Obserwatorzy

Rumours


wtorek, 24 grudnia 2019

Chapter 55 ~ Lost balance


            Siedział tam jakiś zdrętwiały. Czuł, że zasłabnięcie Setsuko i dziwne zachowanie jego podwładnych to nie przypadek, ale nie wiedział, co myśleć. Nie miał już siły myśleć. Zmogło go ogólne zmęczenie, a herbata z melisy, którą dostał, wcale nie pomagała.
            Z każdą chwilą miał coraz gorsze przeczucie. W końcu jednak usłyszał kroki i ożywił się nieco. Tym bardziej, gdy w drzwiach stanęła Unohana Retsu, do której miał raczej ambiwalentny stosunek. Popatrzyła na niego i uśmiechnęła się pokrzepiająco.
            - Nie martw się, Kuchiki. Ona z tego wyjdzie – oznajmiła kobieta. – Wciąż jeszcze ma gorączkę, ale podaliśmy jej już leki. Potrzebuje teraz spokoju i odpoczynku. Ostatnie miesiące nie były dla niej zbyt łaskawe.
            - Jest coś jeszcze – zauważył Byakuya.
            - Tak, to prawda. To jednak wyszło przy okazji. Dla pewności przeprowadziłam wszystkie możliwe badania. Stan Setsuko nie jest aż taki zły, ale martwi mnie jedna rzecz.
            - Co to takiego?
            - Jej reiatsu jest bardzo niestabilne. Powodem tego najpewniej jest fakt, że utraciła swoje zampakuto. Jest pierwszym takim przypadkiem, więc ciężko mi powiedzieć dokładnie. To również mogło wpłynąć na zasłabnięcie, choć głównie było spowodowane zmęczeniem i stresem. Chwilowo jednak poziom jej reiatsu jest bardzo niski.
            - Rozumiem.
            - Myślę, że borykała się z tym już od dłuższego czasu. Może nie od razu, bo energia prawdopodobnie utrzymywała się w jej ciele jeszcze przez długi czas, może nawet kilka lat. Teraz jednak z każdym rokiem jej reiatsu będzie spadało.
            - Czym to grozi?
            Unohana spuściła głowę.
            - Reiatsu to nasza podstawowa energia. To będzie długi proces, ale nie będzie trwał w nieskończoność i ta energia kiedyś zniknie. Setsuko będzie musiała się oszczędzać. Używanie demonicznej magii jest w tej sytuacji kategorycznie zabronione. Nawet shunpo nie jest dobrym pomysłem.
            - Rozumiem. Dopilnuję tego.
            - Oczywiście będę od teraz monitorować jej stan i zapraszać ją na badania kontrolne. Może uda się to, chociaż trochę spowolnić.
            - Dobrze.
            - Jak ty się trzymasz, Kuchiki?
            Wzruszył ramionami i ruszył w stronę sali, gdzie leżała Setsuko. Gdy wszedł, znowu spała. Podali jej leki przeciwgorączkowe oraz uspokajające, więc nic dziwnego, że ją zmogło. Usiadł na krześle obok łóżka i siedział tak dłuższą chwilę, patrząc na jej bladą twarz.
            Zastanawiał się, co zrobił źle. Nie poświęcał jej wystarczająco dużo czasu i uwagi. To dlatego nie zauważył coś się dzieje. Zgodnie z tym, co mówiła Retsu, Setsuko borykała się z problemami zdrowotnymi już dłuższy czas. Musiała wiedzieć, a jednak nic mu nie powiedziała. Nie chciała go pewnie martwić.
            Westchnął i sięgnął po jej dłoń. Trzymał ją w swoich przez moment, a potem uniósł do twarzy i ucałował. Wiedział, że kobieta potrzebuje odpoczynku, a jednak w głębi duszy pragnął, żeby się obudziła.
            - Jestem przy tobie – wyszeptał, tak by nikt poza nią nie mógł go usłyszeć. Ale czy jego słowa do niej docierały? – Jestem tutaj, Setsuko.
            Siedział tam wiele godzin. Zupełnie zapominając o swoim oddziale i całym świecie. Liczyła się tylko ona. Musiał jednak przysnąć, bo gdy otworzył oczy, Setsuko siedziała na łóżku, wpatrując się w niego.
            W tym spojrzeniu było coś niepokojącego, co zupełnie nie podobało się Byakuyi. Zwłaszcza w połączeniu z ostatnimi wydarzeniami.
            - Jak się czujesz? – zapytał od razu. – Przyszedłem, gdy tylko się dowiedziałem.
            - I byłeś tu cały czas? – zdziwiła się.
            - Oczywiście!
            - Nie masz czegoś ważnego do zrobienia? Przecież jest już późne popołudnie.
            - Co ważniejszego?
            - Naprawdę nie wiesz? – zapytała, wyraźnie niezadowolona. – Wiem, że mnie zdradzasz.
            - Słucham? - Kuchiki pobladł.
            - Dobrze słyszałeś. Wiem o wszystkim.
            - Setsuko, ja naprawdę nie wiem, o czym ty mówisz.
            - O twoich kłamstwach, o tym, że każdego dnia gdzieś znikasz. Dobrze wiem, że nie wychodziłeś z pracy na chwilę. Niemal każdego dnia znikasz pod koniec zmiany na kilka godzin. Masz skończoną całą pracę wcześniej i wychodzisz na długi czas, potem wracasz zajrzeć, czy nikt cię tam nie potrzebuje i wracasz do domu. Niejednokrotnie spóźniony – mówiła nerwowym, płaczliwym głosem. – Myślałeś, że nie zauważę? Fakt, długo mi to zajęło, zanim się zorientowałam. Nie dam sobie znowu wcisnąć kitu, że coś się Renjiemu pomyliło. Pytałam go. Corrie też potwierdziła, że cię nie ma i wiele innych osób również.
            - Ach – mruknął Byakuya, nagle rozumiejąc dziwne zachowanie podwładnych. Przysiągł w tej chwili, że dołoży im zajęć. Odechce im się jakiś dziwnych teorii i upewni się, że następnym razem wprost powiedzą mu, co się dzieje, zamiast opowiadać jego żonie jakieś niestworzone rzeczy. – Zupełnie źle to zrozumiałaś, Setsuko.
            - Oczywiście! Ja źle zrozumiałam! – oburzyła się.
            - Setsuko, uspokój się proszę. Nie chcemy, abyś znowu poczuła się gorzej – zmartwił się Kuchiki. – Wszystko ci wyjaśnię.
            - No mam nadzieję. Chcę wiedzieć z kim się spotykasz na boku i od jak dawna.
            - Setsuko, z nikim się nie spotykam. Znaczy… Nie w taki sposób jak ty myślisz.
            - Nie? No to słucham.
            - Spędzałem ten czas w towarzystwie Itsuko. Tomori Itsuko. Jest rodziną – wyjaśnił Byakuya, rozkładając ręce. – Nie mówiłem ci, bo nie chciałem cię martwić dodatkowo. Trenuję ją w sekrecie.
            - Nie mogłeś mi powiedzieć, że ją trenujesz? No daj spokój.
            - Możesz ją później sama zapytać, potwierdzi ci. Chciałem nasze treningi utrzymać w tajemnicy dla jej dobra. A ciebie nie chciałem martwić.
            - Dlaczego? Dlaczego miałabym się martwić?
            - Trenuję ją od incydentu z Kagatą. Jej moc jest bardzo niebezpieczna, a dziewczyna uzyskała wtedy bankai. Wolałem, by zyskała kontrolę nad mocą pod moim czujnym okiem, zanim zacznie z niej korzystać.
            - I nie mogłeś mi tego powiedzieć wcześniej? Musiałam się przez ciebie martwić? – zawyła Setsuko. – Na Króla Dusz. – Nagle zaczęła się śmiać. – Powinnam była wiedzieć. Zdrada byłaby w twoim przypadku zbyt prosta - dodała, przecierając twarz dłonią.
            - Nigdy bym cię nie zdradził. Wiesz, że cię kocham.
            - Tylko dlaczego kłamałeś, gdy dopytywałam, gdzie znikasz?
            - Uznałem, że im później ktokolwiek się dowie, tym lepiej. Mogłaś powiedzieć, że wiesz o wszystkim wcześniej..
            - Właśnie ci powiedziałam.
            - Ale po tym, jak doprowadziłaś swoje zdrowie do takiego stanu. Setsuko, to niepoważne, choć masz rację. To moja wina.
            - Przepraszam…
            - Nie przepraszaj – westchnął Byakuya. – To ja przepraszam. Powinienem był poświęcać ci więcej uwagi. Może wtedy byś tu nie leżała.
            - Moja wizyta tutaj była nieunikniona - wyznała Setsuko.
            - Więc Unohana miała rację. Wiedziałaś, że twoje reiatsu jest niestabilne, prawda?
            - Być może…
            - To dlaczego już dawno nie przyszłaś do Unohany? – zapytał z powagą, ale także odrobiną żalu.
            - Badania przeprowadził Urahara. Wiedziałam o wszystkim. Nie chciałam cię martwić. Zresztą po to dostałam ten zastępczy miecz, którego używam podczas niektórych zajęć oraz treningów. On nie tylko ma pozwolić mi na to, abym była wciąż w stanie pokonać Pustych, ale także trzyma moje reiatsu w ryzach. Zazwyczaj.
            - Czyli bez tego byłoby jeszcze gorzej?
            - Unohana nie wymyśli już nic więcej. A mnie wciąż czeka jeszcze wiele owocnych lat życia. Czasem po prostu gorzej się czuję.
            Nagle do pokoju wparowała Unohana z groźną miną.
            - Dosyć tego dobrego. Te krzyki słychać z drugiego końca korytarza. Kuchiki, zapraszam. Setsuko, masz odpoczywać.
            - Rozmawiamy – zaprotestowała blondynka.
            - Porozmawiacie, gdy poczujesz się lepiej.
            - Czuję się lepiej. A ta rozmowa jest nam potrzebna. Zaszkodzi nam mniej, niż ciągłe martwienie się o siebie nawzajem – Setsuko była nieugięta i nawet groźna zazwyczaj Unohana, wyjątkowo wycofała się. 
            - Jeśli jeszcze raz usłyszę krzyki, Kuchiki wraca do domu.
            - Chyba mamy sobie sporo do wyjaśnienia – westchnął Byakuya, gdy Retsu zamknęła już drzwi. – A w dniu ślubu obiecywaliśmy sobie szczerość.
            - Nie szkodzi. Dopóki robimy to, by chronić siebie nawzajem, a nie zranić. Ostatecznie i tak wszystko sobie wyjaśnimy, mój drogi. Kocham cię.
            - Ja też cię kocham Setsuko, więc nie rób mi tego więcej. Nie wiem, co bym zrobił, gdybym cię stracił.

***

            Minęło już kilka dni, ale Unohana nie chciała puścić Setsuko do domu. Wyglądało na to, że zamierza ją tam trzymać przynajmniej przez tydzień.
            Ktoś zapukał do drzwi i do środka zawitała czarna czupryna.
            - Hiroya! – uradowała się Setsuko. – Chodź no tu, kochany.
            - Cześć, mamo. Jak się czujesz?
            - Dobrze, już dobrze. Trzymają mnie tu tak, żeby chuchać na zimne.
            - Przepraszam, że nie przyszedłem wcześniej. Miałem dużo nauki.
            - Przecież wiem. Podchodzisz do egzaminów końcowych o rok wcześniej, więc nie ma się co dziwić. Rany, ale ten czas zleciał. Za nami prawie cały kolejny rok.
            - Tak. Jakoś szybko zleciało. Tym bardziej, że chodziłem na dwa razy więcej zajęć.
            - I brałeś dodatkowe treningi podczas wszystkich dni wolnych. Ciężka praca na pewno się opłaci. Poradzisz sobie świetnie.
            - Na pewno. Poza tym wybrali już zastępstwo na egzaminy z szermierki. Poprosili o to dawnego nauczyciela.
            - Oh. Yoshidę? Wiesz, że on uczył jeszcze mnie i twojego tatę? Jest stary, ale bystry. Do tego bardzo uczciwy, więc nie pozwoli na żadne brudne zagrania na egzaminie.
            - I dobrze, bo nie ufam temu rocznikowi.
            - Chodź no tu – powiedziała Setsuko, wciągając ręce i przytuliła syna mocno. Ucałowała go w czoło i powiedziała: - Skup się na nauce i odpocznij odpowiednio przed egzaminami, a pójdzie ci świetnie. Powodzenia.
            - Jasne, mamo. Dam radę. W końcu uczyła mnie najlepsza nauczycielka szermierki.
            - Ty to jednak mądrala jesteś – roześmiała się kobieta. – Po kim ty taki wygadany jesteś?
            - No ciekawe – odparł Hiroya, wzruszając ramionami. – A ty zdrowiej, mamo.
            - Muszę. Nawet jeśli nie przeprowadzę egzaminu, chcę tam być i obserwować twoją walkę pokazową.
            - Nie musisz. To nie jest tak ważne, jak to, byś wyzdrowiała.
            - Okropna ze mnie matka, jeśli mój ukochany syn musi się o mnie martwić.
            - To nieprawda! – zaprzeczył energicznie Hiroya. Wyglądał na wkurzonego. – Nie zgadzam się w tej kwestii z zachowaniem Kazumi - zadeklarował niespodziewanie. - Nigdy wam tego nie podziałem, a może powinienem. Uważam, że siostra zachowuje się niewdzięcznie. Wychowałaś nas najlepiej jak mogłaś. Zawsze mogliśmy na ciebie liczyć. Na ciebie i na ojca. Ja jestem szczęśliwy w tej rodzinie i nigdy mi niczego nie brakowało – dodał. – Jasne, bywało ciężko. Wszyscy mają wobec nas ogromne oczekiwania, bo jesteśmy dziećmi wspaniałych ludźmi. I tak, czasem dokuczano nam w szkole, ale to nie daje Kazumi prawa zachowywać się jak największa ofiara. Czym jej życie różniło się od mojego? Nie wiem, skąd to jej ogromne nieszczęście. Kocham ją, bo jesteśmy rodziną, ale słowo daję, że czasem mam ochotę złoić jej skórę!
            - Hiroya…
            - Przepraszam, poniosło mnie.
            - Nie, jestem ci bardzo wdzięczna za te słowa – wyszeptała Setsuko, a po jej policzkach popłynęły łzy.
            - Mamo, nie płacz. Naprawdę przepraszam.
            - Nie przepraszaj. To nie przez ciebie. Po prostu martwię się o twoją siostrę. Mam nadzieję, że nic jej nie jest.
            - Na pewno jest cała. Ta wariatka jest nie do zdarcia. Poza tym już niedługo dołączę do jakiegoś oddziału, a wtedy uformuję grupę i sprowadzę ją do domu. Masz moje słowo.


1 komentarz:

  1. Tak, pamiętałam. Zaraz uciekam dostrajać przybranie choinki i kroić sałatkę, więc pewnie wpadnę tu dopiero jutro. Albo i pojutrze. Zobaczymy.
    Widać, jak bardzo Byakuya kocha żonę i martwi się o nią, gdy tylko coś jest nie tak. Nawet zapomina o Oddziale, co nie zdarza mu się często. Poza tym ma pod sobą Renjiego i Corrie, którzy zaopiekują się Szóstką pod nieobecność przełożonego. A on chce ich jeszcze karać, że byli szczerzy wobec Setsu. Aż wniosłam ręce ku niebu na takie groźby.
    Dobrze, że sobie wyjaśnili. Czas najwyższy, żeby się pogodzili, bo ta para w konflikcie wygląda smutno i nie chcę, żeby tak było. Zresztą to głupi konflikt.
    I ta ostatnia scena z Hiroyą. Kocham tego chłopaka, jest słodki. Ciekawe, który Oddział wybierze.

    OdpowiedzUsuń