Obserwatorzy

Rumours


sobota, 3 sierpnia 2019

Chapter 37 ~ Terrible mother

           Gdy wrócił do domu, zastał swoją żonę śpiącą na kanapie. Zwinięta w kłębek, w dłoni ściskając chusteczkę, spała. Sądząc po czerwonych policzkach, płakała. W telewizorze właśnie leciała końcówka jednej z ich rodzinnych płyt, a nie jak się łudził, łzawa telenowela z ludzkiego świata. Bo w te jego żona ostatnimi laty też się dosyć wciągnęła.
            Westchnął zmartwiony. Płacząca Setsuko i stare filmy nigdy nie wróżyły nic dobrego. Tylko co się stało? Byakuya nie miał pojęcia. Tym razem nie słyszał od nikogo, że znów martwi się Aizenem. W ogóle o niczym nadzwyczajnym nie słyszał. Nic się takiego nie wydarzyło, a jednak coraz częściej miał wrażenie, że coś dręczy Setsuko. Nie była szczęśliwa. Tylko czemu? Co było powodem tego nieszczęścia? Może on sam? 
            Przyniósł koc i przykrył nim kobietę, starając się jej nie obudzić. Potem poszedł do kuchni. Był głodny. Jak każdy po tylu godzinach pracy, podczas której nie miał czasu nic przegryźć. Stary sposób pracy i jeszcze wypełnianie dokumentów w systemie… Cóż. Był sam sobie winien, że miał przez to dwa razy więcej pracy. I nie tylko on zresztą, bo cały oddział w sumie.
            Nie zamierzał jednak zmienić zdania. Przyszłość czy nie, nie wierzył komputerom. I nie ufał Kisuke na tyle, żeby dać sobie wmówić, że mężczyzna nie potrafi zdobyć dostępu do wszystkich danych w obrębie systemu. A jeśli on to mógł zrobić, to mógł i każdy, kto włamie się do systemu w Dwunastce.
            Poza tym, po tym jak Setsuko wysłała mu swoje nagie zdjęcia mailem, podczas gdy był w pracy i omal nie zadławił się herbatą, musiał usunąć konto i zablokować małżonce wszelkie sposoby na przesyłanie mu takich rzeczy.
            Cudem udało mu się ukryć to wszystko przed ciekawskim Renjim i logicznie wytłumaczyć Corrien, jakim cudem omal się nie udusił. A i tak miał wrażenie, że jego trzecia oficer coś podejrzewa, choć nic nie powiedziała. Zresztą właśnie dlatego miał do niej takie zaufanie. Była pracowita i dyskretna. Idealna trzecia oficer. 
            Nie podobało mu się zaś że nie daj boże, Urahara mógłby zdobyć dostęp do jego prywatnych rzeczy, choć akurat wątpił, by interesowały go nagie zdjęcia Setsuko, która była dla Kisuke niczym własna córka.
            - Byakuya? – usłyszał cichy głos i spojrzał na Setsuko, która wciąż nieco zaspana opierała się o futrynę. – Już wróciłeś?
            - Już? – zdziwił się, patrząc na zegar ścienny.
            Setsuko zrobiła to samo.
            - Ach… Już tak późno… Przepraszam, nic nie przygotowałam.
            - Nie szkodzi – odparł Byakuya. – Wracaj do salonu, zaparzę ci herbaty.
            - Byłeś w pracy.
            - Jak co dzień. Nie każ mi powtarzać – powiedział z powagą, choć wynikało to jedynie z troski o kobietę. – Zaraz do ciebie przyjdę.
            - Nie – mruknęła i podeszła bliżej, po czym przytuliła go od tyłu i najwyraźniej nie miała zamiaru go puścić w najbliższym czasie. Toteż Byakuya zabrał się za robienie sobie kolacji, po prostu miał nieco ograniczone ruchy. – Wiedziałeś, że Kazumi jest w świecie ludzi?
            Zawahał się, przeczuwając, że to podchwytliwe pytanie.
            - Tak.
            - Powiedziała ci?
            - Wyszło w rozmowie – mruknął Byakuya, czując, że nadepnął na minę.
            Teraz zrozumiał, skąd te nagrania rodzinne i podły nastrój małżonki. Znowu martwiła się o Kazumi.
            - Ale w rozmowie z nią – zauważyła smutno Setsuko. – Ja dowiedziałam się przypadkiem od Hiroyi. – Nie wiedział, co ma na to odpowiedzieć, więc westchnął. – Kazumi chyba naprawdę mnie nienawidzi.
            - Przesadzasz.
            - Ona praktycznie w ogóle ze mną nie rozmawia.
            - Rozmawia z tobą mniej, to fakt, ale ze mną Hiroya też nie spędza tyle czasu, co z tobą. Tak po prostu bywa.
            - Nie, Byakuya. Ona nie tylko ze mną nie rozmawia, ona mnie unika. Przez jakiś czas myślałam, że jest lepiej, ale odkąd zaczęła pracę w oddziale... Gdyby nie Matsu, w ogóle nic bym nie wiedziała.
            - To taki wiek po prostu. Wiele osób narzeka, że dzieci w tym wieku nie są zbyt chętne do rozmów.
            Starał się zabrzmieć wiarygodnie, jakby on wcale się nie martwił, ale… To nie była do końca prawda. Martwił się choćby dlatego, że martwiła się Setsuko. Ale także dlatego, że widział, jak niepokojąco to wygląda. Nawet gdy czasem próbował rozmawiać z córką o Setsuko, ta jakby celowo unikała tematu. Jedynie od święta lub na urodziny pojawiała się w domu i zachowywała, jakby wszystko było w porządku, ale wynikało to jedynie z jej dobrego wychowania. Ale czy dobrego, skoro tak świetnie nauczyli ją odgrywać jakąś rolę? Zamiast pokazać, że najważniejsza jest szczerość...
            - Nie wiem, ja w jej wieku nie miałam rodziców. Może dlatego nie umiem rozmawiać z własną córką. Nie wiem.
            - To nieprawda – zaprzeczył Byakuya. – Jesteś dobrą matką i wiesz o tym.
            - Czy na pewno? – mruknęła, odsuwając się i zniknęła w salonie.
            Gdy przyszedł tam z kolacją, dla nich obojga zresztą oraz dwoma kubkami herbaty, nagrania rodzinne już dawno były schowane, a w telewizji leciał jakiś film. Mimo to wiedział, że Setsuko wciąż się zadręcza.
            Postawił przed nią talerz z jedzeniem i herbatę, patrząc na kobietę znacząco, dopóki nie zaczęła jeść. Mógł się założyć, że przez cały dzień nic nie tknęła, zbyt zajęta zadręczaniem się.
            - Może to przez to, że nie było mnie przy niej w pierwszych latach życia.
            - Dzieci nawet nie pamiętają tak wczesnych lat.
            - Ale na pewno ma świadomość, że tak było, że ją opuściłam.
            - Była w dobrych rękach. Shirai, Bris i Ivrela dbali o nią.
            - Tak, to wiem. Ale wciąż nie było przy niej jej matki.
            - Kazumi wie, że zrobiłaś to, by chronić ją i nas wszystkich – powiedział spokojnie Byakuya. – Na pewno to rozumie.
            - Ale czy to mnie usprawiedliwia?
            - Nie – mruknął i gdy Setsuko spojrzała na niego zaskoczona, zapytał: - To chciałaś usłyszeć?
            - Tak. Chyba tak.
            - Poczułaś się dzięki temu lepiej? – Pokręciła przecząco głową. – Właśnie.
            - Kocham cię – powiedziała, kładąc głowę na jego ramieniu, a on ucałował ją w czoło.

***

            Następnego dnia Setsuko spotkała się z Rangiku. Pomimo protestów Toshiro, wyciągnęła ją z oddziału w ciągu dnia, choć i tak zbliżała się już pora obiadu.
            - No i ja myślę, że Byakuya ma trochę racji – stwierdziła z poważną miną Matsumoto. – Zadręczanie się niczego nie zmieni. Lepiej też się przez to nie czujesz.
            - Dobrze wiesz, że to nie o to chodzi.
            - No ja wiem, za długo jest spokój i chyba sama szukasz, jak tu sobie dowalić, moja droga.
            - To nieprawda – zaprotestowała Setsuko i zmarszczyła brwi.
            - Obie dobrze wiemy, że masz zapędy autodestrukcyjne.
            - Może, ale to nie zmienia faktu, że Kazumi mnie unika. Nie powiesz mi chyba, że to w jej wieku normalne. Dzieci bywają różne, ale nie unikają rodziców, jeśli nie mają powodu.
            - Chciałabym móc ci powiedzieć, że się mylisz – westchnęła Matsumoto. – Ale rozumiem, o co ci chodzi.
            - Dziękuję.
            - Raczej nie masz za co mi dziękować.
            - Dziękuję ci za to, że jesteś ze mną szczera, zamiast mi wmawiać, że wszystko jest w porządku.
            - Nigdy więcej byś do mnie nie przyszła, gdybym tak zrobiła – zauważyła smutno Rangiku. – Ale niestety nie umiem ci pomóc, ani powiedzieć, dlaczego Kazumi tak się zachowuje.
            - Gdzieś musiałam popełnić błąd. Być może nie wspierałam jej tak, jak by tego chciała. Może ją kiedyś zawiodłam. A może to faktycznie dlatego, że nie było mnie przy niej w jej pierwszych latach życiach. Cokolwiek to jest, możliwe, że nigdy już nie zdołam tego naprawić.
            - Nie ma nic, czego nie da się naprawić. Pamiętasz, jak było choćby z Ginem lub Hotarubi. Byli wrogami publicznymi, a teraz jednak znów tu żyją.
            - To co innego.
            - Inna sytuacja, ale dobrze wiesz, co próbuję przez to powiedzieć – stwierdziła Matsumoto.
            - Wiem.
            - Przykro mi, że nie umiem ci pomóc.
            - Chyba nikt już nie może – stwierdziła gorzko Setsuko. – Ale i tak ci dziękuję.
            - Mam nadzieję, że kiedyś wszystko się wyjaśni. Postaram się też mieć oko na Kazumi.
            - No dobrze.
            - No już, rozchmurz się – powiedziała Matsumoto, marszcząc brwi. – Byakuya na pewno się o ciebie martwi.
            - Wiem…
            - Jesteś silną kobitką, więc weź się w garść.
            - Nic nie poradzę, że to nie daje mi spokoju.           
            W końcu nawet Matsumoto stwierdziła, że musi wracać do pracy. Uściskała Setsuko mocno i pożegnała się, po czym zniknęła w shunpo.
            Setsuko również skierowała się do wyjścia. Jednak zakręciło jej się w głowie. Przystanęła na moment, opierając się o ścianę. Widząc zaniepokojone spojrzenie jednej z pracownic, uśmiechnęła się i ruszyła dalej.
            Nie czuła się zbyt dobrze ostatnie dni, ale zwaliła to na krab stresu i niezbyt zdrowego ostatnio trybu życia. Zresztą takie zawroty głowy zdarzały jej się już wcześniej i raz nawet była na badaniach w Czwórce, ale niczego niezwykłego się nie dowiedziała.
            Nie było sensu zawracać sobie głowy jeszcze tym, dlatego wróciła do domu. Musiała odpocząć, inaczej nie będzie w stanie poprowadzić następnego dnia dodatkowych zajęć z szermierki, które organizowała także w okresie letnim.
            Poza tym widywała się tam z Hiroyą, który też nie bywał w domu aż tak często, choć wciąż dużo częściej niż Kazumi.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz