Do oddziału dwunastego wkroczyło dwóch skruszonych kadetów w towarzystwie
zdenerwowanej Kazumi, nieco rozbawionego Yakumo i Shiraiego, który opiekował
się wiewiórką.
Gdy weszli do laboratorium, Urahara już na nich czekał. Wnioskując po
bałaganie, jaki po sobie zostawili, domyślił się, że sprawcy w końcu tam wrócą.
Zobaczywszy swojego syna w towarzystwie Shuna, wcale nie był zaskoczony.
– Zaczynało mnie nudzić czekanie – oznajmił, siedząc wygodnie w swoim fotelu
przy komputerze. – Powiecie mi, co się wydarzyło?
– Chcieliśmy iść do domu pograć – zaczął Ukyo, nerwowo przestępując z nogi na
nogę. – Ale nie miałem kluczy, więc przyszliśmy tutaj…
– Wiesz, że nie powinieneś przyprowadzać tutaj nikogo.
– Wiem, ale chcieliśmy tylko klucze do domu. Ale cię nie było. No i chcieliśmy
nakarmić rybkę.
– Tamtą? – zapytał Kisuke, wskazując na akwarium, gdzie do niedawna rozsypany
był tajemniczy proszek. – I uznaliście, że proszek, który stoi obok akwarium to
karma?
Obaj kadeci pokiwali głowami.
– I?
– No i Itsuko stukała w szybę i gry ryba próbowała odgryźć jej przez szkło
palec, krzyknęła, strasząc Shuna. Rozsypaliśmy proszek i Itsuko… – urwał,
spoglądając na Shiraiego. Ten wystąpił do przodu, pokazując wiewiórkę, którą
miał na rękach.
Urahara cudem tylko zachował kamienną twarz, chcąc nastraszyć młodzież. W duchu
rechotał na całego i naprawdę ciężko było mu tego nie okazać. Zwłaszcza, że to
przypomniało mu stare, dobre czasy, gdy Setsuko była jeszcze młoda. Wówczas to
ona wiecznie pakowała się w jakieś kłopoty, robiąc zamieszanie.
– Rozumiem – stwierdził mężczyzna, biorąc na ręce Itsuko i zniknął na dłuższą
chwilę gdzieś w innym pomieszczeniu.
Nikt się w tym czasie nie ruszył. Sprawcy nie mieli odwagi, a pozostała trójka
chciała upewnić się, że z Itsuko wszystko w porządku. Czas wlekł się
nieubłaganie. Wszyscy oczekiwali w napięciu na powrót Kisuke i Itsuko, ale
mężczyzna pojawił się sam.
– Co z nią? – zapytała Kazumi.
– Nic jej nie będzie. Zaraz przyjdzie – odparł z powagą Urahara. – Miała
jeszcze chwilę posiedzieć. Potem zabierzcie ją do Unohany, żeby ją obejrzała.
Chyba że wszystko będzie dobrze.
– Dobrze.
Dziewczyna nieśmiało wychyliła się zza rogu. Wyglądała jeszcze na trochę
zdezorientowaną, ale całą i zdrową.
– Chodź – zachęcił ją Kisuke, uśmiechając się. – Dobra, zbierajcie się. A ty
Ukyo zostań.
– Co? – przeraził się chłopak. – Dlaczego?
– Musimy porozmawiać – oznajmił z powagą Kisuke, krzyżując ręce na piersi. –
Dobrze wiesz, że osoby postronne nie mogą wchodzić do laboratorium.
– Ale chciałem tylko klucze…
– Wujku – zaprotestowała Kazumi.
– Kazumi zabierz Itsuko i pozostałych – rozkazał kapitan Dwunastki. – Tym razem
skończyło się na odrobinie stresu, bo mieliście szczęście. Co gdyby Itsuko coś
się stało?
– Ale…
– Jesteś od niej starszy, synu, powinieneś znać już zasady.
– To nie jego wina – zaprotestował Shun. – To my przypałętaliśmy się za nim.
Kazał nam przynajmniej niczego nie dotykać.
– Bez dyskusji.
– Shun ma rację – zaoponowała Itsuko, nie dając się wyciągnąć z laboratorium. –
Kyo kazał niczego nie dotykać, a ja stukałam w szybę, prowokując rybkę…
Chciałam ją też nakarmić.
– A ja proszek był moim pomysłem – dodał Shun. – To nie jest wina Ukyo.
Urahara westchnął ciężko, patrząc nieprzychylnie na trójkę kadetów. W końcu
obwieścił:
– Niech będzie. Tym razem przymknę na to oko.
– Dziękujemy! – zawyła Itsuko.
– Dzięki – mruknął Ukyo.
– Macie szczęście, że nikt poza mną tego nie widział. A teraz zbierajcie się
stąd. Migiem. – Wszyscy pospiesznie czmychnęli z laboratorium, zostawiając
mężczyznę samego. Gdy miał już pewność, że został sam, uśmiechnął się szeroko,
jak to miał w zwyczaju. – Dobrze wiedzieć, że znalazł sobie godnych zaufania
przyjaciół.
***
Cała grupa pierwsza zebrała się w sali, gdzie mieli zajęcia organizacyjne z
Setsuko. Siedzieli cicho na swoich miejscach, gdy blondynka weszła do
pomieszczenia. Kazumi cały czas unikała jej spojrzenia. Wciąż nie gadała z
kobietą od czasu zajęć terenowych. Odezwała się tylko podczas sprawdzania
obecności.
– Jak wiecie, niebawem kończy się ostatni semestr – zaczęła Setsuko, opierając
się o brzeg biurka. – A wraz z tym zbliżają się egzaminy końcowe. Przez
wszystkie lata nauki w akademii przygotowywaliście się do ich zdania i
rozpoczęcia pracy w wybranych przez was oddziałach – ciągnęła dalej, lustrując
wzrokiem swoich uczniów. – Zapewne czujecie niepokój, wiedząc, że wasze życie
bardzo się zmieni, a czas upłynął niezwykle szybko. Nie obawiajcie się jednak,
bo znając was, uważam, że świetnie sobie poradzicie. Do końca tygodnia wszyscy
nauczyciele wystawią wam oceny i odbędzie się ceremonia zakończenia. A po niej
bal absolwentów. Po nim będziecie mieli jeszcze kilka dni, by przygotować się
fizycznie i psychicznie do egzaminów, więc dajcie z siebie wszystko. Czy macie
jakieś pytania?
– Wiadomo już coś więcej na temat egzaminu? – zapytał Yakumo. – Jak wyglądają
poszczególne części?
– Nie, te informacje pozostają między kadrą nauczycielską do samego końca.
Zapewniam cię, że dokładnie sprawdzimy wasze postępy.
– A bal?
– Zaproście kogoś, kogo lubicie. Kupcie garnitury, sukienki i bawcie się
dobrze.
***
I w ten oto sposób skończył się ostatni semestr. A wraz z nim nadszedł bal
absolwentów. Wstęp mieli tylko kadeci, którzy ukończyli naukę w Shino i
ewentualnie ich partnerzy. Rodzice już niekoniecznie, choć Setsuko była tam,
jako że opiekowała się grupą pierwszą. Była jeszcze opcja wstępu dla dowództwa
Gotei 13, ale jakoś nikt się specjalnie nie kwapił. Jeszcze może Kyouraku
skłonny był przyjść, ale nie chciał zawstydzać syna, a i Nanao nie pozwoliłaby
mu wymknąć się z oddziału.
Dziewczyny
zawczasu wybrały się do Rukongai na wielkie zakupy w poszukiwaniu sukienek i
ozdób, więc na sali balowej pojawiły się wyglądając i czując się jak królowe.
Nawet Mitsuko dała się przekonać do kiecki, choć wolała raczej neutralne stroje
ze względu na swoją androgeniczną urodę.
Dziś jednak
miała na sobie prostą, fioletową sukienkę z błękitnym paskiem w talii, a we
włosy powpinane miała kilka spinek. Matsumoto dopadła ją wraz z kosmetykami,
ale wbrew temu, czego można się było spodziewać, makijaż był bardzo delikatny.
Kobieta doskonale wiedziała, jak wydobyć kobiecość i urodę swojej córki na
powierzchnię.
Kazumi
poszła w klasykę i ubrała się w długą, czarną suknie. Włosy częściowo poupinała
szpilką. Wyglądała jak prawdziwa dama, więc Setsuko cichaczem zrobiła jej kilka
zdjęć, zanim jej córka wyszła z koleżankami na bal.
Jej
całkowitym przeciwieństwem była natomiast Itsuko, która nie tylko wybrała
czerwoną, krótką i falbaniastą sukienkę, to jeszcze dotychczas spięte włosy
zostawiła rozpuszczone i lekko napuszone. Wyglądała, jak zupełnie inna osoba.
Seksowna i drapieżna w butach na wysokich obcasach.
Ayane
wybrała czarną, obcisłą sukienkę na cienkich ramiączkach i marynarkę. Nie czuła
się zupełnie swobodnie, ale był to pewien kompromis pomiędzy jej zachcianką, a
opinią bliskich. Do tego przyzwoity, prosty makijaż.
Panowie
również spisali się na medal, przychodząc w garniturach. Choć Shirai, który
założył biało–cyjanowy garnitur oraz Shun w czerwonej koszuli z przewieszoną
przez ramię marynarką zdecydowanie wybijali się z tłumu.
Setsuko
rozpływała się na widok swoich uczniów. Wszyscy wyglądali tak dojrzale. Jak
mogła tego wcześniej nie dostrzec? Wciąż wydawało jej się, że to tylko grupka
dzieciaków, ale oni przez te osiem lat naprawdę dorośli. Stali się silni i byli
gotowi, by stawić czoła przyszłym wyzwaniom.
Westchnęła
cicho i usiadła z boku przy jednym ze stolików przygotowanych dla kadry
nauczycielskiej. Nagle ktoś postawił przed nią butelkę wina. Podniosła wzrok i zobaczyła
obok Yoruichi. Kobieta wyszczerzyła zęby i zapytała:
– A ty co
tak smęcisz? Powinnaś się radować, że kolejny rocznik wyfruwa z Akademii.
Napijmy się.
– Myślałam,
że nie wolno wnosić tu alkoholu.
– Uczniom. O
nauczycielach nie było mowy.
– A to kto?
– zdziwiła się Setsuko, spoglądając na podejrzanie wyglądającego mężczyznę.
Miał na sobie garnitur i kapelusz, przez co nie mogła zobaczyć jego twarzy. Nie
wyczuwała też jego reiatsu. – To nie jest jeden z naszych uczniów.
– Może
partner którejś z dziewczyn.
– Nie wiem,
ale…
– Daj spokój
– mruknęła Yoruichi. – Jesteś zbyt spięta.
– Ale to nie
wydaje ci się podejrzane? On nie ma żadnego reiatsu.
– A może je
ukrywa, by zaskoczyć ukochaną?
– Idę to
sprawdzić – powiedziała Setsuko i już miała się podnieść, ale Shihoin złapała
ją za nadgarstek. – Siadaj i pij. Nalałam ci już whisky.
– Yoruichi –
ofuknęła ją Setsuko, marszcząc groźnie brwi.
– Wyluzuj,
przecież to Toshiro – roześmiała się Shihoin. – Też nie od razu go rozpoznałam,
ale ta biała czupryna. Nie ma wątpliwości, że to on.
– Toshi?
– Pewnie
przyszedł pogratulować Kazumi i pozostałym ukończenia szkoły. Ma nawet kwiaty.
– Ale
Toshiro, tutaj?
– Pewnie
dlatego się tak lamersko ubrał, bo nie chciał, żeby ktoś go rozpoznał – ciągnęła
dalej Shihoin. – Ten chłopak jest taki nieszczery. Jeszcze długa droga przed
nim.
Może i miała
rację, bo Toshiro przekonany był o tym, że jego strój jest nie do przejrzenia.
Sam był z siebie dumny, gdy spojrzał w lustro. A nawet z uznaniem stwierdził, że
pasje mu takie przebranie. Może nawet bardziej niż kapitańskie haori.
Miał ze sobą
kwiaty. Jeden bukiet i kilka pojedynczych, które wręczył kadetkom z grupy
pierwszej. Żadna z nich nie miała wątpliwości, dla kogo przeznaczony był
bukiet, więc nie odezwały się ani słowem w tym temacie. Wskazały tylko głową na
stojącą przy stoliku z pączem Kazumi.
Położył dłoń
na jej ramieniu, by jej nie przestraszyć, ale i tak drgnęła lekko. Spojrzała w
jego stronę i zamarła. Przez moment wyglądało na to, że go nie rozpoznała, choć
nie do końca o to chodziło. Nie wierzyła własnym oczom, bo nie przypuszczała,
że Toshiro naprawdę przyszedł.
A przecież
tylko półżartem rzuciła ostatnio, żeby przyszedł z nią na bal. Nie sądziła, że
to zrobi. W dodatku ten strój.
– Zaskoczyłem
cię? – zapytał, uśmiechając się z zadowoleniem. – Gratuluję ukończenia Akademii
– powiedział, wręczając jej kwiaty.
– A więc
jednak przyszedłeś.
– Tylko na
chwilę. Nie wypada mi tu być, a mam też dużo pracy – wyjaśnił z powagą Toshiro.
– Mimo to nie mogłem przepuścić takiej okazji. Zatańczymy?
Wyciągnął w
jej stronę dłoń, a ona z uśmiechem ją chwyciła. Bukiet po drodze rzuciła w
dłonie Ayane, która pokręciła tylko głową. Jej serce biło jak szalone. Bo
chociaż Toshiro najpewniej nie odwzajemniał jej uczuć, wciąż jednak cieszyła
się, że przyszedł. Miał być to ich pierwszy i pewnie też ostatni, wspólny
taniec.
Hitsugaya
położył dłonie na jej talii. Nie za wysoko, nie za nisko. A ona swoje na jego
ramionach. Przez chwilę patrzyli sobie w oczy, aż zalała ją fala gorąca i
musiała odwrócić głowę. Toshiro zaśmiał się gardłowo. Kazumi zazwyczaj była
wygadana, więc nieczęsto miał okazję zobaczyć ją z tej strony. Ale przecież to
była wyjątkowa okazja.
– Pięknie
wyglądasz – powiedział.
Widać, że Kisuke świetnie się bawił kosztem kadetów. Ale w końcu wątpię, żeby bardzo się zmienił przez te lata, kapelusznik jeden. Najważniejsze jednak, że Itsuko wyszła z tej sytuacji cała i zdrowa.
OdpowiedzUsuńI nadszedł bal. W sumie to się nie dziwię, że nikt z dowództwa raczej się nie kwapił do przyjścia, bo ten rocznik pełny jest ich pociech, niech się wyszaleją we własnym gronie. Chociaż fajnie byłoby zobaczyć Corrie w zielonej sukni z Kirą u boku. Awwwww.
Yoruichi! Ta to zawsze jest w formie, a Toshiro zaskoczył mnie pozytywnie. Tak się zastanawiam, czy on jednak nie odwzajemnia już uczuć Kazumi, może całkiem nieświadomie. Będą ciekawą parą do obserwacji.
No to teraz egzaminy i Gotei. Aż się nie mogę doczekać.
Pozdrawiam