Obserwatorzy

Rumours


wtorek, 15 maja 2018

Chapter 5 ~ Who is she?


            Kilka kobiet siedziało w salonie rezydencji Kuchikich, plotkując radośnie i popijając herbatę. Co jakiś czas dało się słyszeć perlisty śmiech Rangiku. Nikogo poza nimi nie było w domu, więc swobodnie rozmawiały o babskich sprawach. Wymieniając się informacjami odnośnie tego, co piszczy w Seireitei.
             – No i wyobrażacie sobie, że Gin się ze mnie śmiał? – powiedziała z oburzeniem Rangiku, łapiąc się przy tym pod boki. – Przyznaję, że to moja wina, że zapomniałam o tej teczce ze zgodami dla bliźniaków, ale on zwyczajnie ryknął śmiechem, gdy przyszłam do Dziewiątki zapytać, co z nią zrobił. Czasami potrafi być taki dziecinny. Rechotał jeszcze na długo po tym jak wyszłam, bo słychać go było na kilometr. A sam wcale nie jest lepszy – dodała i zwróciła się do Hotarubi: – Shuhei na pewno cały czas na niego narzeka, co? Powinien mu walnąć w ten zakuty łeb.
             – Niee… – jęknęła w odpowiedzi Aizawa, ale po chwili przyznała: – No, może odrobinę? Gin jest specyficzny, ale nadal uważam, że Shuhei cieszy się, że oddział nie spoczywa już tylko na jego barkach.
             – No, więc sama widzisz, kochana. Już ja wiem, że on daje popalić biednemu Shu. Tak samo przecież robił z Izuru.
             – Ale i tak go kochasz – zauważyła Setsuko, uśmiechając się od ucha do ucha. – A ja i Hotaru, Kazuma i zapewne Izuru z Shuheiem myślą podobnie, bardzo go szanujemy.
             – No… Na tym to chyba polega, nie? Że mnie wkurza, a ja jego, ale tylko przy nim mogę być szczęśliwa – stwierdziła Rangiku, marszcząc brwi. – Poza tym jednak zawsze mogłam na niego liczyć. Znamy się dwa razy dłużej, niż jesteśmy małżeństwem i nie zamieniłabym go na nikogo innego.
             – No cóż, zawsze miałaś specyficzny gust – zaśmiała się Setsuko.
             – Odezwała się – prychnęła ruda, ale nie wyglądała na urażoną. – Mówi to ta, która roztopiła niegdyś lodowate serce kapitana Szóstki.
             – Czasami zastanawiam się, czy ja roztopiłam jego serce, czy on moje…
             – Przyznam, że to było dla mnie spore zaskoczenie – stwierdziła Hotarubi. – Gdy pierwszy raz usłyszałam o was...
             – Nie mniejsze, niż dla mnie twój ślub z Shuheiem – odgryzła się Setsuko. – Nikt się tego nie spodziewał. Tacy cicho ciemni, nikt nawet nie wie kiedy właściwie się spiknęliście. Czasem było was widać razem i tyle. A potem nagle, że związek, że zaręczyny, a potem ślub.
             – Ja tam się cieszę, że w końcu kogoś znalazł i się ustatkował. Zaczynałam się o niego porządnie martwić, a teraz patrzcie: nasze dzieci chodzą do jednej klasy – rozczuliła się Rangiku. – Swoją drogą, jak już mówimy o dzieciach, jak sprawy z Kazumi?
             – Rzadko wraca do domu, choć ostatnio wróciła na dwa dni. Jak już to czasem zagląda do Byakuyi do biura i tyle. Dobrze, że chociaż Hiroya chce jeszcze wracać do domu. A ty, co nic nie mówisz? – zapytała Setsuko, spoglądając na nadzwyczaj markotną Bris. – Coś się stało?
             – Nic.
             – Coś nie tak z Shigeru? – strapiła się blondynka. – Jeśli coś odwalił to osobiście spuszczę mu łomot.
             – Nie, dlaczego? – zdziwiła się szatynka. – Właściwie to zastanawiałam się tylko, jak moja grupa poradzi sobie z egzaminami.
             – Jesteś opiekunką grupy, w której jest Hiroya, nie? – zagaiła Hotarubi.
             – Tak. W tym drugim semestrze nie będą już mieli ze mną zajęć, poza godzinami wychowawczymi. Mam nadzieję, że dobrze zaliczą mój przedmiot.
             – Wiedza o ludziach to niezbyt łatwy przedmiot, ale dość ciekawy. Zwłaszcza, że jako człowiek wiesz o świecie ludzi więcej, niż my – zaważyła Rangiku. – Myślę, że będzie ok. Z tego, co pamiętam, Mitsuko i Makoto bardzo lubili twoje zajęcia.
             – To prawda, że dotychczas nie miałam problemów w tej kwestii, ale i tak się martwię.
             – Niepotrzebnie.
             – Zmieniając temat… – zaczęła Bris, rozglądając się wymownie. – Gdzie Ivrel?
             – Mówiła, że ma coś do załatwienia – odparła Setsuko. – Ale nie chciała powiedzieć co.
             – Czy to nie oczywiste? – zaśmiała się Rangiku. – Na pewno znowu poszła do Hueco Mundo.
             – Też tak sądzę – przyznała Hotarubi. – Chodź nie ma w tym nic dziwnego, biorąc pod uwagę, że to jej praca.
             – A, właśnie! – krzyknęła Rangiku, klasnąwszy w dłonie. – A słyszałyście o tym? Ikkaku podobno spotyka się z kimś od dłuższego czasu!
             – Faktycznie, parę razy wymigał się ze spotkania – przyznała Setsuko. – Ale kim ona jest?
             – Lub on… - podsunęła Hotarubi.
             – Nie wiem, w tym rzecz, sprawa jest owiana tajemnicą.
             – To skąd wiesz, że kogoś ma?
             – Słyszałam plotki, oczywiście! – entuzjazmowała się Rangiku. – Ale nie dotarłam do źródła.
             – Właściwie Sui-Feng też ostatnio dziwnie się zachowuje i przyszło mi do głowy, że z kimś się spotyka – stwierdziła Hotarubi. – Aż dziwne…
             – Najpierw Ikkaku, teraz Sui-Feng...
             – Myślicie, że oni...? – podsunęła Hotarubi i wszystkie ryknęły śmiechem.


***

             – Kapitanie Madarame! – ktoś krzyczał już od bramy, przyciągając uwagę oddziału siódmego. – Kapitanie Madarame, gdzież się pan podział?!
             – Setsu, zamknij się do cholery! – wrzasnął mężczyzna, wyskakując z dojo z drewnianym mieczem w dłoni i żądzą mordu na swojej mordzie. – I przestań mnie tak nazywać!
             – Ale przecież jesteś kapitanem – zauważyła blondynka, robiąc minę niewiniątka.
             – I chuj! – warknął rozeźlony. – W twoim wydaniu nawet tytuł kapitana brzmi jakoś obraźliwie!
             – Musimy pogadać.
             – Iba! Kończymy na dziś! – krzyknął Madarame.
             – Dobra! – padło w odpowiedzi.
             – Hej, hej, Iba! – krzyknęła Setsuko, chociaż nie mogła zobaczyć siódmego porucznika.
             – Cześć! – usłyszała po chwili.
             – Chodź, żeż… – mruknął Ikkaku, kierując się do biura. – Czego chcesz, że się tak drzesz od bramy.
             – Cóż… – mruknęła pod nosem Setsuko, gdy już weszli do gabinetu. – Nie zaproponujesz mi nawet herbaty?
             – A chcesz, kurna, herbaty? – strapił się mężczyzna.
             – Hahaha! Jesteś niemożliwy, Iku. Słuchaj, sprawa jest poważna.
             – No? – ponaglił ją Madarame, marszcząc brwi, że Setsuko zaczęła się poważnie obawiać, czy nie pęknie mu skóra na potylicy. – No mów.
             – Widzisz… Doszły do mnie pewne plotki.
             – Jakie?
             – Że ty kogoś masz. I nie chcesz jej nam przedstawić. NAM! Swoim przyjaciołom.
             – Ta cholera już coś zwęszyła?! – zdenerwował się Ikkaku.
             – Cholera? A! Mówisz o Matsu – zaśmiała się Setsuko. – Czyli się przyznajesz?
             – Do niczego się nie przyznaję.
             – Oj, no daj spokój. Martwimy się o ciebie. Chcemy ją poznać. Musimy ją poznać.
             – Ale wy ją znacie. I w tym problem, cholery jedne! Plotkary!
             – Więc kto to jest? – dopytywała Setsuko. – To naprawdę taka tajemnica? No chyba się jej nie wstydzisz.
             – Wynocha!
             – No ktooooooo?!
             – Powiedziałem wynocha!
             – I tak się dowiem – zagroziła Setsuko. – Matsu już wzięła wolne z tej okazji.
             – Pójdziesz mi stąd! Już!
             – Ale po co te nerwy, Iku…
             – Sio! Poszła!
             – Ale cóż… Chyba już mam podejrzaną – oznajmiła radośnie blondynka i w podskokach wybiegła z gabinetu. Po chwili jednak wróciła, ignorując groźne spojrzenie Ikkaku. – A tak z innej beczki... Jak oddział?
             – Dobrze. Myślisz, że nie dam sobie rady?
             – Nie. Przez ostatnie lata pokazałeś już, że świetnie wywiązujesz się ze swoich obowiązków – odparła Setsuko. Ten komplement chyba zmiękczył Madarame, bo przestał marszczyć brwi i westchnął. – Nie było żadnych problemów, nie?
             – W sensie?
             – No nie wiem... Nad aktywne hollowy? Jakieś anomalia?
             – O to musiałabyś zapytać tego cholernego kapelusznika – mruknął Ikkaku. – Ja nic nie wiem.
             – Żadnych dziwnych misji? Nic podejrzanego?
             – O co ci chodzi, co Setsu? – zapytał w końcu Ikkaku, patrząc na nią spod przymrużonych powiek. – Co to za przesłuchanie? Wiesz, że nie powinienem z tobą o tym rozmawiać.
             – Powiedz tylko tak czy nie?
             – Ja o niczym nie słyszałem.
             – Na pewno?
             – Na pewno.
             – No dobrze. Dziękuję, Ikkaku. Ale gdyby coś się działo, proszę, daj mi znać.

***

             – Ogólnie... Jestem bardzo zadowolona z waszych wyników, oby tak dalej, bo zostało wam ostatnie pół roku, by doszlifować swoje zdolności przed przystąpieniem do Gotei 13 – oznajmiła Setsuko i zaśmiała się pod nosem. – Gotei 13... – powtórzyła lekko zamyślona. Już dawno uważała, że powinni zmienić nazwę. – Tak... Ale do rzeczy. Przejrzałam także wasze ankiety, wszystkie będą dostępne dla kapitanów, by już mogli obserwować potencjalnych członków swojego oddziału. Dla was oznacza to tyle, że przez ostatnie pół roku musicie dać z siebie sto procent, a najlepiej sto dwadzieścia, żeby zwrócić na siebie uwagę wybranych dowódców. Co to ja jeszcze… – zamyśliła się kobieta, marszcząc brwi. – No przecież! Obóz. Do końca tego tygodnia macie wolne. W poniedziałek ruszacie na obóz do świata ludzi. Oprócz mnie będzie tam kapitan Dziesiątki z kilkoma podwładnymi i Tomori Bris, jako nauczycielka wiedzy o ludziach. To wszystko, możecie iść – zakończyła, ale po chwili spojrzała na Shiraiego, mówiąc: – Z wyjątkiem ciebie. Chciałabym porozmawiać, więc przyjdź za chwilę do mnie do gabinetu.
            Chwilę później rozległo się pukanie do drzwi.
             – Miałem przyjść – mruknął Shirai, stając w drzwiach do gabinetu. Ręce wetknięte miał w kieszenie i nie wyrażał swoją postawą zbytniej chęci do rozmowy. Zupełnie jak jego ojciec – – pomyślała Setsuko i uśmiechnęła się pod nosem. Dawno skubańca nie widziała, a po tym, co razem przeżyli, chętnie wychyliłaby z nim szklankę whisky lub dwie. Lub całą butelkę. – Tch! Nie, żeby coś, ale śpieszy mi się na chatę. Jestem głodny.
             – Ivrel poszła przed chwilą do domu, więc pewnie zjecie razem? – zapytała, ale nie uzyskała odpowiedzi i postanowiła przejść do sedna. – Tak, chodź, siadaj – powiedziała, wskazując krzesło po drugiej stronie biurka i zmarszczyła brwi, pochylając się nad jedną z ankiet. – Jako jedyny oddałeś pustą kartkę.
             – Na liście nie było oddziału, do którego chciałbym dołączyć. Już mówiłem. Chcę pracować z ojcem.
             – Masz szczęście, że nie wypaliłeś z tym przy reszcie – westchnęła kobieta, masując palcami skronie. – Przecież wiesz, że temat twojego ojca to dość delikatna kwestia. Rada zaakceptowała pomysł, żebyś uczył się w Shino ze względu na przyjazne kontakty, jakie chcemy utrzymać z twoim ojcem i mieszkańcami Hueco Mundo. Ale do tego czasu powinieneś się już przekonać, że związki... W sumienie wiem jak to nazwać. Całe to, to nadal temat tabu, dlatego z pomocą kapitana Dwunastki ukryliśmy twoją maskę. To mi przypomina… Miej na uwadze w czasie obozu, że maski możesz użyć jedynie za zgodą moją, innego z opiekunów lub w przypadku zagrożenia życia. Inaczej Rada wyciągnie z tego konsekwencje – ostrzegła chłopaka poważnym tonem. – Rozumiem, że chciałbyś lepiej poznać ojca, a praca w Hueco Mundo byłaby do tego świetną okazją. Jednak na razie projekt współpracy ma zbyt wiele nieścisłości i musimy zachować przynajmniej pozory normalności. Dlatego chciałabym, żebyś wypełnił tą ankietę. Na pewno wiesz mniej więcej, co pisali twoi koledzy. Napisz cokolwiek. Nie wiem, nazmyślaj i wybierz jakiś oddział na start. Nie obchodzi mnie to – mruknęła, przeczesując palcami włosy. – Masz wypełnić tą ankietę jak na „normalnego” ucznia Shino przystało. Zostało jeszcze pół roku, już pracuję nad tą kwestią. Obiecałam to tobie i Ivrelli, i zamierzam dotrzymać słowa, ale musisz się zachowywać. Taka była umowa, nieprawdaż?
             – Dobra – warknął Shirai, bazgrząc coś na kartce. – Ale chcę pracować w Hueco Mundo.
             – Praktycznie to nawet nie praca. Twój ojciec nie ma tam dużo do roboty – zaśmiała się Setsuko. – Ale gadałam już z Głównodowodzącym oraz Byakuyą i mamy pewien pomysł. Niemniej do tego czasu potrzebuję, żebyś wykazał się ciężką pracą i dyscypliną w jednym z oddziałów.
             – No i świetnie – skwitował chłopak i oddał ankietę. – To ja spadam.
            – Pozdrów ode mnie Iv!
            – Przecież się widziałyście – prychnął Shiarai.
            – Nie zapędzaj się – upomniała go Setsuko. – Ciągle jesteśmy na terenie szkoły.
            – Jasne. DO WIDZENIA.
            – Pa!
            Zaciekawiona spojrzała na ankietę, którą pozostawił Shirai i uśmiechnęła się, widząc, jaki wybrał oddział.

1 komentarz:

  1. Dobra, nie będę Ci dzisiaj marudzić, że chcę dalej, bo to jeszcze dostałam, choć w bardziej okrojonej wersji, więc jestem nader ciekawa, co dalej. Dostałam dwa rozdziały, więc powiedzmy, że jestem usatysfakcjonowana.
    Dalej nie potrafię sobie wyobrazić Shuuheia z Hotarubi, naprawdę jest to dla mnie tak abstrakcyjny pomysł, że chyba jeszcze długo nie przyzwyczaję się do myśli, że są małżeństwem. To takie dziwne jest. Zresztą Shuu to ma wiecznie pod górę, praca pod jednym dachem z Ichimaru to ciężki kawałek chleba. W sumie to nawet widzę taką scenę, jak siedzi z Izuru nad kielichem i marudzi, a ten tylko kiwa głową, bo w pełni to rozumie^^ Hihihi *sadystka*
    Tak samo nie potrafię sobie wyobrazić Ikkaku w związku. I że niby z Sui-Feng? Nieeee... To niemożliwe. Kapitan Siódmego Oddziału... A tak się zarzekał, że tylko Jedenastka. Się pozmieniało.
    Shirai - wykapany tatuś, a jeszcze pewnie coś z matki ma, więc... Ciekawa jestem, który oddział wybrał i co to oznacza.
    Czekam na kolejny.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń