Obserwatorzy

Rumours


poniedziałek, 28 października 2019

Chapter 41 ~ Huge mistake


Poszła tam bez jakiegokolwiek planu. Była jednak zbyt wściekła, by się nad tym zastanawiać. Potrzebowała coś zrobić. Coś... Jedyne, wokół czego ostatnio krążyły jej myśli było Innocence. To dlatego rozgniewana dziwną rozmową z Toshiro udała się prosto do oddziału pierwszego. 
Dostała się tam w kilka minut szybkiego, gniewnego shunpo. Dopiero przed wejściem wzięła głęboki oddech i poprawiła mundur. Nikt nie pytał w jakiej sprawie przyszła. To też ją wkurzało. Może gdyby ktoś zakwestionował cel jej wizyty, straciłaby odwagę. Nikt tego nie zrobił. Nikt jej nie powstrzymał, bo przecież była córką Setsuko Tomori. I to właśnie ją wkurzało. 
Jako dziecko często przychodziła z matką do pierwszego oddziału. Głównodowodzącego nazywała dziadkiem. Zawsze wiedziała, że jej rodzina jest z nim jakoś spokrewniona, ale nie zagłębiała się w to. Toteż nikt nie zaprotestował, gdy przyszła z wizytą tego dnia. 
Wujek Ayasegawa jak zawsze wyściskał ją na wejściu, zapytał czy chce herbaty, a gdy pokiwała przecząco głową, odesłał ją prosto do biura Kapitana Dowódcy. Gotei 13 popełniło tego dnia wiele błędów. Drobnych błędów, które miały ich drogo kosztować. Jednak nie mogli tego wiedzieć. Przecież córka idealnego dowódcy Szóstki i szanowanej doradczyni nie stanowiła zagrożenia. No nie? 
– Kazumi – Genryusai uśmiechnął się na jej widok. – Co cię sprowadza, moje dziecko?
– Ja... – wzruszyła ramionami. 
Dopiero teraz zrozumiała, że faktycznie przyszła bez planu. 
– Widzę, że coś cię trapi. Siadaj. 
– Dlaczego to wszystko musi być takie trudne? – zapytała beznamiętnie.
Genryusai westchnął spod swoich długich, siwych wąsów. Zdawał się rozumieć, o co jej chodzi, mimo że nie powiedziała tego wprost. 
– Cóż, moje dziecko – mówił spokojnym, kojącym głosem, jakby chciał załagodzić szalejący w jej sercu gniew. W tej samej chwili rozległo się pukanie do drzwi i do środka wszedł Ayasegawa, mówiąc:
– Generale głównodowodzący, pilna sprawa – spojrzał przepraszająco na Kazumi – Oddział Dwunasty – powiedział tylko.
Po chwili obaj mężczyźni wyszli. Kazumi nie wiedziała co się stało i jakim cudem miała aż takie szczęście. Zamierzała tą szansę jednak wykorzystać. Gdzieś w tym pokoju, w którym siedziała, znajdował się sejf. Nie mogła przegapić takiej okazji. Reszta nie miała znaczenia.
Wiedziała, że sejf jest ukryty za pomocą demonicznej magii. Wiedziała też jednak, że kiedyś go widziała. Musiała sobie tylko przypomnieć. Sięgnęła pamięcią do jednej z wizyt w tym miejscu jeszcze z Setsuko.
Nie pamiętała, o czym jej mama rozmawiała z dziadkiem. Pamiętała jedynie jej zmartwiony wyraz twarzy. I że patrzyli na sejf. Wtedy jej matka najprawdopodobniej martwiła się o jego skuteczność. I miała rację. Naiwnie jednak z jej strony, sądziła, że zagrożeniem będzie ktoś z zewnątrz. Nie podejrzewała swojej córki, która wtedy w wieku siedmiu już lat przysłuchiwała się całej rozmowie.
Wreszcie Kazumi podeszła do miejsca, które zdawało się być właściwym. Nie widziała nic tylko ścianę, ale mimo to wyciągnęła rękę. Iluzja ustąpiła, pokazując dodatkowe dwa metry podłogi i sejf. Wyglądał solidnie, ale zwyczajnie. Nic bardziej mylnego. Gdyby próbowała z nim majstrować w tradycyjny sposób uruchomiłaby alarm. I najpewniej całą sieć pułapek, z których nie dałaby rady uciec.
Jedynym wyjściem było wprowadzić odpowiednie hasło. Lub raczej kod. Miała trzy podejścia. Z jakiegoś powodu czuła, że jak wszystko inne, i to będzie powiązane z jej matką. Jakaś data. Na pewno nie ślub rodziców ani niczyje urodziny. To byłoby zbyt proste. Teraz próbowała sobie przypomnieć wszystkie dni w roku, gdy jej matka zachowywała się dziwnie. Miała swoje małe, prywatne rocznice. W niektóre wychodziła na piwo z Rangiku, w inne siedziała w domu i płakała.
Data głównej bitwy z Aizenem też byłaby zbyt łatwa. Odejście cioci Hotarubi z Gotei 13? Też nie. To musiało być coś bardziej… Bardziej co? A może jakiś numer? Liczba pokonanych arrancarów? Liczba zmarłych w wojnie shinigami?
Wtedy przypomniało jej się coś. Był jeden dzień w roku, gdy Setsuko patrzyła na Kazumi jakoś dziwnie. Jakoś inaczej. Kazumi nigdy tego nie rozumiała. Nie były to jej urodziny, ani nic nie wskazywało na kolejną nic nieznaczącą rocznice. A jednak coś było inaczej. Tylko kiedy to było?
Jakoś jesienią… Piątego albo piętnastego. Września? A może października. Chyba września. Piątego. To na pewno był początek miesiąca. Kazumi zaryzykowała. 59. Za mało. Potrzebowała jeszcze trzy cyfry. Więc chyba nie rok. Chyba że miesiąc i rok? Nie. Dźwięk sejfu dawał jej do zrozumienia, że początek jest dobry. Musiała jeszcze szybko wymyślić resztę. Trzy cyfry…
Trzy cyfry? Tylko raz przez wiele lat Setsuko była chora. Miała wtedy wysoką gorączkę i majaczyła. Wszyscy się wtedy martwili. A ona w kółko i w kółko powtarzała. Dwa… Siedem… Trzy… Co to było? Brzmiało jak numer domu albo pokoju. Ale jeśli z jej matką coś było wiadomo, to to, że wszystko miało jakieś znaczenie.
Z braku laku Kazumi wystukała te numery. Nic się nie działo. Wtedy usłyszała kroki. Musiała odejść od sejfu, by przywrócić iluzję. Ale drzwiczki do sejfu otworzyły się niespodziewanie, ukazując dziwne, świecące zielono kryształy. Jednak ich światło zdawało się być stłumione. Kazumi nie myśląc zbyt długo o konsekwencjach, chwyciła jeden z kryształów i schowała w połach ubrania, po czym pośpiesznie zamknęła sejf i doskoczyła do drzwi.
            Wyszła, omal nie zderzając się z Yumichiką.
– Przepraszam, Kazumi, że przerwałem waszą rozmowę – powiedział smutno. – Głównodowodzący musiał udać się do Dwunastki w sprawie pewnego protokołu awaryjnego.
– Protokołu awaryjnego?
– No, wiesz, że w oddziałach są komputery. Twój ojciec nalegał na dodatkowe zabezpieczenia, ale Głównodowodzący musi je zatwierdzić. Wróci niedługo, jeśli chcesz poczekać… Zrobię ci herbaty i przyniosę jakieś smakołyki, co? Chyba, że chcesz iść do domu.
– Właśnie miałam iść – mruknęła Kazumi. – Skoro dziadek jest zajęty, nie będę przeszkadzać. To nie było nic ważnego.
– Jesteś pewna?
– Tak. Dzięki wujku – rzuciła na odchodne i zniknęła w Shunpo.
Udała się prosto do domu Taraki.
– Wiedziałam, że ci się uda! – wykrzyknęła szesnasta oficer, ściskając Kazumi. – Teraz ja będę mogła spotkać swoich rodziców, a ty dowiesz się prawdy o przeszłości.
Od tamtej chwili wszystko potoczyło się bardzo szybko. Wyglądało na to, że Taraka od bardzo dawna przygotowywała się do rytuału. Tego, który miał im pozwolić przeniknąć granicę między teraźniejszością a przeszłością i cofnąć się na moment  w czasie.
Przez chwilę nawet Kazumi miała wrażenie, że wszystko było ustawione i Taraka od dawna czekała na jakiegoś naiwniaka, który ukradnie dla niej Innocence. Zbyła jednak tą myśl. Zbyt skupiona na tym, że pozna prawdę i tym samym utrze matce nosa, pokazując światu, że żadna z niej bohaterka.
Nie mogły jednak zrobić tego w Seireitei. Musiały udać się do świata ludzi. W tym celu poprosiły razem o dzień wolnego. Normalnie pewnie by to nie przeszło, ale Toshiro podpisał podanie bez mrugnięcia okiem. Być może sądził, że dzień wolnego dobrze jej zrobi. Odpocznie i spojrzy na wszystko z dystansem. Nie miał racji. Był to tylko kolejny błąd popełniony przez Gotei 13. Kolejny błąd prowadzący do ogromnych kłopotów, których tak bardzo obawiała się Setsuko.
Kazumi naprawdę zwątpiła w słuszność Gotei 13. Z taką łatwością pozwolili, by szeregowa shinigami nie tylko dostała się do biura oddziału pierwszego i wykradła Inoccence, ale także nie zauważyli, że wraz z nim opuściła Soul Society pod pretekstem dnia wolnego, którego nawet nie powinna była dostać.
Dziewczyny czuły się wolne i bezkarne. Z plecakami pełnymi rzeczy potrzebnych do rytuału, udały się do Karakury. To był dzień, który miał zmienić wiele w ich życiu. Ale czy na pewno na lepsze?
Na pewno nikt nie spodziewał się, że ten niepozorny, lecz pełny drobnych błędów dzień, okaże się być tak ważny dla całego Soul Society jeśli nie świata. I tak tragiczny w skutkach.
Dla Kazumi Taraki zaś był to piękny dzień. Udały się razem na obrzeża Karakury. Ze wzgórza widziały całe miasto. Tętniące życiem i niczego nieświadome. Idealnie.
Kazumi nie miała pojęcia, co właściwie robi. Rozstawiały różne rzeczy i przygotowywały jakiś krąg pod rytuał. Taraka w trakcie wyjaśniała jej, jak to ma działać, ale wszystko i tak wydawało się bardzo abstrakcyjne. I jeszcze bardziej ryzykowne. Ale co w tym planie takie nie było?
Nie chciała być już dłużej idealną córką idealnego małżeństwa wysoko szanowanych shinigami. Czuła się źle wobec ojca, bo niczym nie zawinił, ale z drugiej strony… Poślubił jej matkę. To był wystarczający powód, by uznać, że idealny Kuchiki nie był wcale taki idealny. Jej matka była pierwotnie przecież sierotą z Rukongai.
– Wiesz co robisz? – zapytała tylko, patrząc na Tarakę.
Ta skinęła głową.
– Zaczynamy.
Recytowały razem jakąś formułę. Dla Kazumi te słowa nie miały sensu. Pergamin, z którego czytały wyglądał na bardzo stary. Tylko tyle zdążyła pomyśleć, nim ziemia się zadrżała. Mimo to kontynuowały. Nagle otoczyła ja mgła, a w jej środku pojawiło się coś, co wyglądało jak portal.
Taraka pisnęła podekscytowana i pociągnęła Kazumi za rękę, wciągając ją do środka.
– Damy radę wrócić? – zapytała tylko Kuchiki.
– Przejście będzie otwarte przez jakiś czas. Korzysta z mocy kryształu który ukradłaś. Mamy przynajmniej kilka godzin.
Gdy przeszły przez przejście, znalazły się w dziwnym, białym budynku pełnym równie białych korytarzy. Taraka wyciągnęła mapę. Wyglądało na to, że świetnie się orientuje, gdzie się znajdują. Wyciągnęła długopis i zaznaczyła punkt.
– Tu jest portal.
– Gdzie my właściwie jesteśmy?
– W miejscu, gdzie mój ojciec znajdował się prawie osiemnaście lat temu – odparła z dumą Taraka. – Łatwiej było zacząć od niego, bo miałam więcej informacji. Od niego dowiem się, jak znaleźć matkę.
– A co z prawdą o mojej mamie?
– Myślę, że i tu mój tata będzie mógł pomóc. Jestem prawie pewna, że nasi rodzice się znali.
– Och, no dobrze. Mam nadzieję, że się czegoś dowiem.
– Tak, ale najpierw musimy go znaleźć.
– Prowadź.

2 komentarze:

  1. Już ostatnio patrzyłam za nowym rozdziałem, choć wiszę Ci jeszcze komentarz pod wspomnieniami Kiry. A tu proszę, jest. Rzeczywiście doszło do głupiego błędu, niejednego zresztą. Ale racja, nikt nie podejrzewałby Kazumi o złą wolę. Z Taraką jest już trochę inaczej, też mam złe przeczucia wobec tego wszystkiego. Wykorzystała fakt, że Kazumi przez swoje kompleksy próbuje coś udowodnić i to się źle skończy. Zabawa z innocence się zawsze źle kończy.
    Czy one właśnie wylądowały w Arce Noah czy ja źle przeczytałam? To nie jest miejsce, do którego chciałoby się trafić. Zresztą użycie innocence powinno i tak zaalarmować Soul Society. Choć pewnie trochę na to późno. Aż się nie mogę doczekać, jaką grozę właśnie wypuszczasz na wolność. Chociaż mam pewne podejrzenia, ale zobaczymy.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak? A ja bym chciała wiedzieć, jakie są Twoje podejrzenia, co one tam wypuszczają. Jaką masz teorię?

      Usuń