Obserwatorzy

Rumours


sobota, 15 lutego 2020

Chapter 74 ~ Escape


            Wyszła, niemal wybiegła z budynku. Potrzebowała ochłonąć. Nie mogła powstrzymać, płynących po policzkach łez. To, co zobaczyła w umyśle Kazumi, w jej wspomnieniach, przeraziło ją bardziej niż kiedykolwiek w życiu. Cały ból i gniew i żal, które tłamsiła przez długie lata. Poczucie winy i… Wspomnienia z tortur. Własnych oraz tych na zmarłej szesnastej oficer trzeciego oddziału.
            Hotarubi nawet nie zobaczyła wszystkiego, ale nie mogła już dłużej wytrzymać. Musiała wyjść. Musiała się otrząsnąć. Zresztą Kazumi należała się odrobina samotności po tej godzinnej sesji. Po tym wszystkim, co przeszła i co dręczyło ją nocami, od powrotu do domu.
            Jak potworne rzeczy przeszła, to nie do pomyślenia. A mimo to nie targnęła się na czyjeś życie, ani swoje własne. Miała w sobie tyle siły i wytrwałości, że parła do przodu. Nic dziwnego, że była niestabilna. Tak niewiele brakowało, by coś uruchomiło zaszczepione w niej mechanizmy działania. To dlatego nie pamiętała napadu.
            Nie zrobiła tego dobrowolnie. To wszystko było w niej zakodowane i potrzebowała długiej terapii, by się z tego otrząsnąć. To nie w areszcie powinna przebywać. Nie w ciemnych lochach. Powinna być w bezpiecznym miejscu, otoczona miłością.
            Aizawa jeszcze nigdy nie zabrała się za pisanie raportu z taką prędkością i zapałem. Chociaż wciąż się nie otrząsnęła, jej ręce drżały, zabrała się za pisanie. Tylko tak mogła pomóc Kazumi. Wierzyła, że jeśli przekaże swojej kapitan, co widziała, ta pozwoli wypuścić młodą Kuchiki.
            Nie sądziła, że spotka się z odmową. I chyba po raz pierwszy od wielu lat była gotowa kłócić się i walczyć dla kogoś. Kogoś, kto nie był jej rodziną.
            – Pani kapitan, dlaczego?! – buntowała się. – Dziewczyna przeszła przez piekło, nie możemy jej dłużej trzymać.
            – Możemy.
            – Dlaczego?!
            – Kuchiki Kazumi jest wyraźnie niebezpieczna. Niezależnie od tego, jaki jest powód. Ktoś o takiej sile będący tak niestabilnym psychicznie, jest ogromnym zagrożeniem!
            – Dziewczyna potrzebuje pomocy, nie lochów! Nie jest winna! Została zmanipulowana i dlatego ją uniewinniono. Przeszła piekło i nie zaatakowała oddziału pierwszego z własnej woli!
            – Nie ma mowy. Przekaże te informacje do Rady oraz Generała dowódcy. Oni podejmą decyzję. Do tego czasu Kuchiki Kazumi zostanie pod naszą obserwacją.
            – Przecież to potrwa przynajmniej kilka dni. Ona potrzebuje pomocy.
            – Jeśli będzie ją miała dostać, dostanie. Jednak w tym momencie, nie zagwarantuję ci, że w obecnej sytuacji w ogóle zostanie uwolniona.
            – Pani kapitan! Proszę! Nigdy o nic nie prosiłam, ale tym razem błagam…
            – Jeśli to dla ciebie zbyt trudne, by zachować potrzebny w Omnitsukaido dystans, to idź do domu. Weź kilka dni wolnego i trzymaj się z dala od tej sprawy.
            Najpierw chciała sięgnąć po broń, ale nawet przy swoich zdolnościach wątpiła, by miała szansę z Sui Feng i resztą Omnitsukaido. Jeśli zostanie aresztowana, nie pomoże Kazumi. Skinęła tylko głową i wyszła, trzaskając drzwiami. Musiała jak najszybciej poinformować o wszystkim Setsuko. Ona będzie wiedziała, co robić.
            Nie sądziła, że blondynka wysłucha jej z takim spokojem. Po usłyszeniu w skrócie całej historii, westchnęła tylko.
            – To tyle? Setsuko!
            – Uspokój się – skarciła ją i Hotarubi popatrzyła na nią zdziwiona.
            – Ja mam się uspokoić? To nie ja powinnam się wściekać teraz. To ty jesteś zbyt spokojna.
            – Nie, to nie to. Ja tylko… Podejrzewałam, że tak mogło się stać, ale nie potrafiłam nic zrobić. Nie byłam w stanie nic zrobić, dopóki Kazumi nie otworzy się na mnie i mi nie zaufa.
            – Wiedziałaś?
            – To co powiedziałaś, przeszło moje najśmielsze wyobrażenia, ale nie jestem zaskoczona. W końcu to Noah.
            – Co zamierzasz zrobić? Jeśli potrzebujesz pomocy…
            – Doceniam twoją szczerą chęć, Hotarubi – powiedziała z powagą Setsuko. – Nigdy nie sądziłam, że zobaczę cię w takim stanie. Doceniam to… Ale twoje słowa nie zmienią moich zamiarów.
            – Co? Chyba nie zamierzasz siedzieć z założonymi… – zaczęła Hotarubi i urwała.
            Dopiero teraz dostrzegła szalejące w oczach przyjaciółki płomienie. Wnet pojęła, że kobieta już postanowiła, co zrobi. Była już gotowa zrobić wszystko, niezależnie od ceny. To dlatego słowa Aizawy nie miały wpływu na jej decyzję. Ponieważ ta została już podjęta.
            – Za godzinę – rzekła Aizawa. – Za godzinę osłabnie straż przy więzieniu, a większość Omnitsukaido pewnie uda się do Karakury, szukając tej Noah, Akiry. Wtedy. Nie wahaj się, nawet jeśli będziesz musiała odpłacić mi za to, co zrobiłam ci dwadzieścia lat temu.

***
            Nie wiedział, dlaczego to właśnie jemu przypadło ratowanie Akiry. Ciocia Setsuko przyszła do niego niespodziewanie, jakby w ogromnym pośpiechu. Nie powiedziała wiele. Jedynie to, że oddział drugi wie o Akirze, i żeby znalazł jej inne miejsce. Żeby ją ochronił.
            Nie podobało mu się to, ale nie miał czasu kontaktować się z przyjaciółmi. Nie mógł też zostawić Akiry na pastwę Omnitsukaido i Makoto, który ponoć chciał sam aresztować Kazumi. Tak, to swoją przybraną kuzynkę wolałby teraz ratować. Jednak wiele zawdzięczali Akirze i tylko dlatego wbrew sobie udał się do Karakury.
            Powinien być teraz w Seireitei, myśląc jak pomóc Kazumi. A jednak stanął u drzwi chatki ex-kapitana Hirako i wszedł do środka. Akira leżała na dywanie, czytając. Popatrzyła na niego tym beznamiętnym spojrzeniem. Może nie było w tym nic dziwnego, skoro żyła tak długo i umierała tak wiele razy.
            – Zbieraj się.
            – Dlaczego?
            – Zbieraj się, idziemy.
            – Dokąd? – dopytywała Akira, nie ruszając się ani o milimetr.
            – Wstawaj, musimy iść – warknął Shun. – W każdej chwili mogą się tu zjawić shinigami. Dowiedzieli się, że tu jesteś.
            – I tak nie mamy dokąd iść.
            – Wymyślę coś – powiedział Shun. – Rusz się.
            – Dlaczego tak ci zależy?
            – Rany, ale ty jesteś trudna! Próbuję ci pomóc, bo jestem ci to winien, bo tak robią przyjaciele, więc przestań komplikować i wstawaj.
            Akira popatrzyła na niego zdziwiona, ale tym razem posłusznie wstała. Razem wyszli i w samą porę udało im się oddalić od domku, gdy pojawiło się Omnitsukaido. Biegli, ile tchu, by uciec i nie dać się złapać, gdy Sui Feng odkryje, że Akiry nie ma u Hirako.
            Nie mógł jej zabrać do Jinty i Ururu. Wtedy przypomniał sobie opowieści cioci Setsuko o podziemnej kryjówce na obrzeżach miasta, gdzieś w jaskini. To tam udał się, z nadzieją, że znajdzie miejsce z opowieści.

***
            Udało jej się przebić do więzienia. Aizawa dotrzymała słowa i oddelegowała swoich podwładnych, a Omnitsukaido razem z Sui Feng było w Karakurze. Bez problemu weszła do środka, a na podłodze znalazła nawet upuszczone przez kogoś klucze do celi.
            – Mama? – zdziwiła się Kazumi, gdy Setsuko podeszła do krat. – Pozwolili ci tu wejść?
            – Poniekąd.
            – Przyszłaś mnie wypuścić?
            – Tak.
            – Czyli ciocia Hotarubi zdołała przekonać kapitan Sui Feng po tym, co zobaczyła w moim umyśle? – zapytała z nadzieją Kazumi, a Setsuko uśmiechnęła się smutno.
            – Nie do końca, ale wszystko już dobrze. Jesteś bezpieczna, córeczko.
            Weszła do środka i ucałowała Kazumi w czubek głowy. Rozkuła ją i dziewczyna rzuciła jej się w ramiona.
            – Tak bardzo cię przepraszam…
            – Nie masz za co mnie przepraszać, słońce – odparła Setsuko. – Poza tym nie mamy na to czasu, pośpiesz się.
            – Dlaczego?
            – Po prostu chodź i nie zadawaj pytań.
            – Czyli wcale nie pozwolili mi wyjść – domyśliła się Kazumi. – Ty… Włamałaś się tu?
            – Z czyjąś pomocą. Chodź, nie mamy czasu do stracenia.
            – Ciocia Hotarubi ci pomogła?
            – Tak. A teraz chodź.
            – Nie. Zasłużyłam na ten los. Jestem gotowa zaakceptować konsekwencje swojego postępowania. Chcę tu zostać i odpokutować.
            – Ale ja nie jestem na to gotowa i się nie zgadzam – warknęła Setsuko i chwyciwszy Kazumi za nadgarstek, pociągnęła ją do wyjścia. – Nie pytam cię, czego ty chcesz teraz, Kazumi. Zabieram cię stąd i koniec.
            – Dokąd?
            – Zobaczysz.
            – A więc nie do domu?
            – Nie. Znaleźliby cię tam.
            – Uciekamy z Soul Society?
            – Tak.
            – A tata i Hiroya?
            – Oni nic złego nie zrobili, dlatego tu zostają. Nie martw się, niedługo zobaczymy się ponownie. Chodź.
            Setsuko szła pospiesznie, ciągnąc za sobą córkę. Dziewczyna miała opory. Nie chciała zostawiać rodziny i przyjaciół. Nie chciała uciekać jak przestępca.
            – Uważam, że to zły pomysł. Ucieczka to jak przyznanie się do winy.
            – To nie ucieczka. To tylko wycofanie swoich sił z bitwy, którą przegrywamy.
            – Mamo, ja nie chcę uciekać – protestowała Kazumi. – Zasłużyłam na areszt. Uwolniłam Aizena, dopuściłam się zdrady.
            – Nie pytam cię, czego ty chcesz! – krzyknęła Setuko, chyba po raz pierwszy okazując wobec córki swój gniew. – Robimy to, dlatego że ja chcę. To moja egoistyczna decyzja i nie obchodzi mnie twoje zdanie. Ale nie pozwolę ci znów zrobić krzywdy. Byłam dla ciebie zbyt pobłażliwa. Próbowałam chronić cię przed złem, przed trudną prawdą, przed wszystkim. I widzisz, czym to się skończyło. Dlatego tym razem masz się słuchać i iść, gdzie każę.
            Kazumi nie spodziewała się takiej reakcji. Setsuko nigdy na nią nie krzyczała, z wyjątkiem zajęć szermierki. Zawsze była taka właśnie… Pobłażliwa. I może miała rację, że to nie posłużyło dobrze. Z tego wszystkiego Kazumi nie umiała już się z nią spierać. Nie wiedziała, jak powinna zareagować na tą nową wersję swojej matki. Przestała walczyć i pozwoliła się zabrać do świata ludzi. 
            Nie wyszły jednak w Karakurze, jak sądziła. Była pewna, że spotkają się z Akirą. Zamiast tego wylądowały gdzieś w obcych lasach. Jednak Setsuko nie wyglądała na zagubioną. Na ziemi puściła już rękę córki, jedynie każąc jej za nią podążać.
            Kazumi i tak nie miała innego wyjścia. Nie znała drogi. Dała się prowadzić pomiędzy drzewami, dopóki nie zobaczyły w oddali domu. Był to spory dom zrobiony z solidnych, drewnianych bali. To nie była jakaś tam chatka, tylko prawdziwy dom. Odrobinę tylko zarośnięty wokół.
            – Co to za miejsce?
            – Nasz dom na najbliższy czas – oznajmiła Setsuko. – Chociaż… Tak naprawdę to w ogóle nasz dom.
            – Nie rozumiem? Pierwszy raz widzę to miejsce.
            – Mylisz się. Znasz to miejsce, choć jesteś zbyt mała, by pamiętać. Kazumi, tutaj się urodziłaś. 
            – Co? A nie w Karakurze? – zdziwiła się młoda Kuchiki. – Nie, w sumie… Przed wojną z Aizenem byłaś w Hueco Mundo. Ja powinnam mieć wtedy pół roku, czy coś. Agrrr! Nic z tego nie kminie.
            – Zrozumiesz z czasem. Wszystko ci opowiem. Ale na razie musimy rozpalić ogień w kominku i nieco posprzątać.
            – Obiecujesz?

            – Obiecuję. Tym razem opowiem ci wszystko, czego nie miałam odwagi opowiedzieć ci przez te wszystkie lata. O tym miejscu, o twoich narodzinach, o mojej pierwszej miłości i miłości do twojego ojca. O tym, co robiłam w Hueco Mundo i co przeżyłam w Piekle.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz