Obserwatorzy

Rumours


poniedziałek, 13 stycznia 2020

Chapter 61 ~ Aizen Sousuke is back


Cała grupa zebrała się razem. Nie tylko ta, w której była Kazumi, ale także jej brat Hiroya, Abarai Ichika, Kurosaki Hanae i Murai. Wszyscy spotkali się po to, by razem przedyskutować sytuację. Wiedzieli już bowiem, że Kazumi została porwana. Wieść o rzekomym wyswobodzeniu Aizena Sousuke również się rozeszła. 
- I co? Nic nie zamierzają zrobić? - zapytała Itsuko, łapiąc się pod boki. - Hiroya, Shun?
- Wujek Kazuma powiedział, że oddziały dostały już swoje zadania i na razie musimy zlokalizować Arkę. 
- Od Toshiro usłyszałem to samo - powiedział Shun. - Co prawda zgodził się, bym był w grupie terenowej, która ma za zadanie odnaleźć lokalizację Arki, ale... To i tak nie znaczy, że będą próbowali je uratować. 
- W takim razie zrobimy to sami - oznajmił Hiroya. - Inaczej. Ja zrobię to sam. Kto chce, niech dołączy. 
- Nie pójdziesz sam - stwierdziła Ayane. - Idę z tobą.
            - Oczywiście, że idę - odpowiedziła Itsuko. - Nie zostawię Kazumi. 
            - Ja też - powiedział Shun. 
            - Rozwalimy tych Noah - roześmiał się Shirai. - Wliczcie mnie też. 
            - Ja też idę - zawturowała im Ichika.
            - Nie ma mowy - padło jednak w odpowiedzi. - Rodzice mnie zabiją, jeśli wezmę cię ze sobą. 
            - No to co?
            - Poza tym nie skończyłaś nawet Akademii. 
            - Ale Hiroya idzie. To mój przyjaciel!
            - Ichika, ja mówię poważnie - powiedział stanowczo Shun. - Jeśli coś mi się stanie... Chcę żebyś chociaż ty została z rodzicami. To ważne. 
            - To nie fair. 
            - Wiem, że chcesz iść. Jesteś silna. I właśnie dlatego musisz zostać. Ktoś musi zostać, abyśmy my mogli iść. 
           - Będę was krył - oznajmił Yakumo. - Tak długo jak się da. Niestety nie mogę iść z wami, nie mogę zrobić tego mojemu ojcu. Wybaczcie. 
            - Nikt nikogo nie zmusza - zaświergotała Itsuko. - To dobrze, jeśli ktoś zostanie. 
            - My zostajemy - oznajmił Makoto. 
            - Nie - skontrowała Mitsuko. - Ty zostajesz. Ja idę z nimi. 
            - Żartujesz? Nie możesz iść sama. 
            - W takim razie chodź ze mną. 
            Jednak Makoto nie odpowiedział. 
            - Ukyo? Murai?
            - Pass. 
            - Ja pójdę - powiedział Murai. 
            - Nie wiem, czy to dobry pomysł. Niech idą ci, którzy są shinigami, a nie kadeci - stwierdził Yakumo. - Wszyscy nie możemy iść, bo od razu się wyda, jaki jest plan. Wszystkim nam zależy na Kazumi. Mniejsza grupa ma większe szanse na powodzenie. 
            - Poza tym wydaje mi się, że Toshiro coś planuje - wtrącił Shun. - Rozporządził wszystkim tak, jakby miało go nie być długi czas. A przecież wybieramy się tylko w teren. Do świata ludzi. Sądzę, że zamierza sam iść. Będę tam z nim, wy zaczekacie tutaj, a ja dam wam znać, gdy czegoś się dowiem. 
            - Towarzystwo Toshiro bardzo by nam pomogło, jeśli naprawdę zdecyduje się wyruszyć - przyznał Hiroya. - Ma większe doświadczenie. Walczył już też z Aizenem. No i jest kapitanem. Jest silniejszy niż my wszyscy.

***
           Tego dnia, kapitanowie ponownie zebrali się na obrady kierowane przez Głównodowodzącego. Mieli ustalić wstępnie następne kroki i podzielić się wnioskami oraz informacjami ze swoich zadań. 
           - Poproszę oddział Szósty o sprawozdanie. 
           - Nawiązaliśmy kontakt z Egzorcystami - oznajmił Kuchiki. 
           - Może coś więcej? - podsunął Kyouraku. 
           - Moja trzecia oficer, Corrien Shiroyama wraz z kilkoma podwładnymi przebywa obecnie w kwaterze głównej Egzorcystów, działając jako łącznik między nimi a Gotei 13. Pracują tam nad stworzeniem stałego kanału komunikacyjnego w celu usprawienia kontaktu. 
           - Doskonale. Kapitanie Hitsugaya?
           - Trzecia oficer Dziesiątki, Mizumoto Minako wraz z wyznaczoną do tego grupą moich najlepszych ludzi przeszukuje obecnie Karakurę oraz tereny przyległe w poszukiwaniu śladu - odpowiedział z powagą Toshiro, po czym dodał: - Liczymy jednak na sugestię ze strony Egzorcystów.
            - Oddział trzeci?
            - Karakura zabezpieczona, moi podwładni wspomagają oddział dziesiąty w poszukiwaniach. Wszystkie oddziały otrzymały już szczegółowy raport ze starcia z Klanem Noah. 
            - Czy wszyscy zapoznali się z raportem? Jakieś sugestie?
            - Uważam, że możemy śmiało uznać, że Kuchiki Kazumi miała udział w uwolnieniu Aizena Sousuke. To obciąża ją zarzutami nie tylko dezercji, bo wyraźnie nie była wcześniej więziona, a dopiero po ujawnieniu informacji - zadeklarowała z grobową miną Sui Feng. - W związku z czym jest również zdrajczynią. 
            - Hola, hola. Nawet nie wiemy, czy Aizen Sousuke naprawdę jest na wolności - zaprotestował Kyouraku. 
            - Kuchiki Kazumi, a także członkowie Noah potwierdzili taką samą informację. 
            - Noah mówili o królu. To mógł być ktokolwiek - zaoponował Kazuma. - Nawet Grimmjow zawsze obwieszcza się Królem. Mogło też chodzić o Milenijnego. To żaden dowód. 
            - Kuchiki Kazumi zniknęła w dniu wystąpienia anomalii, ogromnego wybuchu energii, któy mógł mieć związek z uwolnieniem Aizena - ciągnęła dalej Sui Feng, nie zwracając uwagi na podniesione reiatsu Kuchikiego, który wciąz jednak milczał. - Wiedziała o jego ucieczce i najwyraźniej miała kontakt z Noah jeszcze przed porwaniem. To zbyt duży zbieg okoliczności. 
             - Ale to też nie dowód - upierał się Kazuma. 
             - Tomori Setsuko, która osobiście towarzyszyła Aizawie Hotarubi i brała udział w uwięzieniu Aizena, przez lata twierdziła, że nie powiedział on ostatniego słowa. To znaczy, że wątpiła w wytrzymałość pieczęci i możliwość utrzymania Aizena w uwięzi. Czy to nie dowód sam w sobie?
             - To już są spekulacje - wtrącił się Urahara. - Gdybać każdy może, a zdawało mi się, że oddział drugi miał za zadanie przeprowadzić śledztwo i zebrać dowody, a nie bawić się w tworzenie teorii spiskowych.
              - Zgadzam się z Sui Feng - oznajmił Ikkaku. - Niestety szanse na udział młodej Kuchiki w uwolenieniu Aizena są duże.
               - Popieram - rzekła również Unohana. - Zbyt wiele rzeczy świadczy przeciwko niej. Zresztą powszechnie wiadomo, że Kazumi nie tolerowała swojej matki. Być może zrobiła to, choćby po to, by zrobić jej na złość. 
               - To już jest dziecinada - burzył się Kazuma. - Kapitan Unohana, powinnaś wiedzieć lepiej, niż snuć tak naciągane teorie. 
               - Jaka matka, taka córka co? - roześmiał się Zaraki. - Dajcie mi tego drania Sousuke. Rozwalę go tym razem. 
               - Ktoś jeszcze popiera teorię kapitan Sui Feng? - Cisza. Toteż Kapitan dowódca kontynuował: - Kto jest przeciwny?
               - Ja! - oznajmił Kazuma. 
               - Ja - dołączył Urahara. 
               - Ja również - zadeklarował Toshiro. 
               - Reszta rozumiem wstrzymuje się od głosu - westchnął starzec. - Obawiam się, że Rada jest podobnego zdania i musimy uznać Kuchiki Kazumi za podejrzaną o zdradę Gotei 13. 
             - Proponuję wezwać Tomori Setsuko - podsunął Urahara. - Jest naszym wieloletnim doradcą. Jej pomoc w wielu sprawach była nieoceniona. Najlepiej będzie umiała się odnieść do kwestii ucieczki Aizena. 
             - To zły pomysł. Tomori Setsuko jest zamieszana w tą sprawę prywatnie, jej ocena sytuacji może być zaburzona. 
             - W takim razie musielibyśmy z sali wyprosić kapitana Kuchiki, a jednak tego nie zrobiliśmy - zauważył Ukitake. - Zgadzam się z kapitanem Uraharą. Potrzebujemy Setsuko. 
             - Nie ma takiej potrzeby - odezwał się Kuchiki, zaskakując wszystkich. 
            - Rozumiem, że martwisz się o małżonkę, ale potrzebujemy jej konsultacji - nalegał Kisuke. - Chyba że... Ona nic nie wie - zorientował się nagle. - Próbujesz trzymać ją z dala od tego wszystkiego. 
            - Nie ma potrzemy jej w to mieszać. 
            - Ależ jest. Razem z Aizawą Hotarubi i Ichimaru Ginem była najbliżej Aizena. 

***
            Cały dzień był jakiś dziwny. Już poprzednie były, ale dziwność sięgnęła zenitu. Odkąd wróciła do pracy, ludzie patrzyli na nią jakoś inaczej. Jakby pobłażliwie, a może nawet z litością, której tak bardzo nie znosiła. Mało z nią rozmawiali, a gdy to robili, byli jacyś podejrzanie uprzejmi. I gdy myślała, że już nie może być gorzej, było. Zdawało się, że wszyscy szepczą coś za jej plecami. Lecz gdy się odwracała, milkli i rozchodzili w popłochu. 
            Wcześniej myślała, że to z powodu wieści o jej chorobie. Podejrzewała, że ktoś puścił plotę i teraz wszyscy jej współczuli. Nigdy nie przyznała się do utraty zampakuto. Tylko najbliżsi wiedzieli. Może prawda wyszła na jaw? Ale dlaczego mieliby o tym szeptać i przed nią uciekać? Tego nie rozumiała. 
            Próbowała nawet podpytać Rangiku i Hotarubi o zdanie. Opowiedziała im o swoich obserwacjach, ale temat szybko się rozmył. A to znaczyło jedynie, że przyjaciółki również coś ukrywały. Coś było na rzeczy, ale kto mógłby ją oświecić?
            Myślała już nawet o pójściu do Chinatsu albo Hinamori. Może ktoś, kto jej nie lubi, powiedziałby jej prawdę. Jednak niespecjalnie miałą na to ochotę. Wpadła jeszcze na jeden pomysł. I dlatego udała się do Renjiego. 
            Poszła do oddziału Szóstego. Wybrała jednak moment, gdy Byakuya znów wyjdzie, by trenować z Itsuko, a jego podwładni zostaną sami. Gdy weszła do budynku, Corrien właśnie wychodziła. 
           - Witaj, Setsuko - powiedziała z nieco zmartwioną miną. - Jak się miewasz?
           - Dobrze, dziękuję. A co u ciebie Corrien?
           - Dobrze. Przyszłam jedynie podrazucić raport i muszę wracać do pracy. 
           - Rozumiem. 
           - Kapitana nie ma - oznajmiła Shiroyama. - Wyszedł jak zwykle. 
           - Tak, wiem. Przyszłam zamienić kilka słów z Renjim. Jest?
           - Tak, jest w biurze. 
           - Dzięki. A w ogóle gdzie się tak śpieszysz Corrie?
           - Mam sporo rzeczy do zrobienia. Wybacz, Setsuko.
           - Dobrze już cię nie zatrzymuję, pa – mruknęła Setsuko i obserwowała, jak Shiroyama pospiesznie wychodzi. Coś było na rzeczy. Czuła to. Tym bardziej przyśpieszyła kroku, by porozmawiać z Renjim. Zapukała krótko do drzwi i weszła do środka. – Renji, hej.
            - Setsu? Kapitana nie ma, wyszedł niedawno.
            - Och, naprawdę? – zaświergotała, udając zdziwienie. – Jaka szkoda… Ostatnio jest strasznie zajęty i chciałam z nim spędzić trochę czasu.
            - Tak, to wszystko po ostatnim zebraniu kapitanów – odparł Renji i dopiero po chwili zmarszczył brwi, w obawie, że powiedział za dużo.
            - Och? Spotkanie kapitanów? Jakieś nagłe?
            - Tak. Znaczy nie. Po prostu wszyscy mają dużo pracy.
            - Ala tak nagle? – zapytała Setsuko. – Dziwnie…
            - Mniejsza o to. Powiedz jak się czujesz – próbował się ratować Abarai.
            - Dobrze. Ale mam wrażenie, że coś przede mną ukrywasz.
            - Nie, wcale nie.
            - Renji – westchnęła. – Prawda jest taka, że już i tak o wszystkim wiem, ale chciałam poznać szczegóły ze spotkania. A Byakuya jest ciągle zajęty.
            - Naprawdę? – przeraził się Renji. – Skąd się dowiedziałaś o ataku Noah?
            Uśmiechnęła się złośliwie.
            - Właśnie od ciebie – odparła marszcząc brwi. – A więc Noah zaatakowali.
            - Co? Podpuściłaś mnie! – Renji wyglądał na przerażonego. – Mogłem się domyślić.
            - Teraz już musisz powiedzieć mi, co wiesz.
            - Nie mogę.
            - Dlaczego? Bo nie jestem shinigami?
            - Bo skoro kapitan ci nie powiedział, to znaczy że… Ja nie powinienem.
            - Z Byakuyą policzę się później – warknęła, opierając się rękami o biurko, pochylając się nad przyjacielem. – Powiedz mi wszystko co wiesz. Wcześniej nie wyjdę.
            - Kapitan mnie zabije.
            - Nie powiem mu, skąd to wiem. Zresztą nie będzie miał siły się gniewać na nikogo, kiedy z nim skończę. Znów coś przede mną zataił, chociaż obiecaliśmy sobie… - urwała, oddychając szybko. Była wściekła, jak dawno nie. – Renji, jesteś moim przyjacielem. Proszę nie rób mi tego – mówiła dalej. – Ostatnie dni spędziłam czując się mizernie, bo widzę, że ludzie patrzą na mnie z jakąś litością. Szepczą o czymś za moimi plecami, a gdy się odwracam, uciekają. Nie masz pojęcia jakie to frustrujące. I nie mogę liczyć nawet na przyjaciół ani męża, żeby wyjaśnili mi sytuację. Proszę… - jęknęła, patrząc na Renjiego wyczekująco.
            - Dobra!
            - Dziękuję Renji – powiedziała już całkowicie poważnie. – Więc?
            - Ale lepiej usiądź, bo nie spodoba ci się to, co usłyszysz – stwierdził Abarai. Toteż Setsuko zamknęła drzwi do biura na klucz i usiadła naprzeciw przyjaciela, gotowa usłyszeć najgorsze. A Renji zaczął wyjaśnienia: - Zacznę od tego, że Hiroya jest cały. Nic mu nie jest, więc się nie martw. – Setsuko spojrzała na niego z niepokojem. – To on był na miejscu w Karakurze z grupą Kazumy, która patrolowała miasto, kiedy napotkali Noah. Było ich trzech i są to nieznani nam dotychczas członkowie klanu.
            - Ale dlaczego tak nagle zaatakowali?
            - Przyszli tam, podążając za Kazumi.
            - Kazumi? Odnalazła się? – spytała z nadzieją Setsuko, ale Renji spuścił wzrok. – Nie…
            - Gdy ją zabrali, była żywa, tylko nieprzytomna. Podejrzewamy, że została przeniesiona do Arki.
            - Ale dlaczego?
            - Hiroya nagle wyczuł jej reiatsu w Karakurze i poszedł tam razem z szesnastą oficer Naito Miho. Podobno Kazumi uciekła od Noah, by przekazać informacje dla Gotei 13. I dlatego zabrali ją oraz Miho.
            - Ale jaką informację? O Noah?
            - Gorzej – odparł Renji, a Setsuko poczuła, jak miękną jej nogi.
            - Aizen – wyszeptała. – Chodziło o niego, prawda?
            Renji nie odpowiedział. Nie musiał. Teraz wszystko nabierało sensu.

1 komentarz:

  1. Większość dostałaś na bieżąco na mesedżu, więc nie będę się powtarzać. Akcja ruszyła do przodu, a ja już się obawiam, co stanie się, kiedy Setsu powie Byakuyi, że już o wszystkim wie. Będzie awantura, jakiej Seireitei nie widziało. Ja wiem, że on chciał dobrze, ale tak nie wolno. A co by zrobił, gdyby Setsu usłyszała coś przypadkiem, a nie przycisnęła Renjiego? Gdyby usłyszała tylko część? Nad tym się chyba nie zastanowił. Martwię się. I o te wścibskie dzieciaki też, bo wyprawa na Noah i Aizena może mieć katastrofalne skutki.

    OdpowiedzUsuń