Obserwatorzy

Rumours


poniedziałek, 3 lutego 2020

Chapter 70 ~ Broken


            Młodzi shinigami chwycili po broń. Dwa na dwa. Mieli szansę.
            - Pewnie przyszli po Kazumi – rzuciła tajemnicza dziewczyna o srebrnych włosach.
            - Masz rację, Akira. Ale to im się nie uda.
            Akira zamachnęła się, by ich zaatakować. Jednak ten atak nigdy nie nadszedł. Zamiast tego Ryou osunął się na ziemię.
            Hiroya i Ayane popatrzyli po sobie całkowicie zbici z tropu. To Kuchiki pierwszy odzyskał rezon. Podejrzewał, że dziewczyna imieniem Akira zwyczajnie chciała z nimi walczyć sama. Jednak ona uniosła ręce do góry w geście poddania.
            - Nie chcę walczyć – oznajmiła. – Jeśli chcecie, zaprowadzę was do Kazumi.
            - Dlaczego nam pomagasz?
            - Mam swoje powody.
            - To może być podstęp – stwierdziła Ayane, marszcząc brwi. – Poza tym, co jak on się obudzi.
            - Gdy się obudzi, wątpię, by pamiętał, co się stało. Pomyśli, że to wy go pokonaliście – odparła beznamiętnie Akira. – Jeśli nie chcecie mojej pomocy, to nie. Ale wtedy wątpię, że uda wam się odnaleźć Kazumi.
            - Dlaczego miałbym ci uwierzyć.
            - Bo właśnie was uratowałam. Ryou na to nie wygląda, ale jest mentalistą. Zawładnąłby waszymi umysłami, zanim byście się zorientowali.
            - A ty? – zapytał Hiroya, wymierzając w Akirę kataną.
            Ona jednak wzruszyła tylko ramionami i ruszyła wzdłuż korytarza. Młodzi shinigami chcąc nie chcąc ruszyli za nią.
             - Dlaczego nam pomagasz? – spróbowała raz jeszcze Ayane. – Przecież jesteśmy twoimi wrogami.
            Akira nie odpowiedziała.
            - Gdzie właściwie nas prowadzisz?
            - Do Kazumi.
            - A co z… Co z Miho? – zapytała z niepokojem Ayane.
            Dopiero wtedy Akira przystanęła i odwróciła się do nich. Jej wyraz twarzy nic nie mówił.
            - Tak się nazywała?
            - Nazywała…
            - Widziałam, jak Ryou i Chikako wynosili ciało jakiejś dziewczyny. A więc nazywała się Miho…
            - To znaczy, że ona nie… - Ayane nie była w stanie dokończyć.
            Głos ugrzązł jej w gardle, a oczy zaszły łzami.
            - Przykro mi – powiedziała cicho Akira. – Użyli jej, by złamać Kazumi.
            - Złamać Kazumi? – zaniepokoił się Hiroya.
            - Mówiłam. Ryou jest mentalistą. A mimo to zdaje się, że nie potrafił nijak wpłynąć na Kazumi. Wiem, że wymknęła się tamtej nocy. Najwyraźniej poszli za nią.
            - Poszli. Walczyłem z nimi – oznajmił Hiroya. – Pokonali nas w kilka minut.
            - Walczyli razem od tysiąca lat. Nawet osobno są silni, a tym bardziej razem – wyjaśniła z powagą Akira i wznowiła marsz. - Nie potrafili odgadnąć zamiarów Kazumi. Ryo musiał wiedzieć, że nie zdoła jej złamać, jeśli nie podejdzie do tego na poważnie.
            - Więc co oni jej zrobili?
            - Nie było mnie tam. Ale wiem… Wiele razy byłam świadkiem ich krwawych zabaw – powiedziała cicho, ledwo dosłyszalnie. – Musieli torturować tą dziewczynę przy Kazumi.
            - Torturować – powtórzyła Ayane, zaciskając dłonie w pięści.
            Chciała się wrócić i zabić Ryou. Hiroya dostrzegając to, objął ją ramieniem. Nie mógł pozwolić, aby teraz się rozdzielili lub marnowali czas. Choć i on miał ochotę rozszarpać drania na strzępy.
            - Kazumi pewnie też torturowali. Ale nie zamierzali jej zabić. Chcieli ją złamać. To dlatego zachowywała się inaczej. Nie wiem, czy was pozna. Wierzy, że Ryou jest jej ukochanym, a Chikako i Seiko najlepszymi przyjaciółkami. Przestała rozmawiać ze mną czy z Taraką.
            - Taraka też tu jest?
            - Tak.
            - Ją też torturowali? – zapytała Ayane.
            - Nie odważyliby się tknąć córki Aizena – prychnęła Akira.
            - Taraka jest córką Aizna? – zdziwił się Hiroya. – Teraz to ma sens. To ona wciągnęła Kazumi w to wszystko.
            - Wysoce prawdopodobne.
            - Ale co z Kazumi. To się da naprawić?
            - Nie wiem. Być może wy będziecie w stanie do niej dotrzeć. Ale bez wątpienia będzie potrzebowała czasu. Wiele czasu oraz ciągłej opieki. Ale wierzę, że jest na tyle silna, że gdzieś tam w środku wciąż tkwi prawdziwa Kazumi. Została jedynie uśpiona. Ukryła się przed cierpieniem.
            - Mówisz o mojej siostrze, jakbyś dobrze ją znała – zauważył Hiroya.
            - Tak nie jest. Po prostu… Przypomina mi kogoś, kogo znałam bardzo dawno temu. Jeszcze zanim zostaliśmy wygnani z Soul Society.
            - Czekaj, czekaj. Wygnani z Soul Society?
            - Wy naprawdę nic nie wiecie – westchnęła Akira. – Byliśmy kiedyś rodem szlacheckim. Jednak Noah dopuścili się zdrady, chcąc zagarnąć dla siebie Innocence i zdobyć władzę nad innymi rodami. Tamte sprzymierzyły się przeciwko nam i wygnały nas z Soul Society. Odrodziliśmy się jako ludzie, ale ze względu na nasze moce jesteśmy silniejsi niż zwykli śmiertelnicy i możemy się reinkarnować.
            - Nie miałam pojęcia.
            - Wygnani zostali wszyscy, choć nie każdy wspierał politykę Milenijnego. Ale tylko mój brat miał odwagę przeciwstawić mu się otwarcie. Może to dlatego, że był jednym z pierwszych shinigami… Był wierny swoim towarzyszom broni. Zawsze go za to podziwiałam, ale został zabity przez Milenijnego za zdradę.
            - Jak miał na imię?
            - Shougo.
            - Przykro mi.
            - To było tysiąc lat temu. Pogodziłam się już z tym, choć niegdyś szukałam go wszędzie. Tutaj, a nawet w Piekle.
            - A więc nie zgadzasz się z Aizenem i Milenijnym – podchwyciła Ayane.
            - To i tak bez znaczenia.
            - A kogo przypomina ci moja siostra? – zaciekawił się Hiroya. – Twojego brata?
            - Nie. Naszą przyjaciółkę. Sakurai Hanae. Była córką pierwszego Generała Dowódcy. Jeśli się nie mylę, jej młodszy brat Yamamoto obecnie nosi ten tytuł.
            - Głównodowodzący miał siostrę?
            - Była zdolną shinigami. Najlepszą. Kazumi nieco mi ją przypomina. W jej spojrzeniu jest coś…
            - Rozumiem.
            - Przygotujcie się, jesteśmy już niedaleko – oznajmiła nagle Akira, przerywając dotychczasową pogawędkę. – Nie mogę zagwarantować, że Kazumi nie spróbuje z wami walczyć.
            - Ale musimy jeszcze potem odnaleźć przyjaciół, z którymi się odłączyliśmy.
            Na to już nie uzyskali odpowiedzi. Zresztą chwilę później doszli do drzwi, za którymi faktycznie zastali Kazumi.
            Siedziała na sofie. Słysząc kroki podniosła się z nadzieją, że to Ryou. Na widok Hiroyi, Ayane i Akiry na jej twarzy pojawiło się rozczarowanie.
            - Kazumi – powiedział Hiroya, ale kiedy próbował się zbliżyć, sięgnęła po zampakuto.
            - Kim jesteś? Gdzie jest Ryou? Miał tu przyjść.
            - Kazumi, nie poznajesz nas? To ja, Ayane. Twoja przyjaciółka. Hiroya jest twoim bratem. Jedynym, ukochanym bratem.
            - Kazumi otrząśnij się – warknęła Akira. – Twoi przyjaciele przeszli wiele trudów, by cię odnaleźć. Wiem, że gdzieś tam jesteś. Przypomnij sobie, co Ryou, Chikako i Seiko ci zrobili. Staw temu czoła.
            - Nie. Nie! Nie! Kłamiesz! – wrzeszczała gniewnie Kazumi.
            Hiroya postanowił zaryzykować. Doskoczył do niej, zamykając ją w objęciach.
            - Już dobrze, Kazumi. Jesteś bezpieczna. Słyszysz? To ja. Hiroya. Przyszedłem po ciebie. Już dobrze – powtarzał, trzymając ją mocno, nawet po tym jak już przestała się szarpać. – Ayane tu jest. I Shun. I Mitsuko. I nawet Toshiro. Przyszliśmy cię uratować. Nie pozwolimy cię już skrzywdzić. Jesteś bezpieczna.
            Przez dłuższy czas żadne słowa zdawały się do niej nie docierać. Aż w końcu:
            - Hi… Ro… Ya… - wydukała. – Hiroya…
            - Tak. To ja. Jestem tu. Jestem przy tobie.
            Usłyszał szloch i razem osunęli się na ziemię. Kazumi trzymała się kurczowo brata, a szloch powoli przerodził się płacz bólu i rozpaczy.
            - Oni… Ta dziewczyna… Oni ją…
            - Już dobrze. Już wszystko jest dobrze. Nie pozwolimy cię skrzywdzić. Przyszliśmy cię stąd zabrać. Musimy iść.
            - Chcecie zabrać Kazumi – usłyszeli i do pokoju weszła Taraka. Wszyscy skupieni byli na Kazumi. Zbyt mocno, by zauważyć zbliżające się reiatsu shinigami. Zapomnieli, że Taraka jest ich wrogiem. Ayane położyła dłoń na rękojeści miecza, gotowa walczyć. Akira również wyglądała na spiętą. – Bardzo dobrze.
            - Co? – zdziwiła się Hisagi. – Puścisz nas?
            - Kazumi była moją przyjaciółką – powiedziała cicho Taraka. – Wykorzystałam ją… Ale potem nagle przestała ze mną rozmawiać. Jakby zapomniała kim jestem. Oni coś jej zrobili, prawda?
            Akira skinęła głową.
            - Torturowali – wyszeptała tak, by Kazumi nie mogła jej usłyszeć.
            - Na Króla Dusz – jęknęła Taraka, zasłaniając usta dłonią. – Jak mogłam do tego dopuścić… Zabierzcie ją i uciekajcie stąd. Chikako i Seiko już tu idą. Ja spróbuje je tutaj przytrzymać.
            - Nie chcesz wrócić do domu? – zapytał z nadzieją Hiroya. – Może jest dla ciebie jeszcze szansa.
            - Nie ma już dla mnie szansy. Poza tym nie mogę zostawić ojca. Ale wy idźcie. Akira, proszę, wskaż im drogę. Ja powstrzymam Chikako i Seiko. Pośpieszcie się.
            Nie spodziewali się, że Hiroya posunie się do tego, by pozbawić siostrę przytomności. A jednak to zrobił. Potem wziął jej bezwładne ciało na ręce i skinął głową do Ayane i Akiry, które ruszyły przodem. Zanim jednak odszedł, powiedział jeszcze:
            - Dziękuję, Taraka.
            - Idź – rozkazała, robiąc groźną minę. – Przykro mi, że to wszystko tak się skończyło.

1 komentarz:

  1. Niespodziewany zwrot akcji z Akirą, przez co nie do końca nie wiem, co o niej myśleć. No cóż, sprawy są bardziej skomplikowane, nikt tu nie jest typowo zły ani typowo dobry. Coś czuję, że Akira jeszcze odegra sporą rolę w całej nadchodzącej wojnie.
    Z Kazumi miałam rację. Jest to bardzo naturalne i jest mi jej szkoda. Na pewno minie sporo czasu, nim do siebie dojdzie po tym wszystkim, ale teraz najważniejsze, żeby ekipie ratunkowej udało się wraz z nią bezpiecznie uciec.
    I jeszcze Taraka, która pomimo bycia córką Aizena pomaga im, bo Kazumi jest dla niej w jakiś sposób ważna. Drugi raz robisz to w tym rozdziale, żebym nie mogła jednoznacznie określić typu bohatera. I dobrze, bo jest ciekawie. Mimo wszystko.

    OdpowiedzUsuń