To było
jedno z pierwszych, jesiennych popołudni, które nadeszły niespodziewanie wraz z
rozpoczęciem roku w akademii Shino. Zawsze o tej porze Kira wspominał swoje
pierwsze spotkanie z Corrie i to jak się zaprzyjaźnili. Jak ciężko pracowała,
by zostać shinigami oraz to, jak niewiele mieli czasu na to, by się widywać.
Ale mimo wielu
zajęć, które oboje mieli, zawsze udawało im się zobaczyć, choć na krótką
chwilę. I tak przyjaźń przerodziła się w miłość, która trwała już od kilku lat.
Ta miłość dawała Kirze siłę, by mierzyć się z kolejnymi wyzwaniami. A nie ma
się czarować, choć nastały spokojne czasy, bycie kapitanem wciąż ciążyło Kirze
ogromnie.
Wracał
właśnie do swojej kapitańskiej kwatery po kolejnym ciężkim dniu zmagania się z
czymś, co nie leżało w jego naturze. Rządzeniem oddziałem i rozkazywaniem
ludziom. I tak był zdziwiony, że razem z Momo tak szybko uporali się z
dokumentami i mogli się w zgodzie rozejść do domów.
Nie spodziewał
się, że zastanie kogoś na werandzie. Rozpoznał jedynie kobiecą sylwetkę.
Siedziała skulona na schodach. Przez chwilę łudził się, że to Corrie, choć uprzedziła
go, że tego dnia nie zdoła przyjść. Potem zmartwił się, bo ktokolwiek na niego
czekał, wyglądał dość mizernie. Dopiero gdy podszedł wystarczająco blisko, by dostrzec
blond czuprynę, rozpoznał Setsuko.
Tym większym
było to dla niego zaskoczeniem. Setsuko wielokrotnie odwiedzała wszystkich
przyjaciół, ale raczej w oddziałach. Za dnia. Systematycznie przypominając im,
że groźba Aizena jest wciąż żywa.
Wyglądała na
zmęczoną i roztrzęsioną. Być może po części z zimna. Kto wie, ile czasu
siedziała tam w jesiennych chłodzie, ubrana jedynie w swoje treningowe ubrania.
Były dobre do walk, ale w judo. Nie do wystawania na zewnątrz przez kilka
godzin.
Położył dłoń
na jej ramieniu i dopiero wtedy na niego spojrzała. Była zbyt zmęczona, by zauważyć,
że się zbliżał i zbyt pogrążona we własnych myślach, by zwrócić uwagę na
znajome reiatsu.
– Setsuko,
co tutaj robisz? – zapytał z troską tak dla niego charakterystyczną, że oczy
kobiety momentalnie napełniły się łzami. – Chodź, wejdziemy do środka. Zaparzę
ci herbaty i wszystko mi opowiesz.
Martwił się,
że może chodzi o jakieś problemy w domu. Z Byakuyą może, choć podejrzewał, że w
tym wypadku przyjaciółka udałaby się raczej do Rangiku lub do Ayasegawy. Cóż
więc mogło się stać?
– Dziękuję –
odparła słabym, zachrypniętym głosem. – Przepraszam, że zjawiłam się tak bez
zapowiedzi.
– Nie
przepraszaj. Chodź.
Objął ją
delikatnie i poprowadził prosto do kuchni, gdzie usadził ją przy stole. Od razu
wstawił też wodę na herbatę i tylko na moment zniknął w sypialni, by zrzucić
kapitańskie haori i chwycić koc, który zarzucił na ramiona Setsuko, pomimo jej
sprzeciwu.
– No? Co się
stało? – zapytał, zachęcając ją ciepłym uśmiechem. Na stole postawił przed nią
kubek z herbatą jaśminową. Wiedział, że to ją nieco zrelaksuje. Sam usiadł naprzeciwko
i popatrzył na czerwoną i spuchniętą od płaczu twarz kobiety. – Czy to coś
związanego z Byakuyą?
– Co? –
zdziwiła się. – Nie… Ja po prostu… Jeden z moich uczniów został dziś poważnie
ranny podczas treningów.
– To
przecież nie twoja wina.
– Yoruichi
też tak powiedziała – burknęła blondynka, wyraźnie rozeźlona. – Że to nie moja
wina, że to się zdarza. Ale ja… Byłam nieostrożna. Mam uczyć te dzieciaki.
Jestem za nie odpowiedzialna. Powinnam była przewidzieć, że coś takiego może
się wydarzyć. Mogłam zareagować szybciej, lepiej… Nie wiem.
– Setsuko –
Izuru uśmiechnął się pokrzepiająco. – Wszystkiego nie da się przewidzieć. Ja
wiem, że to boli. Martwisz się tak, jak zawsze martwiłaś się o swoich
podwładnych w Trójce oraz swoich przyjaciół. Ale rany są częścią tej pracy.
Dobrze wiesz, że tego też muszą się nauczyć. To jest trudne, lecz nieuniknione.
– Ale oni są
młodzi. Dopiero się uczą. To ja mam nad nimi czuwać i dzisiaj kompletnie
zawiodłam. Miałam rację, nie nadaję się do tego. Nigdy nie powinnam była zostać
nauczycielką.
– To nie
prawda – odparł Kira i dodał z powagą, pozwalając sobie, by położyć swoją dłoń na
zmarzniętej dłoni przyjaciółki. – Sam fakt, że tak się o to martwisz, świadczy
o tym, jak bardzo się starasz. To ważna cecha dla nauczyciela. Twoi uczniowie
wiedzą, że dbasz o nich i zrobisz wszystko, by ich chronić – stwierdził po
chwili. – Dopiero zaczęłaś, też się jeszcze uczysz. Tylko innych rzeczy niż
kadeci. Daj sobie czas i odrobinę wyrozumiałości.
– Tak
uważasz? – zapytała z nadzieją Setsuko, łypiąc na niego teraz jeszcze bardziej
czerwonymi ślepiami. – Nie ściemniasz?
– Daję
słowo.
– Gdybym
tylko mogła coś szybciej zaradzić – jęknęła, zamykając oczy. Wciąż widziała przed
oczami leżącego na podłodze, krwawiącego ucznia. – Mogłam tylko stać i patrzeć,
aż przybyli medycy.
– To, czemu nie nauczysz się podstaw pierwszej pomocy i leczniczego kido?
– Właśnie
dlatego tutaj przyszłam…
– Rozumiem.
– Chciałam
cię prosić, byś mnie tego nauczył.
Przez chwilę
poczuł, że wpadł w pułapkę. Taką misternie utkaną przez blondynkę sieć, ale wyraz
jej twarzy mówił, że naprawdę jej na tym zależy.
– Zgoda.
– Dziękuję
ci, Kira. Dobry z ciebie przyjaciel.
– A teraz
pij herbatę, zanim wystygnie. Musisz się rozgrzać. Ktoś chyba się o ciebie
bardzo martwił – zaśmiał się Izuru, wyczuwając zbliżające się reiatsu kapitana
Szóstki.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz