– Powiedz... Hiroya – odezwała się nagle
Setsuko i podeszła do syna, przyglądając mu się uważnie. – Mieliście jakieś
problemy z powodu mojej pracy w akademii Shino?
– Czemu pytasz? – zdziwił się chłopak, spoglądając na matkę podejrzliwie.
Kobieta wzruszyła ramionami i uśmiechnęła się.
Kobieta wzruszyła ramionami i uśmiechnęła się.
– Twoja siostra zawsze się na mnie złościła o
to, że tam uczę... Nawet ostatnio, więc pomyślałam, że może mieliście jakieś problemy i dlatego.
– Nie – odparł Hiroya i uśmiechnął się
pokrzepiająco. – Nie martw się, mamo, nie było żadnych problemów przynajmniej z
mojej strony. Nie wiem, jak z Kazumi, ale nie wydaje mi się – skwitował i
wzruszył ramionami. - A nawet gdyby, poradzilibyśmy sobie.
Nie mógł, a przynajmniej nie chciał powiedzieć
prawdy. Zresztą kłamstwem też to do końca nie było. Nigdy nie był z tego powodu
prześladowany. Jasne, że na początku rówieśnicy traktowali go dość chłodno w
obawie przed nauczycielką szermierki, ale... Z czasem przekonali się, że bycie
jej synem niczego nie zmienia. Nie było, więc potrzeby niepokoić Setsuko
drobnymi spięciami.
Tylko raz, jakiś czas temu był świadkiem
niezbyt bezpiecznej sytuacji. Kręcił się z Ichiką po akademii, skoro mieli
okienko między zajęciami, kiedy wyczuł znajome reiatsu. Wskazywało na to, że
siostra jest wkurzona, więc poszedł to sprawdzić.
– Powtórz to – warknęła, patrząc na kogoś z
innej grupy. – No powtórz!
– Powiedziałem, że twoja mama nie jest żadną
bohaterką. Gdyby była tak silna, jak mówią, nie uczyłaby w szkole, tylko
pracowała w Gotei 13 jak kiedyś. Pewnie ją wywalili, bo nie było z niej pożytku, co?
–
Co ty możesz wiedzieć – wysyczała Kazumi, wyciągnąwszy katanę. – Spróbuj
najpierw mnie pokonać, zanim odważysz się źle mówić o mojej matce. Ale założę się, że nawet mi nie dasz rady dorównać.
– Skoro prosisz się o lanie – odparł tamten i
również dobył broni. – Nic dziwnego, że nie uwolniłaś formy miecza, skoro wciaż żyjesz w świecie złudzeń. Nie masz
szans przeciw mojemu cudownemu shikai.
Nagle poczuli przytłaczające reiatsu.
Większość świadków, w tym chłopak szykujący się do pojedynku z Kazumi, upadli
nieprzyzwyczajeni do tak potężnej energii duchowej. Sama Kazumi skrzywiła się,
ale utrzymała na nogach. Wszystkie lata swojego życia spędziła wśród
poruczników i kapitanów, więc była bardziej odporna, niż przeciętny kadet.
Wiedziała jednak, że energia została uwolniona celowo, żeby ich trochę ukarać.
– Co tu się wyprawia? – usłyszeli i obok
pojawił się Kazuma.
–
Kapitanie Kurogane? – przeraził się jeden z dzieciaków.
– Powinienem zaraportować to nauczycielom –
stwierdził z powagą kapitan Trójki. – Liczę do trzech i ma was tu nie być –
zagrzmiał. – Raz... Dwa... –
Wyciszył swoje reiatsu, dając im
szansę do ucieczki. Nie zmarnowali jej. Z wyjątkiem Kazumi i dwójki
czwartoklasistów, ukrywających się w zaroślach.
– Kazumi, co ty wyprawiasz? – westchnął
Kazuma, kręcąc głową z dezaprobatą. – Masz pojęcie, jakie mogłaś ściągnąć na
siebie kłopoty?
– Przepraszam – odparła Kazumi i spuściła wzrok. – Ale nie
pozwolę im obrażać mamy. Ten idiota powiedział, że pracuje w Shino, bo nie było z niej pożytku w Gotei 13.
– Rozumiem – mruknął, kładąc dłoń na czubku jej
głowy. – Dlatego nic nie powiem Setsuko. Ale obiecaj, że więcej tak nie zrobisz. Przecież ten smarkacz chciał cię tylko sprowokować, a ty mu na to pozwoliłaś.
–
Obiecuję...
– Dobrze. Wierzę ci. A teraz zmykaj. I zabierz
ze sobą Hiroyę i Ichikę – dodał, spoglądając w stronę zarośli.
– Jak nas znalazłeś, wujku? – zapytał
naburmuszony Hiroya.
– Jesteście o sto lat za młodzi, żeby się
przede mną ukryć. I to w tak latwy sposób. Nadal pozostawiasz za sobą ślady reiatsu, Hiro.
–
Dlaczego ci nie wierzę, synu? – zapytała Setsuko, patrząc na Hiroyę
przenikliwym wzrokiem. – Coś sobie przypomniałeś i dlatego zamilkłeś. – Objęła go, gładząc po
włosach. – Co to było? Co się wydarzyło?
– Nic...
– Hiroya
– powiedziała stanowczo, marszcząc brwi. – Lepiej powiedz mi prawdę. Co się
wydarzyło? Ktoś prowokował Kazumi do walki, nie?
– Czy ty
czytasz w myślach, mamo?!
–
Wiedziałam. Coś się wydarzyło.
– Nie
mów, że ci powiedziałem – westchnął ciężko Hiroya. – Siostra wdała się w kłótnię z
chłopakiem z innej grupy. Nigdy się nie lubili, szukał sposobu, żeby ją wkurzyć i sprowokować do walki. A prawda jest taka, że nie mógł znaleźć lepszego sposobu, niż
powiedzieć, że jesteś słaba i dlatego pracujesz w Shino. Zakpił z ciebie...
Mnie też się to nie podobało, ale gdy tam poszedłem, Kazumi była gotowa wyciągać
broń. Wszystko uratował wujek Kazuma, inaczej byłoby krucho.
– Kazuma?
– Tak. Nastraszył ich...
– Jak nazywał się tamten chłopak? - zapytała, jakby nigdy nic Setsuko. - Ten, co zaczepiał Kazumi.
– Nie powiem. Nie możesz zostawić tego w
spokoju? Dostał już nauczkę.
– Hiroya Kuchiki, masz mi natychmiast
powiedzieć, który kadet wszczynał bójki albo dostaniesz szlaban – zagroziła Setsuko
typowym, rodzicielskim tonem. - I dodatkowe zadanie na zajęcia.
– To nie fair...
– Mów.
– Koenji Osamu...
– Mój kochany synuś – zaśmiała się Setsuko. –
Wciąż taki naiwny... Naprawdę myślałeś, że dam ci szlaban? No, ale dobrze
wiedzieć, że wciąż jeszcze się mnie boisz.
– Mamo!
***
– I Koenji Osamu – wyczytała ostatnie
nazwisko.
– Obecny – padło w odpowiedzi.
– Doskonale, czyli brakuje tylko jednej osoby
– stwierdziła z zadowoleniem, bo przecież nie miała z tym absolutnie nic wspólnego, że akurat któryś z uczniów został oddelegowany do pomocy w pokoju nauczycielskim. – Wygląda na to, że jedna osoba zostaje bez pary. Osamu,
podejdź. Masz niebywałe szczęście. Dzisiaj będziesz trenował ze mną.
Blonynka uśmiechnęła się złośliwie, obserwując
niepokój na twarzy chłopaka. Jeszcze nie dotarło do niego, że nie bez powodu
został wybrany. Jednak ci, którzy wiedzieli, że miał zatarg z Kazumi, patrzyli
teraz z przerażeniem na swoją nauczycielkę szermierki.
Sam
zainteresowany nie od razu pojął, co się dzieje. Zdarzało się czasem, że ktoś
był nieobecny lub spóźniony. Wtedy to Setsuko pomagała w ćwiczeniach osobie bez
pary, choć zazwyczaj czekała, aż sami się dobiorą i pracowała z tym, kto
został.
– Do
roboty – powiedziała Setsu, ponaglając resztę uczniów.
– Ale… –
zająknął się któryś z katedów.
– To
normalne zajęcia. Każdy po kolei stoczy pojedynek. Jakieś zastrzeżenia? - zapytała.
Nikt się
nie odezwał.
– Na co
czekasz? – zapytała nauczycielka szermierki.
– Ale
tak kataną?
–
Przecież już od dawna używamy katan, zamiast drewnianych mieczy. W czym
problem? Jesteś już na ostatnim roku akademii.
– Tak
jest.
Chłopak
wiedział, że walka z nauczycielką to spore ryzyko. Trzeba było się wykazać.
Dyskretnie spojrzał na swoich przyjaciół, którzy wyraźnie próbowali mu coś
powiedzieć. Dopiero wtedy uświadomił sobie, że coś jest nie tak. Kobieta nie
bez powodu wybrała jego. Nie było jednak odwrotu.
Uniósł
katanę do góry i zaatakował. Odparła jego atak bez najmniejszego problemu i
prychnęła pod nosem. Atak ponowił dopiero w shunpo, ale i to nie odniosło żadnego
efektu. Setsuko zdawała się być znudzona i zniecierpliwiona. Używał coraz to
bardziej skomplikowanych ataków, latając w shunpo po całej sali, ale za każdym
razem bezbłędnie odczytywała jego ruchy. Ciosy parowała z taką siłą, że ledwo
był w stanie utrzymać katanę w dłoni. Zaś ona zdawała się nie być nawet rozgrzana.
– Tylko
na tyle cię stać po tylu latach nauki? – zapytała chłodno. – Myślałam, że
jesteś silniejszy – dodała nie kryjąc rozczarowania.
Wiedziała,
że to nie najlepsza metoda wychowawcza, ale chłopak nie pozostawił jej wyboru.
Nie chodziło o to, co mówił o niej samej. Miała to gdzieś. Nie podobało jej się
natomiast, że ktoś używał tak nędznych metod, by prowokować jej córkę. Zresztą
niezależnie od tego, kogo prowokował, miała obowiązek dać mu nauczkę. Zawsze
wpajała im pewne zasady podczas swoich zajęć, ale najwyraźniej nie dotarły do
chłopaka. W takim razie musiał przekonać się w inny sposób.
– Ja… –
zająknął się Koenji.
– Nie ma
'ja'. W prawdziwej walce już dawno byś nie żył – oznajmiła z grobową miną kobieta
i jednym, płynnym ruchem, wytrąciła mu broń z ręki. - Oraz twoi przyjaciele, bo nie byłeś w stanie ich ochronić.
Chłopak
jęknął, a katana poszybowała do góry. Ktoś krzyknął, gdy ostrze spadło na
leżącego na ziemi chłopaka. Wszystko działo się zbyt szybko. Przerażeni kadeci
obserwowali tylko całe zdarzenie, nie mogąc się ruszyć.
Na
podłogę skapnęło kilka kropli krwi. Nie była to jednak krew należąca do Osamu,
choć było bardzo blisko. Setsuko jednak trzymała gołą dłonią ostrze katany, tym
samym ratując swojego ucznia przed odniesieniem obrażeń rykoszetem i to z własnej broni.
–
Sensei! – krzyknął ktoś wśród kadetów.
–
Spokojnie – powiedziała. – To tylko zadrapanie.
Oddała
chłopakowi jego miecz i szepcząc coś pod nosem, przytknęła jedną dłoń do
drugiej, tworząc jasne, zielone światło. Kiedyś poprosiła Kirę, żeby nauczył
jej leczniczego kido na wypadek zranienia się przez któregoś z kadetów. Co prawda nie
była w tym zbyt dobra i jedyne, co mogła to nieco zasklepić ranę, zanim pójdzie
do czwartego oddziału. Ta zdolność dotychczas jej się jeszcze nie przydała, ale zawsze lepiej było być przygotowanym.
– Nic pani
nie jest?
– Nie
przejmujcie się.
–
Najmocniej przepraszam! – oznajmił Koenji, kłaniając się pokornie.
– Za co?
– zapytała beznamiętnie, ale jej spojrzenie świdrowało dziurę w głowie
chłopaka.
– Nie
miałem prawa powiedzieć, że pani jest słaba, sensei. Najmocniej przepraszam za
moje bezczelne i aroganckie zachowanie, które nie przystoi shinigami. Nie powinienem był prowokować w ten sposób Kazumi. To znaczy... - zawahał się. - W ogóle nie powinienem jej prowokować.
–
Kwestia Kazumi to akurat zupełnie inna sprawa. Moja córka postąpiła bardzo
głupio, wręcz idiotycznie, dając się sprowokować, za co też zostanie ukarana. Niezależnie od sytuacji,
zna zasady i nie powinna była wyciągać broni – rzekła Setsuko. – Dobrze natomiast,
że zrozumiałeś swój błąd. Tym razem nie wyciągnę konsekwencji z twojego
zachowania. Wierzę, że dostałeś wystarczającą nauczkę.
–
Zamierza pani ukarać Kazumi, a mnie nie? – zdziwił się.
– Nie
dostanie forów tylko dlatego, że jest moją córką - oznajmiła chłodno Setsuko. - A wręcz otrzyma surowszą karę. Jako moja córka powinna wiedzieć, że nie wolno dać się sprowokować i wyciągać broni poza zajęciami, bo jest to łamanie zasad tej akademii - wyjaśniła. - Zaś co do ciebie, mam nadzieję, że takie zachowanie się już nie powtórzy. Następnym razem nie ominie cię surowa kara.
– Tak
jest!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz