Siedział
tam jakiś zdrętwiały. Czuł, że zasłabnięcie Setsuko i dziwne zachowanie jego
podwładnych to nie przypadek, ale nie wiedział, co myśleć. Nie miał już siły
myśleć. Zmogło go ogólne zmęczenie, a herbata z melisy, którą dostał, wcale nie
pomagała.
Z
każdą chwilą miał coraz gorsze przeczucie. W końcu jednak usłyszał kroki i
ożywił się nieco. Tym bardziej, gdy w drzwiach stanęła Unohana Retsu, do której miał raczej ambiwalentny stosunek.
Popatrzyła na niego i uśmiechnęła się pokrzepiająco.
-
Nie martw się, Kuchiki. Ona z tego wyjdzie – oznajmiła kobieta. – Wciąż jeszcze
ma gorączkę, ale podaliśmy jej już leki. Potrzebuje teraz spokoju i odpoczynku.
Ostatnie miesiące nie były dla niej zbyt łaskawe.
-
Jest coś jeszcze – zauważył Byakuya.
-
Tak, to prawda. To jednak wyszło przy okazji. Dla pewności przeprowadziłam
wszystkie możliwe badania. Stan Setsuko nie jest aż taki zły, ale martwi mnie
jedna rzecz.
-
Co to takiego?
-
Jej reiatsu jest bardzo niestabilne. Powodem tego najpewniej jest fakt, że
utraciła swoje zampakuto. Jest pierwszym takim przypadkiem, więc ciężko mi
powiedzieć dokładnie. To również mogło wpłynąć na zasłabnięcie, choć głównie było spowodowane zmęczeniem i stresem. Chwilowo jednak poziom
jej reiatsu jest bardzo niski.
-
Rozumiem.
-
Myślę, że borykała się z tym już od dłuższego czasu. Może nie od razu, bo
energia prawdopodobnie utrzymywała się w jej ciele jeszcze przez długi czas,
może nawet kilka lat. Teraz jednak z każdym rokiem jej reiatsu będzie spadało.
-
Czym to grozi?
Unohana
spuściła głowę.
-
Reiatsu to nasza podstawowa energia. To będzie długi proces, ale nie będzie
trwał w nieskończoność i ta energia kiedyś zniknie. Setsuko będzie musiała się
oszczędzać. Używanie demonicznej magii jest w tej sytuacji kategorycznie
zabronione. Nawet shunpo nie jest dobrym pomysłem.
-
Rozumiem. Dopilnuję tego.
-
Oczywiście będę od teraz monitorować jej stan i zapraszać ją na badania
kontrolne. Może uda się to, chociaż trochę spowolnić.
-
Dobrze.
-
Jak ty się trzymasz, Kuchiki?
Wzruszył
ramionami i ruszył w stronę sali, gdzie leżała Setsuko. Gdy wszedł, znowu
spała. Podali jej leki przeciwgorączkowe oraz uspokajające, więc nic dziwnego,
że ją zmogło. Usiadł na krześle obok łóżka i siedział tak dłuższą chwilę,
patrząc na jej bladą twarz.
Zastanawiał
się, co zrobił źle. Nie poświęcał jej wystarczająco dużo czasu i uwagi. To
dlatego nie zauważył coś się dzieje. Zgodnie z tym, co mówiła Retsu, Setsuko
borykała się z problemami zdrowotnymi już dłuższy czas. Musiała wiedzieć, a
jednak nic mu nie powiedziała. Nie chciała go pewnie martwić.
Westchnął
i sięgnął po jej dłoń. Trzymał ją w swoich przez moment, a potem uniósł do
twarzy i ucałował. Wiedział, że kobieta potrzebuje odpoczynku, a jednak w głębi
duszy pragnął, żeby się obudziła.
-
Jestem przy tobie – wyszeptał, tak by nikt poza nią nie mógł go usłyszeć. Ale
czy jego słowa do niej docierały? – Jestem tutaj, Setsuko.
Siedział
tam wiele godzin. Zupełnie zapominając o swoim oddziale i całym świecie.
Liczyła się tylko ona. Musiał jednak przysnąć, bo gdy otworzył oczy,
Setsuko siedziała na łóżku, wpatrując się w niego.
W
tym spojrzeniu było coś niepokojącego, co zupełnie nie podobało się Byakuyi. Zwłaszcza w połączeniu z ostatnimi wydarzeniami.
-
Jak się czujesz? – zapytał od razu. – Przyszedłem, gdy tylko się dowiedziałem.
-
I byłeś tu cały czas? – zdziwiła się.
-
Oczywiście!
-
Nie masz czegoś ważnego do zrobienia? Przecież jest już późne popołudnie.
- Co ważniejszego?
-
Naprawdę nie wiesz? – zapytała, wyraźnie niezadowolona. – Wiem, że mnie
zdradzasz.
-
Słucham? - Kuchiki pobladł.
-
Dobrze słyszałeś. Wiem o wszystkim.
-
Setsuko, ja naprawdę nie wiem, o czym ty mówisz.
-
O twoich kłamstwach, o tym, że każdego dnia gdzieś znikasz. Dobrze wiem, że nie
wychodziłeś z pracy na chwilę. Niemal każdego dnia znikasz pod koniec zmiany na
kilka godzin. Masz skończoną całą pracę wcześniej i wychodzisz na długi czas,
potem wracasz zajrzeć, czy nikt cię tam nie potrzebuje i wracasz do domu.
Niejednokrotnie spóźniony – mówiła nerwowym, płaczliwym głosem. – Myślałeś, że
nie zauważę? Fakt, długo mi to zajęło, zanim się zorientowałam. Nie dam sobie
znowu wcisnąć kitu, że coś się Renjiemu pomyliło. Pytałam go. Corrie też
potwierdziła, że cię nie ma i wiele innych osób również.
-
Ach – mruknął Byakuya, nagle rozumiejąc dziwne zachowanie podwładnych.
Przysiągł w tej chwili, że dołoży im zajęć. Odechce im się jakiś dziwnych
teorii i upewni się, że następnym razem wprost powiedzą mu, co się dzieje, zamiast opowiadać jego żonie jakieś niestworzone rzeczy. –
Zupełnie źle to zrozumiałaś, Setsuko.
-
Oczywiście! Ja źle zrozumiałam! – oburzyła się.
-
Setsuko, uspokój się proszę. Nie chcemy, abyś znowu poczuła się gorzej –
zmartwił się Kuchiki. – Wszystko ci wyjaśnię.
-
No mam nadzieję. Chcę wiedzieć z kim się spotykasz na boku i od jak dawna.
-
Setsuko, z nikim się nie spotykam. Znaczy… Nie w taki sposób jak ty myślisz.
-
Nie? No to słucham.
-
Spędzałem ten czas w towarzystwie Itsuko. Tomori Itsuko. Jest rodziną –
wyjaśnił Byakuya, rozkładając ręce. – Nie mówiłem ci, bo nie chciałem cię
martwić dodatkowo. Trenuję ją w sekrecie.
-
Nie mogłeś mi powiedzieć, że ją trenujesz? No daj spokój.
-
Możesz ją później sama zapytać, potwierdzi ci. Chciałem nasze treningi utrzymać
w tajemnicy dla jej dobra. A ciebie nie chciałem martwić.
-
Dlaczego? Dlaczego miałabym się martwić?
-
Trenuję ją od incydentu z Kagatą. Jej moc jest bardzo niebezpieczna, a
dziewczyna uzyskała wtedy bankai. Wolałem, by zyskała kontrolę nad mocą pod moim czujnym
okiem, zanim zacznie z niej korzystać.
-
I nie mogłeś mi tego powiedzieć wcześniej? Musiałam się przez ciebie martwić? –
zawyła Setsuko. – Na Króla Dusz. – Nagle zaczęła się śmiać. – Powinnam była
wiedzieć. Zdrada byłaby w twoim przypadku zbyt prosta - dodała, przecierając twarz dłonią.
-
Nigdy bym cię nie zdradził. Wiesz, że cię kocham.
-
Tylko dlaczego kłamałeś, gdy dopytywałam, gdzie znikasz?
-
Uznałem, że im później ktokolwiek się dowie, tym lepiej. Mogłaś powiedzieć, że
wiesz o wszystkim wcześniej..
- Właśnie
ci powiedziałam.
-
Ale po tym, jak doprowadziłaś swoje zdrowie do takiego stanu. Setsuko, to
niepoważne, choć masz rację. To moja wina.
-
Przepraszam…
-
Nie przepraszaj – westchnął Byakuya. – To ja przepraszam. Powinienem był
poświęcać ci więcej uwagi. Może wtedy byś tu nie leżała.
-
Moja wizyta tutaj była nieunikniona - wyznała Setsuko.
-
Więc Unohana miała rację. Wiedziałaś, że twoje reiatsu jest niestabilne, prawda?
-
Być może…
-
To dlaczego już dawno nie przyszłaś do Unohany? – zapytał z powagą, ale także
odrobiną żalu.
-
Badania przeprowadził Urahara. Wiedziałam o wszystkim. Nie chciałam cię
martwić. Zresztą po to dostałam ten zastępczy miecz, którego używam podczas
niektórych zajęć oraz treningów. On nie tylko ma pozwolić mi na to, abym była
wciąż w stanie pokonać Pustych, ale także trzyma moje reiatsu w ryzach. Zazwyczaj.
-
Czyli bez tego byłoby jeszcze gorzej?
-
Unohana nie wymyśli już nic więcej. A mnie wciąż czeka jeszcze wiele owocnych
lat życia. Czasem po prostu gorzej się czuję.
Nagle
do pokoju wparowała Unohana z groźną miną.
-
Dosyć tego dobrego. Te krzyki słychać z drugiego końca korytarza. Kuchiki,
zapraszam. Setsuko, masz odpoczywać.
-
Rozmawiamy – zaprotestowała blondynka.
-
Porozmawiacie, gdy poczujesz się lepiej.
-
Czuję się lepiej. A ta rozmowa jest nam potrzebna. Zaszkodzi nam mniej, niż
ciągłe martwienie się o siebie nawzajem – Setsuko była nieugięta i nawet groźna zazwyczaj
Unohana, wyjątkowo wycofała się.
-
Jeśli jeszcze raz usłyszę krzyki, Kuchiki wraca do domu.
-
Chyba mamy sobie sporo do wyjaśnienia – westchnął Byakuya, gdy Retsu zamknęła już drzwi. – A w dniu ślubu
obiecywaliśmy sobie szczerość.
-
Nie szkodzi. Dopóki robimy to, by chronić siebie nawzajem, a nie zranić.
Ostatecznie i tak wszystko sobie wyjaśnimy, mój drogi. Kocham cię.
- Ja też cię kocham Setsuko, więc nie rób mi tego więcej. Nie wiem, co bym zrobił, gdybym cię stracił.
- Ja też cię kocham Setsuko, więc nie rób mi tego więcej. Nie wiem, co bym zrobił, gdybym cię stracił.
***
Minęło
już kilka dni, ale Unohana nie chciała puścić Setsuko do domu. Wyglądało na to,
że zamierza ją tam trzymać przynajmniej przez tydzień.
Ktoś
zapukał do drzwi i do środka zawitała czarna czupryna.
-
Hiroya! – uradowała się Setsuko. – Chodź no tu, kochany.
-
Cześć, mamo. Jak się czujesz?
-
Dobrze, już dobrze. Trzymają mnie tu tak, żeby chuchać na zimne.
-
Przepraszam, że nie przyszedłem wcześniej. Miałem dużo nauki.
-
Przecież wiem. Podchodzisz do egzaminów końcowych o rok wcześniej, więc nie ma
się co dziwić. Rany, ale ten czas zleciał. Za nami prawie cały kolejny rok.
-
Tak. Jakoś szybko zleciało. Tym bardziej, że chodziłem na dwa razy więcej zajęć.
-
I brałeś dodatkowe treningi podczas wszystkich dni wolnych. Ciężka praca na
pewno się opłaci. Poradzisz sobie świetnie.
-
Na pewno. Poza tym wybrali już zastępstwo na egzaminy z szermierki. Poprosili o
to dawnego nauczyciela.
-
Oh. Yoshidę? Wiesz, że on uczył jeszcze mnie i twojego tatę? Jest stary, ale
bystry. Do tego bardzo uczciwy, więc nie pozwoli na żadne brudne zagrania na
egzaminie.
-
I dobrze, bo nie ufam temu rocznikowi.
-
Chodź no tu – powiedziała Setsuko, wciągając ręce i przytuliła syna mocno.
Ucałowała go w czoło i powiedziała: - Skup się na nauce i odpocznij odpowiednio
przed egzaminami, a pójdzie ci świetnie. Powodzenia.
-
Jasne, mamo. Dam radę. W końcu uczyła mnie najlepsza nauczycielka szermierki.
- Ty to
jednak mądrala jesteś – roześmiała się kobieta. – Po kim ty taki wygadany
jesteś?
- No ciekawe
– odparł Hiroya, wzruszając ramionami. – A ty zdrowiej, mamo.
- Muszę.
Nawet jeśli nie przeprowadzę egzaminu, chcę tam być i obserwować twoją walkę
pokazową.
- Nie
musisz. To nie jest tak ważne, jak to, byś wyzdrowiała.
- Okropna ze
mnie matka, jeśli mój ukochany syn musi się o mnie martwić.
- To
nieprawda! – zaprzeczył energicznie Hiroya. Wyglądał na wkurzonego. – Nie zgadzam
się w tej kwestii z zachowaniem Kazumi - zadeklarował niespodziewanie. - Nigdy wam tego nie podziałem, a może
powinienem. Uważam, że siostra zachowuje się niewdzięcznie. Wychowałaś nas najlepiej
jak mogłaś. Zawsze mogliśmy na ciebie liczyć. Na ciebie i na ojca. Ja jestem
szczęśliwy w tej rodzinie i nigdy mi niczego nie brakowało – dodał. – Jasne, bywało ciężko. Wszyscy mają wobec nas ogromne oczekiwania, bo
jesteśmy dziećmi wspaniałych ludźmi. I tak, czasem dokuczano nam w szkole, ale to
nie daje Kazumi prawa zachowywać się jak największa ofiara. Czym jej życie
różniło się od mojego? Nie wiem, skąd to jej ogromne nieszczęście. Kocham ją,
bo jesteśmy rodziną, ale słowo daję, że czasem mam ochotę złoić jej skórę!
- Hiroya…
-
Przepraszam, poniosło mnie.
- Nie,
jestem ci bardzo wdzięczna za te słowa – wyszeptała Setsuko, a po jej
policzkach popłynęły łzy.
- Mamo, nie
płacz. Naprawdę przepraszam.
- Nie przepraszaj.
To nie przez ciebie. Po prostu martwię się o twoją siostrę. Mam nadzieję, że
nic jej nie jest.
- Na pewno
jest cała. Ta wariatka jest nie do zdarcia. Poza tym już niedługo dołączę do
jakiegoś oddziału, a wtedy uformuję grupę i sprowadzę ją do domu. Masz moje
słowo.
Tak, pamiętałam. Zaraz uciekam dostrajać przybranie choinki i kroić sałatkę, więc pewnie wpadnę tu dopiero jutro. Albo i pojutrze. Zobaczymy.
OdpowiedzUsuńWidać, jak bardzo Byakuya kocha żonę i martwi się o nią, gdy tylko coś jest nie tak. Nawet zapomina o Oddziale, co nie zdarza mu się często. Poza tym ma pod sobą Renjiego i Corrie, którzy zaopiekują się Szóstką pod nieobecność przełożonego. A on chce ich jeszcze karać, że byli szczerzy wobec Setsu. Aż wniosłam ręce ku niebu na takie groźby.
Dobrze, że sobie wyjaśnili. Czas najwyższy, żeby się pogodzili, bo ta para w konflikcie wygląda smutno i nie chcę, żeby tak było. Zresztą to głupi konflikt.
I ta ostatnia scena z Hiroyą. Kocham tego chłopaka, jest słodki. Ciekawe, który Oddział wybierze.