Obserwatorzy

Rumours


czwartek, 17 października 2019

Wspomnienia ~ Kira 1

            To było jedno z pierwszych, jesiennych popołudni, które nadeszły niespodziewanie wraz z rozpoczęciem roku w akademii Shino. Zawsze o tej porze Kira wspominał swoje pierwsze spotkanie z Corrie i to jak się zaprzyjaźnili. Jak ciężko pracowała, by zostać shinigami oraz to, jak niewiele mieli czasu na to, by się widywać.
            Ale mimo wielu zajęć, które oboje mieli, zawsze udawało im się zobaczyć, choć na krótką chwilę. I tak przyjaźń przerodziła się w miłość, która trwała już od kilku lat. Ta miłość dawała Kirze siłę, by mierzyć się z kolejnymi wyzwaniami. A nie ma się czarować, choć nastały spokojne czasy, bycie kapitanem wciąż ciążyło Kirze ogromnie.
            Wracał właśnie do swojej kapitańskiej kwatery po kolejnym ciężkim dniu zmagania się z czymś, co nie leżało w jego naturze. Rządzeniem oddziałem i rozkazywaniem ludziom. I tak był zdziwiony, że razem z Momo tak szybko uporali się z dokumentami i mogli się w zgodzie rozejść do domów.
            Nie spodziewał się, że zastanie kogoś na werandzie. Rozpoznał jedynie kobiecą sylwetkę. Siedziała skulona na schodach. Przez chwilę łudził się, że to Corrie, choć uprzedziła go, że tego dnia nie zdoła przyjść. Potem zmartwił się, bo ktokolwiek na niego czekał, wyglądał dość mizernie. Dopiero gdy podszedł wystarczająco blisko, by dostrzec blond czuprynę, rozpoznał Setsuko.
            Tym większym było to dla niego zaskoczeniem. Setsuko wielokrotnie odwiedzała wszystkich przyjaciół, ale raczej w oddziałach. Za dnia. Systematycznie przypominając im, że groźba Aizena jest wciąż żywa.
            Wyglądała na zmęczoną i roztrzęsioną. Być może po części z zimna. Kto wie, ile czasu siedziała tam w jesiennych chłodzie, ubrana jedynie w swoje treningowe ubrania. Były dobre do walk, ale w judo. Nie do wystawania na zewnątrz przez kilka godzin.
            Położył dłoń na jej ramieniu i dopiero wtedy na niego spojrzała. Była zbyt zmęczona, by zauważyć, że się zbliżał i zbyt pogrążona we własnych myślach, by zwrócić uwagę na znajome reiatsu.
            – Setsuko, co tutaj robisz? – zapytał z troską tak dla niego charakterystyczną, że oczy kobiety momentalnie napełniły się łzami. – Chodź, wejdziemy do środka. Zaparzę ci herbaty i wszystko mi opowiesz.
            Martwił się, że może chodzi o jakieś problemy w domu. Z Byakuyą może, choć podejrzewał, że w tym wypadku przyjaciółka udałaby się raczej do Rangiku lub do Ayasegawy. Cóż więc mogło się stać?
            – Dziękuję – odparła słabym, zachrypniętym głosem. – Przepraszam, że zjawiłam się tak bez zapowiedzi.
            – Nie przepraszaj. Chodź.
            Objął ją delikatnie i poprowadził prosto do kuchni, gdzie usadził ją przy stole. Od razu wstawił też wodę na herbatę i tylko na moment zniknął w sypialni, by zrzucić kapitańskie haori i chwycić koc, który zarzucił na ramiona Setsuko, pomimo jej sprzeciwu.
            – No? Co się stało? – zapytał, zachęcając ją ciepłym uśmiechem. Na stole postawił przed nią kubek z herbatą jaśminową. Wiedział, że to ją nieco zrelaksuje. Sam usiadł naprzeciwko i popatrzył na czerwoną i spuchniętą od płaczu twarz kobiety. – Czy to coś związanego z Byakuyą?
            – Co? – zdziwiła się. – Nie… Ja po prostu… Jeden z moich uczniów został dziś poważnie ranny podczas treningów.
            – To przecież nie twoja wina.
            – Yoruichi też tak powiedziała – burknęła blondynka, wyraźnie rozeźlona. – Że to nie moja wina, że to się zdarza. Ale ja… Byłam nieostrożna. Mam uczyć te dzieciaki. Jestem za nie odpowiedzialna. Powinnam była przewidzieć, że coś takiego może się wydarzyć. Mogłam zareagować szybciej, lepiej… Nie wiem.
            – Setsuko – Izuru uśmiechnął się pokrzepiająco. – Wszystkiego nie da się przewidzieć. Ja wiem, że to boli. Martwisz się tak, jak zawsze martwiłaś się o swoich podwładnych w Trójce oraz swoich przyjaciół. Ale rany są częścią tej pracy. Dobrze wiesz, że tego też muszą się nauczyć. To jest trudne, lecz nieuniknione.
            – Ale oni są młodzi. Dopiero się uczą. To ja mam nad nimi czuwać i dzisiaj kompletnie zawiodłam. Miałam rację, nie nadaję się do tego. Nigdy nie powinnam była zostać nauczycielką.
            – To nie prawda – odparł Kira i dodał z powagą, pozwalając sobie, by położyć swoją dłoń na zmarzniętej dłoni przyjaciółki. – Sam fakt, że tak się o to martwisz, świadczy o tym, jak bardzo się starasz. To ważna cecha dla nauczyciela. Twoi uczniowie wiedzą, że dbasz o nich i zrobisz wszystko, by ich chronić – stwierdził po chwili. – Dopiero zaczęłaś, też się jeszcze uczysz. Tylko innych rzeczy niż kadeci. Daj sobie czas i odrobinę wyrozumiałości.
            – Tak uważasz? – zapytała z nadzieją Setsuko, łypiąc na niego teraz jeszcze bardziej czerwonymi ślepiami. – Nie ściemniasz?
            – Daję słowo.
            – Gdybym tylko mogła coś szybciej zaradzić – jęknęła, zamykając oczy. Wciąż widziała przed oczami leżącego na podłodze, krwawiącego ucznia. – Mogłam tylko stać i patrzeć, aż przybyli medycy.
            – To, czemu nie nauczysz się podstaw pierwszej pomocy i leczniczego kido?
            – Właśnie dlatego tutaj przyszłam…
            – Rozumiem.
            – Chciałam cię prosić, byś mnie tego nauczył.
            Przez chwilę poczuł, że wpadł w pułapkę. Taką misternie utkaną przez blondynkę sieć, ale wyraz jej twarzy mówił, że naprawdę jej na tym zależy.
            – Zgoda.
            – Dziękuję ci, Kira. Dobry z ciebie przyjaciel.
            – A teraz pij herbatę, zanim wystygnie. Musisz się rozgrzać. Ktoś chyba się o ciebie bardzo martwił – zaśmiał się Izuru, wyczuwając zbliżające się reiatsu kapitana Szóstki.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz