Jeszcze tego samego dnia, co uwolnili Aizena, Kazumi
poprosiła Ryou i Chikako, żeby faktycznie oprowadzili ją po Arce. Potrzebowała
tylko trochę odpocząć. Potem wiele godzin spędziła spacerując po sztucznym
mieście.
Przy okazji dowiedziała się, że Ryou i Chikako są kuzynostwem,
co nie było dziwne, biorąc pod uwagę, że byli z tego samego rodu. Byli w tym
samym wieku, i praktycznie wychowali się
razem.
Ale to nie zaprzyjaźnianie się z nimi interesowało
Kazumi, a poznanie Arki. A w szczególności jedne, konkretne drzwi. Nie pomyliła
się, sądząc, że Chikako rzuci komentarz na temat Karakury. Znalazła drogę do
domu.
Wróciła tam w nocy, gdy wszyscy spali. Upewniła się, że
nikt jej nie widział i wyszła. Z momentem, gdy przeszła przez próg, znalazła się
w samym centrum Karakury, przy wyjściu z jakiegoś domu.
***
Siedział
z Miho na dachu, zastanawiając się, co robi Ayane. Martwiło go, że siedziała
sama z tym Sugamo. Nie sądził, aby miało do czegoś dojść. Ale to on powinien być
tam z nią. Pogrążony w myślach, nie od razu zauważył, że nieopodal pojawiło się
nowe reiatsu. Nowe, a zarazem tak dobrze mu znane.
Wyprostował
się. Czyżby ze zmęczenia umysł płatał mu figle? Nie. To naprawdę było reiatsu
Kazumi.
-
Czujesz to? – zapytała Miho. – Ktoś się pojawił. Arrancar?
-
Shinigami.
-
Skąd wiesz.
-
Bo to moja siostra – oznajmił, zrywając się na równe nogi.
-
Zaczekaj! – krzyknęła Miho, rzucając się za nim. – Co jeśli to pułapka.
-
To moja siostra do cholery!
Zdawało
się, że pozostali jeszcze nie zauważyli. Lub byli zbyt daleko, by już tam
dotrzeć. Wyskoczył zza rogu i zobaczył Kazumi. Stała, lekko zdezorientowana na
środku drogi.
-
Kazumi!
-
Hiroya? – zdziwiła się. – Co ty tu robisz?
-
Jesteśmy na patrolu. Co TY tu robisz? Przepadłaś na tyle czasu. Gdzieś ty była?!
Rodzice odchodzili od zmysłów – doskoczył do niej i sam nie wiedział, czy
bardziej chce ją wyściskać, czy nią potrząsnąć. – Co się z tobą działo?
-
To teraz bez znaczenia – powiedziała, rozglądając się nerwowo.
-
Ktoś cię ściga? Jesteś w niebezpieczeństwie? – zapytała Miho, która wreszcie dogoniła
Hiroyę.
-
Nie wiem jeszcze. Chyba nie zauważyli, że się wymknęłam.
-
Kto?
-
Noah.
-
Noah? Byłaś z Noah? – zapytała Miho. – Jak wielu ich jest.
-
Nie wiem, kilku. Może kilkunastu. Ale to nie rozmowa na teraz. Muszę wrócić do
Seireitei i poinformować wszystkich, że wrócił.
-
Kto?
-
Aizen.
-
Jaki Aizen?
-
Aizen Sousuke. Ten, który prowadził wojnę przeciwko shinigami, ten, którego
nasza matka pokonała i którego obawia się do dziś. On wrócił. I najgorzej, że
ja mu w tym pomogłam – oznajmiła z trwogą Kazumi i ukryła twarz w dłonie. – Jak
ja się pokażę w domu?
-
Normalnie. Miho, mogę?
-
Tak. Zaraz otworzę bramę, zabierz siostrę do domu. Ja powiadomię kapitana –
oznajmiła z powagą Miho. – Kazumi, nie martw się. Jesteś już bezpieczna.
-
Nie byłbym taki pewien.
Kazumi
obejrzała się na właściciela głosu.
-
Ryou! Co ty tu robisz?
-
Przyszedłem sprawdzić, czy zatęskniłaś za miastem, czy postanowiłaś nas
zdradzić zupełnie jak twoja matka.
-
Ja…
-
Kto to jest? – zapytał Hiroya, stając pomiędzy Kazumi i Ryou, chcąc ją chronić.
-
Czuliśmy, że coś jest nie tak. Specjalnie zaproponowaliśmy, żeby cię oprowadzić
– usłyszeli także kobiecy głos, który Kazumi rozpoznała jako Chikako. –
Specjalnie pokazaliśmy ci drzwi do Karakury, żeby zobaczyć, czy uciekniesz przy
pierwszej lepszej okazji. Planowałaś to od początku, czy zwyczajnie zmieniłaś
zdanie?
- Odejdźcie, inaczej będziemy musieli was zmusić –
zagroziła Miho.
- Zmusić nas? Słyszałeś to, braciszku? – roześmiała się
Seiko, która pojawiła się znikąd.
- My nie chcemy walczyć. A jedynie zabrać ze sobą
zdrajczynię – oznajmiła Chikako, zeskakując z dachu i podchodząc bliżej.
- Nigdzie jej nie weźmiecie!
- Hiroya – jęknęła Kazumi, marszcząc brwi. – Sama mogę
się bronić.
- Hiroya, zabierz Kazumi i uciekajcie – szepnęła Miho. –
Zatrzymam ich.
- Nie.
- Już! – wrzasnęła Miho, atakując Chikako jednym z
silniejszych kido.
Hiroya chwycił Kazumi za nadgarstek i rzucił się do
biegu, kiedy zorientował się, że wcale nie ciągnie swojej siostry, lecz
Chikako. Puścił ją i odskoczył, rozglądając się nerwowo. Wtedy zobaczył Ryou,
trzymającego ją nieprzytomną na rękach.
- Hiroya, uważaj! – krzyknęła Miho, w ostatniej chwili
unikając ataku Seiko.
Wtedy Chikako nagle zniknęła. Hiroya, wyczuwając kłopoty,
aktywował swoje shikai.
- Przebudź się, Akumu. Bakuhatsu.
Fala skondensowanego, gorącego powietrza buchnęła tuż
przed Chikako, zwiewając jej kamuflaż i zmuszając do uniku.
- Cholera – warknęła Miho. – Hiroya, wracaj do Seireitei,
poinformuj kapitana!
- Ale Kazumi…
- Idź do cholery, ja ich tu zatrzymam!
Nie podobało mu się to. Nie chciał zostawiać siostry w
rękach tego psychola. Nie chciał też zostawiać Miho samej przeciwko tylu
przeciwnikom. Ani Ayane, która była gdzieś tam z Sugamo i być może też teraz
walczyła.
- Nie ma mowy, nie zostawię was tutaj! – zaprotestował,
czując narastający w nim gniew.
Rzucił się do przodu, atakując Chikako. Jednak ta znów
zniknęła. Miho zablokowała nadchodzący atak Seiko, która biegła w jego stronę,
dzierżąc dwa krótkie miecze.
- Obiecałeś słuchać rozkazów – przypomniała mu Miho.
- Nie mogę cię zostawić na pewną śmierć! – krzyknął Hiroya.
Raz po raz atakował, używając Bakuhatsu, zmuszając
Chikako to defensywy.
- Przestań się bawić, Chikako – warknął na nią Ryuo.
- Och no weź, już myślał, że wygra – odparła dziewczyna.
Spojrzała
z powrotem na Hiroyę i zmarszczyła brwi. Przez chwilę patrzył jak
zahipnotyzowany w jej niewidzące oczy. I wtedy znów zniknęła.
-
Może cię nie widzę, ale nadal cię słyszę – oznajmił, ruszając z kataną w jej
stronę.
Uderzył
w coś, choć nie wiedział w co. Wpadł z całym impetem na coś jakby ścianę.
Dopiero gdy upadł, zobaczył budynek. Z nosa leciała mu krew, a w głowie
dudniło.
-
Hiroya! - krzyknęła Miho. – Hiroya!
Sama
odpierała ataki Seiko. Musiała się skupić. Gdy wreszcie udało jej się zadać
kilka ciosów, kolejny omal nie skrócił Kuchikiego o głowę. Pojawił się przed
nią znikąd, w miejscu, gdzie przed chwilą była Seiko.
-
Co do…
-
Uważaj. Chyba nie chcesz zabić swojego podwładnego – zaśmiała się Chikako.
-
Ej, weźmy tą też – zaproponował Ryou.
-
A co z chłopakiem? – zapytała Seiko. – To chyba brat Kazumi.
-
Chrzanić to. Blondyna jest ważniejsza. Jest wyżej w hierarchii.
-
Tak. Stracą oficera.
-
Zabierzmy oboje – mruknęła Seiko, po raz kolejny zwodząc sfrustrowaną Miho.
-
Ja jej nie będę sama taszczyć. Tak weźmiemy ją razem. Chłopaczek niech wróci
poinformować Gotei 13 o powrocie króla.
-
No dobra – mruknęła Seiko.
Jeszcze
kilka razy zażartowała z Miho, aż przeteleportowała się za nią i uderzyła ją w
kark, pozbawiając świadomości.
Hiroya
widział tylko upadające ciało dziewczyny, zanim stracił przytomność na dobre.
***
Bolała go głowa. Otworzył oczy, ale nic nie widział. Zamrugał kilka razy i dopiero wtedy obraz zaczął nabierać ostrości. Ale co się stało? Nie miał pojęcia, dlaczego czuł się, jakby miał roztrzaskaną czaszkę.
- Na Króla Dusz! Budzi się! – usłyszał i skrzywił się z
bólu. – Hiroya, Hiroya. Słyszysz mnie?
- Ayane? – wymamrotał.
- Co się stało? - zapytał Sugamo.
- Co się stało?
- Tak, o to właśnie pytam - przytaknął.
Hiroya uiadł z pomocą Ayane. Zobaczył wokół resztę grupy. Wciąż
był w Karakurze. Wszystko zaczęło do niego wracać. Nagle zerwał się na równe
nogi i omal nie runął z powrotem.
- Spokojnie, kolego – powiedział Sugamo. – Powiedz nam,
co się wydarzyło.
- Kazumi…
- Kazumi? Ona ci to zrobiła?
- Nie. Kazumi i Miho zostały zabrane – powiedział z
przerażeniem. – Noah je zabrali.
- Co?
- On przecież jeszcze bredzi – zawył Aida. – Zabierzmy go
do Ururu i Jinty. I wezwijmy Czwórkę.
- Nie! Nie rozumiecie! – zdenerwował się Hiroya. – One zostały
zabrane przez Noah.
- Spokojnie, po kolei – powiedziała Ayane. – Wierzę ci.
- Kazumi nagle się pojawiła, powiedziała, że uciekła od
Noah. Że… I wtedy oni się pojawili. Trójka z klanu Noah. Zabrali Kazumi i Miho.
Mnie puścili tylko po to, bym przekazał wiadomość o „powrocie króla”.
- Króla?
- Chodziło im o Aizena Sousuke.
- Aizen… Sousuke?
Sugamo pobladł.
- Ej, Suga, umierasz już, staruszku? – zapytał Shinta. –
Weź.
- Jeśli mówiła prawdę i Aizen Sousuke naprawdę wrócił,
musimy zawiadomić kapitana – oznajmił Sugamo, biorąc się nagle w garść.
- Nie możemy wrócić. Musimy pilnować.
- Naszej przełożonej tu nie ma – ryknął. – Weź się w
garść dzieciaku. Nikt się tu nie pojawi. Oni chcą, żeby wiadomość dotarła. Nie
mamy czego tu szukać.
- A co z Miho? – jęknęła Ayane.
- Zawiodłem – wrzasnął Hiroya, uderzając pięścią w
ścianę, o którą wcześniej walnął. – Nie potrafiłem nic zrobić…
- To nie twoja wina – powiedziała Ayane.
- Może gdybym jej posłuchał i zawiadomił kogoś… Ale ja
się uparłem, żeby zostać.
- Nie chciałeś zostawić towarzyszy samych w obliczu zagrożenia.
Nie strofuj się młody – powiedział Sugamo, kładąc dłoń na jego ramieniu. – Nie zawiodłeś.
Spisałeś się świetnie.
- Ale ich nie ma… Nie dałem rady im pomóc.
- To nic. Odzyskamy je.
Mocne zakończenie roku. Po tytule spodziewałam się w sumie wszystkiego, ale i tak wbiło mnie w fotel. Kazumi znów była nieco nieostrożna, powinna to przewidzieć i ja się mogę tylko obawiać, co zrobi Aizen, gdy ją odzyska. A teraz jest ich dwóch. Brrr. Do tego jeszcze dopadli Miho. Czyżbyś to tu zastanawiała się, czy nie porwać Corrie? Jeśli tak, to jestem szczęśliwa, że ten pomysł Ci przeszedł, bo Kira naprawdę nie miałby się komu oświadczyć.
OdpowiedzUsuńHiroya spisał się dobrze. Dopiero niedawno dołączył do Oddziałów, ma mało doświadczenia, ale dał radę. Nawet jeśli przegrał. Moce Noah są jednak dość problematyczne w walce, a i chyba byłoby gorzej, gdyby trafił na takiego Tykiego na przykład. Zrobi się teraz kocioł, a ja już zacieram łapki ze zniecierpliwieniem.
Szczęśliwego Nowego Roku!