- Jak się czujesz? – zapytała, kładąc
dłoń na policzku męża.
- Dobrze. Nie musisz się martwić, Setsuko.
- Zawsze będę się o ciebie martwić –
zaprotestowała. – Masz ochotę na jabłko? Obiorę ci.
Kuchiki uśmiechnął się pod nosem.
- Nie jestem dzieckiem – stwierdził.
– Ręce mam zdrowe i zęby też jeszcze mam wszystkie.
- Ale masz odpoczywać. Daj się
trochę rozpieścić.
- No dobrze – zgodził się, patrząc
na Setsuko z czułością. – Tylko obiecaj, że o siebie też zadbasz.
Setsuko zabrała się za obieranie
jabłka i nie od razu odpowiedziała na słowa męża. Wiedziała, do czego zmierza
ta rozmowa.
- Nic mi nie jest.
- Ale znów jesteś dużo bledsza niż
wcześniej. Pewnie nie spałaś ostatnio zbyt wiele, pomagając w Gotei i siedząc
tutaj. Nie wspominając nawet o tym, że walczyłaś z Aizenem, chociaż miałaś
oszczędzać siły.
- Ta bitwa na nas wszystkich pozostawiła
piętno, więc nic dziwnego, że jestem blada. Myślałam ostatnio o wielu rzeczach –
oznajmiła Setsuko, wzruszając ramionami. - Martwię się o Yumichikę i o Rangiku, która nawet nie chce ze mną rozmawiać.
Pokroiła jabłko w paski i podała talerzyk
Byakuyi.
- Dziękuję.
- Ale Unohana zbadała mnie po walce, gdy tylko
miała chwilę czasu. Nic mi nie jest. Skup się na tym, abyś sam teraz odzyskał
pełnię sił. Dzieci też się o ciebie martwią.
- Rozmawiałaś już z Głównodowodzącym na temat Taraki? - zapytał Byakuya, zmieniając temat.
Nawet po tylu latach małżeństwa, wciąż ciężko było mu się przyzwyczaić do leżenia w łóżku, gdy ktoś się nim opiekuje. Oczywiście, wcale nie wolał, gdy to on opiekował się leżącą w szpitalu Setsuko. Idealnie byłoby, gdyby żadne z nich nie musiało tam przebywać.
Nawet po tylu latach małżeństwa, wciąż ciężko było mu się przyzwyczaić do leżenia w łóżku, gdy ktoś się nim opiekuje. Oczywiście, wcale nie wolał, gdy to on opiekował się leżącą w szpitalu Setsuko. Idealnie byłoby, gdyby żadne z nich nie musiało tam przebywać.
- Tak. Będziemy próbowali załatwić tą sprawę
podczas najbliższego zebrania, ale czekamy aż wszyscy kapitanowie będą w pełni
sił.
- Poza tym wszystko dobrze? –
zapytał Byakuya, na moment łapiąc Setsuko za rękę. – Wiem, że bardzo
przeżywałaś tą bitwę.
- Jak wszyscy. Każdy z nas stracił
kogoś, niezależnie czy był to członek rodziny czy przyjaciel.
- Pomagasz w czymś jeszcze, czy
wróciłaś do Akademii? - dopytywał.
- Pomagam tu i ówdzie – przyznała po chwili Setsuko. – Znasz mnie. Jest sporo pracy, a ja nie umiem omówić. Nigdy też nie przestałam być częścią Gotei 13.
- Pomagam tu i ówdzie – przyznała po chwili Setsuko. – Znasz mnie. Jest sporo pracy, a ja nie umiem omówić. Nigdy też nie przestałam być częścią Gotei 13.
- No
właśnie znam cię i dlatego pytam.
- Chyba
nie rozumiem - strapiła się kobieta i zmarszczyła brwi.
- Czego tak bardzo ostatnio szukasz? – zapytał
niespodziewanie, aż Setsuko pobladła nieco.
- Czego szukam? - udała zdziwienie. – Niczego nie
szukam. Poza strategią na pokonanie Aziena oczywiście.
- Dobrze wiesz, czego - westchnął. - Znowu
realizujesz w tajemnicy jakiś plan i nie chcesz mi o nim powiedzieć.
- Przesadzasz - machnęła ręką.
- Setsuko – skarcił ją Kuchiki, marszcząc brwi. – Widzę,
co robisz. Od poprzedniej wojny, twój stan zdrowia stopniowo się pogarszał.
Druga taka wojna… - urwał, nie potrafiąc wypowiedzieć tych słów. – Nie mogę cię
stracić.
- Nie stracisz – zapewniła go, kładąc dłoń na policzku
Byakuyi. – Po prostu znalazłam pewien trop i chcę to sprawdzić. Znalazłam coś... Coś co pomoże.
- Coś?
- Nie patrz tak na mnie - westchnęła. - Chcę się na coś
przydać.
- Nie spodoba mi się to prawda? - bardziej
stwierdził.
- Nie chciałam ci mówić, bo wiem, że będziesz
się denerwował.
- To dlaczego i tak próbujesz to zrobić, skoro wiesz, że ani mi, ani nikomu innemu się to nie spodoba.
- Bo to pomoże nam pokonać Aizena,
pomoże mi walczyć i być może także załatwi problem mojego reiatsu.
- A jeśli nie?
- Co nam szkodzi spróbować? – powiedziała Setsuko,
wzruszywszy ramionami. – Nie martw się, nie zostawię cię samego. Nie pozbędziesz się mnie tak łatwo.
***
Zebrali się
wszyscy, by upamiętnić poległych w ostatnich walkach. Najpierw Głównodowodzący
wygłosił przemówienie, a potem rodziny i przyjaciele zmarłych udali się na umowny
cmentarz, gdzie stawiano niewielkie, symboliczne nagrobki tym, którzy odeszli.
Ciszę co jakiś czas przerywał tylko szybko stłumiony szloch.
– Pozwólcie, że
raz jeszcze wyczytam imiona poległych – oznajmił Głównodowodzący, a gdy wymieniał
kolejne osoby, ktoś podchodził do pomnika, aby złożyć przy nim kwiaty: –
Kapitan drugiego oddziału Sui Feng, kapitan trzeciego oddziału Kurogane Kazuma.
Setsuko popatrzyła w stronę stojącego na
uboczu Yumichiki, który wyraźnie nie chciał się afiszować ze swoją stratą. Ona
jednak zostawiła na moment Byakuyę, z którym stała dotychczas i dołączyła do przyjaciela,
którego objęła ramieniem.
– Powinieneś być jeszcze w szpitalu - powiedziała cicho, nie chcąc przyciągać uwagi pozostałych shinigami.
– Odmówisz mi ostatniego pożegnania z nim? - zapytał Yumichika, patrząc gdzieś w niebo. - Nawet jeśli tylko symbolicznie.
– Nie, jeśli obiecasz po ceremonii wrócić grzecznie do szpitala. Na twoim miejscu pewnie też bym przyszła, ale powiedz, jeśli tylko poczujesz się gorzej.
- Gorzej niż pozostawiony przez kogoś, kogo kochałem?
- Gorzej niż pozostawiony przez kogoś, kogo kochałem?
– Pożegnaliśmy także porucznik czwartego
oddziału Kotetsu Isane, porucznik piątego oddziału Hinamori Momo.
Corrien, która stała wraz z Kirą, ścisnęła
mocniej dłoń ukochanego. Pomimo zazdrości, jaką czuła przez niegdyś łączącą
Izuru i Momo miłość, nigdy nie życzyła jej źle. Była zazdrosna tak, jak każda
kobieta miała prawo zazdrosna być. Wiedziała jednak, że ta dwójka przede
wszystkim była przyjaciółmi, a taka strata zawsze boli.
Kira spojrzał na nią i uśmiechnął się blado.
Chciał pokazać, że nic mu nie jest, ale wątpił, jakoby udało mu się zwieść Corrie.
Potrafiła go zawsze przejrzeć, dlatego doceniał, że była teraz u jego boku.
– W ostatnim czasie straciliśmy także wielu
oficerów. Trzeciego oddziału Fukuokę Jiro. – Setsuko i Yumichika obserwowali
płaczącą Yachiru, która stała, wtulając twarz w haori Zarakiego.
– Biedna Yachiru – westchnął Yumichika. –
Stała się taką piękną kobietą. Niedługo już mieli z Jiro brać ślub, a tu takie nieszczęście.
– Tak. Wojna jest przykra… Ginie tyle młodych osób,
które zginąć nie powinny.
– Oraz Naito Miho, z szóstego oddziału Shirogane
Mihane, z dziesiątego Mizumoto Minako, z oddziału trzynastego Shigeru Tomori.
Tym razem to Yumichika objął Setsuko, która
mimowolnie zacisnęła dłonie w pięści. Uśmiechnęła się przez łzy, do
spoglądającego w jej stronę Byakuyi. Martwił się o nią. Jednak Setsuko bardziej
martwiła się w tej sytuacji o Bris i Itsuko, które stały razem gdzieś na uboczu.
Obok nich był także Shirai, który złapał Itsuko
za rękę, gdy ta ocierała łzy.
- Ale młodzi
mają siebie – powiedziała z nadzieję Setsuko. – To da im siłę.
Tymczasem
Głównodowodzący kontynuował wyczytywanie oficerów, później także wielu szeregowych.
Niezależnie od rangi, każdy był warty upamiętnienia. Każdy kto poległ w walce, chroniąc
Soul Society. Także Grimmjow nie został pominięty, choć na uroczystości
brakowało z jakiegoś powodu Ivrelli.
- Odprowadzić
cię do szpitala? – zapytała Setsuko, patrząc z troską na Ayasegawę.
- Nie, poradzę
sobie.
- Jeśli
poczujesz się kiedyś samotny, kiedykolwiek, przyjdź do nas. Wiesz, że drzwi do
rezydencji dla ciebie zawsze stoją otworem - oznajmiła, obejmując go, a potem ucałowała w czoło, choć musiała do tego stanąć na palcach.
- Dziękuję,
Setsu.
- W takim
razie, wybacz, muszę iść. Rodzina czeka. Zresztą nie tylko.
- Racja.
Przygarnęłaś syna Hinamori, prawda? – przypomniał sobie Yumichika. – Jak mu na
imię?
- Murai. Najpierw
przed laty stracił ojca, a teraz matkę. Jest dobrym przyjacielem Hiroyi, więc
nie mogłabym odmówić przyjęcia go u nas. To dobry chłopak.
***
Kapitanowie wraz ze swoimi
porucznikami pojawili się na zebraniu Gotei 13. Obecna była także Ivrella
reprezentująca zdziesiątkowany skład z Hueco Mundo, Setsuko, której nie
pozbawiono jeszcze tytułu stratega oraz Yoruichi, która od nowego roku została
dyrektorką Shino i odpowiadała za przyszłych shinigami.
- Dziękuję, że
się zjawiliście, choć część z was nie odzyskała jeszcze pełni sił – rzekł Yamamoto,
rozpoczynając spotkanie. – Po ostatniej bitwie straciliśmy wielu świetnych
shinigami, w tym kapitanów. Musimy przygotować się na kolejny, ewentualny atak
oraz znaleźć sposób na pokonanie Aizena raz na zawsze. Być może rozważyć także,
jak uzupełnić struktury Gotei 13. Setsuko? – zwrócił się to kobiety.
- Jak wiecie ze
względu na brak zampakuto, nie brałam udziału w bitwie – zaczęła, po czym dodała
ciszej, czując na sobie spojrzenie męża. – Prawie nie. Miałam natomiast
możliwość przeanalizować siłę wroga. Wciąż musimy mieć na uwadze całą armię Arrancarów
i Akum, natomiast Klan Noah został mocno osłabiony. Razem z Milenijnym został już tylko Tyki Mikk, Road Kamelot, Seiko, Ryou,
Shinobu i Amari. Jednak pozostała dwójka sama w sobie nie stanowi aż takiego
zagrożenia. Największym problemem jest Milenijny no i Aizen. Dwóch Aizenow
dokładniej – dodała z powagą. – Mi i moim dzieciom przyszło stanąć oko w oko z
Aizenem podczas ostatniej bitwy. Jednak był to ten obecny Aizen. Starszy.
- A gdzie drugi?
– zapytał Kyouraku.
- Fantastycznie
pytanie – stwierdziła Setsuko z nieco przesadnym entuzjazmem. – Bez wątpienia
robił w tym czasie coś równie ważnego, ale nie wystawiał się na zagrożenie. Mam
pewną teorię na ten temat, jeśli pozwolicie.
- Prosimy.
- Moim zdaniem,
wbrew temu na co czekaliśmy, młodszy Aizen wcale nie zniknął. Jest on natomiast
jedyną słabością obydwu Aizenów – oznajmiła Setsuko. – Nie zniknął, ponieważ do
jego uwolnienia wykorzystano Innocence będące fragmentem mocy samego Króla
Dusz. Natomiast młodszego Aizena nadal można zabić. Podejrzewam, że starszy
Aizen, wie o wszystkim, co robi jego młodsza wersja, ale to raczej nie działa w
drugą stronę. Skoro nie połączyli się, nie są jedną jednostką, a dwiema
osobnymi, przekaz informacji idzie od przeszłości do teraźniejszości, więc
młodszy Aizen będzie wiedział zawsze tylko tyle, ile powiedział mu starszy. Poza
tym, śmiem sądzić, że zabicie tego młodszego, poskutkuje śmiercią ich obydwu.
Nie wiem jednak, czy Aizen zdaje sobie sprawę z tej słabości, choć pewnie tak.
- Czyli możemy
to wykorzystać przeciwko niemu. Zabij jednego, a umrą obydwaj – uradował się
Toshiro.
- Tak. Najprawdopodobniej.
I to musimy wykorzystać, choć nie będzie łatwo.
- Rozumiem, że
masz jakiś plan, Setsuko – domyślił się Ichimaru. – Zawsze masz plan.
- Jeszcze nie
jest w stu procentach gotowy, ale masz rację, kapitanie Ichimaru – przytaknęła,
uśmiechając się. – Aizen nie zyskał jeszcze przewagi. Straty poniosły obie strony,
więc mamy szansę wygrać. W tym momencie sprawdzam pewne informacje, które
dostałam od niespodziewanego sprzymierzeńca, a to prowadzi nas do sprawy Noah Akiry.
- No właśnie,
gdzie ona jest? – zapytała Unohana, patrząc groźnie na Setsuko. – Z tego co pamiętam, Sui Feng próbowała ją
złapać.
- Sui Feng, która
próbowała złapać Akirę, to była tak naprawdę Chikako. Prawdziwa Sui Feng była już wtedy
martwa – warknęła Setsuko. - To Chikako próbowała pozbyć się Akiry za
zdradzenie klanu, to ona próbowała podburzyć nas przeciwko sobie i doprowadzić
do wojny domowej.
- Setsuko ma rację
– przytaknął Kira, który od czasów kłótni na temat Hinamori nie odzywał się do
kobiety. Zdawał sobie jednak sprawę z tego, że miała rację, nawet jeśli jego zastępczyni została jedynie zmanipulowana po raz kolejny. – Chikako podszywała się pod Sui Feng już podczas aresztowania Kuchiki
Kazumi. Przez ponad dwa miesiące zatem.
- Jeśli mogę –
odezwała się Hotarubi, która reprezentowała swoją zmarłą kapitan. – Kapitan Kira
się nie myli. Choć nie udało mi się w porę zorientować, że coś jest nie tak,
przeprowadziłam małe śledztwo. Nie jestem w stanie stwierdzić, kiedy dokładnie
doszło do śmierci mojej kapitan, ale podejrzewam że pomiędzy uwolnieniem
Kazumi, a jej aresztowaniem. Wygląda, że Klan Noah chciał wykorzystać Kazumi do
stworzenia dywersji. To wtedy Ichimaru Makoto wykradł Innocence. Późniejsze
działania miały jedynie na celu zaszkodzić Społeczności Dusz i Gotei 13.
- No właśnie,
nie zorientowałaś się, że z twoją kapitan coś się dzieje – zauważyła Retsu. –
Jak możemy ci wierzyć teraz?
- Nikt z nas się
nie zorientował – powiedział Urahara. – Nikt. Żaden z kapitanów nawet, więc nie
możemy winić za to Aizawy. Była posłuszna swojej kapitan, a i tak była jedną z
pierwszych osób, które zaczęły działać, widząc pierwsze oznaki, że coś jest nie
na miejscu. Pierwszą była Setsuko, ale część z nas jej też nie wierzyła, bo
wolała wybrać dążącą do wojny domowej uzurpatorkę – zakończył, skutecznie uciszając
Unohanę.
- Wszyscy
jesteśmy rozżaleni i wszyscy pałamy nienawiścią do Noah – przyznał Genryusai. –
Ale tak samo, jak wśród shinigami pojawiają się zdrajcy, jak Aizen. Tak wśród
Noah mogą pojawić się osoby dobre. Noah Akira okazała się naszym sprzymierzeńcem.
Pomogła grupie ratunkowej w Hueco Mundo oraz później. Udzieliła nam wielu informacji,
więc zarządzam jej przyjęcie z powrotem do Soul Society.
O dziwo nikt nie zaprotestował tym razem.
O dziwo nikt nie zaprotestował tym razem.
- Pozostaje
jeszcze kwestia Hinamoto Taraki – powiedziała Setsuko. – Przyznaję, że wywołała
wiele kłopotów i rozumiem waszą niechęć do niej. Ja również miałam ochotę
skrócić ją o głowę, bo to ona naraziła moją córkę i wiele bliskich mi osób. Jednakże…
- Setsuko spojrzała na Głównodowodzącego.
- Taraka
została przez nas oszukana. Ukryliśmy przed nią prawdę o jej rodzicach.
Odmówiliśmy jej prawa do poznania jej dziedzictwa. To dlatego za kłamców i zło uznała
nas, a nie swojego ojca. Ponieważ nie nauczyliśmy jej, nie pokazaliśmy jej, kim naprawdę jest Aizen Sousuke.
- Taraka była
ofiarą naszego kłamstwa, a potem także manipulacji ze strony Aizena. Pragnęła
jedynie być blisko z rodziną, której nigdy nie poznała. Kto tego nie pragnie? – zapytała Setsuko, patrząc po twarzach obecnych na sali shinigami. –
Pokazała jednak, że jest po naszej stronie, wielokrotnie pomagając shinigami, narażając
się na gniew swojego ojca oraz klanu Noah. Pomogła także shinigami przeprawić się do Soul
Society w czasie ostatniej bitwy. Zanim wydacie na nią wyrok, proszę, abyście
się zastanowili, co wy zrobilibyście na jej miejscu.
To nie jest najlepszy rozdział w tym momencie, ale winić mogę jedynie moje przygnębienie. Także nie miej sobie tego za złe.
OdpowiedzUsuńZginęło wielu. Także dla nich reszta musi wygrać tę wojnę. Zostały blizny, które pewnie nigdy do końca się nie zasklepią. Taka jest smutna prawda, prawo wojny, choć ciężko się z tym pogodzić.
Trochę mnie zastanawia, skąd u Ciebie ta tak źle nastawiona do wszystkiego Unohana. Rozumiem to, że była Kenpachim i w ogóle, ale mimo to jest strasznie negatywnie nastawiona do każdego słowa, które Setsu wypowie. No wiem, że może nie każdy powinien bezrefleksyjnie za nią iść, ale czuję, że to trochę nienaturalnie wyszło.
Akira dostała szansę. Cieszy mnie to, bo na to zasłużyła, a i Shun się ucieszy.
Gorzej, jeśli chodzi o Tarakę, bo sama nie wiem, jakbym postąpiła w jej sprawie. Rozumiem, że będą mieli twardy orzech do zgryzienia.
No i plan zabicia Aizena młodszego. W sumie logika podpowiada, że to najskuteczniejsze rozwiązanie, choć coś czuję, że moja druga połowa zaraz znowu zacznie wykład z fizyki i skakania w czasie. No nic, nieważne. Z pewnością to też nie będzie takie łatwe, bo może i ten Aizen jest śmiertelny, ale nadal piekielnie niebezpieczny i silny. Co tym razem będą musieli poświęcić?