Poszła tam bez jakiegokolwiek
planu. Była jednak zbyt wściekła, by się nad tym zastanawiać. Potrzebowała coś
zrobić. Coś... Jedyne, wokół czego ostatnio krążyły jej myśli było Innocence.
To dlatego rozgniewana dziwną rozmową z Toshiro udała się prosto do oddziału
pierwszego.
Dostała się tam w kilka minut
szybkiego, gniewnego shunpo. Dopiero przed wejściem wzięła głęboki oddech i
poprawiła mundur. Nikt nie pytał w jakiej sprawie przyszła. To też ją wkurzało.
Może gdyby ktoś zakwestionował cel jej wizyty, straciłaby odwagę. Nikt tego nie
zrobił. Nikt jej nie powstrzymał, bo przecież była córką Setsuko Tomori. I to
właśnie ją wkurzało.
Jako dziecko często przychodziła z
matką do pierwszego oddziału. Głównodowodzącego nazywała dziadkiem. Zawsze
wiedziała, że jej rodzina jest z nim jakoś spokrewniona, ale nie zagłębiała się
w to. Toteż nikt nie zaprotestował, gdy przyszła z wizytą tego dnia.
Wujek Ayasegawa jak zawsze
wyściskał ją na wejściu, zapytał czy chce herbaty, a gdy pokiwała przecząco
głową, odesłał ją prosto do biura Kapitana Dowódcy. Gotei 13 popełniło tego
dnia wiele błędów. Drobnych błędów, które miały ich drogo kosztować. Jednak nie
mogli tego wiedzieć. Przecież córka idealnego dowódcy Szóstki i szanowanej
doradczyni nie stanowiła zagrożenia. No nie?
– Kazumi – Genryusai uśmiechnął
się na jej widok. – Co cię sprowadza, moje dziecko?
– Ja... – wzruszyła
ramionami.
Dopiero teraz zrozumiała, że
faktycznie przyszła bez planu.
– Widzę, że coś cię trapi.
Siadaj.
– Dlaczego to wszystko musi być
takie trudne? – zapytała beznamiętnie.
Genryusai westchnął spod swoich
długich, siwych wąsów. Zdawał się rozumieć, o co jej chodzi, mimo że nie
powiedziała tego wprost.
– Cóż, moje dziecko – mówił
spokojnym, kojącym głosem, jakby chciał załagodzić szalejący w jej sercu gniew.
W tej samej chwili rozległo się pukanie do drzwi i do środka wszedł Ayasegawa,
mówiąc:
– Generale głównodowodzący, pilna
sprawa – spojrzał przepraszająco na Kazumi – Oddział Dwunasty – powiedział
tylko.
Po chwili obaj mężczyźni wyszli.
Kazumi nie wiedziała co się stało i jakim cudem miała aż takie szczęście.
Zamierzała tą szansę jednak wykorzystać. Gdzieś w tym pokoju, w którym
siedziała, znajdował się sejf. Nie mogła przegapić takiej okazji. Reszta nie
miała znaczenia.
Wiedziała, że sejf jest ukryty za
pomocą demonicznej magii. Wiedziała też jednak, że kiedyś go widziała. Musiała
sobie tylko przypomnieć. Sięgnęła pamięcią do jednej z wizyt w tym miejscu jeszcze
z Setsuko.
Nie pamiętała, o czym jej mama
rozmawiała z dziadkiem. Pamiętała jedynie jej zmartwiony wyraz twarzy. I że
patrzyli na sejf. Wtedy jej matka najprawdopodobniej martwiła się o jego
skuteczność. I miała rację. Naiwnie jednak z jej strony, sądziła, że
zagrożeniem będzie ktoś z zewnątrz. Nie podejrzewała swojej córki, która wtedy
w wieku siedmiu już lat przysłuchiwała się całej rozmowie.
Wreszcie Kazumi podeszła do
miejsca, które zdawało się być właściwym. Nie widziała nic tylko ścianę, ale mimo
to wyciągnęła rękę. Iluzja ustąpiła, pokazując dodatkowe dwa metry podłogi i
sejf. Wyglądał solidnie, ale zwyczajnie. Nic bardziej mylnego. Gdyby próbowała
z nim majstrować w tradycyjny sposób uruchomiłaby alarm. I najpewniej całą sieć
pułapek, z których nie dałaby rady uciec.
Jedynym wyjściem było wprowadzić
odpowiednie hasło. Lub raczej kod. Miała trzy podejścia. Z jakiegoś powodu
czuła, że jak wszystko inne, i to będzie powiązane z jej matką. Jakaś data. Na
pewno nie ślub rodziców ani niczyje urodziny. To byłoby zbyt proste. Teraz
próbowała sobie przypomnieć wszystkie dni w roku, gdy jej matka zachowywała się
dziwnie. Miała swoje małe, prywatne rocznice. W niektóre wychodziła na piwo z
Rangiku, w inne siedziała w domu i płakała.
Data głównej bitwy z Aizenem też
byłaby zbyt łatwa. Odejście cioci Hotarubi z Gotei 13? Też nie. To musiało być
coś bardziej… Bardziej co? A może jakiś numer? Liczba pokonanych arrancarów?
Liczba zmarłych w wojnie shinigami?
Wtedy przypomniało jej się coś.
Był jeden dzień w roku, gdy Setsuko patrzyła na Kazumi jakoś dziwnie. Jakoś
inaczej. Kazumi nigdy tego nie rozumiała. Nie były to jej urodziny, ani nic nie
wskazywało na kolejną nic nieznaczącą rocznice. A jednak coś było inaczej.
Tylko kiedy to było?
Jakoś jesienią… Piątego albo piętnastego. Września? A może
października. Chyba września. Piątego. To na pewno był początek miesiąca.
Kazumi zaryzykowała. 59. Za mało. Potrzebowała jeszcze trzy cyfry. Więc chyba
nie rok. Chyba że miesiąc i rok? Nie. Dźwięk sejfu dawał jej do zrozumienia, że
początek jest dobry. Musiała jeszcze szybko wymyślić resztę. Trzy cyfry…
Trzy cyfry? Tylko raz przez wiele lat Setsuko była chora.
Miała wtedy wysoką gorączkę i majaczyła. Wszyscy się wtedy martwili. A ona w
kółko i w kółko powtarzała. Dwa… Siedem… Trzy… Co to było? Brzmiało jak numer
domu albo pokoju. Ale jeśli z jej matką coś było wiadomo, to to, że wszystko
miało jakieś znaczenie.
Z braku laku Kazumi wystukała te
numery. Nic się nie działo. Wtedy usłyszała kroki. Musiała odejść od sejfu, by
przywrócić iluzję. Ale drzwiczki do sejfu otworzyły się niespodziewanie,
ukazując dziwne, świecące zielono kryształy. Jednak ich światło zdawało się być
stłumione. Kazumi nie myśląc zbyt długo o konsekwencjach, chwyciła jeden z
kryształów i schowała w połach ubrania, po czym pośpiesznie zamknęła sejf i
doskoczyła do drzwi.
Wyszła, omal
nie zderzając się z Yumichiką.
– Przepraszam, Kazumi, że
przerwałem waszą rozmowę – powiedział smutno. – Głównodowodzący musiał udać się
do Dwunastki w sprawie pewnego protokołu awaryjnego.
– Protokołu awaryjnego?
– No, wiesz, że w oddziałach są
komputery. Twój ojciec nalegał na dodatkowe zabezpieczenia, ale Głównodowodzący
musi je zatwierdzić. Wróci niedługo, jeśli chcesz poczekać… Zrobię ci herbaty i
przyniosę jakieś smakołyki, co? Chyba, że chcesz iść do domu.
– Właśnie miałam iść – mruknęła
Kazumi. – Skoro dziadek jest zajęty, nie będę przeszkadzać. To nie było nic
ważnego.
– Jesteś pewna?
– Tak. Dzięki wujku – rzuciła na
odchodne i zniknęła w Shunpo.
Udała się prosto do domu Taraki.
– Wiedziałam, że ci się uda! –
wykrzyknęła szesnasta oficer, ściskając Kazumi. – Teraz ja będę mogła spotkać
swoich rodziców, a ty dowiesz się prawdy o przeszłości.
Od tamtej chwili wszystko
potoczyło się bardzo szybko. Wyglądało na to, że Taraka od bardzo dawna
przygotowywała się do rytuału. Tego, który miał im pozwolić przeniknąć granicę
między teraźniejszością a przeszłością i cofnąć się na moment w czasie.
Przez chwilę nawet Kazumi miała
wrażenie, że wszystko było ustawione i Taraka od dawna czekała na jakiegoś
naiwniaka, który ukradnie dla niej Innocence. Zbyła jednak tą myśl. Zbyt
skupiona na tym, że pozna prawdę i tym samym utrze matce nosa, pokazując
światu, że żadna z niej bohaterka.
Nie mogły jednak zrobić tego w
Seireitei. Musiały udać się do świata ludzi. W tym celu poprosiły razem o dzień
wolnego. Normalnie pewnie by to nie przeszło, ale Toshiro podpisał podanie bez
mrugnięcia okiem. Być może sądził, że dzień wolnego dobrze jej zrobi. Odpocznie
i spojrzy na wszystko z dystansem. Nie miał racji. Był to tylko kolejny błąd
popełniony przez Gotei 13. Kolejny błąd prowadzący do ogromnych kłopotów, których
tak bardzo obawiała się Setsuko.
Kazumi naprawdę zwątpiła w
słuszność Gotei 13. Z taką łatwością pozwolili, by szeregowa shinigami nie
tylko dostała się do biura oddziału pierwszego i wykradła Inoccence, ale także
nie zauważyli, że wraz z nim opuściła Soul Society pod pretekstem dnia wolnego,
którego nawet nie powinna była dostać.
Dziewczyny czuły się wolne i
bezkarne. Z plecakami pełnymi rzeczy potrzebnych do rytuału, udały się do
Karakury. To był dzień, który miał zmienić wiele w ich życiu. Ale czy na pewno
na lepsze?
Na pewno nikt nie spodziewał się,
że ten niepozorny, lecz pełny drobnych błędów dzień, okaże się być tak ważny
dla całego Soul Society jeśli nie świata. I tak tragiczny w skutkach.
Dla Kazumi Taraki zaś był to
piękny dzień. Udały się razem na obrzeża Karakury. Ze wzgórza widziały całe
miasto. Tętniące życiem i niczego nieświadome. Idealnie.
Kazumi nie miała pojęcia, co
właściwie robi. Rozstawiały różne rzeczy i przygotowywały jakiś krąg pod
rytuał. Taraka w trakcie wyjaśniała jej, jak to ma działać, ale wszystko i tak
wydawało się bardzo abstrakcyjne. I jeszcze bardziej ryzykowne. Ale co w tym
planie takie nie było?
Nie chciała być już dłużej idealną
córką idealnego małżeństwa wysoko szanowanych shinigami. Czuła się źle wobec
ojca, bo niczym nie zawinił, ale z drugiej strony… Poślubił jej matkę. To był
wystarczający powód, by uznać, że idealny Kuchiki nie był wcale taki idealny.
Jej matka była pierwotnie przecież sierotą z Rukongai.
– Wiesz co robisz? – zapytała
tylko, patrząc na Tarakę.
Ta skinęła głową.
– Zaczynamy.
Recytowały razem jakąś formułę.
Dla Kazumi te słowa nie miały sensu. Pergamin, z którego czytały wyglądał na
bardzo stary. Tylko tyle zdążyła pomyśleć, nim ziemia się zadrżała. Mimo to
kontynuowały. Nagle otoczyła ja mgła, a w jej środku pojawiło się coś, co
wyglądało jak portal.
Taraka pisnęła podekscytowana i
pociągnęła Kazumi za rękę, wciągając ją do środka.
– Damy radę wrócić? – zapytała tylko
Kuchiki.
– Przejście będzie otwarte przez
jakiś czas. Korzysta z mocy kryształu który ukradłaś. Mamy przynajmniej kilka
godzin.
Gdy przeszły przez przejście,
znalazły się w dziwnym, białym budynku pełnym równie białych korytarzy. Taraka
wyciągnęła mapę. Wyglądało na to, że świetnie się orientuje, gdzie się
znajdują. Wyciągnęła długopis i zaznaczyła punkt.
– Tu jest portal.
– Gdzie my właściwie jesteśmy?
– W miejscu, gdzie mój ojciec
znajdował się prawie osiemnaście lat temu – odparła z dumą Taraka. – Łatwiej
było zacząć od niego, bo miałam więcej informacji. Od niego dowiem się, jak
znaleźć matkę.
– A co z prawdą o mojej mamie?
– Myślę, że i tu mój tata będzie
mógł pomóc. Jestem prawie pewna, że nasi rodzice się znali.
– Och, no dobrze. Mam nadzieję, że
się czegoś dowiem.
– Tak, ale najpierw musimy go
znaleźć.
– Prowadź.
Już ostatnio patrzyłam za nowym rozdziałem, choć wiszę Ci jeszcze komentarz pod wspomnieniami Kiry. A tu proszę, jest. Rzeczywiście doszło do głupiego błędu, niejednego zresztą. Ale racja, nikt nie podejrzewałby Kazumi o złą wolę. Z Taraką jest już trochę inaczej, też mam złe przeczucia wobec tego wszystkiego. Wykorzystała fakt, że Kazumi przez swoje kompleksy próbuje coś udowodnić i to się źle skończy. Zabawa z innocence się zawsze źle kończy.
OdpowiedzUsuńCzy one właśnie wylądowały w Arce Noah czy ja źle przeczytałam? To nie jest miejsce, do którego chciałoby się trafić. Zresztą użycie innocence powinno i tak zaalarmować Soul Society. Choć pewnie trochę na to późno. Aż się nie mogę doczekać, jaką grozę właśnie wypuszczasz na wolność. Chociaż mam pewne podejrzenia, ale zobaczymy.
Pozdrawiam
Tak? A ja bym chciała wiedzieć, jakie są Twoje podejrzenia, co one tam wypuszczają. Jaką masz teorię?
Usuń