Obserwatorzy

Rumours


poniedziałek, 13 stycznia 2020

Chapter 62 ~ Riot in Hueco Mundo.

Pisząc kocówkę tego rozdziału przypomniałam sobie, jak zaczęła się historia Byakuyi i Setsuko. Byli zaskakującą parą, nawet dla mnie, bo nigdy nie planowałam ich spiknąć razem. A jednak Setsuko zbuntowała się przeciwko byciu z Kazumą. Z Byakuyą tworząc całkiem niezłą parę. A wszystko się zaczęło od czyjegoś marudzenia na Kazumę, a potem czyjeś historie i rozkminy sprawiły, że powstał Doff. 


         Wieść o powrocie Aizena dotarła już nawet do niego. Głównie dzięki Ivrelli, która niedawno udała się do Seireitei, gdzie została poinformowana o sytuacji. Jednak Grimmjow nic sobie z tego nie robił. Sam widział jak Setsu i Hotarubi zapieczętowały Aizena w najgłębszych czeluściach Piekła, z którego ledwo zdołali się wydostać, a i tak zajęło im to sporo czasu.   Jednak teraz, gdy jakimś cudem wieść rozeszła się szerzej, choć tylko on i Ivrela wiedzieli i wybuchło powstanie zwolenników Aizena, sprawa zrobiła się poważna. Zaczęło się od komentarzy i sprzeciwów wobec jego decyzji. Jednak to szybko eskalowało w wojnę domową pomiędzy Arrancarami.
            Powstały dwa obozy. Zwolenników Grimmjowa i zwolenników Aizena, jednak ta pierwsza grupa szybko malała, gdyż część Arrancarów obawiając się Aizena, wolała dołączyć do jego sił.
            Nie było już sensu się powstrzymywać. Ivrela cały czas wspierała Grimmjowa w walce. Ten zaś przyjął już swoją prawdziwą formę. Nie było sensu się powstrzymywać, skoro musiał pokazać tym miernotom, kto jest królem.
            Zamierzał ich zmiażdżyć. Przebijał się przez ściany swojego królestwa, niszcząc kolejnych wrogów. Doskakiwał, chwytając za głowy i dosłownie miażdżył je w dłoniach. Ivrela pilnowała jego tyłów. Jak zawsze zresztą.
            Nagle ich oczom ukazała się brama. Stała nieprzyczepiona do żadnej ściany. I żadne z nich nigdy jej wcześniej nie widziało. Gdy się otworzyła, z jasnej poświaty wyłoniła się dobrze znana sylwetka.
            - Aizen – wysyczał Grimmjow, ale nie wyglądał na przestraszonego.
            Wręcz przeciwnie. Uśmiechał się.
            - Grimmjow – odparł Sousuke i przeczesał włosy, jak to miał w zwyczaju. – Całkiem dobrze się tu urządziłeś, ale teraz musisz odejść.
            Szósty był już gotowy rzucić się na niego, ale powstrzymała go Ivrela.
            - Puszczaj! – fuknął, ale ona tylko wskazała brodą, by spojrzał do przodu.
            Za Aizenem ze światła wyłaniały się kolejne sylwetki. To było kilkanaście osób, z tego Ivrela kilka rozpoznawała jako klan Noah. Dopiero dwie inne osoby mocno ją zaskoczyły. Rozpoznała w zastępach Aziena także dwie shinigami, a jedną z nich znała bardzo dobrze.
            - Kazumi! Co ty wyprrrrawiasz! – wrzasnęła na nią, jednak dziewczyna tylko się uśmiechnęła.
            Mimo wszystko Grimmjow nie dał się powstrzymać. Wraz ze swoimi zwolennikami ruszył z całą siłą, przebijając się przez Noah w stronę Aizena. Ten jednak nie walczył, pozostawiając walkę swoim towarzyszom.
            Wkrótce okazało się, że Aizen i Noah połączywszy siły z Arrancarami, mieli miażdżącą przewagę. Tylko cudem Ivreli udało się przekonać Grimmjowa do odwrotu i zabrała go do Soul Society, gdzie udzielono im schronienia, choć niezbyt chętnie.
            To spowodowało zwołanie kolejnego zebrania kapitanów Gotei 13, aby omówić sytuację w nowym świetle. Teraz mieli świadków, którzy widzieli Aizena Sousuke. Nie było wątpliwości, że powrócił.
            - Co tym razem? – zapytał z niezadowoleniem Madarame. – Już i tak mamy dużo pracy.
            - To prawda – przytaknął Toshiro. – Właśnie miałem udać się do Karakury, by sprawdzić postępy nad poszukiwaniami Arki. Co może być tak ważnego?
            - Cisza – zagrzmiał Głównodowodzący. – Obawiam się, że sytuacja mocno uległa zmianie. Towarzyszy nam dzisiaj Inukami Ivrel, niezależny konsultant do spraw Hueco Mundo.
            - Hueco Mundo? Coś się tam wydarzyło? – zapytał Urahara.
            - Wydarzyło – potwierdziła Ivrel. Zresztą nie trudno było zgadnąć. Jej ubrania wciąż nosiły ślady walki, ale rany nie były poważne. – Wróciłam tu dosłownie przed chwilą, wraz z Grimmjowem, prosząc o schronienie dla nas.
            - Soul Society to nie przytułek dla Arrancarów – warknął Zaraki.
            - Daj jej mówić – skarcił go Kyouraku.
            - Pomimo tego, że tylko ja i Grimmjow wiedzieliśmy o rzekomym powrocie, wieść się rozeszła i w Hueco Mundo zapanował chaos. Zwolennicy Aizena powstali razem przeciwko nam.
            - To wasz problem. Nie sądzisz, że „król” Hueco Mundo powinien sobie z tym poradzić? – zapytał złośliwie Ichimaru.
            - I radził sobie – odparła Inukami. – Dopóki do Hueco Mundo nie wkroczyli Noah z Aizenem Sousuke na czele.
            - Aizen Sousuke? – zdziwił Ukitake. – Widziałaś go?
            - I ja i Grimmjow i tysiące Arrancarów – padło w odpowiedzi. – Aizen Sousuke stał przed nami we własnej osobie. To nie była iluzja. On tam był. A wraz z nim kilkanaście członków klanu Noah. A także dwie shinigami…
            - Dwie?
            - Jedna ciemnowłosa, stała tuż przy boku Aizena.
            - Taraka – powiedział Toshiro.
            - A druga? – zapytała Sui Feng.
            - Kuchiki Kazumi – odparła po chwili wahania Ivrela.
            Wśród shinigami przeszedł szmer.
            - To oznaczałoby, że Taraka Mizumoto oraz Kuchiki Kazumi dokonały zdrady, przechodząc na stronę wroga – zauważyła kapitan Dwójki.
            - Coś mi w tym nie pasuje – zaprotestował Toshiro. – W takim razie, dlaczego Kazumi uciekła i próbowała nas ostrzec o powrocie Aizena?
            - Rozumiem, że chcesz bronić swojej podwładnej kapitanie Hitsugaya, ale sytuacja nie przedstawia się dobrze – odparł Kurosaki. – Choć być może jest jakieś wyjaśnienie.
            - Niestety w obecnej sytuacji musimy uznać obie shinigami za zdrajczynie – oznajmiła Sui Feng. – I ogłosić oficjalnie ich status oraz list gończy.
            - Prawie dwadzieścia lat temu to samo zrobiliście ze mną – wtrącił się Ichimaru Gin. – A jednak dziś stoję tutaj. Uniewinniony. Nie wiemy na pewno, czy Kuchiki Kazumi dokonała się zdrady.
            - Ale wszystko na to wskazuje – powiedział Byakuya, nieco zbijając wszystkich z tropu.
            Nagle zza drzwi doszły ich krzyki shinigami z pierwszego oddziału i do środka ktoś wtargnął. Burza blond włosów i czerwone, wściekłe spojrzenie, mówiło wszystko.
            - Nie wydaje wam się, że w takiej sytuacji warto byłoby wezwać doradcę? – zapytała gniewnie Setsuko. – Chyba po to otrzymałam to miano, aby móc udzielać konsultacji w sytuacjach awaryjnych. A jednak z jakiegoś powodu, ktoś genialnie stwierdził, że należy mnie trzymać z dala od sprawy! – tu spojrzała na Byakuyę, rzucając gromy z oczu. – A może uznaliście, że nie potrafię poradzić sobie z informacją o powrocie Aizena Sousuke lub tego, że moja córka została porwana?
            - W tym momencie wszystko wskazuje na to, że Kuchiki Kazumi dopuściła się zdrady, a nie została porwana – oznajmiła Sui Feng. – Ivrel Inukami właśnie przekazała nam informacje, że widziała ja w towarzystwie Aizena Sousuke oraz Noah podczas ataku na Hueco Mundo.
            - Bardzo dobrze – odparła Setsuko, choć w środku wszystko się w niej gotowało. – A więc mamy świadków powrotu Aizena.
            - Pozwólcie jej zostać – powiedział Głównodowodzący, odwołując swoich podwładnych. – Zapraszam.
            - Podejrzewam, że to załatwia też kwestię ewentualnej misji ratunkowej, na jaką liczył kapitan Hitsugaya – zauważyła Retsu.
            - Nadal pozostaje kwestia Naito Miho.
            - Prawdopodobnie jest już martwa, skoro nie była widziana razem z pozostałą dwójką shinigami.
            Znaczna część obecnych na zebraniu osób była zdziwiona oraz zaniepokojona spokojem Setsuko. Podejrzewali jednak, że to jedynie pozory.
            - Zgadzam się, że misja ratunkowa jest zbyt ryzykowna. Cokolwiek skłoniło te młode shinigami, aby dołączyły do Aizena, niewiele zmienia. Być może wcześniejszy atak Noah był jedynie pułapką lub zapowiedzią dzisiejszego ataku na Hueco Mundo.
            Gdy spotkanie kapitanów się skończyło, wszyscy zaczęli się rozchodzić, by powrócić do swoich obowiązków. Większość patrzyła na Setsuko nieśmiało. Nieliczni tylko poszli z nią porozmawiać i byli to głównie ci, którzy nie mieli sobie nic do zarzucenia. Kazuma także próbował, lecz wystarczyło jedno spojrzenie kobiety, żeby zrezygnował.
            - A ty dokąd? – zwróciła się Byakuyi, który chciał jak najszybciej wrócić do oddziału i dowiedzieć się, jak Setsuko usłyszała o zebraniu i Aizenie. Miał swoje podejrzenia. – Stój do cholery! – wrzasnęła. Zatrzymał się, stając z nią w twarzą w twarz. Nikt nie spodziewał się tego, co zrobiła Setsuko. Zbliżyła się powoli i wzięła zamach, po czym uderzyła męża w policzek. Nic nie powiedział. Nic nie zrobił. Wściekła spróbowała uderzyć go raz jeszcze, ale tym razem zablokował cios, łapiąc ją za nadgarstek, po czym wziął ją w ramiona. – Jak mogłeś! – krzyczała mu w klatkę piersiową.
            - Zasłużyłem – powiedział cicho. – Prawdopodobnie na drugi także.
            - Tyle co obiecaliśmy sobie szczerość – powiedziała, ale już bez gniewu.
            Świadkowie tego zajścia otrząsnęli się i pospiesznie wyszli, aby zostawić ich samych.
            - Nie wiedziałem, jak ci to przekazać. Przepraszam.
            - Tym razem ci wybaczę – powiedziała Setsuko, uspokajając się nieco. – Ale tylko dlatego, że wiem, że dla ciebie to również jest bardzo ciężkie. Ale zapamiętaj sobie, że jeśli jeszcze raz wywiniesz mi taki numer, to cię zostawię. Z automatu złożę papiery rozwodowe.
            - Kocham cię, Setsuko.


1 komentarz:

  1. Cóż, polecam się na przyszłość, a teraz do rzeczy. Kazumi mogła być iluzją lub równie dobrze mogli ją w czasie tortur zmusić do uległości. Wszystko jest możliwe, w każdą z wersji uwierzę. Bardziej zastanawia mnie, kto podburzył Heuco Mundo przeciwko Grimmowi, choć w sumie pewne podejrzenia mam. Jednak teraz Aizen ma armię na swoich usługach - nie, żeby akumy nie wystarczały - i czas najwyższy się zbroić.
    Wejście Setsu sprowadzało burzę. I słusznie, bo skoro jest doradcą, to w tej chwili właśnie tam jest jej miejsce. Zagrywka Byakuyi trochę mnie rozbawiła. Jakby "kocham cię" rozwiązywało wszystkie problemy, choć mam nadzieję, że to go czegoś nauczy. No i zostawi biednego Renjiego w spokoju. Nie chciał źle przecież.

    OdpowiedzUsuń