Przegadały całe popołudnie. W końcu Kazumi zasnęła zmęczona na kanapie. To był długi dzień. Ucieczka z więzienia, porządki, a potem tyle informacji. Setsuko popatrzyła na córkę z czułością i przykryła ją kocem. Rozejrzała się po domu, wyobrażając sobie, że są tu wszyscy razem. Byakuya czytający w fotelu książkę, Hiroya trenujący w ogrodzie. To byłoby dobre życie.
Może w ogóle powinni uciec. Tak raz na zawsze? Schować się tutaj i żyć z
ludźmi, jak przez lata robił to Kurosaki Isshin czy Urahara? Szybko się jednak
otrząsnęła. Nie. Nie mogli uciec. Nie mogli zostawić przyjaciół i krewnych na
pastwę Aizena, choć tak byłoby łatwiej.
Wyszła przez dom, gdzie postawiła barierę. Wszystko przygotowała już wcześniej,
ale nie chciała aktywować ochronnej tarczy przy Kazumi, żeby jej nie martwić.
Jej córka potrzebowała teraz odpoczynku i spokoju ducha.
Setsuko zamierzała ochronić ją za wszelką cenę, choć oczywiście pragnęła także
wrócić jak najszybciej do syna oraz męża. Wspominki i rozmowa z Kazumi
uświadomiły ją, jak wiele zmieniło się w jej życiu. Z nic nieznaczącej sieroty
z Rukongai stała się kimś kochanym przez wielu ludzi i powszechnie szanowanym
wśród shinigami.
Tak wiele się zmieniło. Tak wiele osiągnęła. Tak wiele przeszła. Kiedy to się
stało? Kiedy ten czas minął? Tak szybko… Nigdy nie sądziła, że będzie w stanie
stworzyć rodzinę. Stworzyć i w dodatku utrzymać ją w całości. Nawet jeśli teraz
było ciężko.
Tym właśnie było szczęście. Wiedzą, że ma dom, w którym czeka na nią kochający
mąż oraz syn. To, że ma wspaniałą, zdolną córkę. Rodzinę. Oraz cudownych przyjaciół.
Jak mogła zapomnieć, że tak wiele ma. Jak mogła przez te wszystkie lata czuć
się nieszczęśliwa, mając tak wiele?
Myślała, że to z powodu wojny i dwóch lat w piekle. Myślała, że to ją
zniszczyło. Obciążyło na pewno, ale prawda jest taka, że uporałaby się z tym
dość szybko. Myślała, że to strach przed powrotem Aizena. Teraz jednak
wiedziała, że było na odwrót. To powrót Aizena sprawił, że na nowo odżyła.
Szczęśliwe życie chyba nie było dla niej. Ją zniszczyło zwyczajne życie. Po pokonaniu
Aizena straciła swój cel. Miała już wszystko, o czym zawsze marzyła i nie było
nic, do czego mogłaby dążyć. Straciła swój ogień, który zapłonął na nowo wraz z
uwolnieniem Aizena. Chyba naprawdę była popieprzona, skoro na swój sposób
ucieszyła się z powrotu tego szaleńca.
Tylko raz w życiu usłyszała, że są do siebie
podobni. I powiedziała jej to właśnie Hotarubi. Wtedy Setsuko czuła się
urażona. Wściekła się na przyjaciółkę, choć w głębi duszy czuła, że ta ma
rację. Teraz była tego pewna. Na swój sposób darzyła Aizena sympatią, pomimo
wszystkiego co zrobił. Gdyby spotkali się w innych warunkach, może nawet
zostaliby przyjaciółmi.
Popatrzyła na śpiącą Kazumi i westchnęła, a potem wyszła raz jeszcze przed dom.
Tym razem, żeby zapalić. Tak dawno tego nie robiła. Siedziała na tarasie z papierosem w
dłoni i zaciągnęła się dymem. Ostatnie dni były ciężkie, a rozmowa z Kazumi
ożywiła wiele trudnych i bolesnych wspomnień. Było jednak warto, bo od dawna
nie gadały tak długo i tak szczerze. Szkoda, że tak późno, bo gdyby Setsuko
odważyła się na to wcześniej, może obie uniknęłyby wielu trudnych chwil.
Najważniejsze, że najgorsze miały za sobą i teraz mogło być już tylko lepiej.
Gdy rozległ się wrzask,
Setsuko aż podskoczyła i zerwała się z werandy, gasząc papierosa w dłoni.
Wbiegła do domu i zobaczyła Kazumi wiercącą się przez sen na kanapie. Podeszła
do niej i próbowała ją obudzić.
– Kazumi, to tylko sen.
Jestem przy tobie.
Przytuliła córkę, gdy ta
otworzyła oczy.
– Ja...
– Już dobrze, jesteś
bezpieczna.
–
Śnili mi się Noah…
–
Wiem, słoneczko. Już dobrze. Nic nie musisz mówić – powiedziała Setsuko, i
kontynuowała spokojnym, kojącym głosem, głaszcząc Kazumi po głowie: – Jesteś
bezpieczna, a oni zapłacą za to co ci zrobili. Za każdą krzywdę, za każdą
bolesną chwilę.
–
Co niby możesz zrobić?
–
Wierz mi, córeczko, że wciąż mogę jeszcze wiele zrobić. Nie ma gorszego wroga,
niż wkurwiona matka. Nie ma gorszego wroga, niż wkurwiona ja.
–
Oni ją zabili. Naito Miho… Słyszałam jej krzyki przez drzwi, dopóki nie
ucichły. Przez wiele godzin.
–
Już dobrze. Już cię nie skrzywdzą. Nikogo nie skrzywdzą, obiecuję ci.
–
Boję się.
–
Wiem, ale już jesteś bezpieczna – zapewniła córkę Setsuko, przyciskając ją
mocno do siebie. – Ani ja ani Byakuya nie pozwolimy cię już skrzywdzić.
–
Właśnie tego się boję – zaprotestowała Kazumi. – Ty nic nie rozumiesz.
–
Więc mi wyjaśnij.
–
Aizen zrobi wszystko, żeby cię zniszczyć. Kiedyś miał tylko jeden cel,
zawładnąć Soul Society. Teraz chce zniszczyć ciebie, a dopiero potem zawładnąć
Soul Society.
–
Domyśliłam się.
–
W dodatku Aizenów jest dwóch! – Setsuko nie wyglądała jednak na zdziwioną
słowami córki. – Mamo, ich jest dwóch. Ten z przeszłości, którego uwolniłyśmy z
Taraką sprzed wojny i to on zabrał nas do Piekła, by uwolnić także siebie z
tych czasów. Dlaczego nie reagujesz?
–
Nie, nie jestem zdziwiona. Gdy chodzi o Aizena, wiem, że logika nie ma sensu.
Aizen jest nieprzewidywalny i nic nie jest niemożliwe. Podejrzewałam, że coś
takiego mogło się stać.
–
Nie boisz się?
–
Bałam się go przez ostatnie kilkanaście lat. Odkąd zapieczętowałyśmy go z
Hotarubi, obawiałam się jego powrotu cały czas – wyjaśniła Setsuko. – Żyłam w
strachu, bo nawet gdy go zapieczętowałyśmy, on wciąż się uśmiechał, jakby nie
powiedział ostatniego słowa. Teraz to nabiera sensu. Skoro uwolniłaś z Taraką
Aizena sprzed wojny, ten z naszych czasów zapewne o tym wiedział. Wiedział, że
dostanie jeszcze szansę.
–
Tak myślisz?
–
Tak. To tylko moje domysły, ale to miałoby sens. Ten uśmiech.
–
To znaczy, że starszy Aizen wie o wszystkim, co robi młodszy.
–
Tak, ale raczej nie działa to w drugą stronę. To jego mocna strona, ale też i
słabość. To coś, co możemy wykorzystać.
–
Ale dwóch Aizenów nie pragnie niczego, jak pokonać ciebie.
–
Tu nas nie znajdzie. A jeśli chce, niech przyjdzie – zadeklarowała Setsuko, a
na jaj twarzy pojawił się zadziorny uśmiech. – Ale nie martw się, nie przyjdzie
tak od razu. Aizen pragnie mnie zniszczyć, ale im bardziej mu na tym zależy,
tym bardziej oznacza to, że się mnie boi. Obawia się, że znów go pokonam. Nie
przyjdzie tu bez planu.
–
To jeszcze gorzej!
–
Nie, to daje nam czas, Kazumi. Czas, aby się przygotować. A ja przygotowywałam
się na jego powrót, od czasów tamtej wojny. Pod tym względem ja i Aizen
jesteśmy podobni. Niech spróbuje mnie pokonać, jeśli myśli, że to mu się uda.
–
Mamo… – Kazumi przytuliła Setsuko niespodziewanie.
–
Co się stało? – zdziwiła się kobieta.
–
Mówili mi, że wojna odcisnęła na tobie piętno, ale nigdy nie myślałam, że aż
takie. Że stworzyłaś dla nas ciepły dom, pełen miłości, chociaż przez te
wszystkie lata wciąż się bałaś…
–
Właśnie dlatego chciałam, abyście nie musieli tak żyć. Nie opowiadałam wam zbyt
wiele o wojnie i czasach przed nią, bo nie chciałam, żebyście się bali. Oraz
dlatego, że nie umiałam o tym mówić. To był błąd.
–
Ale jest jeszcze coś, co męczy mnie już od jakiegoś czasu.
–
Co takiego? – zaniepokoiła się Setsuko.
–
Mówiłaś o tym, że zanim byłaś z tatą, byłaś z wujkiem Kazumą. Czy ja…?
–
Nie – odparła Setsuko, kręcąc przecząco głową.
–
Skąd wiesz?
–
Tak naprawdę to nie wiem – przyznała Setsuko. – Prawda jest taka, że długo
obawiałam się tego. Zanim się urodziłaś i zanim ukryłam się tutaj, spotkałam w
świecie ludzi wieszczkę. Wiedziała, że w moim życiu jest dwóch mężczyzn, choć
nie mam pojęcia skąd. Powiedziała mi wtedy, że dziecko będzie tego, którego nie
wybiorę. Bardzo chciałam być z Byakuyą, ale też bardzo chciałam, żebyś była
jego – dodała Setsuko i westchnęła ciężko. – Nie wiedziałam, czy przeżyję wojnę
i czy będzie mi dane do ciebie wrócić. Ale zanim odeszłam, coś postanowiłam. W
duchu wybrałam Kazumę. Wybrałam jego, chcąc, abyś była córką Byakuyi i choć to
z Byakuyą pragnęłam być, byłam gotowa wrócić do Kazumy, jeśli przeżyję wojnę.
–
Przecież to bezsensu!
–
Wiem. Wiem… – zaśmiała się Setsuko. – Ja wybrałam Kazumę. Lecz gdy po wojnie
udało mi się wydostać z Piekła i wrócić do domu, okazało się, że Shigeru i Bris
oddali cię w ręce Byakuyi. A on, choć tak strasznie się bałam, przyjął mnie z
otwartymi ramionami. I jesteśmy rodziną.
–
Ale teoretycznie nie wybrałaś taty, a skoro miałam być tego, którego nie
wybrałaś, to jestem jego córką.
–
Tak. W to wierzę. Bo to nie ja wybrałam Byakuyę, tylko Bris i Shigeru. Dlatego
wierzę, że jesteś jego córką i że było nam dane być razem, bo takie było nasze
przeznaczenie.
–
To dlaczego nazwałaś mnie Kazumi?
–
Właśnie dlatego, że wtedy wybrałam Kazumę. I dlatego, że strasznie podoba mi
się to imię. Myślę, że świetnie do ciebie pasuje.
–
Strasznie pokręcone to wszystko – mruknęła Kazumi, wywracając oczami.
–
Tak, pokręcone. Ale wierzę, że jesteś córką moją i Byakuyi. Moją na pewno, bo
jesteś tak samo problematyczna, ale jesteś też podobna do Byakuyi. Nawet jeśli
Kazuma też ma czarne włosy, jesteś uparta i ambitna oraz zdolna. Zupełnie jak
Byakuya.
***
–
Troszkę tu syf – przyznał Shun. – Ale najważniejsze, że mamy kryjówkę.
–
My?
–
Zostanę tu przez jakiś czas, by upewnić się, że cię nie znajdą i pomogę zrobić
porządek. Nie możesz mieszkać w takim bałaganie.
–
Spędziłam wiele lat w Piekle, więc zakurzona kryjówka w jaskini to i tak luksus.
–
I tak posprzątamy razem. Ja wyniosę te śmieci, bo lepiej, żebyś ty nie
wychodziła. Trochę tu ogarniemy. Szału nie będzie, bo wszystko jest stare i
nieużywane, ale na dniach spróbuję ci załatwić jakiś koc i takie tam, żeby ci
tu było trochę lepiej.
–
To wystarczy – powiedziała Akira. – Zrobiłeś już dużo. I tak nie wiem, jak się
mogę odwdzięczyć.
–
Pomogłaś nam uratować Kazumi, to my jesteśmy wdzięczni – odparł Shun, po czym
dodał: – Ale jest coś, co mnie ciekawi. Mówiłaś, że Kazumi kogoś ci przypomina.
–
Tak. Siostrę Głównodowodzącego Yamamoto.
–
Ale nigdy nie słyszałem, żeby dziadek Yama miał siostrę.
–
Ponieważ ona zmarła dawno temu.
–
Możesz mi opowiedzieć o niej? – poprosił Shun. – Bardzo mnie to zaciekawiło.
–
No dobrze – zgodziła się Akira. – Ród Sakurai był jednym z rodów szlacheckich,
a więc jednym z rodów, w których ktoś został obdarzony mocą shinigami przez
Króla Dusz. Jednak wśród czternastu rodów, tylko Sakurai wszyscy dostali moc. W
pozostałych rodach były to pojedyncze osoby, może dwie. Do tego Sakurai Yujiro,
ojciec Hanae i Yamamoto był pierwszym shinigami i został pierwszym dowódcą
Gotei.
–
Nie miałem pojęcia, że dziadek Yamamoto kiedyś miał rodzinę. Od zawsze był po prostu
Głównodowodzącym.
–
Nie – roześmiała się Akira. – Yamamoto też był kiedyś młody. Całkiem przystojny
nawet. Dowodził grupie drugiej, w której skład wchodził mój brat Shougo, Kira
Suishou, Miyagi Akihito oraz Aizen Reiko.
–
Aizen?
–
Babcia Aizena Sousuke.
–
Osz ty... – mruknął Shun.
–
Grupą trzecią dowodził Kuchiki Juuzo, przyjaciel Yujiro, ówczesnego
głównodowodzącego, a drugą matka Yamamoto i Hanae, Kaoru. Hanae miała grupę
czwartą. Najlepszą.
–
Co się z nią stało?
–
Była bohaterką tamtych czasów, ale wtedy kobiety nie były mile widziane wśród
shinigami. Szczególnie tak zdolne i ambitne jak Hanae, która pragnęła kiedyś
zastąpić swojego ojca. Niestety Rada nigdy nie zgodziła się na to, i kolejnym
dowódcą został Yamamoto, który wówczas nie miał talentu ani ducha, by prowadzić
ludzi.
–
A Hanae?
–
Grupa Hanae składała się z Shihoin Bana, Kuchiki Toshio, który był synem Juuzo,
Yuny Feng i Kyouraku Yakato. Byli dobrzy. Świetni. Ale Rada nie znosiła Hanae
za jej ambicje. Dlatego dostawali najgorsze zadania. Większość czasu spędzali w
terenie, walcząc z Youkai.
–
Youkai?
–
Demony, które nigdyś żyły w świecie ludzi. To nie to samo co Hollowy. Youkai
miały fizyczne ciała, zdarzały się nawet przypadki Hanyou, czyli pół Youkai pół
ludzi.
–
Nigdy o tym nie słyszałem.
–
Bo to historia, której Gotei i Rada się wstydzili. Historia świata sprzed
tysiąca lat.
–
Dlaczego?
–
Bo część shinigami zakochała się w Yokai.
–
W demonach? To chore!
–
Czy na pewno? – zapytała Akira i wzruszyła ramionami. – Niektórzy shinigami są
gorszymi potworami niż potwory. – Grupa czwarta miała zadanie eksterminacji
Youkai. Jednak w tym czasie wiele się wydarzyło. Wśród Yokai było kilku
potężnych władców, z czego dwóch nie było wrogo nastawionych do ludzi, trzymali
swoich z dala i chronili ludzi.
–
Naprawdę? Youkai?
–
Tak. Inu no Taisho i Shirohebi kochali ludzi. Inu No Taisho miał nawet syna
Hanyou. Jednak obaj zostali pokonani przez nikomu nieznanego Youkai, imieniem
Berith.
–
Berith? Dziwne imię – mruknął Shun.
–
Berith pragnęła posiąść jeszcze większą moc, potrafiła wchłaniać zdolności
swoich ofiar, była nekromantką. Gdy dowiedziała się o shinigami i Królu Dusz,
chciała posiąść i jego potęgę. Zdołała wedrzeć się do Soul Society dwa razy. Za
pierwszym razem zraniła Króla Dusz, za drugim zabiła Yujiro i ułamała kryształ
Króla Dusz tworząc fragmenty zwane Innocece, czyli pierwotne Hogyoku.
–
Youkai, który wdarł się do Świata Dusz?! – oburzył się Shun. – Czemu nas
tego nie uczą?
–
Bo im wstyd.
–
Wstyd czy nie, powinni tego uczyć. No i co było dalej?
–
Grupa czwarta dostała zadanie powstrzymać Berith, ale oczywiście nie mieli
szans, dlatego drugi raz wdarła się do Soul Society. Do tego połączyli siły z
Youkai, które również chciały ją pokonać. To był tylko kolejny pretekst dla
Rady, by pozbyć się Hanae.
–
Ale skoro te Yokai chciały pomóc... Widzę, że Rada zawsze podejmowała jakieś
idiotyczne decyzje.
–
Dla Rady to nie miało znaczenia – stwierdziła Akira, uśmiechając się gorzko. –
Pozbawili Hanae dowódctwa, ale grupa czwarta i tak podążyła za nią na
samozwańczą misję, by pokonać Berith. W pewnym momencie rozdzielili się też. To
wtedy spędzili z Youkai wiele czasu i przekonali się, że nie wszystkie są złe.
Hanae zakochała się w potężnym Sesshomaru. Nawet Kuchiki Toshio, który przez
lata wielbił Hanae, zakochał się w kocim demonie, Tris.
–
Kuchiki. Oni zawsze byli jacyś dziwni.
–
W dodatku Tris znała Berith jako jedyna. Ponoć ta wychowała się z kociej wiosce
razem z nią. Jej rodzina znalazła dziecko na granicy śmierci. Przygarnęli ją, a
Tris i Berith wychowały się jak siostry. Dopóki Berith po latach nie wybiła
całej wioski, oszczędzając jedynie Tris i nie zniknęła.
–
Sama zniszczyła całą wioskę demonów?
–
Tak potężna była już wtedy. I tak bezwzględna.
–
I udało się ją pokonać?
–
Tak. Wspólnymi siłami zdołali, ją pokonać, jednak Yakato i Ban zginęli w walce.
Tak samo Tris i kilka innych Youkai. Nie wiadomo tylko co stało się z
Sesshomaru, ale zniknął.
–
A Hanae? Przecież go kochała.
–
Wróciła do Seireitei. I chociaż pokonała Berith, pieczętując jej moc w jakimś
przedmiocie, nie została uznana za bohaterkę. Skazano ją za samowolkę, romans z
demonem i pozbawiono mocy.
–
Co? Przecież ona ich wszystkich uratowała!
–
Tak, masz rację. Ale Rada obawiała się jej potęgi. Skazując ją za samowolkę,
mogli pozbawić ją wszelkich pretensji do zastąpienia ojca. To Yamamoto został
Głównodowodzącym i szkolił Kyouraku Shunsuia, syna Yakato oraz Ukitake
Juushiro, bo wówczas już kolejne osoby zaczęły przebudzać swoją moc shinigami.
Ale tylko pierwsze rody, które dostały ją bezpośrednio od Króla Dusz, zostały
uznane za rody szlacheckie, więc ród Ukitake już się nie załapał.
–
Jaka ściema – prychnął Shun. – Soul Society jest pełne kłamstw.
–
To prawda.
–
No a dlaczego Hanae zmarła?
–
Wżeniono ją w ród Miyagi. Miała poślubić Akihito, który kochał ją od zawsze.
Rada chciała, żeby ktoś jej pilnował. Hanae zmarła jednak przy porodzie.
–
Czekaj, ale jak Hanae stała się częścią rodu Miyagi, a ciocia Setsuko, matka
Kazumi wywodzi się z rodu Miyagi to…
–
Sakurai Hanae jest jej pra pra pra babcią. Kazumi jest piątym pokoleniem po
Hanae.
–
O cholera! Nie mogę się doczekać, aż Kazumi o tym usłyszy.
–
To nie wszystko.
–
Nie? Co jeszcze?
–
Słyszałeś kiedyś o czarnych płomieniach? – zapytała z powagą Akira.
–
Nie.
–
Nie było mnie wtedy z Noah i Aizenem, ale usłyszałam coś bardzo niepokojącego.
Chodzi o Tomori Setsuko, o której wspomniałeś, córka Teorii, którą tak bardzo
interesował się Aizen.
–
Co z ciocią Setsu?
–
Posiadła moc czarnych płomieni. Stało się tak za sprawką Aizena, który odnalazł
antyczny przedmiot, w którym zapieczętowana była część mocy Berith. Zaszczepił
tą moc Setsuko, dając jej ogromną moc, by zrobić z niej chodzącą broń, która
będzie mu służyć i pomoże w podbiciu Soul Society.
–
Nie, żartujesz! – zdziwił się Shun, ale Akira pokręciła głową. – Ten przedmiot
był prawdziwy i Sousuke wiedział o nim najpewniej od swojej babci, Reiko.
–
Ale ciocia Setsu straciła całą swoją moc pieczętując Aizena w Piekle. Tylko
poświęcając swoją moc mogła się wydostać stamtąd. Dlatego straciła Duszę Miecza.
–
Jeśli tak, to jeszcze dobrze. Gorzej jeśli resztki tej mocy przetrwały.
– A jeśli przetrwały, to co się stanie.
– Nawet ja nie umiem stwierdzić. Jednak
zdecydowanie nie jest to moc, którą ktoś powinien móc tak swobodnie dysponować.
Czemu się nie pochwaliłaś, że wstawiłaś nowy rozdział? Przypadek sprawił, że tu weszłam wcześniej niż jutro czy poniedziałek.
OdpowiedzUsuńScena z Setsu i Kazumi na swój sposób urocza, choć smutna. Mają dziewczyny teraz czas dla siebie. Fakt, ta rozmowa wcześniej z pewnością wiele by zmieniła, ale czy wtedy Kazumi chciałaby słuchać? To też kwestia dyskusyjna. Ale dobrze, że sobie wyjaśniły. Ostatecznie też postanowiłaś, co w sprawie ojcostwa Kazumi.
Shun i Akira za to przedstawili kolejną część historii Soul Society na tysiąc lat przed. Więc Hanae skończyła w taki sposób. Smutne to. I jak zwykle Rada narobiła głupot. Ewolucja poszła gdzieś źle.
Końcówka mnie zaniepokoiła, bo to oznacza, że możesz coś szykować w związku z mocą Berith, a to pewnie się źle dla kogoś skończy.
Czekam na kolejny.