W hali komputerowej zostało tylko
kilku najlepszych specjalistów, Urahara z Chinatsu, Setsuko, Byakuya i
Głównodowodzący, który na wieść o anomalii zjawił się osobiście w oddziale
dwunastym.
– Co dotychczas udało się ustalić?
– Ogromne pokłady energii zostały
uwolnione w południowo–zachodniej części Karakury. Wraz z Setsuko podejrzewamy,
że to Innocence. Z raportu oddziału terenowego wynika, że całe miejsce pokrywa
gęsta mgła. Nic innego się jednak nie dzieje.
– Innocence. Po takim czasie? Jak
to możliwe? – zapytał Głównodowodzący. – Od lat nie odnaleźliśmy żadnej
aktywności. Ustaliliśmy, że mamy wszystkie elementy, a reszta została
zniszczona przez Klan Noah.
– To prawda, ale to jedyny
„przedmiot”, który byłby w stanie wydobyć z siebie taką energię – odparła z
powagą Setsuko. Wyglądała na bardzo spokojną. Tylko wprawne oko jej męża
potrafiło dostrzec, że coś jest nie tak.
– Oczywiście poza osobą o bardzo
wysokim reiatsu, jednak żadne z danych nie wskazują na to, by wykryto czyjąś
obecność. Nie wspominając o tym, że ta energia znacznie różni się od jakiegokolwiek
znanego nam reiatsu.
– Setsuko – powiedział z powagą
Byakuya. – Wyślę tam Renjiego i Corrien wraz z kilkoma podwładnymi, żeby
przyjrzeli się temu z bliska. Oddział stacjonujący na miejscu nie jest
odpowiednio przygotowany.
– Dobrze. Corrie i Renji będą
wiedzieli co robić – zgodziła się Setsuko.
Głównodowodzący także skinął
głową.
– Pozostaje nam czekać na
informacje od twoich podwładnych, kapitanie Kuchiki.
– Liczymy na ciebie, Byakuya –
dodał z głupim uśmieszkiem Urahara.
– Tylko nadal nie rozumiem, skąd
nagłe pojawienie się Innocece – wtrąciła Chinatsu.
– Być może nie mieliśmy racji, sądząc, że wszystkie pozostałe
kawałki zostały zniszczone. Przecież do dziś nie udało nam się wytropić
wszystkich sprzymierzeńców Aizena. Być może ktoś kto przetrwał wojnę, miał
jeden z fragmentów i czekał w ukryciu aż do dziś.
– Tylko czemu dziś?
– Może po prostu dziś wszystko
sprzyjało temu, cokolwiek zdecydował się zrobić.
***
– Czy to na pewno dobry pomysł? –
zapytała Kazumi, choć nie brzmiała na zbyt przejętą. Całe to przedsięwzięcie
wydawało jej się absurdalne i nierealne. A jednak znajdowała się w samym środku
tego wszystkiego. Może do niej nie docierało? A może podobało jej się, że
wreszcie robi coś, czego jej matka na pewno by nie pochwaliła. – Sousuke,
jesteś pewien, że nic ci się nie stanie? Przeskoczysz w czasie o osiemnaście
lat. I nie mówię tu jedynie o szoku spowodowanym postępem technologii.
– Wydaje mi się, że tata powinien
być w stanie wyjść tak samo łatwo jak udało nam się wejść.
– To znaczy, że jeśli portal się
zamknie, on zostanie z nami tak po prostu?
– Chyba tak.
– Czyli gdybyśmy my zostały za
długo tutaj, to też nie udałoby nam się wrócić? O ile nie udałoby nam się
odprawić rytuału jeszcze raz?
– Tak. Dlatego tak jest dla nas
nawet bezpieczniej. Poza tym jeśli się uda, znów będę mogła żyć z tatą i kto
wie, może nawet uda nam się uratować mamę. I będzie wystarczająco dużo czasu,
żebyś poznała historię z przeszłości.
– Wiesz, wystarczyłoby jakbym
mogła śledzić przez chwilę moją mamę tutaj i dowiedzieć się, co tam robiła. I
dlaczego nie było jej przy mnie. Przecież w tym momencie ja mam jakieś trzy
miesiące…
– Wszystko ci opowiem, moja droga
Kazumi. Wtedy jeszcze nie zdawałem sobie sprawy, ale twoja obecność tutaj wiele
mi wyjaśniła. Wiele na temat twojej matki i jej zachowania.
Wreszcie
dotarli do portalu. Taraka chwyciła jedną ręką Sosusuke, drugą Kazumi i razem
przekroczyli portal.
– Zebrało się tu sporo
shinigami – stwierdził Sousuke, choć na razie znajdowali się w samym centrum
mgły, która stanowiła dobre ukrycie. – Taraka, weź Innocence. Zabiorę was w
jakieś bezpieczne miejsce. Nie chcemy przecież, żebyście miały kłopoty – dodał.
– A wydaje mi się, że oddział Dwunasty już odkrył wasz mały wybryk.
– To niedobrze – stwierdziła
Kazumi.
Dopiero teraz zauważyła nikłe,
lecz znajome źródła reiatsu w pewnej odległości od miejsca, gdzie stała. Czyżby
wpakowała się w kłopoty? Nie, jeśli ucieknie.
Sousuke położył dłonie na
ramionach dziewczyn, gdy tylko Taraka pochwyciła Innocence, przerywając rytuał
i zamykając tym samym portal. Nic specjalnego się nie wydarzyło. Po prostu
wszystko zniknęło, ale ku zaskoczeniu Kazumi, patrzyli na wszystko już ze sporego
dystansu i zdawało się, że nikt ich nie zauważył.
***
Itsuko i Shirai stali w gotowości
wraz z kilkoma innymi shinigami oraz Renjim i Corrien. Cieszyli się na wieść o
poważnej misji. Najwyraźniej zarówno kapitan, jak i Corrie z Renjim mieli do
nich na tyle zaufania. To było zarówno ekscytujące jak i niepokojące. W trybie
natychmiastowym musieli dołączyć do grupy stacjonującej w Karakurze.
Gdy dotarli na miejsce, nie trzeba
było być specjalistą, żeby wyczuć tą potężną energię. A więc to było Innocence.
Dawna broń Bris, jej matki. Jednak poza mgłą i energią nie było nic. Corrie
zbierała szczegółowe informacje od stacjonującej tam grupy, która jako pierwsza
była na miejscu. Jednak nie dowiedzieli się zbyt dużo.
– Nie zauważyli nic
nadzwyczajnego, dopóki nie nastąpił wybuch energii. Jednak zanim tu dotarli,
całe miejsce pokryte było już mgłą – wyjaśniła Shiroyama, marszcząc brwi. –
Obawiam się, że nie dowiemy się nic, dopóki któreś z nas nie wejdzie w tą mgłę.
– Kapitanie? – mruknął do telefonu
Renji. – Słyszałeś?
– Nie wchodźcie tam – usłyszeli
głos Setsuko, która nie była już w stanie dłużej ukrywać obaw. – To może być
jakaś pułapka.
– Możemy zaatakować to z zewnątrz
za pomocą Zabimaru – mruknął Abarai, ale i to spotkało się ze sprzeciwem.
– Mamy wystarczająco ludzi, żeby
się bronić – przytaknęła przyjacielowi Corrien, choć jej także nie podobało się
atakowanie na ślepo. – Choć faktycznie byłoby to niemądre posunięcie.
– Co mamy w takim razie robić?
– Obserwować – powiedział Kuchiki.
Nagle coś usłyszeli. W mgnieniu
oka cała mgła rozrzedziła się pozostawiając puste miejsce.
– Co do licha? – zawył Renji.
– Co? Co tam się dzieje? –
gorączkowała się po drugiej stronie słuchawki Setsuko.
– Wszystko zniknęło – oznajmiła
Shiroyama. – Nic tu nie ma.
– Przeczesać teren – rozkazał
Byakuya.
Wszystkiemu przyglądała się
Itsuko. Bardziej zainteresowana była rozmową niż mgłą. W przeciwieństwie do
Shiraia, który zdawał się coś w tej mgle widzieć. Lub zwyczajnie się wyłączył,
bo uznał tą misję za nudną.
Tylko przez chwilę, gdy mgła się
rozstąpiła, Itsuko miała wrażenie, że kątem oka, gdzieś w oddali dostrzegła
Kazumi. Ale to niemożliwe. Prawda?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz