Obserwatorzy

Rumours


sobota, 30 czerwca 2018

Chapter 9 ~ Surprise


            – To… Gdzie idziemy? – zapytała Itsuko, podążając radośnie za Shiraiem.
            – Ty idź gdzie chcesz – mruknął, ale nie protestował, gdy dziewczyna dalej maszerowała u jego boku. I co dziwniejsze bez problemu za nim nadążała na swoich krótkich nóżkach. – Chcę zobaczyć panoramę miasta. 
           Ciotka Setsuko wiele razy opowiadała mu o ojcu. Ponoć to tam zobaczyła go po raz pierwszy. Górował wówczas nad miastem, patrząc na nie z Garganty. I Shirai chciał poczuć to, co on wtedy czuł. Z tym, że w sumie nie wiedział, co czuł jego ojciec i czy był wówczas zdolny do odczuwania czegoś poza chęcią niszczenia. Zwłaszcza że do dziś niewiele się ponoć zmienił.
            – Brzmi nieźle!
            – Nie idziesz z resztą? – zaciekawił się Inukami, marszcząc brwi, jak to miał w zwyczaju.
            – Nah… Znasz mnie. Trochę tu, trochę tam…
            – No tak. Zawsze wszędzie cię pełno.
            – Przeszkadza ci moje towarzystwo? – zapytała Itsuko, a Shirai wzruszył ramionami. – No, to nie marudź. Swoją drogą… – ciągnęła dalej. – Fajne te medaliony. Słyszałam o nich od mamy i cioci Setsu, ale to pierwszy raz jak takie dostaliśmy. Jesteśmy teraz widoczni dla ludzi, możemy z nimi porozmawiać, a zarazem wciąż czuję się tak samo lekko. Słyszałam, że pierwsze gigai było bardzo nieporęczne, bo gdy się z niego wyszło, ludzie myśleli, że ktoś umarł.
            – To nie byłoby takie głupie – zaśmiał się Shirai, wyobrażając sobie potencjalne scenariusze. – Mógłbym straszyć ludzi.
            – Nah… Hanuś mówiła, że jej tata dużo miał przez to za młodu problemów. Wiesz, ile razy chcieli go już pochować? – entuzjazmowała się Tomori, gestykulując przy tym zamaszyście. – A przecież on nie używał gigai, tylko miał prawdziwe ciało! Właściwie, zastanawiam się, co z nim zrobił, skoro większość czasu i tak spędza w Seireitei.
            – Kurosaki to bym za bardzo nie wierzył w te jej opowieści. Dziewucha ewidentnie przedawskowała.
            – Oj tam, oj tam! Ja jej wierzę. Mama tak nie bardzo wie, ale ciocia mówiła, że kiedyś dużo rzeczy było inaczej. A ludzi to się nazywało Ryoka i nie chcieli ich wpuszczać do Soul Society, a tym bardziej do Seireitei. Tata Hanae miał podobno dużo kłopotów, zresztą nie tylko on. A teraz zobacz. I moja i twoja mama żyją w świecie dusz, chociaż nie są shinigami.
            – Nigdy się nie zamykasz, nie?
            – Nie – prychnęła Itsuko. – Ej, ej! Shirai, patrz!
            – Co?
            – Dango! Dango mają! Chodź, no, chodź! – krzyknęła dziewczyna, ciągnąc za sobą przyjaciela. – Kupię tylko jedno pudełko i możemy iść dalej.
            – Tch! Samo utrapienie z tobą, dziewczyno.
            – Aj tam, marudzisz. Wiem, że chcesz jak najszybciej dostać się do Jednostki 
Terenowej Hueco Mundo (JTHM), ale przez to zapominasz, że trzeba się cieszyć teraźniejszością.
            – Ty za to czerpiesz z niej całymi garściami – mruknął Shirai. – Za nas wszystkich.
            – A co mam nie? Teraz jest pokój, shinigami nie giną, ale różnie bywa - stwierdziła Itsuko, wzruszywszy ramionami. – Co jeśli przyjdzie nam kiedyś zginąć za pokój kolejnego pokolenia?
            – Jasne. – Shirai wypuścił powietrze nosem, imitując śmiech. – Bo ciebie to się akurat ktoś przestraszy.
            – Pffff! A żebyś wiedział. W końcu moim ojcem jest mój ojciec. On jest porucznikiem Trzynastki!
            – A moim – zaczął Shirai, ale nie skończył. – Moim jest król – dodał cicho.
            – Twój tata też jest niesamowity. Mama opowiadała, że wszyscy się go bali. Niegdyś przecież walczył po przeciwnej stronie, ale ostatecznie pomógł cioci Setsu.
            – I dobrze. Króla powinni się bać.
            – Czy ja wiem? – Itsuko ponownie wzruszyła ramionami nie do końca przekonana słowami przyjaciela. – Jak już zostaniesz królem, nie bądź straszny, dobrze? Bądź nadal naszym przyjacielem.
            – Tch! Królowie nie mają przyjaciół.
            – A ja myślę, że mają. Tylko są zbyt uparci, żeby to przyznać – ciągnęła dalej Itsuko. – Przecież twój tata ma twoją mamę. Nie są przyjaciółmi? A ciocia Setsuko? A ciocia Hotarubi?
            – Nie mów o moim ojcu.
            – Przecież znam prawdę, a nikogo poza nami tu nie ma.
            – Po prostu, nie mów – warknął Shirai.
            – Daj spokój, Shiruś, znamy się od prawie zawsze, mieszkamy po sąsiedzku, znamy się jak łyse konie…
            – Po prostu NIE.
            – Sam zacząłeś...
            – I sam skończę.

***

            – Itsu nie chciała iść z nami? – zapytała Ayane. – Gdzie ona się w ogóle podziała?
            – Jak to gdzie? – Shun udał zdziwienie. – Przecież poszła z Shiraiem.
            – Jak zawsze – skwitowała beznamiętnie Kazumi. – Ta dwójka zadziwiająco dobrze się dogaduje, chociaż są swoim przeciwieństwem.
            – Może na tym to polega? – zamyśliła się Ayane. – Może powinnam szukać swojego przeciwieństwa?
            – Twoim przeciwieństwem byłby Murai – zauważył złośliwie Shun. – Więc dobrze się zastanów.
            – Uch… Jakoś nie nadajemy na tych samych falach. Poza tym to gówniarz.
            – Ja nie wiem, czy ktokolwiek nadaje na jego falach – powiedziała Kazumi i dodała: – Ale potrafi być miły. No i Hiroya jakoś się z nim dogaduje…
            – Hiroya dogaduje się ze wszystkimi – przypomniała Ayane. – W przeciwieństwie do swojej starszej siostry. Zresztą patrząc na ciebie i kapitana Toshiro, to myślę, że jednak nie koniecznie przeciwieństwa. Macie wokół siebie to samo chłodne powietrze.
            – Serio?
            – No, właśnie, Serio? Ayane. Serio? – mruknął pod nosem Shun.
            – Nie zauważyłeś tego? – zdziwiła się Hisagi. – Może Kazumi będzie miała lodowe zampakuto jak ty i kapitan Hitsugaya?
            – Wolałabym coś jak Senbonzakura taty…
            – A płomienie cioci Setsu ci się nie podobają? – zdziwiła się Ayane. – Słyszałam od mamy, że to była niesamowita siła. A czarne płomienie budziły grozę nawet wśród Arrancarów. Zresztą przecież twoja mama wywodzi się z klanu Miyagi, który jest spokrewniony z samym Głównodowodzącym! Wśród nich nie było nikogo, kto miałby inne zampakuto, niż ogniste.
            – Też mi coś. Ogień jest taki… Przewidywalny i destrukcyjny. Jestem pewna, że moje zampakuto będzie piękne i z klasą, jak Senbonzakura.
            – Twoja mama jest bohaterką. Poświęciła swoją moc dla dobra świata, ale wszyscy wspominają jej potęgę do dziś.
            – Czy ja wiem, czy mówią prawdę? – prychnęła Kazumi wyraźnie rozeźlona. – Mama nigdy nie mówiła za dużo o bitwie. O wygłupach w trzecim oddziale, o przyjaciołach, ale nigdy o bitwie… Na moje to wszystko to jedna wielka ściema. Zaryzykowała i wygrała, więc teraz jest bohaterką i wszyscy wyśpiewują, jaka to jest wspaniała.
            – Może nie chciała się chwalić? – podsunęła Ayane.
            – Albo nie ma czym. Żadna z niej bohaterka.
            – Może warto ją trochę podpytać?
            – Nic mi nie powie. Chciałabym się tak móc cofnąć w przeszłość i sama zobaczyć bitwę…
            W nadchodzącym semestrze mamy mieć podobno zajęcia z historii shinigami. Ale przeforsowali jakąś nową ustawę i podobno mają ujawnić wiele informacji, które dotychczas były w ograniczonym dostępie – oznajmił Shun. – Już nie mogę się doczekać.

***

            Coś wisiało w powietrzu. Toshiro nie mógł oprzeć się wrażeniu, że zbliżają się kłopoty, więc na wszelki wypadek wysłał swoim ludziom piekielnego motyla. Nic jednak nie powiedział osobom obecnym w pokoju. Niezależnie od wszystkiego, nie lubił mieszać cywili do takich spraw. Nawet jeśli Setsuko zaprotestowałaby na nazywanie jej w ten sposób. Wciąż poczuwała się do bycia shinigami i wcale go to nie dziwilo.
            Nie dało się jednak tak łatwo oszukać Setsuko, która zerkając czasem na zegar, z rozbawieniem obserwowała narastający niepokój wciąż młodego kapitana. Byli przyjaciółmi, w dodatku bardzo go szanowała, ale gdzieś w głębi serca wciąż była tą samą dziewczyną, która uwielbiała się z nim droczyć. Najwyraźniej pewne rzeczy się nie zmieniają.
            Kapitan Dziesiątki nawet nie zauważył, że Setsuko coraz bardziej podejrzanie się uśmiecha. Gdy wyczuł silne stężenie wrogiego reiatsu, wybiegł z domku jak oparzony, powodując u niej salwę radosnego śmiechu.
             – Co cię tak bawi? – zdziwiła się Bris. – Wyczuwam hollowy, nie powinnyśmy…?
             – Spokojnie, spokojnie – odparła Setsuko. – Już idziemy – dodała, ale powstrzymała przyjaciółkę gestem dłoni od sięgnięcia po broń. – To ci nie będzie potrzebne. Od czego mamy kadetów.
            – Przecież to za dużo hollowów, jak dla nich – zaprotestowała tamta. – Co innego kilka, a co innego burza pustych.
            Wszyscy kadeci zauważając zbliżającą się burzę, stawili się z powrotem u boku wysłanników z Gotei 13 oraz swoich nauczycielek, gotowi sięgnąć po broń.
            – Wy nie będziecie walczyć – oznajmił stanowczo Toshiro. – Macie wrócić do sklepu i zostać z opiekunami.
            – Przecież to obóz treningowy – zaprotestowała Kazumi, która jako pierwsze wystąpiła przed szereg. – Mamy okazję się…
            – Nie – zagrzmiał Hitsugaya, przerywając jej w pół zdania.
            – Jaki groźny – mruknęła pod nosem Setsuko.
            – Co jest – warknął Toshiro. – Nie powinno ich być aż tyle. Słyszałem, że ich aktywność ostatnio się zwiększyła, ale to…
            – Gdyby Kurotsuchi jeszcze żył, powiedziałabym, że to jego sprawka, ale wątpię, żeby Urahara przejął jego nawyki – odparła Bris. – Nawet jeśli jest trochę podejrzany. Shigeru powiedział, że wygląda trochę jak żul...
            - Bardziej jak dealer gumy shock – wtrąciła radośnie Setsuko.
            I wtedy stało się coś jeszcze straszniejszego. Coś niespodziewanego, co shinigami mogli jedynie oglądać z głupimi minami. Zwłaszcza kadeci. Pierwszy raz przecież widzieli, jak czerwony piorun przeszywa czysto-błękitne niebo. A ono jakby pękło pod wpływem potężnego reiatsu i otworem stanęła przed nimi Garganta.
            – Yo! Shinigami! – zagrzmiał Grimmjow, szczerząc kły. – Jak wam się podoba specjalny trening króla Hueco Mundo?! – krzyknął z góry.
            U jego boku dało się zauważyć zadowoloną z siebie Ivrel.  
            – Grimmjow! Przestań się wygłupiać i zabieraj te pustaki! – wrzasnęła Setsuko. – Tego nie było w dokumentacji! Jest ich odrobiiiiinę za dużo!
            – To są puści – mruknął Hitsugaya, ale machnął ręką.  – Właściwie co on tu w ogóle  robi? Trzeba to zgłosić zanim podniosą alarm.
            – Nie bój żaby, Tosiek! – krzyknęła radośnie Ivrella. – Gotei 13 już dawno zostało poinformowane, że się zjawimy.
            – A po co?
             – Toshi, to był pomysł Ivrelli – oznajmiła Setsuko. – A ja zajęłam się dokumentami, więc prawie wszystko jest załatwione. Tylko pustych nie miało być aż tyle – dodała cicho. – Shirai prawie nigdy nie widuje się z ojcem, a wiem, jak bardzo mu na tym zależy, więc uznałam, że to dobra okazja.
            – Ale wtedy pozostali się zorientują.
            – Myślę, że już dawno się zorientowali, ale nigdy nie było to upublicznione, więc nie ma się czym przejmować. Ewentualnymi problemami zajmiemy się później.
            – Grimmjow, od kiedy skazujesz swoich pobratymców na śmierć? – zapytała Setsuko, tej jednej rzeczy nie potrafiąc zrozumieć.
            Grimmjow mógł być porywczy, agresywny, ale dbał o swój gatunek… Przyprowadzenie pustych po to, by kadeci mogli je zabić było dziwnym zjawiskiem. Odkąd pilnował, by hollowy nie wydostawały się do świata ludzi, znacznie wzrosło bezpieczeństwo. Oczywiście wciąż zdarzały się nieposłuszne jednostki lub te, które zmieniały się bezpośrednio tam.
            – Spoko luz, Setsu – odparła Ivrella. – Te są jeszcze ze specjalnej hodowli Tousena! Te można wybić!
            – Aha… – tylko na tyle potrafiła się zdobyć, jako że nawet dla Setsuko było to pewną abstrakcją. – Wyście je nadal tam trzymali?
            – Hollowy z hodowli? – zdziwiła się Ayane. – Ktoś miał hodowle pustych?
            – Stare dzieje… Kapitan Kurotsuchi też miał, choć do stanowczo innych celów – skwitował Hitsugaya.
            – Shirai? – Itsuko spojrzała na przyjaciela. – Och?
            Stał zbyt zapatrzony w króla Hueco Mundo i stojącą obok niego Ivrellę, więc nie zwrócił na młodą Tomori. W jego oczach był ten sam znajomy błysk, co u tamtej dwójki.
            – Na co czekacie?! – ryknęła niespodziewanie Setsuko. – Szabla w dłoń!
            – Czego się boicie, smarkacze? – prowokowała ich zaś Inukami. – Chodź tu, synu! Pokaż na co cię stać!
            - Ale nie jeden raz! Słuchaj, słuuuuchajajajaj... – zanuciła pod nosem Setsuko, a Bris posłała jej krzywe spojrzenie. – No co?
            Chłopakowi dwa razy nie trzeba było powtarzać. Jako pierwszy rzucił się w chmurę pustych, próbując przebić się do stojącej u wylotu Garganty dwójki. Za nim podążyła cała reszta.
             – Uspokój się – mruknęła Setsuko, klepiąc Toshiro po ramieniu. – To nie jest żadna pułapka. O ile Grimm bywa bezmyślny, o tyle Ivrella nie pozwoli, żeby tym dzieciakom coś się stało. Zresztą w razie czego zareagujemy.
            – Nadzoruję ten obóz.
            – Więc pokaż im, jak się to robi albo podziwiaj jak silne są te dzieciaki.
            – Dlaczego ty im nie pokażesz? – zapytał nagle Toshiro. – Oboje dobrze wiemy, że poradziłabyś sobie bez uwalniania formy miecza.
            – Ale został w domu. Teraz jest tylko ozdobą.
            – Ale ja wiem, że Urahara załatwił ci broń, której możesz używać.
            – Jesteś bardzo spostrzegawczy – zaśmiała się Setsuko. – Masz rację, posiadam broń, chociaż nigdy nie uwolnię jej formy. Ma jednak zdolność do przecinania masek pustym i podrzynania gardeł gadułom.
            – Grozisz mi?
            – Może, Toshi... Może.
            – Nie nazywaj mnie tak – warknął Hitsugaya.
            – Jestem kapitanem bla bla bla – przedrzeźniała go Setsuko.
            – Fajnie to przygotowaliśmy, co nie? – spór  przerwała Ivrella. – I patrzcie, mam łiskacza! Możemy się napić, podziwiając show.
            – Nie powinnaś go pilnować? – zaniepokoił się kapitan Dziesiątki. – Jesteś specjalnym wysłannikiem pracującym w Hueco Mundo poza JTHM.
            – W porządku, zostanę… Ale on nie jest potworem.
            – Nie wszyscy w to wierzą. Moi ludzie są bardzo zaniepokojeni sytuacją – ostrzegł Hitsugaya.
            – To ich kurwa uspokój. Jesteś ich kapitanem, więc daj im przykład i pokaż, że nie ma się czym niepokoić.

3 komentarze:

  1. Shirai i Itsuko to rzeczywiście sympatyczna para, choć mam wrażenie, że Shirai ma ochotę na nią huknąć. A może już to kiedyś zrobił i nie pomogło, więc dał sobie spokój jej przeganianiem. Może też faktycznie lubi jej towarzystwo, bo Itsu traktuje go całkiem normalnie.
    Mam wrażenie, że Kazumi przez opinię Setsu ma kompleksy. Owszem, to charakterność Byakuyi - muszę być we wszystkim najlepsza, bom Kuchiki - ale też taka potrzeba udowodnienia, że może być jak Setsu, a nawet lepsza. Tylko nie widzę, żeby ktoś dookoła od niej tego wymagał. Zarzuca dziewczyna na siebie presję.
    Ej, takie żarty sobie stroić z Tośka? Nieładnie, bardzo nieładnie. Wychwytuję, że kapitan Słoneczko nam odpadł. I bardzo dobrze, nigdy dziada nie lubiłam. Zresztą kto go lubi? Jednak Grimmi wejście ma jak zwykle królewskie. Podoba mi się. Tylko biedny Tosiek, dobrze, że siwy, to teraz przez to nie osiwieje.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No właśnie ich relacja jest dość specyficzna. Ale Shirai toleruje Itsuko i przyjaźni się z nią nawet bardziej niż z Kazumi, ale to jeszcze będziesz miała okazję zobaczyć przez kolejne 10 rozdziałów :D
      Tak! Z Kazumi trafiłaś w dziesiątkę. Nikt od niej tego nie wymaga, tylko ona od siebie. Cieszę się, że widać u niej to.
      Oczywiście, że ciula uśmierciłam. Nie lubiłam kapitana słoneczko!
      :D

      Usuń