Zdziwiła
się, gdy dostała wezwanie do Jedynki. Przecież nic nie przeskrobała. No… Co
prawda wtargnęła na zebranie kapitanów, ale w normalnych okolicznościach i tak
by na nim była. Gdyby jej mąż nie próbował ukryć przed nią sprawy.
Gdy zjawiła się w siedzibie oddziału
pierwszego, przywitał ją Ayasegawa. Nic nie mówił, o nic nie pytał. Po prostu
ją przytulił. Doceniała wsparcie i odwzajemniła uścisk. Nie widziała się z
Yumichiką, odkąd myślała, że Byakuya ją zdradza. A teraz okazało się, że jej
córka przeszła na stronę wroga.
- Idź – powiedział, ucałowawszy ją w
czoło.
Tak też zrobiła. Przeszła do końca
korytarza i zapukała do drzwi, po czym weszła do środka. Genryusai popatrzył na
nią i westchnął ciężko.
- Jeśli chodzi o moje wtargnięcie na
zebranie to… - zaczęła, ale przerwał jej i pokiwał przecząco głową. - Nie o to chodzi?
Usiadła na krześle, gdy dał jaj
znać.
- Mam złe wieści – oznajmił ze
smutkiem.
- Jakie? Bo wątpię, że może być
jeszcze gorzej.
- Chodzi o anomalię i powrót Aizena.
- Sprawdziłem wielokrotnie, ale
brakuje w sejfie jednego z Innocence. Nie ma jednak żadnych śladów włamania, co
oznacza, że był to ktoś, kto znał szyfr.
- A szyfr znasz tylko ty i ja –
dokończyła za niego Setsuko. – Podejrzewasz mnie?
- W życiu nie zrobiłabyś niczego, co
zagroziłoby wypuszczeniem Aizena na wolność. A więc musiał to być ktoś z
naszego otoczenia.
- Więc uważasz, że to sprawka Kazumi - odgadła Setsuko.
- Wiedziałaś? – bardziej stwierdził
niż spytał.
- Ktoś z mojego otoczenia, kto
mógłby wywnioskować, jaki szyfr wymyśliłam? I zarazem kto byłby tak głupi lub
arogancki, żeby wykraść Innocence. Ktoś kto zarazem ma też wolny wstęp do twojego
biura i ogromne zaufanie oraz sympatię wszystkich w koło? – wymieniała Setsuko
i zaśmiała się, ale był to niewesoły śmiech. – Tylko jedna osoba pasuje do tego
opisu. Ta sama, którą widziano z Aizenem. I ta sama, którą Itsuko i Shirai
podobno widzieli w pobliżu anomalii tamtego dnia.
- Czyli wiedziałaś. I próbowałaś ją
chronić - stwierdził Głównodowodzący i Setsuko nie miała wątpliwości, że domyślał się więcej rzeczy, niż przyznawał.
- Dziwisz mi się? – zapytała Setsuko.
– Oczywiście, że próbowałam ją chronić, z nadzieją, że jest bezpieczna i wróci.
Ba. Skasowałam nawet dane z anomalii, by nikt nigdy się nie przekonał, czy są
tam śladowe ilości jej reiatsu. Ale Urahara chyba się domyślał.
- Potrafię to zrozumieć, moja droga –
rzekł po chwili Genryusai. – Sam również chroniłem w życiu kilka osób, choć
najwyraźniej nigdy nie kończyło się to dobrze. No, może z jednym wyjątkiem,
który pozwala mi wierzyć, że miałem rację. Bo ona wyrosła na wspaniałą kobietę,
uczącą młodych shinigami szermierki.
- Nie zrobiłeś błędu, dziadku. Ja
popełniłam ich wiele. W kwestii wychowania Kazumi.
- Nie myli się tylko ten, kto nic
nie robi. Zresztą wydaje mi się, że wiem, kiedy Kazumi miała szansę wykraść
Innocence. To był też mój błąd – stwierdził Głównodowodzący i westchnął po raz
kolejny. – Testowaliśmy wtedy system ochronny w oddziale dwunastym, pamiętasz? Od
Ayasegawy wiem, że Kazumi przyszła do mnie bardzo czymś wkurzona. Siedziała
jakiś czas, czekając na mnie, ale byłem zbyt zajęty, by się zainteresować. W
końcu wyszła. Myślę, że wtedy zabrała Innocence. To było dosłownie kilka dni
przed anomalią, ale wtedy nic sobie z tego nie robiłem.
- Rozumiem.
- Dlatego też nie przekazałem tych
informacji ani Radzie, ani Sui Feng.
- Dziękuję. Ale wezwałeś mnie tylko
po to, by mi to powiedzieć?
- Być może Kazumi została
zmanipulowana, a to okoliczności łagodzące.
- Zmanipulowana przez kogo? –
zapytała z powątpiewaniem Setsuko. - Przecież nie przez Aizena, który był
zapieczętowany.
- Przez kogoś, kogo przez lata chroniłem. Chciałem
ci coś opowiedzieć. Myślę, że to rzuci nowe światło na całą sprawę. Posłuchaj –
poprosił Genryusai. – Opowiadałem ci kiedyś niechlubną historię Gotei 13 oraz
prawdziwą historię o Innocence, prawda?
- Tak.
- Gdy sam byłem jeszcze młody, nawet
młodszy niż ty teraz, dowodziłem drugą z pięciu grup bojowych. W niej była
między innymi moja dobra przyjaciółka, Aizen Reiko, babcia Aizena Sousuke.
- Tak, to pamiętam. Reiko, Shougo, Suishou
i Akihito. Twoja grupa.
- To Reiko wychowała Sousuke, bo jego
rodzice zmarli, gdy był jeszcze podlotkiem. Byli shinigami i zginęli w boju. I
choć wiele rzeczy Gotei 13 i Rada zdecydowały się zataić ty i dowódcy i tak
uzyskaliście ogromną wiedzę na temat tego, co się niegdyś wydarzyło.
- Była to kluczowa wiedza dla odbudowy Soul
Society i Gotei 13. Tak samo jak projekt „Teorii”.
- Tak, ale dowiedzieliście się dużo za
późno. Może ta wiedza coś by zmieniła. Może łatwiej byłoby wam zrozumieć
działania Aizena. On wychował się na tych historiach. Wiedział o Innocence, o wygnaniu
Noah, o pierwszej wojnie, początkach Gotei 13. O wszystkim – wyjaśnił z powagą Głównodowodzący.
Na chwilę zamilkł. – Reiko opowiadała mu to wszystko. Zawsze o tym wiedziałem.
- No rozumiem.
- Aizen Sousuke poszedł do Akademii
Shino, by naprawić Gotei 13. Chciał je zmienić od środka. Żeby nie było już
zatajania prawdy, kłamstw. Żeby było tak, jak jest dzisiaj.
- No, to mu się udało.
Szkoda tylko, że tylu shinigami musiało zginąć – sarknęła Setsuko, coraz
bardziej poirytowana tą sielankową opowiastką.
- Nie. Wtedy jego plany
były ambitne, ale nie niemożliwe - zaprzeczył Genryusai. - Bardzo dobrze rokował. Reiko wychowała go
bardzo dobrze i z miłością – dodał. – Nikt nie sądził, że tak
uczynny i dobroduszny chłopak stanie się… Potworem. Skończył Akademię Shino z
doskonałymi wynikami. Wstąpił do piątego oddziału, jeszcze za czasów, gdy
dowodził tam Shinji Hirako.
- Tak, to pamiętam. Dobre
oceny też mnie nie zdziwiły. Nie bez powodu zdołał wszystkich oczarować i oszukiwać przez tak wiele lat.
- Nie. On na początku
naprawdę taki był. Dobry, przyjazny. Dopiero potem zrobił z tego maskę. Na
początku swojej kariery w oddziale, nie mógł się odnaleźć wśród rówieśników.
Zazdrościli mu zdolności oraz tego, że wywodził się z dobrej rodziny, szlacheckiej wręcz, a walki
uczył się od swojej babci. Do tego był wychowany w tradycyjny sposób. Wiedział więcej niż kiedykolwiek powinien.
- Powinnam mu współczuć?
- Trafił do grupy Atsushi
Mei – kontynuował Genryusai, niezrażony komentarzem Setsuko. – Była dobrą, miłą
dziewczyną. Chyba jako jedyna potrafiła zrozumieć Sousuke. Była dla niego miła i
opiekowała się młodszym o kilka lat kolegą. Ale przede wszystkim posiadała taką
samą wiedzę co on.
- Skąd o wszystkim
wiedziała? Atsushi Mei. Nigdy o niej nie słyszałam.
- Była zdolną dziewczyną.
Ale miała sekret o którym wiedzieli tylko nieliczni. Wywodziła się z klanu
Noah.
- Co? I została w
Seireitei?
- Nie wszyscy Noah byli
zdrajcami – zauważył Yamamoto. – Wygnano cały klan, obawiając się zemsty ze
strony tych, którzy by zostali. Dlatego nawet dzieci i młodzież, która nie
miała nic wspólnego ze sporem, została wygnana.
- Na przykład Road.
- Właśnie. Ale z Ako,matką
Mei było inaczej. Była nieślubnym dzieckiem. Jej matka zostawiła ukochanego,
gdy dowiedziała się, co planują Noah. Nigdy go nie poślubiła. Związała się z
kimś z rodziny Atsushi, kto zgodził się wychować Mei, jak swoją. Toteż teoretycznie
nie była z klanu Noah.
- A jednak coś poszło nie
tak - zauważyła Setsuko.
- Jej ojciec musiał się z Ako skontaktować w jakiś sposób. Może już w świecie ludzi, gdy już jako shinigami chodziła tam na misje. Przekazał jej całą wiedzę. Ale o tym dowiedziałem się dużo później.
Za późno.
- A Ako przekazała swoją
wiedzę Mei, tak? I niech zgadnę, Mei nawet bardziej niż matka, czuła się
częścią rodu i pragnęła ich tu przywrócić.
- Tak. Ale wtedy nikt się
nie zorientował. A Aizen i Mei świetnie się dogadywali. Zakochali się. A
przynajmniej Aizen zakochał się w Mei.
- Jakoś nie mogę sobie
tego wyobrazić – stwierdziła Setsuko, krzywiąc się. – Zakochany Aizen… - wzdrygnęła się na tę myśl. - Nope...
- Był młody i naiwny. I
Mei to wykorzystała. Może nawet też go kochała, ale… Ale tak było – kontynuował
opowieść Genryusai. – Już wtedy musiała mieć ułożony plan i współpracować z
Noah. I z czasem wtajemniczyła Aizena w swoje plany.
- Chcesz mi powiedzieć,
że popełnił wszystkie te zbrodnie w imię miłości? To jakaś kpina!
- Ty najlepiej wiesz, ile
potrafimy zrobić z miłości. Ile lat wierzyć w ukochaną osobę lub chronić kogoś
bliskiego, nawet ryzykując wiecznym cierpieniem w piekle.
- Nie lubię, gdy to robisz
– mruknęła kobieta, wywracając oczami.
- Chcę ci tylko pokazać,
że Aizen… Nie. Że nikt nie rodzi się zły. Aizen jest złoczyńcą i szaleńcem, ale
także ofiarą.
- To co ona mu zrobiła?
- Zawładnęła jego
umysłem. Niektórzy już wtedy podejrzewali, że Mei jest chora psychicznie i
ostrzegali mnie. Miała obsesję na punkcie siły i władzy, ale myślałem, że to
tylko ambicje, by kiedyś awansować na kapitana. Nie wiedziałem o obsesji na
temat rodu Noah.
- Czyli już wtedy
wykazywała jakieś niepokojące cechy. To dlatego Rada była tak ostrożna, gdy
chodziło o łamanie zasad…
- Próbowaliśmy
odseparować Aizena od Mei. Ostrzegaliśmy go, by trzymał się z daleka. Ale nie
słuchał. Nikt nie sądził wtedy, ale było już zbyt późno. Gdy nie mogli się
spotykać, znaleźli gdzieś kryjówkę. Podejrzewam, że w Hueco Mundo, które
później stało się królestwem Aizena.
- Odesparować jak?
- Zabranialiśmy im kontaktu, próbowaliśmy nawet przenieść ich do różnych oddziałów. Bez skutku.
- No ładnie...
- Gdy zauważyliśmy niepokojące zachowanie Mei, ona i Aizen już dawno byli ze sobą bardzo blisko. A Mei prawdopodobnie już wtedy kontaktowała się z Noah.
- Odesparować jak?
- Zabranialiśmy im kontaktu, próbowaliśmy nawet przenieść ich do różnych oddziałów. Bez skutku.
- No ładnie...
- Gdy zauważyliśmy niepokojące zachowanie Mei, ona i Aizen już dawno byli ze sobą bardzo blisko. A Mei prawdopodobnie już wtedy kontaktowała się z Noah.
- I to Mei poznała z nimi Aizena? To nie on pierwszy sprzymierzył się z nimi i Milenijnym? Więc dlaczego nigdy wcześniej o niej nie słyszałam?
- Zaszła w ciążę.
- Ale że z Aizenem? - przeraziłą się Setsuko. - Na Króla
Dusz! To Aizen ma dziecko?
- Odizolowaliśmy Mei, bo
już wtedy nie było wątpliwości, że stanowi zagrożenie. Przebywała jednak w
dobrych warunkach - wyjaśnił Genryusai, a jego twarz spochmurniała. - Niestety zmarła przy porodzie.
- A dziecko?
- Aizen był wtedy jeszcze strasznie młody, więc powiedzieliśmy mu, że dzuecji zmarło razem z matką. Jego córkę zaś umieściliśmy u jakiejś rodziny Rukongai.
To byli dobrzy ludzie. Prości, ale wiodący dobre życie w pierwszym dystrykcie.
Mogli się nią należycie zająć, ale sami nie mogli mieć dzieci.
- Córka? – zapytała
Setsuko. – Aizen ma córkę?
- Domyślasz się już? - Genryusai popatrzył na kobietę znacząco. - Córka
Aizena ma na imię Taraka.
- Przyjaciółka Kazumi –
wyszeptała Setsuko.
- Nie chcieliśmy karać
dziecka. W rodzinie zastępczej miało dobrze. I Taraka nigdy nie miała się
dowiedzieć prawdy o swoich rodzicach. O wszystkim wiedzieli tylko nieliczni.
- Taraka dorastała i
została shinigami. Uczyła się razem z Minako i Corrie…
- Tak.
- Aizen dowiedział się – stwierdziła Setsuko. – Że go oszukaliście.
- Najpewniej. Jeśli tak,
to zadbał też, by i Taraka się dowiedziała.
- Myślisz, że to ona zmanipulowała
Kazumi, by pomogła jej uwolnić Aizena? – zapytała z nadzieją Setsuko. – Że Aizen
to wszystko zaplanował, zostawił sobie wyjście zapasowe, gdyby przegrał i przygotował
sposób, by Taraka zdołała go odnaleźć?
- Jest taka możliwość, choć
Taraka nigdy nie wykazała się niepokojącym zachowaniem. Była wzorową shinigami.
Ale z drugiej strony jej matka również długo sprawiała dobre wrażenie, nim
odkryliśmy prawdę.
- Córka Aizena… - Setsuko
pokręciła głową z niedowierzaniem. – To ją i jej matkę chroniłeś.
- Tak. Najpierw Ako, potem Mei, a później Tarakę...
- I Aizen teraz za
wszelką cenę próbuje spełnić marzenia swojej zmarłej ukochanej – powiedziała Setsuko, która zaczyała rozumieć sytuację, a Genryusai skinął głową. – Na Króla Dusz! - wydarła się, mierzwiąc nerwowo włosy. - Teraz wszystko nabiera innego
znaczenia. Wyjaśniałoby też ten uśmiech na jego twarzy nawet po tym, gdy został
zapieczętowany. Ale jeśli to prawda i Kazumi została zmanipulowana przez
Tarakę, to wyjaśniałoby także, dlaczego próbowała uciec i poinformować nas o
powrocie Aizena. Musiała się zorientować, że została oszukana.
- Tak. To możliwa linia
obrony.
- O ile uda nam się ją
uratować…
Ech... Mam mindfucka z tym rozdziałem. W ogóle sobie pomyślałam, że w kontekście tej naszej rozmowy ostatnio,gdy jeszcze rozplanowywałam Corrie, Twój Yama-jii jest inny. Bardziej dba o innych, zwłaszcza tych, którzy w jakiś sposób są z nim powiązani. Bo ten oryginalny dawno już posłałby Kazumi na śmierć, gdy tylko jacyś shinigami na nią trafią. Do tego historia miłosna Aizena. Tylko Ty z największego psychola Soul Society mogłaś zrobić zakochanego faceta, który robi bajzel dla ukochanej. Chociaż z drugiej strony w tym świetle nie powinnam go oceniać zważywszy na zachowanie Corrie w moich tekstach. Jednak trochę to nierzeczywiste i w głowie mi się nie mieści. Chyba muszę nad tym jeszcze pomyśleć.
OdpowiedzUsuńFakt. Wierzę, że Yama-ji zmiękł trochę przez Setsu też bardziej, ale fakt, że zrobiłam go bardziej ludzkiego. To jednak wiąże się z tym, że u mnie on ma swoją przeszłość. W bleachu było krótko i krwawo.
Usuńzaś Aizen. Motyw taki, że nikt nie rodzi się zły. To był punkt wyjściowy.