Obserwatorzy

Rumours


czwartek, 12 grudnia 2019

Chapter 51 ~ A date?


            Treningi z Itsuko szły coraz lepiej. Co prawda dziewczyna nie osiągała jeszcze takich wyników, jakby tego pragnął Byakuya, ale zdecydowanie było widać postępy. Coraz lepiej za nim nadążała, coraz lepiej oswajała się ze swoim zapamkuto. Co za tym szło? Miała coraz lepszą kontrolę nad swoimi mocami. A to nie było bez znaczenia.
            Jej moc może im się przydać. Jak tak dalej pójdzie, nawet szybciej niż ktokolwiek przypuszczał. Byakuya coraz bardziej martwił się, że jego żona miała rację. Co jeśli Aizen naprawdę nie powiedział ostatniego słowa? Co jeśli ostatnie wydarzenia są częścią jego planu? Zresztą nawet jeśli były to tylko niedobitki z jego zastępów, nadal zwiastowało to kłopoty.
            Musieli być gotowi. Młodzi shinigami musieli być gotowi. A moc Itsuko mogła okazać się niezastąpiona. Choć także niebezpieczna, bo zdawało się, że dziewczyna może rosnąć w siłę, dzięki specyfice swojego zampakuto. Pytanie, jaki był limit tego rozwoju? Może ograniczała ją tylko ilość silnych przeciwników, od których mogłaby czerpać?
            - Nie trać skupienia – skarcił ją, wyprowadzając kolejne ciosy. W końcu zmarszczył brwi. – Dobrze, koniec na dzisiaj – dodał, spoglądając na chylące się już za horyzontem słońce. – Niedługo będzie ciemno.
            - Ostatnio się tym nie przejmowałeś, kapitanie.
            - Tak, ale ostatnio, wszyscy byli zajęci anomalią. W tym Setsuko.
            - To ciocia nie wie o treningach?
            - Mówiłem ci, że to ma pozostać stricte między nami – syknął Byakuya. – Komuś już powiedziałaś?
            - Nie, ale myślałam, że chociaż ciocia Setsuko wie o tym.
            - Nikt nie wie i tak ma pozostać. Jak najdłużej. Setsuko też nie ma potrzeby martwić takimi rzeczami.
            - A to ten trening to jednak coś złego? Jednak mam kłopoty jakieś? Dlatego mnie trenujesz, kapitanie? – dopytywała Itsuko. – To przez to, co zrobiłam Kagacie?
            - Nie wymyślaj. Wracamy.
            - Wiedziałam, że to podejrzane, że robimy z tego taką tajemnicę.
            - Kwestionujesz decyzję swojego kapitana? – mruknął Kuchiki, unosząc brew. – Nie lepiej będzie pewnego dnia zaskoczyć wszystkich efektami swojej ciężkiej pracy? Pracuj w ciszy, jeśli chcesz mieć efekty.
            - No dobrze…
            Jednak nie przestała się martwić. W sercu czuła, że coś jest na rzeczy, ale przestała dopytywać. Być może to nie był dobry czas.
            Do domu wrócił później niż sobie planował. Z wyjątkiem tych dwóch tygodni, gdy Setsuko zajęta była badaniem anomalii, wolał, by treningi odbywały się w ramach jego pracy w oddziale. Choć dopiero popołudniu, gdy zdoła się uporać z dokumentacją i ewentualnymi problemami podwładnych.
            Nie chciał, by ktokolwiek wiedział o treningach. Bał się, że Setsuko może odczytać jego obawy. Już i tak miała dosyć na głowie z powodu anomalii i zniknięcia Kazumi. Ostatnie czego było jej trzeba, to martwienie się o niego lub Itsuko.
            - Wróciłem – oznajmił, wchodząc do domu. – Setsuko?
            - Jestem, jestem! – zawołała z salonu. – Jakieś problemy w pracy? – zapytała, wychodząc mu naprzeciw. – Nie mów, że coś się dzieje?
            - Nie, skąd ten pomysł.
            - Wróciłeś później niż zwykle.
            - Musiałem jeszcze załatwić kilka drobnych spraw. Dostałem cały stos dokumentów na ostatnią chwilę – powiedział, kręcąc głową. – Renji o nich zapomniał.
            - No patrz, a to ciekawe – zaśmiała się Setsuko, poważniejąc nagle. – Bo byłam u ciebie w oddziale, wracając do domu. I nawet widziałam się z Renjim. Mówił, że wyjątkowo świetnie uwinęliście się z papierami i też zbierał się do domu nieco szybciej, żeby spędzić trochę czasu z Rukią. A ciebie nigdzie nie było.
            - Tak, wyszedłem na moment, porozmawiać z… Ukitake. Ale tylko na moment. A jak wróciłem, to znalazły się te raporty.
            - Tak. Renjiemu musiało się coś pomylić – przytaknęła Setsuko, ale nie wyglądała na przekonaną. – A wiadomo już coś o Kazumi?
            Kuchiki pokręcił głową.
            - Wiem, że się martwisz, ale na pewno nic jej nie jest.
            - Wiem, ale…
            - Zostawmy to Hotarubi. Wie, co robi.
            - A co jeśli ta anomalia to naprawdę jej sprawka? Byłam u dziadka Yamamoto, gdy go nie było. Sprawdziłam Innocence i wydaje mi się, że brakuje jednego.
            - Wydaje ci się, czy jesteś pewna?
            - Musiałabym potwierdzić z dziadkiem, ale uwaga: nie mogę, bo możliwe, że to nasza córka to ukradła. Wiem, że była tam w przeddzień zniknięcia.
            - Powinniśmy przekazać to Aizawie do zbadania.
            - Oszalałeś? Żeby uznali ją za winną?
            - Jestem pewien, że możemy porozmawiać spokojnie z Aizawą. Poprosić ją, żeby sprawdziła kilka rzeczy.
            - Nie podam takich informacji zespołowi śledczemu, który poszukuje naszej córki. Jeśli to naprawdę jej sprawka, oskarżą ją nie tylko o kradzież, ale kto wie co jeszcze! Chyba sobie żartujesz!
            - Przepraszam, Setsuko. Masz rację.
            - Chyba pójdę już do łóżka. Idziesz?
            - Nie, posiedzę jeszcze chwilę i coś poczytam.
            - Dobranoc.
            - Dobranoc, Setsuko.

***

            Ubrał się odpowiednio do okazji i spojrzał w lustro. W sumie nie wiedział do końca, na jaką okazję się ubiera, ani co miało znaczyć to nagłe zaproszenie. A tym bardziej nie wiedział, dlaczego się zgodził. Wszystko to było jakieś dziwne.
            Najpierw wyskoczyła z tą kawą, jak Filip z konopi, a potem oznajmiła, że po niego przyjdzie. No więc ubrał się i czekał. Godzina była też jakaś nijaka. Żeby to było popołudnie to może nawet uznałby to za randkę. Ale w sumie kawy nie pije się za późno. A oni mieli się spotkać już koło dziesiątej. Nawet nie w porze lunchu, tylko bardziej na śniadanie.
            Rozległo się pukanie do drzwi. Ubrał buty i wyszedł. Chinatsu wyglądała ładnie, ale poza normalnymi ubraniami, zamiast uniformu z pracy, nie było w nich nic niezwykłego. Nie była brzydka, więc gdyby tylko mógł jej wybrać inną stylizację. Już on by ją ubrał należycie i odpowiednio do jej wieku oraz statusu.
            - Widzę, że jesteś gotowy. Świetnie. Chodźmy.
            Nie rozmawiali po drodze, jednak Chinatsu nie wyglądała na zakłopotaną tym faktem, a Yumichika postanowił nie zaczynać na siłę konwersacji. Wolał poczekać i zobaczyć jak rozwinie się sytuacja.
            Kobieta sama wybrała kawiarnie, a on podążał za nią. Nie zapytała, czy odpowiada mu ten lokal. Weszła do środka i sama wybrała stolik. Usiadł naprzeciwko niej. Dopiero wtedy jakby przypomniała sobie o jego obecności.
            - Przepraszam, że sama wybrałam miejsce, ale bardzo lubię tą kawiarnię.
            - Nie szkodzi.
            - Pewnie zastanawiasz się, skąd to nagłe zaproszenie – stwierdziła spokojnie Chinatsu. Nie powiedziała jednak nic więcej, bo podeszła do nich kelnerka i podała im menu. – Tak jak mówiłam, ja płacę.
            - Tak, ale nie rozumiem dlaczego.
            - Choćby dlatego, że to był mój pomysł i zgodziłeś się poświęcić mi swój czas.
            - No dobrze, to jest jakiś argument – westchnął Ayasegawa. – Choć to takie niepiękne, aby kobieta płaciła za mężczyznę.
            - Nie marudź i wybierz sobie coś – mruknęła Chinatsu, po czym zawołała kelnerkę. – Poproszę szarlotkę na ciepło i dużą, czarną kawę. Bez cukru.
            - Dobrze. A dla pana?
            - Latte i ciastko czekoladowe.
            - Oczywiście, zaraz przyniosę – powiedziała kelnerka i odeszła.
            - Dobrze, odpowiadając na twoje pytanie, zaprosiłam Cię, żebyśmy się trochę lepiej poznali – wyjaśniła Chinatsu. – To był spontaniczny pomysł. Wiem, że mnie nie lubisz i zresztą nie tylko ty. Większość przyjaciół Setsuko jest do mnie źle nastawionych i wcale im się nie dziwię. Przed laty poznaliśmy się raczej od złej strony i chociaż dogadałyśmy się z Setsuko, ogólna niechęć pozostała.
            - Setsuko łatwo wszystkim wybaczyła, nawet Kazumie, ale nie powinno cię dziwić, że raczej sceptycznie jesteśmy nastawieni do ciebie.
            - Nie będę kłamać, że się strasznie zmieniłam, ale jesteśmy z Setsuko w dobrych stosunkach. Po tym, gdy wyjaśniła się cała sprawa rodzinna i dowiedziałam się, kim są Setsuko i Shigeru, odcięłam się nieco od dziadków. Choć nie twierdzę, że cała sprawa to tylko ich wina, bo ja też ślepo ich słuchałam. Nigdy nie zastanowiłam się z kim i dlaczego walczę. Nie ma usprawiedliwienia dla próby zniszczenia komuś życia.
            - Podejrzewam, że wszyscy popełniamy błędy – westchnął Ayasegawa. – Swego czasu i ja długo walczyłem z Setsuko, gdy zaproponowała mnie na porucznika pierwszego oddziału.
            - Tak, więc właśnie pomyślałam, że minęło już tyle lat i może warto coś z tym zrobić. Jako że pracujemy razem i widywać będziemy się jeszcze nie raz, chcę abyśmy poznali się lepiej. Nie mówię, że mamy się nagle zaprzyjaźnić, ale może…
            - Rozumiem.
            - Zgadzasz się?
            - Przecież tu przyszedłem – roześmiał się Yumichika. – Niepięknie byłoby odmówić takiej pokojowej prośbie. Choć nie ukrywam, że jestem zaskoczony.
            - Uznałam, że to wszystko trwało zbyt długo. Zbyt wiele lat zmarnowałam walcząc ze wszystkimi, a wszystko z powodu czego? Dumy?
            - To prawda. Czas tak szybko leci. Wiele się zmieniło.
            - I taka chyba kolej rzeczy. Już w samej Dwunastce jestem od prawie dwunastu lat.
            - Już tyle?
            - Tak. To się wydaje krótko, ale jestem tam już prawie dwanaście lat.
            - I jak się pracuje?
            - Dobrze.
            - Podejrzewam, że Urahara jest dziwnym kapitanem.
            - Ale nie takim złym. Wszyscy mówią, że u Kurotsuchiego było dużo gorzej.
            - No, nie miał zbyt wielu fanów w swoim oddziale. To prawda. Ale chyba nigdzie ich nie miał.
            - A jak ci się pracuję u Głównodowodzącego? – zaciekawiła się Chinatsu. – Wspomniałeś, że nie chciałeś tam pracować.
            - Nie chciałem. Wolałem zostać z Ikkaku w Jedenastce, a teraz popatrz. Jestem tam już od szesnastu lat. Chwilę po moim odejściu Iku dostał awans na kapitana Siódemki.
            - Racja. Serieitei przeszło wiele zmian.
            - Ale teraz jest dobrze.
            - Tak, jest dobrze. Cisza i spokój. Gdyby nie ta dziwna anomalia. W dodatku kilka dni temu ktoś włamał się z zewnątrz do systemu i usunął dane.
            - Setsuko musi się martwić. Już i tak wiecznie ma paranoję o tym, że Aizen wróci.
            - Akurat utratą danych się nie przejęła, ale może to tylko pozory...

1 komentarz:

  1. Dzisiaj bez wielkich emocji, ale to też może dlatego, że jestem ledwo żywa. Sprawdza się moja teoria, że Setsu w końcu zauważy zniknięcia Byakuyi i pomyśli, że ją zdradza, a to tylko treningi z Itsuko. Cóż, wszyscy oni mają tendencje do ukrywania różnych rzeczy. Nie pochwalam. Tym razem mu się upiekło, ale w perspektywie tych wszystkich kłopotów, które już mają na tym etapie, to tylko pogorszy sytuację.
    Jest i randka Yumiego z Chinatsu. W sumie to takie normalne spotkanie. Nie wiem, czy wierzę w tę chęć zmiany Chinastu, ale z drugiej strony bycie wrogiem nr 1 wszystkich dookoła musi być męczące. A Yumi mimo wszystko potrafi być i wyrozumiały i dać drugą szansę. Chociaż nie widzę ich jakoś jako pary, ale zobaczymy, coś tam naskrobała.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń