Nie wiedział, jak powinien postąpić w tej sytuacji. Mógł próbować spokojnie i powoli wydostać się z żelaznego uścisku Setsuko. Mógł też się nie ruszać i spróbować z nią rozmawiać. Ewentualnie użyć swojego autorytetu kapitana, ale podejrzewał, że była to najkrótsza droga do piekła.
-
Setsuko – powiedział nieco głośniej niż za pierwszym razem.
-
Od jak dawna wiedziałeś, że Kazumi zniknęła? – zapytała dużo spokojniej, ale
uścisk ani odrobinę nie zelżał.
-
Od kilku dni. Usiądź, wszystko ci wyjaśnię.
-
Co mi wyjaśnisz?! Że ukrywałeś przed wszystkimi zniknięcie mojej córki?! Jeśli
coś jej się stanie…
-
Setsuko! – zdenerwował się w końcu i wyszarpnął. – Siadaj do cholery i
posłuchaj, co mam ci do powiedzenia.
Nie
spodziewała się takiej reakcji. Puściła go i powiedziała spokojnie.
-
Masz minutę.
-
Trzymałem sprawę w tajemnicy, ponieważ mam powody sądzić, że Kazumi miała
czynny udział w anomalii.
Zaległa
cisza. Setsuko dobrze wiedziała, że nie można tej opcji wykluczyć. Tym bardziej
że ta wersja pokrywała się z bardzo nieprzyjemnym przeczuciem, jakie miała od
kilku dni.
Kazumi
miała ogromny potencjał, ale wszystko w zasadzie zależało od tego, jak go wykorzysta.
Mogła stać się najlepszą shinigami w historii Gotei 13, gdyby tylko poszła w
ślady ojca. Jednak jeśli obierze inną drogę może stać się problemem, który
ciężko będzie im okiełznać.
-
To dlaczego nie dałeś znać mi wcześniej? – syknęła.
-
I odrywać cię od badania anomalii, wzbudzając przy tym podejrzenia? – mruknął
gniewnie Toshiro. – Sam nie byłem na początku pewien, czy zniknęła. Wzięła
wolne. I to zaraz po tym gdy… Pokłóciliśmy się – dodał niechętnie. Nie chciał
używać tego określenia, bo ono znaczyłoby, że ich relacja nie jest tak prosta
jak powinna być między kapitanem i podwładną. – Po tym zaraz wzięła wolne.
Uznałem, że nie chce mnie widzieć i może nawet próbuje mnie sprowokować.
-
Tak. To możliwe w jej przypadku.
-
Wyglądało jednak na to, że po wolnym też nie wróciła, a nie wpłynęły żadne
podania o kolejnych dniach wolnych. Nic – mówił dalej Toshiro i wreszcie usiadł
w swoim fotelu. – Trzymałem to w tajemnicy, bo obawiałem się dziwnego zbiegu
okoliczności między jej zniknięciem i anomalią.
-
Uważasz, że to jej sprawka.
-
Jej przyjaciele badali to na własną rękę, potem już pod moim patronatem.
Podobno w dniu wystąpienia anomalii Itsuko widziała Kazumi w pobliżu. Wraz z
kimś, kogo z opisu zidentyfikowałem jako moją drugą podwładną, Tarakę. Był z
nimi także jakiś mężczyzna.
Setsuko
tylko drgnęła, choć w środku szargały nią przeróżne emocje. Nie odpowiedziała
od razu na wyjaśnienia przyjaciela. W jej głowie zrodziła się pewna
przerażająca myśl, której nie mogła się pozbyć, choć nie było dla niej też
żadnego potwierdzenia.
-
Powierzyłam ci Kazumi pod opiekę.
-
Wiem. Zawiodłem. Ale zamierzam dotrzymać słowa i będę ją chronić, choćby nie
wiem co.
-
To lepiej zacznij jej już szukać.
***
W
nocy w oddziale dwunastym rozległ się alarm. Wszyscy zjawili się na miejscu.
Wliczając w to zaspanego Uraharę, którego poprzedniego wieczora żona siłą
zabrała z jednostki. Była tam także Setsuko, która na miejsce zdarzenia zjawiła
się jako pierwsza. To ona odkryła powód alarmu.
-
Wszystkie dane zniknęły – oznajmiła z grobową miną, pochylając się nad jednym z
komputerów.
-
Jakie dane? – przeraziła się Chinatsu.
-
Wszystkie dane dotyczące anomalii.
-
Tylko te? – zdziwił się Urahara, choć trochę chyba odetchnął z ulgą.
Choćby
dlatego, że obawiał się, iż skasowano także wyniki jego wieloletniej pracy. A
poza tym brak danych odnośnie anomalii oznaczało brak pracy. Lub przynajmniej
mniej pracy.
-
Wszystkie dane związane z anomalią przepadły. Ktoś z zewnątrz włamał się do
komputerów.
-
To niemożliwe, żeby z zewnątrz – zaprotestowała Miyagi, jednak groźne
spojrzenie jej kapitana skutecznie ją uciszyło.
-
To już raz się zdarzyło. Tylko raz. Ale ktoś z zewnątrz zdołał się tu włamać.
Pomimo nowych technologii, nie sądzę aby to było takie niemożliwe.
-
Tyle pracy nad tą technologią poszło na marne.
-
Nie poszło na marne. To nadal dobry system i odosobniony przypadek. Znaleźli
dobry moment. Musimy umocnić obronę i załatać wszystkie możliwe luki w systemie
– rozkazał Kisuke.
-
Nie powinniśmy wszcząć śledztwa? Co jeśli to ktoś z wewnątrz?
-
Nie.
-
Nie?
-
Jeśli Setsuko mówi, że to ktoś z zewnątrz, ma rację. Zna się na tym – zarządził
Urahara. – Chcę abyś sporządziła raport i uwzględniła w nim nasze obecne
ustalenia.
-
Tak jest…
Chinatsu
rzuciła ostatnie, podejrzliwe spojrzenie swojemu kapitanowi i westchnąwszy,
udała się do biura. Nie podobało jej się to wszystko, ale musiała zaufać
dowódcy. Przez dwanaście lat pracy, jeszcze jej nie zawiódł. A Setsuko… Ona
przecież była geniuszem. Być może naprawdę umiała tak szybko ocenić szkody.
Najwyżej
później spróbuje podpytać swojego dowódcy. Na razie jednak wyraźnie kazał jej
być cicho. Miała wykonywać polecenia i o nic nie pytać.
Napisanie
raportu nie zajęło jej dużo czasu. W końcu to tym głównie się zajmowała, odkąd
przyjęła posadę vice kapitana oddziału dwunastego. Jej dowódca nie miał głowy
do dokumentów. Wypełniała je sama i jedynie podstawiała mu do podpisu. W zamian
za to, nikt nie wymagał od niej znajomości skomplikowanego oprogramowania, czy
asystowania w dziwnych eksperymentach.
Po
ukończeniu pracy nad raportem i zatwierdzeniu go przez kapitana, udała się
osobiście do Jedynki, by przekazać dokument. Tam przywitał ją Ayasegawa. Był
miły, choć wiedziała, że to tylko kurtuazja. Najbliżsi przyjaciele Setsuko nie
lubili jej po tym, jak przed laty zachowywała się wobec kuzynki.
Pogodziła
się z tym. Wiedziała, że Setsuko zawsze będzie postrzegana jako ta lepsza. I
choć Chinatsu nie do końca się zgadzała z tym układem sił, wiedziała, że walka
nic nie da, a jedynie pogorszy sytuację.
- Vice
kapitanie Ayasegawa, przyniosłam raport dotyczący ostatniego alarmu w moim
oddziale.
- Coś się
znowu stało? – zaniepokoił się mężczyzna.
- Mieliśmy
włamanie do systemu – oznajmiła beznamiętnie Chinatsu.
- Włamanie
do systemu? Jak to?
- Normalnie –
mruknęła blondynka, wzruszając ramionami.
- Setsuko
musi się bardzo martwić. Była tam?
- Była, ale
właśnie nie wygląda na specjalnie zmartwioną.
- Nie
rozumiem.
- Ja też nie
– prychnęła Chinatsu i wręczyła mu raport. – Również nie rozumiem, dlaczego ani
ona ni mój kapitan nie wyglądali na zbytnio przejętych faktem, że dane
dotyczące anomalii przepadły.
- Może
zdążyli już wszystko rozszyfrować lub mają jakieś dane zapasowe.
- Może – przytaknęła
Chinatsu, nie chcąc drążyć dłużej tematu. – Przekazałam raport, to tyle z mojej
strony. Do widzenia vice kapitanie.
- Do
widzenia. Dziękuję za raport.
- Powiedz –
odezwała się jeszcze, zatrzymując się w progu. Spojrzała na niego. – Nie dałbyś
się zaprosić na kawę?
***
Siedziała
nieopodal chatki na piasku pustyni. Katanę położoną miała na kolanach.
Medytowała. Nawet teraz, gdy opuściła Seireitei nie przestała trenować. Chciała
wreszcie poznać swoją duszę miecza.
Wyczuła zbliżające się reiatsu, choć zostało stłumione. W
ostatniej chwili zablokowała miecz i odwróciła się w stronę Sousuke
niezadowolona.
- Świetny
refleks. Wyczułaś, że się zbliżam. To imponujące.
- Byłam
najlepsza ze swojego rocznika.
- Poznałaś
już Duszę swojego miecza?
Zaległa
cisza.
- Nie -
przyznała w końcu Kazumi. - Jeszcze nie.
- Wyjątkowo
oporna jak mniemam.
- Wszyscy mi
mówią, że muszę coś robić źle.
- To możliwe
- przyznał Sousuke. - Zwłaszcza, że mogę ją wyczuć. Ona tam jest. Ale z
jakiegoś powodu nie chce się odezwać.
- Naprawdę?
- Tak.
- To co mam
zrobić?
- Stara
szkoła proponuje cierpliwość i nieustępliwość. A także refleksję nad tym, co
może powstrzymywać twoje zampakuto od komunikowania się z tobą - wyjaśnił
spokojnie Sousuke. - Ja jednak wyznaję inną szkołę. Duszę można zmusić.
- Jak?
- Jesteś
zainteresowana?
- No skoro
nie chce ze mną rozmawiać?
- Jedynym
sposobem jest... - Zamachnął się mieczem, mówiąc: - umrzeć.
Kazumi
odskoczyła, patrząc na mężczyznę z przerażeniem.
Nie miała jednak czasu na myślenie, bo kolejne ataki spadły na nią jak deszcz.
Dane skasowane, Urahara się nie przejmuje zbytnio. Czyżby jego robota? Albo już wiedzą, że to Aizen powrócił? Tak, oczywiście nie zaczynam od początku, ale scena pomiędzy Tośkiem a Setsu mnie nie zaskoczyła, jest to, czego oczekiwałam. Bardziej mnie ten alarm ciekawi, bo tyle różnych rzeczy może oznaczać. A może to robota egzorcystów, co by za dużo nie myśleć o innocence^^ Tak, właśnie przypomniał mi się ten starszy o 15 lat Kanda i mimo wszystko mam zaciesz. Do Chinatsu podchodzę jak pies do jeża, to nic nowego, ale w sumie jeszcze w Doffie mi nie podpadła. Wręcz stała mi się obojętna, chociaż to podbijanie do Yumiego... No Hotarubi jakoś przeżyłam. Powinnam się uspokoić.
OdpowiedzUsuńI ta ostatnia scena. Zostawiasz mnie trochę z duszą na ramieniu. Fakt faktem, że Yuki Corrie zdradziła swoje imię w chwili zagrożenia życia, ale nie pochwalam tej metody. Trochę się martwię. I chyba zbyt emocjonalnie podchodzę do tej historii.
Powinnam się położyć.