Żadne z nich nie widziało Visoreda w
pełnej formie na żywo. Nie zdawali sobie nawet sprawy z tego, że ich
nauczycielka Mashiro była jednym z nich. Wyglądała normalnie, a że nigdy nie
walczyła, zdawała się być zwykłą duszą.
Wiadomość o jej przynależności do
Visoredów było sporym zaskoczeniem. Młodzi widzieli je bowiem jedynie na ilustracjach,
pokazujących postać z maską. Ale nie przedstawiały one nikogo konkretnie. A
przynajmniej nikogo z żyjących Visoredów.
Tym bardziej ciekawi byli spotkania
z Hirako, który dodatkowo był dawnym kapitanem Aizena, dowódcą piątego oddziału
jeszcze przed nim i Kirą Izuru. A do tego najwyraźniej też pustelnikiem. Nie
mógł być normalny.
W końcu ponad drzewami zobaczyli dym
z ogniska. Bowiem tak wyobrażali sobie życie pustelnika. Gdy podeszli bliżej
okazało się jednak, że Hirako nie spał na mchu pod drzewem, lecz w niewielkim
domku w lesie. Dym który widzieli wychodził z komina, a nie ogniska. Choć w
środku paliło się jedynie światło paleniska.
Toshiro zapukał do drzwi. Usłyszeli
jakieś hałasy, kilka przekleństw i drzwi się otworzyły.
- Och, to ty – mruknął Hirako, po
czym zaraz je zamknął.
- Otwieraj! – wrzasnął Hitsugaya,
waląc w drzwi. – Otwieraj, Hirako!
- Odwal się! Odzejdźcie!
- Proszę nas wysłuchać! – zawołał Hiroya.
– Moja siostra jest w szponach Aizena i potrzebujemy pańskiej pomocy!
Na moment nastała cisza. Toshiro już
miał wywarzyć drzwi, kiedy otworzyły się ponownie i omal nie wpadł do środka.
Wyprostował się, odchrząknął i wszedł, dając znać pozostałym, by zrobili to
samo.
- Aizen – powiedział Hirako, ale
nikt do końca nie wiedział, czy to było pytanie, czy stwierdzenie.
- Powrócił tak, jak przewidywała
Setsuko – przytaknął Toshiro.
- Znał pan moją mamę? – zapytał Hiroya,
ściągając na siebie uwagę Shinjiego. – Panie Hirako.
- Wystarczy Hirako – padło w
odpowiedzi. – I tak. Znałem twoją matkę. Była dobrym dzieciakiem. Wiele ciężkich
chwil przeżyła przez Aizena. Najbardziej na świecie obawiała się, że powróci. I
wrócił. A teraz ma jej córkę, twoją siostrę. Tak?
- Tak.
- Chcemy ją uratować – oznajmiła Ayane.
- A ty jesteś?
- Ayane Hisagi.
- Córka Shuheia – uradował się
Hirako. – I?
- Aizawy Hotarubi.
- Och, to niespodziewane. A ty
musisz być Abarai – powiedział, spoglądając na chłopaka z ryżą czupryną.
- Shun. Moją matką jest Kuchiki
Rukia.
- Tak. Renji od zawsze ją uwielbiał.
Dobrze, dobrze. Kto nam jeszcze został…
- Jestem Ichimaru Mitsuko.
- Ichimaru? Jest tylko jedna
kobieta, która mogłaby pokochać tego lisa – stwierdził Shiji i uśmiechnął się
pod nosem. Wyglądał na zmęczonego życiem. - Masumoto Rangiku.
- Tak.
- Już? Dowiedziałeś się, czego
chciałeś? – warknął Toshiro, chcąc ponaglić Hirako. – Potrzebujemy twojej
pomocy w otworzeniu Garganty.
- Zabierasz te dzieciaki ze sobą,
Toshiro? – zapytał Shinji, poważniejąc nagle. – To do ciebie niepodobne. Nigdy
wcześniej się tak nie zachowywałeś.
- Nigdy wcześniej nie byłem w takiej
sytuacji jak teraz. Dwie moje podwładne są gdzieś tam.
- Podwładne – powtórzył Hirako.
- Proszę.
- Nie mógłbym odmówić prośby tak
uroczym dzieciakom – stwierdził Shinji i zmierzwił włosy Toshiro, jakby też był
zaledwie młodzieńcem. – Do jutra wszystko będzie gotowe.
- Pośpiesz się.
- Zrobię, co mogę, ale niestety
takie coś wymaga czasu. Ciesz się, że w ogóle was wpuściłem. Do tego czasu
odpocznijcie – zaproponował Hirako, po czym dodał: - Albo nie. Panowie naznoszą
drewna na opał. Jak najwięcej i połóżcie za domem. Będę miał na jakiś czas
spokój.
- My możemy coś ugotować. Wszyscy mamy
prowiant – zaproponowała radośnie Ayane.
- Doskonale.
***
Nie wiedzieli, gdzie poszedł Hirako.
Sami rozeszli się, by wykonać zadania. Mieli nadzieję, że w ten sposób zajmą
się czymś i podziękują mężczyźnie za pomoc. Będzie miał też szansę skupić się
na przygotowaniach.
Pojawił się tylko na trochę
wieczorem, by zjeść kolację. Przyszedł sam, a mimo to idealnie na czas. I znowu
zniknął. Nie było go całą noc, gdy grupa odpoczywała przed wyprawą. Czekało ich
kilka ciężkich dni.
Obudzili się z samego rana, gdy
Hirako Shinji wparował do domku, oznajmiając, że wszystko gotowe. Zjedli
szybkie śniadanie i udali się z nim do piwnicy w chatce. Ku ich zdumieniu piwnica
wyglądała podobnie jak w domu Shinty i Ururu. A tam stała dziwna, kamienna brama
i jakieś przybory.
Dawny kapitan Piątki w skrócie wyjaśnił im, co ich czeka w drodze do Hueco Mundo. Wyjaśnił, że droga jest
długa i męcząca, a czasu mało. Potem musieli sobie już radzić sami. Kłamstwem
byłoby powiedzieć, że się nie bali. A jednak żadne z nich nie chciało się
wycofać.
- Jesteście pewni? – zapytał Hirako.
– Gdy przekroczycie tą bramę, nie będzie już odwrotu.
- Idziemy! – zadeklarował Hiroya, a
wszyscy zgodnie pokiwali głowami.
- Życzę wam powodzenia.
- Zawsze możesz iść z nami – rzucił od
niechcenia Toshiro.
- Już dość zrobiłem dla Gotei 13.
Nie chcę mieć z tym nic wspólnego, nawet jeśli to córka Setsuko.
- Jeśli Aizen wygra… - zaczął cicho
Toshiro.
- Wtedy to wszystko tym bardziej nie
będzie miało znaczenia – mruknął Hirako.
- Przykro mi z powodu twojej straty.
Może dobrze, że nie szukasz zemsty – rzekł kapitan Dziesiątki, kładąc dłoń na
ramieniu Hirako. – Dziękuję za pomoc.
- Powodzenia.
- Za mną! – rozkazał Hitsugaya i
pierwszy rzucił się w bramę, gdy tylko Hirako ją aktywował.
Reszta podążyła za nim. Śpieszyli
się, biegnąć drogą z duchowej energii. Wszędzie było zimno i ciemno. A ścieżka
kruszyła im się pod nogami. Byli jednak na tyle zdeterminowani, że w końcu
udało im się dotrzeć do celu. W sercach pojawiła się nadzieja, ale także i
strach, w miarę jak jasne światło rosło, w końcu pochłaniając ich w całości.
Gdy się otrząsnęli, bramy nie było.
Był natomiast bezkresny piasek i majaczący gdzieś w dali cień Las Noches.
- Co my tu mamy – usłyszeli głos. Nie
był to jednak Hollow. Sądząc po silnym reiatsu, nienależącym do shinigami, mógł
to być jedynie Arrancar. Toshiro zerwał się na równe nogi, chwytając katanę. –
Czekaj, czekaj. Ja cię skądś kojarzę, białasku.
- Nazywam się Hitsugaya Toshiro i jestem
kapitanem dziesiątego oddziału Gotei 13.
- Ach! Jesteś kumplem Setsuko, mam
rację?
Stojący przed nimi Arrancar miał burzę potarganych, czerwonych włosów. Resztki
maski Hollowa z lewej strony twarzy i na lewym uchu, które wydawało się przez
to bardziej szpiczaste. A czerwone oczy niczym radosne płomyki wpatrywały się w
młodych shinigami.
- Znasz moją matkę? – zapytał Hiroya.
- Jesteś synem Setsuko? – zdziwił się
Arrancar.
- Kim jesteś?
- Ja zapytałem pierwszy.
- Tak. Nazywam się Kuchiki Hiroya.
Setsuko Tomori to moja mama.
- To ona mnie namówiła do rebelii
przeciwko Aizenowi – zaczął Arrancar, marszcząc brwi. – To przez nią spędziłem
dwa lata w Piekle.
Toshiro gotowy był walczyć w każdej
chwili.
- Przepraszam – mruknął Hiroya. –
Nie wiedziałem.
Nagle Arrancar się rozpromienił.
- Ale było za to interesująco! –
dodał z dziwnym entuzjazmem. – Zresztą wydostała nas stamtąd. Dzięki niej
mogłem wrócić tutaj. I aż sam nie wierzę, że to mówię, ale rządy Grimmjowa nie
były złe.
- Byłeś jednym z jego ludzi –
powiedział Toshiro. – Siódmy Espada.
- Espada? – przeraziła się Ayane. –
Słyszałam o Espadzie od mamy.
- Mamy?
- Hotarubi Aizawa.
- Och, ona też. Ona i Setsuko –
zamyślił się Siódmy. – Wciągnęły mnie w ten bajzel, ale dobrze się bawiłem.
Potem nastały spokojne czasy. Walczyłem sobie z Grimmjowem i Ivrelą od czasu do
czasu. A potem…
- Pojawili się Noah i Aizen – odgadł
Toshiro.
- Właśnie – przytaknął Espada. – Grimmjow
i Ivrela przepadli, ale podejrzewam, że nic im nie jest.
- Udzielono im schronienia w
Seireitei.
- Ja też zdołałem uciec. Szedłem jak
najdalej od Las Noches, dopóki nie zobaczyłem was. Wybiegających z Garganty w
stronę Las Noches.
- Przyszliśmy uratować moją siostrę
i jej przyjaciółkę.
- Siostrę? – powtórzył Siódmy. – Tą czarnowłosą
laseczkę? Nic dziwnego, że te czerwone oczy zdawały mi się znajome, jeśli to
córka Setsuko.
- To Settimo Desiderio – wyjaśnił Hitsugaya,
westchnąwszy ciężko. – Drugi Siódmy Espada i nasz sprzymierzeniec w wojnie z
Aizenem oraz po jej zakończeniu.
- Więc znasz Las Noches! – uradował się
Shun.
- Jak własną kieszeń.
- Nie ma mowy – odparł kategorycznie
Settimo.
- Przecież jesteś naszym
sprzymierzeńcem!
- Ale jeszcze mnie nie pojebało,
żeby się ładować Aizenowi pod nóż. I wy też nie powinniście.
- Nie wrócimy. Nie, dopóki nie
odzyskamy Kazumi. I ty nam w tym pomożesz – oznajmił z powagą Hiroya. – Dobrze wiesz,
że to będzie świetna rozrywka. Sam nie miałeś tam szans, ale wspierając nas…
- Jesteś zupełnie jak twoja matka –
skrzywił się Settimo. – Zgoda. Ale lepiej, żebym się zajebiście bawił.
- Jak nigdy w życiu – obiecał Hiroya.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz