Do budynku, w którym pracowała grupa
druga, weszła Miho. Ogarnęła wzrokiem swoich podwładnych, z zadowoleniem
zauważając, że nawet Sugamo stawił się tego dnia do pracy. Brakowało tylko
Ayane, która została wysłana z dokumentami do Dziewiątki.
Za Miho do środka wszedł ktoś jeszcze.
Wysoki chłopak, o czarnych włosach spiętych w kitkę i czerwonych oczach, które
rozpoznawał niemal każdy w Gotei 13.
– Chłopaki, oderwijcie się na chwilę od
pracy. Witamy dziś w naszej grupie nowego rekruta!
– Znowu tylko jednego? – rozległo
się.
– I dlaczego musiał przyjść akurat do
nas?
– Chłopaki, nie marudźcie. To decyzja
kapitana, a on na pewno wiedział, co robi.
– Kapitan przyjął chłopaka tylko dlatego,
że jest z rodziny - mruknął Sugamo, dołączając do narzekań kolegów. – To się chyba nawet jakoś nazywa.
– Technicznie rzecz ujmując, połowa
dowództwa Gotei 13 jest moją rodziną lub przynajmniej przyjaciółmi rodziny -
odezwał się Hiroya. – Sytuacja byłaby taka sama, nieważne gdzie pójdę. Mnie też
miło was poznać.
– Przepraszam cię za nich. Zawsze tak
marudzą, ale na pewno się dogadacie.
- Spoko, nie martw się –
odparł Hiroya. – Poradzę sobie.
- Na pewno, ale tak mi
głupio za ich zachowanie.
- Jestem Kuchiki Hiroya,
miło mi – przedstawił się chłopak.
- To są Sugamo, Aida,
Shinta, Inose oraz Kano. Brakuje jeszcze tylko Ayane.
- Nie, już jestem – odezwała
się, wchodząc właśnie do budynku. – Co jest? Kto to?
- Hej – przywitał się
Hiroya, odwracając się do niej. – Miło cię widzieć.
- Hiroya?! Co ty tu
robisz?
- Znacie się? – podchwyciła wesoło Miho.
- Tak. Przyjaźnimy się –
odparł Hiroya.
- Technicznie to jestem
przyjaciółką twojej siostry - poprawiła go Ayane.
- Ouuu – jęknął Aida. – Prosto
w uczucia.
- Nie, jeny, nie to miałam
na myśli – zaczęła się tłumaczyć Hisagi.
- Nie szkodzi. Nie
zawracaj sobie tym głowy - odparł Hiroya, uśmiechając się pobłażliwie. - Wiem przecież, że nie miałaś nic złego na myśli.
- Ayane, nie
oprowadziłabyś Hiroyi w takim razie? Ja bym mogła wtedy zająć się papierami, bo
ich się jakoś dużo nazbierało ostatnio.
- Jasne! – przytaknęła z
entuzjazmem Hisagi i pociągnęła Hiroyę za sobą. Dopiero na zewnątrz powiedziała: -
Przepraszam, głupio palnęłam. Naprawdę tak nie myślę.
- Nie szkodzi, nie wziąłem
sobie tego jakoś do serca.
- Ale tyle czasu cię nie
widziałam… Najpierw się widywaliśmy, a potem przepadłeś, ciągle nie mając czasu
i pomyślałam w sumie… Myślałam, że się przyjaźnimy, a potem, że może się
myliłam. Że może wcale nie myślisz o mnie jak o przyjaciółce.
- Nie myliłaś. Miałem po
prostu dużo pracy.
- No właśnie, bo ty nie
powinieneś skończyć Shino dopiero za rok? Co ty robisz w oddziale?
- Złożyłem podanie o przyspieszenie
nauki i dwa lata zrobiłem w rok. Miałem wzorowe oceny, więc dyrekcja Shino się
zgodziła. Dlatego byłem taki zajęty.
- I jakiś wysoki się
zrobiłeś, czy mi się już wydaje, bo cię tyle nie widziałam? – zapytała Ayane.
- Urosłem przez lato
jeszcze. I tak byłem prawie twojego wzrostu, ale chyba wreszcie cię przerosłem –
powiedział z dumą Hiroya, stając twarzą twarz z Ayane. – Widzisz? - zapytał, przesuwając rękę od jej głowy do swojego czoła.
- Faktycznie! Ale
zaskoczyłeś mnie tym, że już skończyłeś Shino. Ale bardzo się cieszę. Tym
bardziej że jesteśmy w tej samej grupie. Gratuluję!
- Tak, ja również bardzo
się cieszę.
- Nigdy nie mówiłeś, że
wybierasz się do Trójki.
- W sumie nie miałem jakoś
wypatrzonego oddziału – wyznał po chwili Kuchiki. – Nie robiło mi różnicy. I
tak gdzie nie pójdę, wszyscy mnie znają. Uznałem, że może być w takim razie
oddział, w którym była moja mama, bo jakoś nie chciałem pracować u ojca.
- No właśnie, a jak się
miewa twoja mama? Słyszałam, że była w szpitalu.
- Tak, ale już wszystko
dobrze. Po prostu jej reiatsu było trochę niestabilne. Trochę się przemęczyła z
powodu anomalii, ale już jest dobrze. W przyszłym tygodniu nawet wraca do
pracy.
- Ach, no to się cieszę.
***
- Taraka, Kazumi, dobrze, że jesteście! – uradował się Milenijny. – Chciałbym wam przedstawić resztę rodziny. A przynajmniej tych, którzy nie zginęli w wojnie lub zdążyli się już odnaleźć. Road i Tykiego już znacie.
- Taraka, Kazumi, dobrze, że jesteście! – uradował się Milenijny. – Chciałbym wam przedstawić resztę rodziny. A przynajmniej tych, którzy nie zginęli w wojnie lub zdążyli się już odnaleźć. Road i Tykiego już znacie.
- Tak – przytaknęła Taraka.
- Bliźniaki Jasdevi, czyli…
- Jestem Jasderoooo.
- A ja Devit!
- I razem jesteśmy
Jasdevi! – oznajmili chórem, przeszkadzając Earlowi.
- Dalej jest Arima –
oznajmił Milenijny, wskazując na mężczyznę, który strasznie przypominał Kaumi
Byakuyę. Też miał długie, czarne włosy i gdyby nie straszne blizny po oparzeniu
na twarzy zapewne byłby bardzo przystojny. Uśmiechnął się do niej przyjaźnie. –
Obok niego są trojaczki, Komorebi, Amari i Shinobu. Dziewczyny były identyczne
i miały te same stroje i takie same krótkie, białe włosy, chłopak miał zaś
czarne. Jednak oczy wszyscy mieli ciemne po Arimie. – Dalej jest Ryou i
Chikako. Nasze papużki nierozłączki. –
Ryou był umięśnionym młodzieńcem o zielonej, sterczącej czuprynie, wściekłych zielonych
oczach ubrany jedynie w spodnie i odpiętą kamizelkę, która odsłaniała pokrytą
bliznami klatkę piersiową. Chikako zaś miała białe niewidzące oczy i ciemne
włosy spięte w krótką kitkę ze sporą kokardą. Uśmiechała się jednak, patrząc wprost
na Kazumi, co przyprawiało ją o dreszcze. Zaraz obok stała też kolejna
dziewczyna o czarnych włosach z zielonymi końcówkami i takimi samymi oczami co
Ryou. – To siostra Ryou, Seiko. No i jeszcze Akira – dodał Milenijny, wskazując
na stojącą z boku dziewczynę o długich, srebrnych włosach i zielonych oczach, która
wyglądała na nieco wyobcowaną.
- Wciąż brakuje jeszcze
kilku osób. Nie możemy ich odnaleźć.
- Po wojnie – powiedziała cicho
Kazumi. – A wszystko przez moją matkę…
- Dzieci nie odpowiadają
za czyny swoich rodziców – stwierdził spokojnie Arima. – Decyzje Setsuko nie
definiują ciebie. Jesteś tu z nami i nikt nie ma do ciebie pretensji o to, co
zrobiła Setsuko. Dopóki ty jesteś z nami i nas nie zdradzisz, tak pozostanie.
- Dziękuję.
- Tata ma jak zawsze rację
– przytaknął Shinobu.
- Teraz jesteśmy rodziną –
oznajmiły chórem Komorebi i Amari. – Więc pobawisz się z nami później, nie?
- Ja też chcę – odezwała się
wesoło Road.
- Jasne. O ile możemy się bawić
w twoim pokoju.
- Witamy w rodzinie – odezwała
się także Chikako, a Ryou kiwnął głową. – Możesz przyjść do nas, jak już
będziesz miała dość tych dzieci. Możemy pokazać ci całą Arkę.
- Tylko trzymaj się z dala
od mojego brata – prychnęła Seiko. – On jest mój. Dopóki o tym pamiętasz,
będzie ok.
- Jasne, będę pamiętać – zgodziła
się Kazumi.
Chciała jeszcze dodać, że
w sumie jest już ktoś, do kogo należy jej serce. Ale nic nie powiedziała.
- Dziękujemy, za miłe
powitanie – oznajmiła z uśmiechem Taraka.
- Córka Sousuke i Mei jest
tu zawsze mile widziana – powiedziała Road.
- Ty Kazumi również –
powiedział Milenijny, widząc niechęć Road. – Wybacz, nie wszyscy pogodzili się
ze zdradą Setsuko. Bardzo ją lubiliśmy, więc był to dla nas spory cios, ale nie
przejmuj się tym. Sousuke, chciałeś chyba coś jeszcze ogłosić – przypomniał. – Mówiłeś, że masz już wstępny plan.
- Tak, będę potrzebował, żeby Ryou i Chikako skontaktowali się z moimi sprzymierzeńcami w Hueco Mundo. Musicie
się tam dostać, nie dając się złapać shinigami.
- Co? Dlaczego my? –
zapytała Chikako.
- Wasze zdolności
najlepiej się do tego nadają.
- Nie marudźcie – zganił ich
Milenijny.
- Kazumi, Taraka i Akira
pójdą ze mną. Udamy się do Piekła.
- Nareszcie – uradował się
Milenijny. – Długo z tym zwlekałeś.
- Na wszystko przychodzi
czas, przyjacielu. Kazumi potrzebowała go, aby opanować zdolności swojego zampakuto.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz