Obserwatorzy

Rumours


niedziela, 19 stycznia 2020

Chapter 64 ~ Atsushi Mei


            Zdziwiła się, gdy dostała wezwanie do Jedynki. Przecież nic nie przeskrobała. No… Co prawda wtargnęła na zebranie kapitanów, ale w normalnych okolicznościach i tak by na nim była. Gdyby jej mąż nie próbował ukryć przed nią sprawy.
            Gdy zjawiła się w siedzibie oddziału pierwszego, przywitał ją Ayasegawa. Nic nie mówił, o nic nie pytał. Po prostu ją przytulił. Doceniała wsparcie i odwzajemniła uścisk. Nie widziała się z Yumichiką, odkąd myślała, że Byakuya ją zdradza. A teraz okazało się, że jej córka przeszła na stronę wroga.
            - Idź – powiedział, ucałowawszy ją w czoło.
            Tak też zrobiła. Przeszła do końca korytarza i zapukała do drzwi, po czym weszła do środka. Genryusai popatrzył na nią i westchnął ciężko.
            - Jeśli chodzi o moje wtargnięcie na zebranie to… - zaczęła, ale przerwał jej i pokiwał przecząco głową. - Nie o to chodzi?
            Usiadła na krześle, gdy dał jaj znać.
            - Mam złe wieści – oznajmił ze smutkiem.
            - Jakie? Bo wątpię, że może być jeszcze gorzej. 
            - Chodzi o anomalię i powrót Aizena.
            - Sprawdziłem wielokrotnie, ale brakuje w sejfie jednego z Innocence. Nie ma jednak żadnych śladów włamania, co oznacza, że był to ktoś, kto znał szyfr.
            - A szyfr znasz tylko ty i ja – dokończyła za niego Setsuko. – Podejrzewasz mnie?
            - W życiu nie zrobiłabyś niczego, co zagroziłoby wypuszczeniem Aizena na wolność. A więc musiał to być ktoś z naszego otoczenia.
            - Więc uważasz, że to sprawka Kazumi - odgadła Setsuko.
            - Wiedziałaś? – bardziej stwierdził niż spytał.
            - Ktoś z mojego otoczenia, kto mógłby wywnioskować, jaki szyfr wymyśliłam? I zarazem kto byłby tak głupi lub arogancki, żeby wykraść Innocence. Ktoś kto zarazem ma też wolny wstęp do twojego biura i ogromne zaufanie oraz sympatię wszystkich w koło? – wymieniała Setsuko i zaśmiała się, ale był to niewesoły śmiech. – Tylko jedna osoba pasuje do tego opisu. Ta sama, którą widziano z Aizenem. I ta sama, którą Itsuko i Shirai podobno widzieli w pobliżu anomalii tamtego dnia.
            - Czyli wiedziałaś. I próbowałaś ją chronić - stwierdził Głównodowodzący i Setsuko nie miała wątpliwości, że domyślał się więcej rzeczy, niż przyznawał.
            - Dziwisz mi się? – zapytała Setsuko. – Oczywiście, że próbowałam ją chronić, z nadzieją, że jest bezpieczna i wróci. Ba. Skasowałam nawet dane z anomalii, by nikt nigdy się nie przekonał, czy są tam śladowe ilości jej reiatsu. Ale Urahara chyba się domyślał.
            - Potrafię to zrozumieć, moja droga – rzekł po chwili Genryusai. – Sam również chroniłem w życiu kilka osób, choć najwyraźniej nigdy nie kończyło się to dobrze. No, może z jednym wyjątkiem, który pozwala mi wierzyć, że miałem rację. Bo ona wyrosła na wspaniałą kobietę, uczącą młodych shinigami szermierki.
            - Nie zrobiłeś błędu, dziadku. Ja popełniłam ich wiele. W kwestii wychowania Kazumi.
            - Nie myli się tylko ten, kto nic nie robi. Zresztą wydaje mi się, że wiem, kiedy Kazumi miała szansę wykraść Innocence. To był też mój błąd – stwierdził Głównodowodzący i westchnął po raz kolejny. – Testowaliśmy wtedy system ochronny w oddziale dwunastym, pamiętasz? Od Ayasegawy wiem, że Kazumi przyszła do mnie bardzo czymś wkurzona. Siedziała jakiś czas, czekając na mnie, ale byłem zbyt zajęty, by się zainteresować. W końcu wyszła. Myślę, że wtedy zabrała Innocence. To było dosłownie kilka dni przed anomalią, ale wtedy nic sobie z tego nie robiłem.
            - Rozumiem.
            - Dlatego też nie przekazałem tych informacji ani Radzie, ani Sui Feng.
            - Dziękuję. Ale wezwałeś mnie tylko po to, by mi to powiedzieć?
            - Być może Kazumi została zmanipulowana, a to okoliczności łagodzące.
            - Zmanipulowana przez kogo? – zapytała z powątpiewaniem Setsuko. - Przecież nie przez Aizena, który był zapieczętowany.
- Przez kogoś, kogo przez lata chroniłem. Chciałem ci coś opowiedzieć. Myślę, że to rzuci nowe światło na całą sprawę. Posłuchaj – poprosił Genryusai. – Opowiadałem ci kiedyś niechlubną historię Gotei 13 oraz prawdziwą historię o Innocence, prawda?
- Tak.
- Gdy sam byłem jeszcze młody, nawet młodszy niż ty teraz, dowodziłem drugą z pięciu grup bojowych. W niej była między innymi moja dobra przyjaciółka, Aizen Reiko, babcia Aizena Sousuke.
- Tak, to pamiętam. Reiko, Shougo, Suishou i Akihito. Twoja grupa.
- To Reiko wychowała Sousuke, bo jego rodzice zmarli, gdy był jeszcze podlotkiem. Byli shinigami i zginęli w boju. I choć wiele rzeczy Gotei 13 i Rada zdecydowały się zataić ty i dowódcy i tak uzyskaliście ogromną wiedzę na temat tego, co się niegdyś wydarzyło.
- Była to kluczowa wiedza dla odbudowy Soul Society i Gotei 13. Tak samo jak projekt „Teorii”.
- Tak, ale dowiedzieliście się dużo za późno. Może ta wiedza coś by zmieniła. Może łatwiej byłoby wam zrozumieć działania Aizena. On wychował się na tych historiach. Wiedział o Innocence, o wygnaniu Noah, o pierwszej wojnie, początkach Gotei 13. O wszystkim – wyjaśnił z powagą Głównodowodzący. Na chwilę zamilkł. – Reiko opowiadała mu to wszystko. Zawsze o tym wiedziałem.
- No rozumiem.
- Aizen Sousuke poszedł do Akademii Shino, by naprawić Gotei 13. Chciał je zmienić od środka. Żeby nie było już zatajania prawdy, kłamstw. Żeby było tak, jak jest dzisiaj.
- No, to mu się udało. Szkoda tylko, że tylu shinigami musiało zginąć – sarknęła Setsuko, coraz bardziej poirytowana tą sielankową opowiastką.
- Nie. Wtedy jego plany były ambitne, ale nie niemożliwe - zaprzeczył Genryusai. - Bardzo dobrze rokował. Reiko wychowała go bardzo dobrze i z miłością – dodał. – Nikt nie sądził, że tak uczynny i dobroduszny chłopak stanie się… Potworem. Skończył Akademię Shino z doskonałymi wynikami. Wstąpił do piątego oddziału, jeszcze za czasów, gdy dowodził tam Shinji Hirako.
- Tak, to pamiętam. Dobre oceny też mnie nie zdziwiły. Nie bez powodu zdołał wszystkich oczarować i oszukiwać przez tak wiele lat.
- Nie. On na początku naprawdę taki był. Dobry, przyjazny. Dopiero potem zrobił z tego maskę. Na początku swojej kariery w oddziale, nie mógł się odnaleźć wśród rówieśników. Zazdrościli mu zdolności oraz tego, że wywodził się z dobrej rodziny, szlacheckiej wręcz, a walki uczył się od swojej babci. Do tego był wychowany w tradycyjny sposób. Wiedział więcej niż kiedykolwiek powinien. 
- Powinnam mu współczuć?
- Trafił do grupy Atsushi Mei – kontynuował Genryusai, niezrażony komentarzem Setsuko. – Była dobrą, miłą dziewczyną. Chyba jako jedyna potrafiła zrozumieć Sousuke. Była dla niego miła i opiekowała się młodszym o kilka lat kolegą. Ale przede wszystkim posiadała taką samą wiedzę co on.
- Skąd o wszystkim wiedziała? Atsushi Mei. Nigdy o niej nie słyszałam.
- Była zdolną dziewczyną. Ale miała sekret o którym wiedzieli tylko nieliczni. Wywodziła się z klanu Noah.
- Co? I została w Seireitei?
- Nie wszyscy Noah byli zdrajcami – zauważył Yamamoto. – Wygnano cały klan, obawiając się zemsty ze strony tych, którzy by zostali. Dlatego nawet dzieci i młodzież, która nie miała nic wspólnego ze sporem, została wygnana.
- Na przykład Road.
- Właśnie. Ale z Ako,matką Mei było inaczej. Była nieślubnym dzieckiem. Jej matka zostawiła ukochanego, gdy dowiedziała się, co planują Noah. Nigdy go nie poślubiła. Związała się z kimś z rodziny Atsushi, kto zgodził się wychować Mei, jak swoją. Toteż teoretycznie nie była z klanu Noah.
- A jednak coś poszło nie tak - zauważyła Setsuko.
- Jej ojciec musiał się z Ako skontaktować w jakiś sposób. Może już w świecie ludzi, gdy już jako shinigami chodziła tam na misje. Przekazał jej całą wiedzę. Ale o tym dowiedziałem się dużo później. Za późno.
- A Ako przekazała swoją wiedzę Mei, tak? I niech zgadnę, Mei nawet bardziej niż matka, czuła się częścią rodu i pragnęła ich tu przywrócić.
- Tak. Ale wtedy nikt się nie zorientował. A Aizen i Mei świetnie się dogadywali. Zakochali się. A przynajmniej Aizen zakochał się w Mei.
- Jakoś nie mogę sobie tego wyobrazić – stwierdziła Setsuko, krzywiąc się. – Zakochany Aizen… - wzdrygnęła się na tę myśl. - Nope...
- Był młody i naiwny. I Mei to wykorzystała. Może nawet też go kochała, ale… Ale tak było – kontynuował opowieść Genryusai. – Już wtedy musiała mieć ułożony plan i współpracować z Noah. I z czasem wtajemniczyła Aizena w swoje plany.
- Chcesz mi powiedzieć, że popełnił wszystkie te zbrodnie w imię miłości? To jakaś kpina!
- Ty najlepiej wiesz, ile potrafimy zrobić z miłości. Ile lat wierzyć w ukochaną osobę lub chronić kogoś bliskiego, nawet ryzykując wiecznym cierpieniem w piekle.
- Nie lubię, gdy to robisz – mruknęła kobieta, wywracając oczami. 
- Chcę ci tylko pokazać, że Aizen… Nie. Że nikt nie rodzi się zły. Aizen jest złoczyńcą i szaleńcem, ale także ofiarą.
- To co ona mu zrobiła? 
- Zawładnęła jego umysłem. Niektórzy już wtedy podejrzewali, że Mei jest chora psychicznie i ostrzegali mnie. Miała obsesję na punkcie siły i władzy, ale myślałem, że to tylko ambicje, by kiedyś awansować na kapitana. Nie wiedziałem o obsesji na temat rodu Noah.
- Czyli już wtedy wykazywała jakieś niepokojące cechy. To dlatego Rada była tak ostrożna, gdy chodziło o łamanie zasad…
- Próbowaliśmy odseparować Aizena od Mei. Ostrzegaliśmy go, by trzymał się z daleka. Ale nie słuchał. Nikt nie sądził wtedy, ale było już zbyt późno. Gdy nie mogli się spotykać, znaleźli gdzieś kryjówkę. Podejrzewam, że w Hueco Mundo, które później stało się królestwem Aizena.
- Odesparować jak?
- Zabranialiśmy im kontaktu, próbowaliśmy nawet przenieść ich do różnych oddziałów. Bez skutku. 
- No ładnie...
- Gdy zauważyliśmy niepokojące zachowanie Mei, ona i Aizen już dawno byli ze sobą bardzo blisko. A Mei prawdopodobnie już wtedy kontaktowała się z Noah.
- I to Mei poznała z nimi Aizena? To nie on pierwszy sprzymierzył się z nimi i Milenijnym? Więc dlaczego nigdy wcześniej o niej nie słyszałam?
- Zaszła w ciążę.
- Ale że z Aizenem? - przeraziłą się Setsuko. - Na Króla Dusz! To Aizen ma dziecko?
- Odizolowaliśmy Mei, bo już wtedy nie było wątpliwości, że stanowi zagrożenie. Przebywała jednak w dobrych warunkach - wyjaśnił Genryusai, a jego twarz spochmurniała. - Niestety zmarła przy porodzie.
- A dziecko?
- Aizen był wtedy jeszcze strasznie młody, więc powiedzieliśmy mu, że dzuecji zmarło razem z matką. Jego córkę zaś umieściliśmy u jakiejś rodziny Rukongai. To byli dobrzy ludzie. Prości, ale wiodący dobre życie w pierwszym dystrykcie. Mogli się nią należycie zająć, ale sami nie mogli mieć dzieci.
- Córka? – zapytała Setsuko. – Aizen ma córkę?
- Domyślasz się już? - Genryusai popatrzył na kobietę znacząco. - Córka Aizena ma na imię Taraka.
- Przyjaciółka Kazumi – wyszeptała Setsuko.
- Nie chcieliśmy karać dziecka. W rodzinie zastępczej miało dobrze. I Taraka nigdy nie miała się dowiedzieć prawdy o swoich rodzicach. O wszystkim wiedzieli tylko nieliczni.
- Taraka dorastała i została shinigami. Uczyła się razem z Minako i Corrie…
- Tak.
- Aizen dowiedział się – stwierdziła Setsuko. – Że go oszukaliście.
- Najpewniej. Jeśli tak, to zadbał też, by i Taraka się dowiedziała.
- Myślisz, że to ona zmanipulowała Kazumi, by pomogła jej uwolnić Aizena? – zapytała z nadzieją Setsuko. – Że Aizen to wszystko zaplanował, zostawił sobie wyjście zapasowe, gdyby przegrał i przygotował sposób, by Taraka zdołała go odnaleźć?
- Jest taka możliwość, choć Taraka nigdy nie wykazała się niepokojącym zachowaniem. Była wzorową shinigami. Ale z drugiej strony jej matka również długo sprawiała dobre wrażenie, nim odkryliśmy prawdę.
- Córka Aizena… - Setsuko pokręciła głową z niedowierzaniem. – To ją i jej matkę chroniłeś.
- Tak. Najpierw Ako, potem Mei, a później Tarakę...
- I Aizen teraz za wszelką cenę próbuje spełnić marzenia swojej zmarłej ukochanej – powiedziała Setsuko, która zaczyała rozumieć sytuację, a Genryusai skinął głową. – Na Króla Dusz! - wydarła się, mierzwiąc nerwowo włosy. - Teraz wszystko nabiera innego znaczenia. Wyjaśniałoby też ten uśmiech na jego twarzy nawet po tym, gdy został zapieczętowany. Ale jeśli to prawda i Kazumi została zmanipulowana przez Tarakę, to wyjaśniałoby także, dlaczego próbowała uciec i poinformować nas o powrocie Aizena. Musiała się zorientować, że została oszukana.
- Tak. To możliwa linia obrony.
- O ile uda nam się ją uratować…

2 komentarze:

  1. Ech... Mam mindfucka z tym rozdziałem. W ogóle sobie pomyślałam, że w kontekście tej naszej rozmowy ostatnio,gdy jeszcze rozplanowywałam Corrie, Twój Yama-jii jest inny. Bardziej dba o innych, zwłaszcza tych, którzy w jakiś sposób są z nim powiązani. Bo ten oryginalny dawno już posłałby Kazumi na śmierć, gdy tylko jacyś shinigami na nią trafią. Do tego historia miłosna Aizena. Tylko Ty z największego psychola Soul Society mogłaś zrobić zakochanego faceta, który robi bajzel dla ukochanej. Chociaż z drugiej strony w tym świetle nie powinnam go oceniać zważywszy na zachowanie Corrie w moich tekstach. Jednak trochę to nierzeczywiste i w głowie mi się nie mieści. Chyba muszę nad tym jeszcze pomyśleć.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Fakt. Wierzę, że Yama-ji zmiękł trochę przez Setsu też bardziej, ale fakt, że zrobiłam go bardziej ludzkiego. To jednak wiąże się z tym, że u mnie on ma swoją przeszłość. W bleachu było krótko i krwawo.
      zaś Aizen. Motyw taki, że nikt nie rodzi się zły. To był punkt wyjściowy.

      Usuń