Obserwatorzy

Rumours


sobota, 5 maja 2018

Chapter 2 ~ Prospective shinigami.


             – Chciałabym najpierw sprawdzić obecność – oznajmiła Setsuko i zaczęła wyczytywać uczniów. – Abarai Shun.
             – Jestem! – powiedział chłopak z czerwoną czupryn i granatowymi oczami.
             – Hisagi Ayane?
             – Jestem – powiedziała dziewczyna o krótkich, ciemnych włosach i niebieskich oczach, siedząca w pierwszym rzędzie obok Kazumi i Shuna.
             – Ichimaru Makoto?
             – Obecny – oznajmił spokojnie chłopak o srebrnych włosach i przerażająco jasnych, błękitnych oczach.
             – Ichimaru Mitsuko?
             – Obecna – potwierdziła siostra bliźniaczka Makoto.
             – Inukami Shirai – wyczytała Setsuko. – Jak zwykle nieo...
             – Jestem – warknął chłopak o błękitnych włosach i niebieskich oczach, marszcząc groźnie brwi.
             – O proszę. To nowość – mruknęła pod nosem Setsuko. – Co się stało, że zaszczyciłeś nas obecnością? Czyżby Ivrel się zdenerwowała?
             – Tch!
             – Wykapana matka – skwitowała pod nosem nauczycielka i wróciła do sprawdzania obecności. – Kuchiki Kazumi, jest – zauważyła Setsuko, spoglądając na córkę i uśmiechnęła się. – Kyouraku Yakumo?
             – Jeeeesteeeeem – usłyszała i ciemnowłosy chłopak o bystrych, czarnych oczach, pomachał do niej z przedostatniej ławki.
             – Tomori Itsuko?
             – Tutaj – oznajmiła radośnie brązowowłosa dziewczyna o znajomo wyglądających, czerwonych oczach.
             – I Urahara Ukyo – dokończyła kobieta.
             – Jestem – padło w odpowiedzi i skierowała wzrok na blondyna.
             – Jutro zaczynają się testy śródroczne. Mam nadzieję, że jesteście przygotowani – oznajmiła nauczycielka i spojrzała znacząco na Shiraia. Ten tylko prychnął w odpowiedzi. – W związku z tym zajęcia na najbliższy tydzień zostają odwołane na rzecz egzaminów. Za chwilę dostaniecie do wypełnienia ankiety. Zbiorę je po egzaminach. Do tego czasu zastanówcie się, do jakiego oddziału chcielibyście aplikować i uzasadnijcie swój wybór. Możecie iść – dodała Setsuko i chociaż spodziewała się, że wszyscy rzucą się do wyjścia, nie ruszyli się. – Macie jakieś pytania? – zdziwiła się. – W razie potrzeby dzisiaj do szesnastej jestem w swoim gabinecie, gdyby ktoś potrzebował rady w związku ze ścieżką kariery.

***
           
             Toshiro siedział jak zawsze w swoim gabinecie, kiedy rozległo się pukanie do drzwi.
             – Proszę – powiedział, przenosząc spojrzenie znad papierów na blond czuprynę, która wychyliła się lekko. – O co chodzi, Setsuko?
             – Masz chwilę?
             – Nie.
             – Milusi jak zawsze – zaśmiała się blondynka i ignorując niezadowoloną minę kapitana Dziesiątki, rozsiadła się wygodnie na kanapie. – Jak tam?
             – Po co przyszłaś?
             – Tak sobie.
             – Tak sobie? Nigdy nie przychodzisz "tak sobie" – stwierdził Toshiro, patrząc na nią podejrzliwie. – Zresztą widzieliśmy się dzisiaj podczas ćwiczeń terenowych.
             – Więc jak tam? – spytała Setsuko niezrażona słowami przyjaciela.
             – Pracuję. W przeciwieństwie do ciebie ja nie mam tyle wolnego czasu.
             – A mimo to zgodziłeś się zająć ćwiczeniami terenowymi kadetów – zauważyła Setsuko, uśmiechając się od ucha do ucha. – Nawet byłeś tam osobiście.
             – Wolałem sam wszystkiego dopilnować, masz rację. Zwłaszcza, że był tam także cywil. – Bardzo niesforny.
             – Wiesz, że Kazumi chce się dostać do twojego oddziału? – spytała Setsuko, puszczając mimo uszu uwagę rozmówcy.
             – I co z tego? Chyba nie chcesz mnie przekonywać, żebym to zrobił po znajomości?
             – Skąd. Nawet przez myśl mi nie przeszło. Chciałam raczej spytać, co zamierzasz z tym zrobić?
             – A dlaczego tak cię to interesuje? – Hitsugaya spojrzał niepewnie na Setsuko i zmarszczył brwi. – Co kombinujesz?
             – Pytam z czystej ciekawości. No i może odrobiny troski.
             – W sumie nic dziwnego, skoro to twoja córka – westchnął. – Tylko twoje metody wychowawcze są nieco dziwne.
             – Tu nie chodzi o to, że to moja córka. Niepokoję się bardziej o ciebie.
             – Co prawda Kazumi wciąż nie opanowała shikai, ale jest naprawdę zdolna. Doskonale posługuje się kataną, wzorowo radzi sobie z kido, zachowanie również ma dobre, a na zajęciach terenowych radzi sobie świetnie.
             – Mam rozumieć, że chcesz ją przyjąć? – zdziwiła się Setsuko.
             – A dlaczego to takie zaskoczenie? Chyba każdy oddział chce takich shinigami.
             – Och, daj spokój. Kazumi jest zdolna, ale dobrze wiesz, że bywa problematyczna, pyskata i krnąbrna. W twoim oddziale nigdy nie było takiej osoby. No, może poza Matsu, ale ona była tu prędzej od ciebie, więc to trochę inna kategoria. A Kazumi nie da sobą tak łatwo pomiatać.
            – Do czego zmierzasz? – Teraz to Toshiro się zdziwił.
             – Jesteś pewien, że chcesz ją w swoim oddziale?
             – Sugerujesz, bym jej nie przyjmował?
             – Nie, to też nie jest moim celem. Po prostu zastanawiam się, jak poradzisz sobie, mając tak problematyczną podwładną – wyjaśniła Setsuko. – Cóż… W końcu to moja córka.
             – Już mówiłem, Kazumi jest zdolna. Poradzi sobie z misjami, a jeśli będzie je dobrze wykonywać, zyska autorytet pośród reszty.
             – No tak, jest zdolna, sam przecież pomagałeś jej w treningach przez ostatnie lata – zauważyła z błyskiem w oku Tomori.
             – Nie rozumiem, o co ci dziś chodzi.
             – O nic – mruknęła i skierowała się do wyjścia. – Pójdę już. Do zobaczenia.
             Gdy zniknęła z zasięgu wzroku, Toshiro westchnął ciężko. Naprawdę nie rozumiał, co miała na celu ta dziwna rozmowa. Zwłaszcza, że zostało jeszcze pół roku, zanim Kazumi ukończy szkołę. Do tego czasu mogła się rozmyślić i wybrać inny oddział. Rozmyślanie o tym teraz było zatem bezcelowe. Wiedział to doskonale, a jednak dziwna rozmowa z Setsuko wybiła go z rytmu. Sam już nie wiedział, co o tym sądzić.
             Wrócił do czytania raportów, chociaż naprawdę ciężko było mu się skupić. Gdy do gabinetu wpadła Matsumoto, stracił wszelką nadzieję na to, że uda mu się skończyć na czas. Ruda szukała czegoś po szafkach, strasznie przy tym hałasując.
             – Nie możesz być ciszej? – skarcił ją, marszcząc groźnie brwi. – Czego tu właściwie szukasz?
             – Szkolnej teczki Mitsuko i Makoto. Mam tam wszystkie zgody i deklarację związane z ich nauką – odparła Rangiku, nie zaprzestając poszukiwań.
             – A dlaczego szukasz tej teczki w moim gabinecie?
             – Bo przeglądałam je tutaj ostatnio, ale potem miałam coś do zrobienia i przez pomyłkę odłożyłam to razem z resztą. Dopiero teraz sobie przypomniałam.
             – Jak wyglądała ta teczka? – zapytał Toshiro, pocierając palcami skronie.
 – Taka niebieska z naklejką Kubusia Puchatka.
 – No tak... Domyśliłem się, że to twoje i kazałem Minako, żeby zaniosła to do Dziewiątki.
             – Jak mogłeś, kapitanie! – oburzyła się ruda. – Wystarczyło to położyć na moim biurku. Teraz Gin będzie się śmiał, że o tym zapomniałam…
             – Tak jakby on w swoich dokumentach miał większy porządek...
             – Właśnie! Muszę tam szybko pójść i podpisać zgodę na ten obóz dla dzieciaków! Wrócę niebawem, kapitanie – rzuciła Rangiku i wyszła.

***

             Zajęcia skończyły się już jakiś czas temu. Kazumi przebrała się w normalne ubrania i wyszła. Udała się do budynku oddziału dziesiątego. W drodze jednak spotkała Matsumoto, która właśnie się dokądś śpieszyła.
             – Kazumi – uradowała się kobieta. – Przyszłaś odwiedzić Toshiro?
             – Witaj, ciociu. Tak, chciałam z nim porozmawiać.
             – Jest u siebie. Na pewno ucieszy się z twoich odwiedzin – zaszczebiotała vice kapitan.
             – To się dopiero okaże.
             – Wybacz skarbie, ale muszę biec do Dziewiątki, bo Makoto i Mitsuko mnie zamordują.
             – Zgoda na obóz? – zgadła Kazumi.
             – Bystre dziewczę, tylko nic im nie mów. Zaraz to załatwię. Lecę, słoneczko. Pa!
             – Do zobaczenia, ciociu!
             Rangiku ruszała dalej. Tymczasem czarnowłosa podeszła do drzwi gabinetu i zapukała. Po usłyszeniu "proszę", weszła do środka. Toshiro siedział przy biurku, czytając jakieś dokumenty, ale na jej widok, odłożył je pospiesznie, a na twarzy pojawił się łagodny uśmiech.
             – Coś się stało? – spytał.
             – Nic, akurat miałam trochę wolnego czasu...
             – Chodź, siadaj – powiedział z rezygnacją Toshiro.
             – Przyszłam ci podziękować za zajęcie się nami podczas wypadu w teren – oznajmiła młoda Kuchiki.
             – To nic takiego. To obowiązek.
             – No właśnie, tylko dlatego, że to obowiązek, nikt nie zwraca na to uwagi. Dlatego chciałam ci podziękować. W końcu nie musiałeś się tam zjawiać osobiście. Uważam, że to bardzo miłe z twojej strony.
            – Akurat miałem trochę czasu.
            – Ty tak specjalnie? – zaśmiała się Kazumi.
             – Nie, to było nieumyślnie – stwierdził Toshiro. – Po prostu chciałem zobaczyć jak sobie radzicie. W końcu za kilka miesięcy będziecie składać papiery do oddziałów. Wasze wyniki z zajęć terenowych również będą miały znaczenie, więc wolę nie zostawiać tego tylko w rękach Rangiku. Ona najchętniej wam wszystkim wstawiłaby najwyższe noty.
             – Rozumiem. Czyli muszę się starać, jeśli chcę zostać przyjęta tutaj do oddziału.
             – Będziesz aspirować do Dziesiątki? – Hitsugaya udał zaskoczonego.
             – Dlaczego tak cię to dziwi? Dobrze się znamy, ufam ci, a to chyba najważniejsze. Jesteś przyjacielem rodziny. I moim.
             – Tak...
             – Co? Nie podoba ci się ten pomysł? Nie chcesz mnie tutaj? – strapiła się Kazumi.
             – Nie, po prostu nie sądziłem... Że będziesz chciała być w Dziesiątce.
             – Dlaczego? Ja raczej martwiłam się, że ty mógłbyś mnie tutaj nie chcieć. Choćby, dlatego, że się znamy i w ogóle...
             – Wszystko zależy od twoich wyników końcowych.
             – Wiem, dlatego robię, co w mojej mocy, żeby być najlepsza – stwierdziła Kazumi.
             – Czasem nie chodzi o bycie najlepszą.
             – Nie rozumiem?
             – Nic, po prostu rób, co do ciebie należy i za pół roku, gdy złożysz papiery, zobaczymy – powiedział Toshiro i uśmiechnął się.
             – Oczywiście. Już nie mogę się doczekać.
             – Ja też. Ale jesteś pewna, że chcesz akurat tutaj? Jest wiele oddziałów, w których byś sobie poradziła. Nie wolisz być w trzecim oddziale albo w szóstym? Może w dziewiątym? – zaciekawił się Hitsugaya.
             – To prawda, że kiedyś chciałam dostać się do oddziału taty, ale stwierdziłam, że to byłoby trochę słabe. U wujka tak samo. Właściwie każdy oddział jest pod tym względem tak samo zły, znam wszystkich kapitanów, większość z nich jest dla mnie jak rodzina lub faktycznie są rodziną. Wtedy pomyślałam o tobie i twoim oddziale i...
             – W porządku – odparł Toshiro i zmierzwił włosy Kazumi. – Cieszy mnie, jeśli chcesz być w moim oddziale, ale wiedz, że nie będzie łatwo.


2 komentarze:

  1. Widziałam już wczesną wersję tego rozdziału, ale dopracowany ze szczegółami podoba mi się jeszcze bardziej. W ogóle fajne są te momenty, kiedy to jeszcze nie shinigami pełną gębą, kiedy przed nimi sporo wyborów i jeszcze się uczą. Nie zawsze skończy się to dobrze, ale fajnie patrzeć, jak się rozwijają aspirują do różnych rzeczy. I ta niewinna jeszcze relacja pomiędzy Kazumi a Tośkiem. To takie urocze, chociaż kto wie, jak to się rozwinie. W BLC też niby główny paring był na początku ustalony, a potem wyszło jak wyszło *nie żebym narzekała* Z przyjemnością będę to obserwować.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tutaj nic nie jest przesądzone akurat.Dużo kwestii zweryfikuję dopiero w ostatniej chwili, więc w wiele rzeczy jest takie 50% szans ^^ Nadal nie zdecydowałam się nad zampakuto Kazumi

      Usuń