Obserwatorzy

Rumours


środa, 10 kwietnia 2019

Chapter 27 ~ Escaped prisoner


            W Seireitei rozległ się alarm, co nieco zaniepokoiło shinigamich. Już dawno nie słyszeli tego wycia. Przecież nie uruchamiało się z powodu pustych w Rukongai lub świecie żywych, a więc musiało się stać coś poważnego. W chwilę później do oddziału drugiego zawitał posłaniec, przynosząc złe wieści.
            Z więzienia zbiegł bardzo silny shinigami skazany za morderstwa. Czemu nie wykonano na nim kary śmierci, a jedynie zamknięto? Tego nikt nie wiedział. Swego czasu chodziły pogłoski, że był to ktoś spokrewniony z Radą, która zainterweniowała. Oskarżonego zaklasyfikowano jako niepoczytalnego, co łagodziło karę. Teraz uciekł.
            Nie było wątpliwości, że ktoś mu w tym pomógł i to bardzo skutecznie, bo mężczyzna siedział w zamknięciu przez ostatnie jedenaście lat i dopiero teraz się wydostał. Ślady prowadziły do wyjścia z budynku, a potem się urywały. Nie było wiadomo, kto mu pomógł, ani dokąd udał się zbieg.
            Sprawa była poważna i wymagała szybkiego rozwiązania, więc zajęła się tym sama Hotarubi. Wybrała sobie do pomocy kilku Omnitsukaido, w tym bliźniaki, które świetnie rokowały i zdawały się mieć ciekawe zdolności, które pomogą w złapaniu zbiega. Aizawa wiele się po nich spodziewała, w końcu były dziećmi jej dawnego kapitana.
            Być może Ichimaru nie cieszył się zbyt wielką sławą, przynajmniej w dobrym tego słowa znaczeniu, to jednak dla Hotarubi, jak i reszty starego trzeciego oddziału wciąż był wzorem. Kimś godnym zaufania i bardzo mądrym oraz doświadczonym, co nie zawsze okazywał.
            Czy bliźniaki wdały się bardziej w niego? A może w Rangiku? Tego Aizawa chciała się przekonać. Z tak dobranym składem stawiła się u Sui Feng, by potwierdzić kilka szczegółów. Wszystkie oddziały zostały już poinformowane o zajściu. Shinigami mieli zachować czujność i współpracować z grupą śledczą w razie potrzeby.
            Pierwszym miejscem, do jakiego się udali, było więzienie, gdzie przetrzymywano zbiega. Kagata Aidou był niegdyś dziewiątym oficerem w oddziale siódmym, później dyscyplinarnie przeniesionym do Szóstki, gdzie po roku zaczął wykazywać bardzo niezdrowe zachowania. Nikt wtedy jednak nie zareagował.
            To znaczy Kuchiki karał surowo wszelkie uchybienia od zasad, ale nikt, nawet on nie przypuszczał, że jest to zaledwie wierzchołek góry lodowej, którą okazały się morderstwa popełnione przez Kagatę.
            - Akira, Shein, sprawdźcie celę, w której przetrzymywano zbiega – rozkazała Aizawa, gdy tylko dotarli na miejsce. – Nario, Mitsuko, Makoto, chcę, żebyście sprawdzili ślady wokół budynku i przy wejściu. Upewnijcie się, by nic nie przeoczyć. Musimy jak najszybciej złapać trop. Ja porozmawiam ze strażnikami. Spotkamy się wszyscy przy wyjściu i przegrupujemy.
            - Tak jest.
            Tak też zrobili. Wszyscy zniknęli w shunpo, rozchodząc się do wyznaczonych zadań. Cela wyglądała tragicznie. Widać było wielokrotne próby ucieczki w postaci podpiłowanych krat, dziur w ścianach, ale także oznaki ogólnej destrukcyjności Kagaty. Wszystkie ślady były jednak starsze przynajmniej o tydzień. Nic świeżego jednak nie znaleziono, co potwierdzało, że ktoś musiał go zwyczajnie wypuścić z celi. Inaczej nie miał szans się wydostać. W dodatku musiał to być ktoś, kto doskonale znał się na demonicznej magii będącej dodatkowym zabezpieczeniem celi.
            Strażnicy, którzy rozmawiali z Aizawą potwierdzili wnioski jej podwładnych. Kagata Aidou był bardzo agresywny i destrukcyjny. Do tego bardzo silny, więc bez problemu zdewastował celę, używając siły fizycznej zwiększonej dzięki podniesionemu poziomowi reiatsu. Sprawiał przez lata wiele kłopotów i zniszczeń, nie zważając na możliwość odniesienia ran.
            Oczywiście shinigami zobowiązani byli wzywać medyków, ale nawet spętany zaklęciami i ranny zachowywał się bardzo agresywnie. Szamotał się i pluł na ludzi, strasząc młodych medyków z Czwartego oddziału. W efekcie większość nie chciała przychodzić i tylko jedna miała odwagę udzielić mu pomocy. Hotarubi nie była zaskoczona słysząc, że była to zastępcza shinigami Kurosaki Yuzu podlegająca pod oddział czwarty.
            Jednak tego dnia, gdy Kagata uciekł, nie było żadnych gości, ani epizodów. Zresztą po ostatnim wybryku trzymali go lekko naszprycowanego lekami uspokajającymi. Tym bardziej trudno było wierzyć, że zdołał wydostać się sam.
            - A jak wasze śledztwo? – zapytała wreszcie Hotarubi.
            - Brak oznak włamania lub szamotaniny. Zdaje się, że strażnicy zostali obezwładnieni, gdy ktoś wchodził do środka – stwierdziła Nario i spojrzała na bliźniaki. – Mitsuko słusznie zauważyła, że strażnicy musieli znać tą osobę i nie spodziewać się ataku.
            - Nic jednak nie pamiętają.
            - Zatem ktoś musiał wymazać im także pamięć krótkotrwałą, wejść do środka. Tam obezwładnić kolejnych strażników i zrobić to samo, następnie wypuścić Kagatę i wyprowadzić go bezpiecznie z budynku.
            - To domysły. A my potrzebujemy konkretów i poszlak, gdzie go szukać.
            - Jeśli wierzyć zeznaniom, ostatni raz widziano Kagatę podczas południowego obchodu. Trzy godziny później strażnicy obudzili się, nie mając pojęcia co się stało i po szybkim sprawdzeniu terenu, zgłosili ucieczkę więźnia.
            - Doliczmy przekaz informacji i nasze śledztwo, czyli zbieg jest przed nami o nawet cztery godziny – mruknął Makoto. – To dużo i mało. Nie sądzę, żeby zdążył dostać się niezauważony do którejś z bram do Rukongai, a teraz już na pewno nie uda mu się wydostać za mury.
            - To prawda – przytaknęła Aizawa.
            - Możemy przypuszczać, że wciąż znajduje się na terenie któregoś z oddziałów – stwierdził Shein, a Hotarubi skinęła głową. – Czy to możliwe, że ktoś z shinigami ukrył go u siebie w oddziale?
            - Prawdopodobnie.
            - W takim razie trzeba poinformować wszystkie oddziały, by zaczęły szukać – powiedziała Nario.
            - Nie – zaoponowała Mitsuko. – To może nam utrudnić sprawę, jeśli będzie wiedzieć, że się zbliżamy.
            - Jeśli spanikuje, uda nam się go wypłoszyć.
            - Wcale nie – wtrącił się Makoto, popierając wersję siostry. – To zimnokrwisty morderca i dobrze zaplanowana ucieczka.
            - Tego nie możemy wiedzieć – oznajmiła Hotarubi. – Nie wolno nam niczego zgadywać.
            - Niemniej lepiej będzie puścić informację, że najprawdopodobniej czai się gdzieś przy bramach lub już wydostał się do Rukongai – rzekła z powagą Mitsuko, łapiąc się pod boki. Nario zmarszczyła brwi, lecz pozwoliła jej mówić. – Poczuje się bezpieczny i może popełni błąd. Nie będzie też spodziewał się, że szukamy go na ternie Seireitei, a zarazem uniemożliwi mu ewentualną ucieczkę poza bramy, bo na każdym kroku będą patrole shinigami.
            - Podoba mi się ten plan – zgodziła się Hotarubi. – Tak zrobimy. Porozmawiam z kapitan Sui Feng i poproszę ją o przekaz tej informacji do innych oddziałów oraz pomoc w przeszukaniu Rukongai i podwojenie straży na bramach i wszelkich możliwych wyjściach.
            - Możliwych wyjściach? – podchwycił Makoto, patrząc z powątpiewaniem na przełożoną. – Przecież nie ma innych wyjść.
            - Cóż… To długa historia – westchnęła Hotarubi. – Tak się składa, że znam kogoś, kto potrafił takie znaleźć, omijając straże.
            Bliźniaki od razu chwyciły, o kim mowa i wymieniły się porozumiewawczymi spojrzeniami. W duchowym świecie wymieniając się komentarzami na temat śledztwa oraz trwającej rozmowy.
            - Wracajmy – zarządziła Hotarubi.
Grupie kazała udać się do jednego z biur, a sama poszła do Sui Feng. Wyjaśniła jej, co udało im się dotychczas ustalić oraz jaki plan działania wybrali. Kapitan Dwójki nie powiedziała zbyt wiele, ale nie sprzeciwiła się decyzji swojej zastępczyni, co znaczyło, że nie ma obiekcji.
Przez te wszystkie lata Hotarubi nauczyła się już rozszyfrowywać jej nastroje oraz prawidłowo odczytywać ciszę. Skoro nie było obiekcji, znaczyło, że Sui Feng dawała swojej vice kapitan wolną rękę. Byleby zadanie zostało wykonane.
Po tym Hotarubi wróciła do swojego składu, by omówić dalszy etap śledztwa. Weszła do pomieszczenia, a podwładni przerwali trwającą dotychczas dyskusję.
- Jakieś pomysły? Mitsuko, Makoto – powiedziała, kierując swoją uwagę na bliźniaki. – Co waszym zdaniem powinniśmy teraz zrobić?
- Zawęzić obszar poszukiwań? Nie damy rady po cichu przeczesać całego Seireitei.
- Zgadza się.
- Właśnie o tym rozmawialiśmy – oznajmiła Nario. – Shein i ja uważamy, że powinniśmy sprawdzić oddziały znajdujące się najbliżej miejsca przestępstwa.
            - Nie mógł uciec daleko. Nawet jeśli miał czas, w biały dzień wszędzie roi się od shinigami, a zdaje się, że Kagata nie był w najlepszej formie, skoro czymś go szprycowali.
            - Ja uważam, że powinniśmy poobserwować spokrewnionego z nim radnego.
            - Zdaje się, że nie jest już w Radzie – zauważyła Hotarubi. – Mocno nadwyrężył swoją pozycję chronić tyłek Kagaty i przy kolejnych machlojkach wpadł.
            - Ale jest na wolności i wciąż należy do jednego ze szczebli szlachty. Warto też prześledzić informacje o innych ewentualnych przyjaciółach zbiega z jego oddziałów.
            - To prawda. Plan Akiry ma sens – przyznał Makoto. – Ale oprócz tego poszedłbym o krok dalej i skupił się nie tylko na znajomych i rodzinie, ale całym oddziale siódmym i szóstym.
            - Dlaczego?
            - Kto by mu nie pomagał, nie da rady schować go u siebie w domu. Głupotą byłoby narażanie się do tego stopnia.
            - Poza tym, Kagata doskonale zna oba te oddziały dzięki służbie w ich szeregach – wyjaśniła za brata Mikoto. - Możliwe też, że znów wróci do mordowania i moim zdaniem wróci dokończyć to, co zaczął. Czyli oddział szósty.
            - Ok. To jest argument.
            - Ja i Mitsuko zajmiemy się sprawdzeniem oddziału szóstego.
            - Sami?
            - Tak. Jeśli będzie z nami ktoś jeszcze, to się stanie podejrzane. We dwójkę nie będziemy przyciągać uwagi, bo mamy tam przyjaciół. Uda nam się dzięki nim sprawdzić Szóstkę.
            - Niech będzie. Siódemkę sprawdzę osobiście, tym bardziej, że mam tam coś do załatwienia – zadeklarowała Aizawa i popatrzyła na resztę grupy. – Nario, Shein, Akira, wy zajmiecie się sprawdzeniem ludzi powiązanych z Kagatą z innych oddziałów. Przyjaciele, rodzina. Wszyscy potencjalni wspólnicy zbrodni. Zrozumiano?
            - Tak jest!

1 komentarz:

  1. Zdaje się, że jestem Ci tu winna komentarz. Zwłaszcza że nie pamiętam, żebym mówiła, że przeczytałam. Ale to zrobiłam.
    Zaczyna się akcja od zapowiadanego wątku. Cóż, zobowiązuje mnie to nieco do powrotu do SWC, ale pewnie i tak dopiero, jak przebrnę przez Anioła. Jednak bardzo mnie zainteresowało, co Ty tu wymyśliłaś. Oddział Szósty tylko zaostrza mój apetyt.
    Fajnie, że pokazałaś też bliżej bliźniaki. Zdaje się, że mają sporo cech odziedziczonych po obojgu rodziców, bo też Rangiku nie można odmówić inteligencji i sprytu przy wszechobecnym lenistwie i beztrosce. Pewnie dzieciaki jeszcze zaskoczą. Sprawa jest jednak poważna, mam nadzieję, że ich nie przerośnie.
    Nie będę się też kryła z tym, na co czekam w następnym, mam nadzieję, rozdziale.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń