Zanim
się spostrzegła, znaleźli się znów w białym budynku. Tym samym co wcześniej,
ale z obecnych czasów. A więc znajdowali się bez wątpienia tam, gdzie teraz
rządził ojciec Shiraia z pomocą jego matki i kilku shinigamich. Znajdowali się
w Las Noches.
Teoretycznie
nic im tam nie groziło. Hueco Mundo od lat współgrało z Soul Society.
Przynajmniej na ile Grimmjow był w stanie zapanować nad Arrancarami. Lub na ile
miał ochotę to zrobić. Jednak o jego chęci właśnie dbała natomiast Ivrel.
Jednak czy dwie
zwykłe shinigami i człowiek z przeszłości na pewno byli tam mile widziani?
—
Co tu… — wymamrotał Sousuke. Jego mina nie wskazywała nic dobrego. – Rozumiem.
A więc jednak mu się udało – dodał.
—
Nie zdążyłam ci powiedzieć – jęknęła Taraka.
—
Nic nie szkodzi. Jest jeszcze jedno miejsce, do którego możemy się udać. Tam
nikt nam nie będzie przeszkadzał – powiedział spokojnie mężczyzna i uśmiechnął
się.
W
następnej chwili znów znalazły się gdzieś indziej. Bez wątpienia wciąż w Hueco
Mundo, bo za oknem niewielkiej chatki rozpościerała się bezkresna pustynia.
—
Domek? – zdziwiła się Taraka. – Przecież nikt nigdy nie mieszkał w Hueco Mundo,
poza Arrancarami rzecz jasna.
Oni raczej nie budują domów.
—
Ktoś jednak mieszkał – odparł Sousuke, rozglądając się. – Choć nie wiem kto –
przyznał. W jego oczach pojawiły się nowe emocje i uczucia. Coś co Kazumi
uznała za nostalgię. – Odkryłem to miejsce razem z twoją matką – zwrócił się do
Taraki. – Podczas jednej z naszych wspólnych misji. Niezbyt częstych niestety.
Zupełnie przypadkiem. Zrobiliśmy z tego nasze sekretne miejsce, bo tak jak
teraz wyglądało na opuszczone przez długie lata.
—
A więc tu się ukrywaliście?
—
Tak. Można to tak nazwać – zaśmiał się. – To tutaj się… Narodziłaś – powiedział
z wymownym uśmiechem.
—
Urocze – mruknęła Kazumi. – A trochę obrzydliwe. Może jednak powinnam was
zostawić samych.
—
Nie martw się, moja droga, nie zapomniałem o tobie. Jak mógłbym zapomnieć o
córce Setsuko.
—
Tego się obawiam – sarknęła Kuchiki.
—
Popraw mnie, jeśli się mylę, ale chyba nie przepadasz za Setsuko. Mam rację?
—
Strzał w dziesiątkę. Jest bohaterką. Wszyscy ją podziwiają i oczekują, że będę
taka jak ona. Uważam, że jest zwykłą oszustką. Jestem tu, by dowiedzieć się o
niej prawdy. Teraz nawet bardziej, skoro widziałam ją w przeszłości. Co robiła
osiemnaście lat temu w Las Noches.
—
Rozumiem. Jeśli szukasz prawdy, z przyjemnością ci ją opowiem. Tak się składa,
że mamy z Setsuko wspólną historię
—
W sensie? – przeraziła się Taraka.
—
Nie, nie – wyjaśnił Sousuke, wyraźnie rozbawiony. – Nie tego typu historię.
Nasze losy się przeplatały, lecz nigdy w romantycznym znaczeniu. Powiedziałbym
raczej, że w pewnych kwestiach byliśmy do siebie bardzo… Podobni. Ale zapewniam
cię – dodał z powagą. – Nie była bohaterką. Nawet geniusz, który posiada nie
jest jej, był jej na swój sposób podarowany. Nie miała nic swojego i
podejrzewam, że nie ma do dziś.
—
Ale słyszałam, że taka się urodziła.
—
Tak, to prawda. Jednak nie do końca. Jej geniusz był tylko skutkiem ubocznym
decyzji twojej babci. Czy słyszałaś kiedyś o projekcie Teorii i swojej babci,
Reiko?
—
Tak. Podobno babcia brała udział w projekcie, który miał ją zmienić w żyjącą
maszynę ze zdolnością do analizowania sytuacji i przewidywania przyszłości
niemalże.
—
To prawda. Twoja babcia była wtedy już w ciąży, jak się okazało projekt, w
którym brała udział, miał wpływ na twoją matkę. Nie urodziła się genialna sama
z siebie, lecz dlatego, że była córką Teorii, czyli głównego obiektu naszego
projektu. Ale ludzie najwyraźniej o tym zapomnieli.
—
To prawda! – wykrzyknęła Kazumi. – Zupełna prawda.
—
Twoja matka sama w sobie była kompletnym bałaganem. Wychowała się jako sierota
w Rukongai. I już wtedy sprawiała problemy. Wiesz, że była pierwszą osobą z
zewnątrz, która zdołała włamać się nie tylko na teren Seireitei, ale też prosto
do dwunastego oddziału i namieszać w komputerach, których nigdy przedtem nie
widziała? Tylko po to, żeby narobić zamieszania.
—
Żartujesz?!
—
Nie. Przez wiele lat, nawet już jako shinigami, miała zakaz wstępu do Dwunastki.
—
Nikt mi o tym nie powiedział!
—
Tak podejrzewałem.
***
—
Co to za zebranie? – zapytała jako pierwsza Ayane. – Dlaczego nas tu wszystkich
zebrałaś, Itsu?
—
Nie cieszysz się, że wreszcie po takim czasie spotykamy się wszyscy razem? –
mruknął Yakumo, krzyżując ręce na piersi.
—
Jasne, ale dlaczego pod hasłem: pilne? Naprawdę się zmartwiłam.
—
Właśnie. Musiałem wyjść wcześniej roboty – przytaknął z niezadowoleniem Ukyo.
—
Ryj! – ryknął Shirai. – Daj jej, kurrrna, mówić, to się dowiecie!
—
Shirai, spokojnie – powiedziała Itsuko. – Ale to prawda, nie wezwałam was dla zabawy.
—
To o co chodzi? – odezwał się Shun. – I gdzie jest Kazumi?
—
Właśnie o to chodzi. Kazumi zniknęła. To jeszcze nie jest oficjalna informacja,
ale nie ma jej już od trzech dni.
—
Co? Skąd wiesz? – przeraził się Shun. – Myślałem, że wzięła wolne.
—
Jesteś z nią w oddziale i nie wiesz? – sarknęła Ayane.
—
A ty co wiesz, Itsu?
—
Wszystko zaczęło się od tego, że wzięła wolne razem z Taraką. Tego samego dnia,
co miejsce miała miejsce ta dziwna anomalia. Kazumi też wybierała się do
Karakury – wyjaśniła z powagą Itsuko. – Wszyscy są zbyt zajęci anomalią, więc
nikt nie zwrócił na to uwagi. A Toshiro najwyraźniej przymknął na to oko.
Podejrzewam, że o coś im poszło i dlatego.
—
Ale czekaj, to myślisz, że coś jej się stało? – zaniepokoiła się Ayane.
—
Gorzej – odparła Tomori i westchnęła. – Myślę, że Kazumi miała z tym coś
wspólnego. Widziałam ją tamtego dnia. Shirai też.
Shirai
się jednak nie odezwał. Dopiero, gdy Itsu sprzedała mu sójkę w bok.
—
Czułem jej reiatsu, gdzieś w tle. W tej mgle.
—
Co? Stary, żartujesz! – oburzył się Shun. – To niemożliwe.
—
Widziałam ją – powtórzyła Itsuko. – Ona, Taraka i jakiś mężczyzna. Wzięła wolne
z Taraką. Tego samego dnia coś się wydarzyło. Była w tej mgle. A gdy mgła
zniknęła, widziałam ją w oddali z Taraką i jakimś mężczyzną. I od tego czasu
jej nie ma. To jest poważna sprawa.
—
To niemożliwe – zaprotestował energicznie Shun. – Ani Kazumi ani Taraka nie
zrobiłyby nic takiego.
—
Co? Jeszcze do niedawna sam mówiłeś, że Taraka jest jakaś dziwna i będą z nią
problemy – przypomniała mu Ayane. – A teraz jej bronisz?
—
No, ale sama mówiłaś mi… Poza tym nie ma dowodu.
—
Co? Powiesz mi, że to przypadek? – ofuknęła go Itsuko. – Takie przypadki się
nie zdarzają. Kazumi przepadła i jeśli czegoś nie zrobimy, zrobi się bajzel.
Jeszcze nikt nie zauważył, ale jeśli jej nie znajdziemy i nie sprowadzimy z
powrotem, zostanie uznana za zdrajczynię!
***
—
Powiedz mi więcej! – ponagliła go Kazumi.
—
Spokojnie, będziemy mieli wiele czasu. Na razie przydałoby się tu nieco
posprzątać, nie sądzicie?
—
Zostajemy tu?
—
A co, masz jakieś lepsze miejsce? – zapytała Taraka.
—
Nie, ale…
—
Co? Chcesz wracać do domu? To może być trudne – stwierdził Sousuke. – Ale jeśli
bardzo chcesz – nie zdążył dokończyć.
—
Nie, no co ty. Do czego mam wracać? – zapytała Kazumi, łapiąc się pod boki. –
Zdaję sobie sprawę z tego, że jeśli mnie złapią, już po mnie. Wykradłam
Innocence, nie pojawiłam się w pracy i… Uwolniłam największego wroga mojej
matki i Soul Society. – Taraka popatrzyła na nią przerażona. – Co? Myśleliście,
że się nie zorientowałam?
—
Nie ukrywam, przyszło mi to do głowy – odparł po chwili Aizen.
—
Och, proszę. Zrobili z ciebie złoczyńcę wszechczasów. Twoje zdjęcie było w
podręczniku do historii Soul Sosciety.
—
Och? No proszę. A mimo to nie uciekłaś.
—
Bo myślę, że nie jesteś wcale taki zły. Znaczy, wiem, że zabiłeś wielu ludzi,
ale myślę, że mogłeś mieć rację w niektórych sprawach, tylko źle się za to
zabrałeś. Zrobili z ciebie tego złego, ale tak naprawdę to to miejsce jest
popieprzone. A moja matka. Była tam z tobą. Osiemnaście lat temu, Soul Society
było w trakcie wojny z tobą. I ona tam była. Nie walczyła z tobą. Była z tobą i
Arrancarami. A teraz
shinigami czczą ją jako bohaterkę.
***
Siedział w
gabinecie, raz po raz przeglądając listę obecności oraz grafiki. Coś było
ewidentnie nie tak. I choć powinien był się teraz zajmować czymś zupełnie
innym, nie potrafił tego tak zostawić. Martwił się. Od czasu kłótni Kazumi nie
pojawiła się w pracy. Zresztą Taraka również. Wzięły razem wolne zaraz następnego
dnia.
Podobno udały się do Karakury, gdzie wystąpiła tego samego dnia jakaś anomalia.
Obawiał się, że coś mogło się im stać. Był odpowiedzialny za nie. Zwłaszcza za
Kazumi. Przyjaciele powierzyli mu ją w opiece, a on całkowicie stracił ją z
pola widzenia.
Nie mógł jednak poinformować Setsuko i Byakuyi. Kapitan Szóstki najzwyczajniej
by go ukatrupił, jeśli jego żona nie zrobiłaby tego jako pierwsza. Zresztą
Setsuko i tak miała już wiele na głowie. Całe dnie spędzała w Dwunastce pracując
nad anomalią. Musiała się skupić na tym, zamiast niepokoić o córkę. Tylko co w
takim razie miał zrobić? Coś musiał. Nie mógł siedzieć bezczynnie.
Ktoś zapukał do drzwi. Przez chwilę myślał, że to Trzecia Oficer albo Rangiku,
więc schował papiery. Tylko, że one nigdy nie pukają do drzwi.
— Proszę – mruknął.
— Dzień dobry, kapitanie – przywitał się grzecznie Shun. – Przyniosłem raport
od.. – nie dokończył, bo Toshiro nagle zerwał się z miejsca i omal nie
przeskoczył nad biurkiem, mówiąc:
— Zamknij drzwi!
— Tak jest – odpowiedział z przerażeniem młody Abarai. – Przepraszam.
— Nie, nie. Pojawiłeś się w idealnym momencie. Siadaj.
— Coś się stało?
— Poniekąd.
— Chodzi o Kazumi? – odgadł Shun, wyczuwając zdenerwowanie swojego dowódcy.
— Tak, masz rację – przyznał Hitsugaya. – Wiesz coś na temat jej nieobecności?
— A więc zauważyłeś, że jej nie ma.
— Oczywiście. Dwie moje podwładne nie pojawiły się od kilku dni w pracy. Za
kogo ty mnie masz? – Zawahał się jednak i dodał. – Nie odpowiadaj…
— To co mam zrobić, kapitanie?
— Zacznijmy od tego, co wiesz o nieobecności Kazumi?
— Ma kłopoty? – zaniepokoił się Shun.
— Jeszcze nie. A przynajmniej taką mam nadzieję. W tym momencie zwyczajnie się
martwię, bo jej nieobecność pokrywa się z anomalią w Karakurze. Obawiam się, że
coś jej się stało.
— Nie wiem.
— Coś na pewno wiesz. Pytałeś, czy ma kłopoty.
— Wcale nie – mruknął Shun, odwracając wzrok.
— Shun, do cholery. Pytam ciebie właśnie dlatego, że chcę jej pomóc, ale musisz
mi powiedzieć, co wiesz.
— Nie wiemy zbyt wiele.
— My?
— No…
— Shun – warknął zniecierpliwiony Toshiro.
— Nasza grupa. Itsuko zrobiła wczoraj zebranie.
— Próbuję pomóc. Prawdopodobnie nie powinienem, ale jestem za nią
odpowiedzialny jako jej kapitan, ale też i przyjaciel. Gdybym chciał robić jej
problemy, to nie pytałbym ciebie. Wierz mi.
— No, bo Itsu była w Karakurze w trakcie tej anomalii i…
— Była tam?
— Tak – przytaknął Abarai. – Twierdzi, że widziała Kazumi w pobliżu. Nikt nie
zwrócił na nią uwagi w tym zamieszaniu.
— Nic jej nie jest? – dopytywał Toshiro.
— Nie, raczej nie. Itsu mówiła tylko, że gdy mgła zniknęła, Kazumi stała razem
z Taraką i jakimś mężczyzną gdzieś ponad miastem.
— Na Króla Dusz! Z jakim mężczyzną?
— Nie wiemy.
— Dobrze, że nic jej nie jest – odetchnął z ulgą kapitan Dziesiątki i nieco się
rozluźnił.
— Jeszcze.
— Co masz na myśli?
— No bo… Nie wiem, czy mogę to powiedzieć.
— Mów, teraz już za późno na to, Shun.
— Martwimy się, że ona miała coś wspólnego z tą anomalią – wyznał niechętnie
Shun.
— Skąd ten pomysł?
— Shirai twierdził, że wyczuł we mgle ślady jej reiatsu. No i widzieli ją po
fakcie, no i wiemy, że była w Karakurze w tym samym dniu, gdy wystąpiła
anomalia – tłumaczył nerwowo Shun. - No i była z Taraką i jakimś mężczyzną i
nie wróciła do domu.
Itsuko mówi, że to nie przypadek.
— Dobra, na razie nic nie wiemy na pewno. Chciałbym byście to zbadali na własną
rękę. Spróbuję to załatwić z Kuchikim, abyś dołączył do grupy badającej sprawę
anomalii. Razem z przyjaciółmi przy okazji poszukajcie śladów i powiązań Kazumi
ze sprawą, ale nikomu o tym nie mówcie. Wszystko ma trafiać bezpośrednio do
mnie. Spróbuję kryć Kazumi, przynajmniej dopóki nie dowiemy się więcej.
Mam swoją odpowiedź i jestem trochę zawiedziona postawą Kazumi. Tak bardzo chce się odegrać na matce, że nie wzruszyło jej to, że właśnie sprowadziła do swoich czasów największego knuja w Seireitei. Przecież nie obejdzie się bez wojny, w której mogą zginąć jej najbliżsi i przyjaciele. Jest gotowa ponieść tę cenę? Z pewnością nie, a że nie widziałam listy planowanych zgonów, nie będę spekulować.
OdpowiedzUsuńMłodzież działa na własną rękę. Znowu. W sumie nie jestem zaskoczona. Chcą pomóc przyjaciółce i to cenię. Pomoc ze strony Tośka też może się przydać, choć obawiam się, że to nie będzie takie proste. Shun oczywiście jak jego ojciec nie potrafi dochować sekretu, ale myślę, że dobrze, że ktoś starszy, bardziej doświadczony o tym wie. No i straciłabym szacunek do Tośka, gdyby olał sprawę zaginionych podwładnych.
Czekam na kolejny rozdział i wracam do poprawek PW. Jeszcze jeden rozdział i idę spać.
Pozdrawiam