Gdy Setsuko wróciła do domu po ciężkim dniu,
Byakuyi wciąż nie było. Ostatnio wspominał, że przybyło im sporo dokumentacji
do zreorganizowania, więc w najlepszym wypadku wróci na późną kolację.
Kazumi
mieszkała w akademiku, odmawiając powrotu do domu, chociaż na weekendy, no,
chyba, że jej ojciec miał akurat trochę wolnego czasu. Toteż teraz ten czas
miała Setsuko. Tylko i wyłącznie dla siebie. Ściągnęła ze ściany Moeru Yonę i
pogładziła ostrze miecza. Po wojnie z Aizenem straciła moc, nie była już zdolna
do służby w oddziale. Mylnie jednak twierdzono, że dusza zampakuto zniknęła, a
kobieta nie próbowała wyprowadzać nikogo z błędu. Wolała zachować to dla
siebie, czując, że taki as w rękawie może się jeszcze przydać. Chyba tylko
Shigeru czegoś się domyślał, skoro ich światy były połączone, ale nic nie
mówił.
Udawała, że miecz jest już tylko ozdobą, ale w
rzeczywistości, gdy miała trochę czasu i wiedziała, że nikt jej nie
przeszkodzi, wnikała do swojego wewnętrznego świata, nie chcąc zaniedbać ducha
swojego miecza. Wciąż łączyła je silna więź.
Co prawda przez to kłamstwo o stracie Moeru,
Kazumi od dłuższego czasu wypominała matce słabość, bezużyteczność i nie
chciała wierzyć, że kobieta była niegdyś silną shinigami. Setsuko miała jednak
nadzieję, że to tylko kwestia młodzieńczego buntu. W tym wieku sama szalała i
sprawiała masę kłopotów Yoruichi i Kisuke. Oczywiście nie zamierzała takiego
zachowania tolerować w szkole, tam była nauczycielką, ale w domu... Dom
powinien być przecież przystanią, schronieniem, podczas gdy wszędzie indziej
jest źle.
– Yo, Setsu – usłyszała od swojej, wiecznie
młodej, zampakuto.
– Hej, towarzyszko – zaśmiała się Setsuko. –
Czas jest dla ciebie naprawdę łaskawy.
– Och, daj spokój. Też się specjalnie nie
zestarzałaś.
– Ale dorosłam, a ty wciąż wyglądasz tak samo.
– Mam mieć z tego powodu kompleksy? – prychnęła
Yona i popukała się w czoło. – Tu się jebnij.
– Haha. Nie, nie o to mi chodziło.
– Znowu martwisz się z powodu Kazumi?
– Trochę... Mam złe przeczucie, już od dawna,
chociaż nic się nie wydarzyło, no… Bo i co? Seireitei się zmieniło, ma większą
kontrolę nad wszystkim. Niemożliwe, żeby wydarzyło się bez naszej wiedzy coś
złego.
– Boisz się.
– Czego? – zakpiła Setsuko.
– Tego, że nie będziesz mogła
uczestniczyć w walce. Przecież wiem. Zepchnęłaś to gdzieś na dno, dlatego nie
dałaś sobie powiedzieć, że nie musisz pracować. Wolałaś uczyć w akademii, niż
zadręczać się utratą mocy. Boisz się, że w razie kłopotów nic nie będziesz
mogła zrobić.
– Możliwe. Wiesz przecież jak bardzo
nienawidzę własnej bezsilności – przyznała Setsuko.
– Daj spokój. Twoi przyjaciele teraz wszystkim
się zajmą, a niedługo także młode pokolenie, które pod twoim czujnym okiem
zdobywa doświadczenie i wiedzę, debilko!
– Tak, ale czasami mam wrażenie, że to za
mało.
– Za
mało, za mało. Strasznie się zrobiłaś surowa dla siebie ostatnio. W łeb się
jebnij.
– Nie tylko dla siebie. Dla Kazumi też.
Czasami zastanawiam się, czy nie przesadzam...
– Nie możesz jej pobłażać, tylko dlatego, że
jesteś jej matką. Chcesz dla niej jak najlepiej. Zresztą wcześniejsze lata
miałyście świetny kontakt, a od jej rozpuszczania jak widać jest Byakuya.
Dziewucha jest w problematycznym wieku, przejdzie jej. A jak nie to wpakuje się
w kłopoty, dostanie po dupie i wróci do ciebie z podkulonym ogonem.
– Tak...
– Co znowu?
– Martwi mnie jej zampakuto. Wiem, jak bardzo
jej zależy na poznaniu imienia ducha swojego miecza, jest najlepsza w klasie, a
wciąż nie uwolniła nawet shikai. Wiem jak jej zależy... A mimo to wolałabym,
żeby nigdy jej się nie udało, bo jeśli… – zawahała się Setsuko. – Ech… Jestem
okropną matką.
– Debilko! To zrozumiałe, że się martwisz, ale
myślę, że niepotrzebnie. Sama nie znasz prawdy, może wcale nie jest taka jak
myślisz.
– A co jeśli?
– Wtedy będziemy się martwić.
– To prawda, ale nie zmienia to faktu, że się
martwię.
– Kiedyś trzeba wypić piwa, co się naprodukowało.
Ważyło. Naważyło.
– Mądrala się znalazła – prychnęła Setsuko i
otworzywszy oczy, odwiesiła katanę na jej miejsce.
Przeszła wzdłuż korytarza i stanęła w
drzwiach, spoglądając na pusty teraz pokój córki. Z rozrzewnieniem wspominała
czasy, gdy Kazumi była jeszcze mała i nie odstępowała jej na krok. To właśnie
dla swojej pociechy nauczyła się robić dobieranego warkocza i kłosa. Wcześniej
nigdy jej to nie interesowało, ale przecież dobierańce są wśród dzieci bardzo
modne i Kazumi bardzo szybko zapragnęła nauczyć się je robić, tak, jak to
czyniły jej koleżanki.
Setsuko spędziła całe popołudnie w
towarzystwie Rangiku i Hotarubi, kształcąc się w dziedzinie fryzjerstwa, na
którym Matsumoto zdawała się bardzo dobrze znać. Do domu wróciła zmordowana,
podejrzanie obolała i nade wszystko dumna, bo wreszcie mogła zdobytą wiedzę
przekazać córce.
Chwyciła zestaw gumek, spinek, grzebień i
dłuższą chwilę spoglądała na swoją pociechę, której czerwone - duże oczy
błyszczały radośnie - zastanawiała się, na kim mogłyby poćwiczyć. Sama przecież
musiała tłumaczyć. Potrzebowały modela.
– Chodź, skarbie – odezwała się wreszcie. –
Poćwiczysz na tacie – rzekła w końcu.
I razem ruszyły do salonu, gdzie spodziewały
się zastać Byakuyę. Przeglądał jakieś papiery, ale na widok rodziny oderwał się
od pracy i uśmiechnął ciepło. Setsuko podeszła i przytuliwszy się do niego, też
się uśmiechnęła, złowieszczo ale. Bez wątpienia czegoś chciała. Zanim jednak cokolwiek
powiedziała, zauważyła siedzącego na drugiej kanapie Kazumę i zmarszczyła brwi.
Nie lubiła, gdy przynosił pracę do domu. Zwłaszcza do jej domu.
– Wiesz co, skarbie – zwróciła się do córki. –
Tatuś chętnie posłuży ci za modela do nauki – oznajmiła, a Byakuya spojrzał na
nią mrużąc ostrzegawczo oczy. Jednak nie zaprotestował. – Rozczesz tatusiowi
ładnie włosy.
– Tak, mamusiu – odparła radośnie dziewczynka
i zwróciła się do kapitana Szóstki. – Tatusiu, możesz się odwrócić tutaj do
mnie?
– Tak – westchnął i z niemal cierpiętniczą
miną, spełnił prośbę.
Jakoś
nigdy nie umiał jej odmówić. Jej matce też nie. Obie miały nad nim jakąś
władzę. Moc, której nie potrafił się oprzeć. Ale nie przeszkadzało mu to
specjalnie.
Też mi się na wspominki zebrało pomyślała
Setsuko, kierując się do kuchni. Zaparzyła sobie herbaty i usiadła w salonie,
rozważając, co ze sobą zrobić? Miała wolne popołudnie. Zupełnie nic do
zrobienia, a jej humor był dosłownie nijaki. To jeden z tych dni, gdy nie
umiała za nic się zabrać, ani zrobić nic pożytecznego. Nie było nawet sensu
gotować obiadu, skoro Byakuya wróci dopiero wieczorem.
Na takie okazje zazwyczaj włączała sobie
nagrania z przeszłości. Głównie pierwsze dwa lata życia Kazumi, które przecież
przegapiła z powodu walki z Aizenem. Ale wspólnie spędzony z Byakuyą czas też
lubiła wspominać. Cieszyło ją, że Shigeru tak zadbał, by mogła zobaczyć,
chociaż trochę wydarzeń z życia córki.
Gdy Kuchiki dostał pod swoją opiekę Kazumi,
Shigeru i Bris nie zostawili go bez wsparcia. Zresztą wiele osób kręciło się w
pobliżu, zawsze chętnie niosąc pomoc młodemu tacie, zupełnie nieobytemu w zajmowaniu
się dzieckiem. Chyba wtedy po raz pierwszy przekonał się, co Setsuko miała na
myśli, że nie jest sama. On też nie był. Wspierało go więcej ludzi, niż
kiedykolwiek przypuszczał.
Soul Society też przechodziło w tamtym okresie
sporo zmian. Mimo wszystko w bitwie z Aizenem odnieśli spore straty. Nastąpiła
reorganizacja Gotei 13. Nawet Rada nie zdołała umknąć przed powiewem świeżości.
Oddziały shinigami stanęły otworem także dla zastępczych jednostek takich jak
Kurosaki czy Endou i dała całym rodzinom możliwość udziału w życiu Seireitei.
Oczywiście proces był mozolny i trwał jeszcze
długie lata po tym jak Setsuko udało się wrócić z Otchłani. Ale najważniejsze
zmiany zostały już wprowadzone. Potrzebowały tylko ugruntowania oraz licznych
usprawnień, bo siłą rzeczy nie wszystkie nowości funkcjonowały tak, jak plan
zakładał.
Shigeru wraz z Bris przeniósł się do Soul
Society i zamieszkał w domku należącym niegdyś do Setsuko. Dzięki temu oboje
mogli pomagać Kuchikiemu w opiece nad Kazumi i dokumentować różne wydarzenia,
co robili z nieukrywaną radością.
Setsuko uśmiechnęła się do swoich
myśli i włączyła swoją ulubioną płytę. Nagranie zrobione było z okazji drugich
urodzin Kazumi. Dokładnie czwartego kwietnia. Co prawa był to już prawie rok
odkąd dziewczynka zamieszkała ze swoim ojcem, Kuchiki chwilami wciąż wydawał
się bardzo nieporadny, co było dla Setsuko rozbrajające.
Kazumi była energicznym dzieckiem. Zawsze i
wszędzie było jej pełno. Byakuya pokochał córkę od momentu, kiedy ją ujrzał i
nigdy się nawet nie zastanawiał, czy na pewno jest jej ojcem. Właściwie nie
miało to dla niego większego znaczenia, ponieważ ta mała istotka była JEJ
córką… Miała takie same oczy jak Setsuko.
Uśmiechała
się radośnie, wyciągając do niego malutkie rączki.
W pierwszej chwili się zawahał. Był tak
szczęśliwy, że nie był pewien, czy to szczęście go nie przytłoczy. Poza tym nie
wiedział, czy nadaje się na ojca. Nie umiał zajmować się dziećmi. Nie miał z
nimi zbytniej styczności. Pomijając Ami, która kręciła się po Czarnym Zakonie,
ale trochę jej wtedy unikał. A teraz sam miał zaopiekować się takim szkrabem.
Nawet mniejszym.
Bał się, ale odmowa nie przeszłaby mu przez
gardło. Nie mógł porzucić tej małej istotki, zaprzeczyć jej istnieniu. Więc
wziął ją od Bris i cierpliwie znosił to, gdy małe łapki ciągnęły go za włosy.
Shigeru i Bris, którzy opiekowali się małą do tego czasu, wszystko cierpliwie
mu tłumaczyli i byli przy nim.
Z radością zamieszkali w Seireitei, gdy
dostali taką możliwość. Zresztą Ivrella także, ale z trochę innego powodu. Cała
trójka czuła się odpowiedzialna za Kazumi, więc sporo czasu przesiadywali w
posiadłości Kuchikiego, który też ich nie wyrzucił. Może z początku nie był
zadowolony z tego, że ktoś wtargnął do jego domu i życia, z czasem jednak
przywykł, a pomoc okazała się bezcenna.
Matsumoto również często zaglądała, odkąd
wieść o dziecku się rozeszła. Każdy chociaż raz zajrzał, żeby zobaczyć małą,
więc dom bardzo szybko zapełnił się zabawkami i ciuszkami kupionymi przez
przybranych wujków i ciocie.
Jednak
na urodziny Kazumi, poza Shigeru i Bris, wpuścił tylko Kazumę, Matsumoto oraz
Soichiro, który bardzo poczuwał się do roli dziadka. Impreza odbywała się w
salonie. Na ten dzień specjalnie przyozdobionym balonami i innymi ozdobami,
które dla Kuchikiego posiadały wątpliwą przydatność. Mimo to nie zaprotestował.
Stał na środku pomieszczenia, trzymając Kazumi
na rękach. Najwidoczniej to Shigeru wszystko filmował, bo jego było na
nagraniach najmniej, za to, co rusz słychać było jego komentarze. Na ekranie
telewizora pojawiła się zakłopotana twarz Byakuyi, który nawet po kilku
miesiącach bycia ojcem czuł się wyraźnie zagubiony.
Bris natomiast trzymała tort z dwiema
świeczkami, który, sądząc po kolorystyce i ozdobach, przygotowała razem z
Rangiku. Wszyscy śpiewali „Sto lat” w akompaniamencie radosnego, dziecięcego
śmiechu. Byakuya zaś pomógł Kazumi zdmuchnąć świeczki i wraz z Matsumoto
postawił ją przed stosem pięknie opakowanych pudełek.
Setsuko uśmiechnęła się i otarła grzbietem
dłoni łzy, które napłynęły jej do oczu. Uwielbiała to nagranie i chociaż czuła
się niesamowicie szczęśliwa, oglądając Byakuyę tulącego do siebie Kazumi,
żałowała, że nie mogła tam wtedy być. Po prawdzie jesienią udało jej się
wrócić, ale przegapiła ponad dwa lata z życia córki i straciła okazję, by
przedstawić ją ukochanemu osobiście.
Ale jeśli to była cena, żeby ochronić
najbliższych i pokonać Aizena, było warto spędzić Huceo Mundo, a później w
Otchłani tyle czasu. Bo przez kolejne naście lat mogła cieszyć się dostatnim
życiem otoczona gronem przyjaciół, u boku ukochanego mężczyzny.
Jako
pierwszy odnalazł ich Shigeru. Od początku szukał sposobu, żeby wydostać
stamtąd Setsuko, dzięki czemu stał się świetnym łącznikiem i być może jedynym
czynnikiem, który sprawił, że powrót był możliwy.
Setsuko, Hotarubi, Grimmjow, Settimo i Szayel.
Cała piątka bezpiecznie wydostała się do świata ludzi. Wycieńczeni leżeli na
chodniku, ale ludzie nie mogli ich dostrzec. Shigeru zaś odnalazł ich od razu.
Mimo tego, iż Setsuko nie utraciła całkowicie swojej mocy, nie miała
wątpliwości, co do tego, że źródło energii, które uzyskała od Aizena, zniknęło
bezpowrotnie.
Shinigami nie byli zbyt entuzjastycznie
nastawieni do byłych członków Espady, lecz po wysłuchaniu głębszych wyjaśnień
ze strony Setsuko i Hotarubi, zgodzili się wprowadzić w życie plan ex porucznik
trzeciego oddziału.
Od
czasów wojny z Aizenem, Gotei 13 przejęło panowanie nad Hueco Mundo, strzegąc
tam porządku. Po prawdzie jednak nikomu nie chciało się sprawować tam pieczy na
dłużej, a dyżury w tamtym miejscu traktowano niemal jak karę. Toteż nie trudno
było przeforsować nowy projekt.
Grimmjow nie był zadowolony na myśl o
słuchaniu się shinigami, ale ostatecznie dał się przekonać na myśl o przejęciu
Hueco Mundo. W rzeczywistości też nikt go nie nadzorował, ani nie ingerował w
jego decyzje, dopóki arrancarzy nie wydostawały się do świata ludzi.
To czego obawiała się Setsuko to powrót do
domu. Dopóki było to jedynie celem, jakoś się nie przejmowała, lecz gdy stanęła
przed bramą Senkai, dopadły ją wątpliwości. Nie wiedziała, jak przyjaciele
zareagują na jej widok. Nie wiedziała też, co zrobić w sprawie Byakuyi…
Kochała go i co do tego była pewna, ale
kwestia Kazumi nieco ją niepokoiła. A gdy tylko przypomniała sobie starą przepowiednie
wróżbitki, dotyczącą jej życia prywatnego oraz ciąży, która się sprawdziła,
była gotowa popełnić największy błąd swojego życia.
Ustrzegł ją przed tym Shigeru, oznajmiając, że
oddał Kazumi pod opiekę Byakuyi. W tej jednej chwili wszystkie wątpliwości
Setsuko zniknęły jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki. Jej rodzina
czekała na nią i nie było sensu zamartwiać się na zapas.
Opanowany zazwyczaj Byakuya na jej widok,
wypuścił z dłoni kubek z kawą. Naczynie roztrzaskało się na podłodze, a napój
stworzył ciemną plamę. Kuchiki blady jak ściana, stał niczym ten słup soli,
wyraźnie nie dowierzając własnym oczom. Gotowy był pomyśleć, że ma bardzo
okrutne halucynacje, a jednak Setsuko stała przed nim, uśmiechając się
niepewnie.
– No hej – wymamrotała blondynka, zupełnie
jakby minęło zaledwie kilka dni od ich ostatniego spotkania. – Co tam?
Potem
potoczyło się już z górki. W ciągu kolejnego tygodnia Setsuko była bardzo
zajęta. Wszyscy chcieli się z nią zobaczyć. Sprawy urzędowe też jej nie
ominęły. Musiała też na nowo przyzwyczaić się do życia w Seireitei, a także do
nowego porządku, który tam zapanował. Ale już pół roku później z radością
przymierzała suknie ślubne w towarzystwie Bris i Rangiku.
Tak, to jeszcze dostałam, ale i tak czyta się wspaniale. Jak sobie pomyślę o Byakuyi jako ojcu z maleńką Kazumi na rękach... Awww. Może narysuj ich tak kiedyś.
OdpowiedzUsuńBędę nudna, ale chcę więcej.
Pozdrawiam