Obserwatorzy

Rumours


sobota, 22 lutego 2020

Chapter 75 ~ Memories from that time


            Kazumi zdziwiła się, widząc, że dom wcale nie jest w złym stanie. Nie było aż tyle sprzątania. Ktoś musiał dbać o to miejsce. W lodówce i szafkach było jedzenie, choć przypuszczała, że Setsuko zadbała o to przez ostatnie dni, planując ich ucieczkę. Być może już dawno wszystko przewidziała.
Po niewielkich porządkach i zwiedzaniu, usiadły razem przy kominku, z kubkami ciepłego kakao. Chyba pierwszy raz od lat, spędziły ze sobą tak wiele czasu. A to był dopiero początek.
Setsuko westchnęła ciężko.
– Przyznam, że nie wiem, od czego zacząć – oznajmiła, wpatrując się w tańczące w palenisku płomienie. – Nie chciałabym cię zanudzać opowieścią o całym swoim życiu, ale tak jak obiecałam, opowiem ci prawdę.
– Może ja chcę być zanudzona opowieścią o twoim życiu – odparła Kazumi, unikając zaskoczonego spojrzenia matki. – O tobie wiem głównie z opowieści twoich przyjaciół i rodziny. Dla odmiany chcę usłyszeć historię, tak jak było, tak jak ty to czułaś. Bo wszyscy pomijali różne rzeczy. Ciocia Hotarubi mi powiedziała, że przemilczałyście jej zdradę.
– Powiedziała ci? Naprawdę zmieniła się przez te lata...
– Więc opowiedz mi. O swoim dzieciństwie, o babci, o Akademii Shino. Chcę wiedzieć wszystko.
– Dobrze. Mamy wiele czasu. Nigdzie nam się nie śpieszy – stwierdziła Setsuko i uśmiechnęła się. – Choć o babci nie opowiem ci wiele. Sama niewiele pamiętam, choć zmarła dopiero gdy miałam 12 lat.
– Nie pamiętasz?
– Nie. Może to na skutek traumy, a może to sprawka Aizena. Nigdy nie odzyskałam w pełni wspomnień z pierwszych lat życia, choć wtedy cała nasza czwórka żyła razem. Mama była „Teorią”. Miała być żywym komputerem. Chodzącą bazą danych. Okazała się być nie narzędziem, lecz zagrożeniem dla Aizena. Pozbył się jej i próbował to samo zrobić z nami.
– Co? On mówił o Teorii, ale czekaj, chciał wykorzystać babcie?
– To Aizen nadzorował projekt Teorii. Pod przykrywką dobra Gotei 13, budował sobie narzędzie. Narzędzie, które się zbuntowało i niemal odkryło jego plany. Dlatego ją zbił. Ja byłam planem B, gdy okazało się, że projekt miał na mnie wpływ.
– To wiem.
– Wówczas dziadek oddał Shigeru pod opiekę Egzorcystów, a ja zostałam z nim w Soul Society. Zostaliśmy zaatakowani. Myślałam, że tata zginął oraz straciłam wspomnienia w skutek traumy. Nie miałam pojęcia, że przeżył.
– Jak to? Nie wrócił po ciebie?
– Nie – roześmiała się Setsuko, ale był to gorzki śmiech. – Skrył się u Endou, planując pokonanie Aizena. Ja stałam się sierotą z Rukongai, która nie pamiętała poprzednich 12 lat życia.
– To wtedy włamałaś się do Dwunastki?
– Kto ci o tym powiedział?
– Aizen…
– Och, rozumiem. Tak. To było wtedy. W ten sposób zainteresowałam sobą Uraharę i Yoruichi, którzy poniekąd mnie przygarnęli. Przez długi czas to oni byli moimi rodzicami. Zachęcili mnie do pójścia do Akademii i wzięli pod swoje skrzydła. Wiele mnie nauczyli.
– Czyli dziadek naprawdę cię porzucił?
– Cóż… Tak jakby. Dziś wiem, że chciał mnie chronić, bo jego powrót przyciągnąłby uwagę. Chciał pokonać Aizena, pragnął zemsty. Dziś potrafię to zrozumieć, choć przyznaję, że przez lata nie umiałam mu wybaczyć, odkąd odkryłam, że wcale wtedy nie zginął.
– Nie dziwię się!
– W Shino poznałam Hotarubi. Nie pamiętam już, jak to się stało. Może byłyśmy razem w pokoju? – zamyśliła się Setsuko i wzruszyła ramionami. – Potem poznałam Kazumę. Jakoś przez przypadek. A dzięki niemu poznałam jego kuzyna. Tym kuzynem był twój tata.
– I zakochałaś się?
– Tak.
– I kochaliście się przez tyle lat, aż w końcu udało wam się wziąć ślub? – Setsuko skrzywiła się. – Nie?
– Fakt, że ani ja ani Byakuya nigdy nie opowiadaliśmy ci naszej historii, a tylko wspomnieliśmy, że poznaliśmy się w Akademii. Nie pomyślałam, że uznasz, że od zawsze się kochaliśmy.
– Nie? – przeraziła się Kazumi. – Ale jesteście tacy zżyci! Tak bardzo zgrani, jakbyście byli sobie pisani.
– Może i byliśmy sobie pisani, ale nie od razu – zaśmiała się Setsuko i pożałowała, że ma tylko kakao, zamiast butelki wina lub dwóch. – Nie. Zakochałam się w Kazumie. Zresztą potem okazało się, że nie tylko ja. Hotarubi również, choć nie okazywała tego, a ja zawsze wierzyłam, że ta dwójka jest ze sobą bliżej i że to ją kocha Kazuma.
– O rety! Jaki trójkąt miłosny, ale nie miałam pojęcia, że ty i wujek Kazuma...
– Tak, to prawda. No, więc tak, podkochiwałam się w Kazumie, zaprzyjaźniłam z Byakuyą. Być może już wtedy była pomiędzy nami jakaś chemia, ale… Byakuya zakochał się w Hisanie. Jej zdjęcie wciąż stoi u nas w salonie na komodzie.
– Hisana? Myślałam, że to stare zdjęcie cioci Rukii... Dlaczego trzymacie w domu zdjęcie pierwszej dziewczyny taty? 
– Nie. Hisana była pierwszą żoną Byakuyi – wyznała Setsuko. – Ale o tym się nie mówi. Tak samo, jak nie mówi się o moim związku z Kazumą, bo to stare czasy.
– Cooooooo?! – wrzasnęła Kazumi. – Żartujesz! To ty nie byłaś pierwszą żoną taty?
Setsuko pokręciła głową.
– Mówię poważnie – stwierdziła. – Wzięli ślub zaraz po akademii, ale Hisana była słabego zdrowia i zmarła bardzo wcześnie. Byakuya nie był nigdy dobry w wyrażaniu uczuć, więc odciął się od przyjaciół i przez wiele lat byliśmy do siebie bardzo wrogo nastawieni. Odtrącił nas, choć próbowaliśmy pomóc. Sądziłam, że Byakuya mną gardzi, bo to także w tamtym czasie przejął po swoim dziadku oddział szósty i stał się jeszcze bardziej odległy. Nie miałam racji. On po prostu cierpiał w samotności przez te wszystkie lata.
– W ogóle nie miałam pojęcia.
– Bo są rzeczy, których nie chciałam opowiadać, ani nawet pamiętać. Część przemilczałam, nie chcąc mówić źle o twoim dziadku lub przyjaciołach. A czasem nie wiedziałam, że powinnam ci coś powiedzieć, jak to, że nie jestem pierwszą żoną Byakuyi. Ja też musiałam się wiele nauczyć. Rodzina to było coś, czego nie znałam, a przynajmniej nie pamiętałam.
– No tak…
– Po akademii ja, Hotaru i Kazuma trafiliśmy razem do Trójki. Ja i Hotarubi byłyśmy nierozłączne, awansowałyśmy powoli i po zmianach w strukturze, po tym jak Aizen odszedł z Gotei 13, Kazuma został kapitanem, Hotarubi jego zastępcą, a ja trzecim oficerem, bo będący naszym przełożonym, a później chwilę także kapitanem, Kira, przejął Piątkę.
– To wiem. Pan Koji oraz Jiro często wspominali, jakie dobre czasy to były, kiedy to wasza trójka rządziła w oddziale.
– Jiro… – powtórzyła Setsuko, pochmurniejąc. – To był dobry dzieciak. Sama zaproponowałam go Kazumie na trzeciego oficera. Taka właśnie jest wojna. Umierają młodzi, którzy powinni żyć.
– Jiro nie żyje? O tym też nie miałam pojęcia.
– Zginął z rąk Noah. On i Minako. Podczas potężnego ataku na Karakurę.
– Minako? Nasza trzecia oficer? Nie lubiłam jej, ale nigdy nie chciałam jej śmierci. To moja wina… To dlatego, że uwolniłam Aizena.
– Noah i tak by kiedyś zaatakowali lub znaleźli sposób na jego uwolnienie. To nie jest twoja wina. Zawsze wiedziałam, że zapieczętowanie Aizena było tymczasowe.
– Biedna Yachiru…
– Tak. Zastanawiam się, jak sobie radzi. Nie miałam czasu spotkać się z nią od pogrzebu. Na szczęście nie jest sama, ma Zarakiego. 
– To jest moja wina.
– Nie. Ja i Hotarubi byłyśmy równie głupie w twoim wieku. A nawet kiedy byłyśmy parę lat starsze. Poza tym powiedziałam ci już, że i tak pieczęć zostałaby kiedyś złamana przez kogoś. Pech chciał, że padło na ciebie.
– No właśnie, a o co chodziło z tą zdradą cioci Hotarubi?
– Okazało się, że Aizen już dawno ją zwerbował, choć ona potajemnie zamierzała go pokonać. Pewnego dnia, gdy nadszedł kolejny etap planu, odeszła z Gotei 13. Jednak upozorowała to tak, jakby została zamordowana.
– Przez kogo? – zdziwiła się Kazumi, po czym odstawiła pusty kubek po kakao na stół.
– Przeze mnie.
            – Co?
            – Spędziłam w areszcie wiele czasu. Tym samym areszcie co ty. W Końcu po długim czasie Kazuma wstawił się za mną i zostałam warunkowo wypuszczona. Oczywiście to ja znalazłam Hotarubi. Poszłam tam sama. A Hotarubi próbowała mnie zabić. Musiała zdobyć zaufanie Aizena i Noah, dlatego musiała zabić swoją przyjaciółkę.
            – Ale to nie zabiła cię, bo nie chciała, czy cudem uszłaś z życiem?
            – Cudem uszłam z życiem, choć ponoć była to część planu. Szczerze mówiąc, do dziś nie wiem, jak było naprawdę. Czy Hotarubi naprawdę była po stronie Aizena i zmieniła zdanie, czy naprawdę od początku gotowa była poświęcić wszystko tylko po to, by go pokonać.
            – Ciocia Hotarubi zawsze była dziwna. Czułam, że niektórzy jej nie lubią, ale nie wiedziałam czemu. Teraz zaczynam rozumieć.
            – Mimo wszystko Hotarubi pomogła w pokonaniu Aizena.
            – Którego ja uwolniłam. Powinna mnie nienawidzić. Obie powinnyście.
            – Popełniłaś błąd. A to dlatego, że ja popełniłam wiele błędów, nie mówiąc ci prawdy – westchnęła Setsuko. – Wszyscy popełniamy błędy.
            – Więc jak ciocia odeszła, ty zostałaś porucznikiem?
            – Nie od razu, ale tak. Zaczęłam współpracę z Egzorcystami, po tym jak spotkałam Allena Walkera. To tam poznałam Bris i spotkałam Shigeru. To było trudne, bo ja nie pamiętałam nic, nie pamiętałam jego. A on od razu mnie rozpoznał.
            – No tak. Nie pamiętałaś.
            – Shigeru nie mógł mi wybaczyć, że go nie pamiętam. Tym bardziej że obiecałam mu wrócić po niego. W końcu zrozumiał, że straciłam wspomnienia. Udowodnił mi, że jest moim bratem. Nasze zampakuto były bardzo podobne. To bliźniacze dusze. Moeru Yona i Moeru Kirameki. Moje płomienie były pomarańczowe, a jego niebieskie. Ale zdolności były podobne. Prawie takie same.
            – Prawie?
            – Ja miałam także inne płomienie. Czarne. Jak się okazało, to sprawka Aizena. Gdy straciłam wspomnienia, zapieczętował we mnie mroczną energię. To ona wpłynęła na Moeru Yonę. To była jakaś pradawna energia, podobno należąca do niebezpiecznego demona. Dlatego płomienie były czarne. Tym demonem była Berith.
            – Berith? To ten demon, który zaatakował Soul Society i zamek Króla Dusz. Nie?
            – Słyszałaś o tym?
            – Tak. Aizen opowiedział mi i Tarace o tych czasach. O powstaniu Innocence i początkach Gotei 13, o pierwszych rodach szlacheckich. A ty skąd wiesz?
            – O dziadka Yamamoto. Chciał kiedyś opowiedzieć to i tobie, ale byłaś zbyt mała, a potem ciągle nie było czasu, bo zaczęłaś naukę w Shino.
            – Ach… Ale to czekaj. To Aizen zapieczętował w tobie demona?
            – Demona nie. Część jego energii, choć nie jestem pewna, co to miało na celu. Może chciał ze mnie uczynić broń do zniszczenia Soul Society? – Setsuko wzruszyła ramionami. – Przysporzyło to wiele problemów, ale kilka razy także mnie uratowało.
            – A teraz?
            – Tej energii już dawno nie ma. Zniknęła wraz z utratą Moeru Yony.
            – To dobrze. Bo trochę się zmartwiłam. Ale jak właściwie straciłaś swoje zampakuto?
            – Po wojnie z Aizenem. To była cena, którą musiałam zapłacić, by wydostać się z Piekła i wrócić do Soul Society.
            – Naprawdę? A co gdyby się nie udało wam się wydostać?
            – Liczyłyśmy się z tym.
            – Chciałaś się poświęcić?
            – Zauważyłaś już, że ucieczka, to coś co idzie mi najlepiej – stwierdziła Setsuko, ponownie żałując, że nie ma flaszki. – Po tym, jak Gotei 13 zaczęło już współpracę z Egzorcystami, ja… Odeszłam.
            – Z Gotei 13? W sensie zdradziłaś? Tak jak ciocia, chcąc pokonać Aizena.
            – Tak, ale wtedy jeszcze do niego nie dołączyłam. Przefarbowałam włosy na czarno, miałam taką fryzurę jak Ayane – wyjaśniła Setsuko. – Zamierzałam zinfiltrować Noah. Udawałam człowieka, zatrudniłam się jako Secret Service pewnego mężczyzny w podeszłym wieku. Nazywał się Sternaus. To do niego należał ten dom.
            – Dał ci go?
            – Tak. Sternaus był dla mnie jak ojciec. Wiele mnie nauczył, gdy dla niego pracowałam. Nauczył mnie ufać, nauczył mnie lubić ludzi, nauczył mnie mnóstwo rzeczy. Gdyby nie on, nie byłabym tym, kim teraz jestem.
            – Brzmi jak wspaniały człowiek. Chciałabym go poznać.
            – Niestety Sternaus nie żyje, ale spotkałaś go. W tym domu, gdy się urodziłaś, on również tu był. Pomagał mi przez cały ten czas.
            – Tak?
– Jak mówiłam, zaczęłam pracę w Secret Service Sternausa, by szpiegować Noah, którzy żyli jako ludzie pod nazwiskiem Kamelot. Robili niektóre interesy z nim – powiedziała Setsuko, patrząc w przestrzeń nieobecnym wzrokiem. – Sternaus miał niegdyś żonę i córkę. Odeszły od niego, więc był sam. Prawie sam. Jay był dla niego jak syn, choć długo nie umieli się dogadać. Jeśli chodzi o mnie... Traktował mnie dobrze. Jak córkę i wiele nauczył. Gdy odkrył, że nie jestem człowiekiem, myślał, że jestem aniołem.

– W sumie nic dziwnego.

– Opowiedziałam mu o shinigamich i o wojnie. Pomógł mi dostać pracę w Secret Service u Kamelotów. Zarekomendował mnie. Jako że miałam wisior gigai oraz coś co zmieniało moją energię i wyciszało, nawet Hotarubi nie od razu mnie poznała. Pracowałam tam jakiś czas, odkrywając ich tajemnice. Polowałam na dziennik Hotarubi, by poznać ich plany.

– W końcu doszło do walki. I to wtedy odnalazł mnie Kazuma, po tym jak uciekłam ponad pół roku wcześniej. Zabrał mnie do domu i… Cóż… – Setsuko zawahała się. Milczała przez chwilę, wracając wspomnieniami do szczęśliwych początków, zanim jej relacje z Kazumą się popsuły. – Wtedy wyjaśniliśmy sobie wszystko. Okazało się, że oboje kochaliśmy się od lat. Przez cały ten czas po prostu nie umieliśmy się dogadać, bo każde z nas ukrywało swoje uczucia.

– Byłaś z wujkiem Kazumą?!

– Tak.

– Długo?

– Nie, niedługo… To był intensywny, ale też bardzo nieudany związek – wyznała po chwili Setsuko. – Pomimo wieloletnich uczuć, nie byliśmy dla siebie stworzeni. Być może nasza znajomość i my, byliśmy już zbyt obciążeni wszystkim, co się stało. Ciągle ze sobą walczyliśmy. Zaskakująco, wstawił się za mnę wtedy Byakuya, pomimo naszych bardzo złych relacji.

– Teraz rozumiem, to potem byłaś z tatą.

– Tak. Dużo różnych rzeczy się działo. Rodzina Miyagi próbowała się mnie pozbyć i miałam pewne konflikty z twoją ciocią, Chinatsu. Próbowała wtedy zdobyć serce Kazumy i wygryźć mnie z oddziału trzeciego.

– Teraz to już miłosny czworokąt. Rany, co ty masz za doświadczenia.

– Orgii nie było, jeśli o to ci chodzi – prychnęła Setsuko, a Kazumi roześmiała się. – Kazuma zostawił mnie dla Chinatsu, która tak właściwie chyba go szantażowała. Ostatecznie poszliśmy na podwójną randkę, choć Byakuya i ja nie dogadywaliśmy się wtedy dobrze. To on zaproponował, że ze mną pójdzie. Jednak wtedy nic sobie z tego nie robiłam. Myślałam, że tylko chce przemówić do Kazumy jakoś. Ale Byakuya bardzo mnie wspierał już odkąd zaczęłam współpracę z Egzorcystami. Zbliżaliśmy się do siebie i ta randka... Teraz myślę, że to wszystko było tylko pretekstem.

– Och! Och!

– Byakuya coraz więcej był wokół. Naprawdę nie myślałam, że to się tak skończy. Najpierw w ogóle nie rozumiałam, o co mu chodzi. Myślałam, że naprawdę robi to na złość Kazumie. Potem coś zaiskrzyło. Zanim zdążyłam się zorientować i...

– I to wtedy pojawiłam się ja – domyśliła się Kazumi. – To zgadzałoby się czasowo.

– Cóż, nie od razu, ale tak.

– Nie byłaś wtedy jeszcze z tatą. Tak oficjalnie.

– Nie, oficjalnie nie byliśmy nawet parą chyba. Chociaż z czasem zaczęliśmy. Byakuya zaczął sugerować, że po wojnie chciałby… Nigdy nie sądziłam, że on to zaproponuje. Ale Byakuya naprawdę chciał, abyśmy po wojnie zamieszkali razem. Zawsze okazywał czułość na swój sposób, który nie wszyscy potrafią zrozumieć. Jednak wtedy, wierzę, że wiele go to kosztowało, aby zaproponować mi to. 

– Ale ty go rozumiesz.

– Tak. Jakoś tak. Po tym, jak okazało się, że Byakuya wcale mnie nie nienawidzi, zaczęliśmy się coraz lepiej rozumieć. Odżyły dawne wspomnienia i okazało się, że nasza przyjaźń nigdy nie zniknęła.

– To wspaniale.

– A potem okazało się, że jestem w ciąży. Czekała nas wojna, Kazuma wciąż miał do mnie żal, że go zostawiłam. Ani ja, ani Byakuya nie byliśmy gotowi na ciebie.– zadeklarowała Setsuko, wzdychając ciężko. Już trzeci raz pomyślała, że powinna była zadbać o barek. – Nie zrozum mnie źle – dodała. – Nie byłaś błędem. Byłaś jedną z najlepszych rzeczy, jakie mi się w życiu przydarzyły. To ty sprawiłaś, że dziś jestem z Byakuyą. Uratowałaś mnie. Ale wtedy nie byłam gotowa.

– Rozumiem. I wcale się nie dziwię. To musiało być trudne. W takiej chwili…

– Tak. Było.

– I jak tata zareagował?

– Bardzo chciałam… – Setsuko zamilkła na moment. Po raz czwarty tego dnia żałując, że nie ma flaszki. – Bardzo chciałam się przekonać, jak zareaguje. Chciałam mu powiedzieć, zobaczyć jak się cieszy z tej nowiny. Chciałam z nim zamieszkać i żyć szczęśliwie. Ale zawsze byłam tchórzem. Potrafiłam tylko uciekać. Poza tym bałam się, że jeśli wszyscy się dowiedzą, Aizen również, a wtedy byłabyś w niebezpieczeństwie. 

– Nie powiedziałaś tacie o ciąży?

– Nie. Postanowiłam po raz kolejny… Odejść. Chciałam cię chronić i odebrałam mu szansę na to normalne życie. Chciałam też za wszelką cenę pokonać Aizena. Wiedziałam, że jeśli przegramy, wszystko będzie stracone. 

– I dlatego odeszłaś do niego, aby go pokonać.

– Tak. Stworzyłam plan, jak zdobyć jego zaufanie. Zainscenizowaliśmy z Shigeru walkę, w której wszyscy myśleli, że zginął. Wyglądało, że ja zdradziłam Gotei 13 i odeszłam. Musiałam oszukać najbliższych, jeśli chciałam oszukać Aizena.

– Tata musiał bardzo cierpieć…

– Tak. Na pewno tak było. Po dziś dzień zastanawiam się, jakby to było, gdybym nie uciekła. Gdybym dała mu szansę zdecydować, gdybym dała się chronić. Gdybym została z nim.

– Nigdy się nie dowiemy, ale może wtedy przegralibyście wojnę.

– Masz rację, nigdy się nie dowiemy.

– I co się wydarzyło dalej?

– Wraz z Shigeru ukryliśmy się tutaj, u Sternausa. Potem dołączyła do nas Bris, to tutaj rozkwitła ich skrywana przez lata miłość. Była z nami też Ivrel.

– Ciocia Iv? Wiedziałam!

– Ta czwórka była przy twoich narodzinach.

– A więc dałaś sobie pomóc. Nie uciekłaś tak zupełnie.

– Tylko do pewnego stopnia. Sama nie dałabym rady. Musiałam mieć kogoś, kto zaopiekuje się tobą po moim odejściu. Zostawiłam cię, trzy miesiące po porodzie i nigdy nie przestałam tego żałować.

– Chciałaś mnie chronić.

– Chciałam cię chronić. Wtedy. Zawsze. Ale nigdy nie powinnam była cię zostawiać. Nigdy nie powinnam była trzymać cię na dystans, sądząc, że w ten sposób cię ochronie. Chroniłam tylko siebie.

– Dobrze zrobiłaś – zaprotestowała Kazumi – chociaż naraziłaś się na ogromne niebezpieczeństwo.

Setsuko westchnęła.

– Tak. Odeszłam do Aizena. Ukryłam cię przed światem i odeszłam do niego, z zamiarem zniszczenia go. Znalazłam sprzymierzeńców, jak Settimo i Grimmjow. Potem Hotarubi odkryła mój plan i oznajmiła, że zna sposób na jego pokonanie. Razem dopracowałyśmy wszystko.

– Zapieczętować go w piekle.

– Tak. Gdy rozpoczęła się ostateczna bitwa, otworzyłyśmy wrota do Piekła, pochłaniając tam Aizena i wiele Arrancarów. My też tam trafiłyśmy. Reszta zależała od naszych najbliższych. I na szczęście wygrali.

– Ale czy to nie znaczy, że musiałyście same walczyć w Piekle?

– Tak. Z pomocą Innocence, czyli pierwotnego Hogyoku, zapieczętowałyśmy Aizena. Niestety ja, Hotarubi, Grimmjow i Settimo musieliśmy zmierzyć się z  dwójką Noah i hordą Arrancarów. Walczyliśmy tygodniami. Zostaliśmy rozdzieleni, ale przetrwaliśmy.

– Na Króla Dusz…

– Tułałam się pół roku, ale w końcu udało nam się odnaleźć siebie nawzajem. Spędziłam pół roku w samotności, walcząc o przetrwanie. Ale nawet potem zajęło nam to wiele czasu, nim zdołaliśmy się wydostać. Dwa lata w Piekle.

– Byłam tam na chwilę i nigdy nie chcę wracać. A ty spędziłaś tam dwa lata?

– Nie tylko ja. Ale dzięki Hotarubi znaleźliśmy sposób. Ceną była moc mojego zmapakuto. Ale tylko ja dzięki czarnym płomieniom, miałam wystarczająco energii, by tego dokonać i otworzyć bramę do Piekła od wewnątrz.

– Teraz rozumiem.

– Nikt nie wierzył, że żyjemy. Tylko Shigeru się nie poddał, choć wszyscy myśleli, że oszalał.

– Więc dowiedzieli się, że wujek żyje.

– Tak. Wziął udział w ostatecznej bitwie. Ty zostałaś z Bris i Sternausem tutaj. Dopiero po wojnie, pokazali cię Byakuyi. Nie było mnie tam. Miałaś rok już prawie, kiedy pierwszy raz spotkałaś swojego tatę.

– Och. To dlatego nigdy nie widziałam zdjęć z czasów niemowlęcych.

– One są, ale schowane. Bo były zrobione tutaj. Ukryłam je, wstydząc się, że cię opuściłam. Ale pokaże ci je, gdy wrócimy do domu.

– Obiecujesz?

– Obiecuję.

– Czyli ja byłam z tatą, a potem tobie udało się wrócić.

– Tak. I to ty mnie ocaliłaś. Oraz Bris i Shigeru. Szczerze mówiąc obawiałam się spotkania z Byakuyą po tym wszystkim. I chciałam nawet… Do niego nie wracać.

– Żartujesz?

– Byłam przerażona, że mi nigdy nie wybaczy. Ale okazało się, że jesteś z nim. Stanęłam tam i zobaczyłam cię na jego rękach i… Nie umiałam sobie wyobrazić już innego życia, gdzieś indziej. A Byakuya przyjął mnie z otwartymi ramionami.

– Tak się cieszę – powiedziała Kazumi, ze łzami w oczach. – Cały tata.

– Tak. Cały tata. Oczywiście potrzebowaliśmy czasu, by przepracować pewne rzeczy, ale wybaczył mi. Przyjął mnie i pół roku później wzięliśmy ślub. Później urodził się Hiroya i resztą historii już znasz.

– Rany. Nie miałam pojęcia, że tyle przeszłaś. Poświęciłaś swoje szczęście, żeby nas wszystkich chronić przed Aizenem. Nic dziwnego, że wszyscy mają cię za bohaterkę.

– Nie jestem bohaterą, tylko tchórzem, który nie umie nic innego poza uciekaniem. Nawet teraz, uciekłam z tobą sama, nie dając Byakuyi szansy. Kazałam mu tam zostać. Nie potrafiłam zabrać go stamtąd.

– Musi mu być ciężko.

– Na pewno. Chciał być tu z nami. I to nie tak, że mu nie ufam. Ale uważam, że jego miejsce jest tam. Poza tym, nie odeszłyśmy na zawsze. Musimy tylko przeczekać, aż zrobi się bezpieczniej.

– Mam nadzieję. Tęsknię za domem.

– Wiem, córeczko. Ale wrócimy do domu. To tylko na jakiś czas. Odwrót taktyczny. A Byakuya ma swoje obowiązki jako kapitan. Musi chronić Seireitei, abyśmy miały dokąd wrócić.

– Rozumiem. To ma sens.

– Cieszę się, że mnie wysłuchałaś – oznajmiła Setsuko. – Czuję, jakby ktoś uniósł z moich ramion ogromny ciężar. Cieszę się, że wysłuchałaś mnie do końca i próbujesz zrozumieć.

– Dziękuję ci, że opowiedziałaś mi to wszystko. I przepraszam, że byłam taka okropna. Zniweczyłam twoje poświęcenie. Uwolniłam Aizena, którego ty za wszelką cenę chciałaś pokonać. I przeze mnie zginęło wielu ludzi.

– Nie wiń się, kochanie. Nie wiedziałaś. Nie wiedziałaś, bo ja nic ci nie powiedziałam. Być może gdybym już dawno opowiedziała ci to wszystko, to to by się nie wydarzyło. To ja zawiniłam. Zawiodłam cię tak wiele razy…

– Nie mamo, wcale nie. Nie zawiodłaś mnie. To ja nie potrafiłam zrozumieć – powiedziała Kazumi ze łzami w oczach. – Zazdrościłam ci tego, że ludzie cię uwielbiają. Porównywali mnie do ciebie i mieli ogromne oczekiwania. To była straszna presja, by dorównać matce bohaterce. Zaczęłam cię nienawidzić, chociaż to nie była twoja wina. To nie ty, tylko inni. I ja nie poradziłam sobie poradzić. Było mi łatwiej, wierząc, że wcale nie jesteś bohaterką. Odepchnęłam cię i popełniłam wiele błędów.

– Nie szkodzi, córeczko. Najważniejsze, że jesteśmy razem, że jesteś bezpieczna. Nie pozwolę cię nikomu skrzywdzić. A Aizen… Zawsze wiedziałam, że kiedyś przyjdzie mi ponownie się z nim zmierzyć.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz