– To… Gdzie idziemy? – zapytała
Itsuko, podążając radośnie za Shiraiem.
– Ty idź gdzie chcesz – mruknął, ale
nie protestował, gdy dziewczyna dalej maszerowała u jego boku. I co dziwniejsze bez problemu za nim nadążała na swoich krótkich nóżkach. – Chcę
zobaczyć panoramę miasta.
Ciotka Setsuko wiele razy opowiadała mu o ojcu. Ponoć to tam zobaczyła go po raz pierwszy. Górował wówczas nad miastem, patrząc na nie z Garganty. I Shirai chciał poczuć to, co on wtedy czuł. Z tym, że w sumie nie wiedział, co czuł jego ojciec i czy był wówczas zdolny do odczuwania czegoś poza chęcią niszczenia. Zwłaszcza że do dziś niewiele się ponoć zmienił.
Ciotka Setsuko wiele razy opowiadała mu o ojcu. Ponoć to tam zobaczyła go po raz pierwszy. Górował wówczas nad miastem, patrząc na nie z Garganty. I Shirai chciał poczuć to, co on wtedy czuł. Z tym, że w sumie nie wiedział, co czuł jego ojciec i czy był wówczas zdolny do odczuwania czegoś poza chęcią niszczenia. Zwłaszcza że do dziś niewiele się ponoć zmienił.
– Brzmi nieźle!
– Nie idziesz z resztą? – zaciekawił
się Inukami, marszcząc brwi, jak to miał w zwyczaju.
– Nah… Znasz mnie. Trochę tu, trochę
tam…
– No tak. Zawsze wszędzie cię pełno.
– Przeszkadza ci moje towarzystwo? –
zapytała Itsuko, a Shirai wzruszył ramionami. – No, to nie marudź. Swoją drogą…
– ciągnęła dalej. – Fajne te medaliony. Słyszałam o nich od mamy i cioci Setsu,
ale to pierwszy raz jak takie dostaliśmy. Jesteśmy teraz widoczni dla ludzi,
możemy z nimi porozmawiać, a zarazem wciąż czuję się tak samo lekko. Słyszałam,
że pierwsze gigai było bardzo nieporęczne, bo gdy się z niego wyszło, ludzie
myśleli, że ktoś umarł.
– To nie byłoby takie głupie –
zaśmiał się Shirai, wyobrażając sobie potencjalne scenariusze. – Mógłbym
straszyć ludzi.
– Nah… Hanuś mówiła, że jej tata
dużo miał przez to za młodu problemów. Wiesz, ile razy chcieli go już pochować?
– entuzjazmowała się Tomori, gestykulując przy tym zamaszyście. – A przecież on nie używał gigai, tylko miał
prawdziwe ciało! Właściwie, zastanawiam się, co z nim zrobił, skoro większość
czasu i tak spędza w Seireitei.
– Kurosaki to bym za bardzo nie
wierzył w te jej opowieści. Dziewucha ewidentnie przedawskowała.
– Oj tam, oj tam! Ja jej wierzę.
Mama tak nie bardzo wie, ale ciocia mówiła, że kiedyś dużo rzeczy było inaczej.
A ludzi to się nazywało Ryoka i nie chcieli ich wpuszczać do Soul Society, a tym bardziej do Seireitei. Tata Hanae
miał podobno dużo kłopotów, zresztą nie tylko on. A teraz zobacz. I moja i
twoja mama żyją w świecie dusz, chociaż nie są shinigami.
– Nigdy się nie zamykasz, nie?
– Nie – prychnęła Itsuko. – Ej, ej!
Shirai, patrz!
– Co?
– Dango! Dango mają! Chodź, no,
chodź! – krzyknęła dziewczyna, ciągnąc za sobą przyjaciela. – Kupię tylko jedno
pudełko i możemy iść dalej.
– Tch! Samo utrapienie z tobą,
dziewczyno.
– Aj tam, marudzisz. Wiem, że chcesz
jak najszybciej dostać się do Jednostki
Terenowej Hueco Mundo (JTHM), ale przez to zapominasz, że trzeba się cieszyć teraźniejszością.
Terenowej Hueco Mundo (JTHM), ale przez to zapominasz, że trzeba się cieszyć teraźniejszością.
– Ty za to czerpiesz z niej całymi
garściami – mruknął Shirai. – Za nas wszystkich.
– A co mam nie? Teraz jest pokój,
shinigami nie giną, ale różnie bywa - stwierdziła Itsuko, wzruszywszy ramionami. – Co jeśli przyjdzie nam kiedyś zginąć za
pokój kolejnego pokolenia?
– Jasne. – Shirai wypuścił powietrze
nosem, imitując śmiech. – Bo ciebie to się akurat ktoś przestraszy.
– Pffff! A żebyś wiedział. W końcu
moim ojcem jest mój ojciec. On jest porucznikiem Trzynastki!
– A moim – zaczął Shirai, ale nie
skończył. – Moim jest król – dodał cicho.
– Twój tata też jest niesamowity.
Mama opowiadała, że wszyscy się go bali. Niegdyś przecież walczył po przeciwnej
stronie, ale ostatecznie pomógł cioci Setsu.
– I dobrze. Króla powinni się bać.
– Czy ja wiem? – Itsuko ponownie wzruszyła
ramionami nie do końca przekonana słowami przyjaciela. – Jak już zostaniesz królem, nie bądź straszny, dobrze? Bądź nadal
naszym przyjacielem.
– Tch! Królowie nie mają przyjaciół.
– A ja myślę, że mają. Tylko są zbyt
uparci, żeby to przyznać – ciągnęła dalej Itsuko. – Przecież twój tata ma twoją
mamę. Nie są przyjaciółmi? A ciocia Setsuko? A ciocia Hotarubi?
– Nie mów o moim ojcu.
– Przecież znam prawdę, a nikogo poza
nami tu nie ma.
– Po prostu, nie mów – warknął
Shirai.
– Daj spokój, Shiruś, znamy się od
prawie zawsze, mieszkamy po sąsiedzku, znamy się jak łyse konie…
– Po prostu NIE.
– Sam zacząłeś...
– I sam skończę.
– Sam zacząłeś...
– I sam skończę.
***
– Itsu nie chciała iść z nami? –
zapytała Ayane. – Gdzie ona się w ogóle podziała?
– Jak to gdzie? – Shun udał
zdziwienie. – Przecież poszła z Shiraiem.
– Jak zawsze – skwitowała beznamiętnie Kazumi. –
Ta dwójka zadziwiająco dobrze się dogaduje, chociaż są swoim przeciwieństwem.
– Może na tym to polega? – zamyśliła
się Ayane. – Może powinnam szukać swojego przeciwieństwa?
– Twoim przeciwieństwem byłby Murai
– zauważył złośliwie Shun. – Więc dobrze się zastanów.
– Uch… Jakoś nie nadajemy na tych
samych falach. Poza tym to gówniarz.
– Ja nie wiem, czy ktokolwiek nadaje
na jego falach – powiedziała Kazumi i dodała: – Ale potrafi być miły. No i
Hiroya jakoś się z nim dogaduje…
– Hiroya dogaduje się ze wszystkimi – przypomniała Ayane. – W przeciwieństwie do swojej starszej siostry. Zresztą patrząc na ciebie i
kapitana Toshiro, to myślę, że jednak nie koniecznie przeciwieństwa. Macie
wokół siebie to samo chłodne powietrze.
– Serio?
– No, właśnie, Serio? Ayane. Serio?
– mruknął pod nosem Shun.
– Nie zauważyłeś tego? – zdziwiła
się Hisagi. – Może Kazumi będzie miała lodowe zampakuto jak ty i kapitan
Hitsugaya?
– Wolałabym coś jak Senbonzakura
taty…
– A płomienie cioci Setsu ci się nie
podobają? – zdziwiła się Ayane. – Słyszałam od mamy, że to była niesamowita
siła. A czarne płomienie budziły grozę nawet wśród Arrancarów. Zresztą przecież
twoja mama wywodzi się z klanu Miyagi, który jest spokrewniony z samym
Głównodowodzącym! Wśród nich nie było nikogo, kto miałby inne zampakuto, niż
ogniste.
– Też mi coś. Ogień jest taki… Przewidywalny
i destrukcyjny. Jestem pewna, że moje zampakuto będzie piękne i z klasą, jak
Senbonzakura.
– Twoja mama jest bohaterką.
Poświęciła swoją moc dla dobra świata, ale wszyscy wspominają jej potęgę do dziś.
– Czy ja wiem, czy mówią prawdę? –
prychnęła Kazumi wyraźnie rozeźlona. – Mama nigdy nie mówiła za dużo o bitwie. O wygłupach w
trzecim oddziale, o przyjaciołach, ale nigdy o bitwie… Na moje to wszystko to
jedna wielka ściema. Zaryzykowała i wygrała, więc teraz jest bohaterką i wszyscy wyśpiewują, jaka to jest wspaniała.
– Może nie chciała się chwalić? –
podsunęła Ayane.
– Albo nie ma czym. Żadna z niej
bohaterka.
– Może warto ją trochę podpytać?
– Nic mi nie powie. Chciałabym się
tak móc cofnąć w przeszłość i sama zobaczyć bitwę…
W nadchodzącym semestrze mamy mieć
podobno zajęcia z historii shinigami. Ale przeforsowali jakąś nową ustawę i
podobno mają ujawnić wiele informacji, które dotychczas były w ograniczonym
dostępie – oznajmił Shun. – Już nie mogę się doczekać.
***
Coś wisiało w powietrzu. Toshiro nie
mógł oprzeć się wrażeniu, że zbliżają się kłopoty, więc na wszelki wypadek
wysłał swoim ludziom piekielnego motyla. Nic jednak nie powiedział osobom obecnym
w pokoju. Niezależnie od wszystkiego, nie lubił mieszać cywili do takich spraw.
Nawet jeśli Setsuko zaprotestowałaby na nazywanie jej w ten sposób. Wciąż
poczuwała się do bycia shinigami i wcale go to nie dziwilo.
Nie dało się jednak tak łatwo
oszukać Setsuko, która zerkając czasem na zegar, z rozbawieniem obserwowała narastający
niepokój wciąż młodego kapitana. Byli przyjaciółmi, w dodatku bardzo go
szanowała, ale gdzieś w głębi serca wciąż była tą samą dziewczyną, która
uwielbiała się z nim droczyć. Najwyraźniej pewne rzeczy się nie zmieniają.
Kapitan Dziesiątki nawet nie
zauważył, że Setsuko coraz bardziej podejrzanie się uśmiecha. Gdy wyczuł silne
stężenie wrogiego reiatsu, wybiegł z domku jak oparzony, powodując u niej salwę
radosnego śmiechu.
– Co cię tak bawi? – zdziwiła się
Bris. – Wyczuwam hollowy, nie powinnyśmy…?
– Spokojnie, spokojnie – odparła Setsuko. –
Już idziemy – dodała, ale powstrzymała przyjaciółkę gestem dłoni od sięgnięcia
po broń. – To ci nie będzie potrzebne. Od czego mamy kadetów.
– Przecież to za dużo hollowów, jak
dla nich – zaprotestowała tamta. – Co innego kilka, a co innego burza pustych.
Wszyscy kadeci zauważając zbliżającą
się burzę, stawili się z powrotem u boku wysłanników z Gotei 13 oraz swoich
nauczycielek, gotowi sięgnąć po broń.
– Wy nie będziecie walczyć –
oznajmił stanowczo Toshiro. – Macie wrócić do sklepu i zostać z opiekunami.
– Przecież to obóz treningowy –
zaprotestowała Kazumi, która jako pierwsze wystąpiła przed szereg. – Mamy okazję się…
– Nie – zagrzmiał Hitsugaya,
przerywając jej w pół zdania.
– Jaki groźny – mruknęła pod nosem
Setsuko.
– Co jest – warknął Toshiro. – Nie powinno ich
być aż tyle. Słyszałem, że ich aktywność ostatnio się zwiększyła, ale to…
– Gdyby Kurotsuchi jeszcze żył, powiedziałabym, że to jego sprawka, ale wątpię,
żeby Urahara przejął jego nawyki – odparła Bris. – Nawet jeśli jest trochę
podejrzany. Shigeru powiedział, że wygląda trochę jak żul...
- Bardziej jak dealer gumy shock – wtrąciła radośnie Setsuko.
I wtedy stało się coś jeszcze
straszniejszego. Coś niespodziewanego, co shinigami mogli jedynie oglądać z
głupimi minami. Zwłaszcza kadeci. Pierwszy raz przecież widzieli, jak czerwony
piorun przeszywa czysto-błękitne niebo. A ono jakby pękło pod wpływem potężnego
reiatsu i otworem stanęła przed nimi Garganta.
– Yo! Shinigami! – zagrzmiał
Grimmjow, szczerząc kły. – Jak wam się podoba specjalny trening króla Hueco
Mundo?! – krzyknął z góry.
U jego boku dało się zauważyć
zadowoloną z siebie Ivrel.
– Grimmjow! Przestań się wygłupiać i
zabieraj te pustaki! – wrzasnęła Setsuko. – Tego nie było w dokumentacji! Jest ich odrobiiiiinę za dużo!
– To są puści – mruknął Hitsugaya,
ale machnął ręką. – Właściwie co on tu w ogóle robi? Trzeba to zgłosić zanim podniosą alarm.
– Nie bój żaby, Tosiek! – krzyknęła
radośnie Ivrella. – Gotei 13 już dawno zostało poinformowane, że się zjawimy.
– A po co?
– Toshi, to był pomysł Ivrelli – oznajmiła
Setsuko. – A ja zajęłam się dokumentami, więc prawie wszystko jest załatwione.
Tylko pustych nie miało być aż tyle – dodała cicho. – Shirai prawie nigdy nie
widuje się z ojcem, a wiem, jak bardzo mu na tym zależy, więc uznałam, że to
dobra okazja.
– Ale wtedy pozostali się
zorientują.
– Myślę, że już dawno się
zorientowali, ale nigdy nie było to upublicznione, więc nie ma się czym
przejmować. Ewentualnymi problemami zajmiemy się później.
– Grimmjow, od kiedy skazujesz
swoich pobratymców na śmierć? – zapytała Setsuko, tej jednej rzeczy nie
potrafiąc zrozumieć.
Grimmjow mógł być porywczy, agresywny, ale dbał o swój gatunek… Przyprowadzenie
pustych po to, by kadeci mogli je zabić było dziwnym zjawiskiem. Odkąd
pilnował, by hollowy nie wydostawały się do świata ludzi, znacznie wzrosło
bezpieczeństwo. Oczywiście wciąż zdarzały się nieposłuszne jednostki lub te,
które zmieniały się bezpośrednio tam.
– Spoko luz, Setsu – odparła
Ivrella. – Te są jeszcze ze specjalnej hodowli Tousena! Te można wybić!
– Aha… – tylko na tyle potrafiła się
zdobyć, jako że nawet dla Setsuko było to pewną abstrakcją. – Wyście je nadal
tam trzymali?
– Hollowy z hodowli? – zdziwiła się Ayane. –
Ktoś miał hodowle pustych?
– Stare dzieje… Kapitan Kurotsuchi
też miał, choć do stanowczo innych celów – skwitował Hitsugaya.
– Shirai? – Itsuko spojrzała na
przyjaciela. – Och?
Stał zbyt zapatrzony w króla Hueco
Mundo i stojącą obok niego Ivrellę, więc nie zwrócił na młodą Tomori. W jego
oczach był ten sam znajomy błysk, co u tamtej dwójki.
– Na co czekacie?! – ryknęła
niespodziewanie Setsuko. – Szabla w dłoń!
– Czego się boicie, smarkacze? –
prowokowała ich zaś Inukami. – Chodź tu, synu! Pokaż na co cię stać!
- Ale nie jeden raz! Słuchaj,
słuuuuchajajajaj... – zanuciła pod nosem Setsuko, a Bris posłała jej krzywe
spojrzenie. – No co?
Chłopakowi dwa razy nie trzeba było
powtarzać. Jako pierwszy rzucił się w chmurę pustych, próbując przebić się do
stojącej u wylotu Garganty dwójki. Za nim podążyła cała reszta.
– Uspokój się – mruknęła Setsuko, klepiąc
Toshiro po ramieniu. – To nie jest żadna pułapka. O ile Grimm bywa bezmyślny, o
tyle Ivrella nie pozwoli, żeby tym dzieciakom coś się stało. Zresztą w razie
czego zareagujemy.
– Nadzoruję ten obóz.
– Więc pokaż im, jak się to robi
albo podziwiaj jak silne są te dzieciaki.
– Dlaczego ty im nie pokażesz? – zapytał
nagle Toshiro. – Oboje dobrze wiemy, że poradziłabyś sobie bez uwalniania formy
miecza.
– Ale został w domu. Teraz jest
tylko ozdobą.
– Ale ja wiem, że Urahara załatwił
ci broń, której możesz używać.
– Jesteś bardzo spostrzegawczy –
zaśmiała się Setsuko. – Masz rację, posiadam broń, chociaż nigdy nie uwolnię jej
formy. Ma jednak zdolność do przecinania masek pustym i podrzynania gardeł
gadułom.
– Grozisz mi?
– Może, Toshi... Może.
– Nie nazywaj mnie tak – warknął
Hitsugaya.
– Jestem kapitanem bla bla bla –
przedrzeźniała go Setsuko.
– Fajnie to przygotowaliśmy, co nie?
– spór przerwała Ivrella. – I patrzcie, mam łiskacza! Możemy się napić,
podziwiając show.
– Nie powinnaś go pilnować? –
zaniepokoił się kapitan Dziesiątki. – Jesteś specjalnym wysłannikiem pracującym
w Hueco Mundo poza JTHM.
– W porządku, zostanę… Ale on nie
jest potworem.
– Nie wszyscy w to wierzą. Moi
ludzie są bardzo zaniepokojeni sytuacją – ostrzegł Hitsugaya.
– To ich kurwa uspokój. Jesteś ich
kapitanem, więc daj im przykład i pokaż, że nie ma się czym niepokoić.
Shirai i Itsuko to rzeczywiście sympatyczna para, choć mam wrażenie, że Shirai ma ochotę na nią huknąć. A może już to kiedyś zrobił i nie pomogło, więc dał sobie spokój jej przeganianiem. Może też faktycznie lubi jej towarzystwo, bo Itsu traktuje go całkiem normalnie.
OdpowiedzUsuńMam wrażenie, że Kazumi przez opinię Setsu ma kompleksy. Owszem, to charakterność Byakuyi - muszę być we wszystkim najlepsza, bom Kuchiki - ale też taka potrzeba udowodnienia, że może być jak Setsu, a nawet lepsza. Tylko nie widzę, żeby ktoś dookoła od niej tego wymagał. Zarzuca dziewczyna na siebie presję.
Ej, takie żarty sobie stroić z Tośka? Nieładnie, bardzo nieładnie. Wychwytuję, że kapitan Słoneczko nam odpadł. I bardzo dobrze, nigdy dziada nie lubiłam. Zresztą kto go lubi? Jednak Grimmi wejście ma jak zwykle królewskie. Podoba mi się. Tylko biedny Tosiek, dobrze, że siwy, to teraz przez to nie osiwieje.
Pozdrawiam
No właśnie ich relacja jest dość specyficzna. Ale Shirai toleruje Itsuko i przyjaźni się z nią nawet bardziej niż z Kazumi, ale to jeszcze będziesz miała okazję zobaczyć przez kolejne 10 rozdziałów :D
UsuńTak! Z Kazumi trafiłaś w dziesiątkę. Nikt od niej tego nie wymaga, tylko ona od siebie. Cieszę się, że widać u niej to.
Oczywiście, że ciula uśmierciłam. Nie lubiłam kapitana słoneczko!
:D
Czeka na nowy rozdział...
OdpowiedzUsuń