Obserwatorzy

Rumours


środa, 5 lutego 2020

Chapter 72 ~ Seventy four deaths


            Zdecydowali, że Kazumi przez jakiś czas pozostanie w ukryciu razem z Akirą. Zgodnie ze słowami Noah, z Kazumi wciąż mogło być coś nie tak, choć na razie zachowywała się normalnie. Nie chciała mówić o tym, co przeżyła z rąk Noah, ale opowiedziała całą historię o kradzieży Innocence i podwójnym ratowaniu Aizena.
            Poza tym przyjaciele obawiali się, że Kazumi zostanie aresztowana, gdy tylko pojawi się w Soul Society. Dopóki nie upewnią się w tych dwóch kwestiach, nie mieli zamiaru ryzykować. A Kazumi nie protestowała. Akira również nie wtrącała się w ich decyzje. Była nawet wdzięczna, że nie chcą jej wydać zaraz oddziałowi drugiemu.
            Ustalili, że po tym jak wszyscy zameldują się w swoich oddziałach i odpowiedzą za samowolkę, będą na zmianę pilnować Kazumi i Akiry. Do tego czasu jednak zostawili obie dziewczyny pod opieką niezbyt zadowolonego Hirako. Był on jednak ich jedyną nadzieją na bezpieczną kryjówkę. Tym bardziej, że na ich prośbę zgodził się otoczyć dom dodatkową barierą.
            Najgorzej miał Toshiro, który musiał udać się bezpośrednio do Głównodowodzącego. Gotowy był jednak na każdą ewentualną karę. Teraz gdy miał pewność, że Kazumi była bezpieczna, nic go nie obchodziło. Nawet gdyby miał zostać stracony. Wątpił jednak, że do tego dojdzie. W obliczu wojny Gotei 13 potrzebowało każdego shinigami. Poza tym miał też wiele użytecznych informacji.
            - Toshiro! – przeraził się na jego widok Ayasegawa. – Gdzieś ty się podziewał?
            - Byłem w Hueco Mundo – odpowiedział po chwili Hitsugaya i wziął głęboki oddech.
– Odnaleźliście ją? – zapytał Yumichika, a gdy Toshiro skinął głową, uśmiechnął się. – Jak to dobrze. Setsuko będzie przeszczęśliwa. Obawiam się jednak, że dla ciebie Toshiro mam bardzo złe wieści.
Jednak zanim zdążył opowiedzieć kapitanowi Dziesiątki o ostatnim starciu z Noah, drzwi do biura Kapitana Dowódcy otworzyły się i starzec wyszedł na zewnątrz.
- Wicekapitanie Ayasegawa – rzekł z groźną miną. – To nie czas na przyjacielskie pojednanie.
- Najmocniej przepraszam.
- Kapitanie Hitsugaya, zapraszam.
Toshiro spuścił głowę i posłusznie wszedł do biura.
- Kapitanie Hitsugaya, czy zdajesz sobie sprawę z tego, ile Gotei 13 kosztowała twoja samowola?
Toshiro spojrzał na Genryusaia z niepokojem i po chwili wahania pokręcił głową.
- Podczas gdy ty udałeś się na nieautoryzowaną misję ratunkową, zabierając ze sobą młodych, niedoświadczonych shinigami i narażając ich na niebezpieczeństwo, twój oddział oraz stacjonujący z nim w Karakurze oddział trzeci zostały zaatakowane – oznajmił starzec, marszcząc groźnie brwi. – W przeciwieństwie do kapitana Kurogane, ty miałeś znajdować się na miejscu i kierować siłami w razie ewentualnego starcia.
- Najmocniej przepraszam.
- To nie mnie należą się przeprosiny, lecz poległym shinigami z obydwu oddziałów. Twoim podwładnym, kapitanie – zagrzmiał Głównodowodzący. – Ponieśliśmy ogromne straty w ludziach. Poza wieloma wspaniałymi wojownikami niższej rangi, zginęło także dwóch oficerów. Wczoraj wieczorem odbyła się ceremonia na ich cześć, na której również cię nie było. - Toshiro pobladł. – Zginęła twoja trzecia oficer, Mizumoto Minako oraz trzeci oficer Trójki, Hideki Jiro. Ale w przeciwieństwie do ciebie, kapitan Kurogane przybył ze wsparciem. Niestety dużo za późno, nim dowiedział się o ataku.
Ta wieść zabolała go dużo bardziej niż jakakolwiek możliwa kara. Gdyby nie jego bezmyślność, być może Minako i Jiro wciąż by żyli. Tak samo jak wielu innych shinigami, którzy polegli tego dnia. Gdyby tylko był na miejscu. Ale nie było go. Zawiódł swoich ludzi oraz przyjaciół.
- Przyjmę każdą karę – powiedział pokornie. – Jeśli będzie trzeba, zrezygnuję ze swojego stanowiska.
- Wolne żarty. Chcesz zrezygnować, kapitanie Hitsugaya? Masz na swoich barkach brzmię śmierci tych shinigami. Ostatnią rzeczą, o jaką możesz marzyć jest wycofanie się z walki. Będziesz żył i walczył, pamiętając o tym, ile osób zginęło z powodu twoich decyzji.
- Tak jest.
- Podczas najbliższego zebrania Rady zostanie omówione postępowanie w twojej sytuacji. Towarzyszącymi ci shinigami zajmą się ich dowódcy.
- Tak jest.
- Było chociaż warto? – zapytał Głównodowodzący, nie patrząc na Toshiro, gdy ten już miał wychodzić.
- Kazumi jest bezpieczna. Taraka odmówiła powrotu, ze względu na Aizena Sousuke. Natomiast dla Naito Miho było już za późno – oznajmił cicho Toshiro. – Na biurku zostawiłem raport ze szczegółowymi informacjami z misji i informacjami, które udało nam się zebrać.

***
Spojrzeli po sobie, nim przekroczyli bramy oddziału. Od razu skierowali się do Kazumy, wiedząc, że nie ominie ich konfrontacja. Po drodze zauważyli jednak, że wielu shinigami nosi ślady walki, a zmęczone, pogrążone w cierpieniu twarze, świadczyły o tragedii.
- Ayane, Hiroya! – usłyszeli głos Sugamo. – Nic wam nie jest!
- Suga – uradowała się Hisagi. – Co się wydarzyło?
- Nasz oddział i Dziesiątka zostały zaatakowane w Karakurze. Straciliśmy wielu ludzi. W tym trzeciego oficera Jiro – padło w odpowiedzi.
- Tylko nie to – jęknęła Ayane. Znała Jiro. Zresztą pamiętała jeszcze, jak Yachiru chwaliła jej się pierścionkiem zaręczynowym od niego. – To straszne. Tak mi przykro.
- Jiro był świetnym gościem – powiedział Hiroya, spuszczając głowę. – Pomyśleć, że straciliśmy go na zawsze.
- Myśleliśmy, że wy też polegliście. Tak się cieszę, że nic wam nie jest.
- Nie, my byliśmy…
            - Gdzieś indziej – dokończył za Ayane Hiroya. Widział jednak, że Sugamo domyślił się, gdzie zniknęli i patrzył na nich z nadzieją. Pokiwał więc przecząco głową. – Tak mi przykro. Było już zbyt późno.
            - Niech to szlag!
            Ayane uścisnęła Sugamo, dopóki się nie ogarnął, trzymała go w objęciach.
            - Hiroya, Ayane, do mnie! – usłyszeli gniewny głos porucznika Kojiego. – Natychmiast.
            - Przykro nam – rzuciła Ayane. – Ja również nie potrafię się z tym pogodzić.
            Pospiesznie stanęli przed obliczem zastępcy kapitana, który nagle rozpromienił się o wziął ich w ramiona.
             - Na Króla Dusz! Jesteście cali.
            - Przepraszamy – jęknął Hiroya, który znał Kojiego od dziecka.
            - Kapitan was wzywa. Macie przechlapane.
            - Byliśmy na to gotowi.
            Podziękowali Kojiemu i ruszyli na spotkanie ze wściekłym Kazumą, choć Hiroya łudził się, że i tym razem, ujdzie im to na sucho.
            Zapukali do drzwi i weszli do środka. Stanęli obok siebie przed biurkiem i ukłonili się nisko.
            - Najmocniej przepraszamy, kapitanie!
            Kazuma długo milczał, jedynie wpatrując się w nich. Oni zaś trwali w ukłonie, bojąc się na niego spojrzeć.
            - Podnieście głowy – powiedział w końcu i zrobili to. – Czy wy macie pojęcie, co zrobiliście?! – zagrzmiał. – Wykazaliście niezwykłą głupotą i niesubordynacją! Naraziliście siebie nawzajem oraz swoich towarzyszy! Zdaje się, że kazałem wam pozostać w Soul Society i wziąć kilka dni wolnego! A nie wyruszyć do Hueco Mundo! – wrzeszczał, z każdym kolejnym zdaniem, podnosząc poziom reiatsu, które wypełniało pokój po brzegi. W końcu się uspokoił. – Co powiedziałbym waszym rodzicom, gdyby coś wam się stało? Pomyśleliście o tym, ile mogła was kosztować ta wyprawa?
            - Przepraszamy…
            - Ale wszyscy wróciliśmy cali. Prawie wszyscy – powiedział Hiroya, który wciąż czuł się winny śmierci Miho. – Dla oficer Naito było już zbyt późno.
            - A Kazumi i Taraka?
            - Taraka to osobna historia. Natomiast Kazumi jest bezpieczna.
            - Gdzie jest?
            - Ukrywa się. I tak pozostanie, dopóki nie będziemy mieli pewności, że Gotei 13 nie stanowi dla niej zagrożenia.
            To nie było jednak najgorsze ze spotkań, jakie ich czekały. Wciąż jeszcze młodzi shinigami musieli przetrwać konfrontację z ich zmartwionymi rodzicami. I chyba tego Hiroya obawiał się najbardziej. Wiedział, że o tej porze jego rodzice będą już oboje w domu, więc tam się od razu udał.
            Nie ukrywał reiatsu, nie było sensu. Wszedł na teren posiadłości Kuchikich i zanim doszedł do drzwi, wybiegła z nich Setsuko. Rzuciła się na niego, biorąc go w objęcia. Zaraz za nią wyszedł także Byakuya.
            - Tak się cieszę – powiedziała, płacząc i tuląc go mocno. – Coś ty sobie myślał? Wycieczka do Hueco Mundo? Czy chociaż przez chwilę pomyślałeś, jak my się poczujemy, na wieść, że narażasz życie?
            - Szczęśliwi i dumni, że udało mi się sprowadzić Kazumi? – powiedział niepewnie Hiroya.
            - Udało ci się? – Setsuko odsunęła się na moment by spojrzeć na syna, a on wyszczerzył zęby. – Naprawdę?
            - Z pomocą przyjaciół i Toshiro, ale tak. Niedługo was do niej zabiorę. Jest bezpieczna w świecie ludzi. Baliśmy się, że oddział drugi będzie chciał ją aresztować.
            - Dobry wybór – stwierdziła Setsuko, po czym raz jeszcze przytuliła syna. – Jestem z ciebie taka dumna. Ale i wściekła – dodała. – Jesteś moim ukochanym dzieckiem, nie wybaczyłabym sobie, gdyby coś ci się stało. Tylko dlatego, że sądziłeś, że ratowanie siostry jest twoim obowiązkiem. Masz szlaban.
            - Na co? Przecież i tak prawie tu nie mieszkam.
            - Nie wiem. Masz szlaban na pakowanie się w kłopoty!
            - Dobrze, mamo. Obiecuję.
            - Jak jeszcze raz wytniesz taki numer, to osobiście wytargam cię za uszy – zagroziła Setsuko, ocierając łzy.
            Potem Hiroya popatrzył na Byakuyę, który podszedł do niego z poważną miną. Gdy podniósł rękę, Hiroya spodziewał się zwyczajnie dostać w pysk za to, że tak bardzo zmartwił Setsuko. Jednak Byakuya położył dłoń na jego głowie i skinął i uśmiechnął się delikatnie.
            Ayane też jakoś uszło to wszystko na sucho. Gorze przedstawiało się to w przypadku Shuna, który musiał uciekać przed wściekłymi atakami Zabimaru.
            - Wracaj tu gówniarzu! – wrzeszczał za nim Renji. – Zachciało ci się kłopotów! Chodź, ja ci zaraz pokażę! – gonił za nim ojciec.
            Przynajmniej dopóki Rukia nie zainterweniowała, zamrażając prawie cały ogród w tym buty Renjiego. Omal nie runął na ziemi.
            - Przestań się wygłupiać – ofuknęła męża, patrząc na niego z pogardą.
            - Przepraszam was – powiedział Shun.
            - Już dobrze – powiedziała Rukia. – Oboje z Renjim wiemy, że to była słuszna decyzja. Martwiliśmy się o ciebie, ale na twoim miejscu zrobilibyśmy to samo. Przyjaciele i rodzina są ważni. Jesteśmy z ciebie dumni.

***

            Ze wsparciem kilku kapitanów Gotei 13 oraz Głównodowodzącego, udało im się przeforsować wersję z uniewinnieniem Kazumi. Mogła wrócić do domu, choć została zawieszona w obowiązkach shinigami na czas nieokreślony. Przynajmniej dopóki oddział czwarty jasno nie stwierdzi, że stan psychiczny i fizyczny Kazumi jest bez zarzutu. Do tego czasu miała pozostać w domu pod ścisłą obserwacją rodziny.
            Od powrotu, wszyscy przyjaciele systematycznie odwiedzali Kazumi. Grupa pierwsza musiała nadrobić stracony czas i wymienić się zdobytymi w ostatnich czasach informacjami. To samo tyczyło się Toshiro, choć jego pierwszy wizyta wzbudziła wiele różnych emocji.
            Drzwi otworzyła mu Setsuko. Bez słowa wpuściła go do środka. Wiedział, że jest wściekła. Pomimo ostrzeżeń nie dopilnował Kazumi, a także zabrał ze sobą Hiroyę na tak niebezpieczną wyprawę.
            Kobieta chwyciła go za kosode i potrząsnęła nim. Pewnie na tym by się nie skończyło, gdyby nie interwencja Byakuyi. Powstrzymał on małżonkę od rzucenia się na przyjaciela i zabrał ją gdzieś, pozwalając Toshiro porozmawiać z Kazumi, która wyszła z pokoju zaineresowana zamieszaniem.
            - Jak się czujesz? – zapytał Toshiro, a ona wzruszyła ramionami. – Wiem, że przeszłaś wiele ciężkich chwil. Rekonwalescencja zajmie wiele czasu, ale pamiętaj, że nie jesteś sama. Zawsze możesz ze mną porozmawiać.
            - Dziękuję – odpowiedziała odwracając wzrok. – I przepraszam… Wiem, że cię zawiodłam. Prawda jest taka, że zasłużyłam sobie na to, co mi się stało.
            - Nigdy tak nie mów – skarcił ją, ujmując jej twarz w dłonie, by na niego spojrzała. – Nigdy. Nikt nie zasłużył na to, co przeszłaś. Ale jesteś silna i wiem, że sobie poradzisz.
            - Każdej nocy mam koszmary. Boję się już spać. Kiedy to minie?
            - Potrzeba do tego czasu. Ale nikt cię nie wini, za to co się stało. Taraka sama przyznała, że wmanipulowała cię w to wszystko.
            - Ale to nie zmienia faktu, że zaślepiona chęcią odegrania się na matce, zrobiłam wiele niewybaczalnych rzeczy.
            - Nie przejmuj się tym i odpocznij. Jeśli chcesz, zostanę z tobą. Jeśli będziesz miała koszmary, obudzę cię.
            Natomiast Akira zmuszona była pozostać w ukryciu. Głównodowodzący został poinformowany o jej pomocy, zalecił jednak zostawić tą sprawę w tajemnicy przed Radą. Przynajmniej na jakiś czas.
            Ale z odwiedzinami do niej przyszli Hiroya i Shun, którzy mając nieco wolnego czasu, chcieli dotrzymać jej towarzystwa. Obawiali się, że Hirako może nie być zbyt rozmowny, zwłaszcza, że na początku w ogóle nie chciał się zgodzić na dodatkowego domownika.
            - Gdzie Hirako? – zapytał Shun, a Akira jedynie wzruszyła ramionami. – Przynieśliśmy ci trochę jedzenia.
            - Sam wybierałem słodycze – pochwalił się Shun. – Polubisz je.
            - Żyłam przez wiele lat w świecie ludzi – przypomniała mu dziewczyna. – Wiem, czym są cukierki i czekoladowe batony.
            - Fakt, nie pomyśleliśmy – przyznał Abarai. – Jakoś wydawało nam się, że całe życie żyłaś na Arce.
            - To życie może tak. Ale żyłam też wiele, wiele poprzednich żyć.
            - No właśnie. Przez to, że Noah się reinkarnują – powiedział Hiroya, siadając na krześle.
            Shun zajął miejsce na łóżku, bliżej Akiry.
            - Co z Kazumi?
            - Na razie dobrze. Czemu pytasz? – zaniepokoił się Hiroya i wymienił z Shunem spojrzenia.
            - Coś wiesz, Akira?
            Dziewczyna milczała.
            - Jeśli chcesz coś w zamian za informacje, powiedz – zaproponował Shun, chcąc jakoś przekonać ją do mówienia. – Rozumiem, że nie ma nic za darmo.
            - Nie o to chodzi.
            - Boisz się, że jeśli będziemy mieli wszystkie informacje, postanowimy pozbyć się ciebie? – zapytał Hiroya, bacznie obserwując reakcję Noah.
            Popatrzyła na niego, a potem na Shuna i spuściła głowę.
            - Obiecaliśmy, że będziesz tu bezpieczna. Żaden z nas nie pozwoli zrobić ci krzywdy – zadeklarował Shun, wstając nagle i podszedł do niej, po czym przyklęknął, żeby móc spojrzeć jej prosto w oczy. – Nie musisz się nas obawiać. Przynajmniej nie nas.
            - Nie mam gwarancji.
            - My też nie mieliśmy gwarancji w Hueco Mundo, że nie prowadzisz nas na śmierć -przypomniał wesoło Hiroya. - Zdecydowaliśmy się zaufać ci, teraz twoja kolej, żeby zaufać nam.
            - Mówiłam, że Ryou jest mentalistą – zaczęła niepewnie Akira, a obaj shinigami pokiwali głowami, choć Shun tak naprawdę nie miał pojęcia, o czym mowa. – Być może Kazumi faktycznie zdołała się uchronić do pewnego stopnia przed jego mocą, a przynajmniej przed kompletnym złamaniem jej duszy, zamykając się w duchowym świecie.
            - Ale?
            - Ale nie zmienia to faktu, że przeżyła ogromny szok i cierpienie. Do tego moce Ryou są bardzo silne. Jeszcze przez długi czas mogą oddziaływać na jej podświadomość. Kiedy śpi.
            - To dlatego ma koszmary.
            - Każdy by miał po czymś takim – stwierdziła z powagą Akira i po chwili dodała: - To czego się obawiam to skutki tych koszmarów. To tylko moje domysły, ale radzę wam na nią bardzo uważać. Pilnujcie jej.
            - Myślisz, że może powrócić do wcześniejszego stanu?
            - Nie wiem. Być może się mylę i nic się nie wydarzy.
            - Ale wydarzyć się może – stwierdził Hiroya, a Akira skinęła głową. – W takim razie lepiej wrócę i uprzedzę rodziców.
            - Ja zostanę – odparł Shun, obserwując, jak jego przyjaciel w pośpiechu wychodzi z chatki. – Ayane i Hiroya mówili mi, co opowiedziałaś im na temat Noah.
            - O reinkarnacji?
            - Jak to jest ciągle umierać?
            - Nie zupełnie ciągle – poprawiła go Akira. – Jesteśmy długowieczni, ale nie nieśmiertelni. Może zmóc nas choroba, można nas zabić. Ale jesteśmy bardziej wytrzymali niż śmiertelnicy.
            - Ile razy umarłaś?
            - Dokładnie siedemdziesiąt cztery razy.
            - W ciągu tysiąca lat? – przeraził się Shun i dłuższą chwilę liczył coś na palcach. – To strasznie dużo. – Akira wzruszyła ramionami. Wyglądało to na wyjątkowo drażliwy temat. – Dlaczego?
            - Dlaczego cię to interesuje?
            - Bo skoro jesteś długowieczna, powinnaś była umrzeć może kilka razy. Chyba że miałaś aż takiego pecha.
            - Pierwsze kilka razy umarłam, szukając mojego brata. Z tego raz zabiłam się po tym, jak spędziłam dziesięć lat w Piekle, z nadzieją, że go tam odnajdę – wyznała cicho, patrząc gdzieś w przestrzeń. – Ale zrozumiałam, że on jeden nie został skazany na banicję, tylko zginął. Potem próbowałam wszystkiego, żeby do niego dołączyć, ale za każdym razem odradzałam się na nowo i gdy moje wspomnienia wracały, próbowałam ponownie.
            - Boże – jęknął Shun. – To makabryczne.
            - W końcu zrozumiałam, że mi się nie uda – odparła Akira, a na jej twarzy pojawił się smutek. – Ale było jeszcze coś.
            - Milenijny Earl i jego plan powrotu do Soul Society? – domyślił się Shun.
            - Tak. Ja i mój brat nigdy nie pochwalaliśmy jego planów. Mój brat otwarcie mu się przeciwstawiał i został uznany za zdrajcę. Ja  nigdy nie przyznałam się do tego, że jeszcze długo przekazywałam mu informacje. I dlatego skończyłam w ten sposób – wyjaśniła Akira, patrząc na dłonie z krwi i kości. – Nie shinigami, nie człowiek. Zabijałam się po to, by Milenijny nie mógł wykorzystać moich mocy. Żeby nigdy mnie nie znalazł, ale z każdym stuleciem robił to coraz szybciej i pilnował, abym znów się nie zabiła.
            - To straszne.
            - W pewnym momencie się poddałam. Nie było ucieczki. Zamiast się zabijać, ukrywałam się przez prawie dwieście lat, wędrując, aż w końcu dobrowolnie ukryłam się w Piekle. Ale i tak mnie znaleźli. Z pomocą Aizena – Akira kontynuowała swoją opowieść. – Zbliżała się wojna. Ale Egzorcyści i Shinigami połączyli siły. Pojawiła się iskra nadziei, że Milenijny i Aizen zostaną powstrzymani. Zabiłam Arimę, potem Ryou, Chikako i Seiko, a w końcu siebie.
            - To dlatego Gotei 13 nie miało o was pojęcia.
            - Tylko tyle mogłam zrobić.
            - Nie przyszło ci do głowy, poprosić Gotei 13 o pomoc?
            - Dawni shinigami nie chcieli słuchać, a kolejne pokolenia karmione były kłamstwami, nie wiedząc nawet, kim jest Klan Noah. Byliśmy tylko kolejnymi wrogami. Myślisz, że ktoś chciał słuchać? Pierwszy raz od setek lat spotkałam shinigami, którzy chcą znać prawdę.
            - Tacy jesteśmy – zaśmiał się Shun. – Nie chcemy brać świata takim, jaki jest. Chcemy wiedzieć wszystko i sami stwierdzić, co o tym wszystkim sądzimy. W końcu to my jesteśmy przyszłością Soul Society.
            - Oby to była świetlana przyszłość – powiedziała Akira i uśmiechnęła się po raz pierwszy.
            - Dziękuję, że nam zaufałaś – powiedział Shun, odwzajemniając gest.
            - Może tym razem nie będę żałować.
            - Postaramy się, aby tak było. Ja i moi przyjaciele.
            - Dziękuję.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz