Obserwatorzy

Rumours


poniedziałek, 27 stycznia 2020

Chapter 66 ~ Espada


            Żadne z nich nie widziało Visoreda w pełnej formie na żywo. Nie zdawali sobie nawet sprawy z tego, że ich nauczycielka Mashiro była jednym z nich. Wyglądała normalnie, a że nigdy nie walczyła, zdawała się być zwykłą duszą.
            Wiadomość o jej przynależności do Visoredów było sporym zaskoczeniem. Młodzi widzieli je bowiem jedynie na ilustracjach, pokazujących postać z maską. Ale nie przedstawiały one nikogo konkretnie. A przynajmniej nikogo z żyjących Visoredów.
            Tym bardziej ciekawi byli spotkania z Hirako, który dodatkowo był dawnym kapitanem Aizena, dowódcą piątego oddziału jeszcze przed nim i Kirą Izuru. A do tego najwyraźniej też pustelnikiem. Nie mógł być normalny.
            W końcu ponad drzewami zobaczyli dym z ogniska. Bowiem tak wyobrażali sobie życie pustelnika. Gdy podeszli bliżej okazało się jednak, że Hirako nie spał na mchu pod drzewem, lecz w niewielkim domku w lesie. Dym który widzieli wychodził z komina, a nie ogniska. Choć w środku paliło się jedynie światło paleniska.
            Toshiro zapukał do drzwi. Usłyszeli jakieś hałasy, kilka przekleństw i drzwi się otworzyły.
            - Och, to ty – mruknął Hirako, po czym zaraz je zamknął.
            - Otwieraj! – wrzasnął Hitsugaya, waląc w drzwi. – Otwieraj, Hirako!
            - Odwal się! Odzejdźcie!
            - Proszę nas wysłuchać! – zawołał Hiroya. – Moja siostra jest w szponach Aizena i potrzebujemy pańskiej pomocy!
            Na moment nastała cisza. Toshiro już miał wywarzyć drzwi, kiedy otworzyły się ponownie i omal nie wpadł do środka. Wyprostował się, odchrząknął i wszedł, dając znać pozostałym, by zrobili to samo.
            - Aizen – powiedział Hirako, ale nikt do końca nie wiedział, czy to było pytanie, czy stwierdzenie.
            - Powrócił tak, jak przewidywała Setsuko – przytaknął Toshiro.
            - Znał pan moją mamę? – zapytał Hiroya, ściągając na siebie uwagę Shinjiego. – Panie Hirako.
            - Wystarczy Hirako – padło w odpowiedzi. – I tak. Znałem twoją matkę. Była dobrym dzieciakiem. Wiele ciężkich chwil przeżyła przez Aizena. Najbardziej na świecie obawiała się, że powróci. I wrócił. A teraz ma jej córkę, twoją siostrę. Tak?
            - Tak.
            - Chcemy ją uratować – oznajmiła Ayane.
            - A ty jesteś?
            - Ayane Hisagi.
            - Córka Shuheia – uradował się Hirako. – I?
            - Aizawy Hotarubi.
            - Och, to niespodziewane. A ty musisz być Abarai – powiedział, spoglądając na chłopaka z ryżą czupryną.
            - Shun. Moją matką jest Kuchiki Rukia.
            - Tak. Renji od zawsze ją uwielbiał. Dobrze, dobrze. Kto nam jeszcze został…
            - Jestem Ichimaru Mitsuko.
            - Ichimaru? Jest tylko jedna kobieta, która mogłaby pokochać tego lisa – stwierdził Shiji i uśmiechnął się pod nosem. Wyglądał na zmęczonego życiem. - Masumoto Rangiku.
            - Tak.
            - Już? Dowiedziałeś się, czego chciałeś? – warknął Toshiro, chcąc ponaglić Hirako. – Potrzebujemy twojej pomocy w otworzeniu Garganty.
            - Zabierasz te dzieciaki ze sobą, Toshiro? – zapytał Shinji, poważniejąc nagle. – To do ciebie niepodobne. Nigdy wcześniej się tak nie zachowywałeś.
            - Nigdy wcześniej nie byłem w takiej sytuacji jak teraz. Dwie moje podwładne są gdzieś tam.
            - Podwładne – powtórzył Hirako.
            - Proszę.
            - Nie mógłbym odmówić prośby tak uroczym dzieciakom – stwierdził Shinji i zmierzwił włosy Toshiro, jakby też był zaledwie młodzieńcem. – Do jutra wszystko będzie gotowe.
            - Pośpiesz się.
            - Zrobię, co mogę, ale niestety takie coś wymaga czasu. Ciesz się, że w ogóle was wpuściłem. Do tego czasu odpocznijcie – zaproponował Hirako, po czym dodał: - Albo nie. Panowie naznoszą drewna na opał. Jak najwięcej i połóżcie za domem. Będę miał na jakiś czas spokój.
            - My możemy coś ugotować. Wszyscy mamy prowiant – zaproponowała radośnie Ayane.
            - Doskonale.

***
            Nie wiedzieli, gdzie poszedł Hirako. Sami rozeszli się, by wykonać zadania. Mieli nadzieję, że w ten sposób zajmą się czymś i podziękują mężczyźnie za pomoc. Będzie miał też szansę skupić się na przygotowaniach.
            Pojawił się tylko na trochę wieczorem, by zjeść kolację. Przyszedł sam, a mimo to idealnie na czas. I znowu zniknął. Nie było go całą noc, gdy grupa odpoczywała przed wyprawą. Czekało ich kilka ciężkich dni.
            Obudzili się z samego rana, gdy Hirako Shinji wparował do domku, oznajmiając, że wszystko gotowe. Zjedli szybkie śniadanie i udali się z nim do piwnicy w chatce. Ku ich zdumieniu piwnica wyglądała podobnie jak w domu Shinty i Ururu. A tam stała dziwna, kamienna brama i jakieś przybory.
            Dawny kapitan Piątki w skrócie wyjaśnił im, co ich czeka w drodze do Hueco Mundo. Wyjaśnił, że droga jest długa i męcząca, a czasu mało. Potem musieli sobie już radzić sami. Kłamstwem byłoby powiedzieć, że się nie bali. A jednak żadne z nich nie chciało się wycofać.
            - Jesteście pewni? – zapytał Hirako. – Gdy przekroczycie tą bramę, nie będzie już odwrotu.
            - Idziemy! – zadeklarował Hiroya, a wszyscy zgodnie pokiwali głowami.
            - Życzę wam powodzenia.
            - Zawsze możesz iść z nami – rzucił od niechcenia Toshiro.
            - Już dość zrobiłem dla Gotei 13. Nie chcę mieć z tym nic wspólnego, nawet jeśli to córka Setsuko.
            - Jeśli Aizen wygra… - zaczął cicho Toshiro.
            - Wtedy to wszystko tym bardziej nie będzie miało znaczenia – mruknął Hirako.
            - Przykro mi z powodu twojej straty. Może dobrze, że nie szukasz zemsty – rzekł kapitan Dziesiątki, kładąc dłoń na ramieniu Hirako. – Dziękuję za pomoc.
            - Powodzenia.
            - Za mną! – rozkazał Hitsugaya i pierwszy rzucił się w bramę, gdy tylko Hirako ją aktywował.
            Reszta podążyła za nim. Śpieszyli się, biegnąć drogą z duchowej energii. Wszędzie było zimno i ciemno. A ścieżka kruszyła im się pod nogami. Byli jednak na tyle zdeterminowani, że w końcu udało im się dotrzeć do celu. W sercach pojawiła się nadzieja, ale także i strach, w miarę jak jasne światło rosło, w końcu pochłaniając ich w całości.
            Gdy się otrząsnęli, bramy nie było. Był natomiast bezkresny piasek i majaczący gdzieś w dali cień Las Noches.
            - Co my tu mamy – usłyszeli głos. Nie był to jednak Hollow. Sądząc po silnym reiatsu, nienależącym do shinigami, mógł to być jedynie Arrancar. Toshiro zerwał się na równe nogi, chwytając katanę. – Czekaj, czekaj. Ja cię skądś kojarzę, białasku.
            - Nazywam się Hitsugaya Toshiro i jestem kapitanem dziesiątego oddziału Gotei 13.
            - Ach! Jesteś kumplem Setsuko, mam rację?
            Stojący przed nimi Arrancar miał  burzę potarganych, czerwonych włosów. Resztki maski Hollowa z lewej strony twarzy i na lewym uchu, które wydawało się przez to bardziej szpiczaste. A czerwone oczy niczym radosne płomyki wpatrywały się w młodych shinigami.
            - Znasz moją matkę? – zapytał Hiroya.
            - Jesteś synem Setsuko? – zdziwił się Arrancar.
            - Kim jesteś?
            - Ja zapytałem pierwszy.
            - Tak. Nazywam się Kuchiki Hiroya. Setsuko Tomori to moja mama.
            - To ona mnie namówiła do rebelii przeciwko Aizenowi – zaczął Arrancar, marszcząc brwi. – To przez nią spędziłem dwa lata w Piekle.
            Toshiro gotowy był walczyć w każdej chwili.
            - Przepraszam – mruknął Hiroya. – Nie wiedziałem.
            Nagle Arrancar się rozpromienił.
            - Ale było za to interesująco! – dodał z dziwnym entuzjazmem. – Zresztą wydostała nas stamtąd. Dzięki niej mogłem wrócić tutaj. I aż sam nie wierzę, że to mówię, ale rządy Grimmjowa nie były złe.
            - Byłeś jednym z jego ludzi – powiedział Toshiro. – Siódmy Espada.
            - Espada? – przeraziła się Ayane. – Słyszałam o Espadzie od mamy.
            - Mamy?
            - Hotarubi Aizawa.
            - Och, ona też. Ona i Setsuko – zamyślił się Siódmy. – Wciągnęły mnie w ten bajzel, ale dobrze się bawiłem. Potem nastały spokojne czasy. Walczyłem sobie z Grimmjowem i Ivrelą od czasu do czasu. A potem…
            - Pojawili się Noah i Aizen – odgadł Toshiro.
            - Właśnie – przytaknął Espada. – Grimmjow i Ivrela przepadli, ale podejrzewam, że nic im nie jest.
            - Udzielono im schronienia w Seireitei.
            - Ja też zdołałem uciec. Szedłem jak najdalej od Las Noches, dopóki nie zobaczyłem was. Wybiegających z Garganty w stronę Las Noches.
            - Przyszliśmy uratować moją siostrę i jej przyjaciółkę.
            - Siostrę? – powtórzył Siódmy. – Tą czarnowłosą laseczkę? Nic dziwnego, że te czerwone oczy zdawały mi się znajome, jeśli to córka Setsuko.
            - To Settimo Desiderio – wyjaśnił Hitsugaya, westchnąwszy ciężko. – Drugi Siódmy Espada i nasz sprzymierzeniec w wojnie z Aizenem oraz po jej zakończeniu.
            - Więc znasz Las Noches! – uradował się Shun.
            - Jak własną kieszeń.
            - Nie ma mowy – odparł kategorycznie Settimo.
            - Przecież jesteś naszym sprzymierzeńcem!
            - Ale jeszcze mnie nie pojebało, żeby się ładować Aizenowi pod nóż. I wy też nie powinniście.
            - Nie wrócimy. Nie, dopóki nie odzyskamy Kazumi. I ty nam w tym pomożesz – oznajmił z powagą Hiroya. – Dobrze wiesz, że to będzie świetna rozrywka. Sam nie miałeś tam szans, ale wspierając nas…
            - Jesteś zupełnie jak twoja matka – skrzywił się Settimo. – Zgoda. Ale lepiej, żebym się zajebiście bawił.
            - Jak nigdy w życiu – obiecał Hiroya.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz