Siedział w swoim gabinecie. Jak zawsze zajęty dokumentami. Nie był jednak
zdziwiony, gdy ktoś zapukał do drzwi, choć szczerze mówiąc, łudził się, że
zmieni zdanie. Westchnął ciężko i odłożywszy papiery, przeniósł wzrok na drzwi
i powiedział:
– Proszę.
Te otworzyły się i do środka weszła wysoka dziewczyna. A może już raczej młoda
kobieta? Sam nie wiedział, jak powinien ją traktować. Pamiętał ją jeszcze jako
brzdąca, zresztą nie tylko ją. Cały rocznik 1147 akademii.
– Dzień dobry – powiedziała nieśmiało. – Nazywam się…
– Przecież wiem, jak się nazywasz – stwierdził spokojnie Kazuma. – Znam cię
przecież od dziecka, Ayane. Nie wygłupiaj się.
– No niby tak, ale… Chciałam tak jakoś ładnie, oficjalnie.
– Chodź, nie stój tak – zachęcił ją i uśmiechnął się pokrzepiająco.
– Wiem, że nie chciał pan nikogo rekrutować – zaczęła niepewnie Ayane.
Przyszła, bo Hiroya nalegał, ale wątpiła, że to coś da. – Miałam jednak
nadzieję… Bardzo zależy mi, żeby być w tym oddziale. Przyniosłam podanie, gdyby jednak...
– To prawda, że nie miałem w planach nikogo przyjmować – przytaknął Kazuma i
uśmiechnął się ciepło. – Ale skoro już tu jesteś, pokaż mi to – powiedział. –
Usiądź, Ayane. Napijesz się herbaty?
– Nie, nie trzeba! Ale bardzo dziękuję.
– Nie musisz się tak denerwować.
– No tak, ale… Jednak składanie podania do oddziału to coś innego niż urodziny
mamy, czy cioci…
Wziął od dziewczyny podanie i zaczął je przeglądać. A właściwie udawał, że je
przegląda. Wiedział przecież sporo o dzieciach swoich znajomych, zresztą był
obecny podczas pojedynków i wiedział, że dziewczyna jest zdolna. Nie wiedział
tylko, czy chce ją w swoim oddziale. Nikogo tak naprawdę nie chciał, a zwłaszcza jej.
Ukradkiem popatrzył na nią, gdy rozglądała się nerwowo po gabinecie.
Przypominała mu chyba bardziej Setsuko, niż własną matkę. Setsu była dla niej przykładem. Dziewczyna podziwiała
swoją ciocię, więc stylizowała się na wzór tego, co usłyszała od Hotarubi.
Czarne włosy były dość krótko ścięte i z czerwonym pasemkiem. Skąd on kojarzył
ten wygląd? Kiedy to było? A tak… No przecież. Setsuko tak właśnie wyglądała,
gdy wreszcie odnalazł ją po wielu miesiącach poszukiwań. Walczyła z Hotarubi,
po tym jak udało jej się inwigilować posiadłość klanu Noah, udając człowieka.
Zostawiła go bez slowa.
To wtedy też wreszcie udało im się wszystko wyjaśnić po problemach z rodem
Miyagi. I Setsuko była jego. Była przy nim i wiedziała o jego uczuciach. Mógł
ją otwarcie kochać i cieszyć się jej towarzystwem, tak jak tego zawsze pragnął.
A nie na odległość, z dystansu. Dopóki wszystko nie zaczęło się psuć i Byakuya
mu jej nie odebrał.
A teraz do jego oddziału chciała się dostać córka jego dawnej przyjaciółki i
uczennica jego pierwszej i jedynej miłości. Powróciły wspomnienia. Zarówno
dobre jak i złe. I to go przerażało. Czy naprawdę chciał wpuścić do swojego
oddziału córkę Aizawy? Po tym wszystkim, co kobieta zrobiła? Nawet jeśli została
uniewinniona, nie potrafił już powrócić do dawnych lat. Może dlatego, że dla
niego zawsze były kłamstwem.
A jednak gdy Hiroya przyszedł do niego, prosząc by przyjął Ayane, nie umiał
odmówić. To nie był jego syn, tylko Byakuyi. Nie powinno go to ruszać. Nie
powinien się przejmować. Jasne, był jego wujkiem, ale to nie stanowiło, że musi
się zgodzić na prośbę chłopaka.
Tylko te czerwone oczy. Takie same jak jej… Wciąż miał do nich
słabość. Czuł się, jakby to ona go o coś prosiła. Nie umiał odmówić. Nie mógł
odmówić, więc się zgodził. I teraz utknął w niezbyt wygodnej dla siebie sytuacji.
– Zgoda – powiedział z ciężkim sercem.
– Co?
– Zgadzam się – powtórzył i uśmiechnął się, choć bez przekonania. – Jesteś przyjęta.
– Naprawdę?!
– Naprawdę.
– Boże, nie wierzę! Naprawdę? Dziękuję bardzo!
Ayane zerwała się na równe nogi i ukłoniła się nisko.
– Nie, boże nie – roześmiał się Kazuma. – Wystarczy kapitanie Kurogane.
– Tak jest, kapitanie Kurogane! – zasalutowała Hisagi.
– Chcę cię tu widzieć jutro z samego rana. Punkt ósma w moim gabinecie. Wtedy
pomyślimy, co z tobą zrobić.
– Tak jest! Dziękuję bardzo.
– Do widzenia, Ayane.
– Do widzenia, kapitanie Kurogane!
Gdy tylko wyszła z oddziału, zadzwoniła do Hiroyi, żeby powiedzieć mu, że miał
rację. Dostała się. Wyciągnęła z kieszeni telefon i odszukała jego numer, po
czym wcisnęła zieloną słuchawkę.
Odebrał już po kilku sygnałach:
– Tak?
– Byłam w Trójce – powiedziała cicho Hisagi, by utrzymać napięcie.
– Iiiii? Nie mów, że cię nie przyjął...
– Dostałam się!
– Jezu, już się bałem – jęknął chłopak. – Nie strasz mnie tak. Gratuluję ci.
Bardzo się cieszę.
– A ja jak!
– Gdzie teraz jesteś?
– Tyle co wyszłam od kapitana Kurogane.
– Czekaj tam – rozkazał Hiroya i zanim Ayane zdążyła o cokolwiek zapytać,
rozłączył się.
Nie bardzo wiedziała, dlaczego miała czekać, ale… W sumie i tak nie miała nic
do roboty. Być może chłopak chciał jej pogratulować osobiście, więc przez
chwilę kręciła się koło bramy.
Nie czekała długo, nim usłyszała głos Kuchikiego:
– Ayane!
Odwróciła się do niego i pierwsze, co zobaczyła to bukiet kwiatów.
– O rany.
– Moje gratulacje, Ayane – powiedział Hiroya, wręczając jej bukiet.
– Ojej, dziękuję ci bardzo – odpowiedziała i uścisnęła go.
– Nie ma za co.
– Jak się czujesz jako świeżo upieczona shinigami trzeciego oddziału?
– Nie wiem, chyba jeszcze do mnie nie dotarło.
***
Następnego dnia stawiła się w oddziale z samego rana. Właściwie była dużo przed
czasem i kapitana jeszcze nie było. Nie mogła jednak spać, więc postanowiła
przyjść nieco wcześniej i rozejrzeć się po okolicy.
– Jesteś wcześnie – usłyszała rozbawiony głos trzeciego oficera i ukłoniła mu
się. – Cześć.
– Dzień dobry!
– Nie mogłaś spać?
– Nie zmrużyłam oka.
– Rozumiem cię doskonale. Gdy zaczynałem służbę, jeszcze wtedy moje stanowisko należało do
Setsuko, też byłem tak podekscytowany, że czatowałem tutaj od rana.
– Naprawdę?
Mężczyzna skinął głową. Doskonale pamiętał te czasy, choć minęło wiele lat. To
było krótko na kilka miesięcy przed zniknięciem Aizawy. Nie wiedział jeszcze,
jak trudne walki i wyzwania go czekają.
Jednak lubił swój oddział, a w szczególności Setsuko, która zawsze była dla
niego bardzo miła. Wiele go nauczyła i podejrzewał, że to także ona
zaproponowała go później Kazumie na stanowisko trzeciego oficera.
– Kapitan powinien niedługo przyjść. Może napijesz się herbaty albo kawy do
tego czasu?
– Nie. Dziękuję.
– Nie krępuj się – poklepał ją po ramieniu – od dzisiaj jesteśmy kolegami z
pracy.
– Tak, ale ja jestem nowa, a Pan jest tutaj trzecim oficerem, moim przełożonym
– Cóż… W twoim wieku byłem dokładnie taki sam – roześmiał się Hideki. – Setsuko
zawsze się na mnie złościła, bo mówiłem jej na pani. A ona zawsze powtarzała
mi, żebym mówił do niej po imieniu. Chcę być dla ciebie takim przełożonym,
jakim ona była dla mnie.
– Wiem, ciocia jest niesamowita – przytaknęła energicznie Ayane. – Naprawdę
wiele mnie nauczyła. Nie tylko podczas nauki w Shino, ale w ogóle. Nigdy nie
odmówiła, gdy prosiłam ją o pomoc z opanowaniem shunpo, czy demonicznej magii.
– Oczywiście, że nie. Taką właśnie jest osobą. Pamiętam, że zawsze denerwowała
kapitana oraz twoją mamę, wygłupiając się, ale ona tylko próbowała rozluźnić
atmosferę w oddziale i poprawić nam humor – stwierdził Hideki, nalewając
herbaty do filiżanek. – Jednak kiedy coś się działo, potrafiła być bardzo
poważna. Zawsze mogliśmy na nią liczyć.
– To prawda – rozległo się w drzwiach. Oboje spojrzeli w tamtą stronę. Zastępca
kapitana, Koji Fukuoka, patrzył na nich z wesołymi iskierkami w oczach. – Aż
trudno uwierzyć, że to wszystko było tak dawno temu. To sprawia, że czuję się
staro.
– Vice kapitanie, Koji!
– Witajcie, młodzieży.
– Dzień dobry! – Ayane ukłoniła się nisko. – Bardzo się cieszę, że od dzisiaj
będziemy razem pracować!
– Spokojnie, nie musisz się tak zrywać – uspokoił ją gestem dłoni. – Jesteś
jedynym rekrutem w tym roku, musimy o ciebie zadbać, żebyś nie uciekła od nas z krzykiem.
– Herbaty? – zapytał go Jiro.
– Tak, poproszę – odparł mężczyzna i już po chwili popijał napar. – Wszyscy
naprawdę tęsknią za Setsuko.
– Ale najbardziej chyba kapitan – wyszeptał Jiro.
– Och? Doprawdy? Nie wiedziałem – powiedział Kazuma, odchrząknąwszy. – Nie
sądziłem, że takie z was plotkary. Chyba muszę znaleźć wam więcej zajęć.
– Kapitanie! – przeraził się Jiro. – Może napije się kapitan herbaty?
– Nie, na razie nie. Dziękuję.
– Nie miałem na myśli nic dziwnego – tłumaczył się Hideki. – Ale chyba pan
przyzna, kapitanie, że z Setsuko było tu weselej.
– Och, to bez wątpienia. Teraz natomiast jest tu dużo spokojniej, a to z
wiekiem też sobie cenię.
– Dzień dobry, kapitanie Kurogane – powiedziała Ayane, gdy mężczyzna spojrzał
na nią. Dotychczas siedziała cicho, nie chcąc przerywać mu rozmowy z trzecim
oficerem. – Jeszcze raz dziękuję, że zgodził się mnie pan przyjąć. To dla mnie
zaszczyt.
– Zapraszam do gabinetu.
– Tak jest.
– Koji, Jiro… Zajmijcie się czymś na litość boską, zamiast plotkować.
– Tak jest!
– Chodź – powiedział Kazuma, zapraszając Ayane do środka. – Zapoznałem się
wczoraj wieczorem jeszcze raz z twoją kartą. I choć widziałem podczas
pojedynków, że jesteś uzdolniona, a do tego udało ci się już poznać swoją duszę
miecza, nadal jestem pod wrażeniem.
– Dziękuję za uznanie.
– Każde kolejne pokolenie jest coraz zdolniejsze…
– Ale słyszałam od mamy, że pan kapitanie też bardzo szybko opanował shikai, a
także bankai.
– Nie tylko ja zresztą. Twoja mama wcale nie była gorsza w tej kwestii. Powiedziałbym
nawet, że do dziś przerażają mnie jej umiejętności.
Dziewczyna zaśmiała się na tą uwagę.
– Tata też tak często powtarza.
– Naprawdę? A teraz do rzeczy – mruknął Kazuma, poważniejąc. – Jako że jesteś
jedynym rekrutem w tym roku, musiałem wymyślić inny tryb pracy. Normalnie
odbywałyby się systematycznie treningi dla nowoprzyjętych shinigami, ale…
– Ale trochę bez sensu robić to dla jednej osoby – dokończyła Hisagi.
– Może nie zupełnie bezsensu, ale mało produktywnie. Dlatego zajmie się tobą
szesnasta oficer, imieniem Naito Miho. Jest bardzo sympatyczna i tylko kilka
lat starsza od ciebie, więc powinniście się dogadać. Dołączysz do jej grupy i
podczas misji terenowych pozostaniesz pod jej bezpośrednimi rozkazami.
Oczywiście jednak, jeśli ktoś wyższy rangą da ci zadanie, jesteś zobowiązana je
wykonać.
– Tak jest, kapitanie Kurogane.
– Znajdziesz Miho w sąsiednim budynku, powinna już tam być. Gdybyś miała
problem ze znalezieniem jej, zapytaj…
– Poradzę sobie – zapewniła go Ayane. – Bardzo dziękuję za troskę. A teraz,
pójdę już. Chciałabym jak najszybciej zacząć pracę i dalsze doskonalenie.
– To się nazwa entuzjazm – zaśmiał się Kazuma. – Oby tak dalej.

O moim myśleniu życzeniowym już rozmawiałyśmy, więc to pominę. W sumie fajnie, że Ayane dostała jako pierwsza swój rozdział wprowadzający do Oddziału. Przy okazji stwierdziłam, że Trójka przestała być dla mnie urokliwa, odkąd nie ma tam Kiry i Ichimaru. Tym razem to nie wina Kazumy, który mnie wkurza. Ma czelność wzdychać do Setsu, a dał plamę, nie oszukujmy się, i jeszcze obwinia o to Byakuyę. Znajdźmy mu jakąś kobietę, może zyska trochę w moich oczach, jak przestanie być tak żałosny.
OdpowiedzUsuńCieszę się, że Ayane się dostała, choć Hiroya zachowuje się dość jednoznacznie. Wyczuwam poważną rozmowę rodzeństwa^^ Zaraki będzie jeszcze żałował, że nie dał szansy Hisagi. Swoją drogą, że jak nazywasz ją po nazwisku, to automatycznie widzę jej ojca. Muszę się przyzwyczaić. W końcu.
Dziewczyna zaśmiała się na tą uwagę.
– Tata też tak często powtarza. -> Ta kwestia zrobiła mi dzień. W ogóle to bym jeszcze poczytała o Shuu i Hotarubi, choć też czekam na przecieki z Piątego Oddziału w końcu. Z Trzecią Oficer Szóstki w roli głównej.
Fajny ten rozdział, ale jak się domyślasz, mnie i tak jest mało.
Pozdrawiam
No wiesz, poniekad też o to chodzi. Tam też wszyscy słysząc nazwisko Hisagi, myślą u Shu. Będzie. Wszystko jeszcze będzie.
Usuń