Obserwatorzy

Rumours


wtorek, 31 grudnia 2019

Chapter 58 ~ The king is back


            Jeszcze tego samego dnia, co uwolnili Aizena, Kazumi poprosiła Ryou i Chikako, żeby faktycznie oprowadzili ją po Arce. Potrzebowała tylko trochę odpocząć. Potem wiele godzin spędziła spacerując po sztucznym mieście.
            Przy okazji dowiedziała się, że Ryou i Chikako są kuzynostwem, co nie było dziwne, biorąc pod uwagę, że byli z tego samego rodu. Byli w tym samym wieku,  i praktycznie wychowali się razem.
            Ale to nie zaprzyjaźnianie się z nimi interesowało Kazumi, a poznanie Arki. A w szczególności jedne, konkretne drzwi. Nie pomyliła się, sądząc, że Chikako rzuci komentarz na temat Karakury. Znalazła drogę do domu.
            Wróciła tam w nocy, gdy wszyscy spali. Upewniła się, że nikt jej nie widział i wyszła. Z momentem, gdy przeszła przez próg, znalazła się w samym centrum Karakury, przy wyjściu z jakiegoś domu.

***
Siedział z Miho na dachu, zastanawiając się, co robi Ayane. Martwiło go, że siedziała sama z tym Sugamo. Nie sądził, aby miało do czegoś dojść. Ale to on powinien być tam z nią. Pogrążony w myślach, nie od razu zauważył, że nieopodal pojawiło się nowe reiatsu. Nowe, a zarazem tak dobrze mu znane.
Wyprostował się. Czyżby ze zmęczenia umysł płatał mu figle? Nie. To naprawdę było reiatsu Kazumi.
- Czujesz to? – zapytała Miho. – Ktoś się pojawił. Arrancar?
- Shinigami.
- Skąd wiesz.
- Bo to moja siostra – oznajmił, zrywając się na równe nogi.
- Zaczekaj! – krzyknęła Miho, rzucając się za nim. – Co jeśli to pułapka.
- To moja siostra do cholery!
Zdawało się, że pozostali jeszcze nie zauważyli. Lub byli zbyt daleko, by już tam dotrzeć. Wyskoczył zza rogu i zobaczył Kazumi. Stała, lekko zdezorientowana na środku drogi.
- Kazumi!
- Hiroya? – zdziwiła się. – Co ty tu robisz?
- Jesteśmy na patrolu. Co TY tu robisz? Przepadłaś na tyle czasu. Gdzieś ty była?! Rodzice odchodzili od zmysłów – doskoczył do niej i sam nie wiedział, czy bardziej chce ją wyściskać, czy nią potrząsnąć. – Co się z tobą działo?
- To teraz bez znaczenia – powiedziała, rozglądając się nerwowo.
- Ktoś cię ściga? Jesteś w niebezpieczeństwie? – zapytała Miho, która wreszcie dogoniła Hiroyę.
- Nie wiem jeszcze. Chyba nie zauważyli, że się wymknęłam.
- Kto?
- Noah.
- Noah? Byłaś z Noah? – zapytała Miho. – Jak wielu ich jest.
- Nie wiem, kilku. Może kilkunastu. Ale to nie rozmowa na teraz. Muszę wrócić do Seireitei i poinformować wszystkich, że wrócił.
- Kto?
- Aizen.
- Jaki Aizen?
- Aizen Sousuke. Ten, który prowadził wojnę przeciwko shinigami, ten, którego nasza matka pokonała i którego obawia się do dziś. On wrócił. I najgorzej, że ja mu w tym pomogłam – oznajmiła z trwogą Kazumi i ukryła twarz w dłonie. – Jak ja się pokażę w domu?
- Normalnie. Miho, mogę?
- Tak. Zaraz otworzę bramę, zabierz siostrę do domu. Ja powiadomię kapitana – oznajmiła z powagą Miho. – Kazumi, nie martw się. Jesteś już bezpieczna.
- Nie byłbym taki pewien.
Kazumi obejrzała się na właściciela głosu.
- Ryou! Co ty tu robisz?
- Przyszedłem sprawdzić, czy zatęskniłaś za miastem, czy postanowiłaś nas zdradzić zupełnie jak twoja matka.
- Ja…
- Kto to jest? – zapytał Hiroya, stając pomiędzy Kazumi i Ryou, chcąc ją chronić.
- Czuliśmy, że coś jest nie tak. Specjalnie zaproponowaliśmy, żeby cię oprowadzić – usłyszeli także kobiecy głos, który Kazumi rozpoznała jako Chikako. – Specjalnie pokazaliśmy ci drzwi do Karakury, żeby zobaczyć, czy uciekniesz przy pierwszej lepszej okazji. Planowałaś to od początku, czy zwyczajnie zmieniłaś zdanie?
            - Odejdźcie, inaczej będziemy musieli was zmusić – zagroziła Miho.
            - Zmusić nas? Słyszałeś to, braciszku? – roześmiała się Seiko, która pojawiła się znikąd.
            - My nie chcemy walczyć. A jedynie zabrać ze sobą zdrajczynię – oznajmiła Chikako, zeskakując z dachu i podchodząc bliżej.
            - Nigdzie jej nie weźmiecie!
            - Hiroya – jęknęła Kazumi, marszcząc brwi. – Sama mogę się bronić.
            - Hiroya, zabierz Kazumi i uciekajcie – szepnęła Miho. – Zatrzymam ich.
            - Nie.
            - Już! – wrzasnęła Miho, atakując Chikako jednym z silniejszych kido.
            Hiroya chwycił Kazumi za nadgarstek i rzucił się do biegu, kiedy zorientował się, że wcale nie ciągnie swojej siostry, lecz Chikako. Puścił ją i odskoczył, rozglądając się nerwowo. Wtedy zobaczył Ryou, trzymającego ją nieprzytomną na rękach.
            - Hiroya, uważaj! – krzyknęła Miho, w ostatniej chwili unikając ataku Seiko.
            Wtedy Chikako nagle zniknęła. Hiroya, wyczuwając kłopoty, aktywował swoje shikai.
            - Przebudź się, Akumu. Bakuhatsu.
            Fala skondensowanego, gorącego powietrza buchnęła tuż przed Chikako, zwiewając jej kamuflaż i zmuszając do uniku.
            - Cholera – warknęła Miho. – Hiroya, wracaj do Seireitei, poinformuj kapitana!
            - Ale Kazumi…
            - Idź do cholery, ja ich tu zatrzymam!
            Nie podobało mu się to. Nie chciał zostawiać siostry w rękach tego psychola. Nie chciał też zostawiać Miho samej przeciwko tylu przeciwnikom. Ani Ayane, która była gdzieś tam z Sugamo i być może też teraz walczyła.
            - Nie ma mowy, nie zostawię was tutaj! – zaprotestował, czując narastający w nim gniew.
            Rzucił się do przodu, atakując Chikako. Jednak ta znów zniknęła. Miho zablokowała nadchodzący atak Seiko, która biegła w jego stronę, dzierżąc dwa krótkie miecze.
            - Obiecałeś słuchać rozkazów – przypomniała mu Miho.
            - Nie mogę cię zostawić na pewną śmierć! – krzyknął Hiroya.
            Raz po raz atakował, używając Bakuhatsu, zmuszając Chikako to defensywy.
            - Przestań się bawić, Chikako – warknął na nią Ryuo.
            - Och no weź, już myślał, że wygra – odparła dziewczyna.
Spojrzała z powrotem na Hiroyę i zmarszczyła brwi. Przez chwilę patrzył jak zahipnotyzowany w jej niewidzące oczy. I wtedy znów zniknęła.
- Może cię nie widzę, ale nadal cię słyszę – oznajmił, ruszając z kataną w jej stronę.
Uderzył w coś, choć nie wiedział w co. Wpadł z całym impetem na coś jakby ścianę. Dopiero gdy upadł, zobaczył budynek. Z nosa leciała mu krew, a w głowie dudniło.
- Hiroya!  - krzyknęła Miho. – Hiroya!
Sama odpierała ataki Seiko. Musiała się skupić. Gdy wreszcie udało jej się zadać kilka ciosów, kolejny omal nie skrócił Kuchikiego o głowę. Pojawił się przed nią znikąd, w miejscu, gdzie przed chwilą była Seiko.
- Co do…
- Uważaj. Chyba nie chcesz zabić swojego podwładnego – zaśmiała się Chikako.
- Ej, weźmy tą też – zaproponował Ryou.
- A co z chłopakiem? – zapytała Seiko. – To chyba brat Kazumi.
- Chrzanić to. Blondyna jest ważniejsza. Jest wyżej w hierarchii.
- Tak. Stracą oficera.
- Zabierzmy oboje – mruknęła Seiko, po raz kolejny zwodząc sfrustrowaną Miho.
- Ja jej nie będę sama taszczyć. Tak weźmiemy ją razem. Chłopaczek niech wróci poinformować Gotei 13 o powrocie króla.
- No dobra – mruknęła Seiko.
Jeszcze kilka razy zażartowała z Miho, aż przeteleportowała się za nią i uderzyła ją w kark, pozbawiając świadomości.
Hiroya widział tylko upadające ciało dziewczyny, zanim stracił przytomność na dobre.

***

            Bolała go głowa. Otworzył oczy, ale nic nie widział. Zamrugał kilka razy i dopiero wtedy obraz zaczął nabierać ostrości. Ale co się stało? Nie miał pojęcia, dlaczego czuł się, jakby miał roztrzaskaną czaszkę.
            - Na Króla Dusz! Budzi się! – usłyszał i skrzywił się z bólu. – Hiroya, Hiroya. Słyszysz mnie?
            - Ayane? – wymamrotał.
            - Co się stało? - zapytał Sugamo.
            - Co się stało?
            - Tak, o to właśnie pytam - przytaknął.
            Hiroya uiadł z pomocą Ayane. Zobaczył wokół resztę grupy. Wciąż był w Karakurze. Wszystko zaczęło do niego wracać. Nagle zerwał się na równe nogi i omal nie runął z powrotem.     
            - Spokojnie, kolego – powiedział Sugamo. – Powiedz nam, co się wydarzyło.
            - Kazumi…
            - Kazumi? Ona ci to zrobiła?
            - Nie. Kazumi i Miho zostały zabrane – powiedział z przerażeniem. – Noah je zabrali.
            - Co?
            - On przecież jeszcze bredzi – zawył Aida. – Zabierzmy go do Ururu i Jinty. I wezwijmy Czwórkę.
            - Nie! Nie rozumiecie! – zdenerwował się Hiroya. – One zostały zabrane przez Noah.
            - Spokojnie, po kolei – powiedziała Ayane. – Wierzę ci.
            - Kazumi nagle się pojawiła, powiedziała, że uciekła od Noah. Że… I wtedy oni się pojawili. Trójka z klanu Noah. Zabrali Kazumi i Miho. Mnie puścili tylko po to, bym przekazał wiadomość o „powrocie króla”.
            - Króla?         
            - Chodziło im o Aizena Sousuke.
            - Aizen… Sousuke?
            Sugamo pobladł.
            - Ej, Suga, umierasz już, staruszku? – zapytał Shinta. – Weź.
            - Jeśli mówiła prawdę i Aizen Sousuke naprawdę wrócił, musimy zawiadomić kapitana – oznajmił Sugamo, biorąc się nagle w garść.
            - Nie możemy wrócić. Musimy pilnować.
            - Naszej przełożonej tu nie ma – ryknął. – Weź się w garść dzieciaku. Nikt się tu nie pojawi. Oni chcą, żeby wiadomość dotarła. Nie mamy czego tu szukać.
            - A co z Miho? – jęknęła Ayane.
            - Zawiodłem – wrzasnął Hiroya, uderzając pięścią w ścianę, o którą wcześniej walnął. – Nie potrafiłem nic zrobić…
            - To nie twoja wina – powiedziała Ayane.
            - Może gdybym jej posłuchał i zawiadomił kogoś… Ale ja się uparłem, żeby zostać.
            - Nie chciałeś zostawić towarzyszy samych w obliczu zagrożenia. Nie strofuj się młody – powiedział Sugamo, kładąc dłoń na jego ramieniu. – Nie zawiodłeś. Spisałeś się świetnie.
            - Ale ich nie ma… Nie dałem rady im pomóc.
            - To nic. Odzyskamy je.

1 komentarz:

  1. Mocne zakończenie roku. Po tytule spodziewałam się w sumie wszystkiego, ale i tak wbiło mnie w fotel. Kazumi znów była nieco nieostrożna, powinna to przewidzieć i ja się mogę tylko obawiać, co zrobi Aizen, gdy ją odzyska. A teraz jest ich dwóch. Brrr. Do tego jeszcze dopadli Miho. Czyżbyś to tu zastanawiała się, czy nie porwać Corrie? Jeśli tak, to jestem szczęśliwa, że ten pomysł Ci przeszedł, bo Kira naprawdę nie miałby się komu oświadczyć.
    Hiroya spisał się dobrze. Dopiero niedawno dołączył do Oddziałów, ma mało doświadczenia, ale dał radę. Nawet jeśli przegrał. Moce Noah są jednak dość problematyczne w walce, a i chyba byłoby gorzej, gdyby trafił na takiego Tykiego na przykład. Zrobi się teraz kocioł, a ja już zacieram łapki ze zniecierpliwieniem.
    Szczęśliwego Nowego Roku!

    OdpowiedzUsuń