Obserwatorzy

Rumours


niedziela, 27 maja 2018

Chapter 6 ~ Where to go?


             Rozległo się pukanie do drzwi i Byakuya uniósł wzrok znad papierów, gdy ktoś bezczelnie wprosił się do jego gabinetu, zanim zdążył cokolwiek powiedzieć. Normalnie pewnie zrugałby delikwenta, ale blond czupryna wszystko wyjaśniała. Kapitan Szóstki uśmiechnął się pod nosem, spoglądając na żonę, która postawiła na jego biurku pojemnik z jedzeniem. Pięknie zapakowane pudełko, a wydostający się z niego zapach nawet mu się podobał.
             – Pomyślałam, że zgłodniałeś – oznajmiła wesoło kobieta i przysiadła na krześle naprzeciw Byakuyi. – Nie masz też w zwyczaju iść na miasto, żeby zjeść lunch, a niczego ze sobą nie zabrałeś. Nie wiedziałam nawet, czy wrócisz na kolację – dodała z troską.
             – Nie sądzę. Prawdopodobnie wieczorem odbędzie się spotkanie rady – odparł spokojnie Byakuya. – To miłe z twojej strony, że fatygowałaś się aż tutaj.
             – Fajnie, że zrobili porządek z tą bandą buców i przyjęli reprezentantów z Gotei 13, ale przez to masz tylko więcej obowiązków – westchnęła Setsuko, robiąc smutną minę. Przez chwilę patrzyła gdzieś w stronę okna, aż w końcu przeniosła wzrok na męża. – To coś ważnego?
             – Nie. Raczej nie.
             – Rozumiem.
             – Dopracowujemy nowe projekty i ustawy, ale do zatwierdzenia zmian i poprawek potrzebni są wszyscy członkowie rady – wyjaśnił Byakuya, widząc rozczarowanie na twarzy małżonki. – Ale mam nadzieję, że wyrobimy się najpóźniej do dziewiątej.
             – No dobrze – zgodziła się Setsuko. – Dużo masz tu do zrobienia?
             – Ostatnie kilka raportów. Potem muszę jeszcze iść do oddziału Trzynastego.
             – A gdzie Renji? – zaciekawiła się kobieta, spoglądając na puste biurko zastępcy.
             – Na rutynowym patrolu w Rukongai.
             – Rozumiem. Czyli nic się nie dzieje – stwierdziła blondynka i zdawało się, że odetchnęła z ulgą. – To dobrze.
             – Martwisz się czymś nadal? – zapytał Byakuya i spojrzał na nią, mrużąc oczy.
             – Boru! Nie – oburzyła się Setsuko. – Po prostu się nudzę, jak mam za dużo wolnego. W dodatku moje dzieci się uczą, a mąż pracuje.
             – No wiesz, przez ostatnie kilkanaście lat dużo się zmieniło – zauważył Kuchiki i uśmiechnął się łagodnie. – I to na lepsze.
             – Ale coś za coś, tak? Jest lepiej, ale za to więcej pracy. To masz na myśli?
             – Nie martw się, niebawem się to zmieni. Urahara pracuje już nad systemem komputerowym dla każdego oddziału – oznajmił Byakuya, marszcząc brwi. – Wszystkie raporty będą pisane komputerowo, więc ich pisanie zajmie mniej czasu, a archiwizowanie nie będzie takie uciążliwe. Będzie można zlikwidować archiwa i wykorzystać przestrzeń w inny sposób.
             – Nie wydajesz się zadowolony – zauważyła Setsuko i dodała: – Nauczyłeś się na pamięć regułki, którą wam podali?
             – To prawda. Wiesz, że jestem zwolennikiem tradycyjnych metod pracy.
             – Racja. To brzmi fajnie, ale wszyscy będą musieli się przyzwyczaić. Znając życie nie wszystko będzie od razu funkcjonować sprawnie i trochę to potrwa, zanim naprawią błędy i przeciążenia – przyznała Setsuko, sortując podpisane już przez Byakuję raporty. – To na pewno będzie spore wyzwanie, przynajmniej dla niektórych.
             – Dokładnie. Poza tym, obawiam się, że gdyby z jakiegoś powodu siadł system, coś takiego mogłoby sparaliżować pracę Gotei 13. Nie wiem, czy nie będę i tak kazał swoim podwładnym prowadzić także papierowej dokumentacji.
             – Tak. To nie brzmi zachęcająco, ale mam nadzieję, że Kisuke wie, co robi. Zwłaszcza, jeśli Genryusai to zatwierdził – stwierdziła Setsuko i oparła się o biurko. – Ale teraz może zrobisz sobie małą przerwę od pracy? – zaproponowała, uśmiechając się zalotnie.
            – Setsuko, nie – powiedział stanowczo Byakuya. – Jestem na służbie.
            Ale kobieta niespecjalnie przejmowała się protestami mężczyzny i podeszła do drzwi, po czym zakluczyła je od środka, by nikt ich nie zaskoczył. Na przykład Renji, który wróci z patrolu i wparuje tam jak do siebie. Czy nawet Corrie z kolejną pilną sprawą. Chciała oszczędzić dziewczynie przykrych doświadczeń.
            – No już, nie rób takiej miny – roześmiała się Setsuko, podchodząc do siedzącego w fotelu Byakuyi, bujając zachęcająco biodrami.
            Kuchiki przez dłuższą chwilę zdawał się jej nie zauważać, pochłonięty lekturą jakiegoś dokumentu. Blondynka skrzywiła się i zgrabnie prześlizgnęła się pomiędzy niego, a biurko, wyrywając mu kartkę z ręki i odkładając na parapet. Zaciągnęła też żaluzję, żeby nikt ich nie zobaczył. Usiadła okrakiem na kolanach mężczyzny i objąwszy jego szyję, wpiła się w usta.

***

             Kazumi i Ayane siedziały na murku na terenie akademii. Obserwowały ćwiczących w oddali kadetów. Same nie miały akurat ochoty na wznowienie treningu. Udało im się zdać dobrze wszystkie egzaminy, więc postanowiły zafundować sobie trochę odpoczynku i porozmawiać.
             – I co? Faktycznie idziesz do Dziesiątki? – zapytała Ayane, choć znała już odpowiedź. – A co jeśli się nie dostaniesz?
             – Tak, idę – przytaknęła Kazumi. – Toshiro powiedział, że jeśli utrzymam takie wyniki, to nie ma żadnych przeciwwskazań, żeby mnie przyjąć.
             – To cieszę się. Może coś z tego wyjdzie.
             – Daj spokój – mruknęła Kazumi, wywracając oczami. – On jest kapitanem, a ja… Tylko kadetką.
             – Już niedługo – zauważyła wesoło Ayane. – Kiedy zostaniesz oficjalnie członkiem oddziału, „nie ma żadnych przeciwwskazań”.
             – Jasne… Tylko masa ludzi, którzy będą mnie nienawidzić, jeśli zacznę się spoufalać z kapitanem – westchnęła Kuchiki, spoglądając w niebo. – Na obozie też będę musiała się pilnować. Co innego, gdy czasem się z nim zobaczę, a co innego podczas obozu treningowego, czy w pracy. Obawiam się, że będę musiała zachować stosowny dystans, a to raczej w niczym mi nie pomoże.
            – Daj spokój, w znacznej większości sami swoi. Zresztą wszyscy wiedzą, że się przyjaźnicie.
             – Że mnie trenował, a nie, że się przyjaźnimy – poprawiła ją Kazumi. – Poza tym założę się, że widzi we mnie tylko głupią smarkulę. Jakie mam szansę w porównaniu z całą rzeszą jego fanek?
             – Fanki fankami, ale ty to ty. Zobaczysz, wszystko się ułoży. W końcu jesteś Kuchiki.
            Za to Ayane dostała kuksańca w bok.
             – Lepiej powiedz, co zamierzasz zrobić w sprawie jedenastego oddziału. Słyszałaś przecież, że kapitan Zaraki nie przyjmuje do oddziału kobiet. Z wyjątkiem Yachiru, ale ona jest raczej wyjątkowa.
             – Jak to, co? – obruszyła się młoda Hisagi. – Jeśli będzie chciał chłopaka, będzie miał chłopaka.
             – Co?
             – Jak będzie trzeba to się przebiorę – zadeklarowała Ayane. – Zetnę włosy i w ogóle…
             – Przecież to prędzej czy później i tak się wyda – zauważyła Kazumi, marszcząc brwi. Zaczynała się poważnie niepokoić pomysłem przyjaciółki. – To się źle skończy, jeśli nakryją cię na oszustwie.
             – Do tego czasu będę mogła im udowodnić, że zasługuję, by tam być.
             – Naprawdę nie rozumiem, dlaczego tak się uparłaś na Jedenastkę – westchnęła Kuchiki i pokręciła głową z dezaprobatą. – Jasne, jest tam Yachiru no i kiedyś był tam wujek Yumi, ale… Teraz jest tam banda dzikusów pod patronatem kapitana Zarakiego. Yachiru raczej cię nie zdoła uratować w razie czego…
             – Bo nie mam lepszego pomysłu. Nie widzę się w żadnym z oddziałów – odparła z powagą Ayane. – Wtedy usłyszałam o Jedenastce, gdzie nie ma żadnych kobiet poza Yachiru i pomyślałam, że to jest to. Z zampakuto będę tam pasowała, więc postawiłam sobie za punkt honoru, dostać się tam.
             – Skoro tak, mam nadzieję, że ci się uda.
              – Musi.
              – Poza tym, co się stało z twoim „pójdę do Trójki, jak ciocia Setsu i moja mama”, co? – zaciekawiła się Kazumi. – Przez tyle lat słuchałam, jak to strasznie chcesz iść do wujka Kazumy.
              – Tak, ale… Jakoś strasznie spodobała mi się wizja kariery w Jedenastce.
              – Rozumiem.
             – Ciekawe, co zrobi Shirai – powiedziała nagle Ayane. – Widziałam, co napisał w ankiecie i trochę mnie to niepokoi.
             – Co napisał?
             – Nic. Zero. Nada!
             – No tak, przecież chciałby dostać przydział w Hueco Mundo – skwitowała cicho Kazumi. – Ciekawe czy mu się uda…
             – A czemu by nie?
             – Tch! Widzę, że wam się zebrało na plotki – usłyszały za sobą i z murka zeskoczył nie kto inny jak Shirai. – Bardzo, kurwa, nie lubię jak ktoś gada o mnie za moimi plecami. Macie jakąś sprawę, to walcie wprost.
             – Martwimy się tylko – stwierdziła Ayane. – To źle?
             – Wiesz, gdzie mam waszą troskę? – warknął chłopak, podnosząc nieco poziom reiatsu.
             – Daj spokój, Shirai – powiedziała stanowczo Kazumi. – Wiemy, że to dla ciebie ważne, dlatego mamy nadzieję, że uda ci się dostać przydział w HC. Nie musisz na nas warczeć – skarciła go.
             – No właśnie, po za tym nie warto się kłócić, skoro za kilka dni mamy obóz – dodała Ayane. – Powinniśmy spędzić ten czas jak najlepiej.
             – Swoją drogą… Gdzie Itsu? – zaciekawiła się Kazumi.
             – Tch! A skąd ja mam niby wiedzieć? – prychnął Shirai i wzruszył ramionami. – Gdzieś poszła.
             – Zawsze kręci się z tobą, myślałam, że wiesz.
             – Nie wiem. I nie obchodzi mnie to – mruknął Inukami, ponownie wzruszając ramionami.
             – Gadaj, co chcesz, ale jakoś nigdy specjalnie nie narzekałeś na jej towarzystwo – ciągnęła dalej Kazumi. – Wszyscy już się przyzwyczaili, że niemal od początku akademii widać was zawsze razem.
             – Nie jestem niczyją niańką.
             – Nie.
             – Raczej ona twoją – prychnęła Kuchiki rozeźlona opryskliwością przyjaciela.  – Tylko ona znosi cierpliwie twoje humorki.

***

            Tymczasem nadąsana Setsuko wychodziła właśnie z kapitańskiego gabinetu w oddziale szóstym. Tam natknęła się na idącą w jej kierunku Corrie. Dziewczyna uśmiechnęła się do niej, mówiąc:
            – Dzień dobry.
            – Cześć, Corrie.
            – Była pani… Byłaś u kapitana? – poprawiła się Corrie. – Pokłóciliście się?
            – Pokłóciliśmy to za dużo powiedziane – odparła Setsuko i dodała: – Wyrzucił mnie stamtąd.
            – Pewnie uznał, że przeszkadzasz mu w pracy – zamyśliła się Shiroyama. – Przepraszam, to nie moja sprawa.
            – Cóż… Nie pomyliłaś się specjalnie – roześmiała się Setsuko. – Zresztą sam stwierdził, że nie ma już dużo do zrobienia, a mi się nudzi.
            – Rozumiem. – Corrien odetchnęła z ulgą. – Masz teraz kilka dni wolnego, prawda?
            – Tak. I wcale mi się to nie podoba, bo wszyscy są zajęci – pożaliła się kobieta, na co trzecia oficer odpowiedziała uśmiechem. – Potrzebujesz jakiejś pomocy?
            – Nie, dziękuję. Przed chwilą skończyłam ostatnie porządki i właśnie zamierzałam iść do kapitana Kuchiki, żeby zapytać, czy jestem potrzebna.
            – Nawet się nie kłopocz. Wątpię, że uda mu się coś znaleźć.
            – Niemniej wolę zapytać – oznajmiła Corrien, ruszając w stronę gabinetu. – Jednak jeśli nie dostanę żadnej pracy, możemy napić się herbaty.
            – W takim razie idę z tobą – zaświergotała Setsuko, podążając w ślad za Shiroyamą.
            Corrien zapukała do drzwi, ale zamiast „proszę”, usłyszała:
            – Setsuko, mówiłem ci, żebyś przestała się wygłupiać.
            – To ja, kapitanie – odezwała się Corrie, próbując się nie roześmiać. – Tylko ty potrafisz tak wpłynąć na kapitana. Normalnie w życiu nie popełniłby takiej pomyłki. To mu się zwyczajnie nie zdarza, chyba że jesteś w pobliżu – dodała cicho, szczerząc ząbki do Setsuko.
            – Wejdź, Corrien – powiedział z powagą Byakuya, odchrząknąwszy. – O co chodzi?
            – Chciałam zapytać, czy nie jestem może potrzeba.
            – Nie. Właśnie skończyłem i za chwilę wychodzę do oddziału trzynastego – powiedział beznamiętnie Kuchiki i zmarszczył brwi, dostrzegając na korytarzu Setsuko. – Rozumiem – stwierdził i dodał: – Odprowadź ją później do wyjścia.
            – Dobrze – odparła Shiroyama, uśmiechając się szeroko.
            Wciąż bawiło ją zakłopotanie przełożonego, gdy w pobliżu znajdowała się jego małżonka. Poważny i opanowany zwykle Byakuya tylko przy niej stawał się odrobinę bardziej ludzki i mniej odległy. Było to na swój sposób urocze i zdaniem Corrie pokazywało, jak bardzo kochał kobietę.
            – Wydarzyło się coś zabawnego? – zapytał Kuchiki, patrząc na nią groźnie.
            – Nie, kapitanie – odpowiedziała Corrie, robiąc poważną minę i ukłoniła się. – W takim razie, wychodzę.
            Stojąc tyłem do Setsuko, nie mogła zobaczyć, że Setsuko coś cicho mówi. Nie było tego słychać, ale Byakuya bez problemu mógł odczytać przekaz z ruchu warg i zmarszczył brwi jeszcze bardziej.
            – Setsuko...
            – Pa, kochanie! – zaszczebiotała Setsuko, nim Shiroyama zamknęła za sobą drzwi.
            – Przygotuję herbatę – oznajmiła Corrien. – Co powiesz, żebyśmy wypiły ją na werandzie?
            – Jak najbardziej.

2 komentarze:

  1. Naprawdę muszę przyjąć taktykę pisania komentarzy na bieżąco, bo na koniec rozdziału zaczęłam chichrać jak opętana. Dobra, zacznijmy od początku.
    Setsu się nudzi, więc idzie pozawracać głowę mężowi. Który pracuje, a przecież wszyscy wiedzą, że praca rzecz święta w Szóstym Oddziale. Gdzie ja Corrie posłałam? Swoją drogą, że nie widzę systemu komputerowego w Seireitei. Renji to zaraz zepsuje, Corrie się pewnie przyzwyczai, choć to oznacza dwa razy więcej pracy.
    Oho, nie będzie pracowania.
    Jakoś nadal nie mogę się przyzwyczaić do myśli, że Hisagi ma córkę z Hotarubi. Że w ogóle z nią jest, ale nie czuję niczego negatywnego w stosunku do Ayane, brońcie Niebiosa. Ma dziewczyna ambicje i ciekawa jestem, co z tego wyniknie. Swoją drogą, czy ma jakiś plan b? Pewnie Trójka, co?
    A, jednak nie ma pracowania xD Jednak co kapitan Kuchiki to kapitan Kuchiki. W Piątce to raczej inaczej wygląda^^ Taka dygresja. Corrie. Ładnie ją oddałaś, czuć, że ma ogromny szacunek do Byakuyi jako przełożonego, ale też niespecjalnie czai się z rozbawieniem. Przyjemna scena, po której zaczęłam chichotać jak głupia. Setsu to ją chyba lubi, co?
    Czekam na ciąg dalszy niezmiennie.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Uznałam, że w obecnych czasach, a właściwie nawet późniejszych niż nasze obecne, z Kisuke, który podłapał ludzkiej technologii, naturalnym będzie wprowadzić taki system. 2 razy więcej pracy dla Corrie? Czyli normalka u Bakusia. A mi daje pole do popisu, bo zobaczymy, jak to się rozwinie.
      Będzie pracowanie. Przecież ją wywalił z gabinetu XD uznałam, że szanowny Byakuya nie dałby się odciągnąć od roboty.
      Przyzwyczaisz się. Chyba w 13 rozdziale będzie pierwsza tura wspomnień na ten temat.
      W piątce to chyba jeszcze nie ten etap :D
      Jasne, czemu miałaby nie jej Setsu nie lubić? Myślę, że ona nawet Corrie trochę współczuje kapitana-tyrana i nieogarniętego zastępcy kapitana, więc :) A że Corrie jest jeszcze z roczników zanim Setsu zaczęła uczyć w Shino, mają bardziej koleżeńskie relacje.Tak to jakoś widzę.

      Usuń