Obserwatorzy

Rumours


sobota, 8 czerwca 2019

Chapter 33 ~ Insubordination


            Renji wraz ze swoją grupą też zdążył już wrócić. Yakumo wyjaśnił mu oraz Shiraiowi, co się tak właściwie wydarzyło, po czym niespodziewanie zobaczył przed oczami gwiazdy. Inukami bez zastanowienia po prostu go znokautował. Mocny, prawy sierpowy posłał Yakumo na ziemię, a gniewne spojrzenie cyjanowych oczu… Gdyby można było zabijać wzrokiem.
            - I puściłeś ją tam samą, kretynie?!
            Yakumo trzymając się za nos, próbował wstać, ale mina Shiraia sugerowała, że bezpieczniej będzie zostać na ziemi, zanim oberwie po raz drugi.
            - Hej, spokojnie! – przeraził się Renji, próbując powstrzymać chłopaka od bójki. Nie spodziewał się takiego rozwoju wydarzeń. – Przecież powiedział, że Itsuko kazała mu wyciągnąć stamtąd Kena. A Corrie już z nią jest.
            - Pojebało go, żeby puścić ją tam pierwszą i zostawić z jakimś zwyrodnialcem – pieklił się Shirai.
            - Też mi się to nie podoba! – krzyknął Yakumo, jednak podnosząc się z ziemi. – Ale wiedziała, co robi. Widziałem to w jej oczach. Itsuko nie jest taka słaba, jak ci się wydaje.
            - Czy ja kurwa powiedziałem, że jest? – zapytał Shirai, szykując się do kolejnego ciosu.
            Na to wyszła Corrie, która wciąż obejmowała lekko Itsuko.
            - Na litość boską, co tu się wyrabia? – jęknęła, widząc krwawiącego z nosa Yakumo. – Renji!
            - Co? – jęknął Abarai. – Nie zdążyłem nic zrobić.
            - Rany – mruknęła Itsuko, kręcąc głową z niedowierzaniem. – Shirai, co z tobą? – zapytała z nutą wyrzutów w głosie i podeszła do Yakumo. – Nic ci nie jest? – Wyciągnęła z kieszeni chusteczkę i podała mu. – Weź to i zatamuj krwawienie. Musimy przyłożyć coś zimnego i zabrać cię do Czwórki.
            - Nic mi nie jest.
            - Zasłużył sobie – stwierdził Shirai, ale Itsuko zgromiła go wzrokiem.
            - Co się tu dzieje? – usłyszeli, gdy obok nich pojawiło się kapitańskie reiatsu. – Nie tolerują bójek na terenie oddziału.
            - To nie bójka. Drobne nieporozumienie – Renji próbował ratować sytuację. – Już to opanowaliśmy.
            - Melduję, że Kagata Aidou został zatrzymany – oznajmiła Corrien, odwracając uwagę kapitana od młodych shinigami. – Oddział drugi został już o tym poinformowany.
            Kuchiki spojrzał wymownie na Itsuko, a Corrie skinęła tylko głową.
            - Wiecie co robić – powiedział Byakuya i odszedł w kierunku biura.
            Natomiast Renji i Corrie odetchnęli z ulgą, bo ta sytuacja mogła skończyć się niezbyt dobrze.
            - Itsu, jesteś cała? – zapytał Shirai.
            Nawet on nie odważył się przerywać Byakuyi. Młoda Tomori popatrzyła na przyjaciela i wyszczerzyła zęby.
            - Oczywiście – oznajmiła. – Ale i tak jestem na ciebie zła. – Po tym zwróciła się do Corrie: - Zabiorę Yakumo do Czwórki, dobrze?
            - Tak. Ciebie też niech obejrzą. My zajmiemy się resztą.
            Po tych słowach Itsuko, chwyciła Yakumo pod ramię i ruszyli w stronę oddziału czwartego. Żadnemu z nich nie było nic na tyle, by mieli wzywać medyków na miejsce. A Itsuko miała okazję troszeczkę ukarać Shiraia za jego zachowanie. Nawet jeśli wiedziała, że było to podyktowane troską przyjaciela,
            Gdy tam dotarli, przy bramie przywitała ich Kurosaki Yuzu.  Jasnobrązowe włosy sięgały jej do ramion, a oczy w podobnym odcieniu wpatrywały się z troską w Yakumo. Gestem dłoni zaprosiła młodych shinigami do lecznicy, widząc, że sprawa nie jest aż tak poważna.
            - Co się stało?
            - Oberwał w nos – odpowiedziała Itsuko. – Mieliśmy małą sytuację w oddziale.
            - Ciebie też miał ktoś obejrzeć – przypomniał chłopak. – Walczyłaś z tym mężczyzną.
            - Ale nic mi nie jest.
            - Z mężczyzną? – zdziwiła się Yuzu. – Nie mówcie mi, że chodzi o tego zbiega?
            - Wszyscy o nim wiedzą?
            - To bardzo poważna sprawa. Chyba najpoważniejsza w ciągu ostatnich kilku lat, więc to oczywiste, że Seireitei aż huczy na ten temat.
            Dłoń Yuzu rozbłysnęła jasnym światłem i wtedy zbliżyła rękę do twarzy Yakumo. Już po chwili czuł się dobrze. W tym czasie Itsuko namoczyła jakiś ręcznik pod bieżącą wodą i podała mu, by oczyścił twarz.
            - Ciebie również zbadam, skoro brałaś udział w walce.
            - No dobrze.
            - Yakumo, muszę cię prosić o opuszczenie pokoju – powiedziała uprzejmie Yuzu i uśmiechnęła się. – Mógłbyś poczekać na korytarzu? To nie zajmie długo.
            Jednak zanim chłopak zdążył wyjść, ktoś pojawił się w drzwiach.
            - Trzecia oficer, Kurosaki Yuzu ma się stawić u kapitan Unohany.
            - Przekaż kapitan Unohanie, że zajmuję się shinigami, którzy brali udział w walce ze zbiegiem. Przyjdę, gdy tyko skończę.
            - Tak jest.
            Mężczyzna zniknął w shunpo, a Yauko wyszedł na korytarz. Tymczasem Yuzu poprosiła Itsuko, by ta się rozebrała. Obejrzała dokładnie wszystkie siniaki i otarcia, choć nie było ich wiele. Tylko jeden większy wyglądał dość poważnie. Posmarowała go więc jakąś maścią. Potem osłuchała Itsuko i kazała wykonać kilka ruchów, by sprawdzić, czy wszystko gra.
            - Wygląda na to, że jesteś cała. Gdybyś jednak czuła się gorzej w ciągu następnych kilku dni, nie krępuj się, żeby tu przyjść.
            - Dobrze. Dziękuję – powiedziała Itsuko.
            Gdy tylko wróciła z Yakumo do Szóstki, została wezwana przed oblicze Byakuyi. No tak. Nic dziwnego, bo przecież działała na własną rękę, nie poinformowawszy swoich przełożonych o sprawie. Zatem ochrzan był w pełni zasłużony. I tak Corrie najpewniej starała się załagodzić sprawę. Tak samo jak wujek Renji.
            Zapukała do drzwi i po otrzymaniu zaproszenia, weszła do środka. Kuchiki był w biurze sam. Być może wyprosił swoich zastępców, a może wciąż byli zajęci sprawą Kagaty. Niemniej Itsuko musiała sama zmierzyć się z gniewem wuja.
            Nie bała się Byakuyi. Nawet jeśli nie miała wątpliwości, że ich relacje rodzinne w niczym nie pomogą, znała go. Wiedziała, że pod tą chłodną skorupą ukrywał się wspaniały mężczyzna dbający o bliskich. A jej ewentualna kara była zasłużona.
            - Jestem – oznajmiła, kłaniając się. – Wzywał pan, kapitanie.
            - Usiądź – rozkazał Kuchiki. Jego poważny wyraz twarzy tylko potwierdzał przypuszczenia Itsuko. – Zapewne domyślasz się, dlaczego cię wezwałem.
            - W związku z moją walką z Kagatą Aidou?
            - Dokładnie.
            - Najmocniej przepraszam – powiedziała Itsuko, wstając z miejsca, by raz jeszcze ukłonić się dowódcy. – Działałam na własną rękę. Nie poinformowałam Corrien ani nikogo poza Yakumo o swoich przypuszczeniach, co do kryjówki zbiega, przez co naraziłam swoje życie i nie tylko. Nie mam nic na swoje usprawiedliwienie.
            - Rozumiem – odparł Byakuya, lecz Itsuko miała wrażenie, że się uśmiecha. Nie widziała jednak jego twarzy, wciąż trwając w ukłonie. – Usiądź – powiedział raz jeszcze, więc posłusznie przycupnęła na krześle. – Powiedziałaś, że nie masz nic na swoje usprawiedliwienie. A jednak odnoszę wrażenie, że wcale nie czujesz się winna i drugi raz zrobiłabyś to samo.
            - Możliwe – przyznała zgodnie z prawdą Itsuko. – Nie chciałam zawracać głowy nikomu, nie mając pewności, że Kagata jest w piwnicy. W dodatku czas działał na naszą niekorzyść. Nie chciałam zwlekać, a poza tym Kagata mógłby się zorientować, gdybyśmy wszystkich poinformowali. Gdy poszłam sama z Yakumo, mogliśmy upozorować, że przyszliśmy czegoś szukać i nie wiemy nic o Kagacie. Takie było założenie naszych… Moich działań.
            Kuchiki westchnął wewnętrznie. Naprawdę nie wiedział, jak powinien to potraktować. Z jednej strony za niesubordynację i samowolę należała się jakaś kara. Z drugiej dzięki tej dziewczynie udało im się sprawnie rozwiązać sprawę. Miała trochę racji, mówiąc, że Kagata zorientowałby się, gdyby więcej shinigami brało udział w akcji.
            Do tego zdawał sobie świetnie sprawę z tego, że Itsuko postąpiła tak, jak większość członków jego bliskiego otoczenia by zrobiła. Z jego małżonką na czele. W końcu Setsuko miała spory udział w wychowaniu tych młodych shinigami. To ona wpoiła im takie i a nie inne ideały.
            - Przyjmę każdą karę.
            Byakuya popatrzył na zdeterminowaną dziewczynę i odpowiedział:
            - Nie tak prędko. Jest coś jeszcze, co mnie interesuje.
            - Co to takiego?
            - Jakim cudem pokonałaś Kagatę? – zapytał z powagą Kuchiki. – Widziałem, na co cię stać podczas pokazów walk. Nie powinnaś być w stanie go pokonać. A jednak – nie spuszczając wzroku z Itsuko. – A więc?
            - Miałam szczęście? – powiedziała niepewnie Itsuko, ale mina kapitana mówiła sama za siebie. Nie przyjmie takiego wytłumaczenia. – Moje zampakuto… Zdradziło mi, jak używać bankai. Inaczej faktycznie nie miałabym szans.
            - Och? – mruknął Kuchiki, wyrażając swoje zdziwienie. – Bankai?
            - Tak, ale wolałabym nie zdradzać szczegółów. En Shoku kazali mi nie ujawniać się zbytnio z tą mocą.
            - Obawiam się, że nie masz innego wyjścia – zadeklarował Byakuya. – Jest to częścią twojej kary. Zresztą jako twój dowódca wolałbym wiedzieć o tym, jeśli posiadasz tak potężne zampakuto.
            Po dłuższej chwili milczenia Itsuko wyjaśniła Byakuyi po krótce działanie jej zdolności. Przez cały czas mężczyzna słuchał w skupieniu, nie odzywając się ani słowem. Po minie też trudno było cokolwiek wywnioskować.
            - Tak to właśnie wygląda – zakończyła młoda Tomori.
            - Rozumiem – padło w odpowiedzi. – Na razie zabraniam ci pod żadnym pozorem mówić komukolwiek, o swoich zdolnościach. W szczególności o bankai. Zabraniam ci go także używać aż do odwołania.
            - Dobrze.
            - Absolutnie nikomu.
            - Tak jest.
            - Możesz odejść.
            - A moja… - zaczęła Itsuko, lecz groźne spojrzenie Kuchikiego skutecznie ją uciszyło.
            Skinęła głową i pożegnała się, po czym wyszła z biura.
            - Jak rozmowa z kapitanem? – zapytała Corrien, którą spotkała na zewnątrz.
            - Chyba dobrze.
            - Myślę, że możesz iść już dziś do domu – oznajmił Renji, który właśnie się zjawił. – I tak jest już prawie koniec.
            - Nic mi nie jest. Mogę zostać.
            - Bałagan został posprzątany. Ken jest w oddziale czwartym, a Kayo jest obecnie przesłuchiwana przez oddział drugi. Jutro najpewniej dowiemy się wszystkiego.
           

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz