Obudziła się
w świetnym nastroju. O dwie godziny za wcześnie. Jasne. Mogła jeszcze poleżeć,
spróbować spać, ale była zbyt podekscytowana. To był dopiero drugi dzień jej
pracy w trzecim oddziale, więc była naprawdę zmotywowana. Toteż wstała, ubrała
się i zjadła lekkie śniadanie. Do pracy przyszła dużo za wcześnie, ale po
krótkim spacerze uznała, że będzie mogła trochę potrenować, a może ktoś już
będzie na miejscu?
Przywitała
się z pełniącą jeszcze służbę nocną strażą i weszła na teren oddziału. Chyba
zaskoczyła ich tym, że była tak wcześnie. W pełni obudzona i uśmiechnięta.
Strażnicy szeptali coś między sobą o żółtodziobach, ale nie zwróciła na to uwagi.
Obeszła
oddział dokoła. Miała rację, że nie było jeszcze zbytnio nikogo, a tym bardziej
nikogo z jej grupy, bo od wczoraj była pod bezpośrednią komendą Naito Miho.
Gdzieś w jednym ze schowków w dojo znalazła drewniane miecze. Pożyczyła sobie
bez pytania jeden z nich.
Było ciepło
i słonecznie, więc z treningiem przeniosła się na zewnątrz, choć skryła się na
tyłach budynku biura, żeby nikt jej nie przeszkadzał. Machała drewnianym
mieczem raz po raz. Wkładając w to całe swoje serce. Była w dobrej formie, więc
coś takiego nie sprawiało jej trudności. Ani się spostrzegła, a oddział zapełnił
się shinigami.
- Ayane? Cześć
– usłyszała, to oderwało ją od treningu. – Już trenujesz?
- Hej –
przywitała się Hisagi, patrząc na Miho. – Nie mogłam spać. To już ósma?
- Za kilka
minut.
- Ojej,
zagapiłam się, przepraszam.
- Spokojnie –
powiedziała Naito, powstrzymując ją gestem dłoni od rzucenia się ku barakom. – Jeśli
chcesz to w sąsiednim budynku są prysznice, gdybyś chciała się odświeżyć.
- Mogę? – zdziwiła
się Ayane. – Powinnam brać się do roboty.
-
Oczywiście. Po prostu postaraj się nie siedzieć tam godzinę. Chcesz kawy albo
herbaty?
- To ja
powinnam zapytać o to ciebie, w końcu jesteś moją przełożoną.
- Daj spokój
– roześmiała się Naito. – Następnym razem ty ją przygotujesz. To co chcesz?
- Herbatę
poproszę. Jakąkolwiek.
- Jasna sprawa.
Mykaj pod prysznic i jak skończysz, przyjdź tam gdzie wczoraj.
Tak też
zrobiła. Pospiesznie udała się do damskiej łazienki i wskoczyła pod prysznic.
Potem szybko się wysuszyła i ubrała, po czym pognała na spotkanie z Miho i
resztą grupy. O dziwo spotkała tam tylko, poza szesnastą oficer, Aidę Miwę.
Stanęła obok niego. Tak jak przypuszczała wcześniej, była od niego odrobinę
wyższa, co skreślało go z listy potencjalnych kandydatów na partnera. Westchnęła,
więc ciężko, bo przyznać musiała, że Aida był dość przystojny, choć może nie
jakoś przesadnie.
- No dobrze…
Czyli dzisiaj jesteśmy tylko my – westchnęła Miho.
- Dlaczego? –
wypaliła Ayane.
- Inoue jest
na urlopie, Kano jest chory. Shinta zastępuje kogoś z innej grupy w terenie,
więc nie będzie go przez kilka godzin, a Sugoma... Sugomy nadal nie ma, więc
podejrzewam, że znowu zapił. Przyjdzie spóźniony albo wcale. Ja już nie wiem,
jak mam do niego przemówić – Miho załamała ręce. – Chyba będę musiała zgłosić
to do kapitana, ale nie chciałabym… Wiem, że Sugo ma problemy.
- Problemy?
- Z
alkoholem. Podobno
jest tak od czasów wojny z Aizenem.
- Nie
podobno, tylko faktycznie od tego czasu – usłyszeli i do budynku wszedł wysoki,
przystojny mężczyzna o długich, czarnych włosach. Ayane stała przez chwilę
wpatrując się w niego oczarowana. – Tak jak ja brał udział w bitwie w
Karakurze. Mało kto o tym wie, ale był wówczas szesnastym oficerem. Dowodził
jedną z grup tu w oddziale. Nie byłem pod jego rozkazami, ale byłem w tym
czasie wystarczająco blisko… - Tu mężczyzna urwał, jakby miał opory przed kontynuowaniem
wyjaśnień. – Sugoma stracił wtedy wszystkich swoich ludzi, swoich przyjaciół.
To nie była jego wina, ale on bardzo to przeżył. Tym bardziej, że spośród swoich
przyjaciół tylko on przetrwał wojnę, pomimo ciężkich ran. Długo trwało nim się
wylizał. Zresztą wszyscy porządnie wtedy oberwali. Sugoma wrócił do domu, do
pracy, ale wyraźnie nie radził sobie z tym, co się stało. Zdarza się i tak.
Zaczął pić, zawalać obowiązki, a z czasem pozbawiono go stanowiska oficera, bo
nie można było na nim polegać.
- I kapitan
go nie wyrzucił? – zapytał Aida, który dotychczas nie włączył się w rozmowę.
- A
powinien?
- Sugo nie
wykonuje swoich obowiązków i stanowi zagrożenie dla innych, jeśli będzie pijany
podczas misji – denerwował się Aida, na co nieznajomy tylko westchnął. - Straci więcej ludzi, niż tylko w wojnie z Aizenem.
- Młody
jesteś i głupi. Nie byłeś tam i nie widziałeś tego co my. Nawet ja byłem tylko
gówniarzem, żółtodziobem, gdy poszedłem na front. I choć wspomnienia z tamtej
wojny nie są przyjemne, dużo łatwiej było mi się pozbierać niż komuś kto stracił
praktycznie wszystko.
-
Podejrzewam, że kapitan nie ma serca, żeby go zwolnić – stwierdziła ze smutkiem
Miho. – Trochę mu się nie dziwię, choć rozumiem także Aidę. Takie zachowanie
jest niedopuszczalne.
- Może. Niektórzy
mieli szczęście i się pozbierali. Przeżyli to lżej lub mieli na kogo liczyć w
ciężkich chwilach. Nie każdy miał to szczęście.
- Nie miałam
pojęcia, że wszyscy tak ciężko to przeżyli – jęknęła Ayane, spuszczając głowę. –
Znaczy… Słyszałam od rodziców opowieści o walce z Aizenem. Wiem, że to była ciężka
bitwa, która przyniosła wiele ofiar, ale mówią o tym tak normalnie, że nie
myślałam...
- Twoi
rodzice? Racja. Ty musisz być naszą nową kruszynką. Słyszałem, że jednak kogoś
wzięliśmy i właściwie po to tu przyszedłem – padło. – Jestem Asuka Katakura,
dziewiąty oficer.
- Hisagi
Ayane! – krzyknęła dziewczyna, kłaniając się. – Przepraszam, nie wiedziałam, że
jesteś… Że pan…
- Spokojnie.
Wystarczy Asuka.
- Ale…
- W naszym
oddziale panuje dość przyjazna atmosfera. Jeśli nie ma takiej potrzeby, nie
zawracamy sobie głowy tytułami. Oczywiście szacunek do przełożonych jest
wskazany, zwłaszcza jeśli chodzi o kapitana i porucznika, ale generalnie nie
zwraca się aż tak bardzo uwagi na tytuły.
- To prawda –
przytaknęła Miho. – Gdy przyszłam do oddziału, też byłam zdziwiona.
- Chyba
trzeci oficer Hideki wspomniał coś na ten temat. Mówił, że za czasów, gdy
ciocia Setsuko była tutaj oficerem a potem porucznikiem, wprowadziła dość
swobodny zwyczaj. Nigdy nie lubiła oficjalnego tonu.
- Właśnie. Ona
nie jest już częścią oddziału, ale tradycje, które mniej lub bardziej świadomie
wprowadziła, pozostały. Zapytaj kiedyś kapitana.
- Mama mówiła
mi, że z ciocią Setsuko nigdy nie było nudno. Nie sądziłam jednak, że miała na
oddział aż taki wpływ. W sumie później, gdy przejęła obowiązki mamy, jej już
nie było i nie wiedziała, co się dzieje.
- Racja.
Skoro jesteś Hisagi to twoją matką jest Aizawa Hotarubi – podchwycił Katakura. –
Nie było mi dane pracować z nią zbyt długo. Zaledwie trzy miesiące przed jej
zniknięciem. Jeśli chodzi o porządek w oddziale pod jej jurysdykcją, więcej wie
vice kapitan i kapitan.
- Rozumiem.
Muszę ich kiedyś podpytać – stwierdziła Ayane i uśmiechnęła się. – Znaczy wiem,
że mama zdradziła Gotei 13. Opowiedziała mi o tym wszystkim, o swoich
eskapadach z ciocią Setsuko, ale i tak fajnie będzie posłuchać od innych, jaka
kiedyś była.
- No dobra,
koniec pogaduszek – zarządziła Naito. – Przepraszam cię, Asuka, ale musimy
wziąć się do roboty. I tak sobie pofolgowaliśmy, a mamy dużo pracy i mało rąk.
A jeszcze miałam przeprowadzić trening dla Ayane.
- To może ja
się tym zajmę? – zaproponował dziewiąty oficer.
- Mógłbyś?
- Mam trochę
wolnego czasu, zanim będę musiał usiąść do raportów.
- Cudownie –
uradowała się Miho. – Przepraszam, Ayane, ale tym razem zostawiam cię w rękach
Asuki. Obiecuję, że następnym razem przeprowadzę trening z tobą jak należy.
- Nie ma
problemu. Jestem pewna, że trening z Asuką będzie równie ciekawy.
- Może
bardziej sparing niż trening. Jestem ciekawy, co potrafisz, że kapitan przyjął
cię do oddziału, choć w tym roku nie otwieraliśmy rekrutacji.
Toteż Ayane
posłusznie pomaszerowała za Katakurą na zewnątrz i w stronę dojo. Nagle przystanął
jednak i spojrzał na nią.
- Drewniane
miecze czy katany?
- Um…
Dostosuję się.
- Poznałaś
już imię zampakuto?
- Tak.
Opanowałam również shikai.
- Och. W
takim razie jeśli ci to nie przeszkadza, chciałbym się z tobą zmierzyć na
poważnie – powiedział Katakura, jednak decyzje pozostawił Ayane. Ta skinęła
głową. – Świetnie!
Udali się do rzadziej uczęszczanej części terenu Trójki. Nie chcieli, aby ktoś
oberwał rykoszetem. Stanęli naprzeciw siebie. Ayane ukłoniła się jak zawsze i
ustawiła odpowiednio. Asuka bacznie ją obserwował. Ukłonił się dopiero po
chwili, widząc, że inaczej dziewczyna na pewno nie zaatakuje. Uśmiechnął się.
Widział w
tym szkołę Setsuko, która wypuściła już z akademii kilka zdolnych roczników, w tym ten, do którego należała Miho. Gdy
dołączył do oddziału, był nastolatkiem. Nie znał zbyt dobrze poprzedniej
porucznik, ale za to doskonale pamiętał pracę pod rozkazami Setsuko Tomori oraz trud
wojny z Aizenem. Teraz miał przed sobą córkę jednej z nich i uczennice tej
drugiej. Nie potrafił opanować ciekawości.
- Atakuj –
rzucił, jednak Ayane ani drgnęła.
Czyżby go
prowokowała? A może oceniała swoje szanse? Nie wiedział, ale nie zamierzał
atakować pierwszy. Zresztą prawda była taka, że pojedynek już trwał. Ayane długo
wytrwała i przez chwilę nawet czuł się lekko speszony, gdy tak się w niego wpatrywała.
Nie miał pojęcia, o czym dziewczyna myślała.
W końcu
zrozumiała, że nie ma wyjścia i musi zaatakować pierwsza, bo inaczej będą tak
stali w nieskończoność. Wyciągnęła katanę i zniknęła w shunpo. Wbrew jego
domysłom, zaatakowała od frontu. To była dobra zmyłka, bo otwartego ataku
spodziewał się najmniej. Wciąż jednak bez problemu zdołał go zablokować. W
końcu miał za sobą wieloletnie doświadczenie w boju.
Nie mógł jej
jednak odmówić ani siły ani prędkości. Ataki były mocne. Odczuwał je aż w kościach.
Ciosy były precyzyjne. Oj tak. Bez wątpienia szkoła Setsuko. Jeszcze przez
chwilę pozwolił jej prowadzić tą walkę, ale nie na długo.
W końcu przejął
inicjatywę. Rozpracował już jej tryb i sekwencję. Tym różnił się ich poziom.
Doświadczeniem, którego ona jeszcze nie miała, a którego nie brakowało
Katakurze. Rozpracował ją bardzo łatwo i tym samym skutecznie blokując
wszystkie ciosy i wyprowadzając swoje. W mgnieniu oka sprowadził ją do
defensywy.
Odnowiła
odległość między nimi i zmrużyła oczy. Jeśli nie chciała tak łatwo dać się
pokonać, musiała uwolnić formę miecza.
- Rozetnij,
Nikishi Kenshi – powiedziała. – Shin no Kusari!
- Hmmm –
mruknął Asuka, uśmiechając się szeroko.
Zbyt zajęci
pojedynkiem nie zdawali sobie sprawy z tego, że ktoś ich obserwuje. Kazuma właśnie
wrócił z oddziału szóstego, gdzie omawiał jakieś drobne sprawy ze swoim
kuzynem. Już z daleka czuł podniesiony poziom reiatsu podwładnych, więc w
drodze do biura przystanął, by chwilę pooglądać walkę. Nie ujawnił jednak
swojej obecności, żeby ich nie rozpraszać.
Już podczas
pojedynków w Shino miał okazję zobaczyć zdolności młodej Hisagi. A jednak
odetchnął z ulgą, przypominając sobie, że dziewczyna wdała się bardziej w ojca
niż w matkę. Obawiał się jej trochę. Po tym wszystkim, co on i Setsuko
przeszli, nie potrafił już traktować Aizawy jak kiedyś.
Przez
ostatnie kilkanaście lat wiodła dość dobre i spokojne życie, które ułożyła
sobie z Hisagim i nic nie wskazywało na to, by miała to zmienić. Niemniej obawy
z dawnych lat pozostały. Tak jak Setsuko obawiała się powrotu Aizena i do dziś
wspominała jego uśmiech, gdy został zapieczętowany w piekle, tak Kazuma obawiał
się, że ktoś zburzy znów jego spokojne dni. I że tym kimś będzie właśnie
Hotarubi.
Wystarczająco
długo zajęło mu poukładanie sobie wszystkiego po wojnie. Nie nacieszył się zbyt
długo związkiem z Setsuko, bo skradł mu ją Byakuya. Potem Setsuko przepadła, a
gdy powróciła i Kazuma dziękował bogu, nie chcąc już nic więcej, ona znów
przepadła na całe dwa lata.
I znów
wróciła. Zawsze wracała, gdy już był tak bliski pogodzenia się z tym, że
odeszła. Nie, to byłoby kłamstwo. Nigdy by się z tym nie pogodził. Teraz jednak
żyła i choć wiedział, że nigdy nie będzie jego, nie potrzebował więcej. Wciąż mógł
być jakąś drobną częścią jej życia, jako krewny rodziny i przyjaciel. To mu
wystarczało w zupełności. Ale nie przeżyłby, gdyby ktoś odebrał mu nawet to.
Sądziłam, że najpierw poświęcisz wszystkim dzieciakom rozdziały na temat ich pierwszego dnia w Oddziale, do którego trafili. Była Ayane, potem Kazumi z Shinem, a tu znów Ayane. Narzekać nie będę, bo fajnie się to obserwuje z obu perspektyw. Tych dorosłych, którzy przeżyli wojnę z Aizenem albo byli blisko tego wszystkiego oraz dzieciaków, które znają to tylko z historii. Zmiana pokoleniowa. Chociaż przy okazji ocenianie szans na związek z kimś Ayane brzmi trochę śmiesznie, kiedy patrzy na oficerów starszym stopniem (tak, pamiętam, że Corrie wycelowała w kapitana Piątki^^).
OdpowiedzUsuńNo i ostatnie akapity poświęcone Kazumie. Cóż, nie potrafił utrzymać Setsu u swego boku, zapewnić jej wsparcia w tym najgorszym dla niej okresie, więc może winić tylko siebie. Hotarubi sama do końca nie wybaczyłam, choć widzę, jaki wpływ na nią ma Shuu. Jednak ocenianie z tej perspektywy Ayane może być krzywdzące dla samej dziewczyny, która i tak ma wyjątkowo ciężko. Nie powinien jej dokładać.
Będę nudna, ale chcę jeszcze.
Pozdrawiam