Obserwatorzy

Rumours


środa, 25 grudnia 2019

Chapter 56 ~ New guy

          Do budynku, w którym pracowała grupa druga, weszła Miho. Ogarnęła wzrokiem swoich podwładnych, z zadowoleniem zauważając, że nawet Sugamo stawił się tego dnia do pracy. Brakowało tylko Ayane, która została wysłana z dokumentami do Dziewiątki. 
          Za Miho do środka wszedł ktoś jeszcze. Wysoki chłopak, o czarnych włosach spiętych w kitkę i czerwonych oczach, które rozpoznawał niemal każdy w Gotei 13. 
          – Chłopaki, oderwijcie się na chwilę od pracy. Witamy dziś w naszej grupie nowego rekruta! 
          – Znowu tylko jednego? – rozległo się. 
          – I dlaczego musiał przyjść akurat do nas? 
          – Chłopaki, nie marudźcie. To decyzja kapitana, a on na pewno wiedział, co robi. 
          – Kapitan przyjął chłopaka tylko dlatego, że jest z rodziny - mruknął Sugamo, dołączając do narzekań kolegów. – To się chyba nawet jakoś nazywa. 
          – Technicznie rzecz ujmując, połowa dowództwa Gotei 13 jest moją rodziną lub przynajmniej przyjaciółmi rodziny - odezwał się Hiroya. – Sytuacja byłaby taka sama, nieważne gdzie pójdę. Mnie też miło was poznać. 
           – Przepraszam cię za nich. Zawsze tak marudzą, ale na pewno się dogadacie.
            - Spoko, nie martw się – odparł Hiroya. – Poradzę sobie.
            - Na pewno, ale tak mi głupio za ich zachowanie.
            - Jestem Kuchiki Hiroya, miło mi – przedstawił się chłopak.
            - To są Sugamo, Aida, Shinta, Inose oraz Kano. Brakuje jeszcze tylko Ayane.
            - Nie, już jestem – odezwała się, wchodząc właśnie do budynku. – Co jest? Kto to?
            - Hej – przywitał się Hiroya, odwracając się do niej. – Miło cię widzieć.
            - Hiroya?! Co ty tu robisz?
            - Znacie się? – podchwyciła wesoło Miho.
            - Tak. Przyjaźnimy się – odparł Hiroya.
            - Technicznie to jestem przyjaciółką twojej siostry - poprawiła go Ayane.
            - Ouuu – jęknął Aida. – Prosto w uczucia.
            - Nie, jeny, nie to miałam na myśli – zaczęła się tłumaczyć Hisagi.
            - Nie szkodzi. Nie zawracaj sobie tym głowy - odparł Hiroya, uśmiechając się pobłażliwie. - Wiem przecież, że nie miałaś nic złego na myśli.
            - Ayane, nie oprowadziłabyś Hiroyi w takim razie? Ja bym mogła wtedy zająć się papierami, bo ich się jakoś dużo nazbierało ostatnio.
            - Jasne! – przytaknęła z entuzjazmem Hisagi i pociągnęła Hiroyę za sobą. Dopiero na zewnątrz powiedziała: - Przepraszam, głupio palnęłam. Naprawdę tak nie myślę.
            - Nie szkodzi, nie wziąłem sobie tego jakoś do serca.
            - Ale tyle czasu cię nie widziałam… Najpierw się widywaliśmy, a potem przepadłeś, ciągle nie mając czasu i pomyślałam w sumie… Myślałam, że się przyjaźnimy, a potem, że może się myliłam. Że może wcale nie myślisz o mnie jak o przyjaciółce.
            - Nie myliłaś. Miałem po prostu dużo pracy.
            - No właśnie, bo ty nie powinieneś skończyć Shino dopiero za rok? Co ty robisz w oddziale?
            - Złożyłem podanie o przyspieszenie nauki i dwa lata zrobiłem w rok. Miałem wzorowe oceny, więc dyrekcja Shino się zgodziła. Dlatego byłem taki zajęty.
            - I jakiś wysoki się zrobiłeś, czy mi się już wydaje, bo cię tyle nie widziałam? – zapytała Ayane.
            - Urosłem przez lato jeszcze. I tak byłem prawie twojego wzrostu, ale chyba wreszcie cię przerosłem – powiedział z dumą Hiroya, stając twarzą twarz z Ayane. – Widzisz? - zapytał, przesuwając rękę od jej głowy do swojego czoła.
            - Faktycznie! Ale zaskoczyłeś mnie tym, że już skończyłeś Shino. Ale bardzo się cieszę. Tym bardziej że jesteśmy w tej samej grupie. Gratuluję!
            - Tak, ja również bardzo się cieszę.
            - Nigdy nie mówiłeś, że wybierasz się do Trójki.
            - W sumie nie miałem jakoś wypatrzonego oddziału – wyznał po chwili Kuchiki. – Nie robiło mi różnicy. I tak gdzie nie pójdę, wszyscy mnie znają. Uznałem, że może być w takim razie oddział, w którym była moja mama, bo jakoś nie chciałem pracować u ojca.
            - No właśnie, a jak się miewa twoja mama? Słyszałam, że była w szpitalu.
            - Tak, ale już wszystko dobrze. Po prostu jej reiatsu było trochę niestabilne. Trochę się przemęczyła z powodu anomalii, ale już jest dobrze. W przyszłym tygodniu nawet wraca do pracy.
            - Ach, no to się cieszę.

***

            - Taraka, Kazumi, dobrze, że jesteście! – uradował się Milenijny. – Chciałbym wam przedstawić resztę rodziny. A przynajmniej tych, którzy nie zginęli w wojnie lub zdążyli się już odnaleźć. Road i Tykiego już znacie.
            - Tak – przytaknęła Taraka.
            - Bliźniaki Jasdevi, czyli…
            - Jestem Jasderoooo.
            - A ja Devit!
            - I razem jesteśmy Jasdevi! – oznajmili chórem, przeszkadzając Earlowi.
            - Dalej jest Arima – oznajmił Milenijny, wskazując na mężczyznę, który strasznie przypominał Kaumi Byakuyę. Też miał długie, czarne włosy i gdyby nie straszne blizny po oparzeniu na twarzy zapewne byłby bardzo przystojny. Uśmiechnął się do niej przyjaźnie. – Obok niego są trojaczki, Komorebi, Amari i Shinobu. Dziewczyny były identyczne i miały te same stroje i takie same krótkie, białe włosy, chłopak miał zaś czarne. Jednak oczy wszyscy mieli ciemne po Arimie. – Dalej jest Ryou i Chikako. Nasze papużki nierozłączki.  – Ryou był umięśnionym młodzieńcem o zielonej, sterczącej czuprynie, wściekłych zielonych oczach ubrany jedynie w spodnie i odpiętą kamizelkę, która odsłaniała pokrytą bliznami klatkę piersiową. Chikako zaś miała białe niewidzące oczy i ciemne włosy spięte w krótką kitkę ze sporą kokardą. Uśmiechała się jednak, patrząc wprost na Kazumi, co przyprawiało ją o dreszcze. Zaraz obok stała też kolejna dziewczyna o czarnych włosach z zielonymi końcówkami i takimi samymi oczami co Ryou. – To siostra Ryou, Seiko. No i jeszcze Akira – dodał Milenijny, wskazując na stojącą z boku dziewczynę o długich, srebrnych włosach i zielonych oczach, która wyglądała na nieco wyobcowaną.
            - Wciąż brakuje jeszcze kilku osób. Nie możemy ich odnaleźć.
            - Po wojnie – powiedziała cicho Kazumi. – A wszystko przez moją matkę…
            - Dzieci nie odpowiadają za czyny swoich rodziców – stwierdził spokojnie Arima. – Decyzje Setsuko nie definiują ciebie. Jesteś tu z nami i nikt nie ma do ciebie pretensji o to, co zrobiła Setsuko. Dopóki ty jesteś z nami i nas nie zdradzisz, tak pozostanie.
            - Dziękuję.
            - Tata ma jak zawsze rację – przytaknął Shinobu.
            - Teraz jesteśmy rodziną – oznajmiły chórem Komorebi i Amari. – Więc pobawisz się z nami później, nie?
            - Ja też chcę – odezwała się wesoło Road.
            - Jasne. O ile możemy się bawić w twoim pokoju.
            - Witamy w rodzinie – odezwała się także Chikako, a Ryou kiwnął głową. – Możesz przyjść do nas, jak już będziesz miała dość tych dzieci. Możemy pokazać ci całą Arkę.
            - Tylko trzymaj się z dala od mojego brata – prychnęła Seiko. – On jest mój. Dopóki o tym pamiętasz, będzie ok.
            - Jasne, będę pamiętać – zgodziła się Kazumi.
            Chciała jeszcze dodać, że w sumie jest już ktoś, do kogo należy jej serce. Ale nic nie powiedziała.
            - Dziękujemy, za miłe powitanie – oznajmiła z uśmiechem Taraka.
            - Córka Sousuke i Mei jest tu zawsze mile widziana – powiedziała Road.
            - Ty Kazumi również – powiedział Milenijny, widząc niechęć Road. – Wybacz, nie wszyscy pogodzili się ze zdradą Setsuko. Bardzo ją lubiliśmy, więc był to dla nas spory cios, ale nie przejmuj się tym. Sousuke, chciałeś chyba coś jeszcze ogłosić – przypomniał. – Mówiłeś, że masz już wstępny plan.
            - Tak, będę potrzebował, żeby Ryou i Chikako skontaktowali się z moimi sprzymierzeńcami w Hueco Mundo. Musicie się tam dostać, nie dając się złapać shinigami.
            - Co? Dlaczego my? – zapytała Chikako.
            - Wasze zdolności najlepiej się do tego nadają.
            - Nie marudźcie – zganił ich Milenijny.
            - Kazumi, Taraka i Akira pójdą ze mną. Udamy się do Piekła.
            - Nareszcie – uradował się Milenijny. – Długo z tym zwlekałeś.
            - Na wszystko przychodzi czas, przyjacielu. Kazumi potrzebowała go, aby opanować zdolności swojego zampakuto.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz