Do Szóstki
już rano dotarł raport wysłany przez Aizawę, zawierający szczegółowe zeznania
Kayo. Szesnasta oficer najbliższe dni spędzić miała w areszcie Dwójki, dopóki kapitanowie
nie postanowią, co należy zrobić w jej sprawie. Jak by na to nie patrzeć, naraziła Seireitei na
kolejną tragedię. Zresztą to samo tyczyło się strażnika więziennego, który
uczestniczył w akcji.
Z zeznań
wynikało, że Kayo i Ken wstąpili do Akademii Shino i zostali shinigami, by
pewnego dnia zemścić się na Kagacie Aidou. Choć ich plan zawiódł. Strażnik,
który wpuścił ich do więzienia, był wieloletnim przyjacielem rodziny. Po
zbrodniach Kagaty przeniósł się na służbę do więzienia, by mieć pewność, że mężczyzna
nigdy nie wyjdzie na wolność.
Nie potrafił
jednak odmówić dzieciom przyjaciół, gdy te poprosiły, by wpuścił je do budynku.
Pomógł uśpić resztę strażników, a sam stanął na czatach. Tymczasem Ken i Kayo
poszli do celi, gdzie chcieli wykończyć oszołomionego środkami uspokajającymi mężczyznę.
Okazało się jednak, że Kagata nie był aż tak nieprzytomny od podawanych mu
jakiś czas proszków, niż się przyznawał. Najpewniej sam planował ucieczkę lub
kolejną rozróbę.
Wyczekał
dobry moment i zaatakował Kena, który wciąż był od niego słabszy. Zabrał mu
katanę i groził Kayo, że jeśli mu nie pomoże, chłopak zginie. Ani Kayo ani
pomagający im strażnik nie odważyli się stawiać oporu w obawie o życie Kena,
który na najbliższy czas stał się zakładnikiem Kagaty.
Zmuszeni
byli pomóc mu wydostać się z więzienia i znaleźć kryjówkę w Szóstce, która była
blisko. Do tego zarówno Kagata jak i Kayo dobrze znali rozkład budynków. Ich
wybór padł na magazyn mieszczący się w piwnicy. Kayo przynosiła Kagacie i bratu
jedzenie. Dopóki siedziała cicho i wykonywała polecenia Kagaty, pozwalał jej
się zająć bratem, który zawsze miał dość słabe zdorowie i szybko zachorował.
- A więc to
tak – westchnęła Itsuko, gdy skończyła czytać raport. Patrzący jej przez ramie
Yakumo również miał niewyraźną minę. – A więc nieudana zemsta.
- Bardzo
nieudana – przytaknęła ponuro Corrie. – Taka, która mogła się skończyć tragicznie. Nie rozpowiadajcie tego jednak.
- Nie
będziemy. Ale czy kapitan się nie zdenerwuje, że nam to pokazałaś?
- Nic nie
wspomniał – wyjaśniła Corrien i dodała: - Podejrzewam, że chciał, byście to
przeczytali. Braliście czynny udział w akcji i pomogliście zażegnać problem.
Nieładnie byłoby zataić przed wami prawdę.
-
Dziękujemy, że nam to pokazałaś, Corrie.
- Nie ma za
co. Zasłużyliście, by poznać prawdę.
- Dobrze, że
wszystko szczęśliwie się skończyło i nikt nie ucierpiał – stwierdziła Itsuko,
choć nie brzmiała przekonująco. – A co grozi Kayo?
- Trudno stwierdzić.
Na pewno na jej korzyść działa fakt, że w końcu do wszystkiego się przyznała
oraz to, że nie doszło ostatecznie do żadnych morderstw.
- Z wyjątkiem
śmierci Kagaty – zauważyła z powagą Itsuko.
- To…
Corrie nie
bardzo wiedziała co powiedzieć. Taka była prawda. Itsuko zabiła Kagatę, by
uratować Kena i ochronić oddział. Ciężko było stwierdzić, jak bardzo
przejmowała się tym, że jej wrogiem był akurat shinigami.
- Mylisz się
– usłyszeli, gdy do biura wszedł Byakuya. – Kagata Aidou żyje.
- Naprawdę? –
zdziwił się Yakumo. – Jak to?
- W
ostatniej chwili się powstrzymałaś, prawda?
- Kuchiki spojrzał na Itsuko. – Choć mało brakowało, jego stan jest
stabilny. Obecnie przebywa w specjalnej izolatce w oddziale czwartym, gdzie
poddają go leczeniu. Jednak nie prędko będzie miał siłę, choćby myśleć o ucieczce.
Na wszelki wypadek jednak oddział Drugi zapewnił mu całodobowy nadzór.
- Ja…
Próbowałam, ale nie wiedziałam, czy zdążyłam. Właściwie, byłam pewna, że jest
już za późno – oznajmiła Itsuko, wciąż trochę zaskoczona tym, co właśnie usłyszała od dowódcy.
- Wciąż
brakuje ci wyczucia.
-
Najwyraźniej.
- Corrien, za
mną – mruknął Kuchiki, wymijając młodych shinigami. Kobieta posłusznie podążyła
za nim. Po wejściu do biura wskazał jej leżącą na komodzie teczkę. – Chcę,
żebyś zaniosła to do oddziału piątego. Osobiście.
Nie miała
dowodu na to, że kapitan specjalnie wyznaczył ją do tego. Bo przecież to nie
tak, że nie mógł wysłać trzeciego oficera z dokumentami. Jednak nie mogła
oprzeć się wrażeniu, że to nie przypadek, że akurat ją wysyła do oddziału
piątego. Czyżby kapitan dostrzegł to, że była ostatnio zmęczona? A może faktycznie było to coś ważnego, czego wolał nie powierzać innym osobom i niepotrzebnie doszukiwała się drugiego dnia?
Nie było
sensu dłużej się nad tym zastanawiać. Grunt, że miała okazję zobaczyć się z
Kirą i to po tak ciężkich kilku dniach. Z radością udała się do Piątki na
spotkanie z ukochanym. Nawet jeśli była to wyprawa służbowa.
Gdy weszła
do tak dobrze znanego sobie budynku, zobaczyła blond czuprynę. Nie był to
jednak Kira, lecz ktoś również jej znany. Syn Kisuke Urahary i Yoruichi
Shihoin. Chyba najbardziej zaskakującej pary w świecie shinigami. Ich ślub
zadziwił wszystkich nawet bardziej niż ponowny ożenek Kuchikiego.
- Witaj,
Ukyo – przywitała się z uśmiechem Shiroyama.
- Och.
Corrie. Witaj.
- Czy Kira
jest u siebie?
- Tak –
powiedział chłopak.
- Chcesz o
coś zapytać?
- Jak radzi
sobie Yakumo?
- Wydaje mi
się, że dobrze. Ale czemu nie zapytasz go osobiście?
Chłopak
zawahał się.
- Jakoś… Nie
gadaliśmy, odkąd zaczęliśmy pracę w swoich oddziałach.
- To czemu
nie wpadniesz do nas w wolnej chwili z wizytą? – zapytała Corrie i uśmiechnęła
się pokrzepiająco. – Jestem pewna, że twoi przyjaciele się ucieszą. A teraz
wybacz, ale muszę to wręczyć Kirze – dodała i ruszyła w stronę biura.
Zapukała do
drzwi. Usłyszała jego ciepły głos i weszła do środka. Jednak Momo też tam była.
- Witajcie, Momo,
Izuru – powiedziała uśmiechając się do nich.
- Corrie, co
cię tu sprowadza? – zapytała Hinamori.
- Kapitan
chciał, żebym to przyniosła – padło w odpowiedzi i Corrie wręczyła teczkę ukochanemu.
– Nie wiem, co tam jest, ale wyraźnie podkreślił, że mam ja mam to dostarczyć. Pewnie coś ważnego.
- Napijesz się
herbaty?
- Nie, dziękuję…
- Daj
spokój. Chyba nic się nie stanie, jeśli na chwilę usiądziesz, skoro już tu
jesteś – nalegała Hinamori. – Siadaj, zaraz przyniosę herbaty. Izuru, też chcesz?
- Tak,
poproszę – odpowiedział mężczyzna, ale jego wzrok utkwiony był w Corrie. – Co się
stało? Wyglądasz na zmartwioną.
- Nie, wszystko
w porządku.
- Kogo
próbujesz oszukiwać? – zapytał Izuru, patrząc czule na swobodniej, poczuł się swobodniej, teraz gdy Momo już wyszła. – Pewnie zamartwiasz się o swoją podwładną, która
jest trzymana w areszcie Dwójki.
- To akurat
prawda – przyznała niechętnie Corrie. – Denerwuje mnie, że nic nie mogę dla Kayo
zrobić.
- Jestem
pewien, że Kuchiki się tym zajmie.
- No nie
wiem, myślę, że jest zły na Kayo. Wszyscy trochę są, choć staram się zrozumieć
jej powody, nawet jeśli nie zgadzam się z zemstą.
- Wiem –
powiedział Kira i podszedł do Corrien, po czym objął ją, zamykając w ciepłym
uścisku. – Wiem, że się starasz.
- Przestań,
bo się rozkleję – roześmiała się kobieta, ale był to niewesoły śmiech.
Wyślizgnęła się z objęć ukochanego
w obawie, że naprawdę się rozsypie. Zresztą w tej samej chwili wróciła też Momo
z dzbankiem herbaty i filiżankami. Wyczuła jednak, że coś jest na rzeczy.
Postawiła tacę na biurku i oznajmiła:
- Wychodzę na jakiś czas, chcę zajrzeć do Akademii. Do
zobaczenia, Corrie.
- Do zobaczenia.
Ciężko było
Corrie nie okazać radości z zaistniałej sytuacji. Pomimo tego, że była z Kirą
już dość długo, a Momo zerwała z nim jeszcze wiele lat wcześniej, wciąż czuła
się nieswojo w obecności tej dwójki. Co innego było sam na sam z Momo na
zakupach lub sam na sam z Kirą. Shiroyama popatrzyła na ukochanego mężczyznę i
wyszczerzyła zęby.
Cofnęła się
kilka kroków i przekręciła drzwi na zamek. Postanowiła wziąć przykład z
Setsuko. Miała tylko nadzieję, że Kira jej nie odmówi i nie wyrzuci z biura,
jak to zrobił Kuchiki. To jednak nie miało znaczenia, bo ponownie zbliżyła się
do Izuru.
- Corrie –
jęknął. – Herbata nam wystygnie.
- To co? –
zapytała rozbawiona. – Zaparzy się nową.
- Corrie.
Praca. Jesteśmy w pracy.
- Przecież
nie masz na biurku żadnych dokumentów poza teczką od mojego kapitana –
powiedziała, obejmując jego szyję i wspinając się na palce, by go pocałować. –
A to zdążysz przejrzeć później.
W końcu
pocałowała go. Nie pozostał jej dłużny i długo też nie trzeba było go namawiać.
Teczka od Kuchikiego bardzo szybko znalazła się w innym miejscu, bo biurko było
im potrzebne do czegoś zupełnie innego.
Tymczasem
Hinamori opuściła budynek. Przy okazji zabierając ze sobą Ukyo, który kręcił
się niebezpiecznie blisko biura. Nie potrzebował takich przeżyć, a Kirze i
Corrie przyda się odrobina prywatności. Momo nie miała wątpliwości, że
przyjaciółka czymś się martwi i prawdopodobnie tylko Kira mógł coś zaradzić.
- Dokąd
idziemy, pani vice kapitan? – zapytał Ukyo.
- Co powiesz
na odwiedziny w Shino? – zaproponowała Hinamori. – Chciałam zobaczyć, jak się
miewa Murai, a potem możemy zajrzeć też do twojej mamy.
- A nie mamy
nic do zrobienia?
- Kapitan jest
zajęty – zaśmiała się Momo.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz