Obserwatorzy

Rumours


niedziela, 23 września 2018

Chapter 12 ~ Punishment.



             – Powiedz... Hiroya – odezwała się nagle Setsuko i podeszła do syna, przyglądając mu się uważnie. – Mieliście jakieś problemy z powodu mojej pracy w akademii Shino?
             – Czemu pytasz? – zdziwił się chłopak, spoglądając na matkę podejrzliwie.
             Kobieta wzruszyła ramionami i uśmiechnęła się.
             – Twoja siostra zawsze się na mnie złościła o to, że tam uczę... Nawet ostatnio, więc pomyślałam, że może mieliście jakieś problemy i dlatego.
             – Nie – odparł Hiroya i uśmiechnął się pokrzepiająco. – Nie martw się, mamo, nie było żadnych problemów przynajmniej z mojej strony. Nie wiem, jak z Kazumi, ale nie wydaje mi się – skwitował i wzruszył ramionami. - A nawet gdyby, poradzilibyśmy sobie.
             Nie mógł, a przynajmniej nie chciał powiedzieć prawdy. Zresztą kłamstwem też to do końca nie było. Nigdy nie był z tego powodu prześladowany. Jasne, że na początku rówieśnicy traktowali go dość chłodno w obawie przed nauczycielką szermierki, ale... Z czasem przekonali się, że bycie jej synem niczego nie zmienia. Nie było, więc potrzeby niepokoić Setsuko drobnymi spięciami.
             Tylko raz, jakiś czas temu był świadkiem niezbyt bezpiecznej sytuacji. Kręcił się z Ichiką po akademii, skoro mieli okienko między zajęciami, kiedy wyczuł znajome reiatsu. Wskazywało na to, że siostra jest wkurzona, więc poszedł to sprawdzić.

             – Powtórz to – warknęła, patrząc na kogoś z innej grupy. – No powtórz!
             – Powiedziałem, że twoja mama nie jest żadną bohaterką. Gdyby była tak silna, jak mówią, nie uczyłaby w szkole, tylko pracowała w Gotei 13 jak kiedyś. Pewnie ją wywalili, bo nie było z niej pożytku, co?
            – Co ty możesz wiedzieć – wysyczała Kazumi, wyciągnąwszy katanę. – Spróbuj najpierw mnie pokonać, zanim odważysz się źle mówić o mojej matce. Ale założę się, że nawet mi nie dasz rady dorównać.
             – Skoro prosisz się o lanie – odparł tamten i również dobył broni. – Nic dziwnego, że nie uwolniłaś formy miecza, skoro wciaż żyjesz w świecie złudzeń. Nie masz szans przeciw mojemu cudownemu shikai.
             Nagle poczuli przytłaczające reiatsu. Większość świadków, w tym chłopak szykujący się do pojedynku z Kazumi, upadli nieprzyzwyczajeni do tak potężnej energii duchowej. Sama Kazumi skrzywiła się, ale utrzymała na nogach. Wszystkie lata swojego życia spędziła wśród poruczników i kapitanów, więc była bardziej odporna, niż przeciętny kadet. Wiedziała jednak, że energia została uwolniona celowo, żeby ich trochę ukarać.
             – Co tu się wyprawia? – usłyszeli i obok pojawił się Kazuma.
             – Kapitanie Kurogane? – przeraził się jeden z dzieciaków.
             – Powinienem zaraportować to nauczycielom – stwierdził z powagą kapitan Trójki. – Liczę do trzech i ma was tu nie być – zagrzmiał. – Raz... Dwa... –
            Wyciszył swoje reiatsu, dając im szansę do ucieczki. Nie zmarnowali jej. Z wyjątkiem Kazumi i dwójki czwartoklasistów, ukrywających się w zaroślach.
             – Kazumi, co ty wyprawiasz? – westchnął Kazuma, kręcąc głową z dezaprobatą. – Masz pojęcie, jakie mogłaś ściągnąć na siebie kłopoty?
             – Przepraszam – odparła Kazumi i spuściła wzrok. – Ale nie pozwolę im obrażać mamy. Ten idiota powiedział, że pracuje w Shino, bo nie było z niej pożytku w Gotei 13.
             – Rozumiem – mruknął, kładąc dłoń na czubku jej głowy. – Dlatego nic nie powiem Setsuko. Ale obiecaj, że więcej tak nie zrobisz. Przecież ten smarkacz chciał cię tylko sprowokować, a ty mu na to pozwoliłaś.
            – Obiecuję...
             – Dobrze. Wierzę ci. A teraz zmykaj. I zabierz ze sobą Hiroyę i Ichikę – dodał, spoglądając w stronę zarośli.
             – Jak nas znalazłeś, wujku? – zapytał naburmuszony Hiroya.
             – Jesteście o sto lat za młodzi, żeby się przede mną ukryć. I to w tak latwy sposób. Nadal pozostawiasz za sobą ślady reiatsu, Hiro.

            – Dlaczego ci nie wierzę, synu? – zapytała Setsuko, patrząc na Hiroyę przenikliwym wzrokiem. – Coś sobie przypomniałeś i dlatego zamilkłeś. – Objęła go, gładząc po włosach. – Co to było? Co się wydarzyło?
            – Nic...
            – Hiroya – powiedziała stanowczo, marszcząc brwi. – Lepiej powiedz mi prawdę. Co się wydarzyło? Ktoś prowokował Kazumi do walki, nie?
            – Czy ty czytasz w myślach, mamo?!
            – Wiedziałam. Coś się wydarzyło.
            – Nie mów, że ci powiedziałem – westchnął ciężko Hiroya. – Siostra wdała się w kłótnię z chłopakiem z innej grupy. Nigdy się nie lubili, szukał sposobu, żeby ją wkurzyć i sprowokować do walki. A prawda jest taka, że nie mógł znaleźć lepszego sposobu, niż powiedzieć, że jesteś słaba i dlatego pracujesz w Shino. Zakpił z ciebie... Mnie też się to nie podobało, ale gdy tam poszedłem, Kazumi była gotowa wyciągać broń. Wszystko uratował wujek Kazuma, inaczej byłoby krucho.
            – Kazuma?
            – Tak. Nastraszył ich...
             – Jak nazywał się tamten chłopak? - zapytała, jakby nigdy nic Setsuko. - Ten, co zaczepiał Kazumi.
             – Nie powiem. Nie możesz zostawić tego w spokoju? Dostał już nauczkę.
             – Hiroya Kuchiki, masz mi natychmiast powiedzieć, który kadet wszczynał bójki albo dostaniesz szlaban – zagroziła Setsuko typowym, rodzicielskim tonem. - I dodatkowe zadanie na zajęcia.
             – To nie fair...
             – Mów.
             – Koenji Osamu...
             – Mój kochany synuś – zaśmiała się Setsuko. – Wciąż taki naiwny... Naprawdę myślałeś, że dam ci szlaban? No, ale dobrze wiedzieć, że wciąż jeszcze się mnie boisz.
             – Mamo!

***

            – I Koenji Osamu – wyczytała ostatnie nazwisko.
             – Obecny – padło w odpowiedzi.
             – Doskonale, czyli brakuje tylko jednej osoby – stwierdziła z zadowoleniem, bo przecież nie miała z tym absolutnie nic wspólnego, że akurat któryś z uczniów został oddelegowany do pomocy w pokoju nauczycielskim. – Wygląda na to, że jedna osoba zostaje bez pary. Osamu, podejdź. Masz niebywałe szczęście. Dzisiaj będziesz trenował ze mną.
             Blonynka uśmiechnęła się złośliwie, obserwując niepokój na twarzy chłopaka. Jeszcze nie dotarło do niego, że nie bez powodu został wybrany. Jednak ci, którzy wiedzieli, że miał zatarg z Kazumi, patrzyli teraz z przerażeniem na swoją nauczycielkę szermierki.
            Sam zainteresowany nie od razu pojął, co się dzieje. Zdarzało się czasem, że ktoś był nieobecny lub spóźniony. Wtedy to Setsuko pomagała w ćwiczeniach osobie bez pary, choć zazwyczaj czekała, aż sami się dobiorą i pracowała z tym, kto został.
            – Do roboty – powiedziała Setsu, ponaglając resztę uczniów.
            – Ale… – zająknął się któryś z katedów.
            – To normalne zajęcia. Każdy po kolei stoczy pojedynek. Jakieś zastrzeżenia? - zapytała.
            Nikt się nie odezwał.
            – Na co czekasz? – zapytała nauczycielka szermierki.
            – Ale tak kataną?
            – Przecież już od dawna używamy katan, zamiast drewnianych mieczy. W czym problem? Jesteś już na ostatnim roku akademii.
            – Tak jest.
            Chłopak wiedział, że walka z nauczycielką to spore ryzyko. Trzeba było się wykazać. Dyskretnie spojrzał na swoich przyjaciół, którzy wyraźnie próbowali mu coś powiedzieć. Dopiero wtedy uświadomił sobie, że coś jest nie tak. Kobieta nie bez powodu wybrała jego. Nie było jednak odwrotu.
            Uniósł katanę do góry i zaatakował. Odparła jego atak bez najmniejszego problemu i prychnęła pod nosem. Atak ponowił dopiero w shunpo, ale i to nie odniosło żadnego efektu. Setsuko zdawała się być znudzona i zniecierpliwiona. Używał coraz to bardziej skomplikowanych ataków, latając w shunpo po całej sali, ale za każdym razem bezbłędnie odczytywała jego ruchy. Ciosy parowała z taką siłą, że ledwo był w stanie utrzymać katanę w dłoni. Zaś ona zdawała się nie być nawet rozgrzana.
            – Tylko na tyle cię stać po tylu latach nauki? – zapytała chłodno. – Myślałam, że jesteś silniejszy – dodała nie kryjąc rozczarowania.
            Wiedziała, że to nie najlepsza metoda wychowawcza, ale chłopak nie pozostawił jej wyboru. Nie chodziło o to, co mówił o niej samej. Miała to gdzieś. Nie podobało jej się natomiast, że ktoś używał tak nędznych metod, by prowokować jej córkę. Zresztą niezależnie od tego, kogo prowokował, miała obowiązek dać mu nauczkę. Zawsze wpajała im pewne zasady podczas swoich zajęć, ale najwyraźniej nie dotarły do chłopaka. W takim razie musiał przekonać się w inny sposób.
            – Ja… – zająknął się Koenji.
            – Nie ma 'ja'. W prawdziwej walce już dawno byś nie żył – oznajmiła z grobową miną kobieta i jednym, płynnym ruchem, wytrąciła mu broń z ręki. - Oraz twoi przyjaciele, bo nie byłeś w stanie ich ochronić.
            Chłopak jęknął, a katana poszybowała do góry. Ktoś krzyknął, gdy ostrze spadło na leżącego na ziemi chłopaka. Wszystko działo się zbyt szybko. Przerażeni kadeci obserwowali tylko całe zdarzenie, nie mogąc się ruszyć.
            Na podłogę skapnęło kilka kropli krwi. Nie była to jednak krew należąca do Osamu, choć było bardzo blisko. Setsuko jednak trzymała gołą dłonią ostrze katany, tym samym ratując swojego ucznia przed odniesieniem obrażeń rykoszetem i to z własnej broni.
            – Sensei! – krzyknął ktoś wśród kadetów.
            – Spokojnie – powiedziała. – To tylko zadrapanie.
            Oddała chłopakowi jego miecz i szepcząc coś pod nosem, przytknęła jedną dłoń do drugiej, tworząc jasne, zielone światło. Kiedyś poprosiła Kirę, żeby nauczył jej leczniczego kido na wypadek zranienia się przez któregoś z kadetów. Co prawda nie była w tym zbyt dobra i jedyne, co mogła to nieco zasklepić ranę, zanim pójdzie do czwartego oddziału. Ta zdolność dotychczas jej się jeszcze nie przydała, ale zawsze lepiej było być przygotowanym.
            – Nic pani nie jest?
            – Nie przejmujcie się.
            – Najmocniej przepraszam! – oznajmił Koenji, kłaniając się pokornie.
            – Za co? – zapytała beznamiętnie, ale jej spojrzenie świdrowało dziurę w głowie chłopaka.
            – Nie miałem prawa powiedzieć, że pani jest słaba, sensei. Najmocniej przepraszam za moje bezczelne i aroganckie zachowanie, które nie przystoi shinigami. Nie powinienem był prowokować w ten sposób Kazumi. To znaczy...  - zawahał się. - W ogóle nie powinienem jej prowokować.
            – Kwestia Kazumi to akurat zupełnie inna sprawa. Moja córka postąpiła bardzo głupio, wręcz idiotycznie, dając się sprowokować, za co też zostanie ukarana. Niezależnie od sytuacji, zna zasady i nie powinna była wyciągać broni – rzekła Setsuko. – Dobrze natomiast, że zrozumiałeś swój błąd. Tym razem nie wyciągnę konsekwencji z twojego zachowania. Wierzę, że dostałeś wystarczającą nauczkę.
            – Zamierza pani ukarać Kazumi, a mnie nie? – zdziwił się.
            – Nie dostanie forów tylko dlatego, że jest moją córką - oznajmiła chłodno Setsuko. - A wręcz otrzyma surowszą karę. Jako moja córka powinna wiedzieć, że nie wolno dać się sprowokować i wyciągać broni poza zajęciami, bo jest to łamanie zasad tej akademii - wyjaśniła. - Zaś co do ciebie, mam nadzieję, że takie zachowanie się już nie powtórzy. Następnym razem nie ominie cię surowa kara.
            – Tak jest!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz