Obserwatorzy

Rumours


środa, 11 grudnia 2019

Chapter 50 ~ Noah Family



            Kazumi nie podobało się do końca, gdy przeszli przez dziwną bramę, która pojawiła się przed nimi. Podobał jej się za to ten cały Tykki. Przystojny był. Ubrany w garnitur. Może nadeszła pora zapomnieć o Toshiro? Przystojny, kimkolwiek był, mógł stanowić dobry start tego zapomnienia.
            Wyszli w jakimś mieście. Definitywnie nie Japońskim, bo styl zabudowań był Kazumi obcy. Taraka aż pisnęła z zachwytu.
            - Co to za miejsce?
            - To właśnie Arka.
            - Miasto?
            - Tak wygląda – zaśmiał się Sousuke. – Ale całe to miasto mieści się w Arce. Ono jest Arką. A ta zawieszona jest pomiędzy światami.
            - Każde drzwi dokądś prowadzą – oznajmiła Road. – W zależności od drzwi możecie trafić albo do innego pomieszczenia, innego końca Arki lub w jakimś obcym wam zakątku świata ludzi.
            - Ale super!
            - Trochę zajęło mi nawiązanie kontaktu z klanem Noah.
            - Trochę. A wyobraź sobie zaskoczenie Earla, gdy dowiedział się, że żyjesz. Tym bardziej, gdy dowiedział się, jak to się stało.
            - Nie wątpię.
            - Czekaj, czekaj. Ten Klan Noah? – spoważaniała Kazumi.
            Wiedziała, że nie powinna tak reagować. Ale mimo wszystko Klan Noah w podręcznikach przedstawiany był jako grupa potworów. Nie łatwo było się wyzbyć dawnych przekonań. Sousuke sprawiał, że musiała zakwestionować wszystko, czego się dotychczas uczyła.
            - Tak. Podejrzewam, że przedstawili ich w niezbyt korzystym świetle. Ale czy wspomnieli, że Klan Noah jest jednym z rodów shinigami?
            - Co? Poważnie?
            - Tak. Wszystko wam opowiem, ale najpierw chodźmy przywitać się z Milenijnym.
            - Milenijnym Earlem?
            Kazumi przełknęła głośno ślinę.
            - Nie ma się czego obawiać, wszak Earl jest bardzo przyjaznym człowiekiem.
            Przeszli przez jeszcze kilka drzwi, które Kazumi wydawały się kompletnie randomowe. W końcu znaleźli się w czymś, co Kuchiki zweryfikowała jako jadalnię. Na końcu stołu siedział mężczyzna w średnim wieku. Nieco podobny do Tykkiego. Też miał czarne włosy i zielone oczy. Ubrany równie odświętnie, co pozostała dwójka członków klanu.
            - Aizen Sousuke – powiedział, wstając na widok gości. – To naprawdę ty.
            - We własnej, osiemnaście lat młodszej, osobie.
            - Nie wierzyłem, gdy skontaktowałeś się z nami. Naprawdę nie wierzyłem.
            - To lepiej uwierz, przyjacielu.
            - A kim są te niewiasty? – zaciekawił się Earl i ukłonił nisko. – Nazywają mnie Milenijnym Earlem i jestem głową klanu Noah. Witam was serdecznie.
            - To Taraka, moja córka oraz jej przyjaciółka, Kuchiki Kazumi.
            - Kuchiki – zainteresował się Milenijny. – Z jakiegoś odłamu?
            - Z głównej linii rodu.
            - Chcesz mi powiedzieć, że to córka Kuchiki Byakuyi? – zdziwił się. – Nie, to niemożliwe.
            - Możliwe. Bo jest tylko jedna żywa osoba, która potrafiła skraść jego serce.
            - Moją matką jest Setsuko Tomori – oznajmiła Kazumi, której nie podobał się wydźwięk tej konwersacji.
            - Ależ to wybornie! – uradował się Milenijny. – Witaj w rodzinie, Kazumi!
            - Bardzo lubiliśmy Setsuko – oznajmiła Road. – Nawet jeśli nas zdradziła i skazała na przegraną w wojnie. Spędziliśmy razem sporo fajnych chwil. Zawsze się ze mną bawiła.
            - Przykro mi.
            - Nie powinno. To przeszłość.
            - Skoro o tym mowa, miałeś nam opowiedzieć o przeszłości Klanu Noah.
            - Myślę, że lepiej zrobi to Milenijny – powiedział Sousuke. – Jest dobry z opowiadania historii i był tam. Zawsze. W przeciwieństwie do mnie. Ja znam tą historię od mojej babci, Reiko, która służyła w Gotei 13, jeszcze zanim zostało tak nazwane.
            - Zacznijmy od początku. By opowiedzieć wam naszą historię, muszę zobaczyć, co wiecie. Jakie kłamstwa sprzedało wam Gotei 13? Znacie rody szlacheckie?
            - Kyouraku, Shihoin, Sui Feng i Kuchiki – oznajmiła z powagą Kazumi. – Potem jest jeszcze kilka mniej znaczących, lecz wciąż szlacheckich rodzin jak Kira.
            Aizen zaśmiał się pod nosem.
            - A wiecie właściwie, skąd wzięły się rody szlacheckie?
            - Podobno cztery rody szlacheckie zostały wybrane przez samego Króla Dusz i obdarzone mocą pierwszych shinigami.
            - Tak. Ta część się zgadza – przytaknął Milejnijny. – Niebywałe jak łatwo dopasowali historię do swojej wersji. To prawda, że pierwsze rody szlacheckie zyskały swoje miano od Króla Dusz, gdy ten obdarzył mocą pierwszych shinigami z tych rodów mocą. Tylko, że rodów owych było więcej niż cztery.
            - Ile? – zdziwiła się Taraka.
            - Czternaście. I stąd też Geneza Gotei 13. Po tym, jak shinigami przybędzie, struktura miała się rozwinąć i każdy z rodów miał przejąć patronat nad jednym z oddziałów. Jednak oni postanowili nas wygnać. Zrobiło się z tego trzynaście rodzin i trzynaście oddziałów.
            - Co? Żartujesz – zawyła Kazumi. – To jakie to były rody? Możesz je wszystkie wymienić?
            - Oczywiście, moja droga – odparł entuzjastycznie Milenijny. – Tak, jak mówiłaś na pewno Kuchiki, Kyouraku, Shihoin i Sui Feng, ale też Sakurai, Miyagi, Aizen, Noah, Kira, Nimaya, Hikifune, Shutara, Hyosube i Kirinji.
            - Ostatnie pięć rodów, które wymieniłeś to nazwiska shinigami z Gwardii Królewskiej.
            - Tak. Oczywiście.
            - I nasze nazwisko też – wyszeptała Taraka.
            - No tak. Gdyby nie zawirowania w Seireitei i zachłanność niektórych rodów, bylibyśmy potężnym rodem szlacheckim – odparł Sousuke.
            - Klan Noah, czyli wy – odezwała się Kazumi. – Kira, Miyagi też mają sens. Ale kim jest ród Sakurai?
            - To rodzina obecnego Głównodowodzącego. Jednak wyrzekł się tego nazwiska – wyjaśnił Sousuke. – Jego ojciec Sakurai Yujiro był pierwszym Głównodowodzącym, jednak nie pobył nim długo. Cała ich rodzina dowodziła pierwszymi grupami. Yujiro dowodził grupie pierwszej, która składała się głównie z obecnej Gwardii Królewskiej. Grupa druga należała do Yamamoto, trzecia do jego matki Kaoru, czwarta do jego siostry, Hanae, a piąta do Kuchiki Juuzo, przyjaciela rodziny.
            - Skąd to wszystko wiesz, tato? – zapytała z niedowierzaniem Taraka.
            - Jak wspomniałem, moja babcia, Reiko była jednym z pierwszych shinigami. Była przyjaciółką Yamamoto i należała do jego grupy.
            - O cholera - skwitowała Kazumi. - Tego nas w Shino nie uczyli.
            - Oczywiście, że nie, bo prawda historia nie pasowała do wersji, którą karmi się młodych shinigami jak wy.
            - Czyli to nie tylko moja matka, ale oni wszyscy nic tylko kłamią. Nawet mój ojciec. Przecież on na pewno zna tą historię. Nie wierzę, że ktoś, kto jest tak zafiksowany na wspaniałości Rodu Kuchiki nie zna prawdziwej historii. Nigdy nic nie wspomniał.
            - Coś mi mówi, moje kochane, że będziemy mieli sporo historii do przerobienia. Jednak będziemy mieli też czas na to, skoro zostajecie z nami – powiedział Milenijny, wracając do stołu. – Teraz jednak powinniśmy usiąść do wspólnego, rodzinnego obiadu. Co prawda rodzina nie jest jeszcze w komplecie, ale pracujemy nad tym.
            - No, ale miałeś nam opowiedzieć, o samym Klanie Noah.
            - Nie chcę przesadzić z nadmiarem informacji.
            - Daj spokój, Milenijny. To są mądre dziewczyny. Nie bądźmy jak Gotei 13. Nie będziemy ukrywać przed nimi prawdy.
            - Masz rację, Aizenie – westchnął Milenijny i uśmiechnął się. – Klan Noah został wygnany z Soul Society. Nałożono na nas coś w rodzaju klątwy, która sprawiła, że odrodziliśmy się jako ludzie. I nigdy nie uda nam się wrócić do naszego prawowitego domu, chyba że znajdziemy sposób na złamanie klątwy. Przez nią, odradzamy się w kółko. Nawet jeśli umrzemy, rodzimy się ponownie w ludzkim świecie. I tak przez ponad tysiąc lat.
            - Ale macie swoje moce.
            - Tak. To jedna rzecz, której shinigami nie przewidzieli. Nie mieli pojęcia, że zachowamy swoje moce i spróbujemy wrócić do domu.
            - Więc tak właściwie to wy jesteście shinigami. Nie jakimś klanem potworów lub nadludzi.
            - Tak, moja droga. Mamy ludzkie ciała, choć i tak bardziej wytrzymałe niż te śmiertelników.
            - Ale za co was wygnano?
            - Za rzekomą zdradę, ale prawda jest taka, że wszyscy łasili się na kryształy. Nie tylko my.
            - Kryształy?
            - To, co wy znacie jako Innocence. Wiecie czym jest?
            - Innocence było ofiarowane ludziom przez Króla Dusz, by mogli się bronić przed Pustymi i Akumami stworzonymi przez…
            - Milenijnego Earla, tak? – westchnął mężczyzna. – Cóż, nie będę wam kłamał, po prawdzie posiadam fabrykę Akum, jednak nie ja ją stworzyłem. Jest to jeden z dziwnych wynalazków Króla Zampakuto, który eksperymentował z Hollowami i ciemną materią. Udało nam się to zdobyć i zmuszeni byliśmy tego użyć. Zanim opanowaliśmy swoją reinkarnacje oraz moce, shinigami polowali na nas, nie pozwalając nam żyć zbyt długo. Akumy miały nas chronić, choć potem wymknęły się trochę spod kontroli.
            - Trochę – sarknęła Kazumi.
            - Nie jestem dumny ze wszystkiego, co zrobiliśmy. Jednak tak jak wszyscy, chcemy żyć i wrócić do Soul Society, które jest naszym domem. Tam jest nasze miejsce. Wygnani  zostaliśmy, chociaż każdy ród próbował zawłaszczyć sobie Innocence. Po prostu nam się udało. Chcieliśmy je trzymać, bo to dawało bezpieczeństwo. Jednak pozostałe rody sprzymierzyły się przeciwko nam i zesłały nas tutaj.
            - No, ale po co wszyscy walczyli o Innocence? – zapytała Kazumi, marszcząc brwi. – Ja rozumiem, że ono daje ludziom moc, moja ciocia używała tego w czasie wojny. I no my użyłyśmy tego jako źródła energii do rytuału, ale bez przesady.
            - Nie zdajecie sobie sprawy z potencjału Innocence. Te sto kryształów, które wy znacie jako dar od Króla Dusz, w rzeczywistości jest odłamkami jego skrystalizowanej mocy.
            - Mocy samego Króla Dusz?
            - Tak. W zamierzchłych czasach, gdy Gotei 13 dopiero powstawało, jeszcze zanim Klan Noah został wygnany, w świecie ludzi żyły Youkai. Demony. Różniły się od Hollowów tym, że były to dusze, które posiadały ludzkie, przynajmniej w teorii, ciało. Fizyczne ciało, choć mocno zniekształcone – objaśnił spokojnie Aizen. – Były to demony czasem przypominające zwierzęta, a czasem bardziej Oni. Shinigami uzyskali swoje moce od Króla Dusz oraz zadanie pozbycia się tych demonów. Być może dlatego, że Król Dusz wiedział, że jeden z Youkai w szczególności mu zagraża.
            - To prawda. Ten demon nosił imię Berith. Dwukrotnie zaatakował Seireitei. Był wyjątkowo potężny, ponieważ rósł w siłę, pochłaniając moc zabitych przez siebie wrogów i tworząc potężną armię Youkai, które wskrzeszone przez niego, wracały do życia na jego komendę.
            - Ten demon wdarł się do Soul Society?
            - Nie tylko tam. Dostał się do Zamku Króla Dusz i zdołał go śmiertelnie zranić. Król Dusz odesłał demona do świata ludzi, nim zamknął się w krysztale ze swojej skondensowanej mocy. Niektórzy mówią, że gdyby Król Duszy umarł, nastąpiłby koniec świata. Dlatego Gwardia Królewska strzeże kryształu, by nie został ponownie uszkodzony.
            - Ale skoro Innocence to odłamki, to znaczy, że Berith i tak zdołała zaatakować kryształ i tak powstało Innocence?
            Milenijny westchnął ciężko.
            - Masz rację, Tarako. Berith zdołała ponownie wedrzeć się do Zamku Króla Dusz. Została jednak powstrzymana przez przymierze kilku shinigami oraz kilku youkai, zanim zniszczyła kryształ kompletnie. Udało jej się tylko ułamać część kryształu. A powstałe odłamki nazwano Innocence, bronią podarowaną przez Boga, by nie powiedzieć mieszkańcom Soul Society prawdy o stanie Króla Dusz.
            - Kłamstwo popierało kłamstwo – wtrącił Aizen.
            - Wszyscy zdawali sobie sprawę z tego, że odłamki posiadają odrobinę mocy Króla Dusz. Gdyby wpadły w niepowołane ręce, mogło się to źle skończyć. Rody przestały sobie ufać i zaczęły walczyć o odłamki – oznajmił Milenijny i zmarszczył brwi. – Z początku znajdowały się one pod opieką rodu Sakurai, lecz gdy śmierć Głównodowodzącego wyszła na jaw, rozpętało się piekło. Nasz Klan zdobył większość z nich. Chcieliśmy je jakoś zapieczętować, lecz wtedy reszta rodów zwróciła się przeciwko nam i wygnała nas z naszego domu, twierdząc, że zamierzaliśmy ich użyć do przejęcia kontroli.
            - O matko, co za beznadzieja. Jestem wkurzona już od samego słuchania.
            - Nic dziwnego. Nas również trawi gniew na wspomnienie tamtych dni i niesprawiedliwości, jaka nas spotkała.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz