Szukali Setsuko i Kazumi już od kilku dni,
ale bez skutku. Byakuya chodził z duszą na ramieniu. Już od prawie miesiąca nie
widział żony i córki. Cierpiał i wszyscy to widzieli, choć zapytany, nie
przyznaawał się za nic. Tylko przed Setsuko potrafił się obnażyć w ten sposób. Przed nikim
innym.
No, więc wcześniej cierpiał z tęsknoty oraz troski o córkę, która wciąż uznawana była za winną zbrodni, której nigdy do końca nie popełniła. Teraz cierpiał, bo nie potrafił odnaleźć Kazumi i Setsuko. Kobieta nie dała mu żadnej wskazówki, dokąd się udaje, na wypadek kłopotów. Żadnej formy kontaktu, nic. A Byakuya czuł, że powinien wiedzieć. Że powinien mieć niezachwianą pewność co do tego, gdzie znajdują się jego żona i córka. W rzeczywistości jednak nie miał żadnego pomysłu i to bardzo go męczyło.
No, więc wcześniej cierpiał z tęsknoty oraz troski o córkę, która wciąż uznawana była za winną zbrodni, której nigdy do końca nie popełniła. Teraz cierpiał, bo nie potrafił odnaleźć Kazumi i Setsuko. Kobieta nie dała mu żadnej wskazówki, dokąd się udaje, na wypadek kłopotów. Żadnej formy kontaktu, nic. A Byakuya czuł, że powinien wiedzieć. Że powinien mieć niezachwianą pewność co do tego, gdzie znajdują się jego żona i córka. W rzeczywistości jednak nie miał żadnego pomysłu i to bardzo go męczyło.
W poszukiwania Setsuko zaangażowany był
także Hiroya, któremu pomagała Ayane, Hotarubi oraz Shigeru. Renji i Rukia
normalnie też by pomogli, ale w tamtej chwili mieli własne zmartwienia. Ze
zniknięciem Setsuko pokrywało się także zniknięcie ich syna, który być może
próbował chronić Akirę przed Omnitsukaido. Nawet jeśli zdawał się być
bezpieczny, wciąż się niepokoili. Przebywał z Noah, a oni niezależnie od tego,
komu pomagali i dlaczego, nie budzili wśród shinigami zaufania.
Tylko młode pokolenie było inne. Oni po prostu ufali tym, którzy im pomagali, nie kwestionując intencji takiej osoby. Byli tacy młodzi i naiwni. Mieli inne
pomysły, idee i wydawało im się, że pozjadali wszystkie rozumy. Nie znali
wojny, nie znali strachu przed śmiercią lub utratą bliskich. Nowe pokolenie
całe było inne. A teraz groziła im wojna, w której wielu z nich zginie. A oni
zdawali się tego nie rozumieć, nie dostrzegać. A może po prostu spychali tę
myśl na bok?
- Kapitanie - odezwał się Renji, zerkając
na Byakuyę, który usilnie próbował się skupić na pracy. - Znajdą się. Na pewno
są bezpieczne.
- Renji, jeśli masz czas na gadanie, weź
się lepiej za pracę - skarcił go Byakuya.
- Kapitanie, wiem, że się martwisz. Nie ma
co udawać. Ja umierałbym z tęsknoty, gdyby Rukia zabrała Ichikę i gdzieś
zniknęła.
- Renji - upomniał go ponownie Byakuya, mocno poirytowany bezmyślnością swojego zastępcy.
- Zgadzam się z Renjim - przyznała
Corrien, która również chciała podnieść swojego dowódcę na duchu, nawet jeśli wiedziała, jak niebezpieczne jest zabieranie głosu w tym temacie. - Pani Setsuko
jest mądrą kobietą. Wie, co robi. Fakt, że tak dobrze ukryła się nawet przed
nami, świadczy tym, że razem z Kazumi są
bezpieczne. Jestem pewna, że trzyma rękę na pulsie i gdy tylko się dowie, że
Kazumi uniewinniono, sama do pana wróci, kapitanie.
- Za chwilę dam wam bezpłatne nadgodziny, jeśli nie
weźmiecie się za pracę - zagroził Byakuya, którego marsowa mina nie zelżała
nawet na chwilę.
- Kapitanie, znajdą się - ciągnął dalej
Renji, ale przerwało mu pukanie do drzwi.
Do środka wszedł Shigeru. Na jego twarzy
widniał szeroki uśmiech.
- Byakuya, bracie!
- Shigeru, po co przyszedłeś? - zapytał
chłodno Kuchiki, choć wbrew pozorom Shigeru wiedział, że Kuchikiego ucieszył
jego widok.
- Mam dobre wieści.
- Znalazły się? - zapytał Abarai,
uprzedzając swojego dowódcę.
- Nie, ale chyba wiem, gdzie ich szukać -
odparł radośnie Shigeru. - Chciałem dać znać, zanim tam wyruszę.
- Gdzie? - ożywił się Byakuya, zrywając
się z krzesła. To potwierdzało jedynie to, co wszyscy myśleli. Byakuya martwił
się o Setsuko i Kazumi bardziej, niż ktokolwiek inny na tym świecie. - Gdzie one są?
- Spokojnie - powiedział Shigeru, kładąc dłoń na jego ramieniu.
- Powiedz mi, sam po nie pójdę.
- Nie. Zbyt ciężko byłoby to wyjaśnić. Uważam jednak, że jeśli Setsuko gdzieś się ukryła to jedynie w
miejscu narodzin Kazumi - wyjaśnił Shigeru. -
W tym samym miejscu, gdzie ukryła się osiemnaście lat temu. Wiem
doskonale, gdzie to jest. Też tam byłem. Nie martw się, Byakuya. Sprowadzę je
do domu.
- Może jednak ktoś powinien iść z tobą? -
zaproponował Renji. - Jeśli Aizen szuka Setsuko, nikt nie jest bezpieczny.
- To prawda - zgodził się Byakuya. - Poza
tym to moja rodzina.
- A moja nie? - roześmiał się Shigeru. -
To moja siostra oraz siostrzenica. Zresztą nie o to chodzi. Najlepiej znam drogę. Większa grupa przyciągnie uwagę wrogów, a tego nie chcemy. Sam
dostanę się tam dużo łatwiej i niezauważony. Znajdę Setsuko i Kazumi, a wtedy niezwłocznie cię o tym powiadomię.
- Shigeru - zaprotestował Byakuya.
- Wiesz, że mam rację, przyjacielu -
stwierdził Shigeru. - Znajdę je jak najszybciej i sprowadzę do domu. Im nas więcej, tym trudniej będzie zatrzeć ślady.
- Niech i tak będzie - powiedział wreszcie Byakuya, choć wcale mu
się to nie podobało. Wolałby iść też, ale z tej rodziny wszyscy byli tak samo
uparci. Czasem Byakuya zastanawiał się, czy Shigeru i Setsuko odziedziczyli tą
upartość i bezkompromisowość po swojej matce, Reiko, bo Soichiro nigdy nie sprawiał
takiego wrażenia. - Powierzam odnalezienie ich tobie. Bądź czujny.
- Bez obaw - zapewnił go Shigeru i
wyszczerzył radośnie zęby. - Nie mogę uwierzyć, że wcześniej się nie
zorientowałem, że Setsuko najpewniej wróciła właśnie tam. Idę. Wrócę jak
najszybciej - rzucił na odchodne i machnął tylko ręką na pożegnanie.
Gdy wyszedł, odezwała się Corrien:
- Czy to nie wspaniale, kapitanie?
- Wracaj do pracy, Corrien. Nadgodziny to
nie był żart.
Kobieta westchnęła ciężko, ale wykonała
polecenie. Nie mogła ryzykować nadgodzinami. Nie, jeśli chciała zobaczyć się
tego wieczoru z ukochanym. Tym bardziej że zaplanowali z Izuru miły wieczór.
Tylko we dwoje. Nie mogła, ani nie chciała tego odwoływać.
***
Zaraz po wizycie u Byakuyi, udał się do
świata ludzi. Wcześniej tylko wstąpił do Akademii Shino, by poinformować Bris,
że wychodzi oraz potwierdzić z nią swoje podejrzenia na temat miejsca pobytu
Setsuko. Bris zgodziła się, że to może być strzał w dziesiątkę. Toteż Shigeru
już po chwili znalazł się w świecie ludzi. Nie udało mu się trafić bezpośrednio
do domu w lesie. Co by nie było, od jego ostatniej wizyty w tym miejscu
minęło dobrze ponad osiemnaście lat. Każdy mógł się pomylić.
Niezrażony tą drobną pomyłką, ruszył przed
siebie. Nie był jakoś strasznie daleko, a przynajmniej tak mu się wydawało.
Problemem było to, że dom ukryty był w lesie, a dla Shigeru wszystkie drzewa
wyglądały tak samo. Jakoś odnajdzie to miejsce, a była też szansa, że Setsuko
czując jego reiatsu, sama wyjdzie mu naprzeciw.
Kierował się bardziej przeczuciem w kwestii drogi, aniżeli wspomnieniami, które po tylu latach były już rozmyte. Nie były to zresztą czasy, które lubił wspominać. Choć to wtedy rozkwitła miłość jego i Bris. To w tej samej chatce, w której Setsuko urodziła Kazumi, on i Bris doszli wreszcie do porozumienia ze swoimi uczuciami i związali na stałe.
Kierował się bardziej przeczuciem w kwestii drogi, aniżeli wspomnieniami, które po tylu latach były już rozmyte. Nie były to zresztą czasy, które lubił wspominać. Choć to wtedy rozkwitła miłość jego i Bris. To w tej samej chatce, w której Setsuko urodziła Kazumi, on i Bris doszli wreszcie do porozumienia ze swoimi uczuciami i związali na stałe.
W końcu dotarł do wielkiego głazu. Było to
coś, co pamiętał z licznych spacerów, choć znajdowało się jeszcze daleko od
domu Sternausa. Stamtąd już wiedział, w którą stronę iść. Poszedł jednak w
przeciwną, oddalając się od celu. To było najlepsze rozwiązanie jego zdaniem,
gdy zorientował się, że ktoś go śledzi. Noah pewnie liczyli, że nieświadomy
doprowadzi ich do Setsuko i Kazumi. Jednak Shigeru nie miał takiego zamiaru.
Jego siostrzenica mogła walczyć, była silna, a ostatnimi czasy poznała nawet
imię swojego zampakuto. We dwójkę daliby radę Noah, ale nie mógł ryzykować, że
ktoś w tym czasie zaatakuje Setsuko, która utraciła moc.
Nawet jeśli Shigeru nie do końca jej w to
wierzył. Setsuko chyba zapomniała, że ich duchowe światy były ze sobą
połączone. Wiedziałby, gdyby Moeru Yona zniknęła kompletnie. Możliwym było
jednak, że nie posiadała wystarczającej mocy do walki. A Shigeru obiecał
Byakuyi sprowadzić Setsuko i Kazumi całe i zdrowe do domu. Postanowił zabrać
wrogów jak najdalej od nich i samemu się z nimi rozprawić.
***
Setsuko spała, bo i Kazumi wreszcie
zasnęła po długiej nocy koszmarów i płaczu. Wymęczona wreszcie zasnęła
spokojnie i zdawało się, że najgorsze już minęło. Setsuko, która czuwała przy
targanej złymi wspomnieniami córce, również była wykończona. Położyła się na
brzegu łóżka obok swojej pociechy i przytuliła ją mocno, po czym zasnęła. Nie
był to jednak spokojny sen. Być może z powodu trudnej nocy, jaką miały za sobą.
Śniło jej się, że przed czymś ucieka. Sama,
choć miała poczucie, że powinna być z nią Kazumi. Toteż uciekała i zarazem
szukała córki. Gdy się ocknęła, zegar wskazywał południe. Spała niecałe trzy
godziny, ale nie potrafiła zmusić się do ponownego zapadnięcia w sen.
Popatrzyła na spokojną twarz Kazumi i odetchnęła z ulgą. Nie musiały uciekać i
nie musiała szukać córki, która spała tuż obok niej.
Przez chwilę zdawało jej się, że w oddali
wyczuwa znajome reiatsu. Jakby Shigeru przyszedł po nie lub próbował je ostrzec.
Ślad ten jednak szybko zniknął i Setsuko uznała, że to tylko jej wyobraźnia.
Zmęczony umysł płatał jej figle. A może to już była tęsknota? Za domem, za
rodziną. Westchnęła ciężko i wyszła na werandę, by zapalić. Robiła to tylko,
gdy Kazumi spała, ale nie potrafiła sobie odmówić tej ludzkiej przyjemności.
Byakuya pewnie byłby na nią zły. Tęskniła za nim.
Udało mi się przeczytać przed wyjściem do pracy, choć było blisko.
OdpowiedzUsuńByakuya to jest czasami straszny. Ja wiem, że Renji plecie trzy po trzy najczęściej, ale nie robi tego ze złośliwości. Oboje z Corrie chcą pomóc, chociaż dobrym słowem, a ten ich nadgodzinami straszy. No co za buc! A jeszcze bardziej by mnie wkurzył, gdyby zepsuł ten wieczór Corrie i Kirze.
To też nie jest tak, że ja nie rozumiem, że on się martwi i ledwo siedzi na miejscu. Co to to nie. Zresztą mało nie zwątpiłam w Shigeru, który w sumie powinien od razu na to wpaść. Z jednej strony dobrze, że poszedł sam, z drugiej trochę się obawiam o tę walkę. Co by nie mówić, wróg jest potężny, więc i bez tego trzeba uważać.
Podoba mi się to porównanie pokoleń. Że młodzi, że naiwni, że nie rozumieją. Mają prawo, choć najchętniej widziałabym, że nigdy nie zrozumieją, co to wojna. Niestety ten przykry obowiązek ich nie ominie.
Setsu coś znowu przeczuwa. Tak sądzę. Szkoda tylko, że reiatsu Shigeru potraktowała jako omam, chociaż jakby od razu zaczaiła, o co chodzi, byłoby pewnie nudno.
Chcę więcej. Czuję, że zasłużyłam.