Obserwatorzy

Rumours


niedziela, 10 czerwca 2018

Chapter 7 ~ First division.



             Głównodowodzący jak zwykle siedział w swoim gabinecie, przeglądając dokumenty dotyczące najważniejszych spraw w Seireitei, o ile nie całym Soul Society. Co jakiś czas jednak wyglądał przez okno, skąd miał doskonały widok na rozwijającą się stolicę Świata Dusz. Odkąd przejął stanowisko głównego dowódcy, wiele się zmieniło na jego oczach. Był świadkiem rozbudowy i renowacji miasta oraz Oddziałów Obronnych. I teraz znów mógł z dumą obserwować, jak shinigami wkraczają w kolejną, nową erę.
             Rozległo się pukanie do drzwi. Krótkie i głośne, jakby ktoś bardzo się śpieszył, by wejść do środka i z pewnością nie był to jego zastępca. Genryusai spojrzał na drzwi i uśmiechnął się pod nosem. Doskonale wiedział, kto się zjawił i już po chwili jego podejrzenia się potwierdziły, gdy do środka zawitała kobieta o długich, złocistych blond włosach.
             – Dzień dobry, dziadku – powiedziała z uśmiechem. – Yumi gdzieś się zapodział, więc…
             – I tak wiem, że przemykasz się bez jego wiedzy – stwierdził głównodowodzący i również się uśmiechnął. – Pod tym względem ani trochę się nie zmieniłaś przez te lata, Setsuko.
             – Pomyślałam, że przyda ci się trochę adrenaliny, dziadku.
             – Usiądź. Nie będziesz chyba tak sterczeć, moje dziecko – padło w odpowiedzi. – Choć adrenaliny mi nie brakuje.
             – I tak bym się rozgościła – mruknęła blondynka i zajęła wskazane przez mężczyznę miejsce. – Jak się sprawy mają?
             – Chodzi ci o tego chłopca, Shiraia?
             – Dokładnie.
             – Mam dobre i złe wieści – oznajmił Genryusai. – Jestem pewien, że uda nam się przygotować jego przeniesienie do jednostki w Hueco Mundo. Ten młodzieniec ma zaskakująco dobre wyniki, więc nie ma przeciwwskazań, ale będzie musiał odbyć przynajmniej rok służby w którymś z oddziałów. Rada nie zgodzi się puścić tam niedoświadczonego shinigami.
             – Cóż… Technicznie, to on nawet nie jest shinigami.
             – Mylisz się. Inukami Shirai jest shinigami. Uczy się w Akademii Shino obowiązków oraz zasad, których uczymy wszystkich kadetów.
             – Też prawda – przyznała Setsuko. – Czyli przynajmniej rok?
             – Musi nauczyć się subordynacji i pokory, której, z tego co wiem, wciąż mu brakuje. Jeśli przez rok służby wykaże się odpowiednimi cechami, nie powinno być żadnego problemu. Przygotujemy wtedy plan jego promocji do jednostki Hueco Mundo. Nikt jednak nie zgodzi się, jeśli chłopak będzie sprawiał problemy.
             – Dziękuję, dziadku – powiedziała Setsuko. – To dla niego wiele znaczy.
             – Miałem rację, żeby zrobić z ciebie nauczycielkę w Shino. Świetnie radzisz sobie z tymi dziećmi – powiedział z zadowoleniem Genryusai. – Jako była shinigami należąca niegdyś do trzynastu oddziałów obronnych, najlepiej znasz wartości, które trzeba przekazać kolejnym pokoleniom. Posiadasz doświadczenie i zdolności, które oni muszą jeszcze doszlifować. Świadczy o tym chociażby to, jak bezproblemowo udaje ci się tu dostać bez wiedzy mojego zastępcy – dodał rozbawiony. – Oraz szacunek, który zdobyłaś u innych dowódców. Zresztą i tobie ta praca wyszła na dobre.
             – Przyznaję, że z początku obawiałam się pracy w Akademii Shino – wyznała Setsuko, pochmurniejąc na chwilę. – Co innego pierwsze kilka lat, gdy zajmowałam się Kazumi, a potem Hiroyą, ale na dłuższą metę siedzenie w domu nie jest dla mnie. Nie nadaję się na kurę domową.
             – Jednak świetnie sobie radzisz zarówno w roli matki jak i nauczycielki.
             – Są to rzeczy, które przez lata dały mi wiele radości – odparła spokojnie. – A dzięki pracy w Shino nie odczuwam aż takiej tęsknoty za byciem shinigami.
             – Za kilka dni odbywa się obóz w świecie ludzi, prawda?
             – Tak. Cieszy mnie, że mogę znów tam wrócić.
             – Zapewne przygotowałaś młodzieży sporo atrakcji – zaśmiał się głównodowodzący.
             – Czy ja wiem, czy atrakcji… Przez siedem dni będą mogli zobaczyć jak wygląda prawdziwe życie w Karakurze. Po raz pierwszy użyją gigai i będą mogli wejść w interakcje z ludźmi. Do tego, jak co roku pojawi się kilku Egzorcystów – oznajmiła Setsuko. – Zresztą doskonale wiesz, dziadku, dostałeś wtedy kopię dokumentów dotyczących tego projektu.
             – Osobiście go nawet zatwierdziłem. Myślę, że to dobry pomysł, by przyszli shinigami zobaczyli świat ludzi na własne oczy nie tylko podczas treningów terenowych i misji.
             – Też tak uważam. Poza tym wraz z Toshiro i Bris będziemy czuwać nad ich bezpieczeństwem.
             Ponownie rozległo się pukanie do drzwi i po otrzymaniu zaproszenia, do środka z poważną miną wmaszerował Ayasegawa. Skinął głową przed Głównodowodzącym, a potem przeniósł spojrzenie na radosną twarz Setsuko i zmrużył oczy.
             – Setsuko, ile razy mówiłem, żebyś się tutaj nie zakradała bez mojej wiedzy?
             – Och, daj spokój, Yumi – padło w odpowiedzi. – Z wiekiem zrobiłeś się strasznie poważny. To nie w twoim stylu.
             – W porządku, wice kapitanie Ayasegawa. To ja zaprosiłem tutaj Setsuko – zadeklarował generał dowódca.
             – Czy powinienem przygotować dla was herbaty?
             – Ja i tak się już zbieram – mruknęła Setsuko. – Pożyczę sobie na chwilę twojego zastępcę, dziadku.
             – Zrobisz to nawet gdybym ci zabronił – zauważył mężczyzna, uśmiechając się pobłażliwie.
             – Cóż… Jak ty mnie dobrze znasz – zaśmiała się blondynka i chwyciwszy Ayasegawę pod ramię, wyszła z gabinetu. – Yumi, dawno nie mieliśmy okazji porozmawiać. Chwila przerwy dobrze ci zrobi.
            – To dlatego, że oboje mamy swoje obowiązki. To takie niepiękne...
             – To prawda, ale dobrze jest od czasu do czasu oderwać się od pracy i porozmawiać z przyjaciółmi. Nie można żyć tylko obowiązkami.
             – Ale ja lubię swoje obecne zajęcie – stwierdził po chwili namysłu Yumichika. – Oczywiście tęsknię za czasami, kiedy wraz z Ikkaku służyliśmy w Jedenastce, ale czasy się zmieniły. I jestem ci wdzięczny, że zaproponowałaś mnie na to stanowisko.
             – Czyli wiedziałeś?
             – Głównodowodzący już dawno o wszystkim mi powiedział.
             – Po prostu miałam przeczucie, że doskonale się tutaj wpasujesz i miałam rację – uradowała się Setsuko. – Nadeszły spokojne czasy, lecz niemniej martwi mnie fakt, że przyjaciele znacznie się od siebie oddalili. Każdy pochłonięty swoimi codziennymi sprawami… Powiedz, kiedy ostatni raz widziałeś się z Madarame?
            – W zeszłym miesiącu byliśmy na sake.
             – Faktycznie, jest się, czym pochwalić – prychnęła Setsuko.
             – O co ci właściwie chodzi? – zapytał Ayasegawa, sadzając ją przy stoliku i przed kubkiem parującej herbaty. – Słyszałem, że ostatnio odwiedzasz wszystkich po kolei. Ikkaku pieklił się, że „te cholerne, wścibskie baby interesują się nie swoimi sprawami”.
             – Chciałam go trochę podpytać, bo Matsu mówiła, że chodzą plotki, że się z kimś spotyka.
             – Właśnie o to był zły – westchnął Yumichika. – Chyba macie za dużo wolnego czasu z Rangiku.
             – Po prostu się martwię.
             – Po prostu ci odbija – stwierdził z powagą. – Wreszcie masz rodzinę, normalną pracę, masz wszystko to, o czym człowiek mógłby pomarzyć, więc zaczynasz szukać problemu tam gdzie go nie ma. Zaczynasz się martwić o tych, którzy wiodą życie inaczej, niż ty i w efekcie patrzysz na nich z góry.
            – Skąd takie ostre słowa? – jęknęła Setsuko. – To naprawdę tak wygląda?
             – Przyznaję, że w pierwszej chwili tak właśnie pomyślałem – odparł Yumichika. – Masz życie, którego wszyscy ci zazdroszczą. Jesteś szanowaną nauczycielką w Shino, panią domu Kuchikich i masz dwójkę wspaniałych dzieci, które w niedalekiej przyszłości zostaną równie wspaniałymi shinigami. Tylko, że zbyt długo cię znam, żeby nie wiedzieć, że coś cię poważnie martwi.
             – Nie wiem… Może ja faktycznie szukam dziury w całym?
             – Większość z nas zna już prawdę o twojej przeszłości. Wierzę, że jeśli wytłumaczysz nam, co cię martwi, będziemy w stanie zaufać twoim osądom. Nie twierdzę, że wszystko zrozumiemy, ale jesteśmy przecież świadomi, że twój szósty zmysł raczej się nie myli, gdy zwietrzysz kłopoty – orzekł Ayasegawa. – Odwiedzasz po kolei wszystkich przyjaciół, przypominasz im o swojej egzystencji, jakbyś próbowała ich zjednoczyć. Co się dzieje, Setsuko?
             – Uwielbiam cię, Yumi, wiesz? – zaśmiała się Setsuko i spojrzała na niego przeszklonymi oczami. – Zawsze wiesz, co mi leży na wątrobie i zawsze umiesz trafić w sedno.
             – Więc?
             – Problem w tym, że do końca jeszcze sama nie wiem, ale od dłuższego czasu mam złe przeczucie. Nie dziś, nie jutro, ale coś się wydarzy. Czuję to i może podświadomie próbuję temu zapobiec…
             – W porządku Setsuko. Będę mieć to na uwadze. Jeśli zauważę cokolwiek niepokojącego, dam ci znać.
             – Dziękuję, Yumi. Już ci nie przeszkadzam
             – Nie ma za co – padło w odpowiedzi. – Pozdrów ode mnie Kazumi i Hiroyę. Byakuyę również.
             – Pozdrowię. Na pewno.
             – I nie martw się tak – dodał Yumichika i uściskał Setsuko na pożegnanie. – Jeszcze się tak nie zestarzeliśmy, by nie dać rady zagrożeniu.
            – Masz rację…
            – A co do Ikkaku, daj mu trochę czasu.
            – Tak, ale to nie w jego stylu tak się z czymś kryć.
            – Może i nie w jego, ale z drugiej strony, swoje bankai utrzymywał w sekrecie bardzo długo.
            – No tak.
            – Jestem pewien, że prędzej czy później się wygada.

1 komentarz:

  1. Mam wrażenie, że to gdzieś kiedyś czytałam, ale i tak uwielbiam. Yumi jest cudowny w każdym wydaniu, chociaż dziwnie się o nim myśli, jak o vice Jedynki. W sumie to smutne, że tak bliscy sobie dawniej przyjaciele widują się teraz tylko od czasu do czasu, tak być nie powinno i samo to mogłoby być niezłą motywacją dla Setsu.
    Już się nie mogę doczekać tego obozu w Świecie Ludzi. Egzorcyści... Mhm. Minęło ile? Z piętnaście lat, nie? Kanda jest już po trzydziestce. Nie wierzę, że tylu dożył, bo dożył, prawda? Nie łam mi serca.
    Dobra, nie marudzę więcej. Czekam na dalej.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń