się po karku. – Chodzi o ten... No wiesz.
– Rukia też?
– A co? Hotarubi też? – zapytał Renji, a Hisagi skinął ostrożnie głową. – I chyba nie tylko one. Rukia ostatnio ciągle spotyka się i wydzwania do Rangiku i Yoruichi. I jeszcze do kogoś.
– Hotaru też.
– Chyba w ogóle wymyśliły coś w większym gronie – stwierdził Renji. – Setsu też tam na pewno była! – wykrzyknął, po czym szepnął konspiracyjnie, a Hisagi przysunął się do niego, pochylając się nad stołem. – Skąd wiesz?
– Nie powinienem mówić – na twarzy Renjiego zagościł głupi uśmiech.
– No weź.
Kira wciąż milczał, skupiony na swoim piwie.
– Nie, może potem.
– No mów.
– Nie, no potem ci powiem – obiecał Abarai i spojrzał na Kirę. – A ty, Izuru?
– Co ja? – przeraził się blondyn.
– Corrie coś ten teges? – dopytywał Abarai, a Kira pokręcił przecząco głową, jednocześnie czerwieniąc się jak buraczek. – Ściemniasz nas, stary. Widzę przecież.
– Nie. Ona nie... Może trochę... To nic takiego. Nie mogę powiedzieć.
– A więc Corrie też – stwierdził Hisagi i upił piwa, podczas gdy zrozpaczony i zażenowany Kira dopił duszkiem swoje.
Renji podrapał się po brodzie.
– Kira, nie masz już dość? – zapytał Shuuhei, patrząc na kapitana piątki.
– To moje pierwsze piwo! – oburzył się Izuru.
– Ja nie o piwie. – Hisagi machnął ręką. – O Corrie. Znaczy nie o Corrie, tylko o dziwnych pomysłach naszych kobiet.
– Ja... Ech. Nie – Kira z każdym słowem robił się coraz bardziej czerwony, a jedynym ratunkiem było przyniesione przez kelnerkę kolejne piwo.
– Daj spokój, on nic nie powie.
– No to ty mów, jak takiś mądry – podjudzał Abaraia Shuhei.
– Nie mogę za dużo gadać, bo jak się Rukia dowie, znowu przymrozi mi dupę. Już mnie kiedyś pogoniła z Shirayuki po ogrodzie. – Renji skrzywił się na wspomnienie. – Ale no wiesz, przebieranki, duperele, filmiki i omal po ścianach nie łaziliśmy, takie miała pomysły.
– A, to Hotarubi to samo. Tylko gorzej. Bicze kupiła. Następnego dnia na dupie w biurze usiedzieć nie mogłem – jęknął Shuuhei, marszcząc brwi. – Ja wiem, skąd jej to do głowy przyszło.
– Za dużo się ziemskich filmów  naoglądała. Tego 50 odcieni szarości, czy czegoś – mruknął Renji.
– 50 twarzy Graya – poprawił go nieśmiało Kira. – No co? Oglądaliśmy z Corrie – wymamrotał, wzruszywszy ramionami.
– Uuuu, jaki znawca – sarknął Renji. – Kurna, eksperymentów im się za chciało. Jakby nie było można normalnie jakoś.
– No – przytaknął Hisagi.
– Ja nie mówię, że nie, bo można coś nowego spróbować – mówił dalej Renji. – Podobały mi się te pielęgniarki i diabełki. Ale gdzieś musi być granica, na Króla Dusz. Ani dnia spokoju. Człowiek raz by się wyspał albo kuźwa telewizję pooglądał. Ale nie!
– No a Setsu co odwaliła? – dopytał Hisagi z nadzieją, że teraz, gdy byli na trzecim piwie, wreszcie się dowie.
– Kurna, no nie powinienem – Renji podrapał się po karku. – No jednak chodzi o kapitana Kuchikiego.
– Jak zacząłeś, to już teraz musisz nam opowiedzieć – nalegał Hisagi.
– Czy wam obu życie niemiłe? – jęknął Kira. – Wolę nie wiedzieć.
– Nie peniaj – mruknął Renji. – Jak się żaden z nas nie wygada, będzie dobrze.
– Ja tam nic mu nie powiem – zadeklarował Hisagi i popatrzył na Kirę, który z przerażeniem pokiwał głową.
– No, bo ten... Zapomniałem o papierach. Miał mi kapitan podpisać, to poszedłem do nich do domu. Dzwonie, nic. Reiatsu czułem, sam był w domu, pomyślałem, że wejdę. Jak śpi to mu zostawię tylko albo coś. No i wchodzę, szukam – mówił Abarai, gestykulując zamaszyście, podczas gdy Kira i Hisagi słuchali w napięciu, popijając piwo. – No i nie ma go nigdzie. No idę do sypialni, pukam, cisza, to zajrzałem. No mówię, jakby coś robili, to by chyba krzyczeli „nie wchodzić”, a i reiatsu Setsu nie czułem w domu, to musiała wyjść. No i wchodzę tam, nie?
– No.
– No i kuźwa, nie uwierzycie, – stwierdził Renji, budując napięcie. Kira i Hisagi siedzieli wpatrzeni w niego, wyczekując reszty historii. – No, a kapitan Kuchiki leżał na łóżku w samych spodniach z odpiętym rozporkiem i przykuty pluszowymi kajdankami!
Hisagi parsknął śmiechem, a i Kira z trudem się powstrzymał, dławiąc się powietrzem.
– Ciekawe rzeczy tutaj słyszę – padło i cała trójka zamarła.
– Kapitanie! – ożywił się Hisagi. – Niech nas pan tak nie straszy.
– Rozumiem, że wasze małżonki również świetnie się ostatnio bawią – zauważył z uśmiechem Gin. – I jedna dziewczyna – poprawił się uprzejmie, stając między Renjim i Kirą. – Mógłbyś się pośpieszyć, Izuru. Shiroyama nie będzie na ciebie czekać w nieskończoność – dodał.
Kira jednak zignorował tą uwagę.
– Kapitanie, wiesz coś? – zapytał Hisagi.
– Och, doskonale wiem, o czym mówicie. Przecież Rangiku i Setsuko to przyjaciółki – zaśmiał się Ichimaru. – Miałem bardzo miłe kilka dni, ja nie wiem, na co wy narzekacie. A poza tym teraz rozumiem przynajmniej, dlaczego tak się wierciłeś ostatnio w biurze – dodał wymownie. – Myślałem, że ci się zwyczajnie nudzi albo masz hemoroidy.
– Kapitanie – jęknął Hisagi, robiąc facepalm.
– A ty Izuru nie udawaj, że mnie wcześniej nie słyszałeś – uwaga Gina skupiła się ponownie na jego dawnym zastępcy. – Ile lat już jesteś z Shiroyamą? – zapytał. – Kochacie się, więc ja naprawdę nie rozumiem, na co czekasz. Życie jest na to zbyt krótkie.
– To nie pańska sprawa, kapitanie – powiedział gniewnie Kira. – To sprawa tylko moja i Corrie.
– Daj spokój, Kira – próbował go uspokoić Renji.
– Kapitanie, Rangiku pana nasłała? – zapytał Hisagi, a Gin jedynie wzruszył ramionami.

1 komentarz:

  1. Ty dobrze wiesz, że czekałam na ten rozdział. Na szczęście Daniel jest zajęty Monsterem, więc nie skupia się tak na tym, dlaczego chichoczę. Babskie ploty zamieniły się w planowanie rozmaitych przyjemności. Ja w sumie też nie wiem, na co chłopaki narzekają, zamiast korzystać. Z pewnością było zabawnie, choć czuję, że Corrie będzie musiała ewakuować się na jakiś czas do Piątki, skoro Setsu nie potrafi trzymać języka za zębami^^
    W ogóle ta scena z Setsu i Byakuyą była w sumie rozczulająca, choć miało być pewnie zabawnie. No ale to Byakuś, który musi się uprzeć, a potem wyciągnąć wszystko z małżonki. Ale może lepiej, że sobie to wyjaśnili. Zawsze będą szczęśliwsi.
    Powoli zaczynam czuć irytację obojga, że wszyscy tak im przypominają o oświadczynach. Bo ja to wszystko rozumiem, i jedną i drugą stronę, więc podejrzewam też, dlaczego się nie zadziało. A może wręcz odwrotnie i nic im jeszcze powiedzieć nie chcą. Ja ich znam i wiem, że są do tego zdolni.
    I jeszcze ten lis. Chłopaki się nie pilnują, chyba Renji też będzie musiał szukać azylu, a jeszcze Gin zahaczył o temat oświadczyn. Czyżby Rangiku coś wspomniała i postanowił zainterweniować? Chyba nic z tego. No i teraz tydzień do kolejnego, ale będę dzielna.

    OdpowiedzUsuń